Geografia kapitału, czyli zmiany w kierunkach przepływu inwestycji do Polski

Agata SekułaSkąd do Polski przychodzą inwestorzy i dlaczego nie są to rodzime firmy, jak w innych krajach Europy Środkowo – Wschodniej?

Ponad 64 mld euro z prawie 40 krajów – tak wygląda mapa inwestycji w polskie nieruchomości komercyjne w ostatnich 22 latach, z czego niewiele ponad 2,5 mld (tylko 3,9%) pochodzi z Polski. Dla przykładu, w okresie od stycznia do końca września wartość transakcji inwestycyjnych w naszym kraju wyniosła aż 4,2 mld euro. Bardzo aktywne były fundusze z Singapuru, Węgier, USA, Czech, i Niemiec. W tym samym czasie, inwestorzy z polskim kapitałem wydali na rynku nieruchomości komercyjnych niespełna 60 milionów, co odpowiadało za 1,4% kapitału zainwestowanego od początku roku.

Spis treści:
Pierwsi byli Brytyjczycy i Francuzi
Niemcy postawili na biura
… A Republika Południowej Afryki polubiła obiekty handlowe
Azja wybiera logistykę i magazyny
CEE w natarciu
Co z polskim kapitałem?
Każdy „kryzys” przyspiesza zmiany, uwalnia ukryte potencjały konkretnych sektorów gospodarki albo odkrywa ich słabości. Na pewno sprzyja innowacjom, usprawnia organizację firm czy wdrożenie nowych narzędzi technologicznych, ale też wprowadza do gry nowe biznesy i kapitał. Dotyczy to również rynku nieruchomości komercyjnych. Zmieniają się kierunki, skąd przychodzi do nas kapitał inwestycyjny i to, jakie ma motywacje. Czy są w tym obszarze pewne prawidłowości, czy i dlaczego niektóre kraje inwestują u nas częściej, a inne rzadziej lub w ogóle? Dlaczego polskie firmy, które prężnie działają jako deweloperzy w wielu sektorach nieruchomości, decydują się na długoterminowe inwestycyjne lokowanie środków w nieruchomości w niewielkim zakresie, oddając inicjatywę innym gospodarkom – często mniejszym i niekoniecznie bogatszym?

Pierwsi byli Brytyjczycy i Francuzi

Polska zaczęła być postrzegana przez deweloperów jako perspektywiczny rynek nieruchomości na początku lat 90-tych.

Pierwszymi firmami, które rozpoczęły komercyjną ekspansję w Polsce, były francuskie i brytyjskie sieci handlowe. Byliśmy czterdziestomilionowym społeczeństwem nowych, „głodnych” konsumentów o dużych aspiracjach i potrzebach. Potem przyszły inwestycje z Niemiec. Pojawiły się też pierwsze nowe centra handlowe – Panorama, Promenada, King Cross i portfel centrów M1.

wspomina Agata Sekuła, Wiceprezes Zarządu JLL w Polsce

Za deweloperami podążyli inwestorzy. Zwrot z kapitału versus ryzyko był atrakcyjny, gospodarka rozwijała się bardzo dynamicznie i jeszcze przyśpieszyła po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku.
W latach 1998-2007 Amerykanie kupili nieruchomości o wartości prawie 2,9 mld euro we wszystkich segmentach rynku (obiekty handlowe, biurowe i magazynowe), z czego najbardziej spektakularnymi transakcjami było przejęcie portfela nieruchomości handlowych Metro Portfolio w 2003 roku za 700 mln euro przez fundusz Apollo, a trzy lata później Casino Portfolio przez GE Real Estate za 555 mln euro. W tym czasie fundusze niemieckie zainwestowały ponad 2,8 mld euro, z czego jedną z największych transakcji o wartości 230 mln euro był zakup warszawskiego Rondo 1 przez Hannover Leasing w 2005 roku. Brytyjczycy z kolei dokonali inwestycji za 1,6 mld euro. Ponownie jedna z największych umów kupna dotyczyła biurowca Rondo 1, który już w 2006 roku znalazł się w rękach funduszu London & Regional. Wartość transakcji została wyceniona na 260 mln euro. Francuzi byli konsekwentnie aktywni głównie w segmencie handlowym, gdzie ulokowali około 1,6 mld euro. Ciekawym przypadkiem jest kilkukrotnie mniejszy od Polski Izrael. W tym okresie firmy z tego kraju zainwestowały u nas bezpośrednio ponad 400 mln euro oraz są udziałowcami w wielu globalnych funduszach aktywnych na polskim rynku. W późniejszych latach na szczególną uwagę zasługuje Atrium European Real Estate, które, obok inwestycji deweloperskich na przestrzeni ostatnich 10 lat, zainwestowało ponad 900 mln euro w zakup m.in. w takich obiektów jak Promenada w Warszawie, Galeria Dominikańska we Wrocławiu, Focus Mall w Bydgoszczy czy Domy Towarowe Wars Sawa Junior w Warszawie. Interesujący epizod w latach 2003-2012 zaliczyli również Australijczycy, którzy wyeksportowali do nas ponad 800 mln euro.

