Zadłużenie rolników wciąż rośnie. Eksperci: Spłata zobowiązań będzie coraz większym problemem

liczenie-strat
Na koniec trzeciego kwartału ub.r. w Krajowym Rejestrze Długów było o prawie 4% mniej rolników – przedsiębiorców niż rok wcześniej. Z kolei według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, o ponad 2% spadła rdr. liczba dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Bazując na danych z ww. podmiotów, można zauważyć, że rdr. wzrosło zadłużenie wymienionych grup, odpowiednio o 5,8% i 0,2%. Natomiast w przypadku średnich kwot długów widać wzrosty rok do roku o 10% i blisko 2,5%. Według ekspertów, dalsze prognozy nie napawają optymizmem. W najbliższym czasie rolnicy mogą mieć jeszcze większe trudności w ww. zakresie.

Mniej dłużników, ale za to są większe kwoty

Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów (KRD), na koniec trzeciego kwartału ub.r. w tym rejestrze było 3,7 tys. rolników – przedsiębiorców zajmujących się uprawą roli i hodowlą zwierząt. To o 3,8% mniej niż rok wcześniej, kiedy było ich 3,9 tys. Natomiast w przypadku Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, o 2,1% spadła rdr. liczba dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Na koniec września ub.r. było ich 1,6 tys. (dokładnie 1563). Rok wcześniej odnotowano 1,6 tys. (1597).

– Dane te mogą wskazywać, że problemy dotyczą tylko wybranych kierunków produkcji, a nie całego rolnictwa. Wiele gospodarstw otrzymało bezpośrednie lub pośrednie wsparcie w związku z COVID-19 czy wojną, co zmniejszyło presję na zaciąganie kredytów. Dodatkowo, zadłużonych rolników może ubywać z powodu procesów koncentracji zachodzących w rolnictwie i spadku liczby gospodarstw rolnych w Polsce. Nie bez znaczenia jest tu niechęć do zadłużania się przy tak wysokich stopach procentowych – komentuje dr hab. Mariusz Hamulczuk z Katedry Ekonomii Międzynarodowej i Agrobiznesu w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Jak stwierdza dr inż. Agnieszka Ginter z Wydziału Nauk Rolniczych na Uniwersytecie w Siedlcach, spadki liczby dłużników są niewielkie. Natomiast w myśl ekonomii postulatywnej, zarysowana tendencja zmian jest w pożądanym kierunku i wskazuje na poprawę. Zdaniem ekspertki, sytuację z zadłużonymi rolnikami należy postrzegać jako niepokojącą, szczególnie w małych gospodarstwach. Należy zwrócić uwagę przede wszystkim na obecnie trudne do przewidzenia uwarunkowania produkcji rolnej, w tym geopolityczne, które niekorzystnie wpłynęły na rynek rolny. Najważniejsza w kwestii zadłużenia jest jego obsługa, czyli zdolność rolników do terminowego regulowania należności.

– W mojej ocenie, prezentowane dane z rejestrów nie oddają rzeczywistych problemów finansowych, ponieważ sytuacja rolników jest dużo gorsza. Wielu z nich ma długi, ponieważ produkcja jest nieopłacalna i związana z licznymi ryzykami, na które oni nie mają wpływu. Mowa tu choćby o cenach skupu. W efekcie wytwórcy nie uzyskują nawet pokrycia wyłożonych środków finansowych na uruchomienie produkcji. Ponadto, w KRD umieszczani są dłużnicy, którzy zaciągnęli zobowiązania w firmach mających podpisane umowy z Biurami Informacji Gospodarczej – analizuje Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny specjalizujący się w sektorze rolnym.

Według danych KRD, na koniec III kwartału ub.r. zadłużenie rolników – przedsiębiorców wyniosło blisko 274 mln zł. To o 5,8% więcej niż w analogicznym okresie 2022 roku, kiedy było na poziomie prawie 259 mln zł. Natomiast z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że rdr. wzrosła o 0,2% kwota zaległości dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Ostatnio wyniosła ona prawie 516 mln zł, a rok wcześniej – blisko 515 mln zł.

– Te dane potwierdzają pogorszenie koniunktury, co wynikało m.in. z badania opinii rolników przeprowadzonego przez GUS. W czerwcu ponad 50% tych respondentów wskazało, że ich ogólna sytuacja pogorszyła się w ciągu minionego półrocza. Natomiast, w mojej opinii, nie jest to bardzo silne nominalne pogorszenie sytuacji, biorąc pod uwagę ujęcie realne i panujące w Polsce trendy inflacyjne, tzn. wzrost cen nawozów, energii czy sprzętu używanego do produkcji – mówi dr hab. Hamulczuk.

Długi pod lupą i wizja problemów

Na koniec września ub.r. w KRD średnie zadłużenie rolnika – przedsiębiorcy wyniosło 73,4 tys. zł. To o 10% więcej niż rok wcześniej, kiedy mowa była o 66,7 tys. zł. Z kolei z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że średnia kwota zaległości wzrosła rdr. o 2,4% w kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. W statystykach z końca III kwartału ub.r. widzimy 329,9 tys. zł, a rok wcześniej – 322,7 tys. zł. Radca prawny Adrian Parol podkreśla, że na ww. wyniki wpływ ma znaczący wzrost kosztów produkcji w ostatnich miesiącach, co jest związane z wysoką inflacją. Jak zaznacza ekspert, ceny skupu poszły w górę, ale rolnicy i tak nie otrzymują za swoją pracę ekwiwalentnego wynagrodzenia.

– Mamy wzrost zadłużenia, w ujęciu nominalnym, przy jednoczesnym spadku liczby zarejestrowanych zadłużonych. To może wskazywać, że w rejestrach zostali ci dłużnicy, którzy mieli większe zadłużenie i mogą mieć kłopoty z jego spłacaniem – analizuje ekspertka z Uniwersytetu w Siedlcach.

