Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego dochodu w 2023 roku wg GUS

matthew-guay-148463-unsplash
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport „Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na 1 osobę ogółem w 2023 roku”.

Jest to Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 28 marca 2024 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na 1 osobę ogółem w 2023 r.

Jak informuje GUS, na podstawie art. 6k ust. 5 ustawy z dnia 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz. U. z 2024 r. poz. 399) ogłasza się, że przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na 1 osobę ogółem w 2023 r. wyniósł 2678,30 zł.
Wskaźnik został obliczony na podstawie wyników Badania budżetów gospodarstw domowych w oparciu o nową, wprowadzoną od 2023 r. metodę uogólniania wyników, uwzględniającą dodatkowo strukturę ludności według wieku i płci, w związku z czym nie jest on wprost porównywalny z analogicznymi wskaźnikami za lata wcześniejsze. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Działalność przedsiębiorstw posiadających jednostki zagraniczne w 2022 roku wg GUS

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację pt. „Działalność przedsiębiorstw posiadających jednostki zagraniczne w 2022 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, na koniec 2022 roku 1 970 przedsiębiorstw z siedzibą w Polsce wykazało zaangażowanie w 4 503 jednostkach za granicą w postaci udziałów. Jest to wzrost w stosunku do 2021 roku o 3,7%. W postaci oddziałów lub w innej formie – wzrost o 6,1% w porównaniu z 2021 rokiem. Najwięcej jednostek zagranicznych miało swoje siedziby w Niemczech, Czechach, Ukrainie oraz Stanach Zjednoczonych.
W 2022 roku podmioty należące do grup przedsiębiorstw (1 695 jednostki) stanowiły 86,0% ogółu badanych podmiotów posiadających jednostki zagraniczne.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS: Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 2023 roku

matthew-guay-148463-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 2023 roku.

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w 2023 roku wyniki finansowe badanych przedsiębiorstw niefinansowych były niższe od uzyskanych rok wcześniej. Pogorszeniu uległy wskaźniki ekonomiczno-finansowe. Nakłady inwestycyjne były wyższe o 10,2% od notowanych w 2022 roku (kiedy miał miejsce wzrost o 5,9%).
Przychody ogółem były wyższe o 4,8% od osiągniętych rok wcześniej, a koszty ich uzyskania wzrosły o 5,5%. Pogorszył się wskaźnik poziomu kosztów z 94,0% przed rokiem do 94,6%. Przychody netto ze sprzedaży produktów, towarów i materiałów wzrosły o 4,7%, a koszty tej działalności – o 5,3%. – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Komunikat w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za cztery kwartały 2023 r.

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Komunikat w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za cztery kwartały 2023 r. wg Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

GUS opublikował Komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 25 marca 2024 r. w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za cały 2023 rok.
Na podstawie art. 15 ust. 5b ustawy z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (Dz. U. z 2023 r. poz. 2805 oraz z 2024 r. poz. 232) ogłasza się, że wskaźnik cen nakładów inwestycyjnych za cztery kwartały 2023 r. w stosunku do czterech kwartałów 2022 r. wyniósł 103,1 (wzrost cen o 3,1%). – informuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w lutym 2024 roku wg GUS

volkan-olmez-73767-unsplash
Główny Urząd Statystyczny *GUS) opublikował raport nt dynamiki sprzedaży detalicznej w lutym tego roku.

Jak informuje GUS, sprzedaż detaliczna[1] w cenach stałych w lutym 2024 r. była wyższa niż przed rokiem o 6,1% (wobec spadku o 5,0% w lutym 2023 r.). W porównaniu ze styczniem 2024 r. notowano spadek sprzedaży detalicznej o 0,9%.
W okresie styczeń-luty[2] 2024 r. sprzedaż wzrosła r/r o 4,6% (wobec spadku o 1,9% w analogicznym okresie 2023 r.) – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

[1] Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) dynamiki sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.
[2] W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS.

Wzrosty cen nadal hamują. Przedświąteczne zakupy mogą być o około 3 proc. droższe niż rok temu

fabian-blank-78637-unsplash
Eksperci rynkowi twierdzą, że przed świętami znaczących podwyżek w sklepach nie będzie. Niemniej prognozowanie jest trudne, bo z jednej strony spadająca inflacja i poprawa nastrojów konsumenckich mogą stanowić impuls do podnoszenia cen, a z drugiej – sieci handlowe prowadzą swego rodzaju wojnę o klientów i przyzwyczaiły ich do licznych promocji. Jednak trudno sobie wyobrazić, by zdecydowały się na istotny zwrot w polityce cenowej przed samą Wielkanocą. Niektórzy ekonomiści szacują, że przed świętami ceny detaliczne pójdą w górę tylko o ok. 3% rdr. To byłby dużo mniejszy wzrost niż odnotowany rok temu. Najbardziej w tym okresie mogą zdrożeć dodatki spożywcze, słodycze i desery oraz art. chemii gospodarczej. Pozostałe kategorie będą względnie stabilnie wyglądać.

Zakupy robione na zapas

Inflacja, wg GUS-u, w lutym wyniosła 2,8% rdr. Odczyt był na poziomie 18,5% rdr. Mówienie o spadającym trendzie jest uzasadnione. Dla sieci handlowych może on stanowić impuls do delikatnego podnoszenia cen lub przynajmniej stabilizowania ich i ograniczenia promocji. Jednak pytanie o politykę cenową sklepów jest ważne w kontekście zbliżającej się Wielkanocy i zwiększonych zakupów, jakie przypadają na ten okres. Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska, zauważa, że od kilkunastu tygodni między największymi sieciami handlowymi trwa wojna cenowa. W tej sytuacji może zabraknąć przestrzeni do organizowania kolejnych znaczących obniżek. Jednocześnie, zdaniem eksperta, trudno będzie dyskontom zignorować dużą liczbę klientów robiących zwiększone zakupy, więc finalnie sklepy mogą utrzymywać niskie ceny. Luziński spodziewa się też, że część konsumentów będzie pod koniec marca kupowała produkty na zapas, by zdążyć przed zniknięciem zerowego VAT-u na żywność.

– Przy spadających cenach producenckich od połowy zeszłego roku, słabszej konsumpcji i większej tendencji do oszczędzania pieniędzy, handel detaliczny wciąż mocno walczy o konsumenta. Wojna cenowa dotyczy podmiotów, które odpowiadają za około połowę przychodów wszystkich sieci handlowych. Jej skutków nie widzimy jeszcze w koszyku GUS-u, ale szybko powinniśmy je zobaczyć. Jednak zaraz potem efekty promocji i korzystnego kształtowania cenników zostaną zminimalizowane przez zmiany w VAT – mówi dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.

Święta ze stabilnymi podwyżkami

Tylko do końca marca obowiązywać będzie zerowy VAT na niektóre produkty żywnościowe. Po 1 kwietnia na nabiał, ryby czy pieczywo wróci on do podstawowej stawki 5%. Analitycy rynkowi wciąż nie mają pewności, czy wobec tego ceny w sklepach wzrosną zaraz po Wielkanocy. Dr Tomasz Kopyściański, ekonomista z Uniwersytetu WSB Merito Wrocław, uważa, że dynamika cen w sklepach detalicznych w relacji rdr. pozostanie na poziomie kilkuprocentowego wzrostu, tj. 3-4%.

– Nie oznacza to jednak, że wzrostowe skoki cenowe są już z całą pewnością za nami. Ceny w sklepach mogą jeszcze pokazać pazurki, ale to ryzyko może się wyłonić dopiero w drugim lub w trzecim kwartale tego roku, a nie w marcu. Dalsze kształtowanie się cen obarczone jest znacznie większą niepewnością, związaną z przywróceniem wyższej stawki podatku VAT na żywność oraz z ryzykiem podniesienia cen energii w drugiej połowie br. Dodatkowo w dłuższym okresie na ryzyko wyższej presji popytowej, przekładającej się na wzrosty cen w sklepach, może oddziaływać wzrost wynagrodzeń – wyjaśnia ekspert z Uniwersytetu WSB Merito Wrocław.

Z kolei dr inż. Anna Motylska-Kuźma, ekonomistka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW, zauważa, że dynamika inflacji w ostatnim okresie zdecydowanie zbliża się do poziomów, które są ogólnie akceptowalne nie tylko przez gospodarkę, ale przede wszystkim przez społeczeństwo. Nie oznacza to jednak, że na półki sklepowe powróciły ceny sprzed dwucyfrowego wzrostu inflacji. Ekspertka podkreśla, że wysokie podwyżki cen przed Bożym Narodzeniem doprowadziły do tego, że konsumenci wystawili sklepom „czerwoną kartkę”, co przełożyło się na zmniejszony popyt oraz kiepskie wyniki sprzedaży.

– Tym razem sklepy raczej nie będą skłonne do takich działań. Ewentualne podwyżki będą zapewne mniej rzucały się w oczy, np. poprzez pozostawienie poziomu ceny przy zmniejszonym opakowaniu lub pojemności – dodaje dr inż. Motylska-Kuźma.

Dodatki spożywcze znowu „liderem”

Dr Piotr Arak uważa, że ceny produktów spożywczych będą się stabilizować. W opinii eksperta, nic nie wskazuje na to, by dynamika wzrostu cen z poprzednich miesięcy mogła się utrzymać. Istotne znaczenie mają tu oczekiwania malejącej inflacji ze strony konsumentów. Dodatkowo indeksy cen żywności FAO pokazują, że jesteśmy już daleko za szczytami notowanymi na początku rosyjskiej agresji w Ukrainie.

– Lecąca w dół dynamika wzrostu cen żywności i obniżki cenowe w niektórych kategoriach produktów już były obserwowane na początku roku. Ceny w lutym średnio rosły najmniej od września 2021 roku, a miesięczne podwyżki były mniejsze niż w poprzednich latach. Masło już jest poniżej poziomów rekordowych z zeszłego roku. Podobnie jest z innymi produktami, zależnymi od cen oleju i gazu. Paliwo także potaniało – wylicza dr Arak.

Według cyklicznego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetów WSB Merito, w lutym na pierwszej pozycji najbardziej drożejących kategorii znalazły się dodatki spożywcze (tj. ketchupy, majonezy, musztardy i przyprawy) ze wzrostem o 12,1% rdr. Dr Tomasz Kopyściański prognozuje, że pozostaną one dalej liderem wzrostów cenowych. Wskazują na to wysokie koszty produkcji, związane z cenami energii, surowców oraz opakowań. W ocenie eksperta, mało prawdopodobne jest, abyśmy w marcu odnotowali spadek dynamiki cen w tej kategorii do poziomu jednocyfrowego.

Na drugim miejscu w rankingu drożyzny były słodycze i desery z podwyżką na poziomie 10,5% rdr. Dr Kopyściański przewiduje, że ceny produktów w tych grupach będą malały, co jest pochodną spadku cen cukru na giełdach. Z kolei dr Piotr Arak ostrzega, że rosnące ceny kakao mogą napędzić wzrost cen słodyczy. Natomiast Marcin Luziński zastanawia się nawet, czy wkrótce słodycze i desery nie zajmą pierwszej pozycji w zestawieniu najbardziej drożejących kategorii. – Taki scenariusz jest realny, ponieważ wiele drzew kakaowych w Ghanie i Wybrzeżu Kości Słoniowej zostało zniszczonych przez niekorzystne zjawiska pogodowe. Mogą być widoczne deficyty kakao na światowych rynkach – stwierdza Luziński.

Trzecią pozycję w zestawieniu zajęła chemia gospodarcza ze średnim wzrostem o 9,4% rdr. – Jej ceny związane są przede wszystkim z kosztami energii i pracy, które w ostatnim czasie mocno uderzyły w przedsiębiorców. Dodatkowo wymagania, związane ze zrównoważonym rozwojem i aspektami środowiskowymi, powodują, że ceny tych produktów nieustannie są w trendzie wzrostowym. Nie należy się spodziewać odwrócenia tej sytuacji – zapewnia dr inż. Anna Motylska-Kuźma.

