Wpływ pandemii i wojny na Ukrainie na rynek nieruchomości inwestycyjnych w Polsce

okulary

Pandemia koronawirusa oraz wojna, jaka toczy się na Ukrainie, niewątpliwie miały (i wciąż mają) wpływ na polski rynek nieruchomości. Niektóre sektory rozwinęły się w tym trudnym okresie, podczas gdy inne podupadły. Jak obecnie prezentuje się sytuacja w poszczególnych sektorach rynku nieruchomości w Polsce?

Spis treści:
Rynek nieruchomości w Polsce przed zmianami
Pandemia zmieniła polską rzeczywistość na rynku nieruchomości
Preferencje zakupowe są już inne
Nowy system pracy konkurentem dla rozwoju sektora biurowego w Polsce
Ukraina wpłynęła mocno na sektor mieszkań na wynajem
Inflacja i niestabilna gospodarka robią swoje
Czy inwestorzy są chętni do lokowania kapitału w polskie nieruchomości?

Rynek nieruchomości w Polsce przed zmianami

Zanim w Polsce ogłoszono stan pandemiczny, rynek nieruchomości rozwijał się dobrze w swoich poszczególnych sektorach. Mieszkaniówka parła do przodu, prestiżowych biurowców przybywało na mapie całego kraju, zwłaszcza w dużych, miejskich aglomeracjach. Budowały się nowe hotele i prywatne apartamentowce. Magazyny i hale produkcyjne utrzymywały ciągłe zapotrzebowanie na nowe inwestycje komercyjne. Deweloperzy działali prężnie i stale można było słyszeć o dynamicznym rozwoju polskiego rynku nieruchomości.
Sprzyjające warunki zniknęły jednak wkrótce po ogłoszeniu pandemii koronawirusa w Polsce i wprowadzeniu czasowego lockdownu. Poszczególne sektory rynku nieruchomości w Polsce zaczęły przechodzić załamanie.

Pandemia zmieniła polską rzeczywistość na rynku nieruchomości

Pandemia koronawirusa odbiła się negatywnie na sektorze hotelarskim i biurowym. Lokale handlowe i usługowe również odczuły mocno negatywne skutki lockdownu, jaki czasowo obowiązywał na terenie całego kraju. Nieruchomości komercyjne stały się w tamtym okresie nierentowne, ponieważ nie przynosiły przychodów swoim właścicielom. Po zniesieniu lockdownu sytuacja zaczęła się normalizować, jednak nawet teraz sektory dostosowują się wciąż do nowych trendów rynkowych.
Jeśli chodzi o sektor mieszkaniowy, tonie ucierpiał on bezpośrednio w czasie szczytu pandemicznego. Polacy wciąż wykazywali zainteresowanie lokalami mieszkalnymi na sprzedaż.
Sektor magazynowy z kolei dynamicznie się rozwinął, ponieważ wiele przedsiębiorstw działających w branży e-commerce odnotowały dynamiczny rozwój (z uwagi na zwiększenie się liczby zakupów dokonywanych online, zamiast w tradycyjnych, stacjonarnych sklepach). Z uwagi na zwiększoną liczbę zamówień, firmy te zwiększyły zamówienia u dostawców lub własne produkcje, i potrzebowały dodatkowej przestrzeni do magazynowania.

Preferencje zakupowe są już inne

Po wybuchu pandemii koronawirusa zmianie uległy preferencje zakupowe Polaków. Chodzi o osoby, które planowały zakup mieszkania. Osoby poszukujące idealnego M. większą uwagę przywiązywały do tego, czy do mieszkania przynależy balkon, loggia lub taras. Dodatkowo dało się zauważyć zwiększone zainteresowanie mieszkaniami zlokalizowanymi na parterze, do których przynależały niewielkie, prywatne ogródki. Polacy zaczęli też zwracać większą uwagę na bliskość terenów zielonych i rekreacyjnych. Bliskość parków zaczął stanowić bardzo duży atut. Wszystko to jest efektem odczucia na własnej skórze efektów obostrzeń rządowych. Przez całkowity lockdown, który trwał czasowo, Polacy byli zmuszeni do spędzania całych dni we własnych nieruchomościach mieszkalnych.

Nowy system pracy konkurentem dla rozwoju sektora biurowego w Polsce

Poważną przeszkodą, jaka stanęła na drodze do rozwoju sektorowi biurowemu w Polsce, jest zmiana popularnego wcześniej systemu pracy. Przed wybuchem pandemii koronawirusa wiele firm stawiało na nowoczesne i prestiżowe biurowce. Dużym rynkowym graczom zależało na zwiększaniu atrakcyjności swoich biur nie tylko w oczach klientów i kontrahentów, ale również pracowników. Z uwagi na niejednokrotne problemy z pozyskaniem specjalistów do wąskich działów, pracodawcy wychodzili pracownikom naprzeciw, oferując szereg benefitów poza samym wynagrodzeniem. Nowoczesne biura wyposażone w strefy co-workingowe i bogato wyposażone pomieszczenia socjalne były ich elementem.
O ile rzeczywiście pracownicy cenili sobie możliwość pracowania w komfortowych warunkach, o tyle lockdown zweryfikował, jak naprawdę lubi pracować wielu Polaków. Wprowadzony czasowo zdalny system pracy, tzw. home office, okazał się idealnym rozwiązaniem dla wielu pracowników. Mogli oni bowiem w sposób plastyczny dopasować pracę do życia prywatnego. Dodatkową zaletą był brak konieczności marnowania czasu na dojazdy i powroty z pracy.
Z kolei dla pracodawców takie rozwiązanie również w wielu przypadkach okazało się korzystne, ponieważ mogli oni zminimalizować wydatki biurowe, a także zmniejszyć wynajmowaną powierzchnię, ograniczając tym samym wysokość comiesięcznego czynszu.
Obecnie popularny jest również hybrydowy system pracy. Nie każdy bowiem może wykonywać swoje obowiązki całkowicie zdalnie. Część pracowników powróciła w pełnym wymiarze do stacjonarnych biur, a część do dzisiaj wykonuje swoje obowiązki zupełnie zdalnie, lub w systemie hybrydowym. Oznacza to, że część pracy wykonują w stacjonarnym biurze, a część w dowolnym, wybranym przez siebie miejscu.
Zmiana systemu pracy sprawiła, że zmniejszyło się zapotrzebowanie na nowe powierzchnie biurowe na wynajem. Z punktu widzenia właścicieli biurowców zmiana ta okazała się być niekorzystną.

Ukraina wpłynęła mocno na sektor mieszkań na wynajem

Jeśli chodzi o wpływ wojny na Ukrainie na polski rynek nieruchomości, to w szybkim tempie dało się zauważyć wzmożone zainteresowanie mieszkaniami do wynajęcia. Wielu uchodźców wojennych potrzebowało nagłego schronienia, w związku z czym zwiększyło się zainteresowanie mieszkaniami na wynajem. Właściciele nieruchomości przestali borykać się z koniecznością utrzymywania konkurencyjnych cen wynajmu. W efekcie dało się zauważyć stopniowy wzrost cen najmu. Obecnie można mówić o naprawdę wysokich czynszach, przy czym należy mieć na uwadze, że za taką sytuacją stoi nie tylko wzmożony popyt, ale również zwiększone koszty utrzymania nieruchomości.

Inflacja i niestabilna gospodarka robią swoje

Negatywny wpływ na rozwój poszczególnych sektorów polskiego rynku nieruchomości wpływ mają takie czynniki, jak inflacja utrzymująca się na wysokim poziomie i niestabilna gospodarka. Polacy borykają się w wysokimi cenami materiałów budowlanych oraz materiałów wykończeniowych. Co więcej, czasem czas oczekiwania na ich dostawę mocno się wydłuża, ponieważ brakuje surowców potrzebnych do ich produkcji, co z kolei hamuje tempo budowy różnych inwestycji.
Dodatkowo koszty budowy wzrosły, ponieważ nie tylko ceny budowy nieruchomości wzrosły, ale również zwiększyły się stawki podwykonawców.

Czy inwestorzy są chętni do lokowania kapitału w polskie nieruchomości?

Polski rynek nieruchomości rósł w oczach zagranicznych i krajowych inwestorów w czasie sprzed pandemii koronawirusa i wojny. A jak jest obecnie? W poszczególnych sektorach sytuacja prezentuje się nieco odmiennie. Inwestorzy zachowują teraz większy spokój i dokładniej szacują opłacalność wejścia w nowe projekty komercyjne. Nie oznacza to jednak, że zainteresowanie polskim rynkiem nieruchomości drastycznie spadło. W dalszym ciągu na rynek trafiają nowe inwestycje komercyjne i mieszkaniowe. Rynek nieruchomości w Polsce powoli wraca na tory, a tempo tego powrotu jest różne w zależności od sektora.

Redakcja
Komercja24.pl

Inwestowanie w nieruchomości: koszty budowy i inflacja w czołówce obaw branży nieruchomościowej w regionie CEE

05addee01540e6bb9984ea227cdaa32c
W dniu 2 grudnia br. obyła się dyskusja zainicjowana przez Urban Land Institute Poland, na temat perspektyw dla regionu Europy Środkowej i Wschodniej w obszarze nieruchomości. Punktem wyjścia była premiera raportu, przygotowanego przez Urban Land Institute oraz PwC „Emerging Trends in Real Estate Europe 2022” (ETRE2022). Bezpieczeństwo cybernetyczne i inflacja zostały wskazane jako główne obszary obaw w 2022 roku. Najlepsze perspektywy inwestycyjne z kolei zidentyfikowano w Londynie, Paryżu i czterech niemieckich miastach. Warszawa z „dobrą” perspektywą uplasowała się na miejscu 15.

– To już 19. edycja ETRE, raportu publikowanego przez Urban Land Institute i PwC, opartego na opiniach 850 liderów branży, którzy wzięli udział w ankiecie, okrągłym stole i wywiadach. Tegoroczna edycja nosi tytuł „Road to recovery” i przedstawia perspektywy dla nieruchomości w Europie na rok 2022 – powiedziała we wstępie Kinga Barchoń, Partner w PwC.

Kluczowe wnioski z raportu przedstawiła Sofie Chick, Vice President, Head of Research & Advisory Services w ULI Europe. – Według badania przeprowadzonego latem tego roku, można wyróżnić trzy etapy wychodzenia z kryzysu na rynku nieruchomości: 1. Post-pandemiczny wyż, kiedy ludzie czują się bardziej pewni siebie, a firmy widzą większe zyski. 2. Średnioterminowa niepewność, związana z pojawiającymi się nowymi wariantami wirusa, potencjalnymi lockdownami, inflacją i niedoborami. 3. Długoterminowa zmiana strukturalna branży, której pierwszymi oznakami są e-commerce, ESG i digitalizacja – wyjaśniła. Jeśli chodzi o obawy długoterminowe, numerem jeden jest cyberbezpieczeństwo, a następnie inflacja, zmiany stóp procentowych i przerwy w działalności. Kluczowe obawy dla branży to koszty budowy, rentowność oraz wymagania dotyczące zrównoważonego rozwoju i dekarbonizacji.

Patrząc na obszary, w których znajduje się potencjał do zmian, 5 najbardziej rokujących sektorów na rok 2022 to: nowa infrastruktura energetyczna, life sciences, obiekty logistyczne, centra danych i opieka zdrowotna. Pięć lat temu w portfelu dominowały nieruchomości biurowe i handlowe, ale obecnie coraz większy nacisk kładzie się na to, co jest szeroko rozumiane jako aktywa alternatywne. Brak aktywów na rynku i chęć ich wytwarzania kłóci się nieco ze wskazaniami ESG. Ponieważ do 70% produkcji w budownictwie pochodzi z surowców nieodnawialnych, obserwujemy rosnący nacisk na odnawianie istniejących aktywów, a 75% uczestników badania spodziewa się, że liczba aktywów, które zostaną ponownie wykorzystane wzrośnie.

Przewidywania ETRE dotyczące przyszłości miast europejskich wskazują, że pomimo Brexitu, najlepsze perspektywy inwestycyjne i rozwojowe ma nadal Londyn. Wyraźnie widać też, że niemiecka gospodarka ma się dobrze, a miejsca 2, 4 i 5 zajmują wielkie niemieckie metropolie: Berlin, Frankfurt i Monachium. Jeśli chodzi o miasta Europy Środkowo-Wschodniej, faworytem jest Warszawa, która zajęła 15 miejsce z „dobrymi” perspektywami inwestycyjnymi i rozwojowymi. Praga i Budapeszt znalazły się w pierwszej trzydziestce. Stolica Czech zawsze była atrakcyjnym celem dla międzynarodowego kapitału i utrzyma tę pozycję. Budapeszt, mimo wieloletniego zastoju inwestycyjnego, stał się bardzo atrakcyjnym rynkiem dla inwestorów, m.in. dzięki rabatom w stosunku do Warszawy i Pragi. Budapeszt na swoich radarach ma coraz więcej inwestorów.

– To było bardzo dobre podsumowanie wyników i doskonały bodziec do naszej dyskusji panelowej – powiedział Søren Rodian Olsen, Przewodniczący ULI Poland, Szef Logicenters Poland w NREP, po przedstawieniu panelistom wyników ankiety, w której uczestnicy wskazywali na największe obawy dla ich biznesu w 2022 roku (wybór pojedynczy). Ankietowani podkreślali koszty budowy, następnie koszty przerw w działalności, inflację oraz utrzymanie kluczowych talentów. Panel dyskusyjny, składający się z uznanych ekspertów z branży CEE, dostarczył więcej interesujących spostrzeżeń na powyższe tematy.

– Niewątpliwie koszty budowy są obecnie przedmiotem troski wszystkich; mogę to potwierdzić, ale uważam, że jest to tymczasowe wyzwanie, związane z przerwaniem łańcucha dostaw. Można zauważyć, że w ostatnich miesiącach wzrost cen zahamował i w przyszłym roku spodziewamy się bardziej stabilnej sytuacji. Uważam, że cyberbezpieczeństwo jest jednym z kluczowych obszarów, na których firmy powinny się skupić w przyszłości, ponieważ wszyscy pracujemy hybrydowo w taki czy inny sposób. Wojna o talenty z pewnością nadal będzie ważnym tematem dla biznesu w Europie Środkowo-Wschodniej w 2022 roku. Wszystkie firmy walczą o pozyskanie i utrzymanie najlepszych pracowników – zgodziła się Katarzyna Zawodna-Bijoch, Prezes i Dyrektor Generalny w Skanska Commercial Development Business Unit w regionie CEE.

– Bezpieczeństwo cybernetyczne jest z pewnością wysoko na liście, ale nie najwyżej. Z punktu widzenia handlu detalicznego, podkreśliłbym bardzo ważny aspekt: przerwy w działalności. Niektóre sektory, a w szczególności handel detaliczny, musiały zmierzyć się ze znaczącym negatywnym wpływem pandemii, która spowodowała istotne straty w branży; w Polsce było to połączone z niezbalansowanym ustawodawstwem dla centrów handlowych na wypadek pandemii. Dodałbym tu jeszcze ESG i ogólnie pojęty zrównoważony rozwój – jeśli jesteś deweloperem to jest łatwiej, ale jeśli jesteś właścicielem aktywów, które mają nawet tylko 10 lat, to już nie spełniają wszystkich wymogów i będzie to rodziło znaczne koszty. Na razie nie jest pewne, jak duże będzie wsparcie publiczne w zakresie wsparcia dla tej transformacji. – powiedział Tomasz Trzósło, Prezes Zarządu EPP.

– Nie jest zaskakujące, że koszty przerw w działalności gospodarczej i koszty budowy są dziś bardzo wysokie. Czasami w Hines próbujemy uciec od dzisiejszego myślenia i przewidywać przyszłość – nikt nie wie, co będzie na pewno, ale wybór „mniejszego zła” pomaga. Dla mnie głównym powodem do niepokoju jest wysoka inflacja w połączeniu z niskimi stopami procentowymi. Wkrótce banki centralne będą musiały podjąć działania w tej sprawie, jeśli spojrzymy na strefę euro, problem inflacji jest wszędzie. Z historycznego punktu widzenia, jeśli inflacja osiągała poziom 5% lub więcej, wkrótce potem następowała recesja. Nie wiemy, co w konsekwencji stanie się z nieruchomościami. Czy powinniśmy nadal kupować? Są różne scenariusze na to co robić dalej, oparte na różnych założeniach – rozważał Mieczysław Godzisz, Senior Managing Director, Head of Hines Czech Republic.

– Ostatni rok był bardzo wymagający i jestem raczej realistą, a nie optymistą, jeśli chodzi o nadchodzącą przyszłość. Z perspektywy Europy Środkowej i Polski są powody do ostrożności – takie jak globalna geopolityka czy nadchodzące zmiany podatkowe – odpowiada Tomasz Trzósło. – Logistyka będzie miała trochę paliwa ze względu na geolokalizację. Natomiast jeśli chodzi o handel detaliczny, to jest trochę mniej pozytywów, z uwagi na COVID, legislację związaną z pandemią, a przede wszystkim bardzo dużą utratę przychodów podczas lockdownów, a tych kwestii nie da się rozwiązać w miesiąc. Szukając pozytywów – nie obawiam się o Polskę w ogóle, bo rynek nie jest przesadnie nasycony.

Spotkanie zakończyło się krótkim podsumowaniem Sørena Rodiana Olsena – Myślę, że znaczenie strategii ESG i stosowanie zasad zrównoważonego rozwoju będzie coraz ważniejsze. Jestem pewien, że w przyszłym roku te kwestie będą zajmowały znacznie wyższą pozycję w agendzie. Również znaczenie tematu pracowników wzrośnie, zatrzymanie kluczowych talentów stanie się punktem centralnym dla wielu firm w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Logistyka jest paliwem, a cały region Europy Środkowo-Wschodniej korzysta z ogromnego popytu na nią.

 

Źródło: Urban Land Institute i PwC.

Co pandemia zmieniła w firmach?

Tomasz Rodak

Niespodziewany wybuch pandemii wstrząsnął biznesem. Wiele firm nie tylko jednak poradziło sobie z kryzysem, ale wręcz przekuło go w swój atut. Pandemia Covid-19 okazała się dla nich katalizatorem pozytywnych przekształceń i impulsem do wprowadzenia technologicznych zmian. Przedsiębiorcy, by odnaleźć się w nowych warunkach, musieli postawić na innowacje, automatyzację i cyfryzację. Potwierdzają to badania Bibby MSP Index, przeprowadzone jesienią tego roku na zlecenie firmy Bibby Financial Services. Zapytaliśmy w nim respondentów również o to, jak pandemia wpłynęła na rozwój ich firm.

Spis treści:

Badania Bibby MSP Index przeprowadzono na ogólnopolskiej grupie małych i średnich firm. Aż jedna trzecia z nich zauważa pozytywne aspekty kryzysu wywołanego pandemią. 15 proc. badanych sądzi też, że po pandemii jest mniej nierzetelnych firm, przeciwnego zdania jest jednak większość ankietowanych. Chociaż odczyt indeksu nastrojów jest pozytywny (51,8 pkt), aż 93 proc. badanych widzi istotne bariery, które mogą zaszkodzić dalszemu rozwojowi. Wśród nich wysoki wzrost cen surowców i produktów oraz niestabilne prawo podatkowe.

1. Kryzys okazją do rozwoju

Aż co trzeci respondent deklaruje, że na skutek zatrzymania gospodarek udało się firmie rozwinąć w nowych obszarach. W tej grupie najwięcej firm podaje, że wprowadzono do oferty nowe produkty (36 proc.) i zautomatyzowano pracę (29 proc.). Na wprowadzenie nowych produktów wskazują przy tym istotnie częściej małe firmy, zatrudniające 10-49 pracowników. Usługodawcy z kolei istotnie częściej niż reprezentanci handlu potwierdzają, że na skutek pandemii COVID-19 zautomatyzowali pracę.
a) Nowe kanały sprzedażowe

Blisko co dziesiąty przedsiębiorca wskazał utworzenie e-sklepu, jako przykład rozwoju w nowym obszarze. Przejście do świata online bez wątpienia można uznać za jedną z najważniejszych zmian w czasie pandemii.

– COVID-19 wręcz wymusił na firmach sprzedaż towarów przez Internet. Bez handlu internetowego wiele z nich nie przetrwałoby kryzysu, bo sprzedaż online była jedyną, którą mogli realizować. Według danych PwC z lutego br. wartość brutto sprzedaży dóbr online w 2020 r. sięgnęła 83 mld zł, a w 2026 będzie wynosić 162 mld zł. Kanał online ma już 14 proc. udział w sprzedaży detalicznej dóbr. 85 proc. internautów zadeklarowało przy tym utrzymanie przynajmniej obecnej częstotliwości zakupów w sieci po zakończeniu pandemii –

wyjaśnia Tomasz Rodak, dyrektor sprzedaży w Bibby Financial Services.

Jak dodaje, sprzedaż online to element szerszej rewolucji, którą spowodowała pandemia – przyspieszonej cyfryzacji polskich firm i wprowadzania nowych technologii. Badania Bibby MSP Index pokazują, że 19 proc. respondentów powiększyło w trakcie pandemii swój park maszynowy, a 12 proc. zainwestowało w działania B+R.
b) Praca zdalna
Niemal co piąty badany przedsiębiorca poszerzył zespół dzięki pracy zdalnej. Przemodelowanie sposobu i miejsca pracy było jednym z najistotniejszych i najszybciej wprowadzanych w firmach zmian. Bez szybkiego przejścia w tryb pracy zdalnej wiele firm, zwłaszcza usługowych, nie poradziłoby sobie z kryzysem. Wiele branż zatrudniało nowych ludzi przez cały okres pandemii. Dobrym przykładem jest e-commerce, ale też wiele gałęzi produkcji, odczuwających popyt na swoje towary, jak sprzęt AGD czy meble.

2. Aktualne bariery w rozwoju firm

Nie jest jednak tak, że przedsiębiorcy nie boją się o przyszłość. Z badania Bibby MSP Index wynika, że na szczycie listy problemów i barier w rozwoju firm są przede wszystkim rosnące ceny u dostawców (36 proc.), brak ludzi do pracy (31 proc.), niepewność w obszarze podatków (30 proc.) oraz wysokie koszty prowadzenia biznesu (28 proc.). W sumie aż 93% badanych doświadcza barier!
a) Rosnące ceny problemem
Przyspieszenie wzrostu cen surowców i produktów respondenci zauważyli już w poprzednim, wiosennym badaniu Bibby MSP Index. Teraz wzrost cen uważają za największą barierę dalszego rozwoju firm – przy czym znacznie częściej myślą tak producenci niż reprezentanci pozostałych branż.

– Obecne ożywienie jest główne wspierane przez sektor przemysłowy. Korzysta ono ze wzrostu popytu, ale jednocześnie doświadcza znacznego wzrostu cen surowców i komponentów używanych w produkcji. Wynika to m.in. z niedoboru materiałów, co z kolei związane jest z przerwaniem globalnych łańcuchów dostaw. W efekcie rosną więc ceny, a potwierdzają to dane statystyczne

– tłumaczy Tomasz Rodak z Bibby Financial Services.