Z danych KRD także wynika, że na koniec III kw. ub.r. statystyczny rolnik – przedsiębiorca z tego rejestru zalegał ze spłatą zobowiązań średnio 955 dni. Natomiast rok wcześniej było to 795 dni. Jak stwierdza dr inż. Agnieszka Ginter, dane te wskazują na brak płynności finansowej producentów rolnych. Ich kontrahenci spóźniają się z zapłatą za towary, co ma miejsce w praktyce gospodarczej. Spadek dochodów rolniczych oznacza mniejsze możliwości wywiązywania się z zobowiązań, zwłaszcza długoterminowych. Według ekspertki, wydłużenie tego okresu jest niepokojące, ale nie wydaje się zaskakujące. Należy przypuszczać, że spłata zobowiązań stanie się coraz większym problemem dla rolników. Może to spowodować spiralę nadmiernego zadłużania się.

– Sytuacja w rolnictwie może ulec drobnej poprawie. Perspektywy zmian koniunktury ogólnie wydają się być nieco lepsze. A z reguły to powoduje wzrosty inwestycji i zadłużenia. Główną determinantą zwyżek zadłużenia są jednak spadki stóp procentowych, a za tym idzie wzrost dostępności kredytów i skłonności gospodarstw rolnych do ich zaciągania. Zatem może zwiększyć się zarówno liczba zadłużonych rolników, jak i średnia kwota zadłużenia – prognozuje ekspert z SGGW w Warszawie.

W opinii dr inż. Ginter, sytuacja w rolnictwie nie napawa optymizmem. Długi i okres ich spłaty mogą ulegać zwiększeniu. Nie jest też wykluczone, że rolnicy, w obliczu braku środków finansowych, będą podejmować kolejne zobowiązania. Zrobią to, aby rozpocząć lub kontynuować działalność rolniczą w celu osiągania dochodów. Jak podkreśla ekspertka, prognozowanie wyników finansowych na rynkach rolnych nie jest łatwe ze względu na zależność od wielu zmiennych. Doraźne rozwiązania, jakie na początku grudnia ub.r. zaproponował rząd Mateusza Morawieckiego w postaci wsparcia finansowego do hektara kukurydzy, nie rozwiążą problemów. Należy dążyć do systemowego podejścia w naprawianiu trudnych sytuacji w rolnictwie.

– Dalsza sytuacja rolników będzie zależała w dużej mierze od decyzji nowego rządu. Mam nadzieję, że zostanie wdrożony program, który ochroni ich przed znaczącymi wahaniami cen skupu produktów rolnych. I ewentualnie pojawi się też rozwiązanie umożliwiające pozyskiwanie finansowania gwarantowanego przez państwo. Ono wreszcie powinno zainteresować się rolnikami – podsumowuje radca prawny Adrian Parol.

Źródło: © MondayNews Polska.

Wynikowy szacunek głównych ziemiopłodów rolnych i ogrodniczych w 2023 roku wg GUS

rawpixel-com-594763-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Wynikowy szacunek głównych ziemiopłodów rolnych i ogrodniczych w 2023 roku”.

Rezultaty wynikowego szacunku produkcji głównych upraw rolnych i ogrodniczych w 2023 r. przedstawiają się następująco:

  • zbiory zbóż ogółem ocenia się na 35,8 mln t., tj. o ok. 0,5% więcej od zbiorów ubiegłorocznych,
  • produkcję zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi szacuje się na 26,5 mln t., tj. o ok. 2% mniej od zbiorów ubiegłorocznych,
  • zbiory rzepaku i rzepiku ocenia się na ok. 3,7 mln t, tj. o ok. 3% więcej od zbiorów ubiegłorocznych,
  • zbiory ziemniaków (łącznie z produkcją w ogrodach przydomowych) szacuje się na ok. 5,6 mln t, tj. o ok. 7% mniej od zbiorów uzyskanych w roku ubiegłym.

Pozostałe wnioski można przeczytać w raporcie, który został opublikowany na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Ustawa o obrocie ziemią nie zablokowała rynku

field-of-poppies-50588_640Od maja do końca lipca Agencja Nieruchomości Rolnych ponad 400 razy zgodziła się na zakup gruntów przez nierolnika. Tak wynika z danych, do których dotarł portal dziennik.pl. ANR odmówiła tylko raz.

Jak pisze dziennik.pl przez trzy miesiące obowiązywania nowych przepisów agencja ani razu nie skorzystała z prawa pierwokupu.

Takie dane mogą oznaczać, że ANR bardzo liberalnie podchodzi do transakcji, a więc nowe, restrykcyjne przepisy ustawy są de facto martwe. W praktyce jednak ciągle większość wniosków z 1600 nie zostało rozpatrzonych.

na podstawie art. dziennik.pl

Nowelizacja ustawy – można budować dom na gruncie rolnym

field-175959_640Od dziś banki znów mogą kredytować budowę domu na gruncie rolnym. To efekt nowelizacji ustawy  o kształtowaniu ustroju rolnego a także o księgach wieczystych i hipotece.

Dotychczas, czyli od maja, kiedy weszły w życie nowe przepisy, był z tym problem. Banki nie chciały kredytować budowy domów na gruntach rolnych. Wszystko dlatego, że hipoteka na takiej działce nie mogła przekraczać wartości tej nieruchomości – samego gruntu.

Nowelizacja usunęła ten problem. Obecnie wartość hipoteki, jeszcze przed rozpoczęciem budowy, może znacznie przekraczać wartość samego gruntu.

Eksperci Expandera zaznaczają jednak, że banki nadal nie chcą udzielać kredytów na budowę domu, jeśli działka rolna ma ponad 3 tysiące metrów kwadratowych. Wszystko dlatego, że  przepisy bardzo ograniczają możliwość sprzedaży takiej nieruchomości. Banki boją się, że w razie niespłacenia kredytu, nie będą mogły sprzedać nieruchomości.

W przypadku nieruchomości większych niż 3 000 mkw. kredyt można uzyskać tylko, jeśli do dnia 30 kwietnia została wydana ostateczna decyzja o warunkach zabudowy. W przeciwnym razie kredyt zostanie udzielony, gdy według planu zagospodarowania przestrzennego lub ewidencji gruntów (jeśli nie ma planu) przeznaczenie działki jest inne niż rolne. Problem dotyczy tylko gruntów rolnych,

mat. prasowy Expander

Ceny gruntów rolnych polecą na łeb na szyję?

mmKoniec kilkunastoprocentowych rocznych wzrostów cen ziemi w Polsce? Wszystko na to wskazuje. Nowa ustawa o gruntach rolnych radykalnie zmieniła sytuację na tym rynku. Wielu posiadaczy, którzy liczyli na sprzedaż z dużym zyskiem dziś zostało z ręką w nocniku.

