Resort myśli o e-Sądzie dla frankowiczów

frank-sady
Ministerstwo Sprawiedliwości planuje utworzenie e-Sądu, który rozpatrywałby sprawy frankowiczów. Według ekspertów, wdrożenie takiego rozwiązania mogłoby przyczynić się do odciążenia sądów i przyspieszenia procesów. Nie brakuje też opinii, że zyskałyby na tym obie strony sporu, przy czym więcej korzyści odnieśliby kredytobiorcy. Niemniej znawcy tematu prognozują, że uruchomienie e-Sądu może zająć od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Stworzenie zupełnie nowej jednostki jest trudne, nie tylko formalnie, ale również organizacyjnie. Prawnicy dodają też, że efektywność i tempo prac będzie w głównej mierze zależeć od zaangażowania i zasobów przeznaczonych na ten cel. Jednak na razie resort nie chce wypowiadać się w kwestii szczegółów.

Jest potrzeba, ale brakuje szczegółów

W przestrzeni publicznej ostatnio coraz częściej mówi się o chęci przygotowania przez Ministerstwo Sprawiedliwości e-Sądu, który rozpatrywałby sprawy mieszkaniowe kredytów walutowych. Jednak zapytany o to resort nie chce jeszcze wypowiadać się w kwestii szczegółów. Jak stwierdza radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo, na rynku istnieje wyraźna potrzeba usprawnienia rozpatrywania spraw związanych z kredytami walutowymi. Tradycyjne sądy często borykają się z nadmiarem procesów, co prowadzi do znaczących opóźnień w rozstrzyganiu. Zdaniem eksperta, ww. rozwiązanie może przyczynić się do odciążenia sądów i przyspieszenia procesów.

– Co do zasadności takich działań, bez wątpienia należy stwierdzić słuszność kierunku. Przewlekłość postępowań sądowych w tzw. sprawach frankowych jest problemem wielopłaszczyznowym. Zarówno dotyczy to sektora finansowego, co pośrednio przekłada się na gospodarkę, ale również, a może przede wszystkim – wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli taki e-Sąd już powstanie, to wyspecjalizuje się we względnie wąskim obszarze na pograniczu prawa konsumenckiego i finansowego. Wiedzę warto będzie wykorzystać, dlatego – w mojej ocenie – rozszerzenie zakresu działania stanie się zasadne – komentuje dr Dariusz Kowalski, prawnik i ekonomista z Uniwersytetu SWPS.

Z kolei adwokat Jakub Bartosiak z kancelarii MBM Legal zaznacza, że sprawy kredytów w innych walutach są prowadzone w ten sam sposób, co frankowe. W związku z tym one od początku powinny być uwzględnione w nowym systemie, podobnie jak spory dotyczące kredytów złotowych, ale tych na razie nie ma jeszcze dużo. Według eksperta, włączenie ich od początku do tego systemu, w założeniu sprawnego i wydajnego, pomoże w przyszłości uniknąć zatorów w sądach.

– Odnośnie do samego pomysłu utworzenia e-Sądu, można odpowiedzieć – lepiej późno niż wcale. Ministerstwo powinno zaprezentować szczegółowy projekt, który przekona sceptyków, że jest on warty realizacji. Jeżeli ten tryb rozwiązywania sporów okaże się efektywny i przydatny w sprawach frankowych, można będzie rozważać rozszerzenie go na inne rodzaje procesów, w szczególności dotyczących zobowiązań pieniężnych. Natomiast w tej chwili dyskusja wydaje się przedwczesna – mówi dr hab. Piotr Tereszkiewicz, prof. UJ z Katedry Prawa Cywilnego UJ.

Z korzyściami i wyborem

Według mec. Adriana Goski, implementacja e-Sądu może mieć mieszane skutki dla frankowiczów i banków. Jest szansa na to, że ci pierwsi zyskają dzięki szybszemu rozstrzyganiu spraw. Jednakże digitalizacja procesu może również napotkać na kwestie techniczne lub proceduralne, które wpłyną na jakość rozstrzygnięć. Natomiast banki mogą obawiać się szybszego kończenia procesów przeciwko nim. Jednak w opinii dr. Kowalskiego, przyspieszenie spraw może być korzystne dla obu stron sporu. Ułatwi dochodzenie roszczeń kredytobiorcom, a bankom pozwoli na ograniczenie niepewności co do dalszej sytuacji. Ekspert zakłada, że więcej plusów będzie mimo wszystko po stronie kredytobiorców – obecnie przewlekłość postępowania dla wielu osób jest argumentem przeciwko wchodzeniu w spór prawny z sądem.

– Niezasadne jest budzenie nadmiernych oczekiwań po stronie frankowiczów. Potencjalne zyski i straty tego rozwiązania zależeć będą od tego, czy tryb elektroniczny będzie sprawnie funkcjonował. W idealnej sytuacji, a więc stworzenia dobrze i szybko działającego e-Sądu, zyskać mogą obie strony sporów, a co za tym idzie – cały rynek finansowy – analizuje dr hab. Piotr Tereszkiewicz, prof. UJ.

Rodzi się też pytanie, czy e-Sąd powinien być obligatoryjny dla wszystkich sporów frankowych. Zdaniem mec. Jakuba Bartosiaka, w okresie przejściowym, a więc kilku czy kilkunastu miesięcy, kredytobiorcom powinien być pozostawiony wybór. Zdarzają się osoby niekorzystające z Internetu czy mniej obyte z nowymi technologiami. Fizyczny kontakt z sądem jest dla nich ważnym elementem dostępu do wymiaru sprawiedliwości. Jak przekonuje ekspert z MBM Legal, jeśli postępowania będą prowadzone sprawnie, to kredytobiorcy zaczną chętnie korzystać z tego rozwiązania.

– Można zasugerować przyjęcie koncepcji z prawa brytyjskiego, dotyczącej postępowania dla konsumentów przed Financial Ombusdman Service (FSO), czyli specjalnym organem do rozwiązywania sporów konsumenckich. Wybór trybu postępowania przez konsumenta jest wiążący dla przedsiębiorcy. Tryb elektroniczny powinien być fakultatywny dla konsumentów. W niektórych sprawach stany faktyczne są złożone i tryb stacjonarny będzie bardziej adekwatny, przynajmniej w początkowym okresie funkcjonowania e-Sądu – dodaje dr hab. Piotr Tereszkiewicz, prof. UJ.

Oczekiwanie w miesiącach lub latach

Finalizacja działań związanych z utworzeniem e-Sądu może być procesem długotrwałym, o czym przekonuje radca prawny Adrian Goska. Ekspert zwraca uwagę na konieczność przeprowadzenia niezbędnych prac legislacyjnych, testów technicznych, szkoleń dla personelu oraz zapewnienia bezpieczeństwa danych. To wszystko może zająć od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Efektywność i tempo prac będą zależeć od zaangażowania i zasobów przeznaczonych na ten cel przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Inni eksperci są podobnego zdania.

– Wprowadzenie takiego rozwiązania może zająć nawet rok lub dwa lata. Przepisy wymagają przyjęcia przez Sejm i Senat, a następnie podpisu prezydenta. Konieczne będzie m.in. przygotowanie infrastruktury. Można też wykorzystać istniejący e-Sąd, który funkcjonuje przy Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód albo przekształcić tzw. wydział frankowy w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Jednak w każdym przypadku wymaga to sporego nakładu czasu i rzetelnego przygotowania – twierdzi mec. Bartosiak.

Z kolei dr Kowalski zaznacza, że prawodawca ograniczony jest ramami ustrojowymi. Stworzenie zupełnie nowej jednostki może się okazać trudne nie tylko od strony formalnej, ale również – organizacyjnej. Może też wydłużyć proces implementowania zmian.

– Zawsze warto myśleć o usprawnieniu postępowania. Jeszcze przez kilka lat do sądów będzie trafiać bardzo dużo spraw kredytów walutowych. Nawet jeśli nowe rozwiązania wejdą w życie za rok lub dwa lata, to usprawnią wymiar sprawiedliwości, zwłaszcza że w kolejce czekają już kredytobiorcy złotowi. Pojawią się zapewne także inne masowe sprawy, które mogłyby być procedowane właśnie w ten sposób – podsumowuje ekspert z MBM Legal.

Źródło:
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wyniki finansowe przedsiębiorstw w 2023 roku wg GUS

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Wyniki finansowe przedsiębiorstw w 2023 roku”.

Jak czytamy w informacji GUS, w 2023 roku przychody ogółem badanych przedsiębiorstw wyniosły 6 157,1 mld zł. Koszty ich uzyskania wyniosło 5 814,1 mld zł. Wynik finansowy netto ukształtował się na poziomie 278,6 mld zł.
W badanej w 2023 roku populacji 50 239 przedsiębiorstw prowadzących księgi rachunkowe, największą liczebnie grupę (63,8%) stanowiły jednostki małe, tj. o liczbie pracujących 10–49 osób, a najmniejszą (7,8%) jednostki duże (250 i więcej pracujących). Przedsiębiorstwa średnie (o liczbie pracujących 50–249 osób) stanowiły 28,4% badanej zbiorowości. Według stanu na 31 grudnia 2023 roku w przedsiębiorstwach objętych badaniem pracowało 5 648,0 tys. osób. Podmioty duże były miejscem pracy dla 60,1% ogółu pracujących, średnie – 27,0% a podmioty małe – 12,9%. W przeciętnym badanym podmiocie prowadzącym księgi rachunkowe według stanu na koniec 2023 roku pracowało 112 osób, w podmiocie dużym – 867 osób, średnim – 107 osób, małym – 23 osoby. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Jak poziom urbanizacji wpływa na handel?

Coraz-wiecej-marketow_Mat.-prasowe
Krajobraz sektora powierzchni handlowych w Polsce tworzy łącznie niemal 13 miliona metrów kwadratowych GLA (stan na koniec 2023 roku1). Według raportu Banku Pekao S.A. z grudnia 2022 r., dynamicznie rozwijają się także dyskonty oraz supermarkety, których łączny udział w sprzedaży szacowano na 47%2. Od kilku lat widać także znaczący wzrost liczby centrów handlowych i marketów powstających w mniejszych miejscowościach. Za fenomen ten odpowiada m. in. migracja społeczności z ośrodków miejskich do spokojniejszych – a często także bardziej dostępnych cenowo – sypialni miast oraz wsi.

Rynek handlowy w Polsce dynamicznie się rozwija. Po zahamowaniu związanym z epidemią covid nie widać już śladu. W 2023 roku zanotowano przyrost zasobów o ponad 560 000 metrów kwadratowych, co stanowi wzrost o 14% w porównaniu z rokiem poprzednim oraz o 8% więcej niż pięcioletnia średnia. Szczególnie intensywny rozwój miał miejsce w miastach o populacji poniżej 100 tysięcy mieszkańców. W tych lokalizacjach oddano do użytku aż 68% całkowitej, nowej powierzchni handlowej, czyli blisko 260 tysięcy metrów kwadratowych.

Wpływ urbanizacji na handel

Kolejne otwarcia planowane w 2024 r. także dotyczą głównie powierzchni handlowych w mniejszych miastach, stanowiąc ponad 50% wszystkich inwestycji. Skuteczność tego pomysłu na biznes potwierdza chociażby sukces sieci Dino, której inauguracyjne sklepy były strategicznie rozmieszczone w mniejszych miejscowościach i na wsiach. Ta ogólnopolska sieć w segmencie średniej wielkości supermarketów nie ma sobie równych, jeśli chodzi o dynamikę otwarć – tylko w pierwszej połowie 2023 r. uruchomiła 116 nowych supermarketów, zamykając rok liczbą 2406 posiadanych sklepów3.

Niemniej konkurencja nie śpi. Dlaczego sieci wybierają na lokalizację swoich sklepów mniejsze miejscowości czy sypialnie miast? Analiza migracji polskiej populacji wskazuje, że wiele rodzin czy osób pracujących zdalnie dokonuje wyboru osiedlenia się poza metropoliami, poszukując większego komfortu życia i bliższego kontaktu z naturą. Urbanizacja postępuje wraz z odwrotnym trendem – dezurbanizacją. Odpływ ludności z dużych miast powoduje, że w mniejszych miejscowościach aktywnie powstają nowe punkty usługowe i handlowe. – Inwestorzy zauważają tę niszę i reagują na zwiększony popyt. Zasada jest prosta: tam gdzie pojawiają się nowi mieszkańcy, tam powstają także nowe możliwości dla przedsiębiorców. – zauważa Miłosz Wiesiołek, lider działu zarządzania projektami w PM, firmie która jako inwestor zastępczy oferuje pełen zakres usług inwestora zastępczego m. in. w obszarze kompleksów handlowych.

Potwierdzeniem tego trendu są dane z rynku. Pod koniec IV kwartału 2023 roku w budowie było około 365 tysięcy metrów kwadratowych GLA, przy czym około połowa w mniejszych miastach, których populacja wynosi poniżej 100 tysięcy mieszkańców.

