
Mimo, że Polska gospodarka zwalnia, bezrobocie wciąż rośnie, eksperci zapewniają, że kraj nie pogrąży się w recesji. Ich zdaniem sytuacja zacznie poprawiać się pod koniec przyszłego roku.PKB Polski wzrośnie w przyszłym roku o dwa procenty, a bezrobocie sięgnie 13,6 procent – tak przewidują eksperci Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Według ich prognoz sytuacja gospodarcza zacznie się poprawiać w trzecim kwartale 2013 r. W gospodarce nie jest najlepiej, ale (…) nie grozi nam recesja” – powiedział Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes IBnGR podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.Marcin Peterlik z IBnGR, przedstawiając prognozę gospodarczą Instytutu na koniec 2012 r. i na 2013 rok, powiedział, że PKB na koniec 2012 r. wyniesie 2,4 procent, a w przyszłym roku wzrost PKB ma się nieznacznie obniżyć i wyniesie 2 procent. Czekają nas jeszcze trzy kolejne kwartały, kiedy to tempo będzie coraz wolniejsze. W trzecim kwartale 2013 zacznie wzrastać – podkreślił Peterlik. Według Instytutu stopa bezrobocia na koniec grudnia 2012 roku wyniesie 13,3 proc. W 2013 r. sytuacja na rynku pracy się pogorszy, bezrobocie wzrośnie do 13,6 proc. Najważniejszym czynnikiem, na który zwrócili uwagę eksperci, determinującym sytuację na rynku pracy, będzie wolniejszy wzrost gospodarczy i związany z nim niewielki wzrost nakładów inwestycyjnych, w tym nakładów na tworzenie nowych miejsc pracy. W ocenie Instytutu w czwartym kwartale tego roku, a także w 2013 r. inflacja będziespadać. W czwartym kwartale sięgnie 3 proc., a w całym 2012 r. wyniesie 3,9 proc. W 2013 roku inflacja nie przekroczy 3 proc. Rząd w projekcie budżetu na 2013 rok założył, że w przyszłym roku średnioroczna inflacja wyniesie 2,7 proc. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową powstał w 1989 roku, jest niezależnym, pozarządowym ośrodkiem analityczno-badawczym. Instytut prowadzi badania: koniunktury gospodarczej, makroekonomiczne, sektorowe i branżowe.
ząd sprzedaje udziały w firmach związanych z dużymi koncernami. Na sprzedaż są przeznaczone między innymi sieci hoteli, uzdrowisk i salonów spa należące do PGNiG oraz KGHM. Pod młotek pójdą Zakłady Przemysłu Jedwabniczego Dolwis, w którym PGNiG ma mniejszościowe udziały. Do tego między innymi fabryka platerów Hefra (grupa KGHM), a także firmy ochroniarskie i transportowe związane z Orlenem i Lotosem. Zakończyły się audyty prowadzone na zlecenie resortu skarbu w największych państwowych spółkach. Ich celem było wyłuskanie z 19 grup kapitałowych tych firm zależnych, których profil nie jest związany z podstawową działalnością koncernów. Audytorzy przeczesali ponad pół tysiąca podmiotów. Choć ministerstwo nie ujawnia wyników tych prac, to wiadomo już, że na ich podstawie powstał wstępny katalog spółek córek i spółek wnuczek, których koncerny będą musiały się pozbyć. Jaki jest cel? Usprawnienie działania korporacji, które mają skoncentrować się na swoim podstawowym celu. Audyty pokazują w sposób jednoznaczny i bardzo obiektywny, co należy do podstawowej działalności danej spółki. Cała reszta nadaje się do sprzedaży, likwidacji czy też konsolidacji. Choć końcowa lista spółek niezwiązanych z podstawową działalnością w strategicznych grupach kapitałowych gotowa będzie w ciągu kilku tygodni, to już jednak widać, że jest ich sporo. Chodzi o co najmniej kilkadziesiąt spółek, które zostaną sprzedane, połączone lub zlikwidowane. Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes Orlenu, potwierdził nam, że spółka faktycznie myśli o konsolidacji firm ochroniarskich w ramach grupy, a także nie wyklucza sprzedaży części nawozowej Anwilu, jeżeli pojawi się korzystna oferta. PGNiG zapowiada z kolei, że jeszcze w tym roku rozpocznie proces sprzedaży Geovity. Uzdrowisk nie chce pozbywać się z kolei KGHM. Niewykluczone, że Polska Miedź zmieni jednak zdanie pod naciskiem resortu skarbu. W ministerstwie przekonują, że nie będzie odstępstw od przyjętych reguł. Wyjątkiem jest Exatel z grupy PGE. To spółka bardzo wrażliwa z punktu widzenia bezpieczeństwa wewnętrznego państwa. Nie porównujmy jej jednak do sieci hoteli czy uzdrowisk. Kwestia wyboru spółek, które chcemy sprzedawać, będzie przedmiotem dyskusji – mówi minister. I zapewnia, że nie będzie wpływał na decyzję co do losów takiej czy innej spółki zależnej.