Przypomnijmy, że na mocy nowej ustawy sprzedaż państwowej ziemi została zupełnie zablokowana na okres 5 lat. W grę wchodzi tylko dzierżawa gruntów, natomiast wyłączone z rygoru ustawy są tereny o powierzchni do 2 ha oraz takie, które przeznaczone są w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, czy też studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, na cele inne niż rolnicze.

W obrocie prywatnym nabywcą ziemi może być tylko rolnik indywidualny. Zgodnie z przyjętą definicją jest to osoba fizyczna będąca właścicielem (lub dzierżawcą, użytkownikiem wieczystym) ziemi o areale nieprzekraczającym 300 ha. Rolnik taki powinien mieć odpowiednie wykształcenie rolnicze albo osobiście gospodarować na swojej ziemi przez okres 5 lat i mieszkać w gminie, gdzie znajduje się przynajmniej jedna z jego działek. Nabywca nieruchomości rolnej zobowiązany jest przez co najmniej 10 lat prowadzić na niej gospodarstwo. Z ustawy są wyłączone grunty o powierzchni mniejszej niż 0,3 ha, takie, które przed wejściem w życie przepisów miały nie więcej niż 0,5 ha i były zabudowane nieruchomością mieszkaniową lub innymi budynkami nierolniczymi. Przepisów nie stosuje się  także w przypadku jeśli teren jest przeznaczony na inne cele niż rolnicze.

Takie są – w skrócie – najważniejsze nowe uregulowania. Należy przy tym zaznaczyć, że choć przepisy są bardzo restrykcyjne w porównaniu do dotychczasowych, to nie różnią się w zasadzie od prawa stosowanego w wielu innych krajach europejskich, gdzie często rynek regulowany jest jeszcze bardziej restrykcyjnie. Chodzi m.in. o Francję i Niemcy.

Co oznacza dla rynku wejście w życie nowych przepisów?

Najprawdopodobniej na naszych oczach pęknie bańka cenowa, dmuchana sukcesywnie od czasu wejścia Polski do Unii, choć w rzeczywistości ceny zaczęły rosnąć dużo wcześniej – praktycznie od początku gospodarki wolnorynkowej w naszym kraju.

Obawiając się przeceny wielu posiadaczy gruntów decydowało się szybko sprzedać swoją ziemię, często zmniejszając oczekiwania cenowe, byleby zdążyć przez wejściem w życie ustawy. Nie wszystkim się to oczywiście udało, choćby ze względów proceduralnych. Jedno jest pewne – ziemia rolna w Polsce ma z czego tanieć, bo bańka cenowa na tym rynku została nadmuchana do niebotycznych rozmiarów. Nic dziwnego więc, że wielu inwestorom liczącym na sprzedaż gruntów z zyskiem nowe zmiany się nie podobają.

Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej ziemia w naszym kraju drożała o kilkanaście procent rocznie. Szacuje się, że ceny poszły do góry nawet o ponad 450 procent. W 2004 roku za hektar w obrocie prywatnym trzeba było płacić 6 – 7 tys. zł. Dziś jest to około 35 tysięcy. Jak już powiedzieliśmy – w rzeczywistości skala wzrostu cen jest większa, bowiem ziemia w Polsce drożeje praktycznie od początku gospodarki wolnorynkowej. W początkach lat 90. ziemię państwową można było kupować nieomal za bezcen – po kilkaset złotych od hektara.

W ostatnim okresie szybko drożała przede wszystkim ziemia rolna w granicach miast lub w bezpośrednim sąsiedztwie, pozostająca na celowniku deweloperów. Największe wzrosty dotyczyły gruntów o najmniejszej przydatności rolniczej, ale od czasu wejścia do Unii, kilkasetprocentowy wzrost zanotowały także i najlepsze ziemie. Mimo gigantycznego nadmuchania bańki cenowej, inwestorzy spodziewali się jednak, że trend wzrostowy jeszcze przez jakiś czas się utrzyma: m.in. ze względu na otwarcie rynku dla obcokrajowców i fakt, że polskie grunty ciągle pozostają znacznie tańsze na tle wielu krajów Zachodu.

Co teraz? Prawdopodobnie czeka nas przecena, jednak nie wszystkie grunty muszą tanieć. Niedobór ziemi pod inwestycje w miastach przełoży się z pewnością na wzrost działek  przeznaczonych na inne cele niż rolne, z warunkami zabudowy. Takie grunty na obszarze miast bądź w bezpośrednim sąsiedztwie były na celowniku deweloperów. I tu się należy spodziewać wzrostu cen, zwłaszcza, że zasoby atrakcyjnych terenów inwestycyjnych szybko się kończą. Warto dodać również, że ustawodawca nie wykluczył całkowicie możliwości sprzedaży pod budownictwo. Z rygoru ustawy wyłączone są grunty o powierzchni do 3000 mkw.

Marcin Moneta – komercja24.pl

Ustawa o gruntach nie różni się od przepisów z Europy Zachodniej

ID-10032529Podobne przepisy, które wprowadziła ostatnio przyjęta przez Sejm ustawa o obrocie gruntami rolnymi, od lat funkcjonują w wielu krajach Europy Zachodniej. Państwa tzw. starej Unii bardzo rygorystycznie bronią swego rynku gruntów rolnych. Podlega on regulacji i kontroli państwa.

Nowe przepisy mają uchronić polską ziemię rolną przed wykupem przez obcokrajowców (od 1 maja rynek będzie otwarty dla inwestorów z krajów UE), ale także przed nadmierną koncentracją w jednych rękach i „oderwaniem” od przeznaczenia rolniczego. Ziemia ma „pozostać” na wsi, w rękach Ustawa  wstrzymuje sprzedaż państwowych gruntów na okres 5 lat, z wyjątkiem tych do 2 ha oraz z wyłączeniem terenów przeznaczonych na cele nie rolnicze – np. pod inwestycje mieszkaniowe.

