Będą pozwy dotyczące WIBOR-u? Frankowicze przetarli szlaki w walce z bankami

zlotowki
Jak informują prawnicy, coraz więcej osób dopytuje się o możliwości podważenia umów kredytowych opartych o WIBOR. Do sądów trafiają też kolejne pozwy. Eksperci podkreślają, że wskaźnik nie jest dobrze opisany w umowach. Ponadto całe ryzyko zmienności jest przerzucone na kredytobiorcę. Wyznaczaniem wskaźnika zajmuje się GPW Benchmark, ale tylko nieliczni klienci są o tym informowani. Ponadto prawnicy dodają, że są mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów zmiennego oprocentowania. Ale z pewnością banki nie oddadzą gigantycznych zysków bez walki. Dlatego znawcy tematu twierdzą, że w niedługim czasie dojdzie do lawiny pozwów. Twierdzą też, że sprawę z pewnością ułatwili frankowicze, którzy w pewien sposób przetarli szlaki. Jednak to nie oznacza, że będzie łatwo. Prawdopodobnie kredytobiorców czeka dojście zagadnienia do Sądu Najwyższego i TSUE, a następnie utrwalenie korzystnego orzecznictwa krajowych sądów.

Problem WIBOR-u narasta

W przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się pytania o możliwość podważenia umów kredytowych opartych o wskaźnik WIBOR. Prawnicy potwierdzają, że rośnie liczba kredytobiorców zainteresowanych tym tematem. Jak stwierdza adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii MBM Legal, takich spraw będzie przybywać wraz z kolejnymi zabezpieczeniami wydawanymi przez sądy. W opinii eksperta, Kredytodawcy chowają głowę w piasek przed problemem, jednak ten ich raczej nie ominie. Banki uważają, że przygotowane przez nich umowy są bezbłędne, a klienci zostali odpowiednio poinformowani o wszystkich ryzykach i okolicznościach związanych z zaciąganiem kredytów. Podobnie twierdzili o kredytach powiązanych z walutami obcymi.

W ciągu ostatniego roku do sądów zaczęły napływać sprawy złotówkowiczów. Z jednej strony przyczynili się do tego frankowicze, którzy wiele lat temu również rozpoczynali w ten sposób swoje sprawy. Z drugiej zaś wzrosła społeczna świadomość tego, że banki często nadużywają prawa i można z nimi wygrać – komentuje dr Jędrzej Jachira, adwokat i wspólnik w Kancelarii Prawnej Sobota Jachira.

Z kolei jak zaznacza adwokat Tomasz Majkowycz, wspólnik zarządzający Kancelarią Majkowycz Adwokaci, banki wyciągnęły wnioski ze sporów z frankowiczami i są lepiej przygotowane do konfrontacji. Można dostrzec, że obecnie prowadzą dobrze skoordynowane i przemyślane działania. W odpowiedzi na pozew, różne banki przedstawiają te same dokumenty. W ten sposób chcą udowodnić, że stawka referencyjna jest w porządku. Ponadto, podejmują więcej tzw. działań PR-owych. Ogłaszają nawet najmniejsze sukcesy. W ten sposób chcą zniechęcić klientów do kierowania tego typu spraw do sądu. Ekspert dodaje, że to oczywiście działa w dwie strony. Kancelarie również przedstawiają swoje osiągnięcia w tym temacie.

Poza nielicznymi wyjątkami, banki w większości uważają, że ten problem nie istnieje. Jednocześnie w każdym miesiącu kolejne setki pozwów trafiają do sądów. Jest tylko kwestią czasu, kiedy zacznie dochodzić do pierwszych prawomocnych wyroków, chyba że wreszcie nastąpi zmiana nastawienia sektora bankowego i regulatora. Natomiast zatrważające jest to, że nikt nie pracuje nad rozwiązaniem kłopotu na płaszczyźnie legislacyjnej – dodaje dr Jachira.

Umowa z niewiadomą

Według mec. Bartosiaka, sposób ustalania wskaźnika WIBOR nie jest opisany w umowach. Kredytodawcy wskazują najczęściej jedynie miejsce jego publikacji, a i to – w ocenie eksperta – często robią nieprawidłowo. Ponadto, dane przekazywane przez banki do podmiotu ustalającego WIBOR są ustalane w skomplikowany sposób. Prawnik z MBM Legal zwraca uwagę na stanowisko Sądu Najwyższego. Za działanie wbrew dobrym obyczajom uznaje on naruszenie równowagi kontraktowej (umownej) czy posunięcia, które zmierzają do wykorzystania niewiedzy konsumenta, nierównomiernego rozłożenia praw i obowiązków. A z tym mamy do czynienia w umowach kredytowych opartych o WIBOR, gdzie całe ryzyko zmienności oprocentowania jest przerzucone na kredytobiorcę. Pominięcie tak istotnej kwestii stanowi nieuczciwą praktykę rynkową w rozumieniu art. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.

Problem WIBOR-u, podobnie jak kredytów frankowych, narastał od lat. Wbrew pierwotnym założeniom, nie jest to stawka oparta o ceny transakcyjne, albowiem do transakcji tego rodzaju na rynku międzybankowym w praktyce prawie w ogóle nie dochodzi. Istniejąca nadpłynność kapitałowa sektora bankowego powoduje, że banki nie muszą pożyczać między sobą środków, aby następnie udzielić kredytu. Z tego powodu stawka ta jest asymetryczna, chroni wyłącznie interes banków. Intensyfikacja zysków całego sektora bankowego, pomimo znacznie mniejszej liczby udzielonych kredytów jest tego wyraźnym potwierdzeniem – mówi ekspert z kancelarii prawnej Sobota Jachira.

Jak stwierdza adwokat Jakub Bartosiak, banki nie wykonują obowiązku informacyjnego wobec kredytobiorców. W wyroku C-128/18 TSUE wskazał wprost, że o przejrzystości warunku umownego, ustalającego zmienną stopę procentową, decyduje dostarczenie informacji na temat zmian w przeszłości wskaźnika, na podstawie którego obliczana jest ta stopa procentowa. Banki powinny zatem przedstawiać kredytobiorcom informację, że w 2001 roku WIBOR 3M wynosił blisko 20 punktów procentowych, a w 1995 roku – nawet 30%. Zdaniem eksperta, przy kredytach udzielanych zwykle na 30 czy 40 lat kredytobiorcy powinni być uprzedzeni o takiej zmienności i ryzyku, że WIBOR może przyjmować nawet tak skrajne wartości.