Wielki szwajcarski bank UBS zapowiedział dzisiaj redukcję swego personelu o aż piętnaście procent do 2015 r., co oznacza zwolnienia blisko dziesięciu tysięcy ludzi w pięćdziesięciu siedmiu krajach. W trzecim kwartale bieżącego roku UBS zanotował stratę wysokości ponad 2,17 miliarda franków szwajcarskich netto. Największe cięcia dotkną część inwestycyjną banku. UBS był jednym z banków najciężej dotkniętych przez kryzys finansowy i w 2008 roku musiał się zwrócić o ratunek do rządu szwajcarskiego. Plany cięć i restrukturyzacji USB przeciekły już do mediów kilka dni temu. W sobotę „Financial Times” pisał, że instrumenty stałego oprocentowania, będące obecnie elementem najważniejszego działu inwestycyjnego USB, zostaną z niego wyodrębnione „w dużym zakresie”. Dział inwestycji będzie przez to uszczuplony i docelowo obejmie obrót akcjami, operacje walutowe i doradztwo. Operacje nieuznane przez bank za podstawowe będą więc stopniowo tracić na znaczeniu i z czasem zostaną całkiem wygaszone. „Posunięcia te ilustrują, w jaki sposób banki w różnych krajach świata usiłują dostosować się do radykalnie zmienionego otoczenia rynkowego i regulacji, które zaszkodziły ich przychodom zwiększając potrzeby kapitałowe niektórych operacji oraz filii” – zaznaczył „FT”. We wrześniu ubiegłego roku bankiem wstrząsnął duży skandal, gdy okazało się, że makler Kweku Adoboli nielegalnymi transakcjami naraził UBS na stratę wysokości ok. 2,3 miliarda USD. Pochodzący z Ghany Kweku Adoboli był szefem działu ETF (Exchange Traded Funds) w departamencie obrotu akcjami europejskich spółek UBS. ETF to fundusze inwestycyjne, odwzorowujące indeksy giełdowe. Ich tytuły uczestnictwa są notowane na giełdzie. Krótkookresowe duże wahania kursów mogą mieć wpływ na wycenę ETF. Te stosunkowo nowe instrumenty obrotu budziły zastrzeżenia władz nadzoru bankowego ze względu na ich nieprzejrzystość i skomplikowanie. Inwestorzy bardzo pozytywnie zareagowali na zapowiedź restrukturyzacji UBS. Akcje tego banku wzrosły we wtorek rano na giełdzie w Zurychu o ok. 6 proc.
Wydaje się, że jest jeszcze bardziej prawdopodobne przesunięcie giełdowego debiutu Polskiego Holdingu Nieruchomości (PHN) na przyszły rok, 2013 rok – poinformował minister skarbu Mikołaj Budzanowski. „Z dzisiejszej perspektywy sądzę, że bardziej prawdopodobne jest przesunięcie debiutu na 2013 r”powiedział dziennikarzom minister. Zastrzegł także, że sytuacja będzie analizowana na bieżąco i zależeć będzie od sytuacji na rynku. Niedawno wiceminister skarbu Paweł Tamborski podczas sejmowej komisji skarbu informował, że MSP jest prawie gotowe do przeprowadzenia publicznej oferty akcji Polskiego Holdingu Nieruchomości. Wcześniej resort zapowiadał ofertę debiutu Polskiego Holdingu Nieruchomości na czwarty kwartał tego roku, chociaż Budzanowski mówił też wcześniej, że ministerstwo byłoby gotowe sprzedać pakiet większościowy PHN inwestorowi branżowemu, jeśli znalazłby się chętny. Minister podtrzymywał jednak transakcję giełdową, ale zaznaczał, że kluczowa będzie kwestia ceny. Grupa kapitałowa PHN powstała w wyniku konsolidacji spółek Skarbu Państwa z sektora nieruchomości. Wniesiono do niej spółki Polskiego Holdingu Nieruchomościowego, Intraco i Budexpo. Skarb Państwa jest właścicielem 100 procent akcji PHN. Podstawowym obszarem działalności grupy PHN jest zarządzanie nieruchomościami w segmentach biurowym, handlowym i logistycznym. Grupa ma w swoim portfelu blisko sto osiemdziesiąt nieruchomości, głównie w aglomeracji warszawskiej, w tym niezabudowane działki o powierzchni ponad 1,3 tys. ha.
Drenowanie portfela spółek Skarbu Państwa na potrzeby realizowania programu Inwestycje Polskie to według prezesa Grupy Trinity – Radosława Tadajewskiego, bardzo ryzykowny pomysł. Po pierwsze, może to zagrażać ich planom inwestycyjnym. Po drugie, może odbyć się kosztem akcjonariuszy mniejszościowych tych spółek, szczególnie indywidualnych. Rząd chce do 2015 roku wydać w programie Inwestycje Polskie w sumie blisko czterdzieści miliardów złotych. Zdaniem Radosława Tadajewskiego oznacza to, że główny ciężar finansowania może spocząć na spółkach Skarbu Państwa. To może spowodować pewne kłopoty przy realizowaniu planów inwestycyjnych tych firm. Działania uprzywilejowanego akcjonariusza, jakim w tym przypadku jest Skarb Państwa, nie pozostaną bez wpływu również na sytuację innych udziałowców.