Nabywcą ziemi rolnej w obrocie prywatnym może być jedynie rolnik indywidualny, czyli osoba fizyczna, która osobiście gospodaruje na gruntach do 300 ha, posiada kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkuje w gminie, gdzie ma gospodarstwo. Agencja Nieruchomości Rolnych ma prawo pierwokupu ziemi, jeżeli grunt chce kupić osoba nie będąca rolnikiem, chyba że obrót odbywa się pomiędzy członkami rodziny. Działki o powierzchni mniejszej niż 0,3 hektara (30 arów) są wyłączone spod rygorów ustawy.

Ziemia musi być kupiona w gminie, gdzie nabywca ma swoje gospodarstwo i gdzie mieszka. Jest co prawda możliwość kupna poza gminą, ale za zgodą ANR. Nabywca ziemi musi osobiście przez co najmniej 10 lat prowadzić gospodarstwo.

Na nową ustawę o ziemi wylano wiele pomyj, akcentując jej rzekomo drakoński charakter, który uderza w podstawowe prawa obywatelskie (prawo własności), tymczasem okazuje się, że wiele krajów i to już  od wielu lat chroni i reguluje swój rynek ziemi bardziej restrykcyjnie, niż obecnie robi to Polska.

NIEMCY

Kupno ziemi rolnej w Niemczech może się dokonać tylko i wyłącznie na cele rolnicze i tylko przez rolnika. Uzależnione jest od zgody administracji danego landu. Zgody wymaga także wymiana, darowizna czy dzierżawa. Organ niemieckiej administracji może odmówić pozwolenia, gdy:

  • zbycie ziemi doprowadzi do nieracjonalnego podziału nieruchomości.
  • doprowadzi do  niegospodarnego pomniejszenia lub  podzielenia gospodarstwa w stopniu zagrażającym jego zdolności do  ekonomicznego przetrwania.
  • jeśli podział gruntów spowoduje, że areał gospodarstwa spadnie poniżej 1 ha.
  • jeśli cena gruntu odbiega rażąco od cen oferowanych na lokalnym rynku.

Organy administracji prowadzą statystykę cen sprzedawanych gruntów. Jeśli urząd odmówi sprzedaży ziemi, prawo pierwokupu w Niemczech mają spółki ziemskie działające w formie spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Głównym ich udziałowcem jest administracja rządowa landów oraz stowarzyszenia rolników. Spółki te mogą również sprzedawać ziemię –  na tworzenie nowych bądź powiększanie istniejących gospodarstw.

Nabywca ziemi od spółek musi osobiście ją uprawiać i mieszkać na terenie gospodarstwa. Swój grunt może odsprzedać  jedynie członkom rodziny, w przeciwnym przypadku spółki korzystają z prawa  odkupu. Również zawarcie umowy dzierżawy wymaga zgody administracji. Ta może się sprzeciwić m.in. gdy  jej zawarcie doprowadzi do nadmiernej koncentracji gruntów w rękach jednego użytkownika.

FRANCJA

Kupno ziemi rolnej we Francji wymaga autoryzacji prefektów poszczególnych departamentów. Kryteriów jest bardzo wiele, włącznie ze specyficzną polityką realizowaną przez dany departament. Wśród wielu zastrzeżeń, które mogą być powodem odmowy autoryzacji jest m.in. brak kwalifikacji rolniczych.

 Francuski rolnik, by móc kupować bądź sprzedawać ziemię, musi co najmniej 5 lat pracować w gospodarstwie, chyba że ma dyplom lub równoważne świadectwo  ukończenia studiów rolniczych lub średniej szkoły rolniczej. Doświadczenie zawodowe powinno zostać nabyte w okresie ostatnich piętnastu lat poprzedzających objęcie gruntów. Departamenty mogą wprowadzać również inne, dodatkowe warunki.

Kontrolą i regulacją francuskiego rynku zajmuje się również 27 lokalnych Spółek Urządzeń i Osadnictwa Rolnego (SAFER). Są to spółki non – profit  pod kontrolą Ministerstwa Rolnictwa oraz Ministerstwa Gospodarki i Finansów.

Nabywcy gruntów od SAFER muszą posiadać kwalifikacje zawodowe. SAFER może również nałożyć na kupującego obowiązek jego rolniczego wykorzystania przez okres co najmniej 10  lat, zakaz dalszego zbycia nieruchomości, w tym oddania w dzierżawę lub użytkowanie oraz zobowiązać nabywcę do osobistej pracy na nabytym gruncie.

Marcin Moneta – komercja24

Popyt na grunty pod mieszkaniówkę i biura rośnie

Daniel_Puchalski

Wysoka dynamika wzrostu w sektorze nieruchomości biurowych i dobra koniunktura na rynku mieszkaniowym miały przełożenie na popyt na grunty pod nowe inwestycje – tak wynika z ostatniego podsumowania 2015 r. przez JLL.

Jeśli chodzi o tereny pod zabudowę handlową – inwestorzy stawiali na mniejsze projekty. Natomiast w segmencie hotelowym pod lupą deweloperów znalazły się grunty w  mniejszych miastach regionalnych z myślą o realizacji niskobudżetowych obiektów hotelowych.

Daniel Puchalski, Dyrektor Działu Gruntów Inwestycyjnych w JLL, informuje:„Jak wynika z ogólnych kalkulacji opartych m.in. na komunikatach spółek giełdowych, transakcjach ogłaszanych przez kluczowe firmy deweloperskie i inwestycyjne, danych z Rejestrów Cen i Wartości Nieruchomości, mamy za sobą bardzo dobry rok na rynku gruntów komercyjnych, który zakończył się wynikiem transakcyjnym w wysokości ponad 2,5 mld PLN[1]. Rezultat ten potwierdza trend wzrostowy na rynku gruntów inwestycyjnych w Polsce w porównaniu do roku 2014. Zawdzięczamy go przede wszystkim dynamice rynku mieszkaniowego w Warszawie oraz w pozostałych dużych miastach, jak również rynku biurowego w Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu”.

Grunty pod zabudowę mieszkaniową – motorem rozwoju rynku

„Dobra kondycja rynku mieszkaniowego w zeszłym roku była efektem trwającego od końca 2013 r. wysokiego popytu na nowe lokale. Przyczyniły się do niego, między innymi, utrzymujące się na niskim poziomie stopy procentowe, które zachęcały do zaciągania kredytów, tendencja do lokowania środków w mieszkania jako inwestycje na wynajem, a także program Mieszkanie dla Młodych i stabilne ceny. Jednocześnie to w tym segmencie deweloperzy rejestrowali najwyższe marże”, informuje Jacek Kamiński, Dyrektor w Dziale Wyceń, JLL.