Niemcy postawili na biura

W segmencie biurowym wyraźna jest historyczna dominacja kapitału europejskiego z Niemcami na zdecydowanym prowadzeniu (główni inwestorzy to fundusze: DWS, DEKA, Invesco).

Naturalnym kierunkiem ekspansji była początkowo Warszawa, ale od 2014 roku wyraźnie wzrastało zainteresowanie aktywami biurowymi położonymi również w miastach regionalnych, a głównie w Krakowie i we Wrocławiu. To efekt szybkiego rozwoju sektora usług dla biznesu w Polsce, a w konsekwencji pojawienia się w regionach nowoczesnych obiektów biurowych wynajętych przez międzynarodowe firmy.

tłumaczy Agata Sekuła

… A Republika Południowej Afryki polubiła obiekty handlowe

Jeśli chodzi o centra handlowe, to tu, w latach 2013-2017, największymi inwestorami były firmy z Republiki Południowej Afryki. Pojawienie się tak egzotycznego i odległego kapitału było największym przełomem i nowością na rynku. Fundusze południowoafrykańskie zainwestowały w Polsce w tym czasie ponad 2,15 mld euro i historycznie stanowią czwarte największe źródło inwestycji w sektorze handlowym, mimo że pierwszych transakcji na polskim rynku dokonały dopiero w 2015 roku.

Jednym z powodów zainteresowania Polską ze strony RPA był spadek wartości lokalnej waluty. Inwestorzy szukali więc rynku, gdzie czynsze generowane przez nieruchomości będą denominowane w euro, a polski sektor nieruchomości osiągnął już wtedy skalę i dojrzałość, która przyciągała uwagę największych globalnych funduszy. Ta sama strefa czasowa, mimo tysięcy kilometrów odległości, bardzo ułatwia współpracę i kontakty pomiędzy oboma krajami.

dodaje Agata Sekuła

Pierwszym europejskim rynkiem, gdzie inwestorzy z RPA zainwestowali, była Rumunia.

Fundusz NEPI zaczął budować swoje rumuńskie portfolio w 2009 roku. Wkrótce wartość ich akcji była wyceniana powyżej wartości portfela, co jest niespotykane w tym sektorze. Inwestorzy, niezależnie od branży, obserwują wzajemnie swoje działania i w 2014 do Polski przybyło Rockcastle, które w zaledwie cztery lata zakupiło obiekty handlowe za około 1,2 mld euro. Kolejnym południowoafrykańskim inwestorem, który dostrzegł potencjał polskiego rynku było Redefine – które zadebiutowało w Polsce w 2016 roku, nabywając większościowy udział w Echo Polska Properties – firmie posiadającej i zarządzającej portfelem nieruchomości wybudowanych przez Echo Investment. EPP (notowane na giełdzie w Johannesburgu i Luxemburgu) obecnie jest największym, pod względem powierzchni, właścicielem centrów handlowych w Polsce.

wspomina Agata Sekuła

Od 2018 roku obserwujemy bardziej równomierny rozkład inwestycji z większą liczbą źródeł kapitału, nadal skupionych głównie w Europie. Polski sektor biurowy zaczął również przyciągać inwestycje z Czech, Korei Południowej, Singapuru, Węgier, Rumunii, Filipin, Włoch czy Szwajcarii. To efekt budowania wizerunku rynku jako dojrzałego i oferującego wciąż atrakcyjne stopy kapitalizacji w porównaniu do innych rynków zachodnioeuropejskich.

Azja wybiera logistykę i magazyny

Wzrost atrakcyjności nieruchomości magazynowych w Polsce był rezultatem między innymi rozwoju sieci dróg szybkiego ruchu z widocznym efektem przyspieszenia tego typu inwestycji przed Euro 2012. W tym segmencie jedną z dominujących grup inwestorów są firmy azjatyckie, mimo że pierwsza transakcja sfinalizowana przez fundusze z Azji nastąpiła dopiero w 2015 roku (umowa kupna magazynu Amazon we Wrocławiu).