Trwają właśnie prace nad przygotowaniem finansowania budowy autostrady A1 z Pyrzowic (Śląskie) do Tuszyna (Łódzkie) ze środków pozabudżetowych, z wykorzystaniem rządowego programu Inwestycje Polskie – poinformował dzisiaj minister transportu Sławomir Nowak. Minister powtórzył również swoją zapowiedź sprzed dwóch tygodni, że przetarg na odcinek między Tuszynem a Pyrzowicami zostanie rozpisany już w 2013 r. „Proszę nam zostawić czas na zaprezentowanie opinii publicznej wszystkich szczegółów tego przedsięwzięcia. Pracujemy nad metodą sfinansowania tego poza budżetem państwa, a więc raczej w formie innej niż system tradycyjny (…) bez wątpienia z udziałem Inwestycji Polskich” – powiedział w Katowicach Nowak. Chodzi o ponad 180 kilometrów autostrady A1 z podłódzkiego Tuszyna przez Częstochowę do Pyrzowic. Początkowo nieco dłuższy odcinek autostrady – między Strykowem a Pyrzowicami – miało budować konsorcjum Autostrada Południe na podstawie umowy partnerstwa publiczno-prywatnego. Koncesja na budowę tego szacowanego na 7,5 mld zł odcinka wygasła jednak w styczniu ub. roku, kiedy konsorcjum nie zapewniło finansowania dla inwestycji. Podjęto wówczas decyzję, że droga będzie budowana w systemie tradycyjnym, ze środków budżetowych. Ze względu na późniejsze cięcia budżetowe powrócono jednak do koncepcji PPP.W lutym tego roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowy na projekty i nadzór autorski dotyczące tej części A1. W umowach dla śląskich odcinków przewidziano szacunkowy 4,5-letni termin budowy trasy, jednak według ostatnich
Giełdowa grupa Budimex zapowiada, że w przyszłym roku nadal będzie najbardziej zyskowną spółką budowlaną. Budimex zakończył III kwartał z 1,7 mld zł przychodów ze sprzedaży6 i 54,6 mln zł zysku netto. Ankietowani analitycy spodziewali się minimalnie niższej sprzedaży. Wynik na poziomie netto znacząco przebił jednak ich oczekiwania, które sięgały 40,1 mln zł. W porównaniu z okresem lipiec-wrzesień 2011 r. sprzedaż grupy wzrosła o ponad 7,8 proc. Jej czysty zarobek obniżył się jednak o 26,4 proc. Po trzech kwartałach Budimex ma 4,58 mld zł obrotów i 76,6 mln zł zysku netto. Rok wcześniej było to odpowiednio 3,82 mld zł i 193,9 mln zł. Dariusz Blocher, prezes Budimexu, uważa, że pod względem przychodów ten rok może okazać się rekordowy w historii grupy. Zastrzega jednak, że dużo zależało będzie od zimy. Czego można oczekiwać w kolejnym roku? „ Z przyszłym rokiem wiąże się kilka niewiadomych, gdyż nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury. Bez tej spółki istnieje bardzo duże ryzyko, że w 2013 r. nasza sprzedaż będzie spadać” – przyznaje Blocher i tłumaczy, że w portfelu zleceń grupy, który na koniec III kwartału wart był około 6,3 mld zł netto, około 1,2 mld zł stanowią zlecenia PNI. Z pozostałych kontraktów umowy za około 3,5-4 mld zł przypadają do realizacji w 2013 r. Blocher zapowiada, że giełdowa grupa będzie walczyła w przyszłym roku o jak najwyższą rentowność. Firma może mieć jednak problem z powtórzeniem tegorocznej . – Rok nie będzie łatwy, ale nadal będziemy najlepszą pod względem zysków spółką budowlaną nie tylko na giełdzie. Nie boję się o to, czy będziemy rentowni. Jeśli z wyników wyłączyłoby się PNI, które dotąd obniżyło nasz tegoroczny wynik o 137 mln zł, to może się okazać, że przyszły rok będzie słabszy – przyznaje.