Wskaźnik cen produkcji sprzedanej przemysłu rośnie już od jesieni ubiegłego roku. Według danych GUS, ceny produkcji sprzedanej przemysłu we wrześniu 2021 r. wzrosły w stosunku do sierpnia 2021 r. o 0,7 proc., a w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku – aż o 10,2 proc. W stosunku do cen sprzed pandemii znacznie wzrosły też ceny surowców. O szybkim powrocie cen produkcji czy surowców do poziomów sprzed pandemii nie ma nawet co myśleć. Wraz z wygasaniem ograniczeń podażowych, ceny produkcji powinny się jednak stopniowo stabilizować.
b) Brak ludzi do pracy
Różnorodność polskiej gospodarki oraz jej miejsce w światowym łańcuchu dostaw sprawiło, że pandemia nie miała dla naszego rynku pracy katastrofalnych skutków. Stąd, przy niskiej stopie bezrobocia – według szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej na koniec października br. stopa bezrobocia wyniosła 5,5 proc. – zdobycie nowego pracownika jest wyzwaniem aż dla 31 proc. respondentów badania Bibby MSP Index.
Co więcej, pandemia przemodelowała nie tylko nowe formy organizacji pracy, ale także relacje na linii pracodawca-pracownik. Znaczenia nabrała praca zorientowana na cel i realizację konkretnych zadań. W nowej rzeczywistości pracodawcy, częściej niż wcześniej, zaczęli też zwracać uwagę na wellbeing załogi.
Firmy walczą o pracowników już nie tylko propozycją hybrydowego trybu pracy (w firmie i domu) oraz innymi benefitami, ale i zaczynają rozważać krótszy tydzień pracy. Zapytaliśmy badanych o to, czy skracanie czasu pracy to pozytywny trend? Tak uznało aż 30 proc. firm. Wśród małych i średnich przedsiębiorstw więcej jest jednak przeciwników takiego rozwiązania (w sumie 47 proc.). 17 proc. firm ocenia przy tym, że skrócony tydzień pracy mógłby się u nich sprawdzić. Zdecydowana większość podaje jednak, że taki system pracy nie znalazłby zastosowania w ich działalności (w sumie 77 proc.).
c) Niepewność w obszarze podatków
Za jedną z większych przeszkód w prowadzeniu biznesu, badani uznali też niepewność co do podatków. Tak sądzi aż 30 proc. badanych w ramach Bibby MSP Index przedsiębiorców.

– To niezwykle wysoki odsetek, bo stabilność prawa w tym zakresie jest kluczowa dla prowadzenia firm. Bez wątpienia ma to związek ze zmianami podatkowymi, które wprowadza Polski Ład. Nie dość, że zostały późno uchwalone i z błędami, to wchodzą w życie z początkiem nowego roku, pozostawiając niewiele czasu przedsiębiorcom na zapoznanie się z nimi. Zwłaszcza, że w opinii wielu ekonomistów i speców podatkowych, jeszcze bardziej komplikują one nasz system podatkowy

– dodaje Tomasz Rodak.

3. Globalna lekcja

Pandemia była ogromną lekcją dla biznesu. Zerwała globalne łańcuchy dostaw, wprowadziła ograniczenia w przepływie osób i towarów, by wreszcie wywołać recesję gospodarczą. Znacząco zmieniła przy tym zachowania konsumentów i dotychczasowe modele pracy. Firmy musiały rewidować swoje strategie i błyskawicznie dostosowywać się do tych nowych wyzwań na wielu polach, jeśli chciały przetrwać. Te, które zrobiły to szybko, wygrały.

Źródło: Bibby Financial Services.

Magazyny w Polsce są nową gwiazdą inwestycyjną

Warszawa_foto Walter Herz

Potencjał rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce stale rośnie, zmienia się profil projektów, na których koncentrują się inwestorzy.

Spis treści:
Polowanie na grunty inwestycyjne
Magazyny mają wzięcie
Inwestycje w sektorze PRS
Biurowce rosną w regionach
Parki handlowe z rekordowym wzrostem

Swój najlepszy czas przeżywa teraz sektor magazynowy. W pierwszej połowie 2021 roku na rynku logistycznym mogliśmy obserwować kolejne rekordy związane, zarówno z ilością powierzchni magazynowej w budowie, jak i popytem na magazyny. Segment magazynowy, którego zasoby przekraczają aktualnie w naszym kraju 22 mln mkw. powierzchni, stał się nie tylko liderem pod względem ilości realizowanych inwestycji, ale wyrasta również na gwiazdę na rynku inwestycyjnym. Magazyny stają się dla inwestorów najbardziej atrakcyjnymi aktywami, wypierając w ostatnich kwartałach wiodące wcześniej prym nieruchomości biurowe.

– Pandemia nie wywołała spadku popytu inwestycyjnego w Polsce, zmianie uległa tylko struktura wolumenu transakcyjnego. Sektor przemysłowo-logistyczny w pierwszej połowie br. miał 45 proc. udział w transakcjach na rynku inwestycyjnym, dzięki czemu stał się jego nowym liderem. Zmiany w tym segmencie związane są przede wszystkim ze znacznym wzrostem zainteresowania inwestorów magazynami zlokalizowanymi w obrębie największych miast, sprofilowanymi do obsługi sektora e-commerce. Wysokie stopy zwrotu i rosnąca wartość nieruchomości logistycznych w naszym kraju skutecznie przyciągają do Polski światowy kapitał, w tym także nowych graczy. Coraz większa grupa inwestorów, nie tylko analizuje zakup istniejących obiektów, ale coraz więcej podmiotów podejmuje także decyzję o finansowaniu budowy projektów magazynowych w obrębie największych ośrodków miejskich w Polsce, jak również inwestuje w grunty pod przyszłe inwestycje – komentuje Bartłomiej Zagrodnik, Managing Partner/CEO w Walter Herz.

Polowanie na grunty inwestycyjne
Boom, jaki możemy obserwować na rynku gruntów inwestycyjnych w Polsce najlepiej pokazuje skalę nowych projektów, które przygotowywane są do realizacji.

– Poziom obrotu gruntami w całej historii rynku nie był tak wysoki, jak w tym roku. Poza największymi aglomeracjami, zainteresowaniem inwestorów cieszą się również miasta regionalne oraz mniejsze rynki. Zdecydowana większość zawieranych transakcji dotyczy gruntów pod inwestycje mieszkaniowe, ale wyraźnie widoczny jest również wzrost aktywności deweloperów logistycznych. Szacujemy, że wolumen transakcji związanych z inwestycjami w grunty pod magazyny zwiększył się w tym roku co najmniej o jedną piątą. Przy czym, inwestorzy planują realizację mniejszych obiektów magazynowych w obrębie największych miast, a w mniejszym stopniu zainteresowani są budową dużych parków logistycznych położonych w większej odległości od ośrodków miejskich. Rzadziej poszukiwane są natomiast grunty pod projekty biurowe i hotelowe, choć wyjątkowo zdarzają się także i duże transakcje, czego przykładem jest niedawny zakup działki w centrum Warszawy pod hotel PURO z ponad 200 pokojami – przyznaje Bartłomiej Zagrodnik.

Zmiany wywołane pandemią, w tym rozwój e-commerce, podobnie jak w większości państw europejskich, stały się w Polsce silnym czynnikiem stymulującym wzrost inwestycji na rynku magazynowym. Pierwsza połowa 2021 roku zapisała się historycznie rekordową ilością powierzchni magazynowej w budowie. Według danych Walter Herz, w fazie realizacji na terenie kraju było aż 3,3 mln mkw. magazynów. Dzięki temu uplasowaliśmy się na drugim miejscu w Europie pod względem tempa przyrostu zasobów na rynku powierzchni magazynowych.

Magazyny mają wzięcie
W ciągu 6 pierwszych miesięcy tego roku zasoby naszego rynku wzrosły o ponad 1,1 mln mkw. powierzchni magazynowych. Większość nowej podaży skupiona jest w obrębie pięciu największych, krajowych centrów logistycznych, a najwięcej magazynów powstało w Warszawie i jej okolicach oraz na Górnym Śląsku. Deweloperzy aktywni są również m.in. w Trójmieście, czy rejonie Krakowa oraz lokalizacjach w pobliżu wschodniej i zachodniej granicy kraju, które mają potencjał do obsługi dostaw z państw sąsiednich.

Aktywność inwestycyjną nakręca rosnący popyt na magazyny. W pierwszej połowie roku zakontraktowane zostało około 3,4 mln mkw. powierzchni magazynowych, dzięki czemu pobity został dotychczasowy rekord półroczny. Wolumen najmu był o 50 proc. większy niż w pierwszym półroczu zeszłego roku i o ponad 80 proc., jeśli weźmiemy pod uwagę średnią z ostatnich 5 lat. Coraz większe zapotrzebowanie na powierzchnie zgłaszają głównie operatorzy logistyczni, firmy kurierskie oraz sieci i podmioty handlowe. Dlatego znacząca część nowych projektów inicjowana jest w segmencie magazynów miejskich. W Warszawie na przykład jedna czwarta realizowanej powierzchni usytuowana jest w granicach administracyjnych miasta.

Inwestycje w sektorze PRS
Obok rynku magazynowego, w siłę rośnie sektor mieszkań na wynajem instytucjonalny, który zajmuje już trzecią pozycję na rynku transakcji inwestycyjnych zarejestrowanych w naszym kraju, za nieruchomościami magazynowymi i biurowymi. Tymczasem, w Europie jest już drugim segmentem nieruchomości pod względem udziału w wolumenie inwestycyjnym.

W pierwszej połowie 2021 roku wartość transakcji inwestycyjnych w segmencie mieszkań na wynajem wyniosła w Polsce około 550 mln euro. To nie mało, jeśli weźmiemy pod uwagę, że rozwój sektora PRS na naszym rynku został zapoczątkowany zaledwie dwa trzy lata temu, a wielkość zasobów jest jeszcze bardzo nieduża. Większość stanowią projekty w budowie oraz inwestycje będące w fazie przygotowywania do realizacji. Jak szacuje Walter Herz, w trakcie budowy i na etapie planowania jest teraz około 26 tys. mieszkań przeznaczonych pod wynajem instytucjonalny w największych aglomeracjach w Polsce. Inwestorzy celują w główne ośrodki miejskie, które w nadchodzących latach będą przyciągały nowych mieszkańców i imigrantów zarobkowych oraz studentów.

Biurowce rosną w regionach
Pomimo spadku zainteresowania inwestorów aktywami biurowymi w Polsce rośnie podaż biur. W całym kraju, jak wynika z danych Walter Herz, powstaje 1,1 mln mkw. powierzchni biurowych. – Rynki regionalne najbardziej przyciągają teraz uwagę inwestorów. Pod względem ilości łącznej powierzchni w budowie zyskały przewagę nad Warszawą. Najwyższy poziom aktywności deweloperów widoczny jest we Wrocławiu, Katowicach i Trójmieście. Podobnie jest w przypadku popytu, który tym roku jest wyższy w regionach – informuje Mateusz Strzelecki, Partner / Head of Regional Markets w Walter Herz.

W Warszawie tempo rozwoju rynku biurowego poważnie spadło, do poziomu najniższego od ponad dekady. Na terenie aglomeracji warszawskiej w budowie jest niespełna 400 tys. mkw. powierzchni biurowej. To prawie o połowę mniej niż średnia ilość powierzchni w realizacji z pięciu ostatnich lat. Warszawski rynek wyhamował pod względem ilości inicjowanych projektów. W ostatnim kwartale widoczny był natomiast wzrost aktywności najemców. W tym także firm, które nie były dotąd obecne w naszym kraju, przede wszystkim z sektora nowoczesnych usług dla biznesu, nowoczesnych technologii i branży farmaceutycznej.

Parki handlowe z rekordowym wzrostem
Na rynku handlowym natomiast obserwować możemy wyjątkowo szybki rozwój inwestycji związanych z budową mniejszych obiektów handlowych – parków handlowych i centrów convenience. Według danych Walter Herz, w tym roku nowa podaż w sektorze handlowym przyniesie około 540 tys. mkw. powierzchni, z czego 40 proc. znajduje się w parkach handlowych. Ich udział w całkowitym wolumenie powierzchni handlowych w kraju, wynoszącym 12,3 mln mkw. powierzchni, to dziś 15 proc. Ten segment notuje jednak teraz największy wzrost w historii rynku. W parkach handlowych powstaje aktualnie około 240 tys. mkw. powierzchni. Większość obiektów realizowana jest w mniejszych miastach, liczących poniżej 50 tys. mieszkańców.
Patrząc na wartość wolumenu inwestycyjnego w sektorze handlowym można sądzić, że nieruchomości handlowe nie znajdują się aktualnie w polu zainteresowania inwestorów. Liczba zawieranych transakcji w tym roku w sektorze była jednak nadal bardzo duża. Niska wartość wolumenu inwestycyjnego związana jest głównie z rodzajem aktywów będących w centrum uwagi inwestorów. W 2020 roku parki handlowe i nieruchomości typu convenience miały prawie 70 proc. udział w wolumenie transakcyjnym.
Źródło: Walter Herz.

 

Rynek nieruchomości kontra pandemia – jak poradziły sobie z nią poszczególne segmenty rynku?

Rynek nieruchomości przechodzi próbę od momentu wybuchu pandemii koronawirusa w naszym kraju. Skutki pandemii odczuły wszystkie sektory, jednak nie wszystkie – jak by się można było spodziewać – w sposób negatywny. Z pewnością negatywnie pandemia koronawirusa wpłynęła na segment biurowy i hotelowy. Z kolei sektor magazynów i mieszkaniówka dobrze przeszły ciężką próbę. Co więcej, sektor magazynów rozwinął się, odkąd w kraju wybuchła pandemia wirusa COVID-19.

Spis treści:
Sektor nieruchomości mieszkaniowych nie ugiął się przed pandemią
Sektor nieruchomości biurowych poddany ciężkiej próbie
Ciężko w segmencie hotelowym
Sektor magazynowy rozkwitł w okresie pandemii koronawirusa


Rynek nieruchomości przechodzi próbę od momentu wybuchu pandemii koronawirusa w naszym kraju. Skutki pandemii odczuły wszystkie sektory, jednak nie wszystkie – jak by się można było spodziewać – w sposób negatywny. Z pewnością negatywnie pandemia koronawirusa wpłynęła na segment biurowy i hotelowy. Z kolei sektor magazynów i mieszkaniówka dobrze przeszły ciężką próbę. Co więcej, sektor magazynów rozwinął się, odkąd w kraju wybuchła pandemia wirusa COVID-19.
Pandemia koronawirusa, z którą cały czas mamy do czynienia na terenie całego kraju, a także poza jego granicami, w Polsce wybuchła w marcu 2020 roku. Niedługo po tym, jak wybuch pandemii został podany do wiadomości, rząd postanowił wprowadzić lockdown. W efekcie Polacy zostali zamknięci w swoich mieszkaniach i domach i musieli przyzwyczaić się do nowych realiów życiowych. Zmiany odczuli nie tylko ludzie, ale i rynek nieruchomości. Na poszczególne jego sektory pandemia miała nieco inny wpływ.

Sektor nieruchomości mieszkaniowych nie ugiął się przed pandemią
Mieszkaniówka dobrze zniosła wybuch pandemii. Deweloperzy tylko początkowo wstrzymali oddech, by przyjrzeć się zmieniającej się na rynku sytuacji. Nie widać było jednak prób szybkiej sprzedaży dostępnych lokali mieszkalnych. Deweloperzy zachowali zimną krew i nie podjęli decyzji o obniżaniu cen mieszkań. Wprawdzie okres lockdownu, który został wprowadzony na terenie całej Polski, stanowił dla deweloperów wyzwanie, jednak wykazali się oni dużą pomysłowością i elastycznością. Deweloperzy zaczęli bowiem korzystać z najnowszych rozwiązań technologicznych, takich jak wirtualne spacery, umożliwiające zobaczenie, jak prezentuje się inwestycja – zarówno mieszkania, jak i teren wokół budynku. Na stronach internetowych poszczególnych inwestycji udostępniali również chat-boty, które udzielały odpowiedzi na najważniejsze pytania ze strony osób zainteresowanych zakupem mieszkania.
Pomimo, że pandemia wybuchła intensywnie, zmieniając dotychczasowe zwyczaje życiowe mieszkańców kraju, to jednak nie zmieniła planów wielu z nich. Osoby, które planowały zakup mieszkania w 2020 roku, w wielu przypadkach nie zrezygnowały z tej decyzji. Deweloperzy nawet w okresie pełnego lockdownu notowali zainteresowanie swoimi projektami mieszkaniowymi wśród potencjalnych kupujących.
Obecnie możemy obserwować stały wzrost cen, które wyraźnie szybują w górę od początku roku. Póki co nie wiadomo, jak długo bańka cenowa się utrzyma. Widać natomiast, że wzrost cen to kolejny czynnik, który wcale nie zraża Polaków przed zakupem własnego M.

Sektor nieruchomości biurowych poddany ciężkiej próbie
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w sektorze biurowym. Ten odczuł dość intensywnie wybuch pandemii. Po wprowadzeniu w całym kraju całkowitego lockdownu, Polacy zostali oddelegowani do pracy zdalnej w domowym zaciszu. Wprawdzie nie każdemu rozwiązanie takie w pełni odpowiadało, jednak dość szybko ten system pracy się zakorzenił. W efekcie biurowce opustoszały. Sytuacja ta miała miejsce na terenie całego kraju – zarówno te w dużych metropoliach miejskich, jak i małych miejscowościach. Rozpoczął się trudny okres nie tylko dla właścicieli biur, ale także ich najemców. Przedsiębiorcy, którzy do tej pory wynajmowali duże powierzchnie biurowe, zaczęli renegocjować umowy najmu i w efekcie zmniejszać wielkość zajmowanej przez siebie powierzchni biurowej. Wielu właścicieli biurowców było przychylnych temu rozwiązaniu, gdyż woleli zatrzymać przy sobie najemcę na mniejszej powierzchni, niż ryzykować, że postanowi on całkowicie rozwiązać umowę najmu powierzchni biurowej. podczas lockdownu przedsiębiorcy mogli sprawdzić, czy ich pracownicy są wydajni podczas pracy zdalnej. W efekcie nawet po zniesieniu lockdownu, nie wszyscy pracownicy powrócili do swoich biurek. Wiele osób do tej pory wykonuje swoje obowiązki zdalnie, na zasadach home office. W ostatnim czasie wzrosła też popularność hybrydowego modelu pracy, czyli takiego, gdzie pracownik część swoich obowiązków wykonuje w domu, a część w biurze stacjonarnym. Model hybrydowy z miesiąca na miesiąc zyskuje coraz większe uznanie pracodawców i pracowników, gdyż obie strony wychodzą na takim rozwiązaniu korzystnie. W efekcie właściciele biurowców muszą jeszcze bardziej starać się, aby pozyskać najemców na wolne przestrzenie biurowe.
Eksperci rynkowi szacują, że sytuacja w sektorze biurowym jeszcze przez kilka lat nie wróci do kondycji sprzed okresu wybuchu pandemii koronawirusa. Na rynek może być oddawanych do użytku mniej inwestycji biurowych, gdyż zwyczajnie zmniejszyło się zapotrzebowanie na nowoczesne powierzchnie biurowe.

Ciężko w segmencie hotelowym
Pandemia mocno odbiła się również na sektorze hotelowym. Kiedy w Polsce ogłoszono pandemię i krótko po niej wprowadzono lockdown, wszystkie obiekty hotelowe zostały zamknięte. To oznaczało odcięcie od przychodów właścicieli obiektów. Hotelarze stanęli pod ścianą i nie wszyscy przetrwali tę ciężką próbę. Sytuacja poprawiła się nieco, gdy obostrzenia zostały poluzowane i restauracje hotelowe mogły sprzedawać posiłki na wynos. Hotelarze nieco podreperowywali tym rozwiązaniem swój nadszarpnięty budżet. Jednak dopiero, kiedy obiekty hotelowe na powrót otworzyły się dla turystów, ich właściciele złapali wiatr w żagle. Obecny sezon wakacyjny był dobrą passą dla polskich hoteli. Wielu turystów zrezygnowało bowiem z wyjazdu za granicę, w efekcie czego hotelarze notowali duże obłożenie pokoi.

Sektor magazynowy rozkwitł w okresie pandemii koronawirusa
Sektorem, który rozkwitł w okresie pandemii okazał się być sektor magazynowy. Wprowadzony lockdown wymusił na Polakach zmianę zwyczajów zakupowych. Z racji zamkniętych sklepów stacjonarnych, Polacy zaczęli robić zakupy w Internecie. Dla wielu z nich taka forma dokonywania zakupów okazała się dużo bardziej wygodna i bezpieczna. W efekcie nawet kiedy lockdown został zniesiony, wielu Polaków pozostało przy zdalnych zakupach. Zmiana zwyczajów zakupowych sprawiła, że w okresie pandemii dynamicznie rozkwitł rynek e-commerce, a firmy, które działają w branży online, zaczęły rozglądać się za dodatkową przestrzenią do magazynowania swoich towarów. W efekcie na terenie całego kraju zaczęło przybywać nowoczesnych magazynów, hal produkcyjnych i komfortowych centrów logistycznych. Duże zapotrzebowanie na tego rodzaju obiekty utrzymuje się do tej pory. Deweloperzy stale oddają do użytku kolejne projekty, a wiele inwestycji kończy proces komercjalizacji jeszcze zanim zostanie oddanych do użytku.

Pandemia koronawirusa nie pozostała obojętna dla rynku nieruchomości w Polsce. Różne sektory rynku odczuły jej wpływ w zupełnie innym stopniu. Dla sektora biurowego i hotelowego lockdown okazał się ciężką próbą, którą nie wszyscy przetrwali. Sektor mieszkaniowy nie ugiął się, w efekcie czego obecnie sytuacja w tym segmencie jest coraz lepsza. Deweloperzy bez obaw oddają do użytku nowe inwestycje i podejmują się kolejnych projektów mieszkaniowych. Z kolei sektor magazynowy może mówić o prawdziwym rozkwicie w okresie pandemii i wprowadzonego z związku z nią lockdownu, w dużej mierze za sprawą rozwoju rynku e-commerce.

Magdalena Łozowicka
Redaktor Naczelna

Komercja24.pl

Skanska o zasobach wodnych w Polsce – obecna sytuacja i podejmowane działania

Adam Targowski_Skanska
W kontekście zasobów wodnych, Polska jest na jednym z ostatnich miejsc wśród krajów w Europie. Według wyliczeń, na jednego mieszkańca przypada ok. 1800 m3 wody rocznie. W skali europejskiej mniej jest jej tylko w Czechach, na Malcie oraz na Cyprze. Nie bez znaczenia pozostaje też nawracający problem suszy – w tym roku szczególnie odczuwalny na początku lata, gdy zmagaliśmy się z silną falą upałów. Odpowiedzialne podejście do zarządzania zasobami wody jest szczególnie ważne.