Drugie życie starych centrów handlowych

Obok nowopowstających powierzchni, interesującym zjawiskiem jest dawanie „drugiego życia” budynkom byłych centrów handlowych, które swoją świetność przeżywały w latach 2000, takich jak np. Tesco. W ramach takich działań powstają np. parki handlowe w Przemyślu, Włocławku czy Kaliszu.

– Przestrzenie po dawnym sklepach są obecnie kupowane i komercjalizowane pod kątem nowych najemców, którzy dostosowują je do warunków technicznych i zmieniających się potrzeb rynku. – wyjaśnia Miłosz Wiesiołek z PM. – Renowacje, modernizacje czy przebudowa obiektów handlowych odbywają się przy tym w duchu zrównoważonego rozwoju. Działania obejmują poprawę efektywności energetycznej budynków oraz redukcję emisji dwutlenku węgla. To odpowiedź na nowe regulacje prawne i rosnącą ekologiczną świadomość w sektorze handlu. Zachęcamy inwestorów, by dawać nowe życie niefunkcjonującym już budynkom – prowadzimy takie projekty, gdzie wynosimy recykling na zupełnie nowy poziom. Z uwagi na zagęszczenie tkanki miejskiej i deficyt dostępnych działek, czeka nas czas kreatywnego podejścia do istniejącej infrastruktury. Uważam, że to nie tylko pragmatyczne, ale i szlachetne podejście. – dodaje.

Korzyści nie tylko dla inwestorów

Ekspansja marketów do mniejszych miejscowości przynosi znaczące korzyści dla lokalnych społeczności. Mieszkańcy zyskują dostęp do szerszej oferty handlowej bez konieczności dojazdu do większych miast. Obecność sieci handlowych to także większe możliwości zatrudnienia oraz wzrost atrakcyjności regionu, co w dłuższej perspektywie może przekładać się na wzrost wartości nieruchomości.

Podsumowując – rozwój rynku detalicznego w mniejszych miejscowościach to trend, który nie wydaje się zwalniać. Zarówno inwestorzy, jak i klienci dostrzegają zalety takiego modelu. Kluczowe będzie dostosowanie oferty do potrzeb i oczekiwań lokalnego konsumenta, ponieważ na konkurencyjnym rynku to właśnie wygoda i bliskość decydują najczęściej o wyborze miejsca codziennych zakupów.

1 https://retailnet.pl/2023/12/04/raport-colliers-trzeci-kwartal-2023-pod-znakiem-niewielkich-zmian-na-rynku-retailowym/
2 https://businessinsider.com.pl/finanse/handel/swiat-bez-malych-sklepow-to-koniec-zakupow-jakie-znalismy/6w4k8b3
3 https://grupadino.pl/dino-polska-podsumowuje-dzialalnosc-w-2023-r/

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

GUS: Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON

markus-spiske-484245-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON.

Jest to raport za marzec 2024 roku. Jak czytamy w informacji GUS, według stanu na koniec marca 2024 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 188,2 tys. podmiotów gospodarki narodowej. W marcu zarejestrowano 32,8 tys. nowych podmiotów tj. o 15,5% mniej niż miesiąc wcześniej.

W porównaniu do poprzedniego miesiąca w marcu spadła liczba nowo zarejestrowanych podmiotów (o 15,5%). Spadek liczby nowo zarejestrowanych podmiotów odnotowano dla spółek (o 5,9%). Wzrost w porównaniu do poprzedniego miesiąca odnotowano dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą (o 5,7%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Polacy biorą ceny pod lupę – jak przekonać konsumenta do swojej oferty?

adeolu-eletu-38649-unsplash
W najnowszym krajobrazie konsumenckim, gdzie ceny i wartość zakupów stają się kluczowymi czynnikami decyzyjnymi, przedsiębiorstwa stają przed wyzwaniem zbudowania strategii marketingowej. Badanie „EY Future Consumer Index 2023” rzuca światło na narastający pesymizm wśród konsumentów, wskazując, że aż 91% z nich poszukuje bardziej przystępnych cenowo opcji zakupowych. Co więcej, 31% respondentów uważa, że ich sytuacja materialna pogorszyła się w ostatnich miesiącach.

Trend ten jest dodatkowo potęgowany przez rosnące obawy związane z przyszłością, gdzie 35% ankietowanych wyraża pesymistyczne przewidywania na najbliższe trzy lata, obawiając się głównie wzrostu kosztów życia oraz negatywnych perspektyw gospodarczych i międzynarodowych konfliktów. Takie odczucia przekładają się na bardziej świadome i ostrożne podejście do wydatków, z 53% osób kupujących tylko niezbędne produkty i 45% ograniczających wydatki na dobra mniej istotne.

Jak dotrzeć do konsumentów, aby przekonać ich do oferty?

W takim środowisku, firmy muszą zastosować wielowymiarowe strategie, aby skutecznie dotrzeć do swoich odbiorców. Jedną z takich strategii jest wykorzystanie reklamy outdoorowej, która, jak zauważa Robert Dąbrowski, CEO Recevent, oferuje unikalną możliwość osiągnięcia szerokiej widoczności i dotarcia do dużej publiczności. Plakaty, billboardy czy banery umieszczone w strategicznych lokalizacjach, takich jak ruchliwe ulice i centra handlowe, są w stanie przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów, działając nieprzerwanie przez całą dobę i zapewniając ciągłość przekazu marketingowego, nawet gdy dostęp do innych mediów jest ograniczony – mówi ekspert.

Akcent na wartość dodaną i personalizacja

Dodatkowo, w obliczu rosnących obaw konsumentów dotyczących kosztów, przedsiębiorstwa mogą skupić się na komunikowaniu wartości swoich produktów i usług, podkreślając ich jakość w stosunku do ceny. Także programy lojalnościowe, oferty promocyjne i rabaty mogą skutecznie zachęcić do zakupów, zwłaszcza wśród tych, którzy starają się ograniczać swoje wydatki. Ponadto, personalizacja oferty i komunikacji marketingowej może pomóc w budowaniu bardziej bezpośredniej i angażującej relacji z klientami, dostosowując przekaz do ich indywidualnych potrzeb i preferencji.

Sytuacja gospodarcza i nastroje konsumentów wymuszają na firmach większą elastyczność i kreatywność w strategiach marketingowych. Wykorzystanie reklamy outdoorowej w połączeniu z jasnym komunikowaniem wartości, personalizacją oferty oraz skoncentrowaniem na budowaniu zaufania i lojalności może stanowić klucz do sukcesu.

Autor: RECEVENT
Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Ceny nadal idą w górę, ale wolniej niż rok temu

notes
Dynamika jednocyfrowego wzrostu cen hamuje kolejny miesiąc z rzędu. W marcu codzienne zakupy w sklepach zdrożały o 2,1% rdr. Tym razem na 17 analizowanych kategorii już tylko jedna zaliczyła dwucyfrową podwyżkę. Poza tym 7 grup towarów wykazało jednocyfrowy wzrost i aż 9 segmentów było na minusie. Rok do roku najbardziej poszły w górę ceny dodatków spożywczych, bo o 15,4%. W czołówce drożyzny widać też chemię gospodarczą z podwyżką rdr. na poziomie 9,7%, słodycze i desery – 9,6%, napoje bezalkoholowe – 9,1%, a także środki higieny osobistej – 4,8% rdr. Z kolei największy spadek zaliczyły tłuszcze – o 22,1% rdr. Pozostałe ujemne wyniki wynoszą od 0,2% do 6,6% rdr. Jednak, mimo ww. wyników, autorzy raportu obawiają się, że już niedługo ta tendencja się odwróci, m.in. z powodu wygaśnięcia zerowego VAT-u na żywność i przyszłego odmrożenia cen energii. Do tego dojdzie też zwrot w walce na ceny wśród dyskontów.

Według cyklicznie wydawanego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetów WSB Merito, w marcu br. codzienne zakupy średnio zdrożały o 2,1% rdr. Łącznie zestawiono ze sobą blisko 75 tys. cen detalicznych z ponad 34,7 tys. sklepów należących do 55 sieci handlowych. Dla porównania, w lutym poszły w górę rok do roku o 3,9%, a w styczniu – o 4,8%.

– Dynamika wzrostu cen w sklepach detalicznych wyraźnie hamuje. Ta tendencja jest widoczna niemal w całej Unii Europejskiej. Należy jednak zachować umiarkowany optymizm, m.in. ze względu na wygaśnięcie zerowego VAT-u na żywność. Choć niektóre sieci handlowe deklarowały, że nie podniosą cen o wartość ww. podatku, to jednak uważam, iż można spodziewać się wzrostu dynamiki podwyżek. Kolejnym czynnikiem proinflacyjnym będzie zapowiadane odmrożenie cen energii w Polsce w drugiej połowie roku – komentuje dr Agnieszka Gawlik z Uniwersytetu WSB Merito.

Z kolei dr Joanna Wieprow z Uniwersytetu WSB Merito zauważa, że w marcu sieci handlowe wprowadziły wiele promocji w związku z okresem przedświątecznym. – W tak gorącym sezonie w handlu sklepy starały się przyciągnąć do siebie klientów i zachować konkurencyjność na rynku. Tempo wzrostu cen wprawdzie wyhamowuje, ale produkty nadal drożeją – podkreśla dr Wieprow.

Jak informują analitycy z UCE RESEARCH, sytuacja może też odwrócić się przez to, że ostatnio mocno walczące ze sobą dyskonty będą musiały trochę sobie odpuścić, bo dużymi krokami zbliża się czas na rewizję działań. W niektórych przypadkach ceny będą musiały wzrosnąć. Szczególnie dotknie to tych towarów, na które na początku kwietnia został odmrożony VAT. Eksperci dodają, że takie wyniki jak w marcu mogą się nie powtórzyć. Wówczas na 17 analizowanych kategorii tylko jedna zaliczyła dwucyfrową podwyżkę rdr. Miesiąc wcześniej dotyczyło to 2 segmentów. Ostatnio 7 grup towarów wykazało rdr. jednocyfrowy wzrost, a w lutym – 10. Natomiast w marcu aż 9 kategorii rdr. było na minusie. Poprzednio było ich 5.

– Te wyniki mają bezpośredni związek ze spadkowym trendem inflacji i stabilizacją czynników, które wcześniej powodowały duże podwyżki. Oczywiście niektóre grupy towarów nadal będą drożały, ale ostrożnie można założyć, że czas dwucyfrowych podwyżek w większości kategorii jest już za nami – mówi dr Agnieszka Gawlik.

Zdaniem dr Wieprow, spadek liczby kategorii drożejących dwucyfrowo sugeruje ogólną tendencję do zmniejszenia tempa podwyżek cen. Może to wynikać z takich czynników, jak konkurencja między sprzedawcami, zmiany preferencji konsumentów czy też sezonowe promocje. – Ceny w sklepach w pierwszym półroczu tego roku nadal będą rosły, ale prawdopodobnie wolniej niż w poprzednim roku. I głównie będą to jednocyfrowe wzrosty – dodaje ekspertka.

W marcu na froncie drożyzny po raz kolejny znalazły się dodatki spożywcze (tj. ketchupy, majonezy, musztardy, przyprawy) – tym razem ze wzrostem o 15,4% rdr. W lutym zdrożały o 12,1% rdr. – Dodatki spożywcze ponownie zanotowały dwucyfrowy wzrost cen z powodu sezonowych czynników, w tym zwiększonego zapotrzebowania na tego typu produkty przed świętami – uważa dr Joanna Wieprow.

Drugie miejsce w zestawieniu zajęła chemia gospodarcza, która zdrożała średnio o 9,7% rdr. W lutym zanotowała 9,4% rdr. na plusie. – Dynamika wzrostu cen w tej kategorii utrzymuje się na stabilnym poziomie. Tego typu produkty drożeją szybciej, niż wynikałoby to z ogólnego poziomu inflacji. W dużej mierze jest to spowodowane rosnącymi kosztami surowców i energii – wyjaśnia dr Gawlik.

W TOP3 są też słodycze i desery ze wzrostem o 9,6% rdr. Poprzednio ich ceny poszły w górę o 10,5% rdr. – Rekordowo drożejące kakao sprawia, że ta kategoria jest czołówce drożyzny. Cena tony ww. surowca poszybowała w marcu do ponad 8 tys. GPB. Przyczyną tego były obawy o produkcję w krajach Afryki Zachodniej, będących głównymi światowymi dostawcami kakao – tłumaczy dr Gawlik.

Czwarte w rankingu są napoje bezalkoholowe ze średnią podwyżką o 9,1% rdr. Miesiąc wcześniej zdrożały o 8,7% rdr. – Wzrost cen tych artykułów był wynikiem podwyższenia kosztów produkcji, składników i opakowań. Znaczenie mogły mieć też zmiany w polityce cenowej producentów, a także sezonowe czynniki, takie jak zwiększony popyt przed świętami – wylicza dr Joanna Wieprow.

Zestawienie TOP5 zamykają ponownie środki higieny osobistej ze wzrostem o 4,8% rdr. Poprzednio podrożały o 8,4% rdr. Dalej w rankingu widać art. dla dzieci ze średnią podwyżką rdr. w wysokości 4,2%, pieczywo – 3,9%, a także używki (herbata, kawa, piwo, wódka) – 3,4%.