Na kolejnym miejscu w rankingu uplasowały się warzywa ze średnim wzrostem na poziomie 4,4% rdr. Dr Motylska-Kuźma przyznaje, że święta są zawsze dobrą okazją do podwyższania cen produktów tradycyjnie kojarzonych z tym okresem w roku. – Jednak nie spodziewam się tu znaczących wzrostów. W magazynach zalega jeszcze sporo zapasów, które należy upłynnić przed nowym sezonem – wyjaśnia ekspertka.

Są też grupy produktów, które w lutym rdr. potaniały. Wśród nich widać m.in. nabiał – 0,4% na minusie, owoce – 0,1%, używki (herbatę, kawę, piwo, wódkę) – 1,4%, a także produkty sypkie – 4,4%. Natomiast największy spadek rdr. objął art. tłuszczowe i wyniósł o 16,7%.

– Ulgę cenową w tej kategorii obserwujemy już od wielu miesięcy. Podstawowym powodem spadków cen w tym zakresie jest bardzo dobry poziom światowych zbiorów roślin oleistych w 2023 roku, co cały czas przekłada się na pozytywny efekt w postaci większej ilości surowca potrzebnego do wyrobu art. tłuszczowych. To w rezultacie sprzyja mniejszym kosztom produkcji – podsumowuje dr Tomasz Kopyściański z WSB Merito Wrocław.

Źródło: © MondayNews Polska.

Dynamika produkcji budowlano-montażowej w lutym 2024 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport „Dynamika produkcji budowlano-montażowej w lutym 2024 roku”.

Według danych wstępnych zgromadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób w lutym 2024 r. była niższa o 4,9% w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku (w lutym ub.r. wzrost o 6,6%). Ponadto była ona wyższa o 12,1% w stosunku do stycznia br. (w 2023 wzrost o 10,6%).
Informacja pochodzi z oficjalnej strony internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Luka czynszowa w co 3 gospodarstwie domowym

thong-vo-2482-unsplash
Luka czynszowa to problem, który dotyczy osób mających dochody zbyt niskie, aby kupić lub wynająć odpowiednie dla siebie mieszkanie po cenie rynkowej, a równocześnie zbyt wysokie, aby uzyskać mieszkanie dotowane przez państwo. Aż 35 proc. Polek i Polaków mieszka w lokalach niedostosowanych do swoich potrzeb – wynika z najnowszego raportu Polityki Insight i PFR Nieruchomości S.A. Według ekspertów rynku nieruchomości przeciwdziałanie temu zjawisku wymaga kompleksowego podejścia, a kluczową rolę odgrywa długoterminowa polityka mieszkaniowa, uwzględniająca perspektywę co najmniej 15-letnią.

Mieszkania niedostosowane do potrzeb rodzin

Według najnowszego raportu Polityki Insight i PFR Nieruchomości S.A. ponad 1/3 gospodarstw domowych znajduje się w luce czynszowej, co oznacza, że mieszka w lokalach nieadekwatnych do swoich potrzeb w zakresie metrażu oraz możliwości finansowych. Zjawisko to częściej występuje wśród rodziców samotnie wychowujących dzieci, a także rodzin wielodzietnych. Ponad 60 proc. z nich boryka się z brakiem odpowiednich warunków mieszkaniowych.

Jak wynika z zebranych przez nas danych, problem luki czynszowej dotyka 35 proc. gospodarstw domowych w Polsce i w ostatnich latach pozostaje na stabilnym, wysokim poziomie. Jednocześnie, grupa dotknięta tym problemem jest bardzo zróżnicowana. Zmniejszenie skali tego problemu, wymaga wielowymiarowych działań, a przede wszystkim długoterminowej i stabilnej polityki mieszkaniowej państwa. Powinna ona obejmować zarówno programy wspierające podaż, szczególnie w dużych miastach, jak i zapewnienie alternatywy dla zakupu mieszkania na własność poprzez wykorzystanie potencjału budownictwa społecznego i rozwój profesjonalnego rynku najmu – tłumaczy dr hab. Adam Czerniak, prof. SGH, dyrektor ds. badań Polityka Insight.

Nie ma jednego podmiotu, który może udźwignąć i rozwiązać problem luki czynszowej. Tu musi zadziałać współpraca i różnorodność oferty. My uzupełniamy rynek o najem – w jego stabilnej i długoterminowej formie. Wielu naszych najemców to rodziny, w tym samodzielni rodzice z dziećmi, którzy nie znaleźli dla siebie oferty komercyjnej. U nas znajdują metraż dopasowany do potrzeb i możliwości, przewidywalność warunków i lokalizacje pozwalające na bycie blisko całej oferty miasta. Zdajemy sobie sprawę, że nasza działalność powinna być uzupełnieniem oferty samorządów – takiej jak TBSy, SIMy, mieszkania komunalne oraz komercyjnych graczy, którzy są gotowi zaangażować się w rozwiązywanie problemu luki czynszowej – podkreśla Wojciech Caruk, prezes zarządu PFR Nieruchomości.

Źródło: PFR Nieruchomości S.A. (fragment artykułu)

Polska w obliczu zmian – ESG a zielone budownictwo

Mat.-prasowe-25
Współczesne wyzwania związane z ochroną środowiska, społeczną odpowiedzialnością biznesu oraz odpowiednim zarządzaniem, zyskują coraz większe znaczenie w kontekście globalnej gospodarki. Koncepcja ESG (Environmental, Social, Governance) stała się kluczowym narzędziem oceny działalności przedsiębiorstw pod kątem zrównoważonego rozwoju. W kontekście branży budowlanej, której wpływ na środowisko jest szczególnie istotny, coraz większą uwagę przyciąga koncepcja zielonego budownictwa. W Polsce, mimo pewnych postępów, nadal istnieją wyzwania, które trzeba przezwyciężyć, aby osiągnąć pełną gotowość na zmiany związane z ESG.

Jednym z głównych wyzwań dla Polski jest konieczność dostosowania standardów budowlanych oraz regulacji prawnych do unijnych wymogów związanych z zielonym budownictwem. Choć coraz więcej polskich firm budowlanych deklaruje zainteresowanie zrównoważonymi praktykami, to wyzwaniem okazuje się często niska świadomość ESG wśród średnich i małych przedsiębiorstw.

Potencjał i perspektywy

Mimo wyzwań, Polska posiada ogromny potencjał rozwoju zielonego budownictwa. Coraz większa świadomość ekologiczna społeczeństwa, rosnące zainteresowanie inwestorów oraz wsparcie Unii Europejskiej dla zrównoważonych projektów, tworzą sprzyjające warunki dla transformacji sektora budowlanego.

– Kluczową rolę w przyspieszeniu tego procesu odgrywają zmiany prawne oraz idące za nimi wymagania jednostek finansujących, które promowałyby inwestycje zgodne z zasadami ESG oraz wspierały innowacje technologiczne w sektorze budownictwa. To praktyczne i rzeczywiste stymulatory transformacji. – zauważa Andrzej Przesmycki, CEO w PM, firmie pełniącej m. in. rolę Inwestora Zastępczego. – Z czasem być może istotną rolę odegra także świadomość społeczna, której wzrost będzie dodatkowo sprzyjał kreowaniu popytu na zielone rozwiązania budowlane. – dodaje.

A tych wciąż przybywa. W przypadku inwestycji komercyjnych, certyfikowanie budynków jest już standardem. Według najnowszych danych Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego PLGBC, w marcu 2023 r. Polska osiągnęła poziom 36 milionów metrów kwadratowych ogółu certyfikowanych budynków. W tym samym czasie liczba certyfikowanych budynków przekroczyła 1600, co stanowi największy wzrost od trzech lat i plasuje Polskę na pozycji lidera pod względem liczby certyfikowanych budynków wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej 1.

Unijna taksonomia a certyfikacja budynków

Aktualnie istnieje wiele różnych międzynarodowych systemów certyfikacji budynków. Najbardziej popularny w Polsce BREEAM, certyfikat opracowany w Wielkiej Brytanii przez organizację BRE, osiąga blisko 82% udziału rynku. Pozostałe certyfikaty to LEED, DBNB, WELL, HQE oraz GBS, przy czym każdy opiera się na odmiennych kryteriach, co utrudnia ich porównanie na zasadzie 1:1. Wprowadzenie unijnej taksonomii pozwoli na uspójnienie parametrów i łatwe porównanie stopnia „zieloności” różnych budynków.

– Unijna taksonomia ESG ma na celu standaryzację oceny i klasyfikacji działań gospodarczych z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju, co ma przyczynić się do przyspieszenia transformacji w kierunku zrównoważonej gospodarki. – zauważa Andrzej Przesmycki z PM. – Jest to istotny instrument, który może kierować kapitał finansowy w stronę tych inwestycji budowlanych, które przyczyniają się do osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju, a jednocześnie ograniczają negatywny wpływ na środowisko i społeczeństwo. – dodaje.

Jak uzyskać certyfikat? – Rozpoczęcie procesu certyfikacji już na etapie koncepcji, daje inwestorowi możliwość skorzystania z bardziej opłacalnych rozwiązań ekonomicznych i środowiskowych. Dodatkowo, umożliwia zdobywanie punktów a tym samym uzyskanie wyższych ocen podczas procesu certyfikacji. – podpowiada Kaja Sawicka, lider działu zrównoważonego budownictwa w PM.

Otrzymanie certyfikatu wymaga spełnienia wielu precyzyjnych kryteriów. Dlatego wielu inwestorów korzysta ze wsparcia inwestora zastępczego. Co zyskują? – Między innymi dostęp do ekspertów, którzy posiadają szeroką wiedzę na temat tych kryteriów, dzięki czemu mogą pomóc w ich spełnieniu na każdym etapie projektu – wyjaśnia Kaja Sawicka z PM. – Rolą inwestora zastępczego jest również identyfikacja najbardziej efektywnych i opłacalnych rozwiązań, które pozwolą zmniejszyć koszty, uniknąć niepotrzebnych wydatków i osiągnąć lepszy zwrot z inwestycji. – wylicza.

Sektor bankowy katalizatorem zmian prośrodowiskowych

Za około 80% finansowania inwestycji w Polsce odpowiadają banki, dlatego ich rola w promowaniu zrównoważonego budownictwa jest nie do przecenienia. Sektor finansowy dysponuje bowiem instrumentami, dzięki którym może realnie wpłynąć na ten proces. Okazuje się, że kierowanie się wyższymi ideami i pragmatyzm, niekoniecznie muszą się wykluczać w biznesie.

Budując swoje portfele kredytowe, banki dbają coraz częściej nie tylko o rentowność. Aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r., konsekwentnie i kreatywnie poszerzają portfolio produktów zrównoważonych, gdzie marża jest powiązana z wymiernymi wynikami ESG. Według danych pochodzących z raportu PWC Green finance in Poland 2022, 94% banków w Polsce miało zamiar przekształcić proces zarządzania ryzykiem kredytowym, uwzględniając czynniki ESG w sposób ilościowy2.

Banki odgrywają ważną rolę w przekierowywaniu finansów z sektorów wysokoemisyjnych do sektorów bardziej zrównoważonych nie tylko poprzez odpowiednią ofertę produktową czy podnoszenie świadomości klientów, ale także aktywnie wspierając transformację swoich klientów. W najnowszej edycji raportu PWC zdecydowana większość, bo aż 75% ankietowanych podmiotów stwierdziło, że wprowadza dodatkowe usługi, wspierające transformację swoich klientów3. Być może okażą się one także szansą i zachętą dla małych oraz średnich firm w inwestowanie w myśl zrównoważonego rozwoju.

