Podsumowanie 2012 roku

Funkcjonowanie nowej ustawy deweloperskiej, zmiany w deregulacji rynku, koniec programu „Rodzina na Swoim” i Euro 2012 s to najważniejsze wydarzenia 2012 roku. Dla rynku nieruchomości zakończony miniony rok był czasem istotnych zmian prawnych. To także okres, w którym sfinalizowanych zostało wiele ważnych inwestycji. W ostatnich 12 miesiącach, bardzo często mówiło się o znacznym spowolnieniu gospodarczym, poważne problemy dotknęły branżę budowlaną. Koniec każdego roku to czas podsumowań, dlatego przedstawiamy zestawienie najważniejszych wydarzeń na rynku nieruchomości w 2012 r.
1. Do historii przeszedł program „Rodzina na Swoim”, który dużą popularnością cieszył się zwłaszcza w ostatnim kwartale 2012 r. Z danych Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że  w październiku 2012 r. w ramach tego programu podpisano ponad 5 tys umów. Dla porównania: w sierpniu 2012 r. podpisano 3665 umów, a we wrześniu 3790. Na wzrost zainteresowania wpływ miał  fakt, że perspektywa wejścia w życie nowego programu „Mieszkania dla Młodych” jest dosyć niepewna.
2. Wiele emocji w ubiegłym roku zapewnił temat deregulacji rynku w zakresie zawodów związanych z obsługą rynku nieruchomości. Wśród przedstawicieli rynku nieruchomości kontrowersje budził przede wszystkim fakt, że deregulacyjne plany resortu sprawiedliwości przewidują niemalże całkowitą rezygnację z wymogów stawianych  pośrednikom w obrocie nieruchomościami i zarządcom nieruchomości.
3. Pod koniec kwietnia 2012 r. weszła w życie ustawa deweloperska, która, celem zwiększenia ochrony nabywców, nałożyła na deweloperów nowe obowiązku. Wśród najważniejszych zmian jest wymóg tworzenia rachunków powierniczych, prospektów informacyjnych i obowiązek zawierania umów przedwstępnych w formie aktu notarialnego z nabywcą.
4. Najważniejszym wydarzeniem medialnym 2012 roku były organizowane przez Polskę i Ukrainę Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. Choć sportowe emocje już opadły, rezultaty organizowania imprezy są widoczne do dziś. Efekty Euro 2012 można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej z nich zaliczyć należy te pozytywne: budowę nowych stadionów wraz z infrastrukturą wokół nich, powstanie setek kilometrów dróg, odremontowane dworce, kolejne lotniska, powstanie hoteli itd. Znajdują się też te negatywne, które szczególnie mocno odczuła branża budowlana. Kłopoty z utrzymywaniem płynności finansowej wykonawców sprawiły, że rosły ich zobowiązania wobec podwykonawców.
5. Pod znakiem zapytania jest przyszłość ogródków działkowych. Po tym jak 11 lipca Trybunał Konstytucyjny uznał ustawę o ogródkach działkowych za niezgodną z konstytucją, pod znakiem zapytania stanęła również przyszłość ogródków działkowych.

Źródło: KRN.pl

Informatycy najlepiej opłacani

W ubiegłym roku dobrze zarabiali też pracownicy branży telekomunikacyjnej. Najniżej opłacani byli pracownicy z sektora publicznego, oświaty, kultury i sztuki.  Przeciętne miesięczne wynagrodzenia tylko w tych trzech gałęziach gospodarki nieznacznie przekraczają połowę płac w sektorze IT. Należy podkreślić, że w niemal każdej branży odnotowano wzrost wynagrodzeń. W połowie stawki znaleźli się przedstawiciele sektora ubezpieczeń, bankowości, energetyki, handlu i transportu. Wobec 2011 r. nie wzrosła mediana wynagrodzeń w sektorze publicznym, a tylko bardzo nieznacznie zwiększyła się w nauce i szkolnictwie, transporcie i logistyce oraz handlu. Biorąc pod uwagę stolice polskich województw, najwyższe wynagrodzenia odnotowano tradycyjnie w Warszawie. Jak wynika z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń, w 2012 roku mediana wynagrodzeń brutto wyniosła w tym mieście 6 000 zł. Drugie w kolejności były Gdańsk i Wrocław, ale wynagrodzenia były już o 1 500 zł niższe niż w stolicy (4 500 zł w obu miastach).  – Mieszkaniec Białegostoku musiał pracować niemal dwa miesiące, by zarobić tyle, ile przeciętnie za miesiąc otrzymuje Warszawiak. Mediana wynagrodzeń brutto w 2012 roku w Białymstoku wyniosła 3 085 zł.  Co ciekawe, w tzw. Polsce powiatowej, czyli po wyłączeniu z analiz miast wojewódzkich, w 2012 roku najwyższe wynagrodzenia były w województwie pomorskim. Mediana wynagrodzeń brutto w tym województwie wyniosła 3 900 zł. Mitem jest więc to, że najlepiej zarabia się w województwie mazowieckim.

Inwestycje odmieniają łódzkie wsie

Około 27,5 mln zł ze środków unijnych przeznaczył w ostatnich latach samorząd województwa łódzkiego na projekty dotyczące odnowienia centrów wsi w regionie. W ramach projektów na wsiach pobudowano nowe parkingi, chodniki, ulice dostały nowe oświetlenie. W ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 możliwe jest wspieranie m.in. projektów dot. odnowy centrów wsi. Projekty dofinansowywane są ze środków unijnych w ramach osi III Odnowa i rozwój wsi, a także w ramach Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju. Dotąd w regionie łódzkim samorząd zawarł niemal 100 umów na odnowienie centrów wsi, w tym 72 w ramach osi Odnowa i rozwój wsi. Łącznie przeznaczono na dofinansowanie projektów mniej więcej 27,5 mln zł.
Rzeczniczka marszałka województwa łódzkiego Joanna Blewąska powiedziała, że najczęściej projekty dotyczyły remontów centralnych placów, budowie chodników, miejsc parkingowych, ale także miejsc przeznaczonych na rekreację czy obiektów użyteczności publicznej. Samorządy mogą nadal składać wnioski ws. dofinansowania do odpowiednich lokalnych grup działania, które wciąż jeszcze ogłaszają nabory w ramach Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju. Maksymalna możliwa kwota wsparcia to 80 proc. kosztów kwalifikowanych (dla gmin to kwota netto), nie więcej jednak niż 500 tys. zł na jedną miejscowość w całym okresie programowania w ramach jednej osi. Ze środków unijnych skorzystał m.in. Spycimierz na przebudowę trasy Bożego Ciała w tej miejscowości. Projekt o wartości ponad 1 mln zł otrzymał maksymalną kwotę dotacji – 500 tys. zł. Od ponad 200 lat w tej niewielkiej miejscowości całe rodziny układają przez kilka godzin przed Bożym Ciałem kwiecisty dywan, po którym przechodzi procesja. Każda z rodzin dekoruje pas drogi przed swoim domem. Od wielu lat do Spycimierza przyjeżdżają wierni i turyści z całej Polski, aby obejrzeć tę niecodzienną drogę. Ponad 200 tys. zł dofinansowania na budowę chodnika wzdłuż drogi gminnej Rozprza – Nowa Wieś wraz z oświetleniem oraz budową zatoki parkingowej przy cmentarzu otrzymała gmina Rozprza. Celem inwestycji, która kosztowała ponad 400 tys. zł jest polepszenie warunków dostępu do zabytkowego cmentarza w tej miejscowości.

Jaki był rok 2012 dla emerytur?

Rok 2012 był pod wieloma względami wyjątkowy dla naszych przyszłych świadczeń emerytalnych. Co przyniesie 2013? W maju ubiegłego roku Sejm znowelizował kilka ustaw regulujących warunki przechodzenia na emeryturę. Najważniejszą było wydłużenie wieku uprawniającego do świadczenia – do 67 lat – i zrównanie tego wieku dla kobiet i mężczyzn. Reformę rozłożono na wiele lat – nowy wiek emerytalny będzie obowiązywał mężczyzn od roku 2020, natomiast kobiety dopiero od roku 2040.  2012 rok był pierwszym pełnym rokiem z niższą składką (2,3 proc. wartości brutto wynagrodzenia wobec 7,3 proc. wcześniej) przekazywaną do OFE. W minionym roku fundusze emerytalne wypracowały też jeden z najlepszych wyników w historii ich działalności. Przeciętny zwrot z inwestycji wyniósł 16,2 proc., co przede wszystkim było pochodną bardzo dobrej koniunktury nie tylko na rynku akcji, ale także obligacji skarbowych. – Biorąc pod uwagę ubiegłoroczny wynik, powinniśmy się cieszyć, że od stycznia 2013 składka do OFE wzrosła do 2,8 proc. Po obniżeniu składki znaczenie świadczenia pochodzącego z funduszy emerytalnych istotnie spadło – mówi Maciej Rogala, ekspert od systemów emerytalnych i właściciel serwisu Emerytariusz.pl. W całej emeryturze wypłacanej z publicznego systemu wyniesie ono ok. 15-25 proc. Większa część przyszłej emerytury będzie zatem zależeć od stopy waloryzacji kont prowadzonych przez ZUS. Stopa waloryzacji konta emerytalnego w I filarze za 2012 r. nie będzie wysoka – prawdopodobnie będzie równa inflacji w roku 2012, czyli wyniesie ok. 3 proc. 1 stycznia ubiegłego roku weszły w życie nowe przepisy dotyczące III filara. Obok indywidualnych kont emerytalnych (IKE) oferowanych od 2004 roku, pojawił się nowy produkt – indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). – Oba konta mają wiele podobieństw, a główne różnice wynikają przede wszystkim z prawa do wpłat. W przypadku IKZE uprawnionymi do dokonania wpłaty są osoby osiągające dochód w roku poprzedzającym wpłatę, od którego zostały naliczone składki na ubezpieczenia emerytalne, natomiast w IKE może oszczędzać każdy, kto ukończył 18 rok życia lub nawet – po spełnieniu pewnych warunków – 16 rok – tłumaczy Maciej Rogala.  W obu produktach odmiennie określany jest również limit wpłat obowiązujący w danym roku. W IKE wynosi 300 proc. średniego wynagrodzenia przewidywanego na dany rok. W 2012 było to 10578 zł, a w 2013 jest to 11 139 zł. W IKZE natomiast brany jest pod uwagę dochód („ozusowany”) z roku poprzedzającego dokonanie wpłaty i wynosi on 4 proc. tego dochodu. W przypadku najlepiej zarabiających – opłacających składki emerytalne do 30-krotności wynagrodzenia średniego – w 2012 roku była to kwota 4030,80 zł, a w 2013 wzrosła do 4.231,20 zł.