– W okresie świątecznym konsumenci częściej sięgają po kawę, herbatę i alkohol, co mogło prowadzić do wzrostu cen tych produktów przed Wielkanocą. Jeżeli chodzi o kawę, to trzeba pamiętać, że obecnie jej cena na rynkach światowych jest najwyższa od dekady. Odpowiedzialne są za to niesprzyjające warunki pogodowe i niskie zbiory – informuje dr Gawlik.

Reszta obserwowanych kategorii jest na minusie. Największy spadek po raz kolejny dot. art. tłuszczowych, tj. o 22,1% rdr. – Po pierwsze, światowe ceny rzepaku wykazują tendencję spadkową. To istotne, bo olej rzepakowy stanowi znaczną część produktów oleistych w Polsce. Po drugie, to była najbardziej drożejąca kategoria produktów w ub.r. Po trzecie, tłuszcze, a zwłaszcza masło i olej, są chętnie wykorzystywane w akcjach promocyjnych, bo mocno przyciągają uwagę konsumentów. Obniżki ich cen są więc elementem walki konkurencyjnej – stwierdza dr Agnieszka Gawlik.

Z kolei produkty sypkie staniały o 6,6% rdr. – Jest to rezultatem tendencji na światowych giełdach. Kluczowe było obniżenie cen zbóż. Przyszłe kierunki cen będą zależne od ewentualnych zmian w polityce dotyczącej importu zbóż na rynek Unii Europejskiej z Ukrainy – przewiduje dr Wieprow.

Niewielki ujemny wynik zanotowały też warzywa – 3,1% rdr. Nabiał potaniał o 2,4% rdr. Na lekkim minusie rdr. znalazły się również takie kategorie, jak owoce – 2,1%, karmy dla zwierząt – 1,5%, wędliny – 0,8%, mięso – 0,7%, a także ryby – 0,2%. – Zmiany cen warzyw i owoców są wynikiem dostępności surowców, warunków pogodowych, polityki handlowej i sezonowości. Wkrótce pojawią się na rynku krajowe art. z tych kategorii. Na początku, jak co roku, będą drogie, ale w kolejnych tygodniach zaczną systematycznie tanieć – podsumowuje dr Agnieszka Gawlik.

Metodologia

Dane pochodzą z cyklicznego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH” (powstającego co miesiąc od blisko 7 lat), autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito (dawniej Wyższych Szkół Bankowych). Analiza pokazuje średnią wartość cenową, notowaną miesiąc do miesiąca i rok do roku. W najnowszej odsłonie porównano wyniki z marca 2024 r. i analogicznego okresu z 2023 r. Dotyczyło to 17 kategorii i blisko 100 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów codziennego użytku. Łącznie zestawiono ze sobą blisko 75 tys. cen detalicznych z ponad 34,7 tys. sklepów należących do 55 sieci handlowych. Badaniem objęto wszystkie na rynku dyskonty, hipermarkety, supermarkety, sieci convenience oraz cash&carry docierające ze swoją ofertą do większości konsumentów w Polsce.

Uwaga!
Autorzy badania zastrzegają, że powyższa analiza nie może być traktowana jako pomiar wzrostu lub spadku ogólnego poziomu inflacji.

Autor: UCE GROUP LTD.

GUS: Cudzoziemcy na polskim rynku pracy w październiku 2023 r.

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opracował krótki raport pt. „Cudzoziemcy na polskim rynku pracy w październiku 2023 roku”.

Jak informuje GS, na koniec października 2023 r. udział cudzoziemców w ogólnej liczbie wykonujących pracę wyniósł 6,6%. Obcokrajowcy wykonujący pracę w październiku 2023 r. pochodzili z ponad 150 państw. Na koniec października 2023 r. cudzoziemców wykonujących pracę było 1013,3 tys. W tej liczbie 395,2 tys. stanowili cudzoziemcy realizujący umowy cywilnoprawne. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Wskaźniki cen lokali mieszkalnych w ostatnim kwartale 2023 roku wg GUS


Główny Urząd Statystyczny opublikował raport o nazwie „Wskaźniki cen lokali mieszkalnych w 4 kwartale 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w ostatnim kwartale 2023 r. ceny lokali mieszkalnych w Polsce wzrosły w stosunku do 3 kwartału 2023 r. o 4,8%. Na rynku pierwotnym wzrost ten wyniósł 6,3%. Z kolei na rynku wtórnym – 3,3%. W porównaniu z analogicznym okresem 2022 r. ceny lokali mieszkalnych wzrosły o 13,0% (w tym na rynku pierwotnym o 14,3%, a na rynku wtórnym o 11,6%).

Źródło: GUS.

GUS: Obwieszczenie w sprawie wskaźników zmian cen dla lokali mieszkalnych w IV kwartale 2023 roku

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny opublikował obwieszczenie w sprawie wskaźników zmian cen dla lokali mieszkalnych w IV kwartale 2023 r. z podziałem na województwa.

Jest to Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 4 kwietnia 2024 r. w sprawie wskaźników zmian cen dla lokali mieszkalnych w czwartym kwartale 2023 r. z podziałem na województwa.
Jak informuje GUS, na podstawie art. 5 ust. 2 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz. U. z 2023 r. poz. 344, z późn. zm.[1])) ogłasza się wskaźniki zmian cen dla lokali mieszkalnych w czwartym kwartale 2023 r. z podziałem na województwa, określone w tabeli stanowiącej załącznik do obwieszczenia.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Płatnicy zadłużeniu w ZUS-ie?

zus-skladki
W ub.r. ponad 20 proc. aktywnych płatników miało zadłużenie wobec ZUS-u. Do tego ich łączny dług urósł o blisko 12 proc. r/r.

Na koniec 2023 roku niemal 628 tys. aktywnych płatników składek miało zadłużenie względem ZUS-u. To delikatny spadek, bo wynoszący 0,4% w stosunku do roku wcześniejszego. Jak wyliczają eksperci, skoro – według samego Zakładu – aktualnie jest ok. 2,8 mln aktywnych płatników, to zadłużenie faktycznie dotyka ponad 20% z nich. Dane na 31 grudnia 2023 roku mówią również o łącznym długu aktywnych płatników na 19,4 mld zł, co stanowi wzrost o blisko 12% rdr. Ponadto w ub.r. złożono ponad 94 tys. wniosków o układ ratalny. To o 17,9% więcej niż rok wcześniej. Natomiast doszło do zawarcia przeszło 52,6 tys. takich układów, co z kolei oznacza spadek o 16,3% rdr.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Czy cudzoziemcy zapełnią wakaty w branży transportowej?

intertransauto
W obliczu rosnącego niedoboru kierowców, polska branża TSL szuka skutecznych sposobów na przyciągnięcie pracowników. Wyzwaniem staje się znalezienie metod atrakcyjniejszych niż podwyżki płac. Napływ cudzoziemców z Ukrainy i Białorusi nie gwarantuje już wypełnienia luk kadrowych w branży.

Jak wynika z raportu „Transport drogowy w Polsce 2023”, stopa wakatów w sektorze TSL jest wyższa o 25 proc. niż średnio w gospodarce. Podwyższenie wynagrodzeń może jednak nie być wystarczającym sposobem na uczynienie branży TSL bardziej atrakcyjną dla potencjalnych pracowników. Aż 43 proc. pracodawców w Polsce planuje podwyższyć wynagrodzenia swoim pracownikom, z danych raportu „Barometr Polskiego Rynku Pracy” opracowanego przez Personnel Service. W obliczu ogólnego trendu zwiększania wynagrodzeń branża TSL potrzebuje alternatywnych sposobów wyróżnienia się na tle konkurencji.

Nadzieją w zapełnieniu wakatów jest napływ nowych pracowników zza granicy, głównie z Ukrainy i Białorusi. Jednak w ciągu ostatniego roku liczba kierowców z Ukrainy znacznie zmalała. W 2023 roku liczba ukraińskich kierowców funkcjonujących na polskim rynku TSL spadła o 30% w stosunku do 2022 roku ze 127,4 tys. do 88,9 tys., wynika z danych opublikowanych przez Polski Instytut Transportu Drogowego. Natomiast o 97% zwiększyła się grupa kierowców z Białorusi i w tym momencie pracuje ich w Polsce 56,3 tys.

Niepewność dotycząca przyszłości zawodowej kierowców ze wschodu w Polsce jest zjawiskiem wielowymiarowym. Dane przedstawione w „Barometrze Polskiego Rynku Pracy” rzucają światło na istotne aspekty tej kwestii, pokazując, że aż 87 proc. Ukraińców zna kogoś, kto wyjechał z Polski do krajów Europy Zachodniej. Ten trend może być interpretowany jako wyraźny sygnał, że Polska, mimo swoich atutów, wciąż stoi przed wyzwaniem zbudowania trwałych i przekonujących argumentów dla tej grupy pracowników, aby rozważyli oni możliwość długoterminowego pobytu i pracy w kraju.

Z kolei niska deklaracja stałego przeprowadzenia się do Polski przez pracowników z Ukrainy, wynosząca jedynie 11,5 proc., może być odbierana jako wyraz obaw przed niepewnością zawodową, barierami kulturowymi, a także potencjalnymi trudnościami w integracji z lokalnym społeczeństwem. Fakt, że większość pracowników rozważa Polskę raczej jako przystanek w drodze do dalszych krajów UE, niż jako miejsce na stałe wiązania z nią swojej przyszłości, stanowi znaczący sygnał dla polityki migracyjnej i rynku pracy.

„Zdajemy sobie sprawę, że konkurencja na rynku pracy w branży TSL jest ogromna, a samo podniesienie płac, choć niezbędne, nie wystarczy, by przyciągnąć i zatrzymać najlepszych kierowców. W obliczu tych wyzwań, pracodawcy z branży TSL powinni przyjąć bardziej holistyczne podejście. Oprócz konkurencyjnych wynagrodzeń, kluczowe jest zaoferowanie szerokiego pakietu benefitów. Takie benefity powinny obejmować nie tylko możliwości rozwoju zawodowego poprzez specjalistyczne szkolenia i kursy doszkalające, ale również wsparcie w zakresie zdrowia psychicznego i fizycznego. Podkreślamy tutaj znaczenie programów opieki zdrowotnej, dostępu do poradnictwa psychologicznego, jak również inicjatyw promujących zdrowy tryb życia i zapobieganie wypaleniu zawodowemu” – mówi Sylwia Pawlina, Dyrektor Zarządzająca w Intertransauto.

„Ponadto, budowanie środowiska pracy, w którym panuje szacunek, uznaje się wkład każdego pracownika i promuje otwartą komunikację, jest fundamentalne dla przyciągnięcia i utrzymania talentów. Ważne jest, aby kierowcy czuli, że są ważną częścią organizacji, a ich praca jest doceniana. Obejmuje to nie tylko formalne systemy nagród, ale także codzienne gesty uznania oraz kulturę organizacyjną opartą na wzajemnym szacunku i wsparciu” – dodaje Sylwia Palwina.

Wspieranie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym również odgrywa kluczową rolę. Elastyczne godziny pracy, możliwość pracy zdalnej dla pozycji nieoperacyjnych, czy też programy wspierające rodziny pracowników mogą znacznie przyczynić się do poprawy zadowolenia z pracy.

Zachodni sąsiedzi Polski wykazują inicjatywę i już kuszą ukraińców rządowym programem „Job-turbo”. Został on zaprojektowany z myślą o ułatwieniu i przyspieszeniu procesu integracji uchodźców ukraińskich, nie tylko poprzez zapewnienie im dostępu do rynku pracy, ale również przez oferowanie wsparcia w zakresie nauki języka, czy orientacji w lokalnym systemie prawnym i społecznym.

Autor: Intertransauto.

Dlaczego komunikacja miejska zyskuje na popularności – jakie ma to znaczenie dla przedsiębiorców?

Mat.-prasowe-32
W ostatnich latach obserwujemy znaczący wzrost popularności komunikacji miejskiej w Polsce. Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez Krajowy Rejestr Długów, ponad 86 procent Polaków w przedziale wiekowym od 15 do 70 lat korzysta z transportu publicznego codziennie lub kilka razy w tygodniu. Szczególnie młodzi ludzie, w wieku od 15 do 25 lat, deklarują niemalże 96-procentowe wykorzystanie tego środka transportu.

To pokazuje, że komunikacja miejska staje się nieodzownym elementem codziennego życia, przynosząc istotne konsekwencje dla świata biznesu, szczególnie w obszarze marketingu i reklamy.

Dlaczego komunikacja miejska zyskuje na popularności?

Kluczowe czynniki przyczyniające się do korzystania z komunikacji miejskiej przez Polaków to przede wszystkim dobre połączenia z miejscami pracy i nauki, a także opłacalność przejazdów w porównaniu z utrzymaniem własnego samochodu. Dla wielu osób istotne są również kwestie ekologiczne oraz możliwość unikania korków. Co więcej, pasażerowie doceniają czas spędzony w środkach transportu publicznego, który mogą wykorzystać na relaks czy pracę.