1 https://plgbc.org.pl/wp-content/uploads/2023/04/Zrownowazone-certyfikowane-budynki-2023.pdf
2 https://www.pwc.pl/en/publikacje/green-finance-in-poland-how-will-esg-change-the-banking-sector-and-corporate-financing.html
3 https://www.pwc.pl/en/forms/download-report/download-report-green-finance-in-poland-edition-3.html

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Wojna dyskontów sprzyja decyzjom zakupowym Polaków

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Ponad 55% Polaków oczekuje zaostrzonej walki cenowej pomiędzy dyskontami, żeby zrobić tańsze zakupy wielkanocne. Tak wynika z najnowszego badania. Na zaostrzoną rywalizację między sklepami najbardziej liczą Polacy w wieku 45-55 lat oraz 35-44 lat. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy miesięcznie zarabiają na rękę poniżej 1000 zł, 1000-2999 zł, ale także 5000-6999 zł. Natomiast nieco ponad 22% badanych nie czeka na taką wojnę. Eksperci wyjaśniają, że ww. działania dyskontów przynoszą konsumentom tylko pozorne oraz krótkotrwałe korzyści. I dodają, że sklepy będą chciały sobie odbić straty, wynikające z oferowanych promocji. W niektórych przypadkach już teraz to się dzieje na rynku.

Jak wykazało badanie UCE RESEARCH i Grupy Offerista, przeprowadzone w marcu br. wśród ponad tysiąca dorosłych osób, Polacy oczekują zaostrzonej walki cenowej pomiędzy dyskontami (np. Biedronką a Lidlem). W sumie dotyczy to 55,5% rodaków. Wśród nich 28,3% raczej ma taką nadzieję, a 27,2% zdecydowanie się na to nastawia. Z kolei 22,1% społeczeństwa nie czeka na ww. scenariusz. W tej grupie 14,5% raczej nie spodziewa się wojny sklepów na ceny, a 7,6% absolutnie na nią nie liczy. Ponadto 14,2% Polaków nie ma wyrobionej opinii w tym zakresie, a 8,2% w ogóle to nie obchodzi.

– Konsumenci w Polsce oczekują lepszych cen, walki sklepów i to jest naturalny proces rynkowy. Wychodzą też z założenia, że sieci handlowe bardziej powinny się bić między sobą o ich uwagę – mówi Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista. – Polacy wciąż żyją w cieniu oszczędności, nawet pomimo tego, że inflacja mocno wyhamowała. Chcą, a nie niektórzy dalej muszą, ostrożnie wydawać pieniądze – dodaje ekspert.

Z badania również wynika, że zwolennicy zaostrzenia wojny cenowej wśród dyskontów najczęściej są w wieku 35-55 lat. Przeważnie zarabiają miesięcznie netto mniej niż 1000 zł lub generują przychód w przedziale 1000-2999 zł bądź 5000-6999 zł. Głównie mieszkają w miastach liczących co najmniej 500 tys. ludności albo 100-199 tys. osób.

– Te przedziały wiekowe i dochodowe oraz średnie i duże miasta idealnie odpowiadają strukturze odbiorców ofert promocyjnych dyskontów. Takie zakupy nie wymagają wielogodzinnych wypraw, jak do hipermarketu. I nie ma tam zawyżania cen, jak w tradycyjnych małych sklepikach – stwierdza dr Andrzej Maria Faliński, ekspert ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego. – W dyskontach jest zakupowy potencjał dla rodzin, zarówno jeśli chodzi o ceny, ale też inne koszty, w tym m.in. paliwo czy czas poświęcany zakupom – zauważa dr Faliński.

Według eksperta ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, wysoki udział zwolenników zaostrzenia wojny cenowej w większych i średnich miastach jest efektem tego, że mieszka tam najwięcej osób mających średnie i nieco niższe dochody. To czyni je szczególnie zainteresowanymi poszukiwaniem ofert promocyjnych. Siłą rzeczy często wybierają zakupy właśnie w dyskontach. I nic nie wskazuje na to, by ci klienci mieli te zwyczaje zmienić w najbliższym czasie.

– Polski konsument stał się ultra-smart shopperem. Coraz roztropniej wydaje kurczące się zasoby na artykuły spożywcze i chemię gospodarczą. Korzysta z możliwości, jakie daje technologia oraz dyrektywa Omnibus. Do tego uważnie analizuje ceny na półce i na paragonie – komentuje Michał Sadecki, prezes MSL Consulting. – Prawdopodobnie był to mocny argument do uruchomienia SMS-owej kampanii Biedronki, stanowiącej reklamę porównawczą. Mimo pojawiających się na jej temat negatywnych ocen, wydaje się, że była dobrze przemyślana i odpowiedziała na potrzeby klienta – ocenia Michał Sadecki.

Wojna sieci dyskontowych, prowadzona głównie między Biedronką i Lidlem, podoba się konsumentom z wielu powodów. Przede wszystkim liczą oni, ile pieniędzy wydają obecnie na zakupy. Chodzi także o spodziewane okazje cenowe podczas zakupów na zbliżające się zakupy wielkanocne. Z perspektywy rynku tak ostra walka na promocje i inne okazje między dużymi sieciami handlowymi nie jest jednak uważana za zbyt pozytywne zjawisko.

– Z punktu widzenia naszych przedsiębiorców, wojna cenowa pomiędzy dyskontami w obecnej formie budzi bardzo poważne zastrzeżenia w kontekście zgodności z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów. Jej kontynuowanie w tej formie może prowadzić do trwałych i bardzo negatywnych zmian na rynku, zarówno dla handlu, jak i dla producentów. Konsekwencją tego może być trwałe osłabienie pozycji małych i średnich firm. Długofalowo grozi to pogorszeniem możliwości zakupowych konsumentów – alarmuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH).

Zdaniem Roberta Biegaja z Grupy Offerista, osoby nieoczekujące zaostrzenia wojny cenowej prawdopodobnie nie za bardzo szukają w sklepach promocji. – Są to głównie konsumenci, którzy osiągają miesięczne zarobki powyżej średniej krajowej. Według badania, przede wszystkim najmłodsi dorośli nie liczą na walkę między sklepami. Takie osoby rzadko robią duże, rodzinne zakupy – zwraca uwagę Robert Biegaj.

Eksperci przewidują, że wojna cenowa miedzy dyskontami będzie jeszcze trwała, choć trudno jednoznacznie wskazać, jak dalej się ona potoczy. Przeważa opinia, że za obecne promocje konsumenci prędzej czy później będą musieli zapłacić – choćby wyższymi cenami innych produktów niż te kupowane obecnie po rabatach. W niektórych przypadkach już to się dzieje.

– Walka będzie się zaostrzać. Z czasem może przybrać nowe oblicze, bo zwyczajnie wyczerpnie się obecna formuła. Klienci nie będą na to tak mocno zwracać uwagi, jak obecnie – przewiduje Robert Biegaj. – Jednak działania będą kontynuowane, tylko w innej formie, może nawet jeszcze ostrzejszej, niż teraz to obserwujemy – prognozuje ekspert z Grupy Offerista.

W efekcie konsumenci mogą zacząć na dobre gubić się, gdzie faktycznie jest tanio i co jest okazją, a co nie. Atakujące ich z każdej strony komunikaty o super ofertach i okazjach w końcu zaczną być obojętne lub zwyczajnie niezauważalne. Klienci sklepów zaczną się przed tym sami bronić, uznając, że kierowany do nich przekaz, choćby reklamowy, nie jest do końca wiarygodny.

– W krótkim okresie konsument będzie dokonywał zakupów nieco taniej. Wojna cenowa zniweluje odrobinę wpływ inflacji oraz odmrożonych przez rząd stawek VAT na produkty pierwszej potrzeby, m.in. mięso czy nabiał – zapowiada prezes MSL Consulting. – W długim okresie sieci mogą odnotować nieco niższą rentowność, a niektóre będą musiały nawet wypaść z rynku. W wyniku tego zmniejszy się konkurencyjność sektora spożywczego i ostatecznie konsument poniesie koszty wojny cenowej – ostrzega Michał Sadecki.

Z kolei dr Andrzej Maria Faliński uważa, że wojna cenowa przybiera coraz bardziej kuriozalne formy, jak oferowanie 0,5 l wódki za 10 zł. – W takiej sytuacji do akcji wkracza UOKiK, a nawet prokuratura, jak informują media. W dłuższym okresie rynek się zawęża, zagrożona jest jakość, klient i producent tracą zaufanie do handlowca. Następuje nadmiarowa ucieczka w eksport i dumping ofert cenowych – podsumowuje ekspert Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o. 

Co obecnie najbardziej drenuje portfele Polaków?

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Trwa ożywienie na rynku sprzedaży złota. Według prognoz ekspertów z Mennicy Skarbowej,  w nadchodzących miesiącach można spodziewać się kilkuprocentowego wzrostu sprzedaży produktów ze złota w porównaniu do roku ubiegłego. Jednym z istotnych trendów, jakie przyczynią się do niego jest rosnące zainteresowanie Polaków małymi gramaturami złota, szczególnie w kanale sprzedaży online. Nie należy także oczekiwać na spadki cen złota, a jest to związane między innymi z rosnącymi kosztami jego wydobycia. Jak przyznaje Adam Stroniawski, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży w Mennicy Skarbowej, klientom coraz bardziej zależy na łatwym dostępie do produktów inwestycyjnych, co przekłada się na wzrost popytu na małe jednostki złota, w szczególności te wybierane na prezent.

W ubiegłym roku w całej Europie nastąpił znaczący spadek sprzedaży produktów inwestycyjnych ze złota. Tylko w Niemczech zanotowano 70% zmniejszenie popytu na wyroby z tego kruszcu. Także w Polsce w ubiegłym roku w Polsce sprzedało się o 40-50 % mniej produktów inwestycyjnych ze złota w porównaniu do roku 2022. Jak szacuje Mennica Skarbowa w tym roku może nastąpić kilkuprocentowy wzrost sprzedaży złota w porównaniu do roku 2023. Jednym z istotnych trendów, który może przyczynić się do zwiększenia popytu, jest rosnące zainteresowanie Polaków małymi gramaturami złota, szczególnie w kanale sprzedaży online. Klientom coraz bardziej zależy na łatwym dostępie do produktów inwestycyjnych, co przekłada się na wzrost popytu na kilkugramowe sztabki złota oraz monety o niższej wartości.

Obserwujemy, iż lata pandemii zmieniły preferencje zakupowe Polaków, przyzwyczajając nas do zakupów online. Zauważamy to zwłaszcza w sytuacjach, gdy klienci kupują kruszec na prezent. Wówczas nie potrzebują wizyty w oddziale, doradztwa ani oglądania produktów na żywo. Liczy się dla nich dostępność monety lub sztabki oraz niski koszt sprawnej dostawy.

Konsolidacja spółek będzie postępować

Analizując sytuację na polskim rynku, uważam, że w niedalekiej przyszłości branża będzie świadkiem wielu konsolidacji. Łączenie się spółek lub upadki mniejszych brokerów będą niebawem coraz częściej dostrzegane w polskiej codzienności. Spowodowane jest to niższymi przychodami oraz zmieniającymi się warunkami rynkowymi. Już teraz obserwujemy, że małe spółki oraz firmy, które w latach 2020-2022 nie wypracowały pożądanych zysków stały się nierentowne i szukają korzystnych dla siebie rozwiązań. Dlatego też, konsumenci powinni być jeszcze bardziej świadomi, gdzie dokonują zakupów, aby uniknąć potencjalnych nieprzyjemności związanych z niestabilnością niektórych podmiotów na rynku.