Apartamenty w chmurach

Za rok zostanie oddany Cosmopolitan, nowoczesna, szklana nieruchomość inwestycyjna wieżowiec w centrum Warszawy. Ceny za metr kwadratowy mieszkań zaczynają się od 22 tys. zł. Już za około dwa miesiące klienci będą mogli oglądać pokazowe lokale, urządzone na ósmym piętrze 160-metrowego Cosmopolitana, który liczy w sumie czterdzieści cztery kondygnacje. Deweloper przedsięwzięcia, spółka Tacit Development Polska w sumie odda dwieście pięćdziesiąt dwa lokale o powierzchni miedzy pięćdziesiąt metrów a dwieście  i 299 miejsc w parkingu podziemnym. Sprzedaż mieszkań ruszyła w październiku ubiegłego roku. Najniższe stawki ofertowe zaczynają się od 22 tys. zł za mkw., a średnie oscylują na poziomie ok. 24 tys. zł za mkw. Wszystkie mieszkania będą gotowe pod klucz. Jedno miejsce w garaży (nieobowiązkowe) kosztuje 100 tys. zł za mkw. – Jeśli osoba kupująca mieszkanie zrezygnuje z garażu, otrzyma premię w wysokości ok. kilkudziesięciu tys. złotych. Jednocześnie sporo klientów chce kupić po dwa albo nawet trzy garaże – zapewnia Michał Borowski, prezes Tacit Development Polska. W wieży uruchomionych zostanie pięć wind, z czego cztery ekspresowe poruszać się będą z prędkością 5 metrów na sekundę. Dwie windy będą obsługiwać piętra od 32 do 43, dwie kolejne – pozostałe kondygnacje a piąta będzie windą techniczną. Mieszkańcy Cosmopolitana będą mogli skorzystać z fitness i business klubów znajdujących się na czwartym piętrze. Mimo dużej wysokości,  w każdym pokoju lub pomieszczeniu wieżowca, co najmniej jedno okno będzie można otworzyć lub uchylić. Ponadto deweloper planuje wzmocnić działanie systemu GSM wewnątrz budynku, tak by można rozmawiać przez telefon w windach czy w garażach, bez ryzyka utraty zasięgu.

Wielki powrót ulic handlowych

Rozwój sklepów przy reprezentacyjnych traktach, powrót deweloperów do dużych miast i specjalizacja obiektów handlowych – te tendencje zdominują rynek w 2013 r. Nowy Świat to wciąż najbardziej rozpoznawalny deptak handlowo-usługowy w Polsce.   Rosnąca konkurencja między deweloperami przy pogarszającej się sytuacji ekonomicznej będą wpływały na rynek centrów handlowych w przyszłym roku. Ponadto, zdaniem ekspertów CBRE, ważną rolę w nadchodzących miesiącach odegrają nowe zjawiska. Jednym z nich jest dość nieoczekiwany rozwój ulic handlowych. Dotychczas wszystkie próby stworzenia arterii przyciągających sieci handlowe kończyły się niepowodzeniem. Zdaniem ekspertów sytuacja na rynku centrów handlowych z ostatnich kilku lat m.in. ograniczenie niemal do zera podaży nowoczesnych obiektów handlowych w dużych miastach takich jak Warszawa spowodowało naturalne ożywienie zaniedbanych i zapomnianych obszarów. W 2011 r. w Warszawie nie oddano do użytku żadnego centrum handlowego, w tym roku przybyło zaledwie 10 tys. mkw. Niewielka ilość wolnej powierzchni w popularnych galeriach handlowych powoduje, że coraz więcej najemców rozgląda się za lokalami przy głównych, atrakcyjnych ulicach miast. — W Warszawie szczególnie szybko rozwijają się tereny południowego Śródmieścia w okolicach placu Trzech Krzyży i ulicy Mokotowskiej, jak również przecznice Marszałkowskiej (ulice Nowogrodzka, Żurawia, Wspólna, Hoża i Wilcza), które stają się skupiskiem barów, restauracji i butików (niekoniecznie sieciowych). Kolejnym impulsem do rozwoju centrum Warszawy w jego północnej części będzie uruchomienie drugiej linii metra. Wywoła to aktywność handlową wzdłuż ulicy Świętokrzyskiej i przy jej przecznicach — mówi Karina Kreja, dyrektor w dziale badań rynku i doradztwa CBRE w Polsce.

Nieruchomości biurowe i handlowe w jednym

Inwestycje, łączące powierzchnię biurową i handlową są skomplikowane nie tylko na etapie planowania i budowy, ale także późniejszego zarządzania. Na wiele udogodnień mogą natomiast liczyć ich lokatorzy. W stolicy najpopularniejszymi kompleksami wielofunkcyjnymi są: CH Blue City z biurowcem Blue Office oraz CH Złote Tarasy z biurowcami Skylight i Lumen. — Ciekawymi inwestycjami tego typu są też: Karolkowa Business Park, Royal Wilanów, Rondo 1 i Atrium — wylicza Anna Radecka, senior partner w firmie Colliers International. W budowie jest także Plac Unii, w którym będzie 41 tys. mkw. biur. — Ponad 16 tys. mkw. przeznaczono tu natomiast na handel, usługi i rozrywkę — dodaje Marcin Kocerba, analityk z działu powierzchni biurowych w Cushman & Wakefield. Duże obiekty łączące funkcje działają także poza stolicą. W Krakowie prym wiedzie Bonarka City Center z kompleksem biurowym Bonarka 4 Business, a we Wrocławiu Sky Tower oraz Arkady Wrocławskie. Działalność w obiekcie wielofunkcyjnym opłaca się przede wszystkim najemcom handlowym. — Sąsiedztwo biur zapewnia sklepom i lokalom usługowym większą odwiedzalność, a to z kolei pozwala im poprawić obroty — wyjaśnia Anna Radecka. Na korzyści mogą liczyć także pracownicy firm ulokowanych w takich kompleksach. — Mają w zasięgu ręki market spożywczy, sklepy odzieżowe, lokale gastronomiczne i rekreacyjne. W czasie przerwy obiadowej mogą zrobić szybkie zakupy, a po skończeniu pracy pójść do kina. Oszczędzają w ten sposób czas — tłumaczy Anna Radecka. Co więcej, stawki najmu są tu porównywalne do obowiązujących w tradycyjnych biurowcach. — Lokatorzy nie będą obciążeni dodatkowymi kosztami utrzymania części handlowej. To, ile zapłacą za wynajem, jest uzależnione od lokalizacji, standardu powierzchni i aktualnej sytuacji rynkowej — wyjaśnia Ewelina Kałużna, dyrektor w dziale najmu powierzchni biurowych Jones Lang LaSalle. Jak wynika z jej obserwacji, miejsca w obiektach wielofunkcyjnych szukają najczęściej spółki z sektora handlowego, które oprócz prowadzenia sklepów potrzebują zaplecza dla pracowników administracji. Interesują się nimi także banki, firmy doradcze i rekrutacyjne, a także kancelarie prawne oraz podmioty z branży FMCG. — Ostatnią grupą są usługodawcy, czyli centra medyczne, biura serwisowe i przedszkola — dodaje Ewelina Kałużna.

NIK porówna wynagrodzenia kobiet i mężczyzn

Najwyższa Izba Kontroli porówna wynagrodzenia kobiet i mężczyzn w instytucjach samorządowych i rządowych. – Problem dyskryminacji w zarobkach ze względu na płeć się pojawia. Musimy sprawdzić, czy jest łamane prawo – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK. Jak dodaje, będzie to pierwsza taka kontrola w Polsce i unikalna w skali Europy. Kontrola zostanie przeprowadzona na przełomie marca i kwietnia, na wniosek minister Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania. Poprzedzi ją panel ekspertów, dzięki któremu kontrolerzy NIK będą mogli lepiej przygotować się do zadania. – Mamy swoje doświadczenia, bo przecież instytucje rządowe i samorządowe, a zwłaszcza ich finanse, kontrolujemy. Kontrolerzy wiedzą, gdzie znaleźć potrzebne im dane, ale ta kontrola jest trudniejsza, bo wymaga bardzo dobrej metodologii, bardzo dobrego przygotowania parametrów: co dokładnie i jak będziemy porównywać – wyjaśnia Paweł Biedziak. – Temat wynagrodzenia kobiet i mężczyzn w instytucjach rządowych i samorządowych będziemy sprawdzać w Polsce po raz pierwszy. I, jak wynika z naszego researchu, temat ten jest bardzo rzadko i w ograniczonym zakresie podejmowany przez organa kontroli w Europie – przyznaje rzecznik NIK. Jak dodaje, Izba chce głównie sprawdzić, czy przestrzegany jest Kodeks pracy, a dokładnie zapis o zakazie dyskryminacji ze względu na płeć, jeżeli chodzi o wysokość wynagrodzenia. – Chcemy przyjrzeć się, czy na podobnych stanowiskach, przy podobnym wykształceniu i doświadczeniu, kobiety i mężczyźni są podobnie wynagradzani – wyjaśnia Biedziak. – Problem dyskryminacji w zarobkach ze względu na płeć się pojawia. Toczy się szeroka dyskusja, nie tylko w mediach, ale również na konferencjach, spotkaniach, sympozjach… A przecież jest jasny przepis Kodeksu pracy, że nie może być dyskryminacji pod względem płci, jeżeli chodzi o wynagrodzenie. Musimy więc sprawdzić, czy jest łamane prawo – zaznacza rzecznik NIK. NIK porówna wynagrodzenia kobiet i mężczyzn zatrudnionych w administracji rządowej, samorządowej, w spółkach skarbu państwa i w spółkach komunalnych. – Wiadomo, że NIK może ustawowo tylko w tym zakresie kontrolować. Przyjrzymy się temu, zobaczymy, jakie będą wyniki – mówi rzecznik Izby. Izba sprawdzi zarobki w prawdopodobnie w około 50-60 jednostkach na terenie całego kraju. – Myślę, że realnie możemy spodziewać się wyników kontroli jesienią – mówi Biedziak.