Spis treści:
Polska w obliczu kryzysu wodnego
Ogrody deszczowe i zielone dachy w miastach
Jak oszczędzać wodę w biurowcach
Wodooszczędna armatura
Modelowe praktyki

Polska w obliczu kryzysu wodnego

Średnia w Europie, w przeliczeniu na mieszkańca, jest prawie 3 razy wyższa niż w Polsce, i wynosi około 5000 m3 wody na jedną osobę. Polskie dane zbliżają nas nieuchronnie do „water stress”, czyli zagrożenia deficytem wodnym, którego próg określony jest na poziomie 1700 m3 na mieszkańca. Niewiele osób ma świadomość, jak dużo wody zużywamy. Bezpośrednio, w przypadku statystycznego Polaka to aż 92 litry dziennie, a pośrednio, w konsumpcji towarów i usług (tzw. ślad wodny), to prawie 3,9 tys. litrów!

Sytuacji nie sprzyja też nawracająca susza. W 2021 r. mimo stosunkowo chłodnej i mokrej wiosny, letnie fale upałów przyczyniły się do niepokojącej sytuacji w kraju. Przykładowo, o ile pod koniec maja poziom Wisły na wysokości Warszawa-Bulwary wynosił ponad 3 metry, o tyle niespełna 3 tygodnie później – już 82 cm. Problem ten dotyczy wielu rzek w całej Polsce. Jest kilka czynników wpływajacych na nasilone występowanie suszy. Gorące lata, zmiana struktury opadów, obserwowany od kilku lat zdecydowanie cieplejszy i bardziej suchy sezon zimowy i mniejsze uwilgotnienie gleby – to tylko niektóre z problemów, z którymi się zmagamy. Warto podkreslić, że w centrum kraju miejscami roczna suma opadów nie przekracza nawet 400 mm. Ponadto na skutek zmian klimatycznych, średnie temperatury są znacznie wyższe niż 20 czy 30 lat temu, zwiększając tym samym parowanie wody. To z kolei przekłada się na coraz częstszy problem deficytu wody w środowisku.

Zwiększa się również ogólne zużycie wody z roku na rok. Ubiegłoroczny raport ONZ o zarządzaniu gospodarką wodną na świecie pokazuje, że w ciągu ostatniego stulecia poziom zużycia wzrósł aż sześciokrotnie, a w skali każdego kolejnego roku wzrasta o 1%. Najwyższa pora, by w obliczu kryzysu wodnego, mocno rozszerzyć działania, które będą wpływać na poprawę bilansu wodnego. Tym bardziej, że zmiany klimatyczne, wraz z rosnącą częstotliwością i intensywnością ekstremalnych zjawisk – burz, powodzi i susz, będą tylko pogarszać sytuację. Szczególnie w miastach, które na skutek nieodpowiedniej polityki przestrzennej są najbardziej „odwodnione”. Stało się to m.in. z powodu regulowania rzek, osuszania bagien i mokradeł czy też kanalizowania małych cieków wodnych w betonowych korytach.

W konsekwencji polskie miasta mają dziś olbrzymi problem z retencją wody. Ogólnie w kraju, magazynujemy jej zaledwie około 6,5 proc., a według ekspertów, moglibyśmy aż 45 proc., tak jak to np. robi Hiszpania, która uruchomiła narodowy program magazynowania wody. Zbudowano tam aż 1969 zbiorników retencyjnych, które w okresie intensywnych opadów gromadzą wodę, by w czasie suszy stopniowo ją oddawać.

Ogrody deszczowe i zielone dachy w miastach

Kompleksowe podejście do retencji miejskiej, bez wątpienia powinno obejmować zarówno infrastrukturę miejską jak i nieruchomości prywatne oraz inwestycje deweloperskie. Dzięki nowym technologiom, na rynku dostępnych jest coraz więcej rozwiązań pomagających w budowaniu tzw. idealnego modelu miasta-gąbki. To m.in. chłonące wodę chodniki, przepuszczające wodę drogi i ścieżki rowerowe, zbiorniki magazynujące i filtrujące wodę czy zielone dachy. Chwaleni w tej kwestii Duńczycy, od lat zmieniają elementy przestrzeni miejskiej na takie, które adaptują ją do zmian klimatu. Boiska i place zabaw, projektowane są tak, aby w czasie nawiedzających miasto ulew, wypełniać się wodą i służyć jako zbiorniki retencyjne.

W Polsce, dobry przykład daje m.in. Gdańsk. W mieście wybudowano już kilkanaście ogrodów deszczowych, które mogą pochłaniać nawet 40% wody więcej niż klasyczny trawnik. Ich zdaniem jest zbieranie i wykorzystywanie deszczówki z pobliskich terenów, także z powierzchni utwardzonych. Ogrody obsadzone są roślinnością hydrofitową, czyli takiej która lubi wodę, a poza retencją, spełniają też funkcję mini oczyszczalni. Wyselekcjonowane rośliny mają zdolność oczyszczania deszczówki i gleby z metali ciężkich. W ramach Gdańskiej Polityki Małej Retencji, ogrody deszczowe na osiedlach zakładają też deweloperzy, a ponadto, każdy mieszkaniec miasta, może ubiegać się o dofinansowanie takiej inwestycji na swoim podwórku.
Poprawa jakości miejskich ekosystemów to także zielone dachy. Retencja wody zapewniona przez takie rozwiązanie, mieści się w zakresie od 30, nawet do 100% opadu. W Polsce najwięcej takich inwestycji powstaje na dachach parkingów i garaży, choć najbardziej znanym polskim zielonym dachem jest bez wątpienia dach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego

Jak oszczędzać wodę w biurowcach

Rozwiązania umożliwiające retencjonowanie wody to także coraz częściej dobra praktyka deweloperów. Przykładem jest spółka biurowa Skanska, która zrównoważony rozwój uznaje za jedną ze swoich podstawowych wartości i uwzględnia ten element strategii na każdym poziomie działalności.

W kompleksie biurowym Generation Park w Warszawie, Skanska zastosowała system pozwalający na zwiększone retencjonowanie wody. Zamiast trafiać od razu do kanalizacji, jest gromadzona w znajdującym się pod budynkiem zbiorniku, z którego następnie jest czerpana i wykorzystywana do celów sanitarnych – dzięki temu można w maksymalnym stopniu eksploatować dostępne zasoby wodne.

W ostatnim czasie Skanska zaczęła także projektować i wdrażać rozwiązania zewnętrzne, które mają służyć ograniczeniu gwałtownego spływu wody deszczowej. Jednym z projektów, w którym firma zastosowała to założenie jest np. trójmiejski kompleks biurowy Wave w Gdańsku. Dzięki odpowiednio zagospodarowanej i znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie budynku przestrzeni zielonej, z jednej strony mniej obciążony będzie miejscowy system odprowadzania wody deszczowej, a z drugiej zatrzymywana zostanie część wody, która następnie będzie wykorzystana do podlewania drzew i krzewów otaczających inwestycję. Dodatkowo, w ramach inwestycji Wave, zaprojektowano ogród deszczowy. Pomysł obejmuje utworzenie terenu rekreacyjnego, pod którym znajdzie się zbiornik retencyjny, który w czasie gwałtownych ulew zapewni ochronę przed podtopieniami i będzie gromadził wodę wykorzystywaną do nawodnienia ogrodu w podczas suchych dni.

Kolejną alternatywą, które decyduje o wysokiej efektywności projektów biurowych w zakresie zrównoważonego zarządzania zasobów naturalnych, jest także połączenie systemów wykorzystujących wodę szarą i deszczową. Pierwszy z nich zbiera wodę z umywalek oraz pryszniców, uzdatnia ją, a następnie umożliwia ponowne wykorzystanie do celów technicznych lub czyszczenia np. toalet. Podobną rolę odgrywa także system zbierania wody deszczowej. Ta również jest odpowiednio filtrowana i wykorzystywana w biurach razem z wodą szarą. Są to rozwiązania, które pozwalają bardzo istotnie ograniczyć zużycie świeżej wody sieciowej w ramach użytkowanej powierzchni biurowej, a jednocześnie maksymalnie wykorzystać dostępne zasoby przy jej odpowiednim przefiltrowaniu.

Wodooszczędna armatura

Rozwiązania, które pozwalają oszczędzać wodę np. w biurach, nie zawsze muszą być skomplikowane. Wystarczy bowiem montaż systemów ograniczających pobór wody. To nic innego jak wodooszczędna armatura – prysznice, umywalki czy zlewy. Najemcy coraz częściej dążą do jak największego ograniczenia zużycia wody w trosce o środowisko naturalne i chętniej decydują się na budynki spełniające określone standardy w tym zakresie. I coraz częściej, apekty te stają się jedną z kluczowych kwestii, widoczną już na etapie projektowania biura.

Przykładem inwestycji, gdzie zastosowano wodooszczędną armaturę, jest m.in. łódzka Brama Miasta. Innowacyjne rozwiązania, które tam wprowadzono, korzystnie wpływają na całkowity bilans energetyczny projektu, a te, dotyczące ograniczenia zużycia wody polegają m.in. montażu odpowiedniej armatury o specjalnej konstrukcji pozwalającej zmniejszyć zużycie wody o około połowę.

Na rynku pojawia się coraz więcej produktów pozwalających maksymalnie oszczędzić wodę. Na przykład takie, gdzie sterowania dopływem wody odbywa się na bazie czujników ruchu. Odcięcie jej dopływu następuje tuż po opuszczeniu toalety czy łazienki, a kapiące krany czy „zawieszone” spłuczki sedesowe nie mają już racji bytu. Takie systemy automatycznie odcinają też dopływ wody w trakcie awarii.

Modelowe praktyki

Dobrych praktyk i rozwiązań, które wpływają na poprawienie bilansu wodnego w miastach oraz pozwalają na duże oszczędności wody w budynkach, jest bardzo wiele.

Jednym z przykładów jest budynek Instytutu Fizyki Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie, gdzie część dachów jest pokryta zielenią, a na dziedzińcu znajduje się otwarty zbiornik, do którego spływa woda nagromadzona po ulewnych deszczach. Dzięki systemowi adiabatycznemu, woda ta wykorzystywana jest m.in. do schładzania powietrza w budynku a system jest tak skonstruowany, że temperatura utrzymuje się na stałym poziomie 21-22°C, nawet gdy na zewnątrz jest 30°C. Deszczówka gromadzona jest też w dwóch cysternach znajdujących się w atriach uniwersytetu, jest ona potem wykorzystywana do podlewania roślin. Budynek nie jest podłączony do sieci kanalizacyjnej, a całą wodę zagospodarowuje na swoim terenie, a zastosowane w nim rozwiązania były udoskonalane już po zakończeniu realizacji, tak by zapewnić ich jak najwyższą efektywność. Do modelowych rozwiązań można też zaliczyć dziesięciokilometrowy tunel drenażowy w Hong Kongu zatrzymujący nadmiar wód opadowych z północnych dzielnic miasta.

W obliczu kryzysu wodnego i zmian klimatycznych, nie mamy już czasu by bagatelizować kwestię kurczących się zasobów wodnych. Musimy postawić na zielone dachy, ogrody deszczowe, wodooszczędną armaturę i wszelkie systemy retencjonowania i ponownego wykorzystywania wody w budynkach, a urbaniści powinni tak planować przestrzeń w miastach, aby odzyskały zdolność magazynowania wody.

Źródło: Spółka biurowa Skanska w Polsce.

Nieruchomości komercyjne w Polsce cieszą się największym zainteresowaniem w Europie Środkowo-Wschodniej

Warszawa_fot. Walter Herz

Większość kapitału zainwestowanego w nieruchomości komercyjne w Europie Środkowo-Wschodniej w pierwszym półroczu br. trafiła do Polski. Prognozy dotyczące krajowego rynku inwestycyjnego są bardzo optymistyczne.

Spis treści:
Magazyny na fali wznoszącej
Biura wciąż w cenie
Parki handlowe i obiekty typu convenience na topie
Zamrożone inwestycje w hotele

W pierwszej połowie bieżącego roku aktywność inwestorów przyniosła dużą ilość akwizycji na rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce. Przejęcia dotyczyły jednak głównie obiektów o niższej wartości niż przed rokiem. Stąd wolumen transakcyjny był o kilkanaście procent niższy niż rok temu. Niemniej, większość zainwestowanego kapitału w nieruchomości komercyjne w naszym regionie Europy w pierwszych sześciu miesiącach roku popłynęła do Polski.

– W pierwszym półroczu 2021 roku największą aktywność inwestycyjną na naszym rynku mogliśmy obserwować w sektorze magazynowym i biurowym. Pomiędzy te dwa segmenty podzielone zostały w zasadzie transakcje zawarte w tym czasie. Kilkunastoprocentowym udziałem w wolumenie transakcyjnym zapisał się sektor handlowy, w którym kupowane były głównie parki handlowe i mniejsze obiekty typu convenience. W dalszym ciągu umacnia się też rynek PRS, na którym odnotowane zostały kolejne transakcje – mówi Bartłomiej Zagrodnik, Managing Partner/CEO w Walter Herz.

Magazyny pozostają w trendzie, który w 2020 roku przyniósł sektorowi najlepszy wynik w historii rynku inwestycyjnego w Polsce. Podaż w segmencie magazynowym szybko rośnie. W pierwszej połowie roku oddane zostało ponad 1,1 mln mkw. nowych powierzchni, a w budowie na terenie kraju, według obliczeń Walter Herz, pozostaje rekordowa ilość – 3,4 mln mkw. magazynów. W tym roku sektor logistyczny wciąż pozostaje liderem, jeśli chodzi o wartość wolumenu inwestycyjnego, choć wynik odnotowany w pierwszych 6 miesiącach br. odbiega od rekordowego rezultatu uzyskanego w roku minionym.

Magazyny na fali wznoszącej
Nasz rynek nie jest tu wyjątkiem, w całej Europie inwestorzy koncentrują się głównie na nieruchomościach magazynowo-logistycznych. Należy jednak zwrócić uwagę, że prowadzone aktualnie rozmowy przynieść mogą także w najbliższych miesiącach transakcje typu prime w segmencie biurowym w Polsce. Przemawia za tym fakt, że właśnie te aktywa mogą teraz uzyskać stopę kapitalizacji na poziomie wyższym niż na początku ubiegłego roku. Myślę, że biura będą nadal fundamentalną wartością portfeli inwestycyjnych i w te klasę nieruchomości zostanie zainwestowana znaczna część nadwyżki globalnego kapitału – sądzi Bartłomiej Zagrodnik.

Wśród transakcji zrealizowanych od stycznia do czerwca 2021 roku na krajowym rynku powierzchni magazynowych wymienić można m.in. zakup BTS Castorama w Strykowie przez Savills Investment Management, nabycie projektów Duo Portfolio w Siemianowicach i Sosnowcu firmy 7R przez M7 RE, czy 7R City Flex w Rzeszowie przez PAREF.

W ostatnich tygodniach miały miejsce natomiast kolejne przejęcia na rynku magazynowym. Firmy Marvipol Logistics i PG Dutch Holding I B.V. z ramienia spółki PDC Industrial Center 108 zawarły z BGO Warsaw I Propco umowę sprzedaży udziałów w parku magazynowym Panattoni Park Konotopa IIa w Ożarowie Mazowieckim. M7 Real Estate w imieniu funduszu M7 CEREF II, który planuje inwestycje na ponad 100 mln euro, przejął magazyny przy ulicy Mogileńskiej 50 w Poznaniu. Palmira Capital Partners finalizuje z kolei transakcję zakupu łódzkiego parku magazynowego Brukowa Business Park.

Biura wciąż w cenie
Wśród największych transakcji zrealizowanych na rynku biurowym w pierwszej połowie br. wymienić można natomiast m.in. zakup portfela obiektów we Wrocławiu i Krakowie grupy BUMA przez Partners Capital/REINO Capital za około 200 mln euro, a w regionach gdańskiego biurowca Alchemia Neon przez niemiecki fundusz DWS.
Ponadto, niemiecki KGAL kupił od Echo Investment budynek Villa Offices w Browarach Warszawskich za około 86,7 mln euro. Debiutująca w Polsce spółka Indotek za 72,5 mln euro nabyła od notowanej w Polsce i Austrii spółki Immofinanz cztery biurowce o łącznej powierzchni ponad 45 tys. mkw. w Warszawie.

Pod młotek poszedł też warszawski kompleks Neopark zbudowany przez Yareal Polska, jak również biurowiec Wołoska 24 o powierzchni 23,5 tys. mkw. położony na warszawskim Mokotowie, który zakupił za ponad 60 mln euro od firmy Ghelamco czeski fundusz ZFP Investments, należący do słowackiego funduszu IAD Investments.
Generali Real Estate sfinalizowało przejęcie od PATRIZIA AG warszawskiego budynku biurowego Le Palais w imieniu funduszu Generali Europe Income Holding (GEIH), zarządzanego przez Generali Real Estate S.p.A SGR.

Poza tym, w Warszawie właściciela zmieniły Biura przy Willi w Browarach Warszawskich, Spark B, Cybernetyki Office Center i Bokserska Office Center. Niedawno dołączyły do nich Biura przy Warzelni, największy biurowiec kompleksu Browary Warszawskie oraz zabytkowa Warzelnia, które od spółki Echo Investment kupiła firma Deka Immobilien za około 152,3 mln euro.

Parki handlowe i obiekty typu convenience na topie
Na rynku handlowym poszukiwane są przede wszystkim parki i obiekty charakteryzujące się niskimi wolumenami najmu. Większość transakcji związanych ze sprzedażą nieruchomości typu convenience w pierwszej połowie br. dotyczyło projektów położonych w miastach poniżej 50 tys. mieszkańców.
Największy udział w strukturze transakcji odnotowanych w tym czasie w segmencie handlowym przypadł natomiast na portfelowy zakup centrów handlowych M1 przez notowaną na giełdzie w Johannesburgu spółkę EPP za kwotę ponad 100 mln euro. W pierwszym półroczu br. sprzedawane były też obiekty należące do Tesco, które opuszcza polski rynek.

Wśród ostatnio zarejestrowanych umów w sektorze handlowym wymienić zaś można m.in. sprzedaż Pasażu Wiślanego w Grudziądzu przez Rank Progress, który ma przejść w ręce spółki MSRETAIL V za 5,13 mln euro netto.

Zamrożone inwestycje w hotele
Pandemia odwróciła uwagę inwestorów od obiektów hotelowych. W pierwszej połowie tego roku w sektorze odnotowana została tylko jedna transakcja o wartości 29 mln euro dotycząca nabycia warszawskiego Regenta przez PHN i PHH.

– Inwestorzy podchodzą teraz ostrożnie do lokowania kapitału w hotele. Fundusze inwestycyjne w przeważającej większości mają wstrzymane akwizycje hotelowe. Należy jednak zaznaczyć, że poza wyspecjalizowanymi podmiotami, hotele nigdy nie były dla nich priorytetowymi aktywami, a w pandemii inwestorzy jeszcze bardziej stracili nimi zainteresowanie. Szczególnie, że długo wyczekiwanych okazji cenowych na rynku nadal nie ma. Przynajmniej, jeśli chodzi o atrakcyjnie zlokalizowane hotele oferujące minimum 100 pokoi. Właściciele takich obiektów nie obniżają cen. Być może większe szanse inwestycyjne dopiero nadejdą. Wiele zależało będzie od dalszego oddziaływania pandemii na biznes – informuje Katarzyna Tencza Associate Director Investment & Hospitality z Walter Herz.

Katarzyna Tencza przyznaje, że od kilkunastu miesięcy widoczny jest spadek zapotrzebowania na działki pod obiekty hotelowe w dużych miastach.

Zabezpieczone w latach wcześniejszych grunty, które miały zostać przeznaczone pod inwestycje hotelowe czekają na lepsze czasy albo poszukiwane są dla nich alternatywne formy zagospodarowania. Duża część planowanych realizacji jest wstrzymana albo odkładana w czasie, a niektóre już przekwalifikowane zostały na inwestycje mieszkaniowe. Nadal dużym zainteresowaniem cieszą się natomiast grunty pod hotele resortowe, szczególnie w atrakcyjnych lokalizacjach nadmorskich i górskich – dodaje.

Rozwój sytuacji związanej z pandemią jest nadal trudny do przewidzenia, co przekłada się na brak możliwości oszacowania przyszłego popytu. To z kolei powoduje, że banki dystansują się od kredytowania inwestycji hotelowych.
Rynek mieszkań na wynajem w budowie

Swoją pozycję konsekwentnie buduje także krajowy rynek PRS, który coraz silniej skupia uwagę inwestorów. W tym roku mogliśmy obserwować kolejne inwestycje w tym segmencie rynku. Jak podaje Walter Herz, w pierwszym półroczu wartość transakcji wyniosła 0,56 mld euro. Do nabycia projektów po zakończeniu ich realizacji oraz finansowania budowy nieruchomości przeznaczonych na wynajem zobowiązał się m.in. fundusz Heimstaden Bostad, który zawarł umowę z firmą Spravia (dawny Budimex Nieruchomości) na zakup 2500 lokali za ponad 300 mln euro.
Firma deweloperska YIT zakontraktowała natomiast ponad 1 tys. mieszkań w Warszawie zawierając umowę ze skandynawskim funduszem NREP, który niedawno wszedł do Polski i sfinalizował również zakup portfela logistycznego o powierzchni 130 tys. mkw.
Źródło: Walter Herz.

Kryzys dotknął rynek mieszkań na wynajem: brakuje chętnych lokatorów

zdjęcie (1)
Jeszcze do niedawna inwestycje w lokale na wynajem były uznawane za żyłę złota. Rentowność nie spadała poniżej 4%, wartość nieruchomości ciągle wzrastała. Wydawało się, że ten segment jest bezpieczny i przyszłościowy. Wraz z wprowadzonymi obostrzeniami z powodu pandemii COVID-19, popyt wycofał się z rynku, co spowodowało katastrofalne skutki dla indywidualnych inwestorów. 

Jako pierwsi starty odnotowali wynajmujący w krótkim terminie. Próbowali się ratować, przekształcając ofertę w najem długoterminowy, ale i ten obecnie boryka się z ogromnymi problemami. Powodów takiej sytuacji jest kilka. Najważniejsze to: większa liczba ofert najmu, wzrost znaczenia najmu instytucjonalnego, zmiana nawyków mieszkaniowych oraz atrakcyjne kredyty.

Spis treści:
Popyt w dół
Podaż w górę
Bezlitosne zasady makroekonomii
Jak wyjść z kryzysu?