rzez jedenaście lat hossy na rynku złota wśród inwestorów i analityków powstało bardzo dużo opinii odnośnie praw rządzących tym rynkiem. Przyjrzyjmy się najczęściej spotykanym. 1. Złoto pozwala zachować wartość. Jest to prawda. Historycznie inwestycja w złoto pozwala zachować siłę nabywczą środków, a przy tym pomnażać kapitał. W latach 1900-2011 portfel oparty na złocie zwiększał swoją realną wartość w tempie jeden procent rocznie. Co więcej, jego wyniki były pozytywnie skorelowane z inflacją, im szybciej rosły ceny, tym szybciej rosła wartość złotych inwestycji. 2. Złoto należy do bezpiecznych aktywów. Jest to fałsz. Wysokie stopy zwrotu niestety okupione są wyższą zmiennością. W latach 1980-2001 kruszec stracił realnie na wartości ponad osiemdziesiąt procent. Po uwzględnieniu inflacji z naszego portfela pozostałaby więc tylko jedna piąta początkowej siły nabywczej. Wymieniony okres został oczywiście dobrany tendencyjne, ale sam fakt, że podobne zdarzenie w ogóle miało miejsce, musi niepokoić. 3. Na złocie można dużo zarobić. Prawda. W ostatnich latach szczególnie stopy zwrotu na rynku złota były imponujące. W ciągu minionych dziesięciu lat ceny wzrosły o ok. 450%, w żadnym roku przy tym nie spadając. Najlepszym rokiem minionej dekady był rok 2007, bardzo dobre były też lata pokryzysowe — 2009 i 2010. Stopa zwrotu w ciągu tych trzech lat wyniosła około 30%. 4. Cena złota zależy od poziomu realnych stóp procentowych. Znowu prawda. Złoto drożeje, gdy stopy procentowe są niskie w stosunku do spodziewanej inflacji. Są dwa powody, dla których tak się dzieje. Po pierwsze: niskie realne stopy procentowe powodują, że bardziej opłaca się posiadać wszelkie zasoby nieodnawialne. Wynika to z tak zwanej reguły Hotellinga (w przystępny sposób opisanej na blogu Paula Krugmana). Po drugie: produkcja złota od lat jest wyraźnie dodatnie skorelowana z poziomem realnych stóp procentowych. Być może niskie stopy procentowe powodują, że kopalniom bardziej opłaca się ograniczanie bieżącego wydobycia, podyktowane przeprowadzeniem prac zmierzających do zwiększenia urobku w przyszłości. 5. Niskie stopy procentowe powodują, że złoto będzie drożało. Nie można się z tym zgodzić. Mimo że zarówno teoria, jak i długoletnie doświadczenie potwierdzają wpływ realnych stóp procentowych na cenę złota, nie znaczy to, że jest to związek całkowicie ścisły i przewidywalny. W dniu 6 września 2011, kiedy to złoto osiągnęło historyczny rekord, realne oprocentowanie amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych wynosiło 0,76%. Obecnie wartość ta jest znacznie niższa — wynosi minus 0,7%. Nastąpił więc spadek realnych stóp procentowych o 1,46 punktu procentowego, czyli taki sam jak od grudnia 2008 do września 2011. W tym czasie złoto zdrożało ponad dwukrotnie, a od września 2011 do teraz straciło 11%.
Jak wynika z badania przeprowadzonego dla TOK FM, Polacy nie ufają mediom publicznym i nie chcą płacić abonamentu. Według powyższego sondażu, aż sześćdziesiąt sześć 66 procent Polaków nie ufa mediom publicznym a siedemdziesiąt dwa procent uważa, że nie są one niezależne. Na zadane pytanie „czy media publiczne są potrzebne” czterdzieści pięć procent ankietowanych odpowiedziało twierdząco, a aż czterdzieści osiem procent – negatywnie, tylko siedem procent nie miało zdania. Większość bo sześćdziesiąt osiem procent ankietowanych wyraziła niezadowolenie z oferty programowej mediów publiczny, oferta ta podoba się dwudziestu siedmiu procentom badanych. Trzy czwarte ankietowanych oceniło działalność mediów publicznych jako nieważną. Niespełna dwie trzecie ankietowanych bo sześćdziesiąt cztery procent wyraziło opinię, że media publiczne powinny być finansowe z reklam (co trzeci pytany był temu przeciwny). Natomiast siedemdziesiąt sześć procent uczestników sondażu stwierdziło, że media publiczne nie powinny być finansowane z obowiązkowego abonamentu, dwadzieścia jeden procent było odmiennego zdania. Co trzeci ankietowany przyznał natomiast, że płaci abonament. Jak donosi TOK FM, sondaż został przeprowadzony 21 października za pomocą ankiety papierowej na próbie 860 pełnoletnich osób. Badanie przeprowadził Instytut Nauk Społeczno-Ekonomicznych. Fundacja Instytut Spraw Publicznych (ISP) jest jednym z wiodących polskich think tanków, niezależnym ośrodkiem badawczo-analitycznym. ISP powstał w 1995 roku. Poprzez prowadzenie badań, ekspertyz i rekomendacji dotyczących podstawowych kwestii życia publicznego Instytut służy obywatelowi, społeczeństwu i państwu. ISP współpracuje z ekspertami i badaczami z polskich i zagranicznych ośrodków naukowych.
Wielka radość na budowie apartamentowca projektu Daniela Libeskinda przy ul. Złotej 44 w Warszawie. Strzelają korki od szampana w biurach, w Warszawie i Nowym Jorku, a pracownicy na wysokościach, przeszkoleni alpinistycznie, meldują: Zadanie wykonane. Atak zimy nikogo nie zaskoczył na wysokościach.