Sektor bankowy najczęściej wskazuje, że ryzyko wzrostu WIBOR-u nie jest nieograniczone, bo limituje je tzw. instytucja odsetek maksymalnych. Ale nie można się zgodzić z takim stanowiskiem. Jeżeli bowiem NBP podnosi stopy procentowe, to również rosną odsetki maksymalne. One mogą zwiększać się w nieskończoność, choć jest to pojęcie abstrakcyjne. Jednak de facto nie ma żadnych prawnych przeciwwskazań do tego, żeby podnosić je i podnosić bez końca – przekonuje mec. Majkowycz.

Powtórka z frankowiczów

Od 30 czerwca 2017 roku wskaźnik WIBOR jest wyznaczany przez GPW Benchmark. Mec. Jakub Bartosiak zaznacza, że informacje o tym znajdują się tylko w nielicznych umowach, zwykle tych z ostatnich lat. Wspomniana spółka ustala WIBOR na podstawie własnego regulaminu, którego banki nie udostępniają klientom. Jednak to deklaracje dostarczane przez banki, niemal identyczne, niezależnie od sytuacji rynkowej poszczególnych kredytodawców, stanowią podstawę ustalenia wskaźnika. Banki mają zatem wpływ na jego wysokość.

Procedura ustalania wysokości stawki WIBOR niewiele różni się od mechanizmu ustalania kursów przez banki, z tą jedną różnicą, że w przypadku franków, kurs w jakimś zakresie odnosił się do kursów średnich banku centralnego, a w przypadku WIBOR-u ciężko znaleźć jakiekolwiek obiektywne kryterium. Zbiorowe ustalanie WIBOR-u przez największe banki nie oznacza, że są one pozbawione wpływu na dowolne kształtowanie jego wysokości – podkreśla dr Jachira.

W ocenie prawnika z MBM Legal, są mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów kredytowych zmiennego oprocentowania. Zgodnie z art. 23b rozporządzenia BMR, Komisja Europejska lub organ krajowy może wskazać zamiennik wskaźnika, jeśli np. nie odzwierciedla on danego rynku lub realiów. Dlatego obecnie WIBOR jest już zastępowany przez WIRON, który opiera się na warunkach rzeczywiście wykonanych depozytowych transakcji jednodniowych. Zaprzestanie publikacji WIBOR-u nastąpi prawdopodobnie dopiero w 2027 roku. I chociażby to pokazuje, że stosowanie go było błędne.

Jednak banki zapalczywie bronią WIBOR-u. Nie chcą oddać gigantycznych zysków bez walki. Czują wsparcie KNF. Mają też silną organizację, tj. Związek Banków Polskich. Dlatego możliwy jest podobny schemat jak przy kredytach walutowych. Mam na myśli kilka lat niejednolitych wyroków, dojście zagadnienia do Sądu Najwyższego i Trybunału Sprawiedliwości UE, a następnie utrwalenie korzystnego orzecznictwa sądów i zwiększone zainteresowanie klientów – przewiduje mec. Bartosiak.

Ekspert z MBM Legal szacuje, że dziś, pozywając bank, trzeba liczyć się z długim, nawet 4-letnim procesem. Można jednak liczyć na to, że po pierwszych niekorzystnych dla nich wyrokach będą bardziej skłonne do rozmów niż z frankowiczami. Być może szybciej zaczną zawierać ugody i zmieniać warunki kredytowania, zamiast czekać kilka lat i ryzykować większe straty. Jak pokazują pierwsze udzielane zabezpieczenia, sądy dostrzegają obowiązki informacyjne banków i traktują je poważnie. Niestety, niewydolność wymiaru sprawiedliwości, którą świetnie widać w sprawach frankowych, jest powszechna. Pewną nadzieją jest fakt, że sprawy kredytów złotowych będą częściej rozpoznawane przez sądy rejonowe, które nie są aż tak obłożone sprawami.

W najbliższym czasie jedna z takich spraw może trafić na wokandę TSUE bądź Sądu Najwyższego. Takie rozstrzygnięcia tym bardziej ożywiłyby dyskusję nad tym tematem. Jeśli nie dojdzie do systemowego rozwiązania tego problemu, np. ustawą, to do sądów będzie trafiało coraz więcej takich spraw – podsumowuje dr Jędrzej Jachira.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o. 

Kredytobiorcy z mocnymi argumentami – WIBOR prędzej czy później doprowadzi do fali pozwów

jakub_bartosiak
Kredytobiorcy z mocnymi argumentami – WIBOR prędzej czy później doprowadzi do fali pozwów. Sukcesy tzw. frankowiczów ośmieliły kredytobiorców złotówkowych do dochodzenia sprawiedliwości w sądach. W ich imieniu są wysyłane pierwsze pozwy przeciw bankom. W niedługim czasie należy spodziewać się kolejnych spraw, których przedmiotem będą wadliwe umowy, odwołujące się do wskaźnika WIBOR. Zawierają one niedozwolone postanowienia, rażąco godzące w interesy konsumentów. Naruszenia polegają na niewykonaniu podstawowego obowiązku informacyjnego. Nie doręczając klientom regulaminu, na podstawie którego ustalany jest ww. wskaźnik, banki masowo łamały także art. 384 k.c. i art. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.

W ślad za frankowiczami

W kancelariach prawnych pojawia się coraz więcej tzw. złotówkowiczów, zachęconych sukcesami frankowiczów. Chcą się zorientować, czy w swoich sprawach też mają szansę na wygraną z bankiem. W ich imieniu już są wysyłane pierwsze pozwy do sądów. Podstawą do tego są wadliwe umowy odwołujące się do wskaźnika WIBOR.