Jak wynika z najnowszego raportu firmy Emmerson Evaluation „Evaluer Index 2021”, poprzedni rok  przyniósł zawirowania na rynku najmu, a wprowadzone obostrzenia związane z pandemią znacząco odbiły się na jego rentowności. Jeszcze w 2020 roku, średnia stopa zwrotu z najmu wynosiła od 3 do 5 proc., w zależności od miasta. W tym roku najem krótkoterminowy w ogóle przestał być rentowny, chociażby przez wysoką inflację.

Popyt w dół
– Na spadek rentowności najmu krótkoterminowego oddziałuje przede wszystkim czas, w którym mieszkania nie są wynajmowane. Do takiej sytuacji doszło podczas pandemii, w przypadku najmu krótkoterminowego nastąpił odpływ klientów – głównie turystów i najemców biznesowych. Nie inaczej jest z najmem długoterminowym, gdzie klientami są głównie studenci, pracownicy tymczasowi i cudzoziemcy – tłumaczy Mateusz Gąsior, prezes zarządu imieszkanie.pl.

Wraz z pandemią koronawirusa zmieniły się również nawyki mieszkaniowe. Najemcy poszukują większych nieruchomości, a także tych z balkonem, tarasem czy ogródkiem. Praca zdalna spowodowała z kolei, że mniej znacząca stała się lokalizacja nieruchomości w centrum. Jak wiadomo, do tej pory pod kątem inwestycji wybierane były głównie małe mieszkania 2-pokojowe zlokalizowane w najbardziej atrakcyjnych częściach miasta. Obecnie nie są już one obiektem zainteresowania potencjalnych najemców.

Podaż w górę
Jednocześnie można obserwować wzrost podaży nowych ofert. Głównym czynnikiem stymulującym ich dopływ, jest rekordowo atrakcyjna oferta kredytów hipotecznych. Coraz większy udział w podaży ma również najem instytucjonalny.

– Na rynku pojawiają się więksi gracze, którzy mają konkurencyjną ofertę w stosunku do najmu prywatnego. Klienci przekonują się do profesjonalnych ofert, które są bardziej elastyczne. Dlatego najem profesjonalny, świadczony przez firmy stanie się w kolejnych latach coraz bardziej dostrzegalny i istotny. Do tego pojawia się coraz więcej ofert prywatnych akademików. To wszystko ma istotny wpływ na pogorszenie się sytuacji najemców indywidualnych – wyjaśnia Mateusz Gąsior, prezes zarządu imieszkanie.pl.

Bezlitosne zasady makroekonomii
Wzrost podaży i spadek popytu, zgodnie z podstawowymi zasadami makroekonomii, spowodowały obniżki cen czynszów. W ujęciu ogólnopolskim ceny mieszkań na wynajem spadły średnio o 5 proc.

Z raportu firmy Emmerson Evaluation, wynika, że największe spadki czynszów najmu wystąpiły w Krakowie (9,6 proc. r./r.) i Warszawie (9,5 proc. r./r.). Najmniejsze zaś obniżki odnotowano w Poznaniu, ale i tu czynsze spadły średnio o 5,7% w skali roku. Najniższe ceny wynajmu mieszkań obecnie można znaleźć w Białymstoku, Bydgoszczy i Olsztynie.

Natomiast serwis Businessinsider.com.pl informuje, że za wynajem mieszkania jednopokojowego w Warszawie obecnie trzeba zapłacić ok. 1900 zł, w kwietniu 2020 r. było to 2050 zł. Natomiast dwa pokoje w stolicy kosztują 2400 zł (w zeszłym roku było to 2600 zł). O 200 zł spadły stawki czynszu mieszkania trzypokojowego – z 3500 zł do 3300 zł.

Jak wyjść z kryzysu?
Trudna sytuacja na rynku najmu, z którą obecnie mamy do czynienia, w niedługim czasie doprowadzi do nieopłacalności prowadzenia takiego biznesu. Z obawy przed ponoszeniem strat, inwestorzy indywidualni będą decydować się na sprzedaż mieszkań. Potwierdza to prezes zarządu imieszkanie.pl – Takim inwestorom będzie z pewnością zależało na szybkiej sprzedaży nieruchomości, która nie przynosi zysków, a generuje koszty. To z kolei spowoduje wzrost podaży ofert przeznaczonych do sprzedaży. Może być to właśnie ten moment, kiedy ceny nieruchomości zaczną spadać lub zmniejszy się dynamika wzrostów cen. Na znaczeniu zyskają oferty firm, które zajmują się szybkim skupowaniem nieruchomości, bowiem utrzymywanie jej w oczekiwaniu na klienta, może okazać się bardziej kosztowne – wyjaśnia Mateusz Gąsior.

Jeszcze pod koniec roku mówiło się o tym, że rynek nieruchomości wyszedł z kryzysu suchą stopą. Nie dotyczy to jednak najmu, który padł ofiarą koronawirusa. Powikłania są związane z obniżką cen czynszów, obniżeniem rentowności i koniecznością zmiany kierunku modelu biznesowego. Szybka sprzedaż może być receptą na ograniczenie strat.

Źródło: iMieszkanie.pl

Rynek hotelowy najgorzej zniósł pandemię

bill-anastas-241386-unsplash
Sektor hotelarski wyraźnie odczuł wpływ pandemii koronawirusa, która wybuchła w 2020 roku.

Krótko po wybuchu pandemii wirusa COVID-19 rząd wprowadził szereg obostrzeń. Te długofalowe obostrzenia najmocniej dotknęły hotelarzy. Obiekty komercyjne zostały zamknięte, natomiast wszelkie imprezy i konferencje odwołane. Polacy, na których nałożono lockdown, musieli zapomnieć o urlopach, a tym samym odwołali rezerwacje hotelowe. Obecnie sektor hotelarski stara się stanąć na nogi. Sezon wakacyjny jest na to najlepszym okresem.

W które sektory rynku nieruchomości najmocniej uderzyła pandemia?

dominik-vanyi-469309-unsplash
Pandemia koronawirusa dała się odczuć rynkowi nieruchomości. Poszczególne segmenty inaczej odczuły jednak jej wpływ.

Najmocniej jej negatywne skutki odczuł sektor hotelarski. Podczas lockdownu wszystkie hotele zostały zamknięte. Równie dotkliwie pandemia odbiła się na sektorze biurowym.
Z mniejszym stopniu jej skutki odczuł sektor mieszkaniowy, który szybko wrócił na tory. Natomiast korzyść przyniosła sektorowi magazynów, który dzięki rozwojowi rynku e-commerce, szybko zaczął się rozwijać.

Które sektory rynku nieruchomości najmocniej odczuły pandemię?

Magdalena Łozowicka
Które sektory rynku nieruchomości najmocniej odczuły pandemię koronawirusa, jaka wybuchła pod koniec pierwszego kwartału 2020 roku? Jej skutki odczuły wszystkie sektory, jednak o ile w przypadku magazynów pandemia doprowadziła do poprawy sytuacji, o tyle w sektorze biurowym czy hotelowym do czasowego zamrożenia. Mieszkaniówka z kolei wyszła z pandemii obronną ręką i utrzymała dotychczasową dynamikę.

Spis treści:
Sektor nieruchomości biurowych
Sektor hotelowy
Sektor nieruchomości mieszkaniowych
Sektor magazynowy

Pandemia koronawirusa wybuchła w Polsce w marcu 2020 roku. Krótko po ogłoszeniu pandemii w naszym kraju, rząd postanowił wprowadzić lockdown. W efekcie Polacy zostali zamknięci w swoich domach. Jak sytuację tę odczuły poszczególne sektory rynku nieruchomości?

Sektor nieruchomości biurowych

Sektor biurowy był jednym z tych, które najszybciej odczuły wpływ pandemii. Kiedy całkowity lockdown został wprowadzony w naszym kraju, Polacy zostali oddelegowani do pracy zdalnej. W efekcie biurowce – zarówno te w dużych metropoliach miejskich, jak i małych miejscowościach – opustoszały. Przedsiębiorcy, którzy do tej pory wynajmowali duże powierzchnie biurowe, zaczęli redukować ilość zajmowanej powierzchni. Niektóre firmy całkowicie zaniechały utrzymywania stacjonarnych biur i wypowiedziały umowy najmu zajmowanej dotychczas powierzchni biurowej, chociaż do decyzji takiej popchniętych zostało stosunkowo niewiele firm.
Czas, jaki pracownicy spędzili na home office pozwolił pracodawcom zweryfikować, czy taki system pracy się sprawdza. Po zniesieniu lockdownu spora część pracowników mimo wszystko nie wróciła do stacjonarnych biur, lecz pozostała na pracy zdalnej. Popularny jest obecnie również hybrydowy system pracy.
Takie rozwiązanie jest korzystne nie tylko dla pracowników, którzy nie musza poświęcać czasu na dojazdy do pracy. Również dla wielu pracodawców takie rozwiązanie jest opłacalne. Nie muszą oni bowiem utrzymywać dla swoich pracowników stacjonarnych miejsc pracy. W efekcie mogą wynajmować mniejsze biura, co przekłada się na sporą, comiesięczną oszczędność finansową.
Eksperci rynkowi szacują, że sytuacja sektora biurowego jeszcze przez kilka lat nie wróci do poprzedniej kondycji. Na rynek może być oddawanych mniej inwestycji, gdyż zapotrzebowanie na nowoczesne powierzchnie biurowe zwyczajnie zmalało.

Sektor hotelowy

Hotelarze podobnie jak właściciele biurowców, po wybuchu pandemii stanęli pod ścianą. Hotele zostały zamknięte krótko po ogłoszeniu pandemii wirusa SARS-CoV-2 w Polsce. Nie mogły ani wynajmować pokoi hotelowych swoim gościom, ani wydawać posiłków w restauracjach. Wstrzymana została również działalność części skierowanej do klientów biznesowych, czyli sal konferencyjnych i bankietowych. Brak źródła przychodu w kontrze do konieczności utrzymania obiektu oraz jego pracowników, szybko zweryfikowało, którzy hotelarze mają szansę na utrzymanie się na rynku. Wielu z nich podjęło drastyczne kroki i zwolniło część personelu.
Kiedy rząd umożliwił uruchomienie części gastronomicznej, hotelarze szybko zaczęli wydawać posiłki na wynos. Rozwiązanie to umożliwiło im minimalizację ponoszonych co miesiąc strat.
Sytuacja w sektorze hotelowym odmieniła się, gdy rząd ogłosił otwarcie hoteli. Doszło do tego przed rozpoczęciem sezonu wakacyjnego, dzięki czemu właściciele hoteli mogli nadrobić straty. Obecnie, kiedy to sezon wakacyjny jest w pełni, hotele notują duże obłożenie. Zawdzięczają to po części faktowi, że wielu Polaków zrezygnowało ze spędzenia wakacji za granicą i w tym roku zdecydowało się na urlop w kraju. Zainteresowanie ofertą hoteli w Polsce wyraźnie więc wzrosło.

Sektor nieruchomości mieszkaniowych

Sektor mieszkaniowy całkiem dobrze poradził sobie z wybuchem pandemii. Deweloperzy nie czekali na rozwój wydarzeń, tylko szybko podjęli kroki, aby sprzedaż w ramach ich inwestycji mieszkaniowych nie stanęła w miejscu.
W okresie całkowitego lockdownu, kiedy kupujący nie mieli możliwość oglądania inwestycji mieszkaniowych na żywo, deweloperzy wyszli im naprzeciw korzystając z nowoczesnych technologii. W ich ofercie pojawiły się wirtualne spacery, umożliwiające zobaczenie, jak prezentuje się inwestycja – zarówno mieszkania, jak i teren wokół budynku.
Deweloperzy umożliwili także kontakt z biurem sprzedaży i konsultantami za pomoc chat-ów. Nie zaprzestano też podpisywać umów. Deweloperzy doszli w tym zakresie do porozumienia z kancelariami notarialnymi, dzięki czemu klienci zdecydowani na zakup mieszkania mogli podpisać umowę przedwstępną poza kancelarią.
Co zaskakujące, pandemia koronawirusa nie ostudziła zapału Polaków do poszukiwania mieszkania na sprzedaż. W dalszym ciągu szukali oni kontaktu z deweloperami i chętnie korzystali z oferowanych przez nich rozwiązań (jak choćby wspomniany wcześniej wirtualny spacer). Pomimo wybuchu pandemii, potrzeby mieszkaniowe Polaków nie uległy bowiem zmianie. Osoby, które musiały kupić nowe mieszkanie, starały się nie odkładać tej decyzji w czasie. Co więcej, obecnie ceny mieszkań szybują w górę. Pomimo dużego wzrostu cen, chętnych na zakup mieszkania z rynku pierwotnego wcale nie brakuje. Deweloperzy szybko znajdują nabywców dla lokali mieszkalnych, które powstają w ramach jeszcze nieukończonych inwestycji mieszkaniowych. Co więcej, ceny mieszkań rosną, co mimo wszystko nie zraża kupujących.

anders-jilden-Sc5RKXLBjGg-unsplash

Sektor magazynowy

Sektor magazynowy był tym, który z odróżnieniu od pozostałych rynków, odnotował dynamiczny rozwój. Wyraźnie wzrosło zapotrzebowanie na nowoczesne magazyny i hale produkcyjne. Większym zainteresowaniem ze strony najemców cieszyły się też powierzchnie w dużych centrach logistycznych. Za tak nieoczekiwanym rozwojem sektora magazynowego stoi rynek e-commerce. To właśnie on przyczynił się do zwiększenia zapotrzebowania na nieruchomości komercyjne wśród przedsiębiorców.
W okresie lockdownu, kiedy to większość stacjonarnych sklepów była zamknięta, Polacy w dalszym ciągu chcieli dokonywać zakupów. Od odzieży i kosmetyków po artykuły gospodarstwa domowego czy sprzęt ogrodowy – sprzedaż Internetowa w firmach ruszyła pełną parą. Firmy działające w branży e-commerce szybko dostrzegły przypływ klientów, i szybko odpowiedziały dodatkową zachętą. Wiele sklepów online zaproponowało kupującym darmowe dostawy i możliwość darmowych zwrotów zakupionych towarów. Firmy poprawiły również funkcjonowanie swoich sklepów internetowych, dzięki czemu zakupy stały się jeszcze przyjemniejsze i bardziej intuicyjne.
Zwiększenie sprzedaży w sektorze e-commerce poskutkowało wzrostem zapotrzebowania na nowoczesne przestrzenie magazynowe. Przedsiębiorcy poszukiwali też hal i powierzchni w centrach logistycznych. Sektor magazynowy rozwinął skrzydła a deweloperzy szybko podjęli się realizacji nowych projektów inwestycyjnych. Można się spodziewać, że ten sektor rynku nieruchomości będzie notował dalszy rozwój.

W zależności od sektora, rynek nieruchomości w różny sposób odczuł wpływ pandemii koronawirusa. Dla jednych sektorów okazał się on dużą próbą, inne z kolei rozkwitły.
Jaka będzie najbliższa przyszłość poszczególnych sektorów rynku nieruchomości? Bardzo ciężko stwierdzić, gdyż wszystko zależy od tego, czy nie zderzymy się z kolejną falą zachorowań i czy nie zostanie wprowadzony kolejny lockdown. Póki co wszystkie sektory rynku nieruchomości zdają się wychodzić na prostą, a sektor magazynowy wyraźnie pnie się w górę.

Magdalena Łozowicka
Redaktor Naczelna
Komercja24.pl

Ważna zmiana dla najemców lokali w galeriach handlowych w czasie zakazu prowadzenia działalności

Adam Ziębicki

Od dnia 23 lipca 2021 r. obowiązuję art. 15 ze1 ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw, który wprowadził nowe rozwiązania dla najemców lokali w galeriach handlowych. Jednocześnie, w ramach nowelizacji ww. ustawy, uchylony został art. 15 ze.

Nowy przepis wprowadza następujące rozwiązanie w odniesieniu do umów najmu, dzierżawy lub innej podobnej umowy, która została zawarta przed dniem 14 marca 2020 r., a która dotyczy oddania do używania powierzchni handlowej w obiektach powyżej 2000 m2. Otóż w okresie obowiązywania zakazu prowadzenia działalności w ww. obiektach, wysokość świadczenia z tytułu używania powierzchni handlowej ulega obniżeniu do 20% do wysokości świadczenia. Z kolei w okresie trzech miesięcy od dnia zniesienia zakazu, wysokość świadczenia z tytułu używania powierzchni handlowej zostaje obniżona do 50%. Przez powierzchnie handlową uznaje się każdą powierzchnie znajdującą się w obiekcie handlowym o powierzchni sprzedaży powyżej 2000 m2, niezależnie od celu oddania powierzchni do używania, w tym w szczególności sprzedaży towarów, świadczenia usług i gastronomii.

Warto w tym miejscu nadmienić, że nowe przepisy Tarczy Antykryzysowej nie są jedynymi, które mogą być podstawą do obniżenia wysokości świadczenia za najem, dzierżawę czy tez innej umowy, w której dochodzi do oddania do używania powierzchni handlowej. Każda bowiem ze stron ww. umowy może żądać oznaczenia przez sąd wysokości obniżenia świadczeń na podstawie istniejącego już art. 3571 k.c. – wskazuje mecenas Adam Ziębicki z kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy. Co istotne, sądy w tego typu sprawach stają po stronie najemców, czego najlepszym przykładem są postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie, w przedmiocie udzielenia zabezpieczenia poprzez obniżenie czynszu na czas trwania postępowania – podkreśla Ziębicki.

Wobec wejścia w życie art. 15 ze1, uchylone zostały pierwotne rozwiązania wprowadzone dla najemców w ramach Tarczy Kryzysowej. Tym samym, od dnia 23 lipca 2021 r. uchylone zostało rozwiązanie, w myśl którego w okresie obowiązywania zakazu prowadzenia działalności w obiektach handlowych, wzajemne zobowiązania stron umowy najmu, dzierżawy lub innej podobnej umowy, wygasały, jeżeli w okresie trzech miesięcy od dnia zniesienia zakazu prowadzenia działalności najemca złożył wynajmującemu ofertę przedłużenia obowiązywania umowy na dotychczasowych warunkach o okres obowiązywania zakazu prowadzenia działalności, przedłużonego o sześć kolejnych miesięcy.

– Choć wprowadzone zmiany z perspektywy najemców należy ocenić pozytywnie, to podkreślenia wymaga fakt, że całkowicie zostały przez ustawodawcę pominięte interesy wynajmujących, albowiem dla tych drugich nie wprowadzono żadnych rozwiązań mających przeciwdziałać negatywnych skutkom wystąpienia COVID-19 i ograniczeń lub zakazów w prowadzeniu działalności gospodarczej. Należy także zadać pytanie dlaczego ustawodawca nowe rozwiązanie zadedykował jedynie umowom zawartym przed 14 marca 2020 r., podczas gdy znacznie dłuższe i bardziej dotkliwe ograniczenia w prowadzeniu działalności wystąpiły na przełomie 2020 i 2021 r., po pierwszej fali COVID-19, po której nawiązywano nowe umowy najmu – nadmienia mec. Ziębicki.

Autor: mecenas Adam Ziębicki z kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy.

Raport z rynku nieruchomości: Najlepsze pierwsze półrocze w historii rynku pierwotnego

JLL 2019-02 Dzień 1

Sprzedaż nowych mieszkań na największych rynkach w Polsce utrzymała się w II kwartale br. na rekordowym poziomie 19,5 tys. co zaowocowało najlepszym w historii wynikiem pierwszego półrocza.

Spis treści:
Szybka sprzedaż przestaje być priorytetem
Bańka czy nie bańka

Utrzymanie drugi kwartał z rzędu wyśrubowanego wyniku sprzedaży na poziomie 19,5 tys. mieszkań sprawiło, że deweloperzy działający w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi w I półroczu 2021 r. sprzedali łącznie 39 tys. mieszkań, czyli o 7,2% więcej niż w najlepszym do tej pory pierwszym półroczu 2017 r. Rosnące ceny potwierdzają, że sprzedaż mogłaby być wyższa, gdyby nowa podaż nadążała za popytem – czytamy w najnowszym raporcie JLL Rynek mieszkaniowy w Polsce – II kwartał 2021.

W II kw. 2021 r. do sprzedaży wprowadzono 15,8 tys. lokali, o 14% więcej niż przed kwartałem i o 50% więcej r-d-r. Wprawdzie poziom wprowadzeń był dość wysoki – porównywalny z przeciętną kwartalną liczbą wprowadzeń z 2019 r., ale utrzymująca się kolejny kwartał z rzędu wyraźna przewaga zakupów nad nową podażą sprawiła, że pula mieszkań dostępnych w ofercie deweloperów ponownie zmalała i na koniec czerwca 2021 r. wyniosła zaledwie 37,8 tys. Jest to najniższy poziom oferty od III kw. 2010 r., potwierdzający duże problemy deweloperów z zaspokojeniem popytu.

Porównanie poziomu sprzedaży do tego sprzed roku wypada wprawdzie spektakularnie, ale ze względu na anomalię jaką był pierwszy, najbardziej dotkliwy dla branży mieszkaniowej lockdown, trudno je przyjmować za miarodajne. Faktem jest jednak, że poza okresem kwietnia i maja ubiegłego roku, pandemia nie wpłynęła negatywnie na popyt na rynku mieszkaniowym. Przeciwnie, do szerokiej grupy osób, które chcą kupić mieszkanie w celu zaspokojenia własnych potrzeb dołączyła rzesza posiadaczy oszczędności, wierząca w dalszy wzrost cen mieszkań chroniący ich pieniądze przed inflacją. Popyt wspierany jest bardzo tanimi w polskich warunkach kredytami, a ponieważ sytuacja na rynku pracy jest dobra i wynagrodzenia rosną, to banki chętnie kredytów mieszkaniowych udzielają,

komentuje Aleksandra Gawrońska, dyrektor Działu Badań Rynku Mieszkaniowego JLL.

Liczone przez ekspertów JLL tempo teoretycznej wyprzedaży, wskazujące na czas potrzebny do całkowitego wyprzedania oferty na rynku pierwotnym przy założeniu, że nowe inwestycje nie będą uruchamiane oraz, że popyt utrzyma się na średnim poziomie z ostatnich 12 miesięcy, na wszystkich analizowanych przez JLL rynkach spadł poniżej 3 kwartałów (gdzie za stan zbliżony do równowagi przyjmuje się 4-5 kwartałów). Najbardziej niepokojąco wygląda sytuacja w Warszawie. Tam oferta nowych mieszkań spadła do 9 700 i jest najniższa w historii. Jednocześnie w I półroczu sprzedaż odnotowana w stolicy wyniosła 13 000 lokali – co dało drugi najlepszy w historii wynik liczony w tym mieście w pierwszej połowie roku.