Cena złota i perspektywa na najbliższe miesiące

Jeszcze rok temu uncję złota mogliśmy kupić za około 1824 dolary. W ciągu roku zdrożała ona o ponad 200 dolarów. Na ten moment nie dostrzegam powodów do znacznej korekty kursu. W pierwszym tygodniu marca br. cena złota osiągnęła historyczny szczyt 2.200 dolarów za uncję, otwierając drzwi do potencjalnie dużych ruchów na rynku. Od zeszłego roku złoto notuje coraz wyższe wartości, a nadchodzące wydarzenia makroekonomiczne mogą jeszcze bardziej pobudzić jego kurs. Obawy o globalne perspektywy gospodarcze, napięcia geopolityczne i zmieniające się oczekiwania co do wcześniejszych cięć stóp procentowych FED systematycznie napędzają zwiększony popyt. Koszt zakupu kruszcu powinien w najbliższym czasie pozostać na zbliżonym poziomie lub osiągnąć tylko nieco wyższy pułap niż obecnie. W ubiegłym roku – jak szacuje Mennica Skarbowa – w Polsce sprzedało się o 40-50 % mniej produktów inwestycyjnych ze złota, niż w roku 2022. Rok 2024 powinien być lepszy dla branży. Zauważamy sporą szansę na powrót rynku do tempa wzrostu sprzedaży sprzed pandemii Covid-19. Coraz droższe nieruchomości oraz spadające oprocentowanie lokat
z jednej strony, z drugiej strony aktywna kumulacja złota przez banki centralne sprawiają, że istnieje spora szansa na znaczny wzrost zainteresowania konsumentów złotem i srebrem. Jeśli popatrzymy w statystyki, dostrzeżemy, że tylko 14% mieszkańców Polski kiedykolwiek kupiło złoto. To pokazuje, iż jedynie mała grupa Polaków dostrzegła dotychczas opłacalność inwestycji w złoto. Uważam, że może się to niebawem zmienić, również dlatego że Polacy coraz częściej kupują złoto jako prezenty dla swoich najbliższych np. na komunię czy wesele.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o. 

Wskaźniki cen producentów usług za IV kwartał 2023 roku wg GUS

rawpixel-com-603645-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował wskaźniki cen producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej za ostatni, IV kwartał 2023 roku.

W IV kwartale 2023 r. ceny producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej w stosunku do poprzedniego kwartału wzrosły o 0,6%. W porównaniu do 4 kwartału 2022 r. wzrosły o 6,8%. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Popyt na pracę w IV kwartale 2023 roku wg GUS

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację pt. „Popyt na pracę w IV kwartale 2023 roku”.

W Polsce na koniec czwartego kwartału 2023 r. było 97,1 tys. wolnych miejsc pracy (o 12,7% mniej niż na koniec trzeciego kwartału). Największy spadek w skali roku liczby wolnych miejsc pracy wystąpił w sekcji Informacja i komunikacja. Wskaźnik wolnych miejsc pracy zmniejszył się w porównaniu z czwartym kwartałem 2022 r. o 0,14 p. proc. (0,78%). W końcu czwartego kwartału 2023 r. wolnymi miejscami pracy dysponowało 5,0% spośród 610,9 tys. podmiotów gospodarki narodowej[1]. Było ich o 16,7% mniej niż na koniec trzeciego kwartału 2023 r. i o 6,3% mniej niż na koniec czwartego kwartału 2022 r.
Pełny raport dostępny jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

[1] Dotyczy podmiotów gospodarki narodowej oraz ich jednostek lokalnych o liczbie zatrudnionych 1 i więcej osób, prowadzących działalność gospodarczą w zakresie sekcji PKD od A (z wyłączeniem osób fizycznych prowadzących indywidualne gospodarstwa rolne)
do sekcji S.

 Źródło: GUS.

GUS o budownictwie w 2023 roku

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) o budownictwie w 2023 roku.

Jak informuje GUS, w 2023 r. odnotowano spadek liczby i powierzchni mieszkań oddanych do użytkowania. Spadła również liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto oraz mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym. W 2023 r. oddano do użytkowania 221,3 tys. mieszkań o łącznej powierzchni użytkowej 19,9 mln m2 oraz liczbie izb równej 838,7 tys. W porównaniu z rokiem poprzednim odnotowano spadki: liczby mieszkań – o 17,2 tys. (7,2%), powierzchni użytkowej mieszkań – o 2,1 mln m2 (9,7%) oraz liczby izb – o 88,9 tys. (9,6%). Przeciętna powierzchnia użytkowa nowo oddanego mieszkania wyniosła 89,9 m2 (wobec  92,3 m2 w 2022 r.). Średnia powierzchnia mieszkania w budynkach jednorodzinnych przyjęła wartość 130,4 m2, natomiast w budynkach wielorodzinnych – 51,9 m2 – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Frankowicze wciąż prowadzą batalię z bankami

frank-sady
Jak wynika z danych pochodzących ze wszystkich sądów okręgowych w Polsce, w ubiegłym roku wpłynęło do nich o przeszło 35% więcej spraw frankowych niż w 2022 roku. Zdaniem ekspertów, do tego wzrostu przyczyniło się orzecznictwo TSUE. Ponadto konsumenci są coraz bardziej świadomi swoich praw, a zapadające wyroki zachęcają kolejnych frankowiczów do składania pozwów. Jednak nie brakuje opinii, że ich roszczenia idą za daleko, bowiem przy podpisywaniu umów wiedzieli o ryzyku kursowym. Znawcy tematu dodają również, że wpływ blisko 87 tys. spraw frankowych w ciągu roku stanowi poważne wyzwanie dla sądów. Do tego z powodu wyżej wymienionej sytuacji niektóre banki zaczęły proponować korzystniejsze ugody. Ale zazwyczaj koszty takich porozumień przenoszone są na pozostałych klientów.

Dwucyfrowy wzrost

Według danych z 47 sądów okręgowych, w 2023 roku wpłynęło do nich blisko 87 tys. spraw frankowych. To o 35,5% więcej niż w 2022 roku, kiedy było ich nieco ponad 64 tys. Jak stwierdza dr hab. Edyta Rutkowska-Tomaszewska z Uniwersytetu Wrocławskiego, ten wzrost nie jest zaskoczeniem. Do niego przyczyniło się przede wszystkim ugruntowane i konsekwentne prokonsumenckie orzecznictwo TSUE, które wskazuje na skutki stosowania klauzul abuzywnych i konieczność eliminowania nieuczciwych warunków umów.

– Znaczenie ma również aktywność różnych organów ochrony. Sprawy frankowe bardzo mocno zaistniały u Rzecznika Finansowego w skargach na załatwianie reklamacji i istotnych poglądach i poniekąd też u Prezesa UOKiK, także w istotnych poglądach oraz wydawanych decyzjach w sprawie stosowania w „umowach frankowych” abuzywnych klauzul przeliczeniowych – opisuje dr hab. Rutkowska-Tomaszewska. Według ekspertki, kolejne korzystne wyroki dla frankowiczów zmieniają podejście samych konsumentów do sporów sądowych. Przez lata pokutowało wśród nich przeświadczenie, że nie ma co pozywać banków, bo się z nimi nie wygra.

– Wpływ orzeczeń TSUE, w połączeniu z coraz większą świadomością i dostępem do informacji na temat praw konsumentów, zdecydowanie wpłynął na wzrost liczby pozwów. Ponadto, coraz więcej spraw kończy się pozytywnie dla frankowiczów, którzy chętnie dzielą się swoimi sukcesami w mediach społecznościowych i na forach internetowych. Taka wymiana doświadczeń tworzy mocny łańcuch motywacyjny, inspirując innych kredytobiorców do podjęcia działań prawnych – komentuje radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo.

Z kolei dr Michał Pronobis, ekonomista z Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku, zaznacza, że banki nie są bez winy. Przez długi czas nie rozwiązywały problemu z własnej inicjatywy, choć były świadome, że będzie on narastać. Zdaniem eksperta, roszczenia frankowiczów idą jednak za daleko. Oni cynicznie nadużywają argumentu o abuzywności umów w celu uzyskania nadzwyczajnych osobistych korzyści. Podpisywali umowy, będąc świadomymi ryzyka kursowego. Dziś, instrumentalnie wykorzystując korzystne dla siebie orzecznictwo i argumenty o rzekomych nadużyciach po stronie banków, sprawiają wrażenie oszukanych i nieświadomych, oczekując rozwiązania umów i umorzenia zobowiązań. Prowadzi to do absurdalnych konsekwencji. Jednak nie wszyscy eksperci zgadzają się z tak postawioną diagnozą.

– Umów frankowych było ok. 900 tysięcy. Nieliczne banki oferują atrakcyjne ugody, zatem nie dziwi stały wpływ nowych spraw. Pomimo kilkuletniej już popularności tematu, większość kredytobiorców nadal nie zdecydowała się ani na wystąpienie do sądu, ani na ugodę. Jeszcze przez kilka lat można oczekiwać wpływu spraw na poziomie kilkudziesięciu tysięcy rocznie. Jednocześnie banki kierują przeciwko kredytobiorcom bezpodstawne pozwy o zwrot kapitału lub waloryzację i to nawet w sprawach, w których umowa nie została jeszcze unieważniona – mówi adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii MBM Legal.

Wyzwania i ugody

Według mec. Adriana Goski, wpływ prawie 87 tysięcy spraw frankowych w 2023 roku istotnie wzmacnia pozycję frankowiczów. Ich zdecydowana postawa pokazuje, że próby zastraszenia przez banki, w tym groźby kontrpozwami, raczej nie odniosły skutku. W opinii eksperta, w obecnej sytuacji kredytodawcy znajdują się w mniej korzystnej pozycji, a strategia opóźniania wydaje się być jedynie próbą odroczenia nieuniknionej przegranej. Zdaniem dr. Pronobisa, banki w Polsce generalnie mają się dobrze. Jednak lawina pozwów frankowych powoduje konieczność dokonywania coraz większych odpisów na pokrywanie strat z tytułu ugód z frankowiczami.

– Wpływu tylu spraw frankowych w ubiegłym roku nie oceniałabym jako silniejszej pozycji kredytobiorców, a słabszej kredytodawcy. Wiadomo, że bank jest profesjonalistą, stroną mocniejszą wobec zwykłego Kowalskiego. Asymetria informacyjna i kontraktowa leży u źródeł wzrostu regulacji prawnych chroniących konsumentów, także na rynku finansowym. Taką skalę wpływu pozwów za to traktowałabym jako poważne wyzwanie organizacyjne dla sądów. To zapewne przełoży się na różne utrudnienia, w tym odleglejsze terminy rozpraw – dodaje dr hab. Edyta Rutkowska-Tomaszewska.

Z tak postawioną tezą nie wszyscy jednak się zgadzają. Jak przekonuje ekspert z Kancelarii SubiGo, obserwowany przyrost spraw frankowych, choć znaczący, nie prowadzi do paraliżu sądów. Widać, że sędziowie zdobywają coraz większe doświadczenie w tym zakresie. Procesy te stają się dla nich bardziej rutynowe, a dzięki temu mogą być prowadzone szybciej i bardziej płynnie. Mecenas Goska nie dostrzega znacznego spowolnienia tempa pracy sądów, co świadczy o skutecznym dostosowaniu się systemu sądowego do obecnej sytuacji.

– Wyroki TSUE z września i grudnia 2023 roku sprawiły, że częściej udzielane jest zabezpieczenie w postaci zawieszenia płatności rat. A skoro w trakcie procesu nie trzeba płacić comiesięcznych rat kredytu, to czas trwania postępowania przestał być przeszkodą zniechęcającą do wniesienia pozwu. Niektóre banki dostrzegły tę niekorzystną sytuację i zaczęły proponować bardziej atrakcyjne ugody – podkreśla mec. Jakub Bartosiak.

Z kolei dr hab. Rutkowska-Tomaszewska stwierdza, że kredytodawcy przegapili moment na zawieranie ugód. Już wcześniej mogli zaproponować warunki akceptowalne przez obie strony sporu i pójść na ustępstwa. Ekspertka ma nadzieję, że podmioty te zmienią swoją strategię i będą bardziej nastawione na ugodowe załatwianie spraw, także tych zawisłych już przed sądami. To byłoby pokazanie, że bank jest w pełni instytucją zaufania publicznego i społecznie odpowiedzialną, a klienci mogą mu ponownie zaufać, nawet jeśli stosował nieuczciwe warunki umów.