Cztery państwa azjatyckie – Singapur, Chiny, Korea Południowa i Malezja – odpowiadają za 34% kapitału zainwestowanego kiedykolwiek w polskim segmencie nieruchomości magazynowych. Motywacją Chin jest globalna strategia tamtejszych funduszy, polegająca na inwestowaniu w aktywa związane z transportem i logistyką, czyli w porty, huby przeładunkowe, hale produkcyjne, czy magazyny e-commerce w regionie CEE.

dodaje Agata Sekuła

CEE w natarciu

Ostatnie kilka lat przyniosło ciekawe decyzje inwestycyjne i rosnącą aktywność kapitału z krajów Europy Środkowo – Wschodniej. Najpierw był to czeski CPI, a potem węgierski Wing, który w ubiegłym roku kupił wiekszościowy pakiet udziałów w Echo Investment. W kwietniu tego roku Optimum Ventures, którego właścicielem jest Narodowy Bank Węgier, kupił 61,49% udziałów w spółce GTC. W Polsce węgierskiego właściciela ma też deweloper mieszkaniowy Polnord (Cordia).

Łącznie w polskim sektorze nieruchomości Czesi i Węgrzy sfinalizowali transakcje o wartości ponad 2,6 mld euro i to w znakomitej większości w ciągu ostatnich pięciu lat. To więcej niż Polacy zainwestowali na własnym rynku w ciągu ostatnich 22 lat.

zauważa Agata Sekuła

Co z polskim kapitałem?

Obserwując kierunki napływu kapitału na przestrzeni ostatnich 25 lat, bardzo naturalnie nasuwa się pytanie, skąd bierze się tak niska aktywność polskich inwestorów. Jako JLL doradzamy funduszom z kilkudziesięciu krajów, które konsekwentnie finalizują transakcje sprzedaży lub kupna nieruchomości, a ich apetyty związane z ekspansją w Polsce nie słabną. Nasz rynek wypracował bardzo silną markę inwestycyjną, zapewniając solidne zwroty i gwarantując niskie ryzyko. Nie sposób więc nie zauważyć, że polski kapitał w sektorze nieruchomości komercyjnych jest mało aktywny, biorąc pod uwagę jego skalę i możliwości.

dodaje Agata Sekuła

Powód? Firmom z Polski nie jest łatwo inwestować w nieruchomości komercyjne. Przeszkodą jest wysoki próg wejścia ze względu na brak REIT-ów (specyficzna kategoria funduszy, które umożliwiają inwestorom indywidualnym wygenerować skalę, pozwalającą kupić nieruchomość). Polskie fundusze emerytalne mogą natomiast lokować w nieruchomościach zaledwie niewielki ułamek inwestycji, co również stanowi istotną barierę. Inwestycje w nieruchomości komercyjne są przedsięwzięciem kapitałochłonnym, gdzie ceny za pojedyncze lepsze lub większe nieruchomości kształtują się z reguły na poziomie od kilkudziesięciu do kilkuset milionów euro (nie mówiąc już, że przedmiotem obrotu na polskim rynku często bywają portfele nieruchomości). Transakcje z udziałem polskiego kapitału, choć dość liczne, opiewają na niewielkie kwoty i są obecnie niestety jedynie tłem dla rynku inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce.

W Polsce, mimo wielu postulatów wysuwanych przez sektor prywatny, nadal nie ma możliwości inwestowania w nieruchomości komercyjne przy udziale kapitału indywidualnego. REIT-y byłyby tu ważnym impulsem. Mamy dużą gospodarkę, która tym bardziej teraz powinna dawać więcej możliwości biznesowych w zarządzaniu kapitałem instytucjonalnym oraz lokowania kapitału przez inwestorów indywidualnych. Brak odpowiednich instrumentów, które wspierałyby polskie fundusze, jasno pokazuje, że nieruchomości komercyjne są niedocenianym aktywem w polityce gospodarczej kraju.

podsumowuje Agata Sekuła

Nawet pomimo trudnej sytuacji związanej z COVID-19 do końca września sfinalizowano w Polsce transakcje o wartości 4,2 mld euro. To świetnie ilustruje potencjał polskiego rynku nieruchomości i świadczy o głębokim zaufaniu inwestorów. Perspektywy rozwoju sektora mogą być jednak jeszcze lepsze. Warunek? Dalsza praca nad poprawą klimatu legislacyjnego i lepsza współpraca na linii sektor prywatny – państwo.
Autor: Agata Sekuła, Wiceprezes Zarządu JLL w Polsce.

Firmy technologiczne dominują w regionach

Karol Patynowski 2
Popyt na największych rynkach regionalnych w Polsce od stycznia do września, pomimo pandemii, był niższy o 11% r-d-r. Jednak ze względu na obecną sytuację wielu najemców odkłada tymczasowo plany ekspansji lub decyzje o relokacji.