Co to oznacza dla firm?

Wzrost popularności komunikacji miejskiej otwiera przed firmami nowe możliwości reklamowe. Przestrzeń miejska, w tym przystanki, dworce, a także autobusy i tramwaje, stają się atrakcyjnym medium do przekazywania treści reklamowych. Robert Dąbrowski, ekspert z firmy Recevent podkreśla, że: Reklama w miejscach, gdzie ludzie oczekują na środki transportu, jest wyjątkowo skuteczna, ponieważ przyciąga uwagę i angażuje odbiorców. Dzięki strategicznemu umiejscowieniu, reklamy mogą dotrzeć do szerokiej i zróżnicowanej grupy potencjalnych klientów, zwiększając zasięg przekazu.

Reklama w środkach komunikacji miejskiej

Reklama wewnątrz środków transportu publicznego oferuje długotrwałą ekspozycję i pozwala na precyzyjne targetowanie różnych grup demograficznych. Dzięki wykorzystaniu kreatywnych formatów reklamowych oraz integracji z technologiami mobilnymi, firmy mają szansę na efektywne dotarcie do potencjalnych klientów i budowanie z nimi długotrwałych relacji. Rozwiązania takie jak kody QR czy linki mobilne umożliwiają dodatkową interakcję, przekładając się na lepsze wyniki kampanii reklamowych.

– Przestrzeń miejska i środki transportu publicznego oferują unikatowe możliwości dotarcia do szerokiego spektrum odbiorców, którzy są otwarci na komunikaty reklamowe. W erze rosnącej świadomości ekologicznej i poszukiwania alternatyw dla prywatnego transportu, reklama miejska staje się kluczowym elementem w budowaniu marki i promocji produktów – podsumowuje ekspert z Recevent. Firmy, które zrozumieją i wykorzystają ten potencjał, zyskają przewagę konkurencyjną na rynku, docierając do klientów w nowy i skuteczny sposób.

Źródło: RECEVENT.

W 2023 roku wszczęto o ponad 117% więcej kontroli celno-skarbowych niż rok temu

fabian-blank-78637-unsplash
Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, w 2023 roku wszczęto o ponad 117% więcej kontroli celno-skarbowych niż w 2022 roku. Spośród takich działań zakończonych w ubiegłym roku blisko 93% było z ustaleniami. To wynik nieznacznie wyższy niż odnotowany rok wcześniej. Z kolei ustalenia kontroli celno-skarbowych zakończonych w 2023 roku wyniosły prawie 5 mld złotych, czyli o ponad 21% mniej niż w 2022 roku. W przypadku wpłat z kontroli widzimy wzrost rdr. o blisko 33%.

Trzycyfrowy wzrost

Według danych udostępnionych przez Ministerstwo Finansów, w 2023 roku wszczęto 9051 kontroli celno-skarbowych. To o 117,4% więcej niż rok wcześniej, kiedy takich działań było 4163. Jak zaznacza dr Anna Wojciechowska, wspólnik w SOLVEO ADVISORY i ekspertka BCC, 2022 rok to jeszcze czas pocovidowego marazmu w kontrolach, który ewidentnie minął. W ocenie byłej naczelnik Wydziału Kontroli Podatkowej Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku, częściej urzędnicy kontrolują CIT, koncentrując się w znacznym stopniu na cenach transferowych. Ponadto zaobserwować można duże zainteresowanie w zakresie kontroli podatku u źródła.

– Kryzys finansowy, spowodowany pandemią, inwazją Rosji na Ukrainę oraz wysoką inflacją prawdopodobnie zwiększyły presję na uzyskanie dodatkowych środków finansowych dla Skarbu Państwa. Naturalną reakcją jest zwiększenie liczby kontroli celno-skarbowych, w celu sprawdzenia prawidłowości rozliczeń podatkowych i ewentualnego dochodzenia należnych wpływów do budżetu – komentuje Bartosz Czerwiński, Partner w Zespole Postępowań Podatkowych i Sądowych w Dziale Doradztwa Podatkowego w EY Polska.

Z kolei Marek Zieliński, prezes Krajowego Instytutu Kontroli Biznesowej (KIKB) i ekspert BCC, zwraca uwagę na sytuację z 2022 roku. Jak podkreśla były dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej we Wrocławiu, wówczas rozpoczęła się konsolidacja struktury organizacyjnej urzędów celno-skarbowych. Efektem tego było powstanie w 2023 roku wyspecjalizowanego i w dużej mierze merytorycznie samodzielnego, zintegrowanego zespołu powołanego do walki z przestępczością podatkową. W szczególności zajmuje się on eliminacją wyłudzeń w podatku od towarów i usług, w tym o charakterze karuzelowym, a także w podatku akcyzowym.

– W tym roku nie spodziewałbym się spadku liczby kontroli celno-skarbowych, zwłaszcza że w ostatnim czasie traci na sile kontrola podatkowa i wygląda na to, że urzędnicy znający się na niej są masowo przesuwani z US do UCS. Podatnicy z pewnością chcieliby, aby działania kontrolne były prowadzone szybciej. Te celno-skarbowe w większości trwają ponad rok – dodaje dr Wojciechowska.

Kontrole z tezą

Z danych resortu wynika, że w ubiegłym roku zakończono 7186 kontroli celno-skarbowych. To o 78,2% więcej niż rok wcześniej, kiedy było ich 4033. Spośród ww. działań doprowadzonych do końca w 2023 roku, 6660 było z ustaleniami (92,7% wszystkich zakończonych). W danych za 2022 widzimy 3689 (91,5% wszystkich zakończonych).

– Wysoki odsetek „trafionych” kontroli celno-skarbowych może sugerować, że organy podatkowe są coraz lepiej przygotowane do typowania odpowiednich podmiotów. Kiedy urzędnicy podatkowi przystępują do działania, często mają dokładny obraz tego, czego szukać. Nie mamy tu do czynienia z przypadkowym sprawdzaniem. Stąd skoro kontrola jest wszczęta, to z wysokim prawdopodobieństwem może zakończyć się znalezieniem pewnych nieprawidłowości, zwłaszcza gdy podatnik działa bez wsparcia fachowego pełnomocnika – analizuje ekspert z EY Polska.

Dr Wojciechowska podkreśla, że skuteczność kontroli od dłuższego czasu zdaje się utrzymywać na zbliżonym, wysokim poziomie. Ale ekspertka BCC dostrzega niepokojące zjawisko. Coraz częściej można odnieść wrażenie, że dochodzi do sytuacji, w której część urzędników rozpoczyna kontrolę z przyjętą wcześniej konkretną tezą. Tym samym zamiast obiektywnego zbadania stanu faktycznego, a następnie takiego rozstrzygnięcia, zespół kontrolujący czuje się w zobowiązaniu, aby podejrzenia zespołu typującego do kontroli były prawidłowe. To bardzo niebezpieczne zjawisko.

– Na pierwszym miejscu wśród najczęstszych kontroli wskazałbym zasadność zwrotów podatków, przede wszystkim VAT-u. Następnym obszarem jest określanie rzeczywistych dochodów podatnika poprzez ustalenie poprawności zastosowania kosztów jego uzyskania. W ostatnim czasie ceny transferowe generują wiele uszczupleń podatkowych. Uważam, że nieprawidłowości wynikają ze zbyt skomplikowanych i niejasnych przepisów prawa podatkowego, ale również z celowych prób obejścia prawa i zmniejszenia obciążeń podatkowych poprzez zastosowanie agresywnej optymalizacji – zaznacza prezes Krajowego Instytutu Kontroli Biznesowej.

Miliardy pod lupą

Ustalenia kontroli celno-skarbowych zakończonych w 2023 roku wyniosły 4,945 mld zł. To o 21,3% mniej niż w 2022 roku, kiedy mowa była o 6,284 mld zł. W przypadku ubiegłorocznych wpłat z kontroli widzimy kwotę 2,362 mld zł. To z kolei o 32,8% więcej niż w 2022 roku, wówczas – 1,778 mld zł. Jak stwierdza Marek Zieliński, tendencja w ub.r. nie odbiegała od tej z lat wcześniejszych. Kwoty ustalonych uszczupleń podatkowych nie przekładały się całkowicie na wpływy do budżetu. Ich realna ściągalność była znacznie niższa.

– Wzrost kwot wpłat z kontroli o 32,8% rdr. jest istotny i potwierdza skuteczność organów podatkowych w typowaniu podmiotów do kontroli. To również pokazuje, że działania te skupiają się na odnalezieniu znacznych kwot zaległych podatków. Podatnicy muszą zrozumieć, że w dzisiejszych czasach kontrola podatkowa nie jest jednorazowym zdarzeniem, ale stałym elementem prowadzenia działalności gospodarczej – zaznacza Bartosz Czerwiński.

Patrząc na bardziej szczegółowe dane z analizowanych lat, widzimy, że w 2022 roku w Pomorskim Urzędzie Celno-Skarbowym w Gdyni wpłaty z kontroli wyniosły -32,82 mln zł (ujemna kwota). Jak tłumaczy Ministerstwo Finansów, w tym urzędzie celno-skarbowym na koniec roku kwota zwróconych środków, wynikająca z uchylonych decyzji, była wyższa od kwoty wpłat ogółem za 2022 rok.

– Dany urząd albo przegrał jedną dużą sprawę, albo miał bardzo dużo mniejszych przegranych. Tego nie wiemy. Każdy ze scenariuszy należy odczytać jednak jako niepokojący z perspektywy podatników. Wynik prac tego organu może także sugerować, że decyzje były wydawane niejako na siłę – podkreśla dr Anna Wojciechowska.

W opinii Marka Zielińskiego, pomimo dobrych narzędzi kontrolnych, nie mamy właściwych analityków finansowo-podatkowych. W urzędach brakuje osób, które potrafią przełożyć wyniki analiz na język i normy prawa podatkowego, potrzebne do właściwego określenia zobowiązania podatkowego. Sama technologia to za mało. Prezes KIKB zaznacza również, że potrzebne są odpowiednie zasoby kadrowe w zakresie znajomości prawa.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o. 

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych wg GUS

okulary
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych.

Jest to szacunek za marzec 2024 roku. Jak informuje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w marcu 2024 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 1,9% (wskaźnik cen 101,9). Z kolei w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,2% (wskaźnik cen 100,2).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Koniunktura w gospodarstwach rolnych w drugim półroczu 2023 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Koniunktura w gospodarstwach rolnych w drugim półroczu 2023 roku”.

W ocenie rolników zarówno zmiany jakie miały miejsce w II półroczu 2023 r., jak i bieżąca (grudzień 2023 r.) sytuacja gospodarstw rolnych kształtowały się niekorzystnie. Również prognozy na I półrocze 2024 r. są pesymistyczne. Nastroje rolników były jednak mniej negatywne w porównaniu z poprzednią edycją badania. Odnotowano wzrost wartości wskaźnika zmiany sytuacji ogólnej gospodarstwa rolnego o 3,6 p. proc. w porównaniu z I półroczem 2023 r.

Oceny różniły się w zależności od formy prawnej gospodarstwa rolnego, powierzchni użytków rolnych, ukierunkowania produkcyjnego gospodarstw rolnych, rodzaju prowadzonych upraw i gatunków/grup użytkowych utrzymywanych zwierząt gospodarskich, a także od wieku i wykształcenia osoby kierującej gospodarstwem rolnym.

Pełny raport dostępny jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Coraz trudniej o zatrudnienie w województwie warmińsko-mazurskim

Mat.-prasowe-30
Rynek pracy w województwie warmińsko-mazurskim należy do trudnych. Jak wynika z danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie, w tym regionie obserwujemy redukcję liczby zgłaszanych wolnych miejsc pracy i rosnącą liczbę zgłoszeń zwolnień grupowych. Na regionalny rynek pracy wpływają także zmiany w obszarze demografii. W ciągu ostatnich 22 lat populacja województwa zmniejszyła się o 61,1 tys. osób. Spadek liczby mieszkańców był spowodowany ubytkiem migracyjnym ludności, a w ostatnich latach również niekorzystnymi tendencjami w liczbie urodzeń i zgonów. Gdzie szukać pracy? Czy trudno o zatrudnienie?

Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w województwie w okresie pierwszego półrocza 2023 r. wyniosło 134,7 tys. osób, co oznacza spadek w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem o 4,0 tys. osób, tj. o 2,9%. W skali roku przeciętne zatrudnienie zmniejszyło się m.in. w administrowaniu i działalności wspierającej (o 10,6%), obsłudze rynku nieruchomości (o 6,4%), transporcie i gospodarce magazynowej (o 5,6%), handlu, naprawie pojazdów samochodowych (o 5,2%) oraz budownictwie (o 3,2%), zwiększyło się natomiast m.in. w zakwaterowaniu i gastronomii (o 4,9%) oraz działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej (o 2,6%).

W pierwszym półroczu ub. roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w regionie wyniosło 5 918,09 zł. W odniesieniu do tego samego okresu sprzed roku odnotowano jego wzrost o 677,58 zł (o 12,9%). Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w pierwszym półroczu br. w kraju wyniosło 7 271,88 zł, co oznacza, iż było wyższe o 12,7% (o 819,37 zł).