Szybka sprzedaż przestaje być priorytetem

Mimo raportowanego przez GUS rekordowego poziomu pozwoleń wydawanych w sektorze mieszkaniowym, sytuacja podażowa w największych miastach nie poprawia się. Przewaga pozwoleń nad liczbą inwestycji rozpoczętych oznacza nadwyżkę, która może zostać wykorzystana w niedalekiej przyszłości, ale pojawiła się ona po pierwszym półroczu nie we wszystkich miastach. W Warszawie sytuacja wyglądała odwrotna: deweloperzy ruszyli z budową nieco większej liczby mieszkań, niż ta, na których budowę dostali w tym samym okresie pozwolenia.
Czynnikiem, który każe firmom zachować określoną rezerwę i spowolnić proces kolejnych wprowadzeń jest także dynamika zmian na rynku mająca związek z rosnącymi kosztami materiałów budowlanych i robocizny.

Wielu deweloperów broniąc się przed rosnącymi cenami w sektorze budowlanym wzięła na siebie ryzyko realizacji inwestycji bez zatrudniania generalnego wykonawcy – czy to za pośrednictwem własnych spółek budowlanych, czy w ramach stworzonych w strukturze firmy zespołów zarządzających procesem budowlanym. Zmniejszając ofertę i etapując wprowadzanie do niej kolejnych pul lokali, uciekają przed ryzykiem wzrostu kosztów w prowadzonych w danym momencie projektach,

tłumaczy Aleksandra Gawrońska, ekspertka JLL.

Dodatkowo, w większości dużych miast deweloperzy mają problem z zakupem nowych terenów, bo albo takich gruntów nie ma, albo ceny zakupu przekraczają granice opłacalności projektu. W tej sytuacji coraz częściej, zamiast – jak dotychczas – przyspieszać sprzedaż, firmy odwlekają moment wprowadzenia do sprzedaży części mieszkań po to, aby w kolejnych miesiącach nie zostać z „pustymi półkami” w biurach sprzedaży.

Bańka czy nie bańka

Zasilanie oferty nową podażą ma obok rosnących kosztów budowlanych ma największy wpływ na poziom cen, które od długiego czasu utrzymują się w trendzie rosnącym. Wzrost średniej ceny mieszkań pozostających w ofercie na sześciu największych rynkach wyniósł na koniec czerwca 4% k-d-k. W ujęciu rocznym było to już 8%. Jeśli natomiast spojrzeć na poszczególne rynki osobno, to w porównaniu do wartości sprzed roku w Warszawie, Wrocławiu i Łodzi wzrost ceny średniej był dwucyfrowy (odpowiednio 10%, 12% i 17% r-d-r).

Niestety, wydaje się mało prawdopodobne, aby ceny mogły w niedalekiej przyszłości zacząć spadać. Prognozy inflacji każą liczyć się z dalszym wzrostem kosztów realizacji, a do puli wydatków ponoszonych przez deweloperów dojdą w przyszłym roku składki na Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. Sytuację mógłby złagodzić napływ na rynek gruntów działek należących do samorządów i Skarbu Państwa, ale na to się w najbliższym czasie nie zanosi. W dłuższej perspektywie na koszty związane z realizacją zacznie też mieć wpływ nowa polityka unijna „Fit for 55”, prawdopodobnie podrażająca energochłonne materiały budowlane,

komentuje Kazimierz Kirejczyk, wiceprezes zarządu JLL.

Bardzo wysoką sprzedaż coraz trudniej tłumaczyć odreagowywaniem pandemii i realizacją zakumulowanego rok temu popytu. Rosnąca grupa nabywców spekulacyjnych przy tak dynamicznie rosnących cenach sprawia, że co raz częściej pojawia się teza o bańce na rynku mieszkaniowym, a opinie ekonomistów na ten temat są podzielone.
Zdaniem Kazimierza Kirejczyka, ze zjawiskiem klasycznej bańki mamy do czynienia wtedy, kiedy może ona pęknąć, co oznaczałoby szybki spadek cen i wyprzedaż zakumulowanego zasobu. Tymczasem w obecnych warunkach ograniczonej podaży i raczej niedoboru niż nadpodaży nowych mieszkań, trudno spodziewać się wyraźnej przeceny.

Na zakupionych po bardzo wysokich cenach gruntach w warunkach nowych regulacji dotyczących energooszczędności i przy niedoborze siły roboczej w sektorze budowlanym trudno będzie budować tanio. W momencie przesilenia bardziej prawdopodobne wydaje się, że deweloperzy jeszcze mocniej ograniczą podaż i będą bronić osiągniętego poziomu cen. Oczywiście w perspektywie kolejnych lat średnia cena może zacząć spadać, ale nastąpi to raczej na skutek zasilenia oferty zupełnie innym produktem – położonym na peryferiach, realizowanym w niższym standardzie – niż w rezultacie przeceny inwestycji dziś wprowadzanych do sprzedaży,

komentuje Kazimierz Kirejczyk, ekspert JLL.

Źródło: JLL.

Raport: Obrót nieruchomościami w 2020 roku

analiza
Główny Urząd Statystyczny opublikował informację nt obrotu nieruchomościami w ubiegłym roku.

Jak podają eksperci Głównego Urzędu Statystycznego, w 2020 r. podpisanych zostało 564,3 tys. aktów notarialnych dotyczących sprzedaży nieruchomości. Jest to o 0,4% więcej niż rok wcześniej. W porównaniu z 2019 rokiem, największy wzrost liczby aktów notarialnych wystąpił w przypadku sprzedaży działek niezabudowanych (o 17,1%). Największy spadek odnotowany został w przypadku aktów notarialnych dotyczących sprzedaży nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego (o 22,9%) i sprzedaży spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu (o 15,0%).

Społeczne aspekty wpływu pandemii koronawirusa na środowisko pracy

Lidia Zawiła

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy diametralnie zmieniło się postrzeganie pracy biurowej w dotychczas znanej formie. Nowe potrzeby społeczne znalazły odzwierciedlenie w zmieniających się potrzebach pracowników, a to z kolei w bezpośredni sposób przełożyło się na zmianę oczekiwań najemców budynków biurowych. Coraz częściej zaczęto przyglądać się relacjom w zespołach, zmianom samopoczucia pracowników i ich nastawienia w trakcie pandemii.

Spis treści:
Wyzwania kadry zarządzającej
Zarządzanie rozproszonym zespołem
Dylematy pracowników

Nowa rzeczywistość wymusiła modyfikację dotychczasowych nawyków, a w konsekwencji dotknęła wszystkie szczeble organizacji i na nowo zdefiniowała perspektywy zarówno kadry zarządzającej, jak i podlegających im pracowników.

„Obecnie jesteśmy nie tylko świadkami, ale również czynnymi uczestnikami trwającej metamorfozy w obszarze pracy biurowej. Model hybrydowy, którego jeden z elementów zakłada łączenie pracy z biura ze zdalnym wykonywaniem obowiązków w ramach home office lub w innym dowolnym miejscu pracy, stanowił dotychczas raczej benefit. Aktualnie stał się najbardziej rozpowszechnionym stylem pracy, jednocześnie stawiając przed firmami zupełnie nowe, nieznane dotychczas wyzwania,” – komentuje Lidia Zawiła, Konsultant w dziale Badań Rynku w Knight Frank.

Wyzwania kadry zarządzającej
Dla kadry zarządzającej utrudnione okazało się budowanie kultury organizacji oraz zaangażowania pracowników. Jednocześnie nowym wyzwaniem była także rekrutacja nowych pracowników, a tym samym proces wdrożenia ich w struktury organizacji. Przebywanie w stałym wirtualnym kontakcie wymusiło potrzebę bardzo precyzyjnego określania kierunku działania i komunikowania planów oraz oczekiwań w stosunku do pozostałych członków organizacji. Co istotne, dynamicznie zmieniająca się sytuacja sprawiła, że wielu pracowników, przebywających w izolacji od swoich zespołów, oczekuje częstszych informacji, by pozostawać na bieżąco z działaniami zarządu.

Zarządzanie rozproszonym zespołem
Z zupełnie nowymi zadaniami musieli zmierzyć się menedżerowie zespołów, którzy na co dzień najdotkliwiej doświadczają problemów związanych z rozproszeniem pracowników. Do najistotniejszych kwestii w tym zakresie należą: utrzymywanie regularnego kontaktu z zespołem, dbałość o sprawny przepływ oraz transparentność informacji, proces wdrażania nowej osoby w struktury organizacji, a także troska o komfort fizyczny i psychiczny zespołu.

„Menedżerowie zespołów często mierzyli się z zadaniem zrozumienia nowych, zróżnicowanych potrzeb swoich podwładnych, takich jak elastyczne godziny pracy lub wypełnianie obowiązków w trybie zadaniowym. Ponadto każdy z pracowników wykazywał inną potrzebę częstotliwości pojawiania się w biurze. W przypadku, gdy członkowie zespołu preferowali skrajnie odmienne godziny pracy, utrudnione okazywało się organizowanie efektywnych spotkań. Jednocześnie pracownicy wykonujący swoje obowiązki zdalnie mogli mieć poczucie, że ich przełożony, pracując stacjonarnie, utrzymuje lepsze kontakty z osobami przebywającymi częściej w biurze,” – wyjaśnia Lidia Zawiła.

Jedną z prognozowanych zmian w oczekiwaniach najemców względem przyszłych stylów pracy jest większy nacisk na przestrzenie do współpracy. Jak wskazują wyniki przeprowadzonego ostatnio przez Knight Frank badania, w którym udział wzięło blisko 370 najemców zatrudniających około 10 mln ludzi na całym świecie, 55% ankietowanych deklaruje chęć powiększenia takich przestrzeni w swoich biurach, co jest odpowiedzią na potrzebę kontaktów i poprawę efektywności pracy zespołowej.

Dylematy pracowników
Warto podkreślić, że nowe wyzwania nie ominęły także bezpośrednio pracowników – zarówno pracujących zdalnie, jak i tych, którzy swoje obowiązki wykonują stacjonarnie z biura. Nierzadko problematycznymi kwestiami w czasie epidemii okazywały się organizacja ergonomicznego miejsca do pracy w warunkach domowych i wyraźne oddzielenie sfery prywatnej od zawodowej, a także wzrost kosztów zużycia mediów. Warto jednak zaznaczyć, że 59% ankietowanych firm we wspomnianym wcześniej badaniu (Y)OUR SPACE oceniło swoje doświadczenia związane z pracą w domu jako pozytywne.

Jednocześnie wśród pracowników wzrosła świadomość w kwestii bezpieczeństwa sanitarnego, a to przełożyło się między innymi na oczekiwanie zapewnienia sprawniejszej wentylacji i zwiększonego dopływu powietrza w przestrzeniach biurowych.

„Pomimo znacznego wzrostu popularności pracy zdalnej, praca z biura pozostanie ważną częścią funkcjonowania większości organizacji. Aktualnym wyzwaniem dla każdej z nich jest wykreowanie efektywnej metody na połączenie tych dwóch trybów w jeden model hybrydowy. W tym procesie niezwykle ważne jest nie tylko to, aby jak najlepiej odpowiedzieć na nowe potrzeby pracowników, ale także dostrzeżenie szans i korzyści wynikających z funkcjonowania w nowej rzeczywistości,” – dodaje Lidia Zawiła.
Prezentowane badania zostały szerzej opisane w raporcie Knight Frank – (Y)OUR SPACE, który dostępny jest w wersji angielskiej oraz jego lokalnej wersji w języku polskim – Nowa rzeczywistość. Nowe potrzeby.

Autor: Lidia Zawiła, Konsultant w dziale Badań Rynku w Knight Frank.

Warszawa wśród najbardziej atrakcyjnych rynków biurowych w Europie

Michał Stępień_Savills_low res

Jak podaje międzynarodowa firma doradcza Savills, nieruchomości biurowe w dzielnicach City i West End w Londynie oraz w Paryżu i Warszawie należą do najbardziej atrakcyjnie wycenianych w tym roku w Europie.

Atrakcyjność nieruchomości w tych lokalizacjach dla inwestorów wynika między innymi z możliwości kompresji stóp kapitalizacji, a także atrakcyjnych różnic pomiędzy stopami kapitalizacji a wartością stopy wolnej od ryzyka.

Zgodnie z danymi Savills, wskaźniki pustostanów na rynkach europejskich wzrosły w pierwszym kwartale 2021 roku średnio o 170 pb w ujęciu rocznym do poziomu 7,1%, co spowodowane jest przez wzrost ilości powierzchni biurowej dostępnej na podnajem. Jednak według Savills od stycznia dostrzegalna jest poprawa nastrojów wśród najemców, którzy coraz częściej wycofują oferty podnajmu z rynku. Trend ten może przyspieszyć w kolejnych miesiącach pierwszego półrocza, ponieważ coraz więcej firm zaczyna analizować model pracy, w jakim chcą docelowo funkcjonować po zakończeniu pandemii.

„Stopy kapitalizacji dla nieruchomości biurowych w dzielnicach West End i City wynoszą odpowiednio 3,5% i 4%, co oznacza, że rynek londyński jest wyceniany z dyskontem w stosunku do głównych rynków na kontynencie europejskim. Stopy kapitalizacji dla najlepszych biurowców w paryskim COB utrzymały się na stabilnym poziomie 2,75% w pierwszym kwartale, natomiast w Warszawie wzrosły od trzeciego kwartału 2020 roku o 10 pb do 4,6%, ale przewidujemy, że spadną ponownie w najbliższych 12 miesiącach” – mówi Mike Barnes, Associate, dział badań rynków europejskich w Savills.

„W przeciwieństwie do wielu ośrodków biznesu w Europie Zachodniej, poziom czynszów biurowych w Warszawie nie uległ znaczącym zmianom od blisko 10 lat, podczas gdy sama inflacja wyniosła w tym czasie ponad 20%. Poziom czynszów jest dość efektywnie regulowany przez podaż powierzchni biurowych, a wahania czynszów w poszczególnych strefach wynikają w głównej mierze ze zmian w trendach dotyczących mikrolokalizacji biurowych w obrębie miasta, np. w następstwie budowy drugiej linii metra. W ujęciu inwestycyjnym, kompresja stóp kapitalizacji, jaka miała miejsce w poprzednich latach przełożyła się na relatywnie mniejszy wzrost wartości nieruchomości biurowych w Warszawie, gdzie nie odnotowano znaczącego wzrostu czynszów, w porównaniu do innych rynków Europy Zachodniej, gdzie czynsze wyraźnie wzrosły, co powoduje, że poziom cen nieruchomości biurowych w Warszawie może być postrzegany jako atrakcyjny a ryzyko korekt cenowych relatywnie mniejsze” – mówi Michał Stepień, Associate, dział doradztwa inwestycyjnego, Savills.

„Pomimo wzrostu wskaźników pustostanów, nadal obserwujemy ograniczoną dostępność powierzchni biurowej o wysokim standardzie na głównych rynkach Europy Zachodniej. Przewidujemy, że perspektywy wzrostu czynszów będą się poprawiały w najbliższych miesiącach, co spowoduje, że niektóre rynki będą niedoszacowane i staną się jeszcze bardziej atrakcyjne dla inwestorów” – mówi Chris Gillum, dyrektor działu nieruchomości biurowych, zespół doradztwa inwestycyjnego w regionie EMEA, Savills.
Źródło: Savills.

Inwestorzy nieruchomościowi gotowi do odrabiania strat

alexey-topolyanskiy-DJO2L1RQZZc-unsplash
Podsumowanie rynku inwestycyjnego nieruchomości komercyjnych Q1 2021, „At A Glance: Investment Market in Poland”.

Rynek inwestycyjny od ponad roku walczy ze skutkami pandemii. Pomimo gorszego wyniku wypracowanego w pierwszych trzech miesiącach w porównaniu z ubiegłym rokiem, inwestorzy spodziewają się lepszych kwartałów i ruchu w nieruchomościach. Mają temu sprzyjać poprawa koniunktury gospodarczej w Polsce i na świecie, a także przyspieszenie tempa szczepień, które pozwoli na znoszenie obostrzeń i stopniowy powrót do normalności.

Eksperci z agencji nieruchomości BNP Paribas Real Estate Poland podsumowali pierwszy kwartał na rynku inwestycyjnym. W porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku, w którym inwestorzy wydali w Polsce 1,72 mld EUR, od stycznia do końca marca odnotowano transakcje o łącznej wartości niespełna 1,3 mld EUR. Pomimo spadku wolumenu transakcji, apetyt inwestorów i funduszy wciąż jest wysoki. Nawet tych, którzy w świetle pandemicznej recesji mocno zaciągnęli hamulce.

Zdaniem wielu inwestorów, polski rynek nieruchomości komercyjnych zniósł pandemiczne tsunami lepiej niż przewidywano na początku. To dobry prognostyk, bo aktywność inwestycyjna potrzebuje stabilnych fundamentów. Koronawirus nie zmienił tego, że inwestorzy nadal poszukują dochodowych i dobrze zlokalizowanych aktywów ze wszystkich sektorów.

Mateusz Skubiszewski, Dyrektor Działu Rynków Kapitałowych, BNP Paribas Real Estate Poland

W pierwszym kwartale rynek zdominował sektor biurowy, z przewagą transakcji odnotowywanych nie na największym, stołecznym rynku, tylko w regionach. Transakcją numer jeden okazało się być nabycie przez fundusz Partners Group biurowej części portfela Grupy Buma, na który składa się dziewięć istniejących budynków (100 tys. mkw.) i dwa biurowce w budowie (25 tys. mkw.), wszystkie zlokalizowane we Wrocławiu i w Krakowie.

Patrząc jednak na kondycję logistyki, jak się okazuje wyjątkowo odpornej na koronawirusa, a także na dużą dynamikę wzrostu branży e-commerce, któremu sprzyjały restrykcje sektora handlowego, daleko idące zmiany w skracaniu łańcuchów dostaw i planach relokacji zakładów produkcyjnych wywołane nie tylko kryzysem gospodarczym, ale też brexitem, można się spodziewać, że w najbliższych kwartałach najwyższą wartość transakcji inwestycyjnych będzie notować sektor magazynowo-logistyczny. Oznacza to powrót do rekordów industrialnych z 2020 roku. Autorzy raportu „At A Glance: Investment Market in Poland” zwracają uwagę, że pomimo strukturalnych zmian, które na skutek pandemii przechodzi cały handel, to łączna wartość transakcji w tym sektorze wskazuje, że próbuje on złapać oddech. W obliczu sporych ograniczeń w funkcjonowaniu dużych obiektów, na radarach inwestorów znalazły się parki handlowe i lokalne centra codziennych zakupów. W pierwszym kwartale zarządzana przez Griffin Real Estate spółka Chariot sprzedała cztery parki handlowe – w Opolu, Kielcach, Tychach i Olsztynie – firmie EPP. Za trzecią i ostatnią partię obiektów o łącznej powierzchni 110 tys. mkw. największy właściciel centrów handlowych w Polsce musiał zapłacić 106 mln EUR.

Na liście ponad 30 znaczących transakcji przeprowadzonych od stycznia do marca, znalazły się też umowy na rynku mieszkań na najem instytucjonalny. W styczniu szwedzki gigant rynku PRS (private rented sector), firma Heimstaden kupiła od Marvipolu projekty o łącznej ilości ponad 650 mieszkań w warszawskich inwestycjach Moko Botanika, Studio Okęcie i Unique Tower. Zgodnie z planem, pierwsze mieszkania mają być gotowe jesienią tego roku. Eksperci BNP Paribas Real Estate Poland zaznaczają, że to kolejne zakupy nad Wisłą, które szwedzki fundusz zrobił na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. W grudniu zeszłego roku Szwedzi kupili od Eiffage 640 mieszkań w Warszawie, ale apetyt na kolejne pięć lat jest znacznie większy: zbudowanie portfela 5-10 tys. lokali w największych miastach regionalnych.

Mocne wejście takiego gracza jak Heimstaden na raczkujący rynek PRS w Polsce to bardzo dobry prognostyk. Patrząc, jak rozwijały się rynki mieszkań na wynajem w Niemczech, Skandynawii czy choćby na Wyspach Brytyjskich i dokładając do tego sprzyjającą demografię, sporą liczbę rozwijających się ośrodków miejskich, a także coraz większą mobilność i elastyczność Polaków, wzrost w tym sektorze jest więcej niż pewny. Jego dynamika będzie w dużej części zależeć od aktywności deweloperów, gotowych do dywersyfikowania przychodów i chętnych do budowania kilku budynków o odpowiednich parametrach, które będzie można sprzedać w całości inwestorom instytucjonalnym.

Anna Baran, Dyrektor w Dziale Rynków Kapitałowych, BNP Paribas Real Estate Poland

W pierwszym kwartale odnotowano zmiany w stopach kapitalizacji poszczególnych sektorów. Przykuwający uwagę inwestorów industrial, w porównaniu do wcześniejszego kwartału, zanotował kompresję stóp na poziomie 35 pb. Po drugiej stronie znalazły się walczące ze skutkami kryzysu zdrowotnego sektory nieruchomości biurowych i handlowych, których stopy w ujęcie kwartalnym wzrosły kolejno o 10 i 25 pb.

Ponad połowa kapitału ulokowanego nad Wisłą w pierwszym kwartale roku – 55 proc. – pochodziła z Europy. Największą aktywność wykazywali inwestorzy z Niemiec, Francji, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Co ważne, pomimo generalnego zahamowania aktywności inwestycyjnej spowodowanej kryzysem zdrowotnym, nasz rynek nie zniknął z orbity inwestorów amerykańskich i azjatyckich. Pierwsi stali się właścicielami aktywów biurowych i industrialnych, a drudzy konsekwentnie koncentrują się i badają sektor magazynowy i logistyczny. W tym przypadku istotnych transakcji możemy się spodziewać w najbliższych kwartałach.

Małgorzata Fibakiewicz, Dyrektor Działu Business Intelligence Hub & Consultancy, BNP Paribas Real Estate Poland.

Źródło: BNP Paribas Real Estate Poland.

Ceny luksusowych nieruchomości na świecie rosną najszybciej od końca 2017 roku

austin-li-201808-unsplash
Na koniec pierwszego kwartału 2021 firma Knight Frank opublikowała Global Residential Cities Index (GRCI), czyli indeks śledzący ceny najdroższych nieruchomości na świecie w 46 miastach.

Na koniec I kw. 2021 roku ceny luksusowych nieruchomości w 46 największych miastach na świecie wzrosły o 4,6% w stosunku r/r.
Shenzhen to miasto, które odnotowało najwyższy wzrost cen nieruchomości luksusowych, bo o 19%.
Jedenaście miast zanotowało dwucyfrowy wzrost cen.
W 67% miast ceny pozostały stabilne lub wzrosły.

Niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych (rekordowo niskie w niektórych krajach), mała podaż oraz zwiększony popyt po odmrażaniu gospodarek w większości państw doprowadziły do wzrostu cen luksusowych nieruchomości na koniec I kw. 2021 o 4,6% w ujęciu r/r.

Trzy chińskie miasta – Shenzhen (+ 19%), Szanghaj (+ 16%) i Kanton (+ 16%) – są liderem zestawienia w tym kwartale w ślad za poprawiającymi się nastrojami gospodarczymi w tym kraju i zwiększonymi inwestycjami rządowymi na obszarze Greater Bay. Entuzjazmu kupujących nie ostudziły nawet nowe obostrzenia ogłoszone w Chinach w styczniu.