Ceny gruntów pod zabudowę mieszkaniową w największych polskich aglomeracjach cechowała w ubiegłym roku tendencja wzrostowa,a popyt na nie był równie duży jak w 2014 r.
Wg ekspertów ograniczona oferta dobrze przygotowanych gruntów w Warszawie, Wrocławiu czy Krakowie sprawi, że część inwestorów i deweloperów coraz chętniej będzie spoglądać w kierunku takich miast jak Katowice czy Łódź. Niższa podaż atrakcyjnych terenów w największych miastach ma szansę przełożyć się również na wzrost cen gruntów mieszkaniowych w 2016 r., w szczególności w przypadku mniejszych działek, umożliwiających realizację niedużych, jedno- lub dwuetapowych projektów.

Zdaniem analityków JLL, w najbliższych latach możnasię również spodziewać poszerzenia oferty premium, przede wszystkim w Warszawie. Grunty pod tego typu inwestycje cieszą się szczególnym zainteresowaniem polskiego kapitału, jak również indyjskiego czy arabskiego.

Średnie ceny gruntów mieszkaniowych w 2015 r.

Obszar Cena PLN / mkw.
Warszawa Śródmieście 2 200 – 4 000 PLN
Warszawa – pozostałe dzielnice 650 – 2 500 PLN
Miasta powyżej 400 tys. mieszkańców 550 – 1 600 PLN

 

Grunty pod zabudowę biurową

Sektor nieruchomości biurowych charakteryzował się dużą dynamiką wzrostu w 2015 r. Wysoki popyt wpłynął na zainteresowanie zakupami nowych terenów pod inwestycje biurowe, szczególnie w Trójmieście i Krakowie. Jednocześnie można było zaobserwować coraz większy popyt na grunty w takich miastach jak Bydgoszcz, Lublin, Opole czy Rzeszów.

Pomimo prognozowanego wzrostu współczynnika powierzchni niewynajętych w 2016 r., inwestorzy nadal będą interesować się ciekawymi terenami pod projekty biurowe, szczególnie w Krakowie czy Trójmieście, ale też w Rzeszowie, Lublinie czy Poznaniu. Również Wrocław, tak jak w ubiegłych latach, pozostanie miastem, w którym transakcje zakupu gruntów będą kontynuowane na aktualnym poziomie, z możliwą tendencją wzrostową.

Nadal pożądane są grunty pod biura w Warszawie, zarówno w centrum miasta, jak też wzdłuż linii metra.

Średnie ceny gruntów biurowych w 2015 r.

Obszar Cena PLN / mkw.
Warszawa COB[4] 2 200 – 3 500 PLN
Warszawa obrzeża COB 1 650 – 2 100 PLN
Warszawa pozostałe 600 – 1 300 PLN
Miasta powyżej 400 000 mieszkańców 400 – 1 100 PLN

 

Grunty rolne – pęknięcie bańki cenowej w 2016 r?

Inwestorzy nadal uważają, że na gruntach rolnych w Polsce można będzie sporo zarobić, mimo, że w perspektywie 10 lat ich ceny wzrosły o kilkaset procent i nadal rosną. Wszystko wskazuje na to, że bańka cenowa nie pęknie nawet do maja 2016, czyli momentu uwolnienia rynku polskiej ziemi dla obywateli Unii.

Obecnie obcokrajowcy z Unii, którzy chcą w Polsce kupić nieruchomość rolną lub leśną muszą postarać się o specjalne zezwolenie. Nie ma natomiast żadnych przeciwwskazań w inwestowanie w udziały spółek które posiadają grunty, bądź mają ziemię w użytkowaniu wieczystym. Z tego powodu w praktyce, rynek polskiej ziemi już jest otwarty i bez większych przeszkód można ją kupić.

W maju 2016 sytuacja stanie się jeszcze łatwiejsza. Obywatele Europejskiego Obszaru Gospodarczego nie będą musieli starać się o żadne zezwolenia. To z kolei generuje obawy – zwłaszcza rolników – o to, że przegrają konkurencję o atrakcyjne grunty z obcokrajowcami.

Czy te obawy są przesadzone, czy nie – ciężko rozsądzić. Warto jednak zaznaczyć, że w wielu unijnych krajach funkcjonują restrykcyjne przepisy regulujące obrót ziemią.

We Francji każdą transakcję związaną z gruntami rolnymi kontroluje Stowarzyszenie Zagospodarowania Ziemi i Urządzania Obszarów Wiejskich. Ma ona również prawo pierwokupu. W Niemczech transakcje obrotu ziemią podlegają ścisłej kontroli administracyjnej. Władze państwowe mogą odmówić wyrażenia zgody na sprzedaż na przykład wtedy, gdy nabycie  wskazuje na spekulacyjny charakter, gdy nabywca nie ma zamiaru włączyć nabytych gruntów do swego gospodarstwa i trwale rolniczo ich użytkować. Przepisy niemieckie umożliwiają też zablokowanie transakcji ze względu na nadmierną koncentrację gruntów w rękach jednej osoby.

Z zapowiedzi strony rządowej wynika, że tym tropem chce pójść, przygotowując nową ustawę regulującą transakcje gruntami. Większą rolę na rynku wtórnym ma odgrywać Agencja Nieruchomości Rolnych, która ma uczestniczyć w obrocie. Jeśli chodzi o grunty z rynku pierwotnego pierwszeństwo w zakupie mieliby rolnicy rodzimi oraz mniejsze gospodarstwa i lokalne wobec sprzedawanych terenów.

Na pewno wiele w zakresie przyszłych cen gruntów będzie zależeć od nowych uregulowań, bowiem brak istotnych barier postrzegany jest jako zaleta polskiego rynku.