Banki jak na razie chowają głowę w piasek, właściwie zachowując się tak, jak wcześniej w przypadku pozwów frankowych. Teraz również uważają, że przygotowane przez nich umowy są bezbłędne. Z reguły twierdzą, że klienci byli świetnie informowani o wszystkich ryzykach oraz o okolicznościach związanych z zaciąganiem kredytów w polskiej walucie. Jednak nie jest to prawdą.

Z dużym prawdopodobieństwem już teraz można stwierdzić, że w zasadzie wszystkie z analizowanych w kancelariach umów kredytów złotowych kształtują prawa i obowiązki klientów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco godząc w ich interesy. Różny jest stopień nieprawidłowości postanowień niedozwolonych i poziom naruszeń.

Sprawa dla UOKiK-u?

Jeśli główne postanowienia umowy nie są określone jednoznacznie, to również są niedozwolone. Tak właśnie było w przypadku wskaźnika WIBOR. Nie został on opisany w umowach. Najczęściej wskazywane było jedynie miejsce jego publikacji, często też w nieprawidłowy sposób. Dane przekazywane przez banki do podmiotu ustalającego WIBOR były ustalane w sposób skomplikowany i niezrozumiały dla przeciętnego konsumenta.

Tutaj warto przywołać jedną kwestię. Sąd Najwyższy za działanie wbrew dobrym obyczajom uznaje m.in. naruszenie równowagi kontraktowej (umownej) czy działania, które zmierzają do wykorzystania niewiedzy konsumenta, nierównomiernego rozłożenia praw i obowiązków. Dzieje się to w umowach kredytowych z oprocentowaniem opartym na wskaźniku WIBOR. Całe ryzyko zmienności oprocentowania jest przerzucone na kredytobiorcę, który – w odróżnieniu od banku – nie ma dostępu do narzędzi chroniących go od tego zagrożenia.

Naruszeniem dobrych obyczajów jest także wykorzystywanie niewiedzy kredytobiorców i ukrywanie przed nimi niewygodnych dla banków faktów. WIBOR jest dodatkowym, ukrytym przed kredytobiorcami, źródłem zarobku banku. Jak widać po rosnących wraz z wysokością WIBOR-u zyskach banków, stanowi on dodatkowe, obok marży, źródło dochodu. I to całkiem spore. Jest jednak komunikowany jako obiektywny, niezależny od banku „koszt” kredytu.

Banki nie informują również klientów o tym, w jaki sposób i na podstawie jakich danych ustalany jest WIBOR. Pominięcie tak istotnych kwestii, potrzebnych do podjęcia przez konsumenta świadomej decyzji dotyczącej zaciągnięcia kredytu, stanowi nieuczciwą praktykę rynkową w rozumieniu art. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. W takim przypadku kredytobiorca może oczywiście złożyć skargę do UOKiK-u, ale jest to długotrwała ścieżka. Postępowanie administracyjne jest 2-instancyjne, a potem jest jeszcze 2-instancyjne postępowanie sądowo-administracyjne. Całość może zająć kilka długich lat.

Prawda o wskaźniku WIBOR

Nie doręczając kredytobiorcom regulaminu, na podstawie którego ustalany jest WIBOR, banki wprost naruszają również art. 384 k.c. Jest to przepis jednoznaczny i prosty w interpretacji. Skutkiem zastosowania go jest ograniczenie oprocentowania do wysokości marży. Jeśli wzorzec umowy – a takim jest regulamin mający bezpośredni wpływ na wysokość oprocentowania kredytu – nie został doręczony kredytobiorcy przed zawarciem umowy, nie wiąże on drugiej strony.

Jedynie w nielicznych umowach z ostatnich lat banki informują, że wskaźnik WIBOR jest wyznaczany przez GPW Benchmark S.A. (od 2017 roku, wcześniej określany przez Stowarzyszenie Rynków Finansowych ACI Polska). Spółka ta ustala WIBOR na podstawie własnego regulaminu, którego banki również nie udostępniają klientom. Przeciętny konsument nie wie, że WIBOR nie jest ustalany z udziałem NBP czy KNF, lecz na podstawie deklaracji samych banków. Jest to zgodne z prawem, lecz informacja taka powinna być przedstawiana kredytobiorcom.

Podstawą ustalenia WIBOR-u powinny być dane dotyczące rzeczywistych transakcji pożyczkowych zawieranych między bankami. Niemniej od czasu kryzysu z lat 2008-2009 działalność banków jest w przeważającej mierze finansowana nie z pożyczek, tylko z innych źródeł. W praktyce banki raportują GPW Benchmark wysokość oprocentowania, po jakim teoretycznie gotowe są pożyczyć pieniądze. Jednak do takich transakcji nie dochodzi lub dzieje się to tylko w pojedynczych przypadkach. Banki nie ponoszą zatem zamieszczanego w umowach kredytowych kosztu pozyskania pieniądza w drodze pożyczek, a mimo tego obciążają nim kredytobiorców.

Nie jest prawdą, że banki nie mają wpływu na WIBOR. Wszak na podstawie ich deklaracji, niemal identycznych, niezależnie od sytuacji rynkowej poszczególnych banków, spółka GPW Benchmark ustala wysokość wskaźnika WIBOR.

Błędne podstawy umów kredytowych

Zgodnie z art. 23b rozporządzenia BMR, Komisja Europejska lub organ krajowy może wskazać zamiennik wskaźnika, jeśli np. nie odzwierciedla on danego rynku lub realiów. Dlatego obecnie WIBOR jest już zastępowany przez WIRON, który opiera się na warunkach rzeczywiście wykonanych depozytowych transakcji jednodniowych. Niektóre banki proponują teraz takie umowy. Według najnowszych informacji z rynku, całkowite zaprzestanie stosowania WIBOR-u nastąpi prawdopodobnie dopiero w 2027 roku. Zmiana wskaźnika najlepiej pokazuje, że sposób ustalania WIBOR i stosowanie go w umowach z konsumentami było błędne.

Na argumenty dot. ryzyka wzrostu WIBOR-u sektor bankowy najczęściej wskazuje, że nie jest nieograniczone, bo limituje je tzw. instytucja odsetek maksymalnych. I to również nie jest prawdą. Odsetki maksymalne są zależne od stopy referencyjnej NBP i rosną wraz z nią. Nie jest ona w żaden sposób ograniczona. Kredytobiorcy ponoszą koszt wszelkich zmian. Bank zatem zarabia w każdej sytuacji, nie tylko na uzasadnionej marży, ale także na zmianie innych wskaźników WIBOR, głównie 3M i 6M.