Vancouver i Seul (oba miasta +15%) zamykają pierwszą piątkę w zestawieniu miast notujących najwyższy wzrost cen nieruchomości luksusowych. Apetyt kupujących pozostaje na bardzo wysokim poziomie – w 2020 roku sprzedaż nieruchomości mieszkaniowych w całej aglomeracji Vancouver wzrosła o 22% w stosunku do roku poprzedniego.

Jednakże ceny nie rosną wszędzie. Wybrane światowe metropolie, Nowy Jork (-6%), Dubaj (-4%), Londyn (-4%), Paryż (-4%) i Hong Kong (-3%) notują spadki cen. Na przyczyny tych spadków złożyło się wiele czynników – długość lockdown’u w poszczególnych miastach, wzrost podaży oraz rosnące podatków. W większości przypadków spodziewamy się, że w drugiej połowie 2021 roku ceny zaczną rosnąć wraz z poluzowaniem obostrzeń w globalnym przemieszczaniu się, co wpłynie na podniesienie pewności inwestycyjnej kupujących.

Źródło: Knight Frank.

Pustostany w Krakowie najwyższe od 10 lat

Karolina Słysz_Cresa

Według raportu „Office Occupier: Rynek biurowy w Krakowie” firmy doradczej Cresa, wolumen transakcji zawartych w pierwszym kwartale 2021 r. wyniósł 26.700 mkw. i był niższy o 55% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Wśród rodzajów transakcji dominowały nowe umowy (50%) i renegocjacje (48%), natomiast ekspansje stanowiły zaledwie 2% całkowitego popytu.

– W pierwszym kwartale bieżącego roku odnotowano wzrost zainteresowania wśród firm powrotem do rozmów o powierzchni biurowej. Po roku funkcjonowania w warunkach pandemii, mają one już jasno określone potrzeby, wiedzą, jaki system pracy się u nich sprawdza, i są już gotowe na podjęcie decyzji, a to stanowi bardzo ważny sygnał dla rynku. Poziom pustostanów w Krakowie nadal rośnie, dzięki czemu najemcy będą mogli uzyskać przewagę w rozmowach z wynajmującymi. Dlatego jest to bardzo dobry moment na rozpoczęcie analizy dostępnych ofert i przystąpienie do negocjacji – mówi Karolina Słysz, Dyrektor biura w Krakowie, Cresa Polska.

Na koniec pierwszego kwartału 2021 roku zasoby nowoczesnej powierzchni biurowej w Krakowie wyniosły 1,57 mln mkw. i powiększyły się w ciągu roku o 8,2%. Średnioroczne tempo wzrostu rynku w ostatnich 5 latach osiągnęło poziom 18,3%.

W stolicy Małopolski w pierwszym kwartale oddano do użytku 2 budynki biurowe: Equal Business Park D (11.600 mkw., Cavatina) oraz Ocean Office Park, część A1 (7.800 mkw., Cavatina). Pozwolenie na użytkowanie otrzymała również dobudowana część Lubicz I Business Centre o powierzchni 2.000 mkw. Nowa podaż wyniosła łącznie 21.400 mkw. i była o 36% niższa niż rok wcześniej.

W pierwszych trzech miesiącach 2021 roku najemcy w Krakowie wynajęli prawie 26.700 mkw., co oznacza spadek o 55% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Wśród rodzajów transakcji dominowały nowe umowy (50%) i renegocjacje (48%), natomiast ekspansje stanowiły zaledwie 2% całkowitego popytu.

– Ponad 47% ze 150.000 mkw. powierzchni biurowej będącej obecnie w budowie ma uzyskać pozwolenie na użytkowanie jeszcze w 2021 roku. Wśród największych krakowskich realizacji biurowych, których ukończenie zaplanowano na najbliższe kwartały, są między innymi Tertium Business Park III (BUMA) oraz pierwszy budynek kompleksu The Park (White Star) – mówi Iga Kraśniewska, Research Manager w dziale badań rynkowych i doradztwa w firmie Cresa Polska.

Największe transakcje najmu w pierwszym kwartale 2021 roku obejmują: renegocjację umowy najmu w budynkach Galileo, Newton, Edison (11.300 mkw., poufny najemca), nową umowę firmy Ringier Axel Springer w V.Offices (4.300 mkw.) oraz umowę przednajmu zawartą przez Zooplus Polska w High Five 3 (2.000 mkw.).

Absorpcja powierzchni biurowej w pierwszych trzech miesiącach 2021 r. wyniosła zaledwie 2.700 mkw., o 93% mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Wpływ na ten wynik miał dalszy wzrost pustostanów do 236.200 mkw.

Wskaźnik pustostanów na koniec marca br. wyniósł 15%, co oznacza wzrost o 1 p.p. w porównaniu z poprzednim kwartałem i o 5 p.p. w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej.

Czynsze pozostają na stabilnym poziomie – od 9 EUR/mkw./miesiąc w południowych częściach miasta do 15,5 EUR/mkw./miesiąc w centralnych lokalizacjach.
Źródło: Cresa.

Rynek pracy wraca na dobre tory. Nowe biura wynajmują firmy z branż e-commerce, IT oraz BPO / SSC

michał kłak

Dane z rynku pracy napawają optymizmem: wiele firm wznowiło procesy rekrutacyjne, a kilka zagranicznych koncernów ogłosiło plany otwarcia w Polsce kolejnych centrów usług wspólnych. Wyraźne ożywienie widać również wśród najemców nowoczesnej powierzchni biurowej.

Spis treści:
Firmy wracają do biur
Większa decyzyjność i renegocjacje
Pandemia nie zatrzymała inwestycji. Wiele firm zatrudnia
Biuro pozostanie sercem firmy

Jak wynika z danych GUS, poziom bezrobocia w kraju wzrósł o 1 punkt procentowy w ujęciu rocznym i w grudniu 2020 roku wynosił 6,2 proc. – Różnica w poziomie tego współczynnika pojawiła się w zasadzie wyłącznie w drugim kwartale ub. roku i utrzymywała się w kolejnych miesiącach. Jednocześnie widać, że poziom bezrobocia nie zmienił się znacząco w największych aglomeracjach. Wciąż jest rekordowo niski w Katowicach, Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu – mówi Małgorzata Mudyna, Randstad Professionals Branch Manager, Randstad Polska.

Według statystyk Hays, w początkowej fazie pandemii pracę mogło stracić nawet 13 proc. specjalistów i menedżerów. Jednak wielu z nich nie pozostało długo bez zatrudnienia. Na przeciwległym końcu skali znajdują się bowiem organizacje, dla których ostatnie miesiące były czasem intensywnego rozwoju, niosącego za sobą zapotrzebowanie na nowych pracowników.

Firmy wracają do biur

Z danych rynkowych wynika, że już prawie 30 proc. pracowników wróciło do pracy w biurze. Pozostałe firmy rozglądają się po rynku, sondując, czy nadszedł odpowiedni moment do powrotu. Przez ostatni rok przeanalizowały, jakiego rodzaju elastyczny model pracy mógłby najlepiej służyć pracownikom i prowadzonej działalności. – Wszystko zależy od kultury organizacyjnej, branży oraz poziomu i specyfiki stanowiska – w końcu nie każdą pracę można wykonywać zdalnie. Zauważyliśmy, że pracy z biura oczekuje się częściej od pracowników zajmujących stanowiska wyższego szczebla – kierowników oraz dyrektorów. Bardzo dużo firm wymaga również, żeby nowo zatrudniony pracownik, w okresie wdrożenia, przychodził do biura – mówi Michał Kłak, Executive Manager z Michael Page.

Według analiz Randstad, docelowo możemy spodziewać się, że w przypadku stanowisk biurowych i specjalistycznych praca zdalna pozostanie maksymalnie do dwóch dni w tygodniu. Co drugi pracodawca będzie preferował tryb hybrydowy, a tylko 5 proc. firm zamierza w całości funkcjonować zdalnie. Decyzja o powrocie do biur w dużej mierze zależeć będzie od sytuacji epidemicznej w kraju i postępów w stosowaniu szczepionek. Jednocześnie w większości firm stale pracują zespoły, które na bieżąco analizują sytuację w kraju i przygotowują rekomendacje.

Większa decyzyjność i renegocjacje

Po pierwszym kwartale tego roku wyraźny ruch widać również na rynku biurowym. Niektóre firmy zdecydowały o zmniejszeniu powierzchni biurowej, ale inne szykują ekspansję, ponieważ ich biznes szybko się rozwija. Według ekspertów firmy doradczej Cresa Polska, te rosnące firmy mogą stać się również driverem wracającego do normalności rynku nowoczesnej powierzchni biurowej. – Od początku tego roku obserwujemy większą decyzyjność i więcej optymizmu wśród naszych klientów. Niektórym firmom kończą się umowy najmu powierzchni biurowej, dlatego zaczynają rozglądać się po rynku. Procesy najmu w każdych warunkach, niezależnie od pandemii, wymagają czasu, a odwlekanie tych decyzji na ostatnią chwilę znacznie usztywnia negocjacje i działa na niekorzyść najemcy – mówi Martyna Balcer, Associate Director w dziale reprezentacji najemców biurowych firmy Cresa Polska. – Część firm w ubiegłym roku skorzystało z atrakcyjnych finansowo opcji przedłużenia umów najmu, co pozwoliło im również zyskać dodatkowy czas na zastanowienie się nad przyszłą strategią pracy z biura. W efekcie udział renegocjacji umów najmu wzrósł w niektórych miastach, np. o 3,5 p.p. w Warszawie, 13 p.p. w Krakowie czy 15 p.p. we Wrocławiu. Na otwarcie nowego biura decydowały się najczęściej firmy z sektora IT, w tym e-commerce, które podpisały aż 32,6 proc. umów najmu na nowe powierzchnie – dodaje ekspertka Cresa Polska.

Pandemia nie zatrzymała inwestycji. Wiele firm zatrudnia

Wśród rekrutujących branż niezmiennie znajdują się te związane z szeroko rozumianą cyfryzacją – IT, e-commerce oraz digital. Również eksperci w tych dziedzinach cieszą się obecnie największym zainteresowaniem pracodawców. – Wiele ofert pracy kierowanych jest do kandydatów specjalizujących się w technologiach chmurowych, cyberbezpieczeństwie, data science oraz do programistów, automatyków oraz osób działających na styku technologii i innych obszarów biznesu – marketingu czy finansów – mówi Karolina Szyndler, Dyrektor w Hays. – Ostatni rok sprzyjał również doświadczonym finansistom oraz ekspertom w dziedzinie prawa podatkowego i prawa pracy. To właśnie ich wiedza była niezwykle cenna dla firm starających się odnaleźć w często trudnej i dynamicznie zmieniającej się sytuacji – dodaje.

Według Michała Kłaka, potrzeba tworzenia nowych stanowisk pracy dostrzegalna jest również w spółkach z branży nieruchomości, zwłaszcza w segmencie nieruchomości magazynowych. W obszarze finansów, według eksperta, na brak ofert pracy nie narzekają m.in. samodzielni księgowi oraz kontrolerzy finansowi, odpowiedzialni za wybraną grupę spółek celowych albo projektowych.

Dobrym sygnałem dla rynku jest również fakt, że pandemia nie zahamowała nowych inwestycji w Polsce. W zeszłym roku nasz kraj znalazł się w europejskiej czołówce pod względem zagranicznych inwestycji bezpośrednich, a w ostatnich tygodniach wejście do Polski ogłosiło kilka międzynarodowych koncernów, które chcą tu ulokować swoje centra usług wspólnych. Reprezentują one branże farmaceutyczną, medyczną, AGD i teleinformatyczną. – W sektorze BPO / SSC zatrudniać zamierza 1/3 pracodawców. Więcej pracowników potrzebować będą także przemysł i budownictwo. W tych branżach rekrutacje dotyczyć będą nie tylko pracowników fizycznych, ale również wykwalifikowanych techników, brygadzistów oraz inżynierów. Firmy zgłaszają zapotrzebowanie na specjalistów IT, audytorów, kontrolerów finansowych, ekspertów od marketingu cyfrowego i HR-owców – mówi Małgorzata Mudyna.

Wśród najemców aktywnych na rynku biurowym Martyna Balcer zauważa również organizacje budżetowe. – Urzędy, agencje rządowe, sądy, spółki komunalne i skarbu państwa już kilka lat temu zaczęły korzystać z nowoczesnej powierzchni biurowej. Te organizacje są nadal aktywne na rynku i wynajmują biura – mówi ekspertka Cresa Polska.

Biuro pozostanie sercem firmy

Analitycy rynku liczą na to, że najbliższe półrocze przyniesie poprawę nastroju wśród firm, głównie dzięki masowej akcji szczepień, do której już niedługo powinni włączyć się również sami przedsiębiorcy. – Już 1/3 pracowników wróciła do pracy z biura i ta liczba sukcesywnie będzie się zwiększać. Ludzie mają dość siedzenia w domach. Wbrew pozorom, pracują więcej, niejednokrotnie odbierając telefony albo odpowiadając na maile po godzinach pracy. To wszystko na dłuższą metę sprzyja wypaleniu i demotywacji do wykonywania obowiązków – mówi Martyna Balcer. – Część osób nadal będzie chciała korzystać z pracy z domu – jeden albo dwa dni w tygodniu. Zmieni to sposób wykorzystywania biura, ale nie zmieni jego roli w prowadzeniu biznesu. Wielu pracowników nadal będzie potrzebowało przypisanych, a nie przechodnich biurek – szczególnie informatycy, ze względu na specyfikę pracy, nawet pracując w systemie hybrydowym, będą chcieli mieć własne biurko, komputer i monitory w biurze.

Autorami raportu są: Karolina Szyndler, Dyrektor, Hays; Małgorzata Mudyna, Randstad Professionals Branch Manager, Randstad Polska; Martyna Balcer, Associate Director, Cresa Poland; Michał Kłak, Executive Manager, Michael Page 
Źródło: Cresa.

Nowy obiekt handlowy pojawi się w Warszawie

ej-yao-194786-unsplash
Leroy Merlin Polska zakupiła właśnie nieruchomość zlokalizowaną przy ul. Połczyńskiej w Warszawie. Jest to już 5 sklep Tesco przejęty przez Leroy Merlin. Dzięki tej inwestycji firma zamierza umocnić swoją pozycje w aglomeracji warszawskiej realizując jednocześnie strategię dynamicznego rozwoju sieci w Polsce, która obecnie liczy 69 sklepów.

Nowy sklep Leroy Merlin przy ul. Połczyńskiej, po okresie przebudowy, dołączy do 8 dotychczasowych sklepów w aglomeracji warszawskiej, ułatwiając realizację potrzeb związanych z produktami i usługami dla domu i ogrodu. Szczególnie docenią to mieszkańcy Bemowa i Woli oraz miejscowości usytuowanych na zachód od Warszawy.
Dzięki dużej całkowitej powierzchni obiektu, ponad 30 000 m2, Leroy Merlin zapowiada stworzenie unikalnego miejsca realizacji potrzeb klientów związanych z domem i ogrodem. Wszystko w jednym miejscu, od projektu aż po montaż to główne przesłania i jednocześnie obietnice dla mieszkańców Warszawy i okolic, na które mogą liczyć w nowopowstającym obiekcie. Nie bez znaczenia jest również bezpośrednie sąsiedztwo innych obiektów handlowo-usługowych.

mat.pras.

Nieruchomości i rynek pracy w cieniu koronawirusa – perspektywy, zagrożenia i szanse widziane oczami deweloperów, inwestorów i ekspertów

Patrycja Dzikowska 2

Jak pierwsze miesiące pandemii wpłynęły na terminowość prac deweloperów, zmiany w projektach i oczekiwania ze strony najemców w czterech największych krajach Europy Środkowej? Czy dla inwestorów działających w Polsce, Czechach, na Węgrzech i w Rumunii dwie pierwsze fale kryzysu zdrowotnego objawiły się lekką zadyszką czy bardziej utratą tchu i w jakim stopniu kryzys mógł zachwiać strategiami biznesowymi? A ponadto o tym, które sektory okazały się najbardziej odporne na wirusa i jak na to wszystko zareagowały rynki pracy mówi raport „HOW R U CEE?”. Jego pomysłodawcą jest agencja nieruchomości BNP Paribas Real Estate, a w opracowaniu go pomagały: Bank BNP Paribas, Hays Poland, act legal Polska oraz Francusko-Polska Izba Gospodarcza, Holendersko-Polska Izba Gospodarcza i Belgijska Izba Gospodarcza.

Rok w pandemii sporo nas nauczył. Dla wielu był rokiem zmian strategii oraz planów i to nie tylko tych zawodowych. Dotychczas w naszych raportach z cyklu „How R U CEE?” pytaliśmy kraje Europy Środkowej, jak się ma ich nieruchomościowy biznes. W ostatniej publikacji, do udziału w której zaprosiliśmy ważnych partnerów, musieliśmy zadać inne pytanie: jak przechodzicie koronawirusa i jak wpływa on na wasze działania? Zależało nam, żeby dane motywowały nas do refleksji, do lepszego wyciągania wniosków. Do zmiany. Bo właśnie od kierunku, w którym będzie zmieniał się rynek nieruchomości, rynek pracy i gospodarka w ogóle będzie zależeć przyszłość naszego regionu.

Patrycja Dzikowska, Dyrektor Działu Badań i Analiz Rynkowych BNP Paribas Real Estate Poland

Okiem deweloperów
Badanie przeprowadzone wśród deweloperów i inwestorów nieruchomościowych w drugiej połowie minionego roku pokazało, że prawie połowa nie zauważyła negatywnego wpływu pierwszych miesięcy pandemii na swoje działania – 38 proc. określiło je jako stabilne, a 9,5 proc. zwróciła nawet uwagę na wzrost dynamiki swoich działań. Po drugiej stronie znaleźli się ci, którzy wskazali na częściowe spowolnienie swojej aktywności (40,5 proc.). Autorzy raportu podkreślają, że jedynie 5 proc. ankietowanych zaznaczyło, że w swoich działaniach widzi znaczące spowolnienie.
Badanie pokazało, że koronawirus nie zatrzymał deweloperów. Aż 87 proc. zadeklarowało, że zamierza zakończyć projekty w terminie, a jeśli miałyby wystąpić opóźnienia, to nie będą one dłuższe niż 3 miesiące. Na pytanie o przyczyny ewentualnych przesunięć, najwyżej na liście znalazły się odpowiedzi dotyczące: spadku zainteresowania najemców (52 proc.), spełnienia wymogów stawianych przez banki i instytucje finansujące (36 proc.), wzrostów kosztów budowy, a w szczególności kosztów pracy i materiałów (21 proc.). Co istotne, znacząca większość deweloperów (83 proc.) była gotowa rozpocząć zaplanowane projekty zgodnie z wcześniej ustalonymi harmonogramami. Wyniki pokazały, że koronawirus nie wywrócił też do góry nogami planów budowlanych. Większość ankietowanych deweloperów (69 proc.) zaznaczyła odpowiedź, że w ogóle nie zamierza ich zmieniać, przy 14 proc., która rozważa budowę w etapach, 10 proc. skłonnych wdrożyć nowe rozwiązania techniczne i zaledwie 7 proc. planujących zmniejszenie swoich projektów.

Wartym odnotowania jest, że pierwsze miesiące pandemii mocno wpłynęły na spadek zainteresowania ze strony najemców. Odczuło go w sumie ponad 70 proc. deweloperów. Spora część, bo stanowiąca 17 proc., zwróciła uwagę na początkowe zmniejszenie popytu i powrót pod koniec roku do zainteresowania sprzed pandemii. Ważną, z rynkowego punktu widzenia informacją, jest utrzymanie stawek czynszowych lub niewielka ich korekta w przedziale 5-10 proc. W badaniu opowiedziało się za nią 81 proc. przebadanych deweloperów.

Okiem inwestorów
Pomimo tego, że pandemia lżej lub mocniej zaciągnęła hamulec w wielu działaniach inwestorów na 4 największych rynkach Europy Środkowej, to jednak wirusowi nie udało się zatrzymać inwestycji. Tylko 13 proc. badanych inwestorów całkowicie wstrzymała projekty, przy 20 proc. notujących ożywienie i 27 proc. deklarujących względną stabilność. Kryzys zdrowotny odciśnie jednak piętno na średnio i długofalowych strategiach inwestycyjnych, których rewizję zapowiedziało łącznie 54 proc. rynkowych graczy. W prognozach dotyczących powrotu rynku do formy panuje umiarkowany optymizm. Największa część – 38 proc. – inwestorów przewiduje, że zajmie to więcej niż 12 miesięcy, przy 21 proc. opowiadających się za okresem od 6 do 12 miesięcy i 14 proc. za czasem między 3 a 6 miesięcy. Prawie co 5 badany (18 proc.) nie wierzy w powrót rynku do kondycji sprzed pandemii. Większy optymizm dotyczy powrotu do normalności rynku wynajmu, gdzie przeważająca jest opinia inwestorów (36 proc.), że zajmie to między 6 a 12 miesięcy, a co piąty twierdzi, że jeszcze krócej, między 3 a 6 miesięcy. W ocenie i przewidywaniach rynkowych graczy dotyczących warunków najmu w przyszłości da się zauważyć istotną rolę elastyczności kontraktów (29 proc.) i skracaniem okresu wynajmu (27 proc.).

Współautorzy raportu z act legal Polska zaznaczają, że pandemia uwypukliła problemy sektora tzw. tradycyjnych centrów handlowych. Spowodowało to brak zainteresowania tego typu aktywami ze strony inwestorów, trudności w pozyskaniu finansowania i refinansowania oraz problemy płynnościowe operatorów.

Trendy obserwowane w ostatnich latach w Polsce, tj. słabnąca pozycja wynajmujących wobec tzw. kluczowych najemców, pociągająca za sobą ich oczekiwania w zakresie nakładów inwestycyjnych ze strony wynajmujących, oparcia czynszów o obroty czy też mechanizmów all-in czy capped fees, przeniesienie się handlu na platformy e-commerce, ograniczenia wynikające z zakazu handlu w niedzielę wraz z ograniczeniami w działalności centrów handlowych (zarówno prawnymi, jak i faktycznymi, wynikającymi z pandemii) zadały poważny cios branży.

Michał Wielhorski, Partner zarządzający współkierujący praktyką nieruchomości w act legal Polska

Wyjątkiem, cieszącym się coraz większą popularnością wśród inwestorów, są parki handlowe. Ich odporność na perturbacje związane z pandemią wynikała zarówno z faktu, że gros ograniczeń prawnych dotyczyło obiektów handlowych powyżej 2000 mkw. powierzchni sprzedaży, jak również z postrzegania parków handlowych jako bezpieczniejszego miejsca zakupów.