W tym regionie bez pracy pozostaje 17 tysięcy osób, zaś 496 tys. jest biernych zawodowo. Współczynnik aktywności zawodowej był wyższy dla mężczyzn (62,0%) niż kobiet (45,8%), mieszkańców wsi (55,1%) niż miast (52,5%).

Jak wygląda rynek pracy w województwie warmińsko-mazurskim?

Stopa bezrobocia w województwie warmińsko-mazurskim wyniosła 3 proc. Według stanu na koniec czerwca 2023 r. w województwie warmińsko-mazurskim zarejestrowanych było 38 907 bezrobotnych – o 1 250 osób (o 3,3%) więcej niż na koniec I półrocza 2022 roku oraz o 2 162 osoby (o 5,3%) mniej w odniesieniu do końca 2022 roku. Najwięcej bezrobotnych jest w powiatach:

  • Ełckim

  • Ostródzkim

  • Bartoszyckim

  • Kętrzyńskim.

Ponad 63% wszystkich ofert pracy, którymi dysponowały powiatowe urzędy pracy, skierowanych było do trzech grup zawodów:

  • robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy – 4 680 ofert pracy (23,2%);

  • pracownicy przy pracach prostych – 4 204 ofert (20,8% ogółu wolnych miejsc pracy i aktywizacji zawodowej);

  • pracownicy usług osobistych i sprzedawcy – 3 856 oferty (19,1%).

– Te dane pokazują, że nadal trudno o pracowników z wyuczonym fachem takich, jak rzemieślników, jak również osób do pracy fizycznej. Wiele firm poszukuje pracowników za pomocą ogłoszeń w Internecie, jednak najskuteczniejszą metodą dotarcia do osób szukających pracy fizycznej jest reklama w outdoorze. Bardzo trudno ją przeoczyć, jest dostępna cały czas i nie można jej wyłączyć. Istotny jest przekaz ogłoszenia. Ten powinien być prosty. Z jednej strony wyjaśniać, co to za praca, z drugiej zaś mówić o warunkach, na jakie mogą liczyć zatrudnieni – tłumaczy Sylwia Krysik-Myśliwiec, ekspertka firmy OOH.pl, która realizuje kampanie zewnętrzne.

Ekspertka dodaje, że w mniejszych miejscowościach świetnie sprawdzają się reklamy typu billboardy.

Gdzie można znaleźć pracę w województwie warmińsko-mazurskim?

Wg. popularnego portalu z ogłoszeniami o pracę najwięcej ogłoszeń dotyczy pracy stacjonarnej i na pełen etat. Pracodawcy poszukują pracowników średniego szczebla, a także osób do przyuczenia1.

Z innego zaś portalu wynika, że najwięcej ogłoszeń jest w kategorii „produkcja” – ponad 240, a także „praca dodatkowa” -200, sprzedaż – 270, pracownik sklepu – 150 oraz budowa i remonty.

Należy zwrócić uwagę na fakt, że w województwie warmińsko – mazurskim nie ma tak wielu ogłoszeń o pracę, jak w pozostałych województwach.

1 Dane Pracuj.pl

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Polacy masowo na L4? W ub.r. wystawiono blisko 22 mln zaświadczeń lekarskich

zwolenia-lekarskie
Według danych ZUS, w 2023 roku wystawiono o 0,4% więcej zaświadczeń lekarskich z tytułu choroby własnej osobom ubezpieczonym w Zakładzie niż w 2022 roku. W tym samym czasie o 0,7% spadła liczba dni absencji chorobowej z tych zaświadczeń. Najwięcej z nich dotyczyło schorzenia układu mięśniowo-szkieletowego i tkanki łącznej. Jednocześnie coraz częstszą przyczyną nieobecności stają się zaburzenia psychiczne oraz zaburzenia zachowania. Eksperci mówią tutaj nawet o zjawisku pandemii chorób psychicznych, która w dużej mierze jest następstwem globalnej epidemii COVID-19.

Więcej krótkoterminowych zwolnień

W 2023 roku wystawiono 21,9 mln zaświadczeń lekarskich z tytułu choroby własnej osobom ubezpieczonym w ZUS. To o 0,4% więcej niż w 2022 roku, kiedy takich przypadków zarejestrowano 21,8 mln. Ostatnio liczba dni absencji chorobowej z tych zaświadczeń wyniosła 237,3 mln. To z kolei o 0,7% mniej niż rok wcześniej. Wówczas było ich 239 mln. Przeciętna długość zaświadczenia to prawie 11 dni.

– Z danych wyłania się obraz rosnącego udziału zwolnień krótkoterminowych oraz umiarkowanie zmniejszającej się skali zwolnień długoterminowych. To może mieć związek ze zmianami przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, zgodnie z którymi wprowadzono zasadę kumulacji okresów zasiłkowych w przypadku relatywnie krótkich odstępów czasu między zwolnieniami lekarskimi. To ograniczyło przypadki korzystania z serii długotrwałych zwolnień, a osoby faktycznie dotknięte czasową niezdolnością do pracy skierowało ku systemowi świadczeń rehabilitacyjnych zamiast chorobowych – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, a także członek Rady Nadzorczej ZUS.

Jak podkreśla Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, były już członek Rady Nadzorczej ZUS, mamy do czynienia z minimalnymi zmianami, poniżej 1%. W takim przypadku można mówić o stabilizacji sytuacji. Wystarczy więc, że np. epidemia grypy wiosną czy jesienią przynosi więcej zachorowań i to przekłada się na ww. dane. Zdaniem eksperta, najlepiej by było, żeby mniejsza liczba absencji wynikała z dbałości ludzi o własne zdrowie. Jednak nie na każdą chorobę mamy możliwość oddziaływania w ten sposób.

– Widzimy wzrost liczby zaświadczeń krótkoterminowych, czasem nawet jednodniowych lub dwudniowych. Niestety, może mieć to związek z częstszym nadużywaniem tych zwolnień, wystawianych w ramach systemu teleporad, bez wnikliwej analizy stanu zdrowia ubezpieczonego. Takie sytuacje są obciążeniem zarówno finansowym, jak i organizacyjnym dla pracodawców – dodaje Łukasz Kozłowski.

Epidemia bólu pleców

Jak wynika z danych Zakładu, w 2023 roku najczęstszą przyczyną absencji chorobowej (w kontekście liczby dni) były choroby układu mięśniowo-szkieletowego i tkanki łącznej – 40,4 mln dni absencji chorobowej, czyli 17% ogółu liczby dni absencji. W statystykach za 2022 rok widzimy odpowiednio 39,1 mln dni i 16,4%.

– Dolegliwości i schorzenia mięśniowo-szkieletowe wśród osób dorosłych są powszechne i zaliczane do chorób cywilizacyjnych, stanowiąc poważny problem w populacji ludzi pracujących. Do najczęściej występujących dolegliwości zalicza się bóle pleców, szczególnie odcinka lędźwiowego i szyjnego kręgosłupa. Problemy z tą częścią ciała są tak powszechne, że mówi się nawet o epidemii bólu pleców. Zarówno pracownik fizyczny, jak i umysłowy poddawany jest działaniu czynników generujących obciążenie układu mięśniowo-szkieletowego – informuje dr Joanna Mazur-Różycka z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy – Państwowego Instytutu Badawczego (CIOP-PIB).

Na drugim miejscu w tym zestawieniu znajdują się choroby układu oddechowego – 34,3 mln dni absencji chorobowej i 14,5% ogółu liczby dni absencji (w 2022 roku – 34,0 mln dni i 14,2%). Dalej w zestawieniu widać ciążę, poród i połóg – 33,7 mln dni i 14,2% (rok wcześniej – 37,5 mln dni i 15,7%), a także urazy, zatrucia i inne określone skutki działania czynników zewnętrznych – 31,8 mln dni i 13,4% (31,7 mln dni i 13,3%).

– Mamy problemy demograficzne, rodzi się coraz mniej dzieci. Wiemy też, że kiedyś kobiety będące w ciąży pracowały dłużej. Natomiast od pewnego czasu firmy zwracają uwagę na to, że zwolnienie trwa kilka miesięcy z tego dziewięciomiesięcznego okresu. Przedsiębiorcy postulują więc o to, żeby ten czas przed porodem był finansowany tylko przez ZUS, a nie najpierw przez pracodawcę – podkreśla Jeremi Mordasewicz.

Pandemia chorób psychicznych

Na piątej pozycji w ww. zestawieniu znajdują się zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania – 26,1 mln dni absencji chorobowej i 11,0% ogółu liczby dni absencji (w 2022 roku – 23,8 mln dni i 10,0%). Jak podkreśla dr hab. Katarzyna Kolasa, profesor Akademii Leona Koźmińskiego, po pandemii COVID-19 mamy pandemię chorób psychicznych. Dane Unii Europejskiej pokazują, iż ponad 40% populacji krajów członkowskich zmaga się z symptomami negatywnego samopoczucia i pogorszonego zdrowia psychicznego.

– Niestety, dane ZUS świadczą o tym, że depresja oraz inne zaburzenia i choroby związane ze sferą psychiki są coraz częstszą przyczyną absencji chorobowych. Świadczy to o narastającym problemie społecznym, który ma również konkretny wymiar ekonomiczny oraz wpływ na rynek pracy. Pandemia COVID-19 mogła być jednym z czynników, który przyczynił się do tej sytuacji – mówi główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Z kolei dr hab. Dorota Żołnierczyk-Zreda zaznacza, że zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania utrzymują się w czołówce problemów ze zdrowiem Polaków od kilku już lat. Świadomość społeczna wśród naszych rodaków oraz większa otwartość na ten rodzaj zaburzeń pozwalają na łatwiejsze komunikowanie ich podczas wizyt lekarskich. W miejscach pracy odbywa się to ciągle jeszcze w ograniczonym stopniu. Jednak pandemia znacząco podwyższyła wskaźniki zachorowań na ten rodzaj zaburzeń. Jak dodaje ekspertka z CIOP-PIB, zwiększona absencja chorobowa z tego powodu, często nazywana także nieuzasadnioną, może wynikać z tzw. biernego protestu pracowników przeciwko niewłaściwym warunkom pracy.

– Spodziewam się, że w bieżącym roku będą kontynuowane długoterminowe tendencje, związane z niewielkim spadkiem ogólnej liczby dni absencji chorobowych, przy wzroście liczby zaświadczeń lekarskich. Możliwe, że na zmianę sytuacji wpłyną zapowiadane nowe zasady weryfikacji prawidłowości wystawiania zwolnień lekarskich, jak również przejęcie przez ZUS odpowiedzialności za wypłaty wynagrodzenia chorobowego już od pierwszego dnia niezdolności do pracy ubezpieczonego. Prawdopodobnie te zmiany wejdą jednak w życie pod koniec roku, co ograniczać będzie ich wpływ na wyniki za 2024 rok – podkreśla Łukasz Kozłowski.

Jak stwierdza Jeremi Mordasewicz, w tym roku powinniśmy mieć do czynienia ze stabilizacją, a nawet z lekką poprawą sytuacji w kwestii absencji chorobowej. Liczba zaświadczeń lekarskich wzrasta w momentach kryzysu. Wówczas ludzie czują się gorzej psychicznie, a niektórzy uciekają w jakąś chorobę, aby uniknąć zwolnienia z pracy w związku z rosnącym bezrobociem. W najbliższym czasie sytuacja gospodarcza ma nieznacznie się polepszyć, więc nie należy spodziewać się radyklanych zmian na rynku pracy. Jednocześnie nie pojawiają się zapowiedzi epidemii czy nawrotu pandemii.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego dochodu w 2023 roku wg GUS

matthew-guay-148463-unsplash
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport „Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na 1 osobę ogółem w 2023 roku”.

Jest to Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 28 marca 2024 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na 1 osobę ogółem w 2023 r.

Jak informuje GUS, na podstawie art. 6k ust. 5 ustawy z dnia 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz. U. z 2024 r. poz. 399) ogłasza się, że przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na 1 osobę ogółem w 2023 r. wyniósł 2678,30 zł.
Wskaźnik został obliczony na podstawie wyników Badania budżetów gospodarstw domowych w oparciu o nową, wprowadzoną od 2023 r. metodę uogólniania wyników, uwzględniającą dodatkowo strukturę ludności według wieku i płci, w związku z czym nie jest on wprost porównywalny z analogicznymi wskaźnikami za lata wcześniejsze. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Działalność przedsiębiorstw posiadających jednostki zagraniczne w 2022 roku wg GUS

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację pt. „Działalność przedsiębiorstw posiadających jednostki zagraniczne w 2022 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, na koniec 2022 roku 1 970 przedsiębiorstw z siedzibą w Polsce wykazało zaangażowanie w 4 503 jednostkach za granicą w postaci udziałów. Jest to wzrost w stosunku do 2021 roku o 3,7%. W postaci oddziałów lub w innej formie – wzrost o 6,1% w porównaniu z 2021 rokiem. Najwięcej jednostek zagranicznych miało swoje siedziby w Niemczech, Czechach, Ukrainie oraz Stanach Zjednoczonych.
W 2022 roku podmioty należące do grup przedsiębiorstw (1 695 jednostki) stanowiły 86,0% ogółu badanych podmiotów posiadających jednostki zagraniczne.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS: Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 2023 roku

matthew-guay-148463-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 2023 roku.