– Ponoszenie kosztów ugód frankowych powoduje obciążenie nimi pozostałych klientów banków, w tym również złotówkowiczów. Banki przerzucają bowiem zwykle zwiększone wydatki na swoich klientów. Dochodzi zatem do paradoksu, w którym frankowicze domagają się całkowitego wyzerowania kosztów długu. Tymczasem pozostali kredytobiorcy regulują swoje należności, a jako klienci zostają obciążeni dodatkowymi kosztami umorzeń umów frankowiczów. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to czysta aberracja – podsumowuje ekonomista z Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku.

 

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Czy czeka nas reforma podatków od kryptowalut?

Izabela Deryło
Początek roku przyniósł informacje dotyczące projektu ustawy o kryptowalutach, nad którą pracuje Ministerstwo Finansów. Nowe przepisy mają zostać przyjęte przez Radę Ministrów już w II kw. br. „Obok tych regulacji konieczne jest także uszczegółowienie przepisów podatkowych, które są nie mniej ważne jak przejęcie nadzoru nad tym rynkiem przez KNF, co zakłada projekt ustawy” – zauważa Izabela Deryło, Specjalista kwestii podatkowych związana z warszawskim biurem kancelarii Wolf Theiss.

W ubiegłym roku Słowacja przyjęła przepisy dotyczące podatku dochodowego zapewniające korzystniejszą stawkę dla uczestników rynku kryptowalut. Pod warunkiem, że inwestor powstrzyma się od sprzedaży aktywów przez 12 miesięcy, będzie mógł liczyć na obniżoną stawkę wynoszącą 7 proc. W przypadku wcześniejszego upłynnienia aktywów, trzeba się jednak liczyć z koniecznością opłacenia podatku na warunkach ogólnych z uwzględnieniem progów podatkowych wynoszących odpowiednio 19 i 25 proc. W podobnym kierunku podąża Portugalia, gdzie stosuje się 28-procentowy podatek od dochodów z aktywów cyfrowych przechowywanych krócej niż rok, ale jeśli są one zachowane przez okres ponad 12 miesięcy, można liczyć na brak podatku w ogóle.

Kierunek związany z preferencyjnym obniżeniem stawek od sprzedaży kryptowalut przez rok, to istotny trend w Europie. Słowacja wprowadziła preferencyjną stawkę podatkową z tego tytułu i kwotę wolną wynoszącą 2,4 tys. euro. Z kolei w Niemczech, tak samo jak w Portugalii, jeśli nie sprzedamy aktywów przez 12 miesięcy, nie zapłacimy podatku wcale – podkreśla Izabela Deryło.

Kolejnym trendem w opodatkowaniu kryptowalut na świecie jest adaptacja zasad, które obowiązują na rynku prywatnych aktywów majątkowych. I tak w Szwajcarii, podobnie jak w przypadku obligacji czy akcji, prywatny inwestor będzie zwolniony z podatku od zysków kapitałowych, również w zakresie kryptowalut, o ile przychód nie będzie związany z prowadzoną działalnością gospodarczą. Zbliżone rozwiązania zastosowano w Singapurze. Na podatkowej mapie świata nie możemy też zapomnieć o Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie zupełnie nie ma obowiązku zapłacenia podatku od zysków wynikających z obrotu kryptowalutami. Jak jednak wygląda sytuacja polskiego rynku na tym tle?

Co do zasady w Polsce podatek od kryptowalut rozliczamy analogicznie do zysków kapitałowych, choć nie traktujemy ich łącznie np. w przypadku kosztów uzyskania przychodu czy przy rozliczeniu strat. Oznacza to, że na naszym rynku obowiązuje stawka wynosząca 19 proc. i nie mamy kwoty wolnej od podatku. Niezależnie też od czasu, jaki minął od zakupu kryptowaluty, przy jej sprzedaży z zyskiem zapłacimy podatek – mówi Izabela Deryło.

Wiele kontrowersji w Polsce dotyczy kosztów uzyskania przychodu przy pozyskiwaniu kryptowalut np. poprzez ich tzw. wykopanie. Zarówno koszt zakupu koparki, jak i prąd zużyty do pozyskania kryptowaluty nie będzie podlegał odliczeniu. Od pozyskanych kryptowalut zapłacimy więc praktycznie efektywną stawkę 19 proc. pomniejszoną jedynie o prowizje.

Przychody i koszty poniesione z tytułu transakcji kryptowalutami wykazujemy na rocznej deklaracji PIT-38. Mamy na to czas do 30 kwietnia 2024 r. za rok 2023, przy czym ewentualne straty możemy odliczyć jedynie w roku bieżącym i bezpośrednio następującym po nim. Nie łączymy też dochodów i kosztów uzyskanych z akcjami i obligacjami, choć możemy rozliczyć je na jednym formularzu. Należy również pamiętać, że obowiązek podatkowy pojawia się dopiero w momencie zamiany kryptowaluty na prawny środek płatniczy, tj. tradycyjną walutę, więc wymiana kryptowaluty na inną kryptowalutę będzie neutralna podatkowo – tłumaczy Izabela Deryło.

Polskie przepisy podatkowe, choć nie są najbardziej restrykcyjne w Europie, to jednak nie sprzyjają rozwojowi tego rynku. Sytuacji nie zmieni zapewne też implementacja unijnego rozporządzenia 2023/1114 z dnia 31 maja 2023 r. w sprawie rynków kryptoaktywów – jest to już ósma nowelizacja tej dyrektywy, potocznie nazywana „DAC8”. Z opisu nowelizacji opracowywanej obecnie przez Ministerstwo Finansów wynika, że najważniejszą zmianą ma być wyznaczenie Komisji Nadzoru Finansowego jako organu, który będzie nadzorował ten rynek oraz przyznanie KNF „środków nadzorczych służących przeciwdziałaniu naruszeniom, których mogą dopuścić się podmioty nadzorowane”. Na tym etapie niestety nie ma wzmianki o ewentualnym dostosowaniu prawa podatkowego.

Treścią nowej ustawy o kryptowalutach będą kwestie związane z ochroną inwestorów indywidualnych przed ryzykiem oszustwa oraz troska o ich rzetelne informowanie o inwestycjach w kryptowaluty. To na pewno wyczekiwana przez rynek zmiana i powinna zostać dobrze przyjęta – choć warto poczekać na więcej szczegółów przed ostateczną oceną zmian. Trudno jednak nie zwrócić uwagi na dość konserwatywne podejście organów skarbowych do opodatkowania transakcji kryptowalutowych. Wiele krajów w Europie, jak np. Wielka Brytania czy Hiszpania, oferuje podatnikom kwoty wolne od podatku w wysokości kilku tysięcy euro – co eliminuje wiele ryzyk podatkowych dla mniejszych inwestorów. Obecnie w Polsce takich rozwiązań nie ma. Brakuje także dyskusji dotyczącej wprowadzenia ulg na wzór słowackiego rozwiązania zachęcającego do trzymania kryptowalut przez okres dłuższy niż 12 miesięcy. Od rynku krypto może też odstręczać fakt, że giełdy kryptowalut w odróżnieniu od biur maklerskich nie mają obowiązku wystawienia PIT-8C, który ułatwia rozliczenie z fiskusem. W ocenie rynku te wszystkie uwarunkowania mogą być powodem rosnącej podatkowej szarej strefy i utrudniać rozwój nowych technologii w tym obszarze – zwraca uwagę Izabela Deryło.

Jak wynika z badania przeprowadzonego przez szwedzką firmę podatkową Divly, tylko 0,53% inwestorów kryptowalutowych na całym świecie zapłaciło w 2022 roku podatki z tego tytułu. W ramach badania przeanalizowano sytuację w 24 krajach reprezentujących większość regionów na świecie.

Źródło: Wolf Theiss.

ALDI: Marki własne rozwiązaniem na czas inflacji

heidi-sandstrom-466619-unsplash
Według badania „Shopper Trends 2023” NielsenIQ już średnio co trzeci konsument deklaruje, że kupuje więcej produktów pod markami własnymi. W sytuacji rosnących cen, Polacy przekonali się, że tego typu produkty pozwalają na znaczne oszczędności w budżecie bez konieczności rezygnowania z jakości. W jakich kategoriach szczególnie mocno wzrósł udział marek własnych, na czym Polacy oszczędzają najbardziej, a czego kupują więcej – na te i inne pytania odpowiadają eksperci ALDI w najnowszych analizach trendów konsumenckich sieci.

Podstawowe produkty niezmiennie na topie

W dobie inflacji jedne z największych skoków popularności marek własnych możemy odnotować w przypadku podstawowych produktów spożywczych, jak chleb czy woda. Trudno się dziwić, że właśnie w tych kategoriach konsumenci w pierwszej kolejności poszukują oszczędności, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zgodnie z danymi Eurostatu ceny pieczywa w Polsce od roku 2015 wzrosły stopniowo o ponad 80%.

– Wśród 10 najczęściej kupowanych produktów marek własnych prawie wszystkie miejsca zajmują woda i pieczywo – na czele z kajzerką, której łącznie w ciągu roku sieć sprzedała ponad kilkadziesiąt milionów sztuk Wysoko na liście znajdują się również takie produkty jak masło, mleko czy cukier – wyjaśnia Łukasz Sołowiej, Lider Zespołu Business Intelligence i Analiz ALDI.

COŚ dla przyjemności

Według badania Current Consumer Mood przeprowadzonego przez GfK, w dobie inflacji aż trzy czwarte Polaków narzuciło sobie restrykcje w zakresie wydatków na produkty spożywcze. Nie oznacza to jednak, że całkowicie zrezygnowaliśmy z drobnych zakupów dla przyjemności. Częściej natomiast decydujemy się w tej kwestii na produkty marek własnych. Porównując rok do roku udział takiego asortymentu w obrotach w kategorii Przekąski, rok 2023 przyniósł w ALDI wzrost o ok. 20%. Największą popularnością cieszyły się czekolady, suszone owoce oraz orzechy. Coraz częściej też decydujemy się na słodycze marek własnych podczas zakupów świątecznych.

– Jeden z najbardziej rozpoznawalnych produktów ALDI w kategorii słodycze – czyli Czekolada orzechowa „z okienkiem” – tylko w 2023 podskoczył o 9 pozycji względem roku 2022 na liście najczęściej kupowanych produktów marek własnych. Łącznie w skali całego roku nasi klienci skonsumowali ponad 230 ton Czekolady Orzechowej! – podkreśla Łukasz Sołowiej.

Duży wzrost udziału marek własnych sieć odnotowała także w kategorii napojów – w 2023 wyniósł on ponad 12% więcej niż w 2022 pod względem liczby sprzedanych produktów. Oprócz wody coraz częściej kupujemy w dyskontowych markach również soki oraz napoje typu ice tea. Co ciekawe, pomimo tego, że według danych Głównego Urzędu Statystycznego udział wydatków gospodarstw domowych najmocniej obniżył się w zakresie napojów alkoholowych, sieć wcale nie odnotowała zmniejszonego zainteresowania produktami tej kategorii. Przeciwnie, tutaj również nastąpił wzrost udziału marek własnych w obrotach i liczbie sprzedanych produktów.

Dyskontowe nie znaczy gorsze

Poszukiwanie oszczędności przyczyniło się również do tego, że konsumenci odkryli wysoką jakość marek własnych w tych kategoriach, w których we wcześniejszych latach istniało bardzo duże przywiązanie do znanychmarek.

Istotny wzrost zainteresowania ALDI odnotowało np. w obszarze karm dla zwierząt. Jak wynika z danych NielsenIQ, już w 2022 roku ten sektor odnotował największy skok cenowy w ciągu ostatnich 5 lat, co w skali globalnej przyniosło wzrost wydatków na tego typu produkty nawet o ponad 20%. W 2023 roku właściciele zwierząt zaczęli szukać nowych rozwiązań, którym sprosta domowy budżet i zwrócili swoje oczy w kierunku produktów marek własnych ALDI w tej kategorii.