W niełatwej sytuacji po pierwszych miesiącach walki z koronawirusem był też sektor biurowy. W każdym z 4 największych krajów regionu spadała liczba podpisanych umów najmu, powiększył się zasób pustostanów, a wysokość stawek czynszowych została skorygowana w dół.

Eksperci act legal Polska zaznaczają, że wygranym w pierwszych potyczkach z koronawirusem okazał się sektor nieruchomości magazynowych. Intensywny rozwój tego sektora dotyczy nie tylko transakcji pozyskania lokalizacji pod inwestycje magazynowe, ale również transakcji najmu oraz sprzedaży aktywów logistycznych.

Sektor logistyczny postrzegany jest jako najbardziej atrakcyjny i perspektywiczny zarówno dla deweloperów, jak i inwestorów. Dodatkowo, prawne ograniczenia dotyczące pandemii (poza oczywistymi problemami pracowniczymi) nie dotknęły graczy z sektora logistycznego w takim stopniu, jak innych uczestników rynku nieruchomości komercyjnych. To wszystko sprawia, że inwestycje magazynowe postrzegane są jako bezpieczne.

Marek Wojnar, Partner zarządzający współkierujący praktyką nieruchomości w act legal Polska

Rynek pracy
Zawirowania związane z pandemią i wprowadzane lockdowny w równie dużym stopniu co rynek nieruchomości, dotknęły też rynek pracy. Eksperci agencji doradztwa personalnego Hays, na potrzeby raportu „How R U CEE?” przeanalizowali wpływ, jaki miały one na aktywność specjalistów i pracodawców, mobilność pracowników, poszukiwane kompetencje, a także na najbardziej atrakcyjne branże w każdym z 4 przebadanych krajów.

Badanie pokazało, że w świetle obecnej sytuacji swoją pracę najszybciej są w stanie zmienić Rumuni (81 proc.), za którymi ex aequo uplasowali się Polacy i Węgrzy (57 proc.). Na końcu znaleźli się Czesi (45 proc.), którzy jednocześnie na pytanie o to, co jest główną motywacją przy zmianie pracy najczęściej wymieniali poziom wynagrodzenia (89 proc.). Podobną motywacją wykazali się pracownicy na Węgrzech (88 proc.) i w Polsce (85 proc.). Stawkę zamykają osoby pracujące w Rumunii (74 proc.). Z badania Hays wynika, że poza wynagrodzeniem, w Polsce, Czechach i na Węgrzech o wyborze miejsca pracy decydują również takie motywatory jak stabilność zatrudnienia, interesujące projekty, równowaga pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym, a także elastyczność. Nieco inaczej jest w przypadku Rumunii, gdzie pracownicy nad stabilnością zatrudnienia stawiają wyzwania i rozwój kariery zawodowej.

Po pierwszych miesiącach pandemii firma Hays przyjrzała się bliżej także perspektywie pracodawców. Badanie omówione na łamach raportu poświęcone jest m.in. argumentom, które w nowych realiach rynkowych będą pomocne w pozyskiwaniu wykwalifikowanych pracowników, najbardziej poszukiwanym kompetencjom, a także najistotniejszym czynnikom hamującym rozwój rynku pracy w danym kraju.

Mimo że firmy i pracownicy wciąż ostrożnie podejmują decyzje związane z zatrudnieniem, to polski rynek pracy wykazał się odpornością na zmiany wywołane pandemią. Rok temu część pracodawców wstrzymała realizację strategii HR, jednak wraz z upływem czasu obserwujemy stały wzrost liczby rekrutacji na stanowiska specjalistyczne. Aktualnym wyzwaniem dla pracodawców pozostaje luka kompetencji, która niesie za sobą trudności w pozyskiwaniu ekspertów z unikatowymi umiejętnościami. Niedobór kompetencji jest problemem w skali globalnej i w najbliższej przyszłości będzie motywować firmy do inwestycji w programy szkoleń i podnoszenia kwalifikacji – komentuje.

Marc Burrage, Dyrektor Zarządzający Hays Poland

W Polsce głównym polem konkurencji firm jest przyciąganie ekspertów z cennymi kwalifikacjami i tworzenie strategii zatrudnienia oferujących atrakcyjne wynagrodzenia oraz możliwości rozwoju. Badanie wykazało, że zdaniem pracodawców obecnych na polskim rynku, poza wynagrodzeniem (97 proc.) to właśnie interesujące projekty (60 proc.) i praca w firmie gwarantującej rozwój zawodowy (57 proc.) odgrywają kluczową rolę w pozyskiwaniu pracowników. Jednocześnie, w cieniu pandemii najbardziej cenionymi umiejętnościami na polskim rynku pracy są kompetencje techniczne, menedżerskie oraz cyfrowe.

Koronawirus odcisnął piętno na rynku pracy w Czechach. Obostrzenia dały się we znaki tradycyjnym sektorom takim jak handel, branża wytwórcza, turystyka czy branża hotelarska. Nowa rzeczywistość spowodowała, że na czele zapotrzebowania kompetencyjnego pracodawców znaleźli się kandydaci władający językiem angielskim, specjaliści ds. e-commerce i online marketingu, a także analitycy zajmujący się sprzedażą w internecie. Zdaniem pracodawców najbardziej motywującym do zmiany pracy jest obecnie nie tylko stabilność zatrudnienia (62 proc.), ale także środowisko pracy (56 proc.) i wysokość pensji (55 proc.).

Pierwsze miesiące pandemii były testem dla rynku pracy w Rumunii. Z analizy Hays wynika, że najbardziej odpornym na koronawirusa sektorem okazał się sektor IT, co poskutkowało wzrostem zapotrzebowania na specjalistów zajmujących się infrastrukturą informatyczną, rozwojem oprogramowania, cyberbezpieczeństwem i analizą danych. Co warte podkreślenia, pomimo spowolnienia w firmach z sektora usług dla biznesu, pracownicy z niszowymi umiejętnościami i znajomością rzadkich języków nadal są poszukiwani.

Badanie pokazało, że Covid-19 nie pozostał bez wpływu na rynek pracy na Węgrzech. W pierwszej fali pandemii zwolnienia dotknęły szczególnie osoby zatrudnione w turystyce i rekreacji. Sektorem, który tutaj również wykazuje się odpornością na wirusa jest sektor IT, co skutkuje zapotrzebowaniem na pracowników z kwalifikacjami programistycznymi i informatycznymi, a także sprzedażowymi i inżynierskimi. Poszukiwani są również pracownicy znający języki obce, co wynika ze zwiększonego zainteresowania inwestorów z Europy Zachodniej.

Eksperci Hays zapytali też pracodawców o czynniki, które ich zdaniem w największym stopniu hamują rozwój rynków pracy. Co istotne, niezależnie od specyfiki poszczególnych krajów i odczuwanych przez nie skutków pandemii, we wszystkich badanych krajach najczęściej wskazywane były dwa czynniki. Jako główne problemy pracodawcy z Polski, Czech, Rumunii i Węgier diagnozowali ograniczoną dostępność pracowników z poszukiwanymi umiejętnościami, a także ogólną presję płacową.
W gronie badanych deweloperów znaleźli się przedstawiciele wszystkich sektorów. Najwięcej, bo ponad połowę (55 proc.) stanowili deweloperzy budujący biurowce, nieco mniej budujący mieszkania na sprzedaż i na wynajem (43 proc.). W badaniu uczestniczyli też deweloperzy zajmujący się nieruchomościami logistycznymi (33 proc.), handlowymi (29 proc.), a także hotelami (21 proc.) i prywatnymi akademikami (10 proc.).

mat.pras.

Rozwój sektora małych formatów handlowych: Scallier podsumowuje pierwszy kwartał 2021 roku

Funshop Park_Rosiorii de Vede
W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2021 roku Scallier podpisał dwie umowy najmu powierzchni w Parku Handlowym Kęty, wynajął powierzchnie w parkach w Bydgoszczy i Łęcznej, a także kupił na rzecz inwestora nieruchomości pod park handlowy w Pleszewie. Jednocześnie Scallier prowadzi budowy dwóch pierwszych parków handlowych w Rumunii o łącznej powierzchni 11 200 mkw., w których powierzchnie już na tym etapie są w większości wynajęte.

Parki handlowe pozostają atrakcyjnymi aktywami inwestycyjnymi również w dobie ograniczeń w działalności dużych obiektów handlowych. Ich architektura, elastyczność oraz oferta przystosowana w możliwie największym stopniu do wymagań lokalnych społeczności pozwala najemcom wypracowywać założone cele biznesowe, a tym samym realizować cele inwestorów.

Bardzo dobra kondycja sektora parków handlowych wynika z ich charakteru: są blisko lokalnych klientów i zaspokajają ich podstawowe potrzeby. Jednocześnie parki handlowe stanowią ważny element w łańcuchu logistycznym dla sieci handlowych, które wykorzystują je jako pick-up pointy dla towarów zamówionych przez Internet – mówi Bartosz Nowak, Partner Zarządzający w Scallier. Ponad 95% powierzchni w parkach handlowych w Polsce, którymi zarządzamy, jest w tym momencie wynajętych, a w naszym portfelu znajduje się ponad 50 nieruchomości, którymi zarządzamy na rzecz inwestorów. Duże zainteresowanie tym sektorem obserwujemy także w Rumunii, gdzie prowadzimy projekty deweloperskie i rozpoczęliśmy realizację dwóch pierwszych obiektów, a kolejne są w przygotowaniu. Decyzję o realizacji projektów w Rumunii podjęliśmy kierując się zapotrzebowaniem ze strony najemców – podkreśla Bartosz Nowak.

Na polskim rynku Scallier w ostatnim kwartale podpisał umowy między innymi z Sinsay, ACTION czy TEDi, ale także z operatorem fitness, który przygotowuje obiekt i planuje otworzyć go w ciągu kilku miesięcy. W Rumunii z kolei wśród najemców parków należących do Scallier są takie podmioty, jak: KiK, Jysk, Sinsay, czy Flanco – jedna z największych rumuńskich sieci handlowych dystrybuująca artykuły elektroniczne.

Parki handlowe udowodniły, że są bezpiecznymi aktywami, które gwarantują inwestorom realizację zysków. Ich demokratyczny charakter, w przeciwieństwie do dużych obiektów handlowych, przejawia się między innymi w ich otwartej konstrukcji: do większości lokali w parkach handlowych dostać się można bezpośrednio z zewnątrz obiektów, co z jednej strony przyspiesza cały proces zakupowy, a z drugiej minimalizuje ilość kontaktów z innymi osobami, co ma duże znaczenie w obecnej sytuacji i obowiązujących warunkach prawnych – podsumowuje Bartosz Nowak.

 

Źródło: Scallier Sp. z o.o. 

Gospodarka jest jak żywy organizm, a windykacja dba o jego zdrowie. ZPF przedstawia raport na temat branży zarządzania wierzytelnościami

alex-knight-309862-unsplash
W jaki sposób działania podmiotów z branży zarządzania wierzytelnościami pomagają firmom zachować płynność finansową i zmniejszają skalę zadłużenia konsumentów 
w naszym kraju? Dlaczego know-how i rozwiązania oferowane przez firmy windykacyjne są kluczowe dla szybkiego wyjścia Polski z covidowej recesji? Jaka jest ich rola w zachowaniu prawidłowego funkcjonowania wszystkich ogniw ekosystemu społeczno-gospodarczego? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w raporcie Związku Przedsiębiorców Finansowych w Polsce (ZPF) pt. „Znaczenie rynku zarządzania wierzytelnościami dla zrównoważonego wzrostu gospodarczego”.

Raport przygotowany przez ZPF przy współpracy z Instytutem Badań nad Gospodarką Rynkową to pierwsze opracowanie na naszym rynku, które w tak kompleksowy sposób przedstawia działania podmiotów z branży zarządzania wierzytelnościami i ich wpływ na innych uczestników rynku. Proponuje holistyczne spojrzenie na gospodarkę jako system nierozerwalnych zależności. W tym ujęciu sektor finansowy (banki i instytucje pożyczkowe), przedsiębiorcy i konsumenci to uczestnicy ekosystemu społeczno-gospodarczego, który kształtuje właściwy obieg pieniądza. O tym, jaki cel przyświecał organizacji przy tworzeniu raportu, mówi Marcin Czugan, Prezes ZPF:

– Niezwykle ważną kwestią jest nieustanne zwiększanie społecznego poziomu wiedzy na temat działań branży zarządzania wierzytelnościami, z firmami windykacyjnymi na czele. Na przestrzeni lat wokół tego sektora narosło wiele mitów, a rzeczywistość jest taka, że podmioty zajmujące się odzyskiwaniem należności niosą realną pomoc: biznesowi, konsumentom – całemu społeczeństwu, dbając pośrednio o prawidłowe funkcjonowanie gospodarki. Dane mówią same za siebie. Tylko w latach 2017 – 2019 firmy windykacyjne przywróciły do ponownego obrotu środki pieniężne
o łącznej wartości 17,1 mld zł, a nominalna wartość wszystkich przeterminowanych zobowiązań obsługiwanych przez nie na koniec czerwca 2020 r. wyniosła aż 127 mld zł. To pokazuje, z jakim zaufaniem spotykają się podmioty z branży windykacji i jak duży wpływ mają na bezpieczeństwo ekonomiczne nas wszystkich.

Zatory płatnicze już przed pandemią były jednym z głównych problemów polskich przedsiębiorców, a jak pokazują dane z 2020 r., czas oczekiwania na zapłatę w sektorze public i B2B wydłużył się względem 2019 r. odpowiednio o 54 i 36 dni. Z powodu korona-kryzysu dochody aż 45 proc. konsumentów w naszym kraju uległy obniżeniu. W rezultacie zwiększyła się grupa konsumentów, którzy nie są w stanie terminowo wywiązywać się ze swoich zobowiązań finansowych. Problem dotyczy już 2,8 mln Polaków.

– Wyjątkowe czasy, a z takimi się właśnie mierzymy, wymagają wyjątkowych środków.
Kryzys wywołany pandemią i jego skutki, które dopiero nadejdą, sprawiają, że wsparcie podmiotów zarządzających wierzytelnościami jest (i będzie) potrzebne na skalę wcześniej niespotykaną. O tym, w jaki sposób firmy windykacyjne mogą pomóc biznesowi walczącemu o przetrwanie – mam tu na myśli głównie sektor MŚP, który ma największe problemy – i zadłużonym jednostkom, które bez wsparcia z zewnątrz nie wyjdą na finansową prostą, można przeczytać właśnie w raporcie „Znaczenie rynku zarządzania wierzytelnościami dla zrównoważonego wzrostu gospodarczego”
– podkreśla Prezes ZPF, Marcin Czugan.

Opracowanie publikowane przez ZPF jest rzetelnym źródłem wiedzy na temat podmiotów działających w sektorze zarządzania wierzytelnościami, stworzonym przez jedną z największych i najważniejszych organizacji z branży finansowej w naszym kraju, dla tych wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się, jaką rolę windykacja odgrywa w „zdrowej” gospodarce.
Źródło: Związek Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.

Raport Skanska i Business Link: 5 trendów i 4 modele. Oto rynek biurowy w nowej normalności

Skanska_Arkadiusz RudzkiPandemia nieodwracalnie zmieniła realia funkcjonowania biur i przyspieszyła procesy, które w normalnych okolicznościach zajęłyby lata. Jednym z efektów zachodzącej ewolucji jest rekordowa popularność elastycznego zarządzania miejscami pracy, łączącego w sobie największe zalety powierzchni tradycyjnych i elastycznych. Zdaniem ekspertów spółki biurowej Skanska w regionie CEE i Business Link, w najbliższych latach to właśnie ten model odegra kluczową rolę na rynku biurowym w Polsce i Europie.

Spis treści:
5 trendów, które odmienią rynek biurowy
Chętnie wrócimy do biur w formule hybrydowej
Biura typu flex odpowiednie dla rozrastających się firm

Ostatnie miesiące niemal na nowo ukształtowały rynek nieruchomości.
Ze względu na obowiązujące obostrzenia i reżim sanitarny, największe zmiany dotknęły rynku biurowego, ponieważ zarówno najemcy, jak i klienci, musieli przedefiniować swoje strategie związane z efektywnym wykorzystaniem przestrzeni.

Aby podsumować i uwypuklić rolę zachodzących właśnie zmian, spółka biurowa Skanska i operator przestrzeni typu flex Business Link wspólnie opracowali raport „Workplace Flexibility Vademecum”. – Nasze vademecum powstało z myślą o uporządkowaniu kluczowych przemian, jakie w ostatnim czasie dokonały się na rynku biurowym. W raporcie skoncentrowaliśmy się na kompleksowym omówieniu elastycznego zarządzania miejscami pracy, za pomocą którego duże korporacje coraz częściej budują swoje zasoby biurowe. Dostrzegamy, że budynki lub kompleksy z przestrzeniami elastycznymi stały się dziś istotnym aktywem w portfelach inwestorów, a ich rola z każdym kolejnym miesiącem będzie systematycznie rosnąć – tłumaczy Maciej K. Król, p.o. dyrektora zarządzającego w Business Link.

5 trendów, które odmienią rynek biurowy

W swoim raporcie Skanska i Business Link wyróżniły 5 kluczowych trendów, które w najbliższym czasie ukształtują sposób i styl funkcjonowania rynku biurowego. W tym celu twórcy „Workplace Flexibility Vademecum” zebrali i przeanalizowali głosy płynące z branży, po czym skonfrontowali je z własnymi obserwacjami.

– Pierwszy trend dotyczy zasady 70/30, wedle której firmy będą poszukiwać kombinacji długoterminowych połączonych z krótkoterminowymi zobowiązaniami, których celem będzie zapewnienie miejsc pracy. 30% z nich będzie służyło jako tzw. „trzecia przestrzeń”: między biurem a domem – mówi Maciej K. Król. Kolejny punkt w raporcie wskazuje na niesłuszne deprecjonowanie znaczenia fizycznych biur. Pomimo początkowych opinii, że masowe przejście pracowników na home office znacząco osłabi zapotrzebowanie na biura tradycyjne, rzeczywistość i badania przeprowadzone podczas pandemii pokazały, że taki scenariusz nie ma szans na zmaterializowanie. – Badania zrealizowane przez Skanska wykazały, że pracownicy tęsknią za swoimi biurami, a bezpośredni kontakt z ludźmi jest dla nich niezwykle istotny. Dlatego biuro pozostanie podstawowym miejscem pracy, choć w przyszłości z pewnością będziemy spędzać w nim nieco mniej czasu niż przed pandemią. Dodatkowo pracownicy doceniają fizyczne aspekty biura – ergonomię miejsca pracy, przestrzenie do spotkań grupowych, czy wyposażenie. Nasze badanie pokazało, że pomimo iż 64% pracowników biurowych w CEE ma dobre warunki do pracy w domu, to aż 50% spośród ankietowanych chodzi do biura każdego dnia – wyjaśnia Arkadiusz Rudzki, wiceprezes ds. sprzedaży i najmu w spółce biurowej Skanska na region CEE.

Trzeci z opisywanym trendów odnosi się do klientów korporacyjnych, którzy po doświadczeniu nieprzewidywalnych i nagłych zmian, będą poszukiwać większej stabilizacji biznesowej i staną się mniej skłonni do angażowania się w duże i długie umowy najmu. Zamiast tego wybiorą bardziej elastyczne rozwiązania, pozwalające na obniżenie kosztów. Kolejny kierunek, na który wskazują Skanska i Business Link, to „zderzenie oczekiwań”. – Z jednej strony najemcy będą dążyć do krótszych umów najmu mniejszych powierzchni, zaś z drugiej – inwestorzy zainteresowani kupnem budynku nadal będą potrzebować dobrze zabezpieczonych, długoterminowych umów najmu. W tym przypadku model flex stanie się optymalnym rozwiązaniem uzupełniającym przedłużoną umowę najmu, z korzyścią dla inwestora – mówi Arkadiusz Rudzki.

Ostatni z pięciu trendów nawiązuje do wizji 15-minutowego miasta, która może zaowocować rozwojem mniejszych biur na obrzeżach aglomeracji. Według twórców raportu, biura “hubowe” nie znikną, jednak wokół nich mogą z czasem pojawiać się coraz liczniejsze biurowe “satelity”.

Chętnie wrócimy do biur w formule hybrydowej

Eksperci Skanska i Business Link podkreślają, że rosnące zainteresowanie łączeniem powierzchni tradycyjnych i elastycznych wynika z aktualnego, ogromnego zapotrzebowania na pracę rotacyjną. Z badań przeprowadzonych przez spółkę biurową Skanska wynika, że aż 32% pracowników biurowych (w Polsce, Czechach, na Węgrzech i w Rumunii) pracuje obecnie w modelu hybrydowym (łącząc pracę zdalną z pracą z biura). Jednocześnie aż 2/3 wszystkich pracowników biurowych nadal uważa biuro za bezpieczne miejsce pracy.

– Choć tempo dokonywanych zmian jest szybsze niż można było sobie wyobrazić, wzmożone zainteresowanie modelem elastycznego zarządzania miejscami pracy nie jest dla nas niczym zaskakującym. W Skanska i Business Link już dawno dostrzegliśmy ogromny potencjał synergii dewelopera i operatora flex. Dlatego od czterech lat oferujemy klientom korporacyjnym dostosowane do ich sytuacji biznesowej i etapu rozwoju firmy modele łączące biuro tradycyjne i biuro serwisowane. Na potrzeby vademecum wyodrębniliśmy 4 modele: core&flex, satellites (hub&spoke), growth i swing. Ich wspólną cechą jest elastyczność, dzięki której klient uzyskuje możliwość szybkiej modyfikacji liczby użytkowników lub wielkości przestrzeni – wskazuje Maciej K. Król.

Biura typu flex odpowiednie dla rozrastających się firm

Przewagę elastycznego zarządzania miejscami pracy i zalety konstruowania krótkich, elastycznych umów można zaobserwować m.in. w przypadku bardzo szybkiego wzrostu przedsiębiorstwa, gdy zapotrzebowanie najemcy potrafi zmieniać się praktycznie z miesiąca na miesiąc. Najlepiej wyrażają to twarde liczby. W krakowskim kompleksie High5ive, jeden z klientów z sektora finansowego w czasie oczekiwania na przeniesienie do głównej powierzchni, dwukrotnie rozbudował liczbę stanowisk, korzystając przy tym z modelu swing w Business Link High5ive. Wzrost zapotrzebowania nastąpił bardzo gwałtownie, jednak elastyczna umowa pozwoliła błyskawicznie dostosować produkt do aktualnych oczekiwań najemcy. Z kolei inna firma, korzystająca z przestrzeni poznańskiego Business Link Maraton, podczas rozwoju biznesu w regionie odnotowała około 10-krotny wzrost liczby stanowisk. Pomimo ogromnego tempa rozwoju, elastyczna przestrzeń umożliwiła jej rozwój w ramach jednego obiektu. – Najbardziej wyrazistym przykładem wzrastającego znaczenia elastycznego zarządzania miejscami pracy, którym możemy się pochwalić, jest krakowski High5ive. Już na samym początku biurowiec został wyposażony w przestrzeń elastyczną, dzięki czemu zapełnił się w rekordowo szybkim tempie i stał się bardzo atrakcyjną propozycją biurową na mapie miasta. 500 stanowisk pracy w naszej krakowskiej „piątce”, podzielone na kilka korporacji, stanowi dziś przystanek do docelowego miejsca w biurze tradycyjnym – podsumowuje Arkadiusz Rudzki.
Źrodło: Skanska w Polsce.