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w 2023 roku wyniki finansowe badanych przedsiębiorstw niefinansowych były niższe od uzyskanych rok wcześniej. Pogorszeniu uległy wskaźniki ekonomiczno-finansowe. Nakłady inwestycyjne były wyższe o 10,2% od notowanych w 2022 roku (kiedy miał miejsce wzrost o 5,9%).
Przychody ogółem były wyższe o 4,8% od osiągniętych rok wcześniej, a koszty ich uzyskania wzrosły o 5,5%. Pogorszył się wskaźnik poziomu kosztów z 94,0% przed rokiem do 94,6%. Przychody netto ze sprzedaży produktów, towarów i materiałów wzrosły o 4,7%, a koszty tej działalności – o 5,3%. – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Komunikat w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za cztery kwartały 2023 r.

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Komunikat w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za cztery kwartały 2023 r. wg Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

GUS opublikował Komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 25 marca 2024 r. w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za cały 2023 rok.
Na podstawie art. 15 ust. 5b ustawy z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (Dz. U. z 2023 r. poz. 2805 oraz z 2024 r. poz. 232) ogłasza się, że wskaźnik cen nakładów inwestycyjnych za cztery kwartały 2023 r. w stosunku do czterech kwartałów 2022 r. wyniósł 103,1 (wzrost cen o 3,1%). – informuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w lutym 2024 roku wg GUS

volkan-olmez-73767-unsplash
Główny Urząd Statystyczny *GUS) opublikował raport nt dynamiki sprzedaży detalicznej w lutym tego roku.

Jak informuje GUS, sprzedaż detaliczna[1] w cenach stałych w lutym 2024 r. była wyższa niż przed rokiem o 6,1% (wobec spadku o 5,0% w lutym 2023 r.). W porównaniu ze styczniem 2024 r. notowano spadek sprzedaży detalicznej o 0,9%.
W okresie styczeń-luty[2] 2024 r. sprzedaż wzrosła r/r o 4,6% (wobec spadku o 1,9% w analogicznym okresie 2023 r.) – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

[1] Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) dynamiki sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.
[2] W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS.

Wzrosty cen nadal hamują. Przedświąteczne zakupy mogą być o około 3 proc. droższe niż rok temu

fabian-blank-78637-unsplash
Eksperci rynkowi twierdzą, że przed świętami znaczących podwyżek w sklepach nie będzie. Niemniej prognozowanie jest trudne, bo z jednej strony spadająca inflacja i poprawa nastrojów konsumenckich mogą stanowić impuls do podnoszenia cen, a z drugiej – sieci handlowe prowadzą swego rodzaju wojnę o klientów i przyzwyczaiły ich do licznych promocji. Jednak trudno sobie wyobrazić, by zdecydowały się na istotny zwrot w polityce cenowej przed samą Wielkanocą. Niektórzy ekonomiści szacują, że przed świętami ceny detaliczne pójdą w górę tylko o ok. 3% rdr. To byłby dużo mniejszy wzrost niż odnotowany rok temu. Najbardziej w tym okresie mogą zdrożeć dodatki spożywcze, słodycze i desery oraz art. chemii gospodarczej. Pozostałe kategorie będą względnie stabilnie wyglądać.

Zakupy robione na zapas

Inflacja, wg GUS-u, w lutym wyniosła 2,8% rdr. Odczyt był na poziomie 18,5% rdr. Mówienie o spadającym trendzie jest uzasadnione. Dla sieci handlowych może on stanowić impuls do delikatnego podnoszenia cen lub przynajmniej stabilizowania ich i ograniczenia promocji. Jednak pytanie o politykę cenową sklepów jest ważne w kontekście zbliżającej się Wielkanocy i zwiększonych zakupów, jakie przypadają na ten okres. Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska, zauważa, że od kilkunastu tygodni między największymi sieciami handlowymi trwa wojna cenowa. W tej sytuacji może zabraknąć przestrzeni do organizowania kolejnych znaczących obniżek. Jednocześnie, zdaniem eksperta, trudno będzie dyskontom zignorować dużą liczbę klientów robiących zwiększone zakupy, więc finalnie sklepy mogą utrzymywać niskie ceny. Luziński spodziewa się też, że część konsumentów będzie pod koniec marca kupowała produkty na zapas, by zdążyć przed zniknięciem zerowego VAT-u na żywność.

– Przy spadających cenach producenckich od połowy zeszłego roku, słabszej konsumpcji i większej tendencji do oszczędzania pieniędzy, handel detaliczny wciąż mocno walczy o konsumenta. Wojna cenowa dotyczy podmiotów, które odpowiadają za około połowę przychodów wszystkich sieci handlowych. Jej skutków nie widzimy jeszcze w koszyku GUS-u, ale szybko powinniśmy je zobaczyć. Jednak zaraz potem efekty promocji i korzystnego kształtowania cenników zostaną zminimalizowane przez zmiany w VAT – mówi dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.

Święta ze stabilnymi podwyżkami

Tylko do końca marca obowiązywać będzie zerowy VAT na niektóre produkty żywnościowe. Po 1 kwietnia na nabiał, ryby czy pieczywo wróci on do podstawowej stawki 5%. Analitycy rynkowi wciąż nie mają pewności, czy wobec tego ceny w sklepach wzrosną zaraz po Wielkanocy. Dr Tomasz Kopyściański, ekonomista z Uniwersytetu WSB Merito Wrocław, uważa, że dynamika cen w sklepach detalicznych w relacji rdr. pozostanie na poziomie kilkuprocentowego wzrostu, tj. 3-4%.

– Nie oznacza to jednak, że wzrostowe skoki cenowe są już z całą pewnością za nami. Ceny w sklepach mogą jeszcze pokazać pazurki, ale to ryzyko może się wyłonić dopiero w drugim lub w trzecim kwartale tego roku, a nie w marcu. Dalsze kształtowanie się cen obarczone jest znacznie większą niepewnością, związaną z przywróceniem wyższej stawki podatku VAT na żywność oraz z ryzykiem podniesienia cen energii w drugiej połowie br. Dodatkowo w dłuższym okresie na ryzyko wyższej presji popytowej, przekładającej się na wzrosty cen w sklepach, może oddziaływać wzrost wynagrodzeń – wyjaśnia ekspert z Uniwersytetu WSB Merito Wrocław.

Z kolei dr inż. Anna Motylska-Kuźma, ekonomistka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW, zauważa, że dynamika inflacji w ostatnim okresie zdecydowanie zbliża się do poziomów, które są ogólnie akceptowalne nie tylko przez gospodarkę, ale przede wszystkim przez społeczeństwo. Nie oznacza to jednak, że na półki sklepowe powróciły ceny sprzed dwucyfrowego wzrostu inflacji. Ekspertka podkreśla, że wysokie podwyżki cen przed Bożym Narodzeniem doprowadziły do tego, że konsumenci wystawili sklepom „czerwoną kartkę”, co przełożyło się na zmniejszony popyt oraz kiepskie wyniki sprzedaży.

– Tym razem sklepy raczej nie będą skłonne do takich działań. Ewentualne podwyżki będą zapewne mniej rzucały się w oczy, np. poprzez pozostawienie poziomu ceny przy zmniejszonym opakowaniu lub pojemności – dodaje dr inż. Motylska-Kuźma.

Dodatki spożywcze znowu „liderem”

Dr Piotr Arak uważa, że ceny produktów spożywczych będą się stabilizować. W opinii eksperta, nic nie wskazuje na to, by dynamika wzrostu cen z poprzednich miesięcy mogła się utrzymać. Istotne znaczenie mają tu oczekiwania malejącej inflacji ze strony konsumentów. Dodatkowo indeksy cen żywności FAO pokazują, że jesteśmy już daleko za szczytami notowanymi na początku rosyjskiej agresji w Ukrainie.

– Lecąca w dół dynamika wzrostu cen żywności i obniżki cenowe w niektórych kategoriach produktów już były obserwowane na początku roku. Ceny w lutym średnio rosły najmniej od września 2021 roku, a miesięczne podwyżki były mniejsze niż w poprzednich latach. Masło już jest poniżej poziomów rekordowych z zeszłego roku. Podobnie jest z innymi produktami, zależnymi od cen oleju i gazu. Paliwo także potaniało – wylicza dr Arak.

Według cyklicznego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetów WSB Merito, w lutym na pierwszej pozycji najbardziej drożejących kategorii znalazły się dodatki spożywcze (tj. ketchupy, majonezy, musztardy i przyprawy) ze wzrostem o 12,1% rdr. Dr Tomasz Kopyściański prognozuje, że pozostaną one dalej liderem wzrostów cenowych. Wskazują na to wysokie koszty produkcji, związane z cenami energii, surowców oraz opakowań. W ocenie eksperta, mało prawdopodobne jest, abyśmy w marcu odnotowali spadek dynamiki cen w tej kategorii do poziomu jednocyfrowego.

Na drugim miejscu w rankingu drożyzny były słodycze i desery z podwyżką na poziomie 10,5% rdr. Dr Kopyściański przewiduje, że ceny produktów w tych grupach będą malały, co jest pochodną spadku cen cukru na giełdach. Z kolei dr Piotr Arak ostrzega, że rosnące ceny kakao mogą napędzić wzrost cen słodyczy. Natomiast Marcin Luziński zastanawia się nawet, czy wkrótce słodycze i desery nie zajmą pierwszej pozycji w zestawieniu najbardziej drożejących kategorii. – Taki scenariusz jest realny, ponieważ wiele drzew kakaowych w Ghanie i Wybrzeżu Kości Słoniowej zostało zniszczonych przez niekorzystne zjawiska pogodowe. Mogą być widoczne deficyty kakao na światowych rynkach – stwierdza Luziński.

Trzecią pozycję w zestawieniu zajęła chemia gospodarcza ze średnim wzrostem o 9,4% rdr. – Jej ceny związane są przede wszystkim z kosztami energii i pracy, które w ostatnim czasie mocno uderzyły w przedsiębiorców. Dodatkowo wymagania, związane ze zrównoważonym rozwojem i aspektami środowiskowymi, powodują, że ceny tych produktów nieustannie są w trendzie wzrostowym. Nie należy się spodziewać odwrócenia tej sytuacji – zapewnia dr inż. Anna Motylska-Kuźma.

Na kolejnym miejscu w rankingu uplasowały się warzywa ze średnim wzrostem na poziomie 4,4% rdr. Dr Motylska-Kuźma przyznaje, że święta są zawsze dobrą okazją do podwyższania cen produktów tradycyjnie kojarzonych z tym okresem w roku. – Jednak nie spodziewam się tu znaczących wzrostów. W magazynach zalega jeszcze sporo zapasów, które należy upłynnić przed nowym sezonem – wyjaśnia ekspertka.

Są też grupy produktów, które w lutym rdr. potaniały. Wśród nich widać m.in. nabiał – 0,4% na minusie, owoce – 0,1%, używki (herbatę, kawę, piwo, wódkę) – 1,4%, a także produkty sypkie – 4,4%. Natomiast największy spadek rdr. objął art. tłuszczowe i wyniósł o 16,7%.

– Ulgę cenową w tej kategorii obserwujemy już od wielu miesięcy. Podstawowym powodem spadków cen w tym zakresie jest bardzo dobry poziom światowych zbiorów roślin oleistych w 2023 roku, co cały czas przekłada się na pozytywny efekt w postaci większej ilości surowca potrzebnego do wyrobu art. tłuszczowych. To w rezultacie sprzyja mniejszym kosztom produkcji – podsumowuje dr Tomasz Kopyściański z WSB Merito Wrocław.

Źródło: © MondayNews Polska.

Dynamika produkcji budowlano-montażowej w lutym 2024 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport „Dynamika produkcji budowlano-montażowej w lutym 2024 roku”.

Według danych wstępnych zgromadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób w lutym 2024 r. była niższa o 4,9% w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku (w lutym ub.r. wzrost o 6,6%). Ponadto była ona wyższa o 12,1% w stosunku do stycznia br. (w 2023 wzrost o 10,6%).
Informacja pochodzi z oficjalnej strony internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-luty br. wg GUS

joshua-sortino-215039-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-luty 2024 roku”.

Jak informuje GUS, w dwóch pierwszych miesiącach 2024 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż przed rokiem. Wzrosła z kolei liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.
Powierzchnia użytkowa nowo wybudowanych mieszkań wyniosła 2,9 mln m2, czyli o 14,3% mniej niż przed rokiem, a jej przeciętna wartość dla 1 mieszkania ukształtowała się na poziomie
92,8 m2.

Źródło: GUS (fragment raportu).