Szara strefa handlu paliwami rośnie

Jak wynika z danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, sprzedaż oleju napędowego w ubiegłym roku zmalała o 8 proc., z czego aż 6 proc. to nielegalny obrót W przypadku benzyn było to o 4 proc. mniej. PKN Orlen mówi o spadkach rzędu odpowiednio 7 proc. i 5 proc. Częściowo jest to związane ze spadkiem PKB, co wpływa na coraz mniejszym popytem na paliwa. Dla porównania, wzrost miernika rozwoju gospodarczego w IV kwartale 2011 r. wynosił 4,6 proc., podczas gdy rok później – zaledwie -0,8-1,5 proc. Jednak koncerny paliwowe alarmują, że za gros tego spadku odpowiada nielegalny handel tymi produktami. – Jeśli resort finansów nie wprowadzi określonych narzędzi ograniczających ten proceder, w tym roku spadek sprzedaży diesla może przekroczyć nawet 10 proc. – twierdzi Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes PKN ds. finansowych. POPiHN mówi wręcz o groźbie zmniejszenia się rynku diesla nawet do 15 proc. – Ten problem w ciągu kilkunastu miesięcy znacząco się nasilił. Dziś dotyczy, nie tak jak kiedyś, niepłacenia akcyzy czy mieszania oleju opałowego z napędowym, ale wyłudzania VATu, co jest dużo trudniejsze do wykrycia – zaznacza Leszek Wieciech, dyrektor generalny POPiHN. Tymczasem Ministerstwo Finansów problem dotąd lekceważyło twierdząc, że w ogóle on nie istnieje. – Być może do tej pory nie zauważano tej kwestii, bo wzrósł VAT, a ceny paliw w ub.r. wyższe niż dzisiaj. Dlatego wpływy do budżetu zgadzały się mniej więcej z założeniami. Teraz, kiedy nie ma podwyżki podatków, a ceny na stacjach są stabilne, może pojawić się wyrwa w systemie finansowym – zauważa Wieciech. Jego zdaniem, uszczelnienie powinno objąć cały system, a nie tylko niektóre aspekty.

Dla deweloperów pieniądze trudno dostępne

Kredyt w banku to najprostszy sposób na pokrycie kosztów budowy, niestety od kilku lat w zasięgu nielicznych. Począwszy od 2008 r. deweloperzy mają utrudniony dostęp do kredytów bankowych na budowę biurowców, centrów handlowych, magazynów i mieszkań. W ostatnich kilku latach informacje, jakie napływały od banków i inwestorów, dotyczyły wyłącznie kolejnych obostrzeń. — W pozyskiwaniu finansowania bankowego na inwestycje deweloperskie od kilku lat niewiele się zmienia. Także poprzedni rok nie przyniósł nic nowego. Jeśli można dostrzec jakieś zmiany, to niewielkie oznaki powolnej poprawy. Pozytywne jest to, że nie widać większego usztywniania się banków w relacjach z deweloperami, nie zaostrzają one jeszcze bardziej kryteriów decyzyjnych, ale o kredyt wciąż jest trudno — przyznaje Michał Koślacz, członek zarządu Capital Park. Najtrudniejszym warunkiem stawianym przez banki deweloperom budującym budynki komercyjne — biurowce, centra handlowe i magazyny — jest odpowiednio wysoki poziom przednajmu powierzchni, a na rynku mieszkaniowym przedsprzedaży mieszkań. Cały czas jest to największy problem uniemożliwiający odblokowanie większego finansowania ze strony banków. Zwykle oczekują one, że deweloper wynajmie około 40 proc. powierzchni zanim zwróci się z wnioskiem o kredyt. Czasem wymagany poziom przednajmu czy przedsprzedaży może być wyższy, a czasem niższy. Oczywiście wiele zależy od projektu i jego potencjału. Cały czas jednak w odczuciu inwestorów te wymagania są zbyt duże. — Dla inwestora wiąże się to z tym, że potencjalnym najemcom musi oferować bardzo atrakcyjne stawki czynszu, dodatkowe bonusy i zachęty — dodaje Michał Koślacz. Podobnie jest na rynku mieszkaniowym, gdzie, żeby sprzedać mieszkanie na etapie przysłowiowej dziury w ziemi, konieczne jest zaoferowanie kupującym atrakcyjnych cen i dodatkowych promocji. Skończyły się już czasy, gdy klienci ustawiali się w kolejkach po niewybudowane mieszkania.
— Dostępność kredytów budowlanych na inwestycje mieszkaniowe dodatkowo ograniczają regulacje zawarte w tak zwanej ustawie deweloperskiej, która m.in. nakłada obowiązek stosowania rachunków powierniczych. Mimo wprowadzenia w kwietniu 2012 r. nowych przepisów, bankom do dziś nie udało się przygotować odpowiedniej oferty kredytów, uwzględniającej zmiany prawne — uważa Ewa Gwiazdowska, dyrektor finansowa w  Atlas Estates Poland.

GUS podał dane z polskiej gospodarki

Stopa bezrobocia w grudniu wyniosła 13,4 proc. wobec 12,9 proc. w listopadzie – podał w czwartek Główny Urząd Statystyczny. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu grudnia 2012 r. wyniosła 2136,8 tys. osób. Z danych GUS na koniec grudnia 2012 roku wynika, że do urzędów pracy w ciągu miesiąca zgłosiło się 244,1 tys. osób poszukujących zatrudnienia, o 3,4 proc. mniej mdm i o 4,0 proc. więcej w ujęciu rocznym. Pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 35,7 tys. ofert pracy wobec 49,1 tys. w listopadzie i 35,1 tys. w grudniu 2011 roku – podał GUS w komunikacie. W końcu grudnia urzędy pracy dysponowały ofertami pracy dla 23,1 tys. osób. GUS podał także dane o sprzedaży detalicznej za grudzień. W ujęciu rok do roku sprzedaż spadła o 2,5 proc., a w ujęciu miesiąc do miesiąca wzrosła o 15,1 proc. Sprzedaż detaliczna realnie spadła w grudniu o 3,6 proc. rdr. Ekonomiści ankietowani szacowali, że sprzedaż detaliczna w grudniu wzrosła o 1,2 proc. rdr, a mdm wzrosła o 19,1 proc. – Bezrobocie w miesiącach zimowych może sięgnąć 14 procent – powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej wiceminister pracy Jacek Męcina. Styczeń, luty i być może marzec to według ministra miesiące, w których wzrost bezrobocia jest niemal pewny. – Ten wzrost jednak ma charakter sezonowy, a nie koniunkturalny – podkreśla minister. Dodaje, że w trzecim i w czwartym kwartale ubiegłego roku obserwowano pogorszenie wskaźników gospodarczych, co przełożyło się na rynek pracy. – Najcięższym miesiącem będzie jednak styczeń – uważa Jacek Męcina. Od marca zaś albo od kwietnia ruszą prace sezonowe w ogrodnictwie, rolnictwie, turystyce, gastronomii i być może w budownictwie. – Te branże powinny wpłynąć na wzrost zatrudnienia i od kwietnia na pewno zaobserwujemy spadek bezrobocia – uważa rozmówca IAR.
Minister przypomniał, że w grudniu uruchomione zostały programy pilotażowe mające zaktywizować bezrobotnych. Programy te obejmują Podkarpacie, Mazowsze i Dolny Śląsk. Rejestrujący się w urzędach pracy przekazani zostaną pod koniec lutego prywatnym agencjom zatrudniania. Agencje zaś otrzymają wynagrodzenie w dużej części za umieszczenie bezrobotnego na rynku pracy. – Trzeba jednak pamiętać, że rok 2013 będzie rokiem ciężkim – podkreśla minister Jacek Męcina.

Polska przyćmi liderów

14 tysięcy zapytań w 0,07 sekundy – to co najmniej dwa razy szybciej niż potentaci na światowym rynku. Polska chmura Oktawave rusza na podbój rynku wirtualnych serwerów, na których możemy trzymać swoje zasoby. Mają one zastąpić, jako bazy danych, dyski naszych komputerów. Polacy chcą konkurować z liderami z Amazon, Rackspace Cloud czy Windows Azure. Architekt chmury Oktawave Maciej Kuźniar zachwala, że jego produkt jest znacznie wygodniejszy, bo użytkownicy płacą za tę przestrzeń, którą rzeczywiście wykorzystujemy. Podaje przykład bloga, na którym wpis staje się nagle popularny po tym, jak poinformuje o nim któryś z dużych serwisów informacyjnych. Kilkaset tysięcy jednoczesnych odwiedzin może tego bloga zablokować. Chmura Oktawave będzie dokładać kolejne procesory, aby utrzymać stabilność strony. Po zakończeniu zwiększonej aktywności użytkowników, chmura przywróci zasoby do stanu początkowego. Konkurencyjna jest też cena, najtańsza instancja w chmurze, czyli odpowiednik klasycznego serwera kosztuje 6 groszy za godzinę. Maciej Kuźniar zastrzega, że na razie nie możemy konkurować z liderami światowymi pod względem zasobów. Ci mają biliony wirtualnych obiektów. Zapewnia jednak, że Oktawave pomieściłby nagrania Polskiego Radia z prawie 90 lat działalności. Pojemność Oktawave należy liczyć w petabajtach, pamięć operacyjną w terabajtach, a wszystko to obsługują tysiące procesorów. Wielką zaletą Oktawave jest to, że fizyczne jej zasoby znajdują się w Polsce. W związku z tym osoby czy firmy, które będą chciały skorzystać z jej usług, będą mieć na miejscu zaplecze techniczne. Oktawave zakłada jednak ekspansję na świat. Priorytetowe rynki to Niemcy, Czechy, Francja i Hiszpania. Szacuje się, że w tym roku wartość rynku wyniesie 150 miliardów dolarów. Jednocześnie do końca przyszłego roku 60 procent ruchu sieciowego będzie przechodzić przez chmury. Również Komisja Europejska traktuje inwestycje w tej dziedzinie priorytetowo i prognozuje, że do 2020 roku dzięki niej powstanie 2,5 miliona miejsc pracy.