W wyroku C-128/18 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wskazał wprost, że regułą przejrzystości warunku umownego, ustalającego zmienną stopę procentową, jest dostarczenie informacji na temat przeszłych zmian wskaźnika, na podstawie którego obliczana jest ta stopa procentowa. Banki powinny zatem przedstawiać kredytobiorcom informację, że w 2001 roku WIBOR 3M wynosił blisko 20 punktów procentowych, a w 1995 roku – nawet 30%. Przy zaciąganiu kredytów, udzielanych zwykle na 30 czy 40 lat, kredytobiorcy powinni być uprzedzani o takiej zmienności i ryzyku, że WIBOR może skrajnie przyjmować nawet ww. wartości.

Zapowiada się zacięta walka

Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) nie radzi sobie z kontrolowaniem rynku finansowego. Świadczą o tym m.in. afery Amber Gold, GetBack, wieloletnie kłopoty z tzw. „polisolokatami” czy trwające problemy z tzw. kredytami walutowymi, czyli potocznie mówiąc, ze sprawami frankowymi. Teraz należy spodziewać się wzrostu liczby spraw tzw. złotówkowiczów. Będzie on następował wraz z kolejnymi zabezpieczeniami wydawanymi przez sądy i rosnącą świadomością kredytobiorców na temat możliwości podważenia umów opartych o wskaźnik WIBOR.

Jak w każdej sprawie sądowej, i w tym przypadku tzw. złotówkowicze muszą liczyć się z długim, tj. 3-4 letnim, procesem. Są mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów kredytowych zmiennego oprocentowania. Banki nie wypełniały obowiązków realizacyjnych i nie przekazywały klientom istotnych dokumentów. Ponadto nie finansują udzielanych kredytów z pożyczek czy kredytów, które zaciągają w innych bankach, lecz z depozytów lub kapitałów własnych. Koszt pozyskania pieniądza jest zatem dużo, dużo niższy niż stawka WIBOR, którą obciążają kredytobiorców. Tak generują gigantyczne zyski, których nie oddadzą bez walki.

Obecnie banki zapalczywie bronią WIBOR-u. Czują wsparcie KNF, mają silną organizację, tj. Związek Banków Polskich. W najbliższym czasie nie należy spodziewać się istotnej zmiany stanowiska sektora bankowego. Można jednak liczyć na to, że po pierwszych niekorzystnych wyrokach banki będą bardziej skłonne do rozmów niż z frankowiczami. Być może szybciej zaczną zawierać ugody i zmieniać warunki kredytowania, zamiast czekać kilka lat i ryzykować większe straty.

Gdyby banki proponowały frankowiczom ugody kilka lat temu, ich koszt mógłby być dużo, dużo niższy. W przypadku kredytów opartych o WIBOR pierwszy bank, który zdecyduje się rozmawiać ze swoimi klientami i wspólnie rozwiązać ten problem, może sporo zyskać. W wezwaniach przedsądowych złotówkowicze – w przeciwieństwie do frankowiczów – nie żądają od kredytodawców unieważnienia umów, lecz zmiany warunków oprocentowania na takie, które równoważą interesy kredytobiorców i banków.

Złotówkowiczom pójdzie łatwiej?

Można stwierdzić, że frankowicze przetarli złotówkowiczom szlaki do walki o swoje pieniądze. I tym drugim może być łatwiej prowadzić tego typu sprawy. Jak udowodnili kredytobiorcy frankowi, z bankami można wygrać. Co więcej, świadomość sądów nt. sytuacji konsumentów i odpowiedzialności przedsiębiorców jest dużo wyższa niż kilka lat temu.

Jak pokazują pierwsze udzielane zabezpieczenia, sądy dostrzegają obowiązki informacyjne banków i traktują je poważnie. Niestety, niewydolność wymiaru sprawiedliwości, którą świetnie widać w sprawach frankowych, jest powszechna. Nie zostanie szybko i łatwo naprawiona. Pewną nadzieją jest fakt, że sprawy kredytów złotowych będą częściej rozpoznawane przez sądy rejonowe, które nie są aż tak obłożone sprawami.

Niemniej z dużym prawdopodobieństwem można wskazać, że realny jest schemat podobny do tego, z jakim mieliśmy do czynienia przy kredytach walutowych. Przed sobą mamy zatem kilka lat niejednolitych wyroków, dojście zagadnienia do Sądu Najwyższego i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a następnie utrwalenie korzystnego orzecznictwa sądów i zwiększone zainteresowanie klientów.

Autorem komentarza jest adwokat Jakub Bartosiak z warszawskiej Kancelarii MBM Legal.

Komentarz ekspercki: jaki wpływ na raty kredytów będzie miał nowy wskaźnik WIRON?

helloquence-61189-unsplashJaki wpływ na raty kredytów będzie miał nowy wskaźnik WIRON? Na to pytanie szczegółowo odpowiadają eksperci rynkowi, Jakub Kucharek oraz Jakub Łapaj.

Spis treści:
WIBOR a WIRON
ZARZUTY WOBEC WIBORU
MAPA DROGOWA

WIBOR a WIRON
WIBOR, czyli Warsaw Interbank Offered Rate, to wskaźnik będący składową oprocentowania m.in. kredytów bankowych o zmiennej stopie procentowej. WIBOR ustalany jest niemal codziennie, a wzrost jego poziomu powoduje wzrost rat, między innymi kredytów hipotecznych, zatem istotne dla wielu Polaków i Polek jest na jakiej podstawie zostaje on ustalany. W dużym uproszczeniu wskaźnik WIBOR odzwierciedla oprocentowanie, na bazie którego banki pożyczają od siebie pieniądze.  Jego wysokość uzależniona jest od okresu pożyczki, dlatego WIBOR ma sporo wariantów. Przykładowo, najbardziej popularne przy kredytach, WIBOR 3M i WIBOR 6M, odzwierciedlają wysokość oprocentowania pożyczek międzybankowych na okres odpowiednio 3 i 6 miesięcy.  Takie przynajmniej były założenia, jednak ostatnimi czasy padało coraz więcej zarzutów wobec metodologii wyliczania tej stawki. Jako że polski rynek bankowy charakteryzuje się nadpłynnością, to często nie było konieczności pożyczania przez banki kapitału. W takich sytuacjach wskaźnik był ustalany na podstawie deklaracji banków, co budzi kontrowersje i z pewnością odbiega od rzeczywistego kosztu pozyskania kapitału.