Polska w obliczu zmian – ESG a zielone budownictwo

Mat.-prasowe-25
Współczesne wyzwania związane z ochroną środowiska, społeczną odpowiedzialnością biznesu oraz odpowiednim zarządzaniem, zyskują coraz większe znaczenie w kontekście globalnej gospodarki. Koncepcja ESG (Environmental, Social, Governance) stała się kluczowym narzędziem oceny działalności przedsiębiorstw pod kątem zrównoważonego rozwoju. W kontekście branży budowlanej, której wpływ na środowisko jest szczególnie istotny, coraz większą uwagę przyciąga koncepcja zielonego budownictwa. W Polsce, mimo pewnych postępów, nadal istnieją wyzwania, które trzeba przezwyciężyć, aby osiągnąć pełną gotowość na zmiany związane z ESG.

Jednym z głównych wyzwań dla Polski jest konieczność dostosowania standardów budowlanych oraz regulacji prawnych do unijnych wymogów związanych z zielonym budownictwem. Choć coraz więcej polskich firm budowlanych deklaruje zainteresowanie zrównoważonymi praktykami, to wyzwaniem okazuje się często niska świadomość ESG wśród średnich i małych przedsiębiorstw.

Potencjał i perspektywy

Mimo wyzwań, Polska posiada ogromny potencjał rozwoju zielonego budownictwa. Coraz większa świadomość ekologiczna społeczeństwa, rosnące zainteresowanie inwestorów oraz wsparcie Unii Europejskiej dla zrównoważonych projektów, tworzą sprzyjające warunki dla transformacji sektora budowlanego.

– Kluczową rolę w przyspieszeniu tego procesu odgrywają zmiany prawne oraz idące za nimi wymagania jednostek finansujących, które promowałyby inwestycje zgodne z zasadami ESG oraz wspierały innowacje technologiczne w sektorze budownictwa. To praktyczne i rzeczywiste stymulatory transformacji. – zauważa Andrzej Przesmycki, CEO w PM, firmie pełniącej m. in. rolę Inwestora Zastępczego. – Z czasem być może istotną rolę odegra także świadomość społeczna, której wzrost będzie dodatkowo sprzyjał kreowaniu popytu na zielone rozwiązania budowlane. – dodaje.

A tych wciąż przybywa. W przypadku inwestycji komercyjnych, certyfikowanie budynków jest już standardem. Według najnowszych danych Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego PLGBC, w marcu 2023 r. Polska osiągnęła poziom 36 milionów metrów kwadratowych ogółu certyfikowanych budynków. W tym samym czasie liczba certyfikowanych budynków przekroczyła 1600, co stanowi największy wzrost od trzech lat i plasuje Polskę na pozycji lidera pod względem liczby certyfikowanych budynków wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej 1.

Unijna taksonomia a certyfikacja budynków

Aktualnie istnieje wiele różnych międzynarodowych systemów certyfikacji budynków. Najbardziej popularny w Polsce BREEAM, certyfikat opracowany w Wielkiej Brytanii przez organizację BRE, osiąga blisko 82% udziału rynku. Pozostałe certyfikaty to LEED, DBNB, WELL, HQE oraz GBS, przy czym każdy opiera się na odmiennych kryteriach, co utrudnia ich porównanie na zasadzie 1:1. Wprowadzenie unijnej taksonomii pozwoli na uspójnienie parametrów i łatwe porównanie stopnia „zieloności” różnych budynków.

– Unijna taksonomia ESG ma na celu standaryzację oceny i klasyfikacji działań gospodarczych z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju, co ma przyczynić się do przyspieszenia transformacji w kierunku zrównoważonej gospodarki. – zauważa Andrzej Przesmycki z PM. – Jest to istotny instrument, który może kierować kapitał finansowy w stronę tych inwestycji budowlanych, które przyczyniają się do osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju, a jednocześnie ograniczają negatywny wpływ na środowisko i społeczeństwo. – dodaje.

Jak uzyskać certyfikat? – Rozpoczęcie procesu certyfikacji już na etapie koncepcji, daje inwestorowi możliwość skorzystania z bardziej opłacalnych rozwiązań ekonomicznych i środowiskowych. Dodatkowo, umożliwia zdobywanie punktów a tym samym uzyskanie wyższych ocen podczas procesu certyfikacji. – podpowiada Kaja Sawicka, lider działu zrównoważonego budownictwa w PM.

Otrzymanie certyfikatu wymaga spełnienia wielu precyzyjnych kryteriów. Dlatego wielu inwestorów korzysta ze wsparcia inwestora zastępczego. Co zyskują? – Między innymi dostęp do ekspertów, którzy posiadają szeroką wiedzę na temat tych kryteriów, dzięki czemu mogą pomóc w ich spełnieniu na każdym etapie projektu – wyjaśnia Kaja Sawicka z PM. – Rolą inwestora zastępczego jest również identyfikacja najbardziej efektywnych i opłacalnych rozwiązań, które pozwolą zmniejszyć koszty, uniknąć niepotrzebnych wydatków i osiągnąć lepszy zwrot z inwestycji. – wylicza.

Sektor bankowy katalizatorem zmian prośrodowiskowych

Za około 80% finansowania inwestycji w Polsce odpowiadają banki, dlatego ich rola w promowaniu zrównoważonego budownictwa jest nie do przecenienia. Sektor finansowy dysponuje bowiem instrumentami, dzięki którym może realnie wpłynąć na ten proces. Okazuje się, że kierowanie się wyższymi ideami i pragmatyzm, niekoniecznie muszą się wykluczać w biznesie.

Budując swoje portfele kredytowe, banki dbają coraz częściej nie tylko o rentowność. Aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r., konsekwentnie i kreatywnie poszerzają portfolio produktów zrównoważonych, gdzie marża jest powiązana z wymiernymi wynikami ESG. Według danych pochodzących z raportu PWC Green finance in Poland 2022, 94% banków w Polsce miało zamiar przekształcić proces zarządzania ryzykiem kredytowym, uwzględniając czynniki ESG w sposób ilościowy2.

Banki odgrywają ważną rolę w przekierowywaniu finansów z sektorów wysokoemisyjnych do sektorów bardziej zrównoważonych nie tylko poprzez odpowiednią ofertę produktową czy podnoszenie świadomości klientów, ale także aktywnie wspierając transformację swoich klientów. W najnowszej edycji raportu PWC zdecydowana większość, bo aż 75% ankietowanych podmiotów stwierdziło, że wprowadza dodatkowe usługi, wspierające transformację swoich klientów3. Być może okażą się one także szansą i zachętą dla małych oraz średnich firm w inwestowanie w myśl zrównoważonego rozwoju.

1 https://plgbc.org.pl/wp-content/uploads/2023/04/Zrownowazone-certyfikowane-budynki-2023.pdf
2 https://www.pwc.pl/en/publikacje/green-finance-in-poland-how-will-esg-change-the-banking-sector-and-corporate-financing.html
3 https://www.pwc.pl/en/forms/download-report/download-report-green-finance-in-poland-edition-3.html

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Wojna dyskontów sprzyja decyzjom zakupowym Polaków

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Ponad 55% Polaków oczekuje zaostrzonej walki cenowej pomiędzy dyskontami, żeby zrobić tańsze zakupy wielkanocne. Tak wynika z najnowszego badania. Na zaostrzoną rywalizację między sklepami najbardziej liczą Polacy w wieku 45-55 lat oraz 35-44 lat. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy miesięcznie zarabiają na rękę poniżej 1000 zł, 1000-2999 zł, ale także 5000-6999 zł. Natomiast nieco ponad 22% badanych nie czeka na taką wojnę. Eksperci wyjaśniają, że ww. działania dyskontów przynoszą konsumentom tylko pozorne oraz krótkotrwałe korzyści. I dodają, że sklepy będą chciały sobie odbić straty, wynikające z oferowanych promocji. W niektórych przypadkach już teraz to się dzieje na rynku.

Jak wykazało badanie UCE RESEARCH i Grupy Offerista, przeprowadzone w marcu br. wśród ponad tysiąca dorosłych osób, Polacy oczekują zaostrzonej walki cenowej pomiędzy dyskontami (np. Biedronką a Lidlem). W sumie dotyczy to 55,5% rodaków. Wśród nich 28,3% raczej ma taką nadzieję, a 27,2% zdecydowanie się na to nastawia. Z kolei 22,1% społeczeństwa nie czeka na ww. scenariusz. W tej grupie 14,5% raczej nie spodziewa się wojny sklepów na ceny, a 7,6% absolutnie na nią nie liczy. Ponadto 14,2% Polaków nie ma wyrobionej opinii w tym zakresie, a 8,2% w ogóle to nie obchodzi.

– Konsumenci w Polsce oczekują lepszych cen, walki sklepów i to jest naturalny proces rynkowy. Wychodzą też z założenia, że sieci handlowe bardziej powinny się bić między sobą o ich uwagę – mówi Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista. – Polacy wciąż żyją w cieniu oszczędności, nawet pomimo tego, że inflacja mocno wyhamowała. Chcą, a nie niektórzy dalej muszą, ostrożnie wydawać pieniądze – dodaje ekspert.

Z badania również wynika, że zwolennicy zaostrzenia wojny cenowej wśród dyskontów najczęściej są w wieku 35-55 lat. Przeważnie zarabiają miesięcznie netto mniej niż 1000 zł lub generują przychód w przedziale 1000-2999 zł bądź 5000-6999 zł. Głównie mieszkają w miastach liczących co najmniej 500 tys. ludności albo 100-199 tys. osób.

– Te przedziały wiekowe i dochodowe oraz średnie i duże miasta idealnie odpowiadają strukturze odbiorców ofert promocyjnych dyskontów. Takie zakupy nie wymagają wielogodzinnych wypraw, jak do hipermarketu. I nie ma tam zawyżania cen, jak w tradycyjnych małych sklepikach – stwierdza dr Andrzej Maria Faliński, ekspert ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego. – W dyskontach jest zakupowy potencjał dla rodzin, zarówno jeśli chodzi o ceny, ale też inne koszty, w tym m.in. paliwo czy czas poświęcany zakupom – zauważa dr Faliński.

Według eksperta ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, wysoki udział zwolenników zaostrzenia wojny cenowej w większych i średnich miastach jest efektem tego, że mieszka tam najwięcej osób mających średnie i nieco niższe dochody. To czyni je szczególnie zainteresowanymi poszukiwaniem ofert promocyjnych. Siłą rzeczy często wybierają zakupy właśnie w dyskontach. I nic nie wskazuje na to, by ci klienci mieli te zwyczaje zmienić w najbliższym czasie.

– Polski konsument stał się ultra-smart shopperem. Coraz roztropniej wydaje kurczące się zasoby na artykuły spożywcze i chemię gospodarczą. Korzysta z możliwości, jakie daje technologia oraz dyrektywa Omnibus. Do tego uważnie analizuje ceny na półce i na paragonie – komentuje Michał Sadecki, prezes MSL Consulting. – Prawdopodobnie był to mocny argument do uruchomienia SMS-owej kampanii Biedronki, stanowiącej reklamę porównawczą. Mimo pojawiających się na jej temat negatywnych ocen, wydaje się, że była dobrze przemyślana i odpowiedziała na potrzeby klienta – ocenia Michał Sadecki.

Wojna sieci dyskontowych, prowadzona głównie między Biedronką i Lidlem, podoba się konsumentom z wielu powodów. Przede wszystkim liczą oni, ile pieniędzy wydają obecnie na zakupy. Chodzi także o spodziewane okazje cenowe podczas zakupów na zbliżające się zakupy wielkanocne. Z perspektywy rynku tak ostra walka na promocje i inne okazje między dużymi sieciami handlowymi nie jest jednak uważana za zbyt pozytywne zjawisko.

– Z punktu widzenia naszych przedsiębiorców, wojna cenowa pomiędzy dyskontami w obecnej formie budzi bardzo poważne zastrzeżenia w kontekście zgodności z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów. Jej kontynuowanie w tej formie może prowadzić do trwałych i bardzo negatywnych zmian na rynku, zarówno dla handlu, jak i dla producentów. Konsekwencją tego może być trwałe osłabienie pozycji małych i średnich firm. Długofalowo grozi to pogorszeniem możliwości zakupowych konsumentów – alarmuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH).

Zdaniem Roberta Biegaja z Grupy Offerista, osoby nieoczekujące zaostrzenia wojny cenowej prawdopodobnie nie za bardzo szukają w sklepach promocji. – Są to głównie konsumenci, którzy osiągają miesięczne zarobki powyżej średniej krajowej. Według badania, przede wszystkim najmłodsi dorośli nie liczą na walkę między sklepami. Takie osoby rzadko robią duże, rodzinne zakupy – zwraca uwagę Robert Biegaj.

Eksperci przewidują, że wojna cenowa miedzy dyskontami będzie jeszcze trwała, choć trudno jednoznacznie wskazać, jak dalej się ona potoczy. Przeważa opinia, że za obecne promocje konsumenci prędzej czy później będą musieli zapłacić – choćby wyższymi cenami innych produktów niż te kupowane obecnie po rabatach. W niektórych przypadkach już to się dzieje.