Są trzy pozwy przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości i żądania nałożenia dwóch kar finansowych za niewdrożone dwie unijne dyrektywy. Potwierdziły się wczorajsze informacje Polskiego Radia: Komisja Europejska zażądała dziś kar finansowych dla Polski na łączną sumę prawie 160 tysięcy euro. Mają one być naliczane dziennie od momentu ogłoszenia orzeczenia przez Trybunał o niedopełnieniu obowiązków do czasu nadrobienia zaległości. Warszawa może uniknąć kar, jeśli nadrobi zaległości i przyjmie przepisy przed wyrokiem. W sumie Komisja Europejska zdecydowała dziś o skierowaniu dziesięciu pozwów przeciwko krajom członkowskim, w tym aż trzy przeciwko Polsce i zażądała kar finansowych. Kara w wysokości ponad 84 tysięcy euro dla Polski za niewdrożoną dyrektywę energetyczną. Drugi pozew przeciwko Polsce dotyczy niewdrożonej dyrektywy o opłatach lotniskowych. Komisja żąda kary dziennej w wysokości 75 tysięcy euro – poinformował rzecznik Komisji Olivier Bailly. Ministerstwo Transportu tłumaczy, że dyrektywa niedługo wejdzie w życie. Urzędnicy tłumaczą, że zostanie ona wprowadzona w życie nowelizacją ustawy Prawo Lotnicze. Projekt został już uchwalony przez Radę Ministrów i skierowany do Sejmu. Wczoraj sprawą zajmowała się sejmowa podkomisja. Rzecznik resortu Mikołaj Karpiński zapewnił, że prace nad nowelizacją będą zakończone jak najszybciej. Nie padły jednak żadne konkretne terminy. Warszawa uniknie kary, jeśli nadrobi zaległości przed wydanym orzeczeniem. Rozpatrywanie pozwów trwa w zależności od wagi i skomplikowania sprawy od kilku miesięcy do kilku lat. Obie wymienione i niewdrożone dyrektywy są korzystne dla konsumentów. Dyrektywa dotycząca opłat lotniskowych gwarantuje przejrzysty i niedyskryminujący sposób ich nakładania, by ceny biletów nie były zawyżane. Polska nie przestrzega tych przepisów, a to może oznaczać – jak argumentuje Komisja Europejska – że pasażerowie płacą więcej niż powinni. Z kolei dyrektywa energetyczna gwarantuje otwarty na konkurencję rynek energii. Bruksela kilkakrotnie podkreślała, że te przepisy oferują konsumentom szerszy wybór między firmami dostarczającymi prąd i gaz, oraz konkurencyjne ceny. Trzeci pozew przeciwko Polsce dotyczy niewdrożonej dyrektywy kolejowej. Ma ona poprawić konkurencyjność sektora kolejowego w całej Unii, bo wprowadza jednakowe reguły i wspólne procedury dotyczące między innymi inwestycji.
Oczekiwania płacowe osób bezrobotnych to najczęściej 1500 zł lub 2000 zł. I są raczej zgodne ze stawkami rynkowymi – tak niestety wynika z „Badań ankietowych rynku pracy” Narodowego Banku Polskiego. Średnia to 1640 zł, czyli o około dziesięciu zł więcej niż w ubiegłym roku. Taki wzrost może wynikać z tego, że spory jest udział osób o krótkim stażu poszukiwania pracy oraz powracających migrantów. Obie te grupy osób mają wyższe oczekiwania płacowe niż przeciętnie. Takie oczekiwania mniej więcej pokrywają się ze stawkami rynkowymi – powiedziała Joanna Tyrowicz z Instytutu Ekonomicznego narodowego Banku Polskiego.
Tauron wybrał konsorcjum banków inwestycyjnych, które będą wspierały spółkę w opracowaniu strategii finansowania, a także w procesie pozyskania środków dla programu inwestycyjnego. Tauron analizuje różne źródła finansowania, ale obecnie najbardziej prawdopodobna wydaje się emisja obligacji do instytucji krajowych, a następnie emisja euroobligacji. Takie informacji podała spółka w komunikacie.
Zarząd województwa zdecydował, że odłoży w czasie inwestycję rozbudowy nieruchomości komercyjnej jaką jest Opera Wrocławskiej. Ostatecznie okazała się zbyt droga. Urząd zapewnia, ze mimo tej decyzji nie przepadnie pięćdziesiąt milionów złotych z funduszy unijnych, które posłużą do realizacji innego projektu. Olbrzymia inwestycja, której kwota realizacji łącznie doszła do 150 mln zł będzie musiała poczekać, albo zostanie kompletnie przeorganizowana. „My nie chcemy naszej lokalnej społeczności budować tak drogiej inwestycji. Ona powróci, ale być może w innym kształcie” – mówi skarbnik Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Minister Sławomir Nowak niedawno dwadzieścia procent wartości nieruchomości. „Mieszkanie dla Młodych” nie jest tworem zupełnie innowacyjnym, ale ma być poniekąd kontynuacją programu „Rodzina na Swoim”,który zostanie wygaszony z końcem roku 2012. Założenia nowego projektu są proste: młode małżeństwa lub single (poniżej 35 lat) mogą otrzymać dziesięć procent dopłaty do kredytu hipotecznego przy zakupie nowego mieszkania, nie większego jednak niż siedemdziesiąt pięć metrów kwadratowych. Dopłata może wzrosnąć do piętnastu procent jeżeli rodzina ma już dziecko lub dzieci, a maksymalnie do dwudziestu procent jeżeli w ciągu 5 lat od otrzymania dofinansowania, urodzi się kolejny potomek. Według wyliczeń ministerstwa, z programu mogłoby skorzystać nawet trzydzieści sześć tysięcy rodzin rocznie. Kluczowym aspektem pomysłu, odróżniającym go od Rodziny na Swoim, ma być „komponent prorodzinny” zawarty w Mieszkaniu dla Młodych, czyli zachęta do posiadania większej liczby dzieci. Rządowy plan ma pomóc finansowo młodym ludziom, aby było im łatwiej kupić własne mieszkanie i założyć rodzinę, a tym samym wyprowadzić z domu rodziców. Obecnie statystyki odnośnie powstawania nowych gospodarstw domowych w Polsce są szokujące, bowiem ok. 2,5 miliona osób w wieku 25-34, co daje ponad czterdzieści procent populacji w tym przedziale wiekowym, wciąż mieszka z rodzicami. Według opinii większości analityków rynku nieruchomości wynika, że nowy program dopłat będzie zdecydowanie mniej korzystny od obecnego. Przede wszystkim będzie dotyczył jedynie rynku pierwotnego i tylko zakupu mieszkania. Po drugie: nie zagłębiając się w szczegółowe obliczenia, dopłata w MdM może być nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych niższa, niż suma 8-letnich dopłat do odsetek kredytu w RnS. Zwłaszcza w przypadku gdy nie zdecydujemy się na dwójkę lub więcej dzieci. Po trzecie: wg zapowiedzi ministra Nowaka, MdM ma wystartować w połowie 2013 roku, a najpóźniej na początku roku 2014. Nie jest to nawet jeszcze projekt ustawy, a tylko pomysł, który ma przed sobą długą drogę legislacyjną. Zatem nikt nie może zagwarantować, że program w ogóle zacznie funkcjonować. Szczególnie, że RnS przerósł możliwości osłabionego kryzysem budżetu państwa i minister Rostowski na pewno będzie chciał podejść do tematu z dużo większą precyzją i ostrożnością (póki co, planuje się, że pieniądze na dofinansowania będą pochodziły z likwidacji zwrotu podatku VAT za materiały budowlane użyte do remontu).