Na kanwie tych wątpliwości został rozpoczęty proces wyboru wskaźnika, który ma zastąpić WIBOR. Wybór padł na stawkę WIRD, która została przemianowana na WIRON, aby podkreślić okres, którego dotyczy. Transakcje Over Night odnoszą się do jednodniowych pożyczek, co jest pierwszą kluczową różnicą względem wskaźnika WIBOR, który w umowach kredytowych najczęściej odnosił się do terminów trzy- i sześciomiesięcznych. Nowy wskaźnik nie będzie się odnosił jedynie do depozytów na rynku międzybankowym. WIRON będzie obliczany na bazie transakcji ON przekazujących dane z instytucjami oraz dużymi przedsiębiorstwami. Z racji dużo większej ilości depozytów na tym rynku, rozwiązuje to zarzut stawiany wcześniej wobec WIBORu, że nie odnosi się do realnych transakcji, zatem wskaźnik WIRON będzie wolny od tych wątpliwości.

ZARZUTY WOBEC WIBORU
Czarne chmury na WIBORem zbierały się już od dawna. Wskaźnik miał za zadanie odzwierciedlać oprocentowanie, na bazie którego polskie banki pożyczają od siebie pieniądze. Podobne wskaźniki występują również w innych krajach, a odpowiednikiem warszawskiego WIBORU w Wielkiej Brytanii jest Londyński LIBOR. W 2012 roku upublicznione zostały manipulacje tym wskaźnikiem dokonywane przez największe brytyjskie banki. W latach 2005-2010 dochodziło do nierynkowego zaniżania bądź zawyżania tego wskaźnika – w zależności od potrzeb banków. Stało się to jedną z największych afer finansowych XXI wieku, a zamieszane w ten proceder były takie ogromne instytucje jak Barclays, UBS czy Royal Bank od Scotland. Banki zostały ukarane grzywnami w wysokości ponad 6 mld dolarów. Podobnych manipulacji doszukano się także na obowiązującym w strefie euro EURIBORZE, gdzie wśród ukaranych przez komisję europejską znalazły się banki mające swoje polskiej przedstawicielstwa jak Citigroup czy Deutsche Bank.

Manipulacje na siostrzanych wskaźnikach sprawiły, że coraz bardziej zaczęto się przyglądać, jak wygląda mechanizm wyliczania naszego WIBORu.  Przykładowo, najbardziej popularne przy kredytach WIBOR 3M i WIBOR 6M odnoszą się do wysokości oprocentowania pożyczek międzybankowych na okres odpowiednio 3 i 6 miesięcy. Zgodnie z unijnym rozporządzeniem BMR wyliczanie wartości wskaźnika powinno się odbywać na podstawie realnych transakcji, jeżeli jednak takie nie występują, to brane są pod uwagę deklaracje banków. Na polskim rynku bankowym w ostatnich latach raczej panowała nadpłynność finansowa, więc banki nie były tak często zmuszane do pożyczania od siebie kapitału, zwłaszcza w terminach trzy- i sześciomiesięcznych, o które najczęściej oparte są kredyty hipoteczne w Polsce. Przez to WIBOR stał się kwestionowany i nazywany „fikcyjnym”, gdyż nie odnosił się do rynkowych transakcji pozyskania kapitału.

Te wszystkie wątpliwości co jakiś czas się pojawiały w przestrzeni publicznej, jednak szersze zainteresowanie mechanizmem wyliczania stawki WIBOR zyskało po rozpoczęciu cyklu podwyżek stóp procentowych. Najczęściej zawierane transakcje depozytowe na rynku międzybankowym to te jednodniowe, których wysokość reprezentowana jest przez WIBOR ON bądź wskaźnik POLONIA. Przed podwyżkami stóp różnice między WIBOREM 3M a overnight wynosiły około 0,3% – nie były więc aż tak wysokie i nie miały wielkiego znaczenia przy wysokości. Po jastrzębich decyzjach RPP, gdy różnica między stawkami overnight a WIBOREM 3M zaczęła przekraczać nawet 1,5% proc., to różnica stała się bardzo odczuwalna dla kredytobiorców.

Przykład
Kwota kredytu pozostała do spłaty: 400 000zł
Okres pozostający do spłaty: 25 lat
Marża na kredycie 2%
Obecny wskaźnik referencyjny stosowany w kredycie: WIBOR 6m
W tym miejscu należałoby przytoczyć przykład wskazujący różnicę w racie oraz koszcie kredytu w przypadku zmiany z WIBORu na WIRON.
W dniu przygotowywania niniejszego porównania (25.11.2022) WIBOR 6m jest na poziomie 7,5%, natomiast wysokość stawki WIRON 6m to 6,07%. Zatem różnica pomiędzy nimi wynosi 1,43%.
Sprawdźmy więc, jak powyższa różnica wpływa na wysokość raty w naszym przykładzie.
Rata z WIBOREM (oprocentowanie 9,5%) – 3 494zł
Rata z WIRONEM (oprocentowanie 8,07%) – 3 105zł
Zgodnie z powyższym, zamieniając WIBOR na WIRON, rata kredytu spada nam o 389zł.
Zobaczmy zatem, jak w naszym przykładzie, zmiana wskaźnika wpłynie na całkowity koszt kredytu.
I tak, przy powyższych założeniach, zostając przy kredycie opartym o WIBOR, koszt odsetkowy kredytu wyniesie 648 000 zł. Natomiast zamieniając w swojej umowie kredytowej obecny wskaźnik referencyjny na WIRON, koszt ten wyniesie już 531 000 zł. Powyższy przykład wskazuje, że „zaoszczędzamy” niecałe 120 000zł przechodząc na WIBOR.
Należy jednak pamiętać, że w naszym scenariuszu założono, że przez cały okres kredytowania WIBOR oraz WIRON nie będą się zmieniały.