– Walka będzie się zaostrzać. Z czasem może przybrać nowe oblicze, bo zwyczajnie wyczerpnie się obecna formuła. Klienci nie będą na to tak mocno zwracać uwagi, jak obecnie – przewiduje Robert Biegaj. – Jednak działania będą kontynuowane, tylko w innej formie, może nawet jeszcze ostrzejszej, niż teraz to obserwujemy – prognozuje ekspert z Grupy Offerista.

W efekcie konsumenci mogą zacząć na dobre gubić się, gdzie faktycznie jest tanio i co jest okazją, a co nie. Atakujące ich z każdej strony komunikaty o super ofertach i okazjach w końcu zaczną być obojętne lub zwyczajnie niezauważalne. Klienci sklepów zaczną się przed tym sami bronić, uznając, że kierowany do nich przekaz, choćby reklamowy, nie jest do końca wiarygodny.

– W krótkim okresie konsument będzie dokonywał zakupów nieco taniej. Wojna cenowa zniweluje odrobinę wpływ inflacji oraz odmrożonych przez rząd stawek VAT na produkty pierwszej potrzeby, m.in. mięso czy nabiał – zapowiada prezes MSL Consulting. – W długim okresie sieci mogą odnotować nieco niższą rentowność, a niektóre będą musiały nawet wypaść z rynku. W wyniku tego zmniejszy się konkurencyjność sektora spożywczego i ostatecznie konsument poniesie koszty wojny cenowej – ostrzega Michał Sadecki.

Z kolei dr Andrzej Maria Faliński uważa, że wojna cenowa przybiera coraz bardziej kuriozalne formy, jak oferowanie 0,5 l wódki za 10 zł. – W takiej sytuacji do akcji wkracza UOKiK, a nawet prokuratura, jak informują media. W dłuższym okresie rynek się zawęża, zagrożona jest jakość, klient i producent tracą zaufanie do handlowca. Następuje nadmiarowa ucieczka w eksport i dumping ofert cenowych – podsumowuje ekspert Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o. 

Co obecnie najbardziej drenuje portfele Polaków?

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Trwa ożywienie na rynku sprzedaży złota. Według prognoz ekspertów z Mennicy Skarbowej,  w nadchodzących miesiącach można spodziewać się kilkuprocentowego wzrostu sprzedaży produktów ze złota w porównaniu do roku ubiegłego. Jednym z istotnych trendów, jakie przyczynią się do niego jest rosnące zainteresowanie Polaków małymi gramaturami złota, szczególnie w kanale sprzedaży online. Nie należy także oczekiwać na spadki cen złota, a jest to związane między innymi z rosnącymi kosztami jego wydobycia. Jak przyznaje Adam Stroniawski, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży w Mennicy Skarbowej, klientom coraz bardziej zależy na łatwym dostępie do produktów inwestycyjnych, co przekłada się na wzrost popytu na małe jednostki złota, w szczególności te wybierane na prezent.

W ubiegłym roku w całej Europie nastąpił znaczący spadek sprzedaży produktów inwestycyjnych ze złota. Tylko w Niemczech zanotowano 70% zmniejszenie popytu na wyroby z tego kruszcu. Także w Polsce w ubiegłym roku w Polsce sprzedało się o 40-50 % mniej produktów inwestycyjnych ze złota w porównaniu do roku 2022. Jak szacuje Mennica Skarbowa w tym roku może nastąpić kilkuprocentowy wzrost sprzedaży złota w porównaniu do roku 2023. Jednym z istotnych trendów, który może przyczynić się do zwiększenia popytu, jest rosnące zainteresowanie Polaków małymi gramaturami złota, szczególnie w kanale sprzedaży online. Klientom coraz bardziej zależy na łatwym dostępie do produktów inwestycyjnych, co przekłada się na wzrost popytu na kilkugramowe sztabki złota oraz monety o niższej wartości.

Obserwujemy, iż lata pandemii zmieniły preferencje zakupowe Polaków, przyzwyczajając nas do zakupów online. Zauważamy to zwłaszcza w sytuacjach, gdy klienci kupują kruszec na prezent. Wówczas nie potrzebują wizyty w oddziale, doradztwa ani oglądania produktów na żywo. Liczy się dla nich dostępność monety lub sztabki oraz niski koszt sprawnej dostawy.

Konsolidacja spółek będzie postępować

Analizując sytuację na polskim rynku, uważam, że w niedalekiej przyszłości branża będzie świadkiem wielu konsolidacji. Łączenie się spółek lub upadki mniejszych brokerów będą niebawem coraz częściej dostrzegane w polskiej codzienności. Spowodowane jest to niższymi przychodami oraz zmieniającymi się warunkami rynkowymi. Już teraz obserwujemy, że małe spółki oraz firmy, które w latach 2020-2022 nie wypracowały pożądanych zysków stały się nierentowne i szukają korzystnych dla siebie rozwiązań. Dlatego też, konsumenci powinni być jeszcze bardziej świadomi, gdzie dokonują zakupów, aby uniknąć potencjalnych nieprzyjemności związanych z niestabilnością niektórych podmiotów na rynku.

Cena złota i perspektywa na najbliższe miesiące

Jeszcze rok temu uncję złota mogliśmy kupić za około 1824 dolary. W ciągu roku zdrożała ona o ponad 200 dolarów. Na ten moment nie dostrzegam powodów do znacznej korekty kursu. W pierwszym tygodniu marca br. cena złota osiągnęła historyczny szczyt 2.200 dolarów za uncję, otwierając drzwi do potencjalnie dużych ruchów na rynku. Od zeszłego roku złoto notuje coraz wyższe wartości, a nadchodzące wydarzenia makroekonomiczne mogą jeszcze bardziej pobudzić jego kurs. Obawy o globalne perspektywy gospodarcze, napięcia geopolityczne i zmieniające się oczekiwania co do wcześniejszych cięć stóp procentowych FED systematycznie napędzają zwiększony popyt. Koszt zakupu kruszcu powinien w najbliższym czasie pozostać na zbliżonym poziomie lub osiągnąć tylko nieco wyższy pułap niż obecnie. W ubiegłym roku – jak szacuje Mennica Skarbowa – w Polsce sprzedało się o 40-50 % mniej produktów inwestycyjnych ze złota, niż w roku 2022. Rok 2024 powinien być lepszy dla branży. Zauważamy sporą szansę na powrót rynku do tempa wzrostu sprzedaży sprzed pandemii Covid-19. Coraz droższe nieruchomości oraz spadające oprocentowanie lokat
z jednej strony, z drugiej strony aktywna kumulacja złota przez banki centralne sprawiają, że istnieje spora szansa na znaczny wzrost zainteresowania konsumentów złotem i srebrem. Jeśli popatrzymy w statystyki, dostrzeżemy, że tylko 14% mieszkańców Polski kiedykolwiek kupiło złoto. To pokazuje, iż jedynie mała grupa Polaków dostrzegła dotychczas opłacalność inwestycji w złoto. Uważam, że może się to niebawem zmienić, również dlatego że Polacy coraz częściej kupują złoto jako prezenty dla swoich najbliższych np. na komunię czy wesele.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o. 

Mennica Skarbowa obserwuje ożywienie na rynku sprzedaży złota inwestycyjnego

Adam_Stroniawski_Mennica Skarbowa
Mennica Skarbowa obserwuje ożywienie na rynku sprzedaży złota inwestycyjnego. Trwa ożywienie na rynku sprzedaży złota. Według prognoz ekspertów z Mennicy Skarbowej, w nadchodzących miesiącach można spodziewać się kilkuprocentowego wzrostu sprzedaży produktów ze złota w porównaniu do roku ubiegłego. Jednym z istotnych trendów, jakie przyczynią się do niego jest rosnące zainteresowanie Polaków małymi gramaturami złota, szczególnie w kanale sprzedaży online. Nie należy także oczekiwać na spadki cen złota, a jest to związane między innymi z rosnącymi kosztami jego wydobycia. Jak przyznaje Adam Stroniawski, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży w Mennicy Skarbowej, klientom coraz bardziej zależy na łatwym dostępie do produktów inwestycyjnych, co przekłada się na wzrost popytu na małe jednostki złota, w szczególności te wybierane na prezent.

W ubiegłym roku w całej Europie nastąpił znaczący spadek sprzedaży produktów inwestycyjnych ze złota. Tylko w Niemczech zanotowano 70% zmniejszenie popytu na wyroby z tego kruszcu. Także w Polsce
w ubiegłym roku w Polsce sprzedało się o 40-50 % mniej produktów inwestycyjnych ze złota w porównaniu do roku 2022. Jak szacuje Mennica Skarbowa w tym roku może nastąpić kilkuprocentowy wzrost sprzedaży złota w porównaniu do roku 2023. Jednym z istotnych trendów, który może przyczynić się do zwiększenia popytu, jest rosnące zainteresowanie Polaków małymi gramaturami złota, szczególnie w kanale sprzedaży online. Klientom coraz bardziej zależy na łatwym dostępie do produktów inwestycyjnych, co przekłada się na wzrost popytu na kilkugramowe sztabki złota oraz monety o niższej wartości.

Obserwujemy, iż lata pandemii zmieniły preferencje zakupowe Polaków, przyzwyczajając nas do zakupów online. Zauważamy to zwłaszcza w sytuacjach, gdy klienci kupują kruszec na prezent. Wówczas nie potrzebują wizyty w oddziale, doradztwa ani oglądania produktów na żywo. Liczy się dla nich dostępność monety lub sztabki oraz niski koszt sprawnej dostawy.

Konsolidacja spółek będzie postępować

Analizując sytuację na polskim rynku, uważam, że w niedalekiej przyszłości branża będzie świadkiem wielu konsolidacji. Łączenie się spółek lub upadki mniejszych brokerów będą niebawem coraz częściej dostrzegane w polskiej codzienności. Spowodowane jest to niższymi przychodami oraz zmieniającymi się warunkami rynkowymi. Już teraz obserwujemy, że małe spółki oraz firmy, które w latach 2020-2022 nie wypracowały pożądanych zysków stały się nierentowne i szukają korzystnych dla siebie rozwiązań. Dlatego też, konsumenci powinni być jeszcze bardziej świadomi, gdzie dokonują zakupów, aby uniknąć potencjalnych nieprzyjemności związanych z niestabilnością niektórych podmiotów na rynku.

Cena złota i perspektywa na najbliższe miesiące

Jeszcze rok temu uncję złota mogliśmy kupić za około 1824 dolary. W ciągu roku zdrożała ona o ponad 200 dolarów. Na ten moment nie dostrzegam powodów do znacznej korekty kursu. W pierwszym tygodniu marca br. cena złota osiągnęła historyczny szczyt 2.200 dolarów za uncję, otwierając drzwi do potencjalnie dużych ruchów na rynku. Od zeszłego roku złoto notuje coraz wyższe wartości, a nadchodzące wydarzenia makroekonomiczne mogą jeszcze bardziej pobudzić jego kurs. Obawy o globalne perspektywy gospodarcze, napięcia geopolityczne i zmieniające się oczekiwania co do wcześniejszych cięć stóp procentowych FED systematycznie napędzają zwiększony popyt. Koszt zakupu kruszcu powinien w najbliższym czasie pozostać na zbliżonym poziomie lub osiągnąć tylko nieco wyższy pułap niż obecnie. W ubiegłym roku – jak szacuje Mennica Skarbowa – w Polsce sprzedało się o 40-50 % mniej produktów inwestycyjnych ze złota, niż w roku 2022. Rok 2024 powinien być lepszy dla branży. Zauważamy sporą szansę na powrót rynku do tempa wzrostu sprzedaży sprzed pandemii Covid-19. Coraz droższe nieruchomości oraz spadające oprocentowanie lokat
z jednej strony, z drugiej strony aktywna kumulacja złota przez banki centralne sprawiają, że istnieje spora szansa na znaczny wzrost zainteresowania konsumentów złotem i srebrem. Jeśli popatrzymy w statystyki, dostrzeżemy, że tylko 14% mieszkańców Polski kiedykolwiek kupiło złoto. To pokazuje, iż jedynie mała grupa Polaków dostrzegła dotychczas opłacalność inwestycji w złoto. Uważam, że może się to niebawem zmienić, również dlatego że Polacy coraz częściej kupują złoto jako prezenty dla swoich najbliższych np. na komunię czy wesele.

Źródło: Mennica Skarbowa.

Informacja GUS o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON

rawpixel-670711-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON. Jest to informacja za luty 2024 roku.

Jak podaje GUS, według stanu na koniec lutego 2024 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 174,6 tys. podmiotów gospodarki narodowej. W lutym zarejestrowano 38,8 tys. nowych podmiotów tj. o 12,2% więcej niż miesiąc wcześniej.
W porównaniu do poprzedniego miesiąca w lutym wzrosła liczba nowo zarejestrowanych podmiotów (o 12,2%). Wzrost liczby nowo zarejestrowanych podmiotów odnotowano w sekcji pozostała działalność usługowa, w szczególności w zakresie działalności klasyfikowanych do działu: działalności organizacji członkowskich. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.