Usługa profesjonalnego zarządzania nieruchomościami komercyjnymi, takimi jak galerie handlowe, biurowce czy powierzchnie logistyczne, jest dziś kluczową rolę dla ich właścicieli, a tym samym powszechnie zlecaną firmom zewnętrznym. Standardem stało się stosowanie przez zarządców software’u dedykowanego tej branży, wydatnie usprawniającego codzienne działania. Art. 185 ustawy z dnia 21.08.1997 o gospodarce nieruchomościami jako najważniejszy element tego procesu wymienia dążenie do zapewnienie właściwej gospodarki ekonomiczno-finansowej nieruchomości. Z definicji tej wynika, że podstawowym procesami, za które odpowiedzialny jest zarządca, jest dokonywanie okresowych rozliczeń związanych z użytkowaniem nieruchomości, a co za tym idzie – ewidencjonowanie i windykacja należności. Działania zarządcy nieruchomości komercyjnych skupiają się w czterech podstawowych płaszczyznach, obejmujących czynności wykonywane przez zarządcę w relacji z najemcami, właścicielem nieruchomości, samą nieruchomością oraz własną firmą. Jako piątą wymienić można komercjalizację, czyli prowadzenie szeroko zakrojonych działań, zmierzających do wynajęcia wszystkich powierzchni, jakie ma pod swoją pieczą zarządca.
oniunktura gospodarcza jest coraz gorsza, trudno otrzymać kredyt hipoteczny trudno, za chwilę skończy się „Rodzina na swoim”. Taka sytuacja w końcu musiała się odbić na rynku nieruchomości. Deweloperzy borykający się z dużą nadpodażą gotowych do odbioru lokali coraz częściej i wyraźniej obniżają ich ceny.
Lista nowych przetargów przygotowywanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad zaktualizowanej po trzecim expose Donalda Tuska. Z zapowiedzi premiera i ministra transportu wynika, że w latach 2012 – 2015 na budowę autostrad i dróg krajowych mają być przeznaczone czterdzieści trzy mld zł, za co do końca 2015 r. ma przybyć 474 km autostrad i 335 km dróg ekspresowych. Większość to kontynuacja trwających i przerwanych inwestycji, np. w związku z zerwaniem umów na A1 i A4. Jest też 12 nowych odcinków. Są przedsięwzięcia, które były planowane, ale nie znalazły się na liście szykowanych przetargów. Dlaczego? GDDKiA pominęła w planach kontynuację budowy autostrady A2 – z Warszawy do granicy w Terespolu za ponad siedem mld zł. Na razie na wschód od Warszawy jest tylko dwadzieścia km obwodnicy autostradowej Mińska Mazowieckiego i nie zanosi się, żeby do 2020 r. w tej sprawie coś miało się zmienić.