Deweloperzy szykują nowe projekty. Tomasz Mika: na najbliższe miesiące można patrzeć z optymizmem

mika

– Polska to europejska czołówka, a najbliższe miesiące to potwierdzą – mówi Tomasz Mika, Senior Director w JLL. Jak przyznaje, najemcy i deweloperzy planują nowe inwestycje, a na rynku pojawiają się nowi gracze zainteresowani sektorem magazynowym.

Spis treści:
Magazyny.pl: Ostatnie miesiące były dla rynku magazynowego dobre?
Jak rynek wygląda w liczbach?
Najwięcej znaków zapytania dotyczyło jednak tego, jak zachowają się najemcy. Jak w tym aspekcie wygląda sytuacja?
Pozycja Polski pomaga sektorowi magazynowemu w tym pandemicznym czasie?
Rozwój e-commerce nie jest zaskoczeniem, ale jest coś czego trudno było się spodziewać?
A co dalej? Czego najemcy czy deweloperzy z którymi rozmawiasz spodziewają się w najbliższych miesiącach?
Jak dużo tych nowych inwestycji może się pojawić?
Czy same budynki jakoś się zmieniają?
Czy można mówić o jakichś „gwiazdach”, jeśli chodzi o lokalizacje magazynowe?Czy mimo tak pozytywnej ogólnej oceny sytuacji na rynku można upatrywać na horyzoncie jakichś zagrożeń?

Magazyny.pl: Ostatnie miesiące były dla rynku magazynowego dobre?
Tomasz Mika, Senior Director: Od wybuchu pandemii koronawirusa minął już rok, w ciągu tego czasu wiele branż ucierpiało w większym lub mniejszym stopniu. Nie można tego jednak powiedzieć o sektorze magazynowym. Niewątpliwie pandemia wywołała pewne zmiany w zachowaniu konsumentów oraz wpłynęła korzystnie na rozwój rynku magazynowego w 2020 roku.
Na rynku pojawia się coraz więcej firm e-commerce. Wiele podmiotów, dotychczas nie prowadzących sprzedaży internetowej, przystosowało się do obecnej sytuacji i wprowadziło taką usługę. To podniosło ich zapotrzebowanie na powierzchnię pod magazynowanie swojego asortymentu. Wiele firm, które już dotychczas prowadziły sprzedaż tym kanałem także potrzebowało zwiększyć powierzchnię przechowywania swoich produktów.
Z internetu zamawialiśmy praktycznie każdego rodzaju produkty – od spożywczych, przez sprzęt AGD, po meble ogrodowe. Usługi logistyczne w minionym roku przeżyły więc prawdziwy boom. Myślę, że część osób, które wcześniej nie zamawiały niczego przez internet na tyle przekonała się do tego sposobu robienia zakupów, że nawet po epidemii nie przestaną korzystać z tego kanału sprzedaży.

Jak rynek wygląda w liczbach?
Całkowite zasoby nowoczesnej powierzchni magazynowej w Polsce osiągnęły na koniec grudnia ponad 20 mln mkw. W całym roku dostarczono na rynek ponad 2 miliony mkw. nowej powierzchni magazynowej. To wynik porównywalny z poprzednimi latami.
Wielkość powierzchni w budowie pozostaje na dobrym poziomie. Pod koniec 2020 roku powstawało kolejne 1,9 miliona mkw., czyli podobnie jak w końcówce 2019 roku. Ponad 30 proc. powstającej powierzchni nie było zabezpieczonej umowami najmu.

Najwięcej znaków zapytania dotyczyło jednak tego, jak zachowają się najemcy. Jak w tym aspekcie wygląda sytuacja?
Tutaj także wyniki okazały się wysoce zadowalające. W całym 2020 roku popyt na magazyny sięgnął rekordowego poziomu 4,8 mln mkw. Za ponad 71 proc. tego zapotrzebowania odpowiadały nowe umowy i ekspansje.
Pomimo wyjątkowej sytuacji gospodarczej, polski rynek magazynowy odnotował w ubiegłym roku rekordowy wynik, co po raz kolejny potwierdza jego siłę.
Także na rynku europejskim Polska jest silnym graczem.
Oczywiście. Wszystkie te liczby, o których wspomniałem pozwoliły utrzymać Polsce trzecie miejsce wśród najbardziej aktywnych pod względem wynajętej powierzchni rynków w Europie. Zresztą już od kilku dobrych lat Polska jest silnym graczem. Szczególnie w dwóch kategoriach: dostarczanej i wynajmowanej powierzchni magazynowej.
Widać, że zadomowiliśmy się w absolutnej europejskiej czołówce, jeśli chodzi o sektor magazynowy. Co więcej, nasz kraj jest wymieniany obok Niemiec, Niderlandów, Wielkiej Brytanii i Włoch jako jeden z pięciu najlepszych rynków europejskich.

Pozycja Polski pomaga sektorowi magazynowemu w tym pandemicznym czasie?
Zdecydowanie tak. W Polsce mamy duży popyt lokalny, czyli firm obsługujących rynek krajowy. Jednak rozwój e-commerce otworzył Polskę na światowych potentatów w tym sektorze. Wiele centrów dystrybucyjnych uruchomionych ostatnio oraz jeszcze planowanych będzie obsługiwało nie tylko nasz kraj, ale też część Europy.
Tutaj znakomitym przykładem jest Amazon, który ma już dziewięć centrów logistycznych, m.in. w Sadach pod Poznaniem, Sosnowcu, Kołbaskowie koło Szczecina, w Bielanach Wrocławskich czy Łodzi.
W budowie z kolei znajduje się dziesiąty magazyn tej firmy. W hali w Świebodzinie o łącznej powierzchni użytkowej 193 tys. mkw. działać będzie 3 tys. robotów. Firma zatrudni ponad tysiąc pracowników.
Wszystkie obiekty Amazon w Polsce obsługują głownie rynek niemiecki.

Rozwój e-commerce nie jest zaskoczeniem, ale jest coś czego trudno było się spodziewać?
W przypadku e-commerce zaskoczeniem nie jest rozwój, ale skala tego, jak ten biznes rośnie. Poza tym bardzo aktywne były i są firmy handlowe. Mimo trudnej sytuacji, zamkniętych galerii, sieci handlowe działały dość prężnie i wciąż podpisują nowe umowy. Jest to pewne zaskoczenie.

A co dalej? Czego najemcy czy deweloperzy z którymi rozmawiasz spodziewają się w najbliższych miesiącach?
Wszyscy widzimy, że jeszcze jakiś czas przyjdzie nam funkcjonować w pandemicznych okolicznościach. Nikt już nie ma złudzeń, że to się zaraz skończy, ale w pewnym sensie pomaga to firmom. W podejmowaniu strategicznych decyzji najgorsza jest niepewność co do przyszłości, w tym roku firmy mniej więcej wiedzą czego się spodziewać i odpowiednio planują najbliższy okres.
Widzimy zarówno po stronie deweloperów, jak i najemców sporo projektów, które są przygotowywane. Sami prowadzimy dużo negocjacji i procesów poszukiwania nowych powierzchni.

Jak dużo tych nowych inwestycji może się pojawić?
W budowie w styczniu nadal były prawie 2 mln mkw. i ta powierzchnia powinna zostać dostarczona do końca 2021 roku. Ponadto zdecydowanie najwięcej inwestycji rozpoczynanych jest wiosną, więc możemy spodziewać się, że za chwilę w budowie będą kolejne projekty, które także prawdopodobnie zostaną oddane do użytkowania jeszcze w tym roku lub na początku roku 2022.
Przypuszczam, że przyrost nowej podaży będzie na równie dobrym poziomie, jak w poprzednich latach i jest bardzo prawdopodobne, że przekroczy 2 mln mkw.
Rozmawiamy też z deweloperami o ich planach. Z jednej strony odpowiadają na potrzeby najemców, z drugiej jednak poważnie rozważają inwestycje spekulacyjne. Najemcy powinni mieć w czym wybierać, jeśli chodzi o ofertę dostępną od zaraz.

Czy same budynki jakoś się zmieniają?
Wiele zmian widzimy w specyfikacji technicznej budynków. Nie są rewolucyjne, ale duży nacisk został w ostatnim czasie położony na kwestie ekologiczne, poprawienie efektywności energetycznej. Coraz większą popularność zyskuje certyfikacja budynków.
Z obserwowanych trendów można zauważyć również zwiększanie wysokości budynków. Na rynku jest już kilku deweloperów, którzy deklarują, że wszystkie ich inwestycje będą miały co najmniej 11,5 metra wysokości netto.
Patrząc z perspektywy ubiegłych lat, można śmiało stwierdzić, że obecnie obserwujemy wiele zmian i dyskusji na temat podniesienia podstawowego standardu oferowanego na rynku.

Czy można mówić o jakichś „gwiazdach”, jeśli chodzi o lokalizacje magazynowe?
Pięć największych rynków cały czas się rozwija, powstają tam kolejne obiekty, podpisywane są nowe umowy najmu. Z mniejszych rynków, ale od lat rosnących, bardzo aktywne jest Trójmiasto oraz cała ściana zachodnia. To zasługa przede wszystkim e-commerce.
Trudno tu wskazać jedną lokalizację, która jest taką „gwiazdą”. Biorąc pod uwagę ciągły rozwój infrastruktury transportowej w Polsce, a także rosnące zainteresowanie wśród inwestorów kierunkami spoza „wielkiej piątki” uważam, że rynek będzie coraz bardziej zdywersyfikowany pod względem lokalizacji.

Czy mimo tak pozytywnej ogólnej oceny sytuacji na rynku można upatrywać na horyzoncie jakichś zagrożeń?
Potencjalny globalny kryzys to na pewno zagrożenie. Ale trudno tutaj cokolwiek wyrokować. Natomiast na ten moment byłbym raczej optymistą. Widzimy bardzo duże zainteresowanie inwestorów sektorem magazynowym, więc brak dopływu kapitału nam nie grozi.

Deweloperzy mają ambicje i nadal chcą budować. Pojawiają się nowi gracze – co ciekawe są to także małe podmioty, które wcześniej nie inwestowały w sektorze magazynowym. Ich podstawowym biznesem był na przykład handel, a teraz patrzą w stronę obiektów magazynowych. Takie informacje powodują, że z optymizmem patrzymy na najbliższe miesiące.

Źródło: JLL.

Musimy liczyć się z rosnącymi kosztami utrzymania mieszkań

Mariusz_Łubiński-Admus

Koszty związane z utrzymaniem mieszkania są jednymi z najwyższych kosztów ponoszonych przez przeciętnego Kowalskiego. Niestety, z roku na rok utrzymanie mieszkania coraz mocniej obciąża domowy budżet i wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach wszyscy musimy liczyć się z kolejnymi podwyżkami w tym aspekcie.

W ciągu 12 miesięcy koszty utrzymania mieszkania statystycznej trzyosobowej rodziny wzrosły o około 60 złotych miesięcznie, co w skali całego roku daje kwotę niemal 7000 zł. Na tak znaczny wzrost kosztów składa się kilka elementów. Po pierwsze wyższe opłaty za wywóz śmieci, w tym aspekcie rząd nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i planuje nie tylko wprowadzenie nowych zasad segregacji, ale też wyższe opłaty lub nowe metody wyliczania stawek. Ceny wywozu śmieci w 2019 roku wzrosły o 31,3 proc., a w 2020 o aż 53,6 proc., a to wcale nie koniec. Poszczególne samorządy chcą wprowadzać lokalne zasady wyliczania opłat. Właśnie wprowadzane są kolejne podwyżki i to niemałe. Od stycznia ruszyły w Poznaniu, Kielcach, Opolu, Rybniku, Częstochowie, Szczecinie, Mysłowicach, Nowej Soli, Zielonej Górze, Słupsku i w wielu innych miejscowościach. Od lutego – w Łodzi, a już za chwilę, bo od kwietnia – w Warszawie.

Kolejnym elementem składającym się na rosnące koszty utrzymania mieszkania są ceny prądu. Na koniec 2020 roku za prąd musieliśmy płacić o prawie 12% więcej niż przed rokiem. Problem w tym, że tegoroczne podwyżki nie będą ostatnimi. W 2021 roku jeszcze więcej zapłacimy za energię elektryczną. W sumie można się spodziewać, że podwyżka dla przeciętnego gospodarstwa domowego wyniesie kilkanaście procent. Rząd zapowiadał rekompensatę za podwyżki dla indywidualnych odbiorców, jednak w ostatnim czasie wycofano się z tych deklaracji, więc 100% kosztów podwyżki poniosą końcowi odbiorcy.

Trzecia grupa powodów wyższych kosztów utrzymania mieszkań to wzrost podatków. Większość gmin zaktualizowała stawki podatku od nieruchomości do maksymalnych dopuszczalnych, a te w 2021 roku będą o 3,9 % wyższe niż w roku poprzednim. Jednocześnie zmienią się przepisy dotyczące mającego przeciwdziałać suszom podatku od deszczówki. Płacić go będą również właściciele działek o powierzchni od 600 m kw., których ponad połowa powierzchni jest zabudowana.

Jeśli rząd spełni obietnice i w 2024 roku minimalna płaca wyniesie 4 tys. złotych, dalsze podwyżki czynszów z powodu wyższych wynagrodzeń obsługi budynku będą nieuniknione. Już teraz właściciel 50-cio metrowego mieszkania płaci o ok. 89 zł więcej niż przed rokiem. Wspólnoty osiedlowe chcąc optymalizować koszty, próbują w rozmaity sposób zniwelować wydatki. Szczególnie małe wspólnoty mieszkaniowe decydują się na rezygnację z ochrony. Tylko w tym roku koszty ochrony zwiększyły się o ponad 15%. Jak wynika z naszych obserwacji barierą utrzymywania ochrony na osiedlach jest opłata w wysokości ok. 100 złotych od lokalu. Jeśli zbliżamy się do tej kwoty, rośnie liczba mieszkańców, którzy opowiadają się za rezygnacją z usług firmy ochroniarskiej, a wspólnoty muszą taką decyzje respektować. Dodatkowo, może okazać się, że firmy ochroniarskie, które współpracują głównie z małymi osiedlami będą musiały ograniczyć swój personel. Może się więc okazać, że dużo wyższa w stosunku do obecnej płaca minimalna przyczyni się do wzrostu bezrobocia.

Komentarz Mariusza Łubińskego, prezesa firmy Admus.

Firma myhive rośnie w siłę w nowoczesnym biurowcu na warszawskiej Woli

myhive Warsaw Spire I
Od dnia dzisiejszego Warsaw Spire oferuje swoim najemcom wszystkie udogodnienia innowacyjnej, wdrożonej przez właściciela budynku, IMMOFINANZ, marki biurowej myhive. Obejmuje to zarówno wprowadzone zmiany wizualne – ciepłe i przyjazne elementy architektoniczne w lobby wieży, jak również dostęp dla każdej osoby pracującej w tym miejscu do pełnej oferty w zakresie community managementu. W ramach wdrożonych zmian sama nazwa wieży zyskała zaś przedimek myhive – myhive Warsaw Spire. Aktualny portfel myhive w Warszawie to sześć budynków biurowych z łącznie niemal 170.000 m kw. powierzchni pod wynajem, 117 najemcami oraz 13.000 osób pracujących w tych nieruchomościach – polskich członków międzynarodowej społeczności myhive.

„Wieża Warsaw Spire, to nasz flagowy projekt w stolicy, który od momentu zakupu latem 2019 spełniał niemal wszystkie kryteria pozwalające włączyć ten budynek do rodziny myhive. Praktycznie od razu po zakupie nieruchomości rozpoczęliśmy wdrażanie zmian, aby w pełni zaoferować wszystkie udogodnienia konceptu myhive najemcom wieży”, wyjaśnia Magdalena Kowalewska, Country Manager Operations Poland, IMMOFINANZ. „Po ostatnich poczynionych inwestycjach w zakresie design-u lobby, wdrożyliśmy szeroką komunikację, w tym również edukacyjną wśród najemców wieży, tak aby szybko mogli poznać markę oraz liczne korzyści płynące z pracy
w budynku pod tym brandem”, dodała.

Dzięki marce osoby pracujące na co dzień w myhive Warsaw Spire mogą korzystać z szeregu gwarantowanych przywilejów, w tym m.in. uczestniczyć w eventach, (dostosowanych aktualnie do okresu pandemicznego) grupach sportowych, warsztatach eksperckich, na które mogą zapisać się dzięki aplikacji myhive. W okresie wiosennym i letnim mogą również korzystać z darmowego, własnego systemu rowerowo myhive. Co więcej, zmianie wizualnej uległ wygląd części samego lobby wieży, które dzięki nowym rozwiązaniom architektonicznym myhive, nowym meblom oraz roślinności zyskało na cieple, sprzyjając jednocześnie spotkaniom oraz wypoczynkowi.

Marka myhive została wdrożona w Polsce w grudniu 2016 roku. Od samego początku wśród jej wyróżników, na pierwszym planie była gościnność, jak również design lobby, przypominający ten z hoteli butikowych oraz community management – w tamtym okresie, nowe pojęcie na stołecznym rynku biurowym, rozwinięte z czasem na szeroką skalę właśnie dzięki IMMOFINANZ i myhive.
myhive Warsaw Spire to łącznie z myhive Crown Point i myhive Crown Tower już trzeci budynek pod tym brandem zlokalizowany na Woli, w okolicy ronda Daszyńskiego, zwanej warszawskim biurowym „downtown”.
myhive, to z sukcesem wdrożona i stale rozwijana marka biurowa, która aktualnie obejmuje 22 lokalizacje w sześciu europejskich stolicach (Warszawa, Wiedeń, Budapeszt, Bukareszt, Praga i Bratysława) z łącznie ponad 510.000 m kw. pod wynajem.
Źródło: IMMOFINANZ.

REDD Real Estate Digital Data, największa baza danych o rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce, przekazuje dane firmie ShareSpace

markus-spiske-484245-unsplash
REDD Real Estate Digital Data, największa baza danych o rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce, przekazuje dane firmie ShareSpace. Nowy klient REDD to platforma pomagająca firmom znaleźć odpowiednią przestrzeń biurową.
 

 REDD jest jedynym takim dostawcą danych o nieruchomościach komercyjnych w Polsce. Współpracujemy z liderami branży, którzy widzą w danych źródło przewagi i budowania wartości. Cieszymy się, że nasza baza może wspierać ShareSpace , platformę łącząca korporacje z centrami coworkingowymi. To firma zmieniająca rynek nieruchomości komercyjnych podobnie jak REDD. Łączy nas podobne DNA – mówi Piotr Smagała, co-founder & managing director REDD.

– Kiedy firma szuka biura, potrzebne są jej konkretne, twarde dane. Gdyby nasza platforma nie aktualizowała ich na bieżąco, nie moglibyśmy odpowiedzieć na zapotrzebowanie klientów, którzy przecież szukają szybkich odpowiedzi, kilka chwil po wejściu na stronę. Podobnie w ShareSpace funkcjonuje nasz zespół doradców. Oni również są w stanie udzielić klientowi informacji w oparciu o najświeższe dane: dostępność biur w określonej lokalizacji, wysokość miesięcznych opłat, możliwość podnajmu, etc. Jest to możliwe m.in. dzięki współpracy z REDD – mówi Robert Chmielewski, co-founder & CEO ShareSpace.

Źródło: REDD.

Prawie 15 tys. Ukraińców mniej na polskich budowach. Ceny produkcji wzrosły o 2,4%

Krzysztof Inglot_photo

2,4% – o tyle w lutym 2021 roku wzrosły ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu do analogicznego okresu z 2020 roku – wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest mniejsza liczba pracowników zagranicznych na polskich budowach, głównie Ukraińców. Zdaniem ekspertów Personnel Service, niższa liczba wydanych pozwoleń na pracę dla wschodnich sąsiadów mogła dołożyć swoją „cegiełkę” do wyzwań, z jakimi mierzy się branża nieruchomości.

Zgodnie z najnowszymi danymi GUS, koszty produkcji budowlano-montażowej wzrosły o 2,4% w porównaniu rok do roku. Choć przedstawiciele branży nieruchomości podkreślają, że taki stan rzeczy wynika m.in. z rosnących cen surowców, wyraźnym problemem jest też niedostateczna liczba pracowników. Spowodowany pandemią odpływ kadry z Ukrainy był odczuwalny dla deweloperów. Zgodnie z danymi Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, w minionym roku wydano blisko 11% mniej pozwoleń na pracę dla Ukraińców.

– Jeszcze w 2019 roku wydano blisko 330 tys. takich pozwoleń, z czego aż jedną czwartą stanowiły osoby zatrudnione w budownictwie. Rok później zezwoleń wydano łącznie 295 tys., na co wpływ miała pandemia. I choć proporcje zatrudnionych w poszczególnych sektorach rynku nadal były podobne, przełożyło się to na spadek nowych pracowników w „budowlance” o ok. 15 tys. Ukraińców. To cios dla branży, zwłaszcza, że prace były realizowane w podobnym tempie jak wcześniej – zauważa Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy.

Co czwarty Ukrainiec w 2020 pracował w budownictwie
Z danych Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii wynika, że Ukraińcy przyjeżdżający do Polski znajdują zatrudnienie w różnych branżach, ale przede wszystkim w budownictwie. Z 295 tys. Ukraińców, którzy otrzymali pozwolenie na pracę w Polsce w 2020 roku, na budowach pracował co czwarty (73 tys.). Jedyne branże, które mogły liczyć na podobną reprezentację obywateli Ukrainy to: przetwórstwo przemysłowe (66 tys.), działalność w zakresie usług administrowania i działalność wspierająca (66 tys.) oraz transport i gospodarka magazynowa (54 tys.).

– Wielu Ukraińców przyjeżdża do Polski skuszonych lepszymi zarobkami niż w ich ojczyźnie. Nastawiają się oni często na krótki, kilkumiesięczny wyjazd, dlatego celują w prace, które pozwalają nieźle zarobić, nawet poniżej swoich kwalifikacji. Z naszego badania Barometr Polskiego Rynku Pracy 2020 wynika, że aż 76% obywateli Ukrainy w Polsce wykonuje pracę fizyczną. Szczególną popularnością cieszy się branża budowlana. Spadek w ogólnej liczbie pracowników z Ukrainy z pewnością jest odczuwalny przez polskich deweloperów, bo przekłada się m.in. na możliwe opóźnienia w realizowanych inwestycjach z uwagi na brak fachowców – podsumowuje Krzysztof Inglot.

Źródło: Personnel Service.