MAPA DROGOWA
Proces wprowadzenia nowego wskaźnika opracowuje Narodowa Grupa Robocza, w skład której wchodzą m.in. przedstawiciele banków, ministerstwa finansów, Komisji Nadzoru Finansowego, Narodowego Banku Polski, Bankowego Funduszu Gwarancyjnego czy tez Polskiego Fundusz Rozwoju. Wdrożenie będzie się odbywało w etapach.
• Pierwszy z nich to FAZA PRZYGOTOWAWCZA zaplanowana na 2022 rok, w ramach której wybrano, że to wskaźnik WIRON będzie następcą WIBORU. Od grudnia uczestnicy rynku będą mogli stosować WIRON w nowych instrumentach finansowych.
• FAZA WPROWADZANIA ma zostać zrealizowana w 2023. W jej zakresie jest udostępnienie nowych produktów opartych o WIRON. Banki mogą je oferować równolegle z produktami opartymi na WIBORze. W tym okresie odbywać ma się także kampania informacyjna o nowym wskaźniku.
• W 2024 przebiegać będzie FAZA WYPROWADZANIA, podczas której banki oferują nowe produkty różnych kategorii oparte o WIRON, stopniowo wypierając ze swoich ofert propozycje oparte na WIBORze.
• 2025 rok to FAZA FINALIZACJI, podczas której wskaźnik WIBOR przestaje być publikowany, a wszystkie dotychczasowe umowy z tym wskaźnikiem zostają konwertowane na wskaźnik WIRON

W przestrzeni medialnej pojawia się sporo informacji o rzekomym zastąpieniu WIBORu przez WIRON już od stycznia 2023 r. Niestety nie jest to prawdą i klienci posiadający już kredyty hipoteczne będą musieli uzbroić się w cierpliwość bądź wziąć sprawy w swoje ręce. Rzeczywiście, w 2023 roku jest szansa, że zaczną się pojawiać w bankach oferty oparte na nowym wskaźniku. Dotyczy to jednak nowo zaciąganych kredytów, a nie obniżenia kosztów dla obecnych właścicieli zobowiązań hipotecznych. Automatyczna zmiana wskaźnika, na jakim będzie się opierała umowa może nastąpić dopiero w 2025 roku i to dodatkowo obarczona spreadem korygującym, który może zniwelować korzyści tej zmiany. Rozwiązaniem będzie przeniesienie swojego kredytu na ofertę z WIRONem we własnym zakresie.
Autorzy: 
Jakub Kucharek, ekspert kredytowy Lendi, twórca serwisu www.wiron.info, Jakub Łapaj, ekspert kredytowy Lendi, twórca serwisu www.wiron.info.

Co dalej z WIBOR-em? Banki muszą się przygotować na większą elastyczność

kredyt-zlotowkowyWedług części prawników, niedawne postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach może być przełomowe w kwestii kredytów złotowych. Wprawdzie jeszcze nie przesądza o ostatecznym wyroku, ale kredytobiorca ma płacić raty wyliczone bez WIBOR-u. I tak będzie przynajmniej przez okres trwania procesu. Mówi się również, że ten przypadek będzie wzbudzał spore zainteresowanie stron i może mieć podobny przebieg do typowej sprawy frankowowej. Pojawiają się także opinie, że wiele tego typu umów kredytowych może mieć wady. Jednak zdaniem ekspertów, na lawinę pozwów złotówkowiczów trzeba będzie długo poczekać. Do tego znawcy tematu dodają, że banki mogą zacząć chętniej zawierać ugody, żeby nie powtórzył się taki scenariusz jak z frankowiczami. Oczywiście czas pokaże, jak będzie to wyglądało w praktyce. Jedno jest jednak pewne, że instytucje bankowe muszą przygotować się na podejście do tego tematu, żeby nie powtórzyć błędów z kredytami walutowymi.

Spis treści:
Raty bez WIBOR-u
Jak z frankowiczami?
Ugody i pozwy

Raty bez WIBOR-u

W przestrzeni publicznej szeroko komentowane jest niedawne postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach. Zadecydowano, że w ramach zabezpieczenia powództwa kredytobiorca złotowy będzie płacił ratę kredytu wyliczoną bez WIBOR-u, wyłącznie na podstawie marży 2,19%. Będzie ona mniejsza niż w dniu zawarcia umowy kredytu, zmniejszy się z blisko 6700 zł do około 1700 zł.

– To postanowienie jest przełomowe, aczkolwiek o niczym nie przesądza. Jedynie oznacza ono, że na czas trwania postępowania sądowego, a więc do czasu uzyskania prawomocnego wyroku, kredytobiorca będzie zobowiązany płacić raty kredytu z pominięciem jego kosztu, wyznaczonego przez WIBOR. Zazwyczaj uzasadnieniem dla zastosowania tego rodzaju zabezpieczenia jest uprawdopodobnienie roszczenia, a więc dość mocna argumentacja, przemawiająca za jego zasadnością – komentuje radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo.

Według adwokata Jakuba Bartosiaka z Kancelarii MBM Legal, jest to ważne postanowienie. Wskazuje, że sąd uwzględnił przytoczone we wniosku argumenty o wadliwości stosowania oprocentowania WIBOR. Ale to nie przesądza jeszcze o ostatecznym wyroku. Jak przewiduje ekspert, to postępowanie potrwa przynajmniej 2-3 lata. Płacenie niższej raty przez ten okres może być dużym ułatwieniem w bieżącej sytuacji gospodarczej.

– Należy założyć, iż sąd odnalazł w uzasadnieniu wniosku o zabezpieczenie na tyle silne argumenty uprawdopodobniające roszczenie, iż zdecydował się je wydać. Bank z pewnością złoży zażalenie. Jeśli sąd utrzyma zabezpieczenie, to kredytobiorca będzie na czas trwania sprawy płacił raty bez WIBOR-u. Jednak z ostrożności doradzałbym odkładać pozostałą cześć niezapłaconej raty na ewentualność niekorzystnego rozstrzygnięcia końcowego – dodaje mec. Adrian Goska.