Ten raport może zdziwić nawet największego niedowiarka a zwłaszcza właścicieli drobnych przedsiębiorstw. Bank Światowy chwali Polskę za uproszczenie przepisów podatkowych, reformowanie biznesu i pomaganie w prowadzeniu firm. Dzisiaj zostały opublikowany prestiżowy ranking Doing Business 2013 pokazujący, gdzie na świecie najłatwiej robi się interesy. Polska w tym roku jest w nim fenomenem. Choć przez ostatni rok reformowano państwo umiarkowanie, bank Światowy uznał jednak Polskę za… lidera zmian. Jakie są kulisy tego błyskotliwego sukcesu? To efekt udanego lobbingu. Polska awansuje w Doing Business z miejsca 62. na pozycję 55. Jednocześnie nasz kraj jest zwycięzcą podrankingu pokazującego, które kraje zrobiły największe postępy od czasu zeszłorocznego badania. Ten skok ma dla naszego kraju olbrzymie znaczenie. Doing Business jest bowiem brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych przez międzynarodowy kapitał. Tuż po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych w Ministerstwie Sprawiedliwości (to ten resort odpowiada za główną część rozwiązań instytucjonalnych, które liczą się w Doing Business) powstał specjalny zespół, który lustrował obowiązujące prawo i zmiany pod kątem ich przydatności dla rankingu. Wprowadzono np. zadaniowy czas pracy dla referendarzy w wydziałach ksiąg wieczystych, co zaowocowało podniesieniem wydajności pracy i skróceniem czasu oczekiwania na wpis. Ale ważniejsze niż same reformy było przekonanie Banku Światowego, by zaczął stosować właściwe pojęcia w analizie dotyczącej naszego kraju. Chodzi np. o definicje postępowania upadłościowego. W tej edycji rankingu udało się przekonać BŚ do ich rozróżnienia (w Polsce są dwa postępowania upadłościowe: likwidacyjne i układowe). Mimo awansu polskie 55. miejsce w rankingu Doing Business wciąż pozostawia wiele do życzenia. Polska wypada słabo w sprawach związanych z zakładaniem działalności gospodarczej czy z uzyskiwaniem pozwoleń budowlanych. – W Polsce czeka się na nie często 190 zamiast ustawowych 65 dni – mówi nam przedstawiciel Banku Światowego.
Nadal nie wiadomo, ile pieniędzy będzie kosztowała budowa nieruchomości komercyjnej: sali koncertowej na Jordankach. Toruńscy urzędnicy dołożyli firmom kolejny tydzień na składanie ofert z ceną za inwestycję
Amerykańskie akcje biją w tym roku wszystkie główne klasy aktywów. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy od 17 lat, przy czym zdarza się to w momencie spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego i najniższej dynamiki wzrostu zysków spółek od 2009 r. W bieżącym roku indeks szerokiego rynku S&P500 zyskał już 14 proc. pokonując m.in. obligacje skarbowe i korporacyjne, surowce, dolara i inne akcje w Azji i Europie, wynika z danych zebranych przez agencję Bloomberg. Ostatni raz miało to miejsce w 1995 r. Indeks S&P500 odnotował wtedy największy roczny wzrost w okresie ostatnich pięciu dekad. Ze wskaźnikiem cena/zysk na poziomie zbliżonym do poniedziałkowego (22.10.2012), indeks zyskał kolejne 93 proc. w ciągu następnego 2,5 roku. Widzimy wzrost zysków i poprawę perspektyw gospodarczych. Widzimy dobre wyceny kapitałowe oraz mamy do czynienia z luzowaniem polityki monetarnej. Zauważamy sceptycyzm wśród inwestorów oraz niskie zaangażowanie w aktywa kapitałowe – ocenia Max King, strateg z Investec AM, zarządzający 100 mld USD. Obligacje skarbowe, jak do tej pory dają w tym roku zwrot z inwestycji rzędu 3,3 proc. Z kolei zysk z amerykańskich papierów korporacyjnych o ratingu inwestycyjnym sięga 9,9 proc. Natomiast wskaźnik S&P GSCI obejmujący 24 grupy surowców zyskuje 1,7 proc. W przypadku indeksu dolarowego, który przedstawia relację amerykańskiej waluty w stosunku do sześciu głównych walut partnerskich, mamy do czynienia z 0,7-proc. osłabieniem. Nie zauważam oznak przegrzania na rynku akcji – ocenia Laszlo Birinyi, prezes Birinyi Associates. Hossa może potrwać jeszcze rok – dodaje znany inwestor.
Kontrakt na Stadion Narodowy niestety uderza w kolejnego udziałowca konsorcjum budującego obiekt. „Puls Biznesu” właśnie informuje, że w przyszłym miesiącu sąd rozpatrzy dwa wnioski o upadłość likwidacyjną Alpine Construction Polska. Spółka nie komentuje wniosków. Jednak, jak czytamy w „Pulsie Biznesu”, o kłopotach ACP z płynnością może świadczyć chociażby opóźnienie jednej z większych inwestycji czyli budowy siedziby Wydziału Chemii Uniwersytetu Gdańskiego. W sierpniu podwykonawcy Alpine wstrzymali prace, bo nie mogli się doczekać zapłaty zaległych faktur. We wrześniu zaległości zostały uregulowane.
W bieżącym roku rynek centrów handlowych wzbogaci się o blisko 415 tys. mkw. powierzchni najmu, podobnie zresztą jak w latach poprzednich. Dzięki temu do Polski wejdą nowe marki. W chwili obecnej według w całej Polsce w budowie jest aż 690 tys. mkw. powierzchni handlowej z terminem oddania do końca 2014 roku.
Nie każdy kredyt w euro jest lepszy od tego w złotówkach. Wszystko zależy od przecież od marży. Zadłużanie się w euro ma sens, jeśli marża banku nie przekracza 2,5 proc. Czy zadłużanie się na mieszkanie w dzisiejszej kryzysowej sytuacji w gospodarce jest rozsądne i bezpieczne? Przecież kredytobiorca zwykle bierze na siebie zobowiązanie aż do emerytury.
Inwestycja w wynajem coraz bardziej opłacalna Ceny tych nieruchomości inwestycyjnych spadają, a stawki żądane przez wynajmujących trzymają poziom. W efekcie wskaźnik średniej rentowności wynajmu mieszkań po wrześniu wzrósł do 4,6 procent. Statystycznie jest więc teraz wyraźnie korzystniejszy od bankowej lokaty.