Udział produktów marek własnych w kategorii “Pet Food” wynosi w ALDI obecnie co najmniej 70%, a konkretne produkty wyraźnie częściej goszczą w koszykach klientów sieci. Dla przykładu karma dla kota ALDI Topic w 2023 awansowała już na piąte miejsce pod względem popularności wszystkich produktów marek własnych.

Moda i design z dyskontu

Marki własne cieszą się coraz większą popularnością nie tylko w obszarze produktów spożywczych. Wysoki udział procentowy w obrocie, wynoszący ponad 80%, utrzymuje się w kategoriach Moda oraz Dodatki do domu. Podobny trend jest wyraźnie dostrzegalny także w obszarze Zdrowie i Uroda, w którym sieć odnotowała w 2023 roku aż 16-procentowy wzrost udziału w obrotach. Czy można zatem pokusić się o stwierdzenie, że nadeszła moda na modę z dyskontu?

Biorąc pod uwagę, że – jak podaje raport Kantar „Global Monitor: Trendy konsumenckie na 2024” – skłonności do oszczędzania i poszukiwania okazji pojawia się coraz silniej wśród Millenialsów i Zetek, faktycznie można chyba powoli mówić o pewnej zmianie pokoleniowej w sposobie myślenia – zakup ubrań i dodatków w dyskoncie nie jest już postrzegany jako konieczność, lecz powód do dumy.

– Wiele wskazuje na to, że moda na ubrania z dyskontu będzie się dalej rozwijać w kolejnych latach, szczególnie w świetle globalnych trendów, jak np. rosnąca świadomość konsumentów w kwestii zrównoważonego rozwoju. W sytuacji, gdy klienci zostali postawieni przed wyborem między drogimi tekstyliami z salonów mody lub tanimi ubraniami niewiadomego pochodzenia, to właśnie dyskonty przychodzą z rozwiązaniem, jak wydostać się z tego impasu. Decydując się na zakup ubrań w ALDI, klienci otrzymują potwierdzenie ich jakości w postaci niezależnych certyfikatów, a jednocześnie mogą je kupić w atrakcyjnej cenie – prognozuje Marzena Pyka, Kierownik Kategorii ALDI.

Dzisiaj w sklepach ALDI dostępnych jest w stałej ofercie ponad 2000 artykułów, a także w ramach tygodniowych akcji tematycznych ponad 1500 artykułów spożywczych i przemysłowych. Około 65% z nich stanowią produkty marek własnych. Sieć posiada także marki własne w asortymencie non food, łącznie jest to 27 marek.   Jak zapowiada ALDI, w ciągu najbliższych kilku lat produkty marek własnych mają stanowić ok. 80% stałego asortymentu sieci. Warto dodać, że w ALDI obowiązują Promocje Zawsze od 1 Sztuki, co sprawia, że klienci mogą kupić setki jakościowych produktów w bardzo dobrych cenach bez konieczności kupowania wielopaków.

Źródło: ALDI Polska.

Obwieszczenie GUS w sprawie wskaźnika cen dóbr inwestycyjnych za czwarty kwartał 2023 r.

markus-spiske-484245-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował „Obwieszczenie w sprawie wskaźnika cen dóbr inwestycyjnych za czwarty kwartał 2023 r.”.

Jest to obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 26 lutego 2024 r. w sprawie wskaźnika cen dóbr inwestycyjnych za IV kwartał 2023 r.
Jak czytamy w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego, w związku z art. 109 ustawy z dnia 16 grudnia 2016 r. – Przepisy wprowadzające ustawę o zasadach zarządzania mieniem państwowym (Dz. U. poz. 2260, z 2018 r. poz. 1669 i 2159 oraz z 2019 r. poz. 730) ogłoszono, że wskaźnik cen dóbr inwestycyjnych za IV kwartał 2023 r. w stosunku do III kwartału 2023 r. wyniósł 100,6 (wzrost cen o 0,6%).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Komunikat GUS w sprawie ceny 1m2 powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego

rawpixel-com-603645-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował „Komunikat w sprawie ceny 1m2 powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego za czwarty kwartał 2023 r.”.

Jest to komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 26 lutego 2024 r. w sprawie ceny 1m2 powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego za IV kwartał 2023 r.
Jak czytamy w komunikacie, na podstawie art. 3b ust. 4 ustawy z dnia 30 listopada 1995 r. o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych (Dz. U. z 2023 r. poz. 1446) ogłoszono, że cena 1m2 powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego za IV kwartał 2023 r. wyniosła 6386 zł.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie Internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Podatnicy wciąż mają słabą wiedzę nt. ulgi B+R

Fotografia Biznesowa Kraków
Firmy z różnych branż mogą skorzystać z ulgi badawczo-rozwojowej. Warunkiem koniecznym do tego jest prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych. Działalność musi mieć twórczy charakter i należy ją prowadzić systematycznie. Odliczeń podatkowych dokonują głównie podmioty związane z przemysłem, ale wymogi spełniają też m.in. przedstawiciele sektora IT, medycyny, branży finansowej, spożywczej czy rolnictwa. Skorzystanie z ulgi B+R może przynieść korzyści finansowe sięgające nawet kilkuset tysięcy złotych w skali roku. Zgodnie z przepisami, istnieje możliwość odliczenia nawet do 300% jednego wydatku. Do tego warto dodać, że podatnicy, którzy prowadzą dokładną dokumentację i spełniają wymogi formalne, nie powinni mieć obaw związanych z ewentualną dodatkową kontrolą fiskusa.

Szansa na ulgę nie tylko dla przemysłu

Część podatników wciąż nie wie o możliwości skorzystania z ulgi badawczo-rozwojowej. Ona ma na celu wspieranie innowacyjności i postępu, niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa. Nie ma też znaczenia branża, w której firma prowadzi działalność. Choć nazwa sugerowałaby konieczność prowadzenia skomplikowanych badań w laboratoriach przy użyciu mikroskopów i innego rodzaju specjalistycznego sprzętu, ulga B+R ma o wiele szersze zastosowanie.

Chcąc skorzystać z tego rozwiązania, wystarczy prowadzić działalność badawczo-rozwojową. Ona musi wpisywać się w definicję badań naukowych lub prac rozwojowych. W przypadku tych pierwszych, w skrócie, sprawa dotyczy prac nakierowanych na zdobycie nowej wiedzy. Z kolei te drugie obejmują adaptowanie dostępnej przedsiębiorstwu wiedzy i technologii w celu wprowadzenia innowacji w procesie produkcji lub finalnej wersji oferowanych produktów bądź usług.

Działalność badawczo-rozwojowa musi również mieć charakter twórczy, skupiając się na tworzeniu nowych i oryginalnych rozwiązań, często o unikatowym, niepowtarzalnym i specyficznym charakterze. W przypadku interpretacji indywidualnych, organy zwracają uwagę na unikalny wymiar działalności twórczej, czyli możliwość przypisania jej efektów do konkretnych osób. Ponadto znaczenie ma systematyczność. Tym samym ulgą objęte są regularne, planowe działania, a nie incydentalne przedsięwzięcia. Działalność musi mieć również określony cel, nakierowany na zwiększenie zasobów wiedzy i wykorzystanie ich do tworzenia nowych zastosowań. Oznacza to, że przedsiębiorstwo powinno działać w celu zdobywania nowej wiedzy oraz wykorzystania jej efektywnie w procesie tworzenia innowacyjnych rozwiązań.

Zatem każde przedsiębiorstwo, które tworzy nowe produkty lub usługi albo też podejmuje prace nad ich ulepszeniem, może spełniać przesłanki prowadzenia działań B+R kwalifikujących się do ww. ulgi. Ona może być wykorzystywana w różnych branżach bez konieczności posiadania specjalistycznego sprzętu czy aparatury. Po to rozwiązanie sięgają przede wszystkim podatnicy związani z przemysłem. Jednak nie brakuje przykładów z innych obszarów gospodarki.

Ulga B+R może być stosowana w sektorze IT w zakresie prac nad innowacyjnym oprogramowaniem, rozwojem platform cyfrowych czy nowymi algorytmami. W dziedzinie medycyny do skorzystania z odliczeń kwalifikują się badania nad nowymi lekami, diagnostyką czy szczepionkami. W sektorze finansowym wsparcie można uzyskać przy rozwijaniu nowych metod płatności elektronicznych czy innowacyjnych rozwiązań fintech. Podmioty z branży rolniczej czy spożywczej również mogą skorzystać z preferencji podatkowych. Wystarczy, że prowadzą badania nad nawozami, metodami przechowywania żywności czy innowacjami w procesach produkcyjnych.

Odliczenie nawet do 300% wydatku

Konstrukcja ulgi B+R nie przewiduje górnego kwotowego limitu odliczenia. Może więc przynieść ogromne korzyści finansowe dla firmy, sięgające nawet kilkuset tysięcy złotych w skali roku. Wszystkie podmioty prowadzące działalność B+R mają prawo odliczyć 100% poniesionych kosztów kwalifikowanych.

Jednakże istnieją wyjątki, w których odliczenia sięgają aż 200%. Dotyczy to podatników posiadających status centrum badawczo-rozwojowego (oprócz kosztów związanych z ochroną patentową w przypadku dużych przedsiębiorców) oraz kategorię kosztów kwalifikowanych związanych z wynagrodzeniami pracowników zatrudnionych do działalności badawczo-rozwojowej. Zatem odliczenia mogą wynieść 200% kosztów wynagrodzeń pracowników, co stanowi dodatkową zachętę do zatrudniania specjalistów w obszarze badań i rozwoju. Oprócz tego, koszty te podlegają standardowemu odliczeniu od uzyskania przychodów. Łącznie daje nam to możliwość obniżenia nawet do 300% jednego wydatku.

Podatnicy, którzy chcą skorzystać z ulgi B+R, są obowiązani w prowadzonej księdze rachunkowej wyodrębnić koszty działalności badawczo-rozwojowej. Ewidencja ta powinna być na tyle szczegółowa, aby można było wydzielić koszty odpowiadające poszczególnym kategoriom w formularzu sprawozdawczym. Ponadto w przypadku zatrudnienia pracowników do realizacji działań B+R niezbędna może się okazać ewidencja czasu pracy.

Przepisy nie nakładają wprost obowiązku prowadzenia dokumentacji prac badawczo-rozwojowych. Jednak wsparta odpowiednią ewidencją księgową stanowi kluczowy element skutecznego i bezpiecznego podatkowo odliczania wszystkich poniesionych kosztów kwalifikowanych związanych z działalnością badawczo-rozwojową. Rzetelnie prowadzona dokumentacja działalności w tym zakresie jest pomocna chociażby z przyczyn dowodowych.

Sam proces obliczeń ulgi, choć nie jest nadmiernie skomplikowany, może powodować pewne trudności dla wielu podatników, z powodu złożoności przepisów podatkowych i specyfiki działań badawczo-rozwojowych. Wymaga to więc dokładnej analizy kosztów i kategoryzacji wydatków, co nie jest proste zwłaszcza przy rozliczaniu ulgi po raz pierwszy. W związku z tym wielu przedsiębiorców decyduje się na korzystanie z usług doradców podatkowych lub specjalistów ds. ulg badawczo-rozwojowych. Robią tak, aby upewnić się, że wszelkie wymogi są spełnione i obliczenia są dokładne. Współpraca z ekspertami może pomóc w zminimalizowaniu ryzyka błędów i optymalizacji korzyści podatkowych z tytułu opisywanego rozwiązania.