Jak z frankowiczami?

Eksperci prawni z Kancelarii SubiGo podkreślają, że na tym etapie sprawy sąd nie zagłębiał się w istotę zasad ustalania stawek referencyjnych. To wymaga bowiem wielu opinii oraz badań. Najprawdopodobniej więc sąd uznał, iż kredytobiorca nie był należycie poinformowany o zasadach i ryzykach zmienności ww. stawek, która wpływa na koszt kredytu.

– Żądanie strony wnioskującej musi być uprawdopodobnione, aby zostało wydane zabezpieczenie w dowolnej sprawie. Sąd uznał, że w tym przypadku tak jest. To pozwala na optymizm, ale nie daje pewności co do końcowego rozstrzygnięcia. Pierwsze tego typu sprawy będą uważnie obserwowane przez zainteresowane strony. Na pewno część wyroków oceni Sąd Najwyższy czy TSUE. W sprawach frankowych zajęło to kilka ładnych lat. Jednak początkowo mało kto dawał kredytobiorcom jakiekolwiek szanse na wygraną – analizuje mecenas Bartosiak.

Znawcy tematu prognozują, że opisywany przypadek może potoczyć się tak, jak sprawy frankowe. To oznacza działania w kierunku ustalenia nieistnienia stosunku prawnego z uwagi na nieważność całej umowy kredytu. Ewentualnie możliwe jest jej „odwiborowanie”, czyli usunięcie jedynie tego składnika wpływającego na oprocentowanie kredytu.

– W tym pierwszym wariancie konsekwencją dla stron umowy nieważnej będzie konieczność wzajemnego zwrotu świadczeń. W takiej sytuacji kredytobiorca oddaje jedynie wypłacony mu przez bank kapitał, a kredytodawca zwraca sumę wszystkich wpłat kredytobiorcy. Natomiast jeśli dojdzie do „odwiborowania”, to umowa nadal będzie wykonywana z pominięciem stawki referencyjnej. W efekcie oprocentowanie kredytu będzie równe jedynie marży banku, której wielkość się nie zmieni. Zwykle wynosi ona około 1-3%. Jednak nowe produkty bankowe mogą być już droższe, np. z powodu dodatkowych opłat – ostrzega Adrian Goska.

Ugody i pozwy

W mediach pojawiają się również opinie ekspertów, że w wielu przypadkach umowy kredytów złotowych mają wady, które mogą prowadzić do ustalenia ich nieważności. Ewentualnie może dojść do wyeliminowania z umowy postanowień, na podstawie których w ostatnim czasie tak znacząco zwiększyło się oprocentowanie kredytów.

– W pierwszej kolejności zwracamy się do kredytodawców z propozycją aneksów do umów kredytowych. Jeśli banki nie wykażą się elastycznością w tym zakresie, to w przyszłości mogą znaleźć się w sytuacji podobnej do tej, w jakiej obecnie są w przypadku tzw. kredytów walutowych. Może to wymagać kilku lat, przejścia sprawy przez Sąd Najwyższy lub TSUE. Ale jeśli zapadnie kilka korzystnych wyroków dla złotówkowiczów, to spodziewam się masowego składania pozwów. Warto jednak pamiętać o tym, że do WIBOR-u odwołują się umowy leasingowe, zwykłe kredyty gotówkowe czy konsumpcyjne. Produktów wykorzystujących ten wskaźnik jest zatem dużo więcej niż niecały milion zaciągniętych kredytów frankowych – mówi Jakub Bartosiak.

Zdaniem mecenasa Goski, na lawinę pozwów złotowkowiczów przyjdzie nam jeszcze poczekać. Proces decyzji kredytobiorców, aby pozwać bank jest czasochłonny i skompilowany. Klienci dość długo ważą ryzyka i korzyści płynące z procesu. Dopóki nie utrwali się korzystna linia orzecznicza dla złotówkowiczów, pozwy będą kierować tylko najodważniejsi albo najbardziej zdesperowani ludzie. Jak podkreśla ekspert, banki zupełnie zaniechały rozmów z frankowiczami, a proces ugód wystartował o wiele za późno. Konsekwencją tego jest lawina pozwów i olbrzymi wpływ przegranych spraw na wyniki finansowe banków. Radca prawny prognozuje, że w przypadku WIBOR-u kredytodawcy będą bardziej skłonni do ugód, ale najprawdopodobniej nastąpi to dopiero, gdy zaczną być wydawane prawomocne wyroki w tych sprawach.

– Całkowite unieważnienie umów może także oznaczać konieczność szybkiego zwrotu kapitału kredytu, na co nie wszyscy kredytobiorcy będą mogli sobie pozwolić. W mojej ocenie, właściwym kierunkiem jest wyeliminowanie z umów oprocentowania WIBOR z jednoczesnym pozostawieniem w mocy pozostałej części umowy. Jednak warto pamiętać, że odpowiada ono jedynie za część raty. Ewentualne korzyści – choć w perspektywie całego kredytu znaczące – mogą nie być spektakularne – podsumowuje ekspert z Kancelarii MBM Legal.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Część banków zapowiedziała wprowadzenie wskaźnika WIRON zamiast WIBOR dla nowych kredytów

Bez tytułu
Część banków zapowiedziała wprowadzenie wskaźnika WIRON zamiast WIBOR dla nowych kredytów. Zmiana ma zostać wprowadzona w styczniu 2023 roku.

Od stycznia część banków zapowiedziała wprowadzenie wskaźnika WIRON zamiast WIBOR dla nowych kredytów. Analitycy REDNET Consulting, we współpracy z serwisem tabelaofert.pl dokonali analizy, jak ta zmiana wpłynie na rynek kredytowy.

Jeśli banki nie zmieniłyby swojej prowizji to wprowadzenie nowego wskaźnika obniżyłoby raty kredytowe i podniosłoby zdolność kredytową nowych klientów.