Zagraniczni inwestorzy najczęściej korzystają z furtki kupna ziemi poprzez polskie spółki. Z ostatniej kontroli NIK z początku 2014 wynika, że ciężko nawet oszacować rzeczywistą skalę zjawiska, a wielkość gruntów należących do obcokrajowców może być 3 – 4 krotnie wyższa od danych, jakie posiada MSW. NIK kontrolowała sprzedaż ziemi należącej do Skarbu Państwa w latach 2011 – 2013 w oddziałach Agencji Nieruchomości Rolnych w Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu. W szczecińskim Oddziale ANR obcokrajowcy kupili bezpośrednio od Agencji tylko 23 ha ziemi. Ale spółki z mniejszościowym udziałem kapitału zagranicznego nabyły w przetargach aż 2.995 ha. Oprócz tego cudzoziemcy kupili udziały spółek będących właścicielami łącznie 4.577 ha ziemi.

W III kwartale 2014 hektar państwowych gruntów kosztował średnio około 24,5 tys. zł (dane ANR). Oznacza to, że przez cały miniony rok ziemia podrożała o około 12 proc. czyli 2,7 tys. zł za hektar. W województwach, gdzie ceny gruntów są najwyższe stawki sięgają jednak nawet 40 – 50 tysięcy złotych za hektar.

Najdroższa ziemia rolna jest w województwach: wielkopolskim – 38 626 zł/ha, śląskim – 38 417 i opolskim – 36 122 zł/ha. Najtańsza w województwach: świętokrzyskim – 13 993 zł/ha, podlaskim – 16 198 zł/ha, i podkarpackim – 16 852 zł/ha.

Wiele wskazuje na to, że popyt nakręca głównie wizja przyszłego wzrostu cen po otwarciu rynku. Inwestorzy nie zrażają się bowiem ani rosyjskim embargiem ani ogólnie gorszą koniunkturą dla rolnictwa. Przełomowym momentem będzie więc uwolnienie obrotu, czyli maj 2016.

Do tego czasu polskie grunty prawdopodobnie zdrożeją jeszcze o kolejnych kilkadziesiąt procent, co zmniejszy ich konkurencyjność. Co prawda cena ziemi rolnej w Polsce  kształtuje się na poziomie około 6.000 € za  hektar, a średnia cena w UE jest na poziomie 10.000 € za hektar, ale np. Bułgarii, na Litwie, Łotwie i Słowacji cena ziemi kształtuje się w przedziale 1.000 – 2.000 euro / hektar.

 Marcin Moneta/ komercja24

Grunty rolne – ciągle duże wzrosty cen

freedigitalphotos.net, by arztsamui

freedigitalphotos.net, by arztsamui

Nie widać końca wzrostów cen na rynku ziemi rolnej w Polsce. Ostatnie dane potwierdzają, że trend, który trwa już wiele lat, nadal się utrzymuje. Wg GUS ceny ziemi w Polsce w drugim kwartale tego roku wzrosły o 2 tys. zł za hektar. Wg PKO BP obecnie przeciętna cena hektara gruntu rolnego w obrocie prywatnym wynosi ponad 32 tys. zł. Niektórzy analitycy szacują, że od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej ceny gruntów rolnych poszły w górę nawet o ponad 400 proc.

W połowie roku średnia cena hektara gruntu rolnego w naszym kraju w obrocie prywatnym wynosiła wg GUS 32430 zł i była wyższa o ponad 2000 zł w stosunku do kwartału poprzedniego, więc o około 6 proc.

Najdroższa ziemia jest w województwach: kujawsko – pomorskim (ponad 43 tys./ha), opolskim (ponad 43 tys./ha) i wielkopolskim (ponad 43 tys./ha). Najmniej hektar kosztował w województwie podkarpackim (19 tys. zł/ha).

Z czego wynika utrzymujący się wysoki popyt?

Niewątpliwie zakupom ziemi ciągle sprzyjają niskie stopy procentowe, a dla rolników zachętą jest możliwość kupna ziemi na raty od ANR. Co prawda oprocentowanie od tego roku wzrosło – po wpłaceniu 10 proc. wartości, odsetki od każdej raty wynoszą min. 3,75 proc. (w stosunku do 2 proc. jak to było do końca 2013 roku), ale rolnikom udało się zachować rozkład ratalny przy kupnie ziemi.

Drugim czynnikiem generującym wzrosty cen jest utrzymujące się ożywienie na rynku gruntów pod inwestycje w nieruchomości komercyjne i mieszkaniowe. Silny trend w tym zakresie widoczny jest od połowy ubiegłego roku i wynika z poprawy wyników sprzedażowych mieszkań oraz ciągle bardzo dużej koniunktury na rynku nieruchomości komercyjnych – zwłaszcza w zakresie biurowców i magazynów.

Ziemia rolna, która daje możliwości przekształcenia jest postrzegana przez inwestorów jako alternatywa dla droższych gruntów budowlanych. Stąd szczególnie w cenie jest ziemia niższej jakości (łatwiej ją odrolnić) w granicach dużych miast.

Ostatnie dane GUS wskazują, że zaledwie w ciągu roku ceny ziemi rolnej wzrosły o ponad 32 proc.! Jeszcze w drugim kwartale 2013 hektar w obrocie prywatnym kosztował przeciętnie nieco ponad 24 tysiące, teraz już ponad 32.

Obserwatorzy rynku nieruchomości podkreślają, że w tym roku może paść rekord jeśli chodzi o zakupy terenów inwestycyjnych. Szacunki mówią o tym, że firmy wydadzą na ten cel blisko 2 mld zł.

Przeciętne ceny gruntów rolnych do przekształcenia w WGN mieszczą się w przedziale 10 – 15 zł za metr kwadratowy, jednak im bliżej miast tym drożej. W granicach miast stawka rośnie nawet do ponad 100 zł od metra kwadratowego. Podobne wyceny dotyczą niektórych gruntów z wysokim potencjałem inwestycyjnym w miejscowościach turystycznych, bądź położonych w miejscach atrakcyjnych przyrodniczo, np. nad jeziorami, czy też przy węzłach drogowych.

Jak będą kształtować się ceny ziemi do końca roku i w roku przyszłym? Wiele będzie zależało od dalszej koniunktury na rynku mieszkaniowym i nieruchomości komercyjnych. W tym drugim segmencie spodziewane jest osłabienie nowej podaży po rekordowych wynikach w tym roku. Duża liczba nowych projektów będzie prawdopodobnie skutkować wzmożonym poziomem pustostanów – zwłaszcza w stolicy. Nie wiadomo też co z koniunkturą na rynku mieszkaniowym. Ostatnie dane odnośnie MDM rozczarowują. Póki co wykorzystanie programu jest poniżej oczekiwań.