Los nieruchomości w rękach banków

Nie będzie gwałtownego spadku liczby nowych mieszkań na sprzedaż. Los wielu osiedli w budowie będzie w rękach banków. – Dziś do kupienia jest ponad 54 tys. nowych mieszkań w sześciu największych miastach: w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście i Łodzi. W całym 2012 r. deweloperzy wprowadzili tam na rynek ponad 35 tys. lokali. Tymczasem w sprzyjających warunkach udaje się sprzedać w ciągu roku ok. 30 tys. mieszkań – mówi Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej Reas. Jacek Bielecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich, zwraca uwagę, że nadwyżka mieszkań wprowadzonych na rynek powoli się kurczy, a deweloperzy rozpoczynają zdecydowanie mniej budów, niż gdy spieszyli się przed wejściem w życie ustawy deweloperskiej. Eksperci Reasa podkreślają jednak, że realny spadek oferty na rynku pierwotnym nie nastąpi szybko. Z ich szacunków wynika, że za rok na rynku nadal będzie 50 tys. lokali, za dwa lata – ok. 48 tys., a w 2015 roku – ok. 45 tys. Dziś najbardziej niepokojące jest to, że spośród wszystkich mieszkań, które deweloperzy zaplanowali do oddania w tym roku, aż 58 proc. nadal nie znalazło kupców. Katarzyna Kuniewicz, dyrektor działu badań i analizy rynku w firmie Reas, podkreśla, że liczba gotowych, niesprzedanych mieszkań będzie się systematycznie zwiększała. – W ostatnim kwartale 2012 roku, w porównaniu z poprzednim, wyraźnie rosła liczba lokali ukończonych, ale nie sprzedanych. W sześciu miastach łącznie – w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście i Łodzi – o ponad 2,3 tys. lokali, czyli o 18 proc. W sumie teraz na rynku jest 15 tys. takich mieszkań. Najbardziej niebezpieczne jest jednak kupowanie lokali w bloku, gdzie deweloper sprzedał jedynie 20–30 proc. całej oferty, na resztę nie znalazł jeszcze chętnych, podczas gdy za kilka miesięcy osiedle ma być oddane. Nie tak dawno zbankrutowała firma, która miała 40 proc. lokali sprzedanych w danej inwestycji. Zdaniem ekspertów, jeśli do zakończenia budowy zostało kilka miesięcy, a firma znalazła chętnych na 65 proc. mieszkań, to inwestycja może zakończyć się powodzeniem. Najlepsza sytuacja – z punktu widzenia nabywcy – jest jednak wtedy, gdy deweloper znajdzie klientów na 80 proc. lokali i kończy budowę.  Zdaniem Jana Roberta Nowaka, dyrektora Departamentu Wycen i Analiz Rynku Nieruchomości w BRE Banku Hipotecznym, w obecnej sytuacji rynkowej trudno oczekiwać, aby banki rozdawały kredyty lekką ręką. – Podaż tak znacznie przewyższa popyt, że banki będą bardzo dokładnie prześwietlać deweloperów i współpracować z tymi, których osiedla dają nadzieję na sprzedaż. 
I nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Niewiarygodne, nieznane firmy nie dostaną kredytu – mówi dyrektor Nowak. Jeśli w kłopoty popadną te, z którymi banki współpracują od lat, wtedy sytuacja jest nieco inna. Bankom nie będzie zależało na kolekcjonowaniu rozgrzebanych osiedli, tylko będą podchodziły elastycznie do sytuacji. Np. jeśli deweloper wykaże, że za uzgodnioną kwotę nie jest w stanie sprzedać mieszkań, bo taki jest rynek, może bank kredytujący zgodzi się na obniżkę ceny.

Polska wypadła znowu dobrze

Kolejny ranking otoczenia biznesowego, w którym znowu dobrze wypadamy. Kraje z naszego regionu zostawiamy daleko w tyle. W opublikowanej przez Bloomberga tegorocznej edycji rankingu krajów, w których najlepiej prowadzić działalność biznesową, Polska awansowała aż o dwie pozycje i wskoczyła do pierwszej dwudziestki. W badaniu pod uwagę brano dane z jedenastu źródeł. Analitycy ocenili sto sześćdziesiąt jeden krajów w sześciu kategoriach, do których należą m.in.: koszt rozpoczęcia działalności, koszty pracy i materiałów czy koszty transportu. Pod uwagę brany jest poziom integracji gospodarczej, poziom konsumpcji, inflacja czy standardy księgowości. Można było zdobyć maksymalnie sto procent. Hongkong utrzymał pierwszą pozycję, oczko w górę skoczyły USA, a trzecia jest Japonia. — Polska wypadła bardzo dobrze. Wyprzedziliśmy wiele krajów zachodnich, a z krajów z naszego regionu jako pierwsze po Polsce pojawiają się Węgry — ale dopiero na trzydziestym pierwszym miejscu. Istotne są oczywiście kryteria, według których ranking był tworzony, i warto zauważyć, że Polska dosyć równo została oceniona we wszystkich kategoriach, w tym wysoko i w kategorii jakości rynku wewnętrznego — komentuje Kiejstut Żagun z KPMG. Ranking Bloomberga potwierdza dobre notowania Polski. W opublikowanym jesienią ubiegłego roku raporcie Banku Światowego „Doing Business 2013” Polska awansowała z sześćdziesiątej drugiej na pięćdziesiątą piątą  pozycję i była pod tym względem liderem.

Wizerunek Poczty Polskiej

Profesjonalna obsługa, łatwy dostęp do usług i przyjazna atmosfera – to cele, jakie stawia sobie Poczta Polska, która dziś otworzyła „modelową” placówkę w Warszawie. Wprowadzenie nowej wizualizacji w pocztowych placówkach będzie trwało kilka lat. Koszt przedsięwzięcia każdego roku będzie wynosił nawet 6 mln złotych. Stołeczny oddział ma nowoczesny wystrój i nową wizualizację. Jest to kolejny etap budowy silnej grupy pocztowo-finansowo-logistycznej. Od jutra będzie uruchomiona nowa strona internetowa Poczty Polskiej. Nowa warszawska placówka ma wydzielone strefy: pocztową (listy, paczki, wpłaty i wypłaty), bankowo-ubezpieczeniową (konta, lokaty, polisy), handlową (np. kartki pocztowe czy prasa) i samoobsługową. – Zmiany to wynik konsekwentnej realizacji strategii spółki, której jednym z priorytetowych zadań jest poprawa jakości obsługi klientów – podkreślił Mariusz Zarzycki, wiceprezes Poczty Polskiej. Dodał, że „do tej pory Poczta Polska w sposób istotny poprawiła już terminowość doręczeń i bezpieczeństwo obrotu pocztowego”. – Uprościła ofertą i wdrożyła szereg produktów m.in. na rynku paczkowym (przesyłka biznesowa i gabarytowa, nowoczesne usługi kurierskie). Już dziś klienci mogą korzystać z pierwszych e-usług, czyli poczty hybrydowej, łączącej e-mail z tradycyjnym listem, np. dzięki neokartce, którą można wysłać z internetu, a Poczta doręcza ją fizycznie do adresata – podkreślił Zarzycki. Placówki pocztowe będą powstawać tam, gdzie jest największe zapotrzebowanie na usługi Grupy Kapitałowej Poczty Polskiej, w miejscach najbardziej dogodnych dla klientów. Rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski wyjaśnia, że w otwartej dziś stołecznej placówce pojawia się także nowe logo Poczty Polskiej. – Nowa identyfikacja wizualna, poprzez biało-czerwono-żółtą kolorystykę to połączenie wyraźnej zmiany i kilkusetletniej tradycji – dodaje Baranowski. Ze względu na skalę działalności Poczty Polskiej wprowadzanie nowego logo w placówkach będzie odbywało się stopniowo. –  Nowy logotyp ma być widocznym symbolem zmian zachodzących na Poczcie. Dlatego w pierwszej kolejności zostanie wdrożony w placówkach nowego modelu oraz najbardziej reprezentacyjnych placówkach z obecnej sieci – zaznaczył Janusz Wojtas.

Sprzedaż 90 nieruchomości inwestycyjnych

PHN planuje sprzedać blisko 90 nieruchomości, które nie są związane z docelowym profilem działalności grupy. Grupa oczekuje, że do transakcji dojdzie w ciągu najbliższych 6-7 lat, przy czym ponad połowa z nieruchomości zostanie sprzedana już w ciągu 3-4 lat. PHN podał, że program inwestycyjny grupy przewiduje realizację w najbliższych latach „znaczących” projektów inwestycyjnych nieruchomościowych w Polsce, w szczególności w segmentach powierzchni biurowych klasy A i B+, powierzchni logistycznych oraz handlowych na nieruchomościach należących do grupy. PHN ocenia, że będzie mógł zrealizować program inwestycyjny, wykorzystując środki z działalności operacyjnej, środki pozyskane w ramach programu dezinwestycji, finansowanie dłużne, jak również finansowanie zapewniane przez partnerów w ramach projektów realizowanych w formie wspólnych przedsięwzięć. „W ocenie spółki jej sytuacja finansowa powinna pozwolić na zapewnienie grupie odpowiedniego poziomu elastyczności w świetle zmieniających się warunków rynkowych oraz realizowanie programu inwestycyjnego, jak również umożliwić spółce wypłatę dywidendy zgodnie z jej polityką w zakresie wypłaty dywidendy” – napisano w prospekcie. Spółka przewiduje, że na wyniki finansowe Grupy w 2013 roku będzie częściowo wpływać poziom kosztów restrukturyzacji i integracji. Zarząd oczekuje, że w 2013 roku koszty administracyjne grupy nie zmienią się lub nieznacznie wzrosną. Spółka ocenia, że oszczędności związane z zakończeniem pierwszego etapu restrukturyzacji zatrudnienia powinny być zauważalne w I kwartale 2013 r., przy jednoczesnym przewidywanym wzroście kosztów usług obcych. PHN podał, że planuje obniżenie liczby pracowników z 325 na początku 2013 roku do około 100 pracowników w okresie najbliższych 3-4 lat. Pod koniec października 2012 r. portfel nieruchomości grupy obejmował 150 nieruchomości. W ramach deweloperskiej działalności mieszkaniowej grupa posiadała wówczas pięć zrealizowanych projektów mieszkaniowych przeznaczonych na sprzedaż o łącznej powierzchni użytkowej mieszkalnej 365 m kw oraz realizowała kolejne dwa nowe projekty mieszkaniowe składające się z 678 lokali mieszkalnych o łącznej powierzchni użytkowej mieszkalnej 46.155 m kw, z czego 241 lokali mieszkalnych zostało już sprzedanych.

Kraków podliczył sprzedane nieruchomości

Nieruchomości gminne za ponad pięćdziesiąt dwa miliony zł sprzedało w zeszłym roku w przetargach miasto Kraków. W tegorocznym budżecie zapisano dochody z tego tytułu w wysokości ponad siedemdziesiąt trzy mln zł. Zastępca dyrektora ds. informacji Wydziału Informacji, Turystyki i Promocji Miasta Filip Szatanik poinformował, że w zeszłym roku Kraków sprzedał m.in. kilkanaście działek pod zabudowę jednorodzinną i wielorodzinną, głównie w Nowej Hucie i Podgórzu, tereny pod zabudowę mieszkaniowo – usługową (ul. Solna, ul. Halicka, ul. Kostrzewskiego), strychy i garaże oraz lokale mieszkalne. Mimo kilku prób, miastu nie udało się za to sprzedać dwóch zabytkowych kamienic przy Małym Rynku 5 i 6 w ścisłym centrum Krakowa. Ich ceny wywoławcze wynosiły po kilkanaście milionów złotych. W tym roku miasto planuje, że dochód z przetargów oraz rokowań dotyczących sprzedaży wyniesie ponad 73 mln zł. Podjęte będą próby sprzedaży kamienic przy Małym Rynku 5 i 6, kamienicy przy ul. Stradomskiej 12-14, połowy kamienicy przy Pl. Wszystkich Świętych 10, działki przy ul. Starowiślnej i Jakuba (pod realizację hotelu lub budynku mieszkaniowego), działki z budynkami użytkowymi przy ul. Syrokomli 21, Św. Stanisława 12, Senatorskiej 9. W ofercie znajdą się też lokale mieszkalne położone w centrum miasta oraz działki w rejonie ul. Wrocławskiej, Spiskiej, Orawskiej, Długosza i około dwuhektarowy teren przy ul. Tischnera pod budowę hotelu. Dla zainteresowanych informacja, że aktualne informacje o przetargach dostępne są pod adresem bip.krakow.pl.

Dane wciąż pesymistyczne

Publikacja informacji GUS dotyczącej wstępnych danych budownictwa mieszkaniowego za pełen okres 2012 r. jest potwierdzeniem faktu konfrontacji optymistycznych prognoz gospodarczych sprzed 2-3 lat z odczuwalnym pogłębieniem dekoniunktury rynkowej na przestrzeni kilku ostatnich kwartałów. Spektakularne spadki dotyczące liczby mieszkań rozpoczętych oraz pozwoleń na budowę dotyczą w jeszcze większym stopniu danych miesięcznych za grudzień ub. roku. W efekcie mamy dalszy ciąg spowolnienia aktywności inwestycyjnej w zestawieniu z rosnącą liczbą mieszkań oddanych – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com. Dane GUS za cały ubiegły rok po raz kolejny potwierdzają zarysowany w drugiej połowie 2012 roku trend hamowania koniunktury krajowego rynku nieruchomości mieszkaniowych mierzony liczbą nowych inwestycji oraz pozwoleń na budowę. Statystyki GUS za okres styczeń-grudzień 2012 są o 12,6 proc. niższe niż w analogicznym okresie 2011 r. w kwestii mieszkań, których budowę rozpoczęto, natomiast w punkcie dotyczącym nowych pozwoleń liczba ich zmalała o 10,3 procent. Co warte podkreślenia, dane procentowe odzwierciedlające te trendy miały tendencję wyraźnie progresywną w stosunku do poprzedniego raportu, co świadczy prawdopodobnie o nasilającej się skali zjawiska i jego przeniesieniu na pierwsze miesiące 2013 roku. . Spektakularne spadki dotyczące liczby mieszkań rozpoczętych oraz pozwoleń na budowę dotyczą w jeszcze większym stopniu danych miesięcznych za grudzień ub. roku. Tu mamy odpowiednio prawie 40 i 23 procent niższe wyniki w stosunku do ostatniego miesiąca 2011 roku – zauważa Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com. Sytuacja jeszcze gorzej przedstawia się w przypadku deweloperów, którzy w grudniu 2012 rozpoczęli budowy nowych lokali w liczbie zaledwie 2 656 jednostek, a więc mniejszej o grubo ponad połowę niż w analogicznym miesiącu poprzedniego roku, natomiast nowych pozwoleń uzyskali niespełna 6 tys. – czyli mniej o prawie 30 proc.

Podatek od nieruchomości inwestycyjnych 32 razy większy

Dzięki podatkom od nieruchomości płaconym przez przedsiębiorców wpływy do gminnych i miejskich kas z tego tytułu są w relacji do PKB wyższe niż w innych krajach UE. Obciążenia, jakie funkcjonują w Polsce i innych krajach, porównał dr Paweł Felis z Katedry Finansów Przedsiębiorstwa w Szkole Głównej Handlowej. W opracowaniu dla Biura Analiz Sejmowych „Podatek od nieruchomości w Europie” wskazuje, że spośród państw, w których występuje powierzchniowy system opodatkowania nieruchomości (od powierzchni gruntów oraz powierzchni użytkowej budynków), Polska zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ stosunek dochodów z podatków od nieruchomości do PKB jest wyższy od średniej unijnej. Regularne wpływy z tego tytułu w stosunku do PKB średnio wynoszą 0,7 proc., natomiast w Polsce 1,2 proc. Znaczenie tego podatku dla gospodarki jest większe jedynie w Belgii (1,3 proc.), Danii (1,4 proc.), we Francji (2,3 proc.) oraz w Wielkiej Brytanii (3,4 proc.). Wskaźnik obciążenia podatkowego do PKB pokazuje jednak nie to, ile poszczególni podatnicy płacą np. za domy w Wielkiej Brytanii i w Polsce, ale jedynie jakie znaczenie ma podatek od nieruchomości dla gospodarki kraju. – Ograniczając się do regularnych podatków od nieruchomości, przybierających na ogół formę stałych, rocznych płatności ze strony właściciela lub użytkownika nieruchomości, można przyjąć, że wpływy podatkowe w krajach, w których występują systemy katastralne (np. Wielka Brytania, Austria, Niemcy), są zdecydowanie wyższe niż w przypadku systemów powierzchniowych (np. Polska, Czechy, Słowacja, Bułgaria) – mówi Paweł Felis. Ekspert wyjaśnia, że wysoki udział wpływów z podatku od nieruchomości do PKB w Polsce wynika m.in. z tego, że najwięcej podatku płacą przedsiębiorcy. Przewidziano dla nich najwyższe stawki kwotowe. W latach 2007–2010 obciążenie podatkiem od nieruchomości firm było średnio 32 razy większe niż osób fizycznych. Tanio jak w Polsce W Niemczech, we Francji czy w Austrii obowiązują systemy podatku od wartości nieruchomości, a nie – jak w Polsce – od jej powierzchni. Jak mówi Paweł Felis, w zakresie stawek występują znaczne rozbieżności między krajami. Na przykład w Austrii wahają się od 0,05 proc. do 0,2 proc. wartości nieruchomości, ale gminy mogą je znacznie podwyższyć. W Niemczech z kolei stawki wynoszą od 2,6 promila do 10 promili wartości nieruchomości. W obu tych krajach od lat nie aktualizowano jednak wartości nieruchomości. W Irlandii w tym roku obowiązuje stawka 100 euro za dom, ale rząd w najbliższej przyszłości stawkę może podwyższyć (nawet ośmiokrotnie). Nawet jeśli stawki są określone na niskim poziomie, to i tak opodatkowanie wartości budynku, a nie powierzchni, powoduje, że obciążenia w tych krajach są wyższe niż w Polsce.

Pomoc dla pół miliona bezrobotnych

Początek roku na rynku pracy będzie trudny, to już pewne. W razie potrzeby możemy sięgnąć po dodatkowe środki z Funduszu Pracy – napisał na blogu minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem, zwiększenie finansowania pozwoli w tym roku pomóc niemal 500 tysiącom bezrobotnych. W ubiegłych latach urzędy dostawały środki często dopiero na przełomie lutego i marca. Powód? Głównie przedłużające się procedury biurokratyczne. Udało nam się mechanizm usprawnić i oby już zawsze działał jak w zegarku – napisał szef resortu pracy. W tym roku na pomoc osobom szukającym pracy zarezerwowano aż 4,7 miliarda złotych. To o 1,2 miliarda złotych więcej niż w zeszłym roku. Większa jest też rezerwa ministra (finansowane są z niej m.in. programy specjalne) na ten rok – 308 milionów złotych wobec 170 milionów złotych w ubiegłym roku. Każdy z regionów ma dostać więcej pieniędzy niż w zeszłym roku. Przykładowo pula środków dla województwa lubuskiego zwiększy się aż o 55 proc., dla mazowieckiego o 54 proc., a dla małopolskiego, opolskiego i śląskiego o 53 proc. W sumie wojewódzkie urzędy pracy w tym roku mają do rozdysponowania między urzędy powiatowe średnio o 47 proc. środków więcej niż w ubiegłym roku – deklaruje minister. Zwiększamy finansowanie tzw. aktywnych form przeciwdziałania bezrobociu. Chodzi m.in. o szkolenia (wzrost nakładów z 188 milionów do 367 milionów złotych), stypendia (wzrost z 763 milionów do aż 1,2 miliarda złotych) i dotacje na podjęcie działalności gospodarczej oraz refundację kosztów wyposażenia stanowiska pracy (wzrost z 674 milionów do 1 miliarda złotych). Na całym świecie używa się właśnie tych instrumentów. Dlatego, że działają – uzasadnia Władysław Kosiniak-Kamysz. Resort chce więcej środków przeznaczyć też na roboty publiczne, prace interwencyjne i społecznie użyteczne. W tym roku na ten cel zarezerwowano ponad pół miliarda złotych. Być może – na co wielu krytyków zwraca uwagę – wykonywanie tych prac nie przybliża osób bezrobotnych do znalezienia stałego zajęcia, ale w okresie kiedy firmy nie zatrudniają, dla wielu rodzin to często jedyne źródło dochodu pozwalające związać koniec z końcem – napisał minister. Jego zdaniem, zwiększenie finansowania pozwoli w tym roku pomóc niemal 500 tysiącom bezrobotnych. – Liczymy, że przynajmniej co druga osoba znajdzie dzięki temu wsparciu pracę. Na tym jednak nie poprzestajemy. Chcemy, żeby dostępne pieniądze były wydawane jak najlepiej. W ministerstwie trwają intensywne prace na reformą urzędów pracy. Część nowych rozwiązań już testujemy w dwóch pilotażach. Pierwszy ma pokazać, jak najlepiej pomagać młodym bezrobotnym, a drugi wypracować nowe wzorce współpracy publicznych służb zatrudnienia z prywatnymi agencjami pracy. Z niecierpliwością czekam na efekty obu programów – napisał Władysław Kosiniak-Kamysz.

Kto pokieruje Eurogrupą

Ministrowie finansów strefy euro wybrali w poniedziałek wieczorem na nowego przewodniczącego eurogrupy Holendra Jeroena Dijsselbloema. Zastępuje on opuszczającego to stanowisko Luksemburczyka Jean-Claude’a Junckera. 46-letni Dijsselbloem został wybrany niemal jednogłośnie w czasie posiedzenia w Brukseli; jego kandydaturze sprzeciwiła się Hiszpania. Na wieczornej konferencji prasowej po posiedzeniu nie podano powodu takiej decyzji Madrytu. Nowy szef eurogrupy podkreślał jednak, że hiszpański minister finansów już po dokonaniu wyboru zapewniał go, że będzie współpracował z nim „w sposób pozytywny i profesjonalnie”. Dijsselbloem zapowiedział, że chciałby, aby eurogrupa skoncentrowała się na zakończeniu budowy unii bankowej, kontynuowaniu strategii konsolidacji finansowej, a także polityce, która przywróci wzrost gospodarczy. Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy oraz komisarz ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn podziękowali za pracę ustępującemu szefowi eurogrupy i pogratulowali jego następcy. Holender oficjalnie przedstawił swą kandydaturę w ubiegłym tygodniu podczas debaty w parlamencie w Hadze. Pytany o priorytety odparł: – Nie będzie to nowa wizja strefy euro, lecz moje koncepcje na temat eurogrupy, jej funkcjonowania i plan działania. W poniedziałek w Brukseli szef niemieckiego resortu finansów Wolfgang Schauble uznał, że Dijsselbloem „będzie dobrym przewodniczącym eurogrupy”. Z większą rezerwą odnosił się do niego francuski minister finansów Pierre Moscovici. Uznał, że Dijsselbloem, choć „sympatyczny i inteligentny”, ma niewielkie doświadczenie w sprawach ekonomicznych i europejskich.

Jakie rynki nabierają rozpędu

Ostatnie miesiące pokazują, że można się spodziewać sporych zysków z inwestycji na rynkach wschodzących, choć jeszcze do niedawna nie było o nie łatwo i wielu graczy mogło się zniechęcić do egzotycznych przygód.
Choć w czołówce giełd, które w 2012 r. osiągnęły najwyższe stopy zwrotu znajdują się jak zwykle reprezentanci krajów wschodzących, poszukiwacze zysków na odległych rynkach nie mieli w poprzednich kilkunastu miesiącach zbyt wielu powodów do radości. Liderami były niezawodne od kilku lat Turcja i Pakistan, gdzie indeksy zyskały po ponad 50 proc. Jednak już tylko nieco ponad 30 proc. zwyżki w Tajlandii i na Filipinach wielkiego wrażenia nie robią. Podobnej skali zysk można było osiągnąć przy znacznie mniejszym ryzyku, choćby na giełdzie we Frankfurcie czy Wiedniu, nie wspominając o warszawskim wskaźniku szerokiego rynku.
Spośród najbardziej rozreklamowanej i popularnej inwestycyjnej konstelacji zwanej BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny), jedynie indeks w Bombaju ze zwyżką sięgającą 25 proc. mieścił się w drugiej dziesiątce światowych liderów pod względem zysków. Źródłem największego rozczarowania były Chiny. Indeks Shanghai B-Share od kwietnia 2011 do końca lipca 2012 r. stracił 38 proc. Shanghai Composite poszedł w dół o 44 proc., a w jego przypadku spadkowa tendencja trwała od sierpnia 2009 do grudnia 2012 r. Oba wskaźniki zaczęły gwałtownie nabierać wysokości na przełomie listopada i grudnia 2012 r. Do końca drugiej dekady stycznia 2013 r. ten pierwszy zyskał prawie 25 proc., drugi zaś wzrósł o ponad 16 proc.

Niewielkiej poprawy w pierwszym kwartale

Wyraźniejszego ożywienia przedsiębiorcy spodziewają się dopiero za kilka kwartałów – wynika z raportu Narodowego Banku Polskiego. Firmy oczekują niewielkiej poprawy sytuacji w pierwszym kwartale tego roku, a powrotu na ścieżkę wzrostu – najwcześniej w drugiej połowie roku lub nawet po 2013 roku – wynika z badań NBP. „Zgodnie z przewidywaniami respondentów sformułowanymi w poprzedniej edycji badania kondycja sektora przedsiębiorstw w czwartym kwartale 2012 roku pogorszyła się, a wskaźnik oceny bieżącej spadł wyraźnie poniżej swojej długookresowej średniej” – napisano w raporcie NBP. NBP wskazał, że deklarowana przez przedsiębiorstwa niska aktywność inwestycyjna oraz plany niewielkich redukcji zatrudnienia, przy coraz wolniej rosnących płacach, „również wpisują się w scenariusz utrzymującej się słabej koniunktury w I półroczu br.”. „Coraz mniej liczne wśród respondentów plany rozbudowy i rozwoju mogą jeszcze bardziej odsuwać w czasie fazę ożywienia. Na silniejszą poprawę na początku roku nie wskazują również mało optymistyczne prognozy popytu zagranicznego” – podano.
Prognozy popytu, zamówień i produkcji na pierwszy kwartał 2013 roku nieznacznie się poprawiły. „Po dwóch kwartałach wyraźnych spadków, prognozy popytu, zamówień i produkcji na pierwszy kwartał 2013 roku (po usunięciu wahań sezonowych) nieznacznie poprawiły się względem poprzedniego kwartału, pozostając jednak na niskich poziomach, zarówno w porównaniu do poprzedniego roku, jak i na tle swoich średnich długookresowych” – napisano. Badanie przeprowadzono w grudniu 2012 roku na próbie 1277 firm.

Ostre roszady w budowlance

Kryzys w branży budowlanej wróży zmiany kapitałowe. Choć ryzyko odstrasza inwestorów, okazje mogą jednak kusić Innova Capital z zainteresowaniem przygląda się sektorowi budowlanemu. Trudna sytuacja w branży może stworzyć okazje do akwizycji. Fundusz nastawia się na inwestycje w mniejsze spółki, nie rynkowych gigantów. — Po zakończeniu zimy spodziewam się kolejnej fali bankructw. W tym roku zatory płatnicze są tak duże, że wiele firm — które już i tak są w kiepskiej kondycji — nie udźwignie dodatkowego obciążenia. Bankructwa mogą dotknąć wszystkich obszarów sektora budowlanego — producentów materiałów, generalnych wykonawców czy deweloperów — mówi Andrzej Bartos, partner zarządzający w Innova Capital. O mijającym 2012 r. wielu menedżerów z branży pewnie wolałoby szybko zapomnieć. Upadłość ogłosiło  PBG z grupą spółek córek. Likwidowane są m.in.   Hydrobudowa i  ABM Solid. Zatrudniający 9 tys. osób  Polimex-Mostostal był o włos od podzielenia ich losu — uratował się z wielkim wysiłkiem finansowym dzięki wsparciu Agencji Rozwoju Przemysłu i banków. Problemy jednych to okazja dla innych. — Spodziewam się większej aktywności na polu fuzji i przejęć w sektorze budowlanym w przyszłym roku. Przejmować będą firmy posiadające gotówkę, jak  Budimex czy  Energopol Południe. Z niskich wycen mogą próbować skorzystać inwestorzy zagraniczni, których jeszcze w Polsce nie ma — mówi Krzysztof Pado z BDM. Cezurą dla branży było EURO 2012, które nakręciło zamówienia na budowę dróg i autostrad. Nie pomaga pogarszająca się koniunktura, która wpływa na wartość zamówień i popyt na rynku mieszkaniowym. Wartość produkcji budowlanej, według klasyfikacji prezentowanej przez GUS (bez podwykonawców), powinna wynieść około 95 mld zł w 2012 r. — W 2013 r. może spaść o 8-10 proc., głównie ze względu na mniejszą wartość inwestycji w segmencie drogowym oraz problemy sektora deweloperskiego. Po trudnym roku właściciele sprzątają biznesy. Zmieniają się zarządy, spółki robią emisje akcji i obligacji. Przy tej okazji może pojawić się nowy inwestor — mówi Krzysztof Pado. Przetasowania w branży mogą być też pokłosiem decyzji zagranicznych graczy, którzy myślą o ograniczeniu skali działalności.

Okazje na kupno mieszkania

Polaków stać jest głównie na mniejsze mieszkania. Wiele osób ledwo spłaca kredyt sprzed kilku lat. Rok 2012 był czasem spadków cen oraz topniejącej ilości i wartości kredytów udzielanych na zakup nieruchomości – mówi Joanna Lebiedź, rzecznik prasowy Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.  Zdaniem pośredników w obrocie nieruchomościami zrzeszonych w PFRN,  Polaków stać jest głównie na mniejsze mieszkania. Znacznie wydłuża się także czas sprzedaży nieruchomości. Pośrednicy mówią, że stosunkowo szybko sprzedają się mieszkania jedno- i dwupokojowe. Najwięcej transakcji w ub.r. dotyczyło lokali o powierzchni do 50 mkw. 23 tys. zł to najwyższa cena transakcyjna za metr mieszkania na rynku wtórnym w Warszawie w ub.r. – według danych PFRN – Większe mieszkania czekają na klientów bardzo długo. Zdecydowanie najgorzej ma się jednak segment domów jednorodzinnych i gruntów budowlanych. Te na nabywcę czekają – w niektórych przypadkach – ponad dwa lata – wylicza Joanna Lebiedź. Jej zdaniem spadek zainteresowania zakupem gruntów budowlanych spowodowany jest nadal wysokimi cenami ziemi oraz mocno ograniczoną możliwością uzyskania kredytu hipotecznego na zakup działki i budowę domu. – Ponieważ zaś znacząco spadły ceny mieszkań, po sprzedaży których jeszcze kilka lat temu można było, wspomagając się niewielkim kredytem, spełnić marzenia o własnym domu z ogródkiem, drastycznie spadła też liczba wydanych pozwoleń na budowę – podkreśla rzeczniczka PFRN. Pośrednicy zwracają też uwagę na coraz bardziej odczuwalne urealnianie się cen nieruchomości. Mówią, że ci spośród sprzedających, którzy działają pod presją czasu, muszą obniżyć wirtualne ceny do realnych, czyli możliwych do uzyskania. – To sprawia, że coraz częściej można trafić na prawdziwe okazje.   W uprzywilejowanej sytuacji są kupujący, którzy dysponują gotówką, ponieważ jeśli trafi się wyjątkowo ciekawa cenowo oferta, mają największą kartę przetargową – dodaje Joanna Lebiedź. Prognozuje, że jeśli banki nie złagodzą kryteriów przyznawania kredytów, sytuacja gospodarcza w kraju i w regionie UE nie ulegnie znaczącej poprawie, a złoty nie zacznie się umacniać, raczej nie powinniśmy spodziewać się wielkich zmian koniunktury. – Raczej kolejnych spadków cen, szczególnie, jeśli rynek zaleje fala nieruchomości przejmowanych przez banki, od osób nie mogących podołać zaciągniętym kredytom – uważa rzeczniczka PFRN.

Zmiany dla użytkowników komórek i internetu

W poniedziałek weszła w życie nowelizacja prawa telekomunikacyjnego. Ułatwienia przy zawieraniu umowy i możliwość skrócenia czasu jej trwania, to tylko niektóre z wielu zmian. Nowelizacja ustawy prawo telekomunikacyjne została uchwalona 16 listopada 2012 r. w celu dostosowania polskiego prawa do dwóch unijnych dyrektyw 2009/136/WE i 2009/140/W oraz do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE. Nowelizacja wprowadza m.in. obowiązek informowania użytkowników internetu o istnieniu tzw. cookies, czyli plików wysyłanych przez serwery i zapisywanych po stronie użytkownika, które stanowią rodzaj śladów po wizytach użytkownika na konkretnych stronach internetowych. Odpowiedni komunikat będzie musiał szczegółowo informować, czym są te pliki, do czego służą oraz czym mogą grozić. Ich stosowanie będzie wymagało zgody użytkownika, która może być wyrażona poprzez odpowiednią konfigurację ustawień przeglądarki. Zmiany dotyczą też czasu trwania umów z dostawcami usług telekomunikacyjnych. Pierwsza umowa nie będzie mogła być zawarta na dłużej niż dwa lata. „Dostawcy będą musieli także wprowadzić do swojej oferty umowy zawierane na krócej niż rok” – dodała Olszewska. – „Zawsze musi być taka opcja; oczywiście umowy te mogą mieć mniej promocyjne warunki niż umowa dłuższa u tego przedsiębiorcy, ale taka możliwość musi być użytkownikowi dana” – wyjaśniła wiceminister. Więcej informacji niż dotychczas będzie musiało zostać wyszczególnionych w zasadniczej treści umów z dostawcami usług telekomunikacyjnych. „Umowa powinna być napisana w sposób jasny i czytelny dla przeciętnego odbiorcy, a wymogi te mają dotyczyć nie tylko samej treści, ale też grafiki i formy przedstawienia tych informacji, w tym np. wielkości czcionki” – powiedziała. W części postanowień umowa będzie mogła odsyłać do regulaminów usług, czy regulaminów konkretnych promocji.
Łatwiej – zdaniem wiceminister – będzie można zawrzeć umowę drogą elektroniczną. Do tej pory było to możliwe, ale zawsze wiązało się z koniecznością fizycznego podpisania dokumentów, które najczęściej przynosił kurier. Teraz ten etap będzie zbędny, cała procedura zakończy się poprzez internet, przy użyciu formularza dostępnego na stronie internetowej dostawcy. Nowelizacja wprowadza też m.in. obowiązek dla przedsiębiorców do umożliwienia użytkownikowi zmiany operatora w 24 godziny bez zmiany numeru, od dnia wskazanego w umowie. „Przeniesienie później niż po 24 godzinach będzie możliwe tylko, gdy klient sam będzie tego chciał . Klient będzie musiał być też informowany o tym, że wyczerpał wykupiony pakiet transferu danych. „Na przykład poprzez sms, e-mail bądź zwykłą rozmowę telefoniczną” – wyjaśniła Olszewska. Jej zdaniem jest to szczególnie ważne dla rosnącej liczby użytkowników smartfonów i mobilnego internetu, bo pozwoli im uchronić się przed dodatkowymi opłatami po przekroczeniu pakietu. Nowelizacja nie reguluje wprost tego, na czym zależało wielu użytkownikom internetu, tj. zapewnienia, by mieli dostęp do faktycznie takiej prędkości transmisji danych, jakie dostawca zadeklarował w umowie i reklamach. Niemniej – jak podkreśliła wiceminister – nowelizacja daje prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej możliwość kontrolowania, czy zapewniona prędkość odpowiada oferowanej. Jeśli wyniki będą rozbieżne, to prezes UKE będzie mógł podjąć różne działania, w ostateczności związane z sankcjami – wyjaśniła. Dodatkowo będzie on mógł nałożyć na konkretnego dostawcę określone standardy jakości.

EBOiR obniżył prognozy wzrostu gospodarczego

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOiR) właśnie obniżył prognozę tegorocznego wzrostu PKB Polski do 1,5 proc. w ujęciu rocznym z 2,2 proc. prognozowanych w październiku – wynika ze styczniowego raportu banku. „Słabszy eksport wraz ze słabszymi inwestycjami prywatnymi i wynikającymi z konsolidacji fiskalnej niższymi nakładami na inwestycje publiczne będą się utrzymywać w pierwszej połowie roku. Obniżona prognoza wzrostu PKB w Polsce na 2013 r. to 1,5 proc.” – napisano w opublikowanym w poniedziałek raporcie. Dodano, że Polska z opóźnieniem odczuwa skutki hamowania gospodarki eurostrefy. EBOiR obniżył też prognozę wzrostu PKB Polski w 2012 r. do 2,0 proc. z 2,5 proc. „Obecnie przestrzeń do dodatkowej stymulacji gospodarki jest ograniczona. NBP w listopadzie rozpoczął długo oczekiwaną fazę łagodzenia polityki pieniężnej, choć ostatni komunikat sugeruje, że może się ona skończyć pod koniec I kwartału” – wskazano. W raporcie zwrócono też uwagę, że polski rząd powołał „nową spółkę Polskie Inwestycje Rozwojowe, ale w krótkim terminie trudno się spodziewać znacznych efektów” dla gospodarki. Zdaniem autorów raportu patrząc na cały region, można jednak dostrzec oznaki wyhamowywania spowolnienia. EBOiR w porównaniu z poprzednim raportem obniżył prognozy wzrostu PKB w 2013 r. dla Słowacji i Węgier. Chorwacja – pod kreską w 2012 r. – wyjdzie z recesji w 2013 r. Bank podniósł natomiast prognozy dla państw bałtyckich. Liderami wzrostu w regionie ośmiu państw Europy centralnej i republik bałtyckich w latach 2012-13 będą Łotwa i Estonia. Dla eurostrefy podstawowy scenariusz EBOiR-u przewiduje dalszy, powolny i nierówny postęp w opanowywaniu kryzysu.

Drobne kredyty wypływają poza banki

Spada liczba udzielanych kredytów ratalnych i gotówkowych. To efekt „wypływania” pożyczek poza sektor bankowy W III kwartale 2012 r. banki i SKOK-i udzieliły 1 550 tys. kredytów ratalnych i gotówkowych, co oznacza spadek rok do roku o 21,2 proc. – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej opublikowanych w najnowszym raporcie „Kredyt Trendy”. Spadki wciąż się pogłębiają – po I półroczu 2012 r. liczba udzielonych kredytów była niższa o 17,5 proc. ( rok do roku). W ujęciu miesięcznym kredytów ratalnych było średnio o około 130 tys. mniej niż w roku 2011. Liczba udzielonych w tym czasie kredytów gotówkowych utrzymywała się na poziomie zbliżonym do roku poprzedniego (wzrost o 1,5 proc.). Według szacunków BIK każdego miesiąca około 100 tys. kredytów wypływa do firm udzielających pożyczek poza sektorem bankowym. Średnia kwota kredytu konsumpcyjnego jest o 12 proc. wyższa niż przed rokiem. Wzrost ten jest skutkiem zwiększenia się liczby kredytów detalicznych udzielonych na duże kwoty oraz migracji drobnych kredytów na rynek pozabankowy. – Z danych GUS wynika, że detaliczna sprzedaż ratalna towarów i usług, kupowanych zwykle z dużym udziałem kredytu wzrasta, a zatem według naszych szacunków ponad 100 tys. kredytów ratalnych migrowało każdego miesiąca do firm pożyczkowych, w tym na rynek pożyczkowy kontrolowany przez grupy bankowe – komentuje Krzysztof Markowski, prezes Biura Informacji Kredytowej. Autorzy raportu podkreślają, że rynek kredytów konsumpcyjnych jest silnie skoncentrowany. Czterej najwięksi kredytodawcy specjalizujący się w consumer finance mieli w 2011 r. 57 proc. udziału w liczbie udzielonych kredytów konsumpcyjnych (licząc wartościowo – 26 proc.), a w 2012  było to 43 proc.Z analizy zmian jakości kredytowania wynika, że po odrobieniu przez banki lekcji z kryzysu lat 2008/2009, jakość portfeli, jest stabilna w grupach banków dużych, spółdzielczych i samochodowych. W 2012 r. znacznemu pogorszeniu uległa jednak jakość kredytów w grupie banków consumer finance. Niektóre z nich zmniejszyły znacznie kredytowanie w związku z jego przeniesieniem do firm pożyczkowych w ramach grup bankowych – wynikam z raportu. Pozabankowy rynek pożyczek gotówkowych szacowany jest na około 10 proc. bankowego (1,5 mln klientów).  Biuro Informacji Kredytowej otwiera się na firmy udzielające kredytów konsumenckich poza sektorem bankowym. – Analiza danych dotyczących rynku kredytowego pozwala sądzić, że liczba klientów korzystających z usług tego typu firm będzie rosnąć – mówi Krzysztof Markowski. – Dzięki wyjściu BIK poza sektor bankowy, część podmiotów funkcjonujących na tym rynku będzie mogła stać się aktywnymi uczestnikami systemu wymiany informacji kredytowej. Proces ten pozwoli na zmniejszenie się pewnej luki w obrębie systemu finansowego, co również bankom umożliwi bardziej kompleksową ocenę potencjalnych kredytobiorców – zapewnia.

Mongolia czeka na polskie inwestycje

Przed zbliżającą się wizytą w Warszawie prezydenta Mongolii jego doradca R.Bold ocenia, że polski biznes mógłby skorzystać z boomu górniczego i zainwestować w tę gałąź mongolskiej gospodarki. W Mongolii liczą też na współpracę firm przemysłu przetwórczego. Szef mongolskiego państwa Tsakhiagiin Elbegdorj złoży oficjalną wizytę w Polsce w dniach 20-22 stycznia. Delegacja mongolska odwiedzi Warszawę i Gdańsk. – Bardzo lubimy polskie przetwory spożywcze. Można je kupić w każdym mongolskim sklepie. Ten import ma duże perspektywy rozwoju. Na naszym rynku są też inne towary polskie, jak meble i sprzęt domowy, bowiem kontakty handlowe między naszymi krajami są ożywione – stwierdził Bold. Dodał także, że w Mongolii nie ma istotnych inwestycji polskich w górnictwie, które „ma wielką przyszłość”. – Oczekujemy zwłaszcza na polskie małe i średnie firmy, które mogłyby nam wiele pomóc i same na tym skorzystać – zaznaczył. Doradca prezydenta przypomniał, że w 2013 roku ruszy ogromny projekt kopalni węgla Tavan Tolgoi, który będzie potrzebował solidnego zaplecza merytorycznego. To jest ogromna szansa dla polskiego biznesu – stwierdził Bold. Polska w górnictwie ma doświadczenie, a Mongolia potrzebuje technologii i fachowców – dodał. Podstawą gospodarki Mongolii jest wydobycie węgla, miedzi i złota. Według danych Ministerstwa Górnictwa sektor wydobywczy wytwarza 22 proc. PKB (13,3 mld dol w 2012 roku). Surowce mineralne mają 89 proc. udział w całości eksportu kraju i przynoszą 70 proc. przychodów skarbu państwa z tytułu podatków. Poza górnictwem ważnym polem współpracy może być przetwórstwo mięsa i skór. Mongolia jest krajem, którego gospodarka była przez lata oparta na hodowli bydła; do dziś utrzymywane jest stado około 40 mln sztuk. Przemysłowi przetwórczemu brakuje jednak nowoczesnych technologii i w tej dziedzinie – przekonuje Bold – istnieją perspektywy współpracy z Polską. Według wiceprezesa Mongolskiej Federacji Pracodawców K.Ganbaatara, Mongolia nie powinna uzależniać się od kapitału najbliższych sąsiadów, z którymi ma najwięcej kontaktów handlowych. Inwestycje z krajów odległych, takich jak Polska są pożądane.- Mongołowie nie boją się przesadnie kapitału chińskiego, ale w naszym interesie narodowym jest szukanie nowych inwestorów i partnerów biznesowych poza najbliższymi sąsiadami. Zależy nam na dywersyfikacji stosunków gospodarczych z zagranicą. Dlatego staramy się zachęcić do inwestycji kraje od nas odległe, które nazywamy sąsiadami trzeciego stopnia. Do tej pory największe zainteresowanie wykazali inwestorzy z USA, Kanady, Niemiec, Japonii i Korei – podał Ganbaatar. Polska – jak ocenił – uważana przez Mongołów za kraj przyjazny, z dobrze rozwijającą się gospodarką. Przypomniał, że socjalistyczna Polska realizowała w Mongolii wiele projektów inwestycyjnych. Dodatkowym atutem jest to, że wielu Mongołów skończyło w Polsce wyższe uczelnie.

 

Podatek od nieruchomości i inne podatki i opłaty lokalne

Od stycznia 2013 roku mieszkańcy Opola muszą  płacić wyższy podatek od nieruchomości. Wzrosły także opłaty za wodę, ścieki i parkowanie. Nadal jednak nie będzie opłaty od posiadania psów. Podobne wzrosty podatków i opłat miały już miejsce w Nysie i Kędzierzynie-Koźlu. W Opolu i Nysie podatek od nieruchomości wzrósł od początku 2013 roku o 4 proc (w porównaniu do stawek 2012 roku. Opole podniosło też podatek od środków transportu oraz opłaty za wodę i ścieki. Nie wprowadziło podatku od deszczu i opłaty za psa. W Kędzierzynie-Koźlu opłaty lokalne wzrosły średnio o 2 proc. Jak wyjaśnił naczelnik wydziału podatków i opłat w opolskim ratuszu Tomasz Filipkowski w stolicy województwa podatek od środków transportu (za autobusy i ciężarówki firm mających siedzibę w Opolu) wzrósł średnio o 3 proc. „O 50 groszy podniesiona została także przez miasto każda z trzech stawek opłaty targowej” – dodał Filipkowski. Według wyliczeń podatek od nieruchomości w 2013 r. ma w Opolu przynieść wpływ do budżetu rzędu 76 mln zł, o 3,5 mln więcej niż w ubiegłym roku. Podatek od środków transportowych da prawie 6 mln zł wpływu, dzięki podwyżkom o 180 tys. zł więcej; a opłaty targowe 400 tys. zł – o 50 tys. więcej niż w roku 2012. Więcej mieszkańcy Opola zapłacą też w nowym roku za wodę i ścieki. Według prezesa spółki Wodociągi i Kanalizacja z Opola Piotra Kętrzyńskiego cena metra sześc. wody dla mieszkańca wzrośnie z 2,89 zł do 2,97 zł, czyli o niecałe 3 proc. Natomiast cena ścieków z 3,52 zł za metr sześc. do 3,86 zł za metr sześc., czyli o około 10 proc. Cena opłat za metr sześc. ścieków dla zakładów przemysłowych też wzrosła, o ok. 2 proc. Piotr Kętrzyński wyjaśnił, że różnica we wzroście wysokości opłat za ścieki dla zakładów przemysłowych oraz mieszkańców wzięła się stąd, że o ile zakłady odprowadzają coraz czystsze ścieki, o tyle ścieki od mieszkańców mają coraz „większy ładunek zanieczyszczeń”. „Wynika to zapewne z tego, że opolanie oszczędzają wodę” – stwierdził prezes opolskich wodociągów i kanalizacji. Kętrzyński zaznaczył też, że miasto Opole ma jedne z najniższych stawek w kraju za wodę i ścieki wśród miast powyżej 100 tys. mieszkańców. „To dlatego chętnie lokują się u nas np. firmy branży spożywczej, gdzie zużycie wody i produkcja ścieków są duże” – dodał. Jeszcze nie wiadomo, ile wyniosą w roku 2013 opłaty za wywóz śmieci, bo Opole jak część gmin z regionu w oczekiwaniu na zapowiadane zmiany ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, zdecydowało, że ustali stawki tych opłat w styczniu.