Wrześniowe wyniki budownictwa mieszkaniowego pokazują znaczne wyhamowanie liczby rozpoczynanych nowych nieruchomości inwestycyjnych. Efekt ten widoczny jest zarówno w przypadku inwestorów indywidualnych jak i deweloperów. Szczególnie ci drudzy mają mniejszą skłonność do rozpoczynania nowych projektów. Działanie takie jest pokłosiem rekordowej podaży mieszkań i tzw. ustawy deweloperskiej. Nałożyła ona na deweloperów nowe kosztowne wymagania w przypadku inwestycji, których sprzedaż zaczęła się po 28 kwietnia br. W efekcie w pierwszych miesiącach roku widać było dużą determinację deweloperów do rozpoczynania nowych inwestycji, a obecnie wręcz przeciwnie.
Kolejne dane ze Stanów Zjednoczonych pozytywnie zaskoczyły inwestorów. Po pierwszym dniu szczytu UE Grecja jest coraz bliżej otrzymania pomocy. Jednak nastroje psują spółki technologiczne. Raport Google okazał się rozczarowaniem zarówno pod względem wyników, jak i sposobu ujawnienia. Dziś w USA dane o sprzedaży domów. Indeks regionalnego Fed z Filadelfii wzrósł w październiku do 5,7 pkt. z -1,9 pkt. we wrześniu. To dane sporo lepsze od oczekiwań na poziomie 1 pkt. Tym samym obydwa opublikowane w październiku wskaźniki wyprzedzające potwierdzają poprawę sytuacji gospodarczej w USA, wpisując się również w szereg innych raportów, które ostatnio zaskakiwały pozytywnie. Liczba nowych zarejestrowań wyniosła 388 tys., czyli aż o 21 tys. więcej niż oczekiwano oraz o 46 tys. więcej niż przed tygodniem (te dane zweryfikowano o 3 tys. w górę). To pokazuje, że ubiegłotygodniowy raport był jednorazowym odchyleniem, które w tym tygodniu zostało zweryfikowane (część nowych wniosków mogła po prostu zostać przeniesiona na ostatni tydzień). Tym samym dane z rynku pracy należy traktować neutralnie – średnia 4-tygodniowa pokazuje stopniową poprawę i w tej sytuacji ogólny wydźwięk jest i tak zdecydowanie pozytywny dzięki poprawie we wskaźnikach aktywności ekonomicznej. Gorzej wyglądają jednak wyniki kwartalne. Poza bankami, które ogólnie pokazały niezłe wyniki, pozostałe sektory rozczarowują. Szczególnie tyczy się to sektora technologicznego, który jeszcze kilka kwartałów temu był liderem poprawy zyskowności. Tymczasem po słabych wynikach IBM i Intela, wczoraj bardzo słaby raport pokazał Google. Spółka zarobiła 9,03 USD na akcję, o 1,6 USD mniej niż oczekiwał rynek. Zysk był również wyraźnie niższy niż rok temu pomimo wzrostu przychodów, które jednak i tak były niższe od oczekiwań (11,33 wobec 11,39 mld USD). Co więcej, wyniki Google wypłynęły w trakcie sesji. Czarę dopełnił Microsoft pokazując zysk na akcję 53c wobec konsensusu 56c.
Trzydzieści dziewięć procent z 3888 osób inwestujących przez internet, które sprawdziły swój profil inwestycyjny w ankiecie Money Makers, deklaruje, że lokuje oszczędności przede wszytskim na lokatach bankowych. Okazuje się, że depozyty nie zawsze są idealnym sposobem oszczędzania. Aktywni inwestorzy oraz osoby oszczędzające długoterminowo powinny korzystać również z innych instrumentów finansowych, takich jak obligacje, akcje czy fundusze inwestycyjne. Jak wybrać właściwą inwestycję, która spełni nasze oczekiwania? Oto kilka podpowiedzi.
W aglomeracji katowickiej deweloperzy koncentrują się na magazynach lub galeriach handlowych. Popyt na biura jest niestety słaby. Górny Śląsk rozwija się dość dynamicznie na tle innych regionalnych miast Polski. W Katowicach zainteresowanie ziemią pod inwestycje komercyjne jest większe niż w większości regionów w Polsce. Nowych projektów należy się spodziewać głównie w sektorze przemysłowo-magazynowym.
Nawet dobrze sprawdzająca się w przeszłości zasada, mówiąca o tym, że małe spółki trafnie i z wyprzedzeniem reagują na zmiany gospodarczej koniunktury, ostatnio całkowicie przestała się sprawdzać. Giełdowe indeksy uznawane są od dawna za wskaźniki wyprzedzające, z dużą trafnością antycypujące nadchodzące tendencje w gospodarce. W gronie tych wskaźników za najbardziej czułe uchodzą mierniki koniunktury na rynkach małych i średnich spółek. Zwolennicy tej teorii wychodzą z założenia, że właśnie małe firmy, jako najbardziej wrażliwe na zmiany w makroekonomicznym otoczeniu, jako pierwsze sygnalizują poprawę bądź pogorszenie sytuacji.