Analitycy dokonali symulacji, jak zmieniłaby się rata kredytowa dla przeciętnego mieszkania dwupokojowego w głównych miastach w Polsce po zastąpienie wskaźnika WIBOR nowym wskaźnikiem referencyjnym WIRON, dla przykładowej marży banku 1,5%.

– Jeśli banki utrzymają marżę na obecnym poziomie, to rata kredytowa dla przeciętnego mieszkania dwupokojowego zmniejszy się o około 10%, co nieco poprawi sytuację kredytobiorców. Jednak wzrost zdolności kredytowej obliczanej przez banki będzie nieco niższy, bowiem należy brać pod uwagę również obostrzenia rekomendacji KNF. Niemniej jednak powinno to spowodować nieznaczny wzrost akcji kredytowej, zwłaszcza, że rosną również wynagrodzenia – prognozuje Robert Chojnacki, założyciel serwisu tabelaofert.pl

Źródło: REDNET Consulting, tabelaofert.pl.

Oprocentowanie kredytów hipotecznych we wrześniu (RAPORT)

freedigitalphotos.net by Stuart MilesŚrednie oprocentowanie kredytów we wrześniu spadło o 0,14 proc. wynosząc przeciętnie 5,14 proc. (comperia.pl). Mamy  do czynienia z najniższą historycznie stawką WIBOR, która wynosi 2,56 proc. Na dodatek kolejny miesiąc z rzędu przyniósł deflację, co prawie na 100 proc. oznacza kolejną obniżkę stóp procentowych NBP. Wszystko więc wskazuje na to, że kredyty jeszcze stanieją. Przy tak pozytywnych wskaźnikach, co prawda zwiększyła się liczba podpisanych umów kredytowych, ale biorąc pod uwagę warunki – bardzo niewiele.

Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy tego roku osoby pożyczające na mieszkanie w banku zaciągały o ponad 10 procent wyższe kredyty hipoteczne niż w roku ubiegłym. Wg BIK od stycznia do lipca br. podpisanych zostało o 2,6 proc. więcej umów kredytowych (116 tys.) niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.

Dane te, co prawda wskazują, że rynek kredytowy powoli wychodzi z dołka, ale są to ciągle bardzo słabe wyniki, biorąc pod uwagę historycznie niskie stopy procentowe, ciągle niskie ceny mieszkań, mieszkaniowy program MDM, oraz wzrastający sukcesywnie wymóg posiadania wkładu własnego przy kredycie hipotecznym (w przyszłym roku minimalna wysokość wyniesie 10 proc.)

Wśród największych miast wg BIK liczba zaciągniętych kredytów hipotecznych zwiększyła się w Olsztynie (7,5 proc.), Poznaniu (6,8 proc.), Białymstoku (6,2 proc.) i w Warszawie (5 proc.).

Jaką ratę kredytu zapłacimy w przypadku 10 proc. wkładu własnego przy wartości nieruchomości wynoszącej 300 tysięcy złotych. Dla kredytu oprocentowanego w wysokości 5,15 proc. na 30 lat i na kwotę 270 tys. zł (30 tysięcy wkładu) będzie to około 1400 zł miesięcznie w ratach równych.

Przy założeniu, że statystyczny kredytobiorca zarabia na poziomie średniej krajowej, czyli około 2900 zł na rękę miesięcznie, maksymalna wysokość raty, którą będzie w stanie opłacić wyniesie około 1460 zł., a jego zdolność kredytowa wyniesie właśnie około 260 – 270 tysięcy złotych miesięcznie.

Jakie mieszkania w takiej cenie są dostępne na największych rynkach?

Nieruchomości wyceniane na maksymalnie 250 – 300 tysięcy złotych na warszawskim rynku wtórnym mają wśród ofert WGN od około 30 do 54 metrów kwadratowych i maksymalnie 2 pokoje. Średnia stawka za metr kwadratowy nieruchomości wartej ofertowo 300 tys. zł to 6600 zł na rynku warszawskim. Najwyższe stawki i jednocześnie najmniejsze dostępne mieszkania dotyczą takich lokalizacji jak Wola i Mokotów (7500 – 8300 zł za metr mieszkania o powierzchni około 30 – 35 metrów), do 54 metrów w takich dzielnicach jak Ursus, czy Białołęka (około 54 m kw. ze stawką 5000 – 5400 zł za metr).

Na więcej stać oczywiście klientów we Wrocławiu – w przedziale cenowym od 250 do 300 tysięcy złotych, czyli takim, na jaki przy 10 procentowym wkładzie własnym może pozwolić sobie z kredytu średnio zarabiający Polak, na rynku wtórnym w WGN można kupić mieszkania w średniej cenie wynoszącej około 6000 zł za metr i w metrażach od 33 (Krzyki, kawalerka, 1 pokój, cena 8700 zł/ m kw.) do 73 metrów (kamienica, Śródmieście, 4 pokoje, 4000 zł/ m kw.).

W Krakowie dostępność jest gorsza niż we Wrocławiu, natomiast nieco większa niż w stolicy. W cenie 250 – 300 tysięcy złotych można kupić od małych 2 pokojów w centrum (31 metrów po 8300 zł za metr) do 60 m kw. na Kurdwanowie (cena metra – 4900 zł).

W Gdańsku, z kwotą do 300 tys. złotych przeciętnego kredytobiorcę stać na mieszkanie na rynku wtórnym o maksymalnym metrażu wynoszącym 70 – 73 m kw. (lokalizacje – Morena, Sobieszowo, Siedlce, stawka 4000 – 4300 m kw.).

Na największe mieszkanie spośród wiodących rynków stać nas będzie w Poznaniu. W przedziale od 250 do 300 tys. zł można tam kupić maksymalnie nawet 77 metrów kwadratowych (lokalizacja Rataje, 3300 zł/ m kw.).

Czy ciągle atrakcyjne, niskie ceny mieszkań wpłyną na poprawę sprzedaży i tym samym jeszcze rozkręcą akcję kredytową? Ciężko na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno motywatorem dla kredytobiorców może być rosnący wymagalny poziom wkładu własnego. Kredytowaniu się będzie też sprzyjać zbliżająca się kolejna obniżka stóp procentowych NBP.

Marcin Moneta WGN, przy wykorzystaniu danych BIK, comperia.pl