Innym czynnikiem, który może jeszcze generować wzrost cen ziemi, jest otwarcie rynku polskiego dla klientów z Unii Europejskiej, co ma nastąpić w 2016 roku. Część inwestorów szacuje, że ziemia wtedy jeszcze zdrożeje, a zainteresowani będą nią klienci z Zachodu, gdzie grunty ciągle są znacznie droższe.

Skala przyszłego popytu może jednak rozczarować, zwłaszcza, że na tle cen ziemi w innych krajach naszego regionu grunty z Polski nie wypadają wcale korzystnie. Mimo wysokich wzrostów w tym roku zasadne jest więc pytanie, o to kiedy pęknie bańka cenowa na rynku gruntów rolnych.

Marcin Moneta/WGN

Grunty przy autostradach atrakcyjne dla inwestorów

W ostatnich kilku latach znacząco przybyło pożądanych lokalizacji. Za atrakcyjne uważa się ziemie w bliskim sąsiedztwie autostrad oraz węzłów drogowych. To właśnie one uzyskują najwyższe wyceny, w porównaniu do stawek średnich. 

Działki przy sieciach drogowych to idealna lokalizacja dla zakładów przemysłowych, magazynów czy centrów logistycznych. Nieruchomości takie rzecz jasna mogą być atrakcyjne również dla inwestorów zainteresowanych innym typem działalności, na przykład pod zabudowę mieszkaniową, bo lokalizacje wokół węzłów komunikacyjnych cechują się dobrym dojazdem do centrum miasta.

Ile kosztują takie działki?
Za działkę w sąsiedztwie obwodnicy miasta i autostrady w Żernikach Wrocławskich, z przeznaczeniem na zabudowę jednorodzinną, oferent oczekuje zapłaty w kwocie 250 złotych za metr kwadratowy.

W Krakowie ziemia na południowym wschodzie miasta, z bardzo dobrym dojazdem do autostrady A4 została wyceniona na 355 złotych za metr kwadratowy.
Zasadą zdaje się być, że jeżeli grunt znajduje się blisko dużego miasta, oraz ma dobre połączenie drogowe, to jego cena automatycznie rośnie nawet kilkukrotnie.
Poniżej prezentujemy przykłady:
Działki pod aktywizację gospodarczą o powierzchni 13 tysięcy metrów kwadratowych w Siechnicach pod Wrocławiem, przy drodze krajowej nr 94 i w bliskiej odległości od autostrady A4, kosztuje 220 zł za metr kwadratowy.

Na Śląsku działka przeznaczona pod działalność przemysłową, w bardzo dobrej lokalizacji, w  Przyszowicach, przy węźle autostrad A1 i A4, została wystawiona na sprzedaż za kwotę 175 złotych za metr kwadratowy.

Również grunty rolne, które znajdują się blisko autostrad, uzyskują atrakcyjniejsze wyceny. Ziemie rolne cieszą się rosnącym zainteresowaniem ze strony inwestorów, zwłaszcza w obliczu zbliżającego się uwolnienia rynku w całej UE.

Przegląd ofert WGN obrazuje, że grunty znajdujące się blisko węzłów drogowych ciągle uważane są za atrakcyjne pod kątem lokalizacji. Rzecz jasna największe wyceny za metr kwadratowy dotyczą działek w największych miastach. Również ziemie rolne, jeśli znajdują się w pożądanej lokalizacji, często osiągają znacząco wyższe wyceny.

Iwona Hryncewicz
Dział Analiz WGN

Gdzie są najwyższe ceny działek rekreacyjnych?

Co prawda sezon urlopowy powoli dobiega końca, ale być może niejeden inwestor, zachęcony wypoczynkiem na łonie przyrody, właśnie po wakacjach zdecyduje się na kupno działki rekreacyjnej. Gdzie jest najdrożej, a gdzie najtaniej i jakie są ceny? Sprawdziliśmy to porównując oferty z najbardziej atrakcyjnych przyrodniczo i turystycznie miejsc Polski, czyli z Mazur, Tatr i znad Bałtyku. Okazuje się, że to nad polskim morzem znajdują się najdroższe grunty pod rekreację ze stawkami powyżej 300 zł za metr kwadratowy, średnia cenowa najwyższa jest jednak w przypadku Mazur.

Działki rekreacyjne cieszą się coraz większym zainteresowaniem wśród inwestorów. Popyt na tego typu nieruchomości rośnie, podobnie jak na grunty rolne. Wynika to z faktu, że wielu kupujących postrzega je jako alternatywę wobec działek budowlanych. Liczą się więc te grunty, które dają możliwość przekształcenia i są atrakcyjnie położone. Wzmożone zainteresowanie tego typu ziemią wynika też z faktu, że już od 2016 roku uwolniony zostanie dla obcokrajowców obrót ziemią w Polsce, co może przełożyć się na wzrost cen. Te i bez tego rosną. Stawki za działki rekreacyjne i rolne wzrosły tylko w 2012 roku o 30 proc. Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej stawki poszły w górę o 260 proc.
Jak wynika z danych Agencji Nieruchomości Rolnych, w czerwcu tego roku przeciętna cena ziemi w skali całego kraju wynosiła 21308 zł i była wyższa o 15 proc. niż przed rokiem w tym samym czasie.

W czołówce pod względem stawek plasuje się województwo Pomorskie, gdzie za hektar trzeba płacić 26 tys. zł. Jeszcze drożej jest w kujawsko – pomorskim, tam stawka średnia wynosi 28 tys. W Małopolsce – nieco ponad 17 tys., podobnie w województwie warmińsko – mazurskim. Wszystkie te regiony należą do najbardziej popularnych turystycznie w kraju. Czy jednak ceny działek rekreacyjnych również będą kształtować się w takiej hierarchii?