Firma doradcza JLL podsumowała sytuację na polskim rynku biurowym w trzecim kwartale 2020 r.

Popyt

W okresie od stycznia do końca września w Polsce wynajęto prawie 907 000 mkw. Na sam III kw. przypadło blisko 240 000 mkw. (113 000 mkw. w Warszawie, 126 000 mkw. poza nią).

Zapotrzebowanie na powierzchnię biurową poza Warszawą sięgnęło prawie 460 000 mkw. od początku roku. To wynik niższy o 11% w stosunku do analogicznego okresu w 2019. Największą aktywnością wykazali się najemcy na rynku wrocławskim, łódzkim i trójmiejskim, osiągając odpowiednio o 66%, 46% i 11% lepsze rezultaty w popycie rok do roku. Warto też wspomnieć, że za 43% zapotrzebowania na biura oraz jedenaście z piętnastu największych transakcji w analizowanym okresie na rynkach regionalnych odpowiadały firmy technologiczne.

komentuje Karol Patynowski, Dyrektor ds. Rynków Regionalnych, JLL

Popyt w okresie od stycznia do września wynikał głównie z odnowień umów najmu, które w samym trzecim kwartale stanowiły 52% aktywności najemców.
 

Ze względu na obecną sytuację firmy często decydują się na przedłużenie umów najmu, a nie na relokację. Ponadto, jednym z najbardziej widocznych obecnie trendów jest rosnąca liczba ofert podnajmów. Z ok. 116 000 mkw. takiej podaży na głównych rynkach biurowych poza Warszawą, 30% znajduje się we Wrocławiu, 23% w Trójmieście i 22% w Krakowie.

dodaje Karol Patynowski

Największe tegoroczne umowy najmu zawarto w Warszawie: rekordowy przednajem PZU w Generation Park Y (46 500 mkw.), kontrakt typu sale and leaseback DSV na Mokotowie (20 000 mkw.), oraz odnowienie najmu i ekspansja Poczty Polskiej w Domaniewska Office Hub (19 800 mkw.). Jeśli chodzi o miasta regionalne, warto wspomnieć o przedłużeniu umów przez Nokię w dwóch wrocławskich biurowcach: West Gate i West Link (na łączną powierzchnię ponad 28 500 mkw.) oraz przez ABB w biurowcu Axis Krakowie (20 000 mkw.).

Podaż

Łączne zasoby powierzchni biurowej w Polsce wynoszą 11,5 mln mkw., z czego na największe miasta regionalne przypada 5,7 mln mkw.

W pierwszych trzech kwartałach 2020 r. na polskim rynku biurowym do użytku oddano ok. 540 000 mkw., w tym ponad 305 000 mkw. w regionach. Warto podkreślić, że na rynkach poza stolicą 42% powierzchni ukończono w samym trzecim kwartale. W Polsce, w budowie pozostaje obecnie ok 1,3 mln mkw. w tym prawie 700 000 mkw. powierzchni jest realizowane poza Warszawą. Jest to mniej niż przed wybuchem pandemii, co wynika głównie z faktu, że deweloperzy nie rozpoczynają na razie nowych inwestycji.

tłumaczy Hanna Dąbrowska, Analityk Rynku, JLL

Do największych projektów ukończonych w Polsce pomiędzy styczniem a wrześniem należą, m.in. wielofunkcyjny kompleks The Warsaw Hub (89 000 mkw., Ghelamco Poland), warszawskie biurowce Varso I&II (46 600 mkw., HB Reavis) oraz Chmielna 89 (25 200 mkw., Cavatina Holding), Olivia Prime B w Gdańsku (25 000 mkw., Olivia Business Center) oraz trzy budynki zrealizowane przez Skanska Property Poland: Centrum Południe we Wrocławiu (23 700 mkw.), Wave A w Trójmieście (26 600 mkw.) oraz czwarty budynek kompleksu High5ive w Krakowie (23 000 mkw.).

Rynek inwestycyjny

Aktywność inwestorów w sektorze biurowym utrzymuje się na wysokim poziomie.

Od stycznia do września sfinalizowano w Polsce 26 transakcji biurowych o wartości ponad 1,54 mld euro. To trzeci najwyższy wolumen w historii tego sektora, jeśli chodzi o dziewięć pierwszych miesięcy roku. Poza Warszawą, gdzie inwestorzy byli w tym czasie najbardziej aktywni, dużym zainteresowaniem cieszyły się również Kraków, Katowice i Wrocław. Wyniki za trzeci kwartał wskazują na nieznaczne spowolnienie pod względem liczby nowych transakcji, m.in. ze względu na obostrzenia dotyczące podróżowania. Spodziewamy się jednak, że odroczone umowy kupna-sprzedaży będą kontynuowane