Korzystanie z ulgi B+R jest w pełni legalne i przeznaczone dla podatników realizujących rzeczywiste prace badawczo-rozwojowe. Jeśli przedsiębiorstwo prowadzi dokładną dokumentację i spełnia wymogi formalne, to nie powinno mieć obaw związanych z ewentualną kontrolą aparatu skarbowego. Czynności sprawdzające czy kontrola podatkowa to standardowa procedura wynikająca z deklaratywnego charakteru rozliczenia ulgi. Takie działania są częścią systemu podatkowego i dotyczą różnych obszarów, nie tylko opisywanego odliczenia. Z doświadczenia jednak widać, że wielu przedsiębiorców się tego obawia, ale praktyka finalnie pokazuje, że raczej nie ma się czego bać.

Autorem komentarza jest doradca podatkowy Ewa Flor z Kancelarii ATL Accounting & Payroll.
Źródło: UCE GROUP LTD. Sp. z o.o.

Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w styczniu 2024 roku wg GUS

helloquence-61189-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w styczniu 2024 roku”.

Według wstępnych danych zgromadzonych przez GUS, w styczniu 2024 r. ceny produkcji sprzedanej przemysłu spadły zarówno w stosunku do grudnia 2023 r. – o 0,2%. Również w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku – o 9,0%.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Dynamika produkcji budowlano-montażowej w styczniu 2024 roku wg GUS

ej-yao-194786-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Dynamika produkcji budowlano-montażowej w styczniu 2024 roku”.

Według wstępnych danych zgromadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, produkcja budowlano–montażowa (w cenach stałych) zrealizowana na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób w styczniu br. była niższa o 6,1% w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku (przed rokiem wzrost o 2,0%). Natomiast była ona niższa o 63,2% w stosunku do grudnia 2023 roku (przed rokiem spadek o 55,3%).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie GUS.

Źródło: GUS.

Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w styczniu 2024 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w styczniu 2024 roku”.

Według wstępnych danych zgromadzonych przez GUS, w styczniu 2024 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z  analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły o 7,7%, a w porównaniu z grudniem 2023 r. – o 0,5%.

W styczniu 2024 r. w stosunku do grudnia 2023 r. zanotowano wzrost cen budowy budynków, obiektów inżynierii lądowej i wodnej oraz robót budowlanych specjalistycznych po 0,5%. – wylicza GUS.

Jak podsumowuje Główny Urząd Statystyczny, porównaniu ze styczniem 2023 r. podniesiono ceny budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 8,8%), robót budowlanych specjalistycznych (o 7,4%) oraz budowy budynków (o 6,7%).

Źródło: GUS.

Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 roku

markus-spiske-484245-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 roku.

Jest to obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 20 lutego 2024 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 r.
Jak czytamy w obwieszczeniu, w związku z art. 83 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o dystrybucji ubezpieczeń (Dz. U. z 2023 r. poz. 1111 i 1723), przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 r. wyniosło 7768,35 zł.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w styczniu 2024 roku wg GUS

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w styczniu 2024 roku”.

Jak informuje GUS, w styczniu br. produkcja sprzedana przemysłu była wyższa o 1,6% w porównaniu ze styczniem ub. roku. Notowano wówczas wzrost o 1,4% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego, natomiast w porównaniu z grudniem ub. roku wzrosła o 2,3%.
Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym, w styczniu br. produkcja sprzedana przemysłu ukształtowała się na poziomie o 0,1% wyższym niż w analogicznym miesiącu ub. roku i o 0,2% niższym w porównaniu z grudniem ub. roku. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Poszukiwanie pracowników w branży produkcyjnej w Polsce jest wyzwaniem

analiza
Poszukiwanie pracowników w branży produkcyjnej w Polsce to ogromne wyzwanie. Obecnie bezrobocie jest na poziomie 5 proc. – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Sektor produkcyjny boryka się z brakiem rąk do pracy. Firmy niejednokrotnie kierują swoje ogłoszenia nie tylko do Polaków, ale także osób z zagranicy. Wszystko z uwagi na wysokie zapotrzebowanie na pracowników przy niskim popycie na pracę. W jaki sposób budować Employer Branding w tej trudnej branży?

Aż 75 proc. firm produkcyjnych ma problem ze znalezieniem pracowników. Chodzi głównie o osoby do wykonywania pracy fizycznej, ale i specjalistów od IT. Brakuje także ekspertów od logistyki i HR1. Co zrobić, by zachęcić do podjęcia pracy właśnie u nas? Konieczne jest podejmowanie działań z obszarów Employer Brandingu.

Zadbaj o identyfikację wizualną marki

Profesjonalna i atrakcyjna wizualna reprezentacja marki to kluczowy element budowy silnego Employer Brandingu w branży produkcyjnej. Obejmuje ona różne aspekty, zarówno w sferze online, jak i offline.

  • Strona internetowa. Projektowanie strony internetowej powinno zakładać zorientowane na użytkownika. Sama witryna musi być łatwa do nawigacji i zgodna z identyfikacją wizualną marki. Warto wykorzystać własne, profesjonalnie wykonane zdjęcia, prezentujące różne aspekty pracy w firmie, takie jak produkcja, zespoły pracownicze, a także nowoczesne zakłady czy innowacyjne rozwiązania technologiczne, stosowane w procesach produkcyjnych.

  • Materiały promocyjne, takie jak broszury, ulotki czy prezentacje, powinny odzwierciedlać profesjonalizm i unikalność firmy. Ponownie – wykorzystaj wysokiej jakości zdjęcia przedstawiające produkty, pracowników oraz osiągnięcia firmy. Teksty powinny być klarowne, zwracając uwagę na konkretne atuty pracodawcy i wartości, które wyróżniają firmę na tle konkurencji.

  • Warunki pracy. Wizualizacja rzeczywistych warunków pracy to kluczowy element. Pokaż rzeczywistość codziennego życia w firmie, zarówno na linii produkcyjnej, jak i w biurze. Zdjęcia czy filmy prezentujące pracowników podczas pełnienia codziennych obowiązków, współpracujących ze sobą, pokazujących zaangażowanie i atmosferę pracy, mogą przyciągnąć uwagę potencjalnych kandydatów.

  • Zadbaj o branding w zakładzie. Dodaj elementy identyfikacji wizualnej marki na terenie zakładu. To może obejmować logo, hasła reklamowe czy grafiki reprezentujące wartości firmy. Te elementy powinny być widoczne zarówno dla pracowników, jak i odwiedzających.

Co ważne, warto zadbać o to, by zarówno strona internetowa, jak i materiały promocyjne były dwujęzyczne. – Ponadto pracownicy oczekują transparentności i autentyczności. Dlatego wizualna reprezentacja marki powinna oddawać realne oblicze firmy, ukazując jej mocne strony, wartości oraz oferowane możliwości rozwoju. To podejście nie tylko przyciąga odpowiednich kandydatów, ale także buduje trwałe zaangażowanie już zatrudnionych pracowników. – podpowiada Sebastian Kopiej, Prezes Zarządu Agencji PR Commplace

Zadbaj o odpowiednią reklamę

Employer Branding wiąże się z reklamą. Należy zadbać o odpowiedni przekaz online, jak i offline. W poszukiwaniu pracowników w branży produkcyjnej pomocne mogą być kanały OOH takie, jak billboardy czy reklamy na drzwiach supermarketów. Taka forma przekazu jest widoczna dla mieszkańców i trudno ją przeoczyć.

Kolejnym elementem jest organizowanie spotkań dla lokalnej społeczności. Mogą to być pikniki dla pracowników i ich rodzin, ale także festyny, w których mogą wziąć udział nie tylko osoby zatrudnione w firmie. Warto także wspierać wybrane inicjatywy, jak np. wycieczki szkolne, czy fundować stypendia dla wybranych uczniów.

Kluczowe jest, by marka była obecna w mediach. Dlaczego? O tym Sebastian Kopiej z Commplace.

– Obecność marki w mediach to nie tylko sposób na przyciąganie klientów, ale także na budowanie lojalności. Regularnie publikowane newsy, udział w dyskusjach czy kampanie promocyjne pozwalają utrzymać zainteresowanie konsumentów i zbudować pozytywny wizerunek. Klienci coraz częściej oczekują interakcji z markami, a media są doskonałym narzędziem do nawiązywania tej interakcji. W kontekście Employer Brandingu, obecność marki w mediach odgrywa istotną rolę w przyciąganiu i zatrzymywaniu utalentowanych pracowników. Potencjalni kandydaci często sprawdzają profile firm na mediach społecznościowych czy opinie na portalach rekrutacyjnych przed podjęciem decyzji o aplikowaniu. Aktywność marki w mediach pomaga w kreowaniu pozytywnego wizerunku pracodawcy, prezentując firmę jako atrakcyjne miejsce pracy – wyjaśnia prezes agencji PR.

Dobra identyfikacja wizualna, strona internetowa, media relations, reklama w outdoobrze i online… Jak jeszcze budować pozycję pożądanego pracodawcy? Należy zadbać o odpowiednie benefity pracownicze. Wśród najbardziej pożądanych wymienić można imprezy integracyjne, szkolenia, zapewnienie dojazdu do pracy, dopłata do posiłków czy okresowe premie. Warto także regularnie badać opinie naszych pracowników i sprawdzać, co możemy poprawić.

I nie zapominajmy o ważnym narzędziu, jakim jest LinkedIn. Na tym portalu kluczowe jest budowanie profilu eksperta w swojej dziedzinie, dzielenie się opinią na temat rynku i pokazywanie, w jaki sposób funkcjonuje nasza firma. Platforma jest chętnie wykorzystywana przez pracowników do poszukiwania pracy, zatem warto tam mieć konto i aktywnie się komunikować.

1 Raport „Niedobór talentów”

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Dynamika wzrostu cen spada, ale dość wolno – w sklepach jest o blisko 5 proc. drożej niż rok temu

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Według najnowszego raportu, pochodzącego z monitoringu ponad 25 tys. sklepów detalicznych w całej Polsce, w styczniu br. codzienne zakupy zdrożały średnio o 4,8% rdr. I jest to kolejny miesiąc z rzędu z malejącą dynamiką wzrostu cen. Na 17 analizowanych kategorii 8 wykazało jednocyfrową podwyżkę, 5 zaliczyło dwucyfrowe skoki, a 4 zanotowały spadek. Początek roku przyniósł też duże zmiany wśród „liderów drożyzny”. Tym razem rdr. najmocniej podrożały słodycze i desery, bo o 14,3%. Na drugie miejsce w rankingu wskoczyły napoje bezalkoholowe – 13,8% rdr. A na trzeciej pozycji znalazły się dodatki spożywcze – 12,8% rdr. W TOP5 widać też chemię gospodarczą i warzywa – odpowiednio 10,9% i 10,5% rdr. Z kolei na największym minusie są art. tłuszczowe – 21,7% rdr. W relacji rocznej spadły też ceny karm dla zwierząt – 9,4%, nabiału – 5,1%, a także owoców – 1% rdr.

Wzrost cen nieco odpuszcza, ale nadal jest drożej niż przed rokiem, kiedy podwyżki były już na rekordowo wysokim poziomie. Z najnowszej edycji raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetów WSB Merito, wynika, że w styczniu br. codzienne zakupy podrożały średnio o 4,8% rdr. Analizą objęto blisko 100 najczęściej kupowanych przez konsumentów produktów. Łącznie zestawiono ze sobą 55,2 tys. cen detalicznych z 25,4 tys. sklepów należących do 56 sieci handlowych. Badano wszystkie na rynku dyskonty, hipermarkety, supermarkety, sieci convenience oraz cash&carry. Dla porównania, w grudniu wzrost cen rdr. (obliczony wg tej samej metody) wyniósł 5,6%, w listopadzie – 6,7%, a w październiku – 8,1%.

– Osłabienie dynamiki wzrostu cen może być interpretowane jako pozytywny sygnał, sugerujący możliwą stabilizację. Dalsza sytuacja będzie zależna od decyzji nowego rządu oraz działań producentów i sprzedawców. Przypomnijmy, że przedłużenie zerowej stawki VAT na żywność obowiązuje do końca marca. Działania osłonowe mogą zostać zatrzymane lub przedłużone o kolejne trzy miesiące – stwierdza dr Joanna Wieprow z Uniwersytetu WSB Merito we Wrocławiu.