Policzyliśmy średnią cenową wśród ofert WGN dla każdego z tych regionów. Wyniki mogą zaskakiwać. Otóż okazuje się, że najdroższe działki rekreacyjne występują na Mazurach. Najtaniej jest natomiast w województwie małopolskim, czyli tam gdzie mamy polskie Tatry. Średnio wśród ofert WGN za działkę rekreacyjną w województwie warmińsko – mazurskim trzeba zapłacić blisko 35 zł za metr kwadratowy. Niewiele taniej jest na Pomorzu Gdańskim. Tu średnia cena metra kwadratowego wynosi blisko 33 zł. Dalej w kolejności są województwa: kujawsko – pomorskie – 18,5 zł/ m kw., zachodniopomorskie 17,3 zł/ m kw., a stawkę zamyka województwo małopolskie ze średnią ceną 14 zł od metra kwadratowego.

Takie dane mogą zaskakiwać, zwłaszcza różnicą między ceną metra w Małopolsce i na Mazurach. Wynosi ona ponad 100 proc. Skąd wynika ta przepaść?
Okazuje się, że w przypadku Małopolski, tylko jedna oferta ma charakter stricte rekreacyjny, co przekłada się na cenę. Chodzi o działkę położonej w rejonie wypoczynkowym, z domkami letniskowymi. Tu stawka wynosi 150 zł za metr kwadratowy i jest to najdroższa oferta dla Małopolski. W przypadku pozostałych ofert, jako działki rekreacyjne, sprzedawane są po prostu grunty rolne.

Inaczej ma się sytuacja nad Bałtykiem i na Mazurach. Tu wśród ofert WGN zdecydowanie więcej jest nieruchomości już przystosowanych do rekreacji i położonych w atrakcyjnych lokalizacjach, co też skutkuje wyższymi cenami.
Przykładowo – na Pomorzu ceny za działki budowlane sięgają nawet 350 zł za metr kwadratowy. Tyle kosztuje jedna z działek położona nad jeziorem, z budynkiem mieszkalnym posiadającym świetlicę dla gości itp. 200 zł od metra kwadratowego to cena wyspy na jeziorze w Borach Tucholskich. 100 zł od metra to natomiast cena za inną działkę nad jeziorem, w okolicy miejscowości Orkusz. Warto też zaznaczyć, że skrajnie tanie oferty osiągają ceny nieco ponad 2 zł od metra kwadratowego. Taka stawka dotyczy choćby ponad 10 hektarów ziemi rolnej klasy IV i V bez zabudowań, której jedynym walorem rekreacyjnym jest bliskość jeziora.

Na Mazurach z kolei nie obserwujemy aż takiej rozpiętości cenowej, za to więcej nieruchomości „trzyma” dosyć wysokie stawki. Za grunty nad jeziorami na Pojezierzu Ełckim trzeba zapłacić 50 – 64 zł od metra kwadratowego. Przykładową ofertą w tym przedziale cenowym jest nieruchomość nad jeziorem Łaśmiady, w gminie Malinówka Wielka. Wśród najdroższych ofert znajdziemy natomiast na Mazurach działki rekreacyjne po 86 – 100 zł od metra kwadratowego. Na tyle wyceniono choćby malowniczo położony grunt nad jeziorem Dadaj.

Przegląd ofert pokazuje też, że najdrożej wyceniane są oczywiście działki uzbrojone i już dostosowane do działalności rekreacyjnej, z atrakcyjną zabudową i oczywiście w atrakcyjnym położeniu. Wysokie ceny dotyczą też raczej niewielkiej powierzchni – do kilku tysięcy metrów kwadratowych. Największe działki – te powyżej 10 ha są sprzedawane po stawkach najniższych, często nieprzekraczających nawet 10 zł za metr kwadratowy. Należy jednak zaznaczyć, że są to zazwyczaj po prostu grunty rolne, które dopiero zakupione pod inwestycje mogą być przekształcone, podzielone na mniejsze działki i dostosowane do funkcji rekreacyjnej.

Oczywiście duży obszar, który siłą rzeczy wymusza na inwestorze posiadanie dużej gotówki, również przekłada się na nieco niższą cenę. Przykładowo: w województwie zachodniopomorskim 19 hektarów gruntu bardzo atrakcyjnie położonego nad jeziorem z piaszczystą plażą wyceniono na 15 zł od metra kwadratowego, co w porównaniu do ofert z Pomorza Gdańskiego czy Mazur jest ceną bardzo atrakcyjną.

Podsumowując: na pytanie gdzie są najdroższe działki rekreacyjne odpowiedź będzie brzmiała: w województwie pomorskim. To tam spotykamy najbardziej wygórowane stawki. Tam też – sądząc po ilości ofert w WGN rynek tego typu nieruchomości jest największy. Na Mazurach, gdzie również jest drogo, rozpiętość cenowa nie jest jednak aż tak duża i najdroższe nieruchomości nie sięgają takich stawek, jak w przypadku Pomorza.

Należy też pamiętać, że oprócz działek w miejscach atrakcyjnych pod względem przyrodniczym popularnością cieszą się też działki w bliskości dużych miast, które mogą być alternatywą wypoczynkową dla mieszczuchów, pragnących odpocząć od hałasu.

Eksperci oceniają, że rynek działek rekreacyjnych będzie nadal rósł, zarówno pod względem liczby ofert jak i cen. Oprócz zaplanowanego na 2016 rok uwolnienia handlu ziemią w Polsce, na taki stan rzeczy ma wpływ także fakt, że rynek obrotu ziemią rolną cechuje się dużą stabilizacją i odpornością na spadki koniunktury. Warto dodać, że ceny gruntów w Polsce ciągle też są zdecydowanie niższe od stawek w innych krajach Unii Europejskiej.

Marcin Moneta / Analityk WGN

Średnia pensja na Białorusi

Premier Białorusi Michaił Miasnikowicz zapewnił dzisiaj, że średnia pensja na Białorusi w grudniu osiągnie równowartości 500 dolarów. Dodał także, że konieczne jest motywowanie do większej wydajności pracy w rolnictwie.  Według tego premiera można liczyć, że w grudniu 2013 roku – średnia pensja wzrośnie do 600 dolarów. Jak zaznaczył, ma to być powiązane ze wzrostem wydajności pracy. Na Białorusi jest bowiem wiele gospodarstw rolnych, gdzie rentowność wynosi ponad 20 procent. Człowiek będzie gospodarzem na roli, kiedy poczuje związek z nią poprzez własność. Na Białorusi podstawę rolnictwa stanowią kołchozy i sowchozy, które zapewniają 98 proc. produkcji rolnej.