Z zebranych danych wynika również, że w styczniu br. na 17 monitorowanych kategorii 8 wykazało jednocyfrowy wzrost (w grudniu – 5). Ponadto 5 grup produktów zdrożało dwucyfrowo (w grudniu – 7). Natomiast 4 kategorie były na minusie (poprzednio – 5).

– W styczniu br. mniej kategorii niż w grudniu ub.r. potaniało rdr. Powodem tego był wzrost płacy minimalnej. Wraz z nią przedsiębiorców czeka podwyżka składki ZUS. Ponadto zdrożała opłata paliwowa. To wszystko przełożyło się na podwyżki średnich cen niektórych kategorii – komentuje dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito Gdynia. – Wprawdzie mamy teraz mniej dwucyfrowych wzrostów niż poprzednio, ale to wynika z tego, że odnosimy się do rekordowych skoków cen ze stycznia 2023 roku. Dlatego obecnie nawet jednocyfrowe podwyżki mogą być solidnie odczuwalne dla polskich rodzin – dodaje dr Rybacka.

Raport wykazał, że po kilku miesiącach nastąpiła zmiana na pozycji „lidera podwyżek cen”. Wcześniej na pierwszym miejscu były dodatki spożywcze, a tym razem rdr. najmocniej podrożały słodycze i desery – o 14,3%. W grudniu ub.r. zamykały zestawienie TOP5 najbardziej drożejących kategorii.

– Na podwyżki cen tej kategorii, szczególnie dotyczące wyrobów czekoladowych, wpłynęło drożejące kakao. Z uwagi na światowy deficyt, ceny tego surowca osiągnęły w styczniu br. historycznie wysoki poziom. Przełożyło się to silnie na wzrosty kosztów produkcji słodyczy, mimo że ceny cukru, również istotnego składnika kosztowego, zaczęły maleć. Co więcej, obserwowane podwyżki cen kakao na początku lutego br. mogą sugerować utrzymywanie się rocznej dynamiki wzrostu cen słodyczy na poziomie wyraźnie przekraczającym wskaźnik inflacji dla całej żywności – mówi dr Mariusz Dziwulski, analityk z PKO BP.

Nowym „wiceliderem” wzrostów cen są napoje bezalkoholowe ze średnią podwyżką o 13,8% rdr. – Zeszłoroczna susza w Polsce miała wpływ na obniżenie podaży owoców, przez co soki mogą być nieco droższe. Tendencja wzrostowa w tej kategorii może się utrzymywać – ostrzega ekonomista Marcin Luziński z Santander Bank Polska.

Na trzeciej pozycji znalazły się dodatki spożywcze (tj. ketchupy, majonezy, musztardy, przyprawy), które rdr. zdrożały o 12,8%. – Spadek po kilku miesiącach z miejsca pierwszego na trzecie mógł być wynikiem osłabienia dynamiki wzrostu cen. Wcześniej dodatki spożywcze zaliczały większe wzrosty rdr. Mimo tego, kategoria ta nadal należy do czołówki najbardziej drożejących. Wpływają na to m.in. zmiany w kosztach produkcji i konkurencji na rynku czy strategie cenowe producentów – wyjaśnia dr Joanna Wieprow.

Czwarte miejsce w rankingu zajęła chemia gospodarcza ze średnim wzrostem rdr. o 10,9%. W grudniu ub.r. była na drugim miejscu. – Na wciąż wysokie podwyżki w tej kategorii wpływają takie czynniki, jak dostępność surowców, cena energii i koszty pracy. Choć obecnie specjalistyczne urządzenia ograniczają zużycie poszczególnych składników, prądu oraz wody, to jednak nadal energia elektryczna zdaje się być kluczowa w całym procesie zautomatyzowanej produkcji. Do tego wzrost kosztów pracy powoduje, że na większe wyhamowanie podwyżek cen w tej kategorii nie mamy co liczyć. Spadek z drugiego miejsca na czwarte w zestawieniu niczego tu nie zmienia – przekonuje ekspertka z WSB Merito Gdynia.

Zestawienie TOP5 zamykają warzywa ze średnim wzrostem rdr. na poziomie 10,5%. – W tym przypadku coraz mocniej widoczne są efekty zeszłorocznej suszy, która wpłynęła na niższe krajowe zbiory. W związku z tym ceny warzyw będą utrzymywać się na podwyższonym poziomie przez najbliższe miesiące – zapowiada ekspert z Santander Bank Polska.

Kolejne w rankingu podwyżek cen są ryby, które zdrożały o 9,3% rdr. Dalej widać art. dla dzieci ze średnim wzrostem rdr. na poziomie 7,1%, wędliny – 4%, pieczywo – 3,4%, mięso – 3,1%, środki higieny osobistej – 2,7%, produkty sypkie – 2,4%, a także używki – 2,4%.

– Ceny mąk, tj. produktów sypkich, sprzedawanych przez młyny do przetwórstwa, spadły w styczniu o ok. 1/3 rdr. Jednak jak na razie spadki cen tego najważniejszego dla branży surowca nie zostały odzwierciedlone w niższych cenach pieczywa. Mąka to tylko część kosztów piekarni czy cukierni – mówi Weronika Szymańska, analityczka Sektora Rolno-Spożywczego w Banku BNP Paribas. W ocenie ekspertki, coraz niższe ceny zbóż powinny w najbliższym czasie przełożyć się na lekkie spadki cen produktów zbożowych, szczególnie tych sprzedawanych w dyskontach. Tańsze ziarno to również niższe ceny pasz, które są jednym z kluczowych kosztów w produkcji mięsa, mleka czy jaj.

– Roczna dynamika cen mięsa pozostała dodatnia, choć jej poziom był dużo mniejszy niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Przyczyną jest ustępująca presja w zakresie kosztów produkcji żywca, która znajduje odzwierciedlenie w niższych cenach skupu. Najwyraźniej widać to w przypadku drobiu, którego ceny w styczniu na poziomie producenta były niższe niż rok wcześniej o ok. 1/5 – tłumaczy dr Dziwulski.

Z kolei najmocniejsze spadki cen rdr. zanotowały art. tłuszczowe – o 21,7%, a także karmy dla zwierząt – o 9,4%. Do tego nabiał potaniał rdr. o 5,1%. Za owoce konsumenci płacili o 1% mniej niż przed rokiem.

– Oleje i tłuszcze stanowią główną kategorię o tendencji spadkowej, co jest zjawiskiem globalnym, wpływającym także na rynek polski. Ta grupa żywności zanotowała największe spadki cen po osiągnięciu historycznych szczytów, po wybuchu wojny w Ukrainie. Decydującym czynnikiem dla cen żywności będą warunki pogodowe. Obecnie na rynek istotnie wpływają ekstremalne zjawiska klimatyczne, które mogą znacząco oddziaływać na globalną produkcję rolno-spożywczą – podsumowuje dr Joanna Wieprow.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w styczniu br. wg GUS

adeolu-eletu-38649-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt wskaźników cen towarów i usług konsumpcyjnych w styczniu br. 

Raport nosi nazwę „Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w styczniu 2024 roku (dane wstępne)”. Jak informuje GUS, według wstępnych danych w styczniu 2024 r. ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 3,9% w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku. Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 0,4%.
Informacja pochodzi z oficjalnej strony internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Szybki szacunek produktu krajowego brutto za IV kwartał 2023 roku wg GUS

matthew-guay-148463-unsplash
Główny urząd Statystyczny (GUS) opublikował szybki szacunek produktu krajowego brutto za IV kwartał 2023 roku.

Według szybkiego szacunku opublikowanego przez GUS, produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w 4 kwartale 2023 r. zwiększył się realnie o 1,0% rok do roku wobec wzrostu o 2,5% w analogicznym okresie 2022 r. W 4 kwartale 2023 r. PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2015) pozostał na zbliżonym poziomie do notowanego w poprzednim kwartale i był wyższy niż przed rokiem o 1,7%. – informuje GUS.
Pełna treść informacji dostępna jest na stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

 

Seris Konsalnet: raport wskazuje, że polscy przedsiębiorcy są coraz ostrożniejsi w wydatkach

Tomasz Wojak 1
Seris Konsalnet: raport wskazuje, że polscy przedsiębiorcy są coraz ostrożniejsi w wydatkach. Co trzecia polska firma uważa sytuację rynkową w swojej branży za niekorzystną, a jedynie 17 proc. badanych firm zamierza zwiększyć wydatki i na usługi zewnętrzne – wynika z raportu, jaki na zlecenie Seris Konsalnet przygotowała renomowana firma badawcza Norstat. Raport zawiera dane pochodzące od blisko 600 przedsiębiorstw.

Agencja badawcza Norstat na zlecenie Seris Konsalnet pod koniec 2023 r. przeprowadziła badanie polskich przedsiębiorców pod kątem ich kondycji ekonomicznej, polityki wydatków na usługi zewnętrzne oraz oczekiwań co do nadchodzących miesięcy.

Co trzecia firma spośród prawie 600 przebadanych uważa sytuację rynkową w 2024 r. jako niekorzystną, zaś jedynie 17 proc. planuje zwiększyć wydatki na usługi zewnętrzne. W tej grupie bardziej prawdopodobne jest wdrażanie rozwiązań antykryzysowych, a jednocześnie mniej prawdopodobny jest wzrost wydatków na podwykonawców w tym roku budżetowym. Badanie to zyskuje na znaczeniu w kontekście nadchodzących waloryzacji cen w branży security, co ma bezpośrednie implikacje dla firm korzystających z usług zewnętrznych. Tło ekonomiczne dla tych zmian stanowi rosnąca inflacja, która w 2023 roku osiągnęła poziom 6,2%, a według przewidywań ekonomistów w 2024 roku może wynieść od 4,8% do 8,1%. Dodatkowo, w Polsce obserwujemy wzrost minimalnego wynagrodzenia, które od 1 stycznia wynosi 4242 zł, a od 1 lipca ma wzrosnąć do 4300 zł. Te zmiany ekonomiczne mają kluczowe znaczenie dla sektora usług ochrony i ich klientów.

– Mniej niż połowa badanych przez Norstat firm ocenia obecną sytuację na rynku jako pozytywną – mówi Tomasz Wojak, Prezes Zarządu Seris Konsalnet, komentując wyniki badania. – Aż 30 proc. ocenia ją jako niekorzystną, co trzecia z nich (36 proc.) planuje wdrożenie rozwiązań antykryzysowych oraz ograniczenie kosztów.

Co ciekawe, im mniejsza firma, tym ocena własnej sytuacji jest gorsza, ale tym rzadziej wspominają o działaniach antykryzysowych. Odwrotna sytuacja istnieje w dużych firmach i korporacjach. One lepiej oceniają sytuację rynkową, ale są bardziej skłonne do wdrażania planów antykryzysowych niż małe firmy.

Blisko 41 proc. badanych firm planuje zredukować wydatki związane z podwykonawcami w obecnym roku budżetowym, podczas gdy prawie tyle samo – 42 proc. zamierza zamrozić ten budżet. Jedynie 17 proc. klientów ma w planach wzrost wydatków w tym zakresie – nie jest zaskoczeniem, że jest to bardziej prawdopodobny scenariusz w przypadku tych firm, które oceniają aktualną sytuację na rynku jako korzystną.

– Z badania firmy Norstat oraz z naszych rozmów z klientami można wyciągnąć wniosek, że pojawiła się potrzeba utrzymania status quo w zakresie wydatków na usługi zewnętrze, w tym na ochronę i cleaning – analizuje Tomasz Wojak. – Z jednej strony jest to zrozumiałe w obliczu inflacji i stałego wzrostu cen wszystkich dóbr oraz płacy minimalnej. Dla nas jednak oznacza to realne zmniejszenie wartości zamówień, zatem i spowolnienie w sektorze usług.
Źródło: Seris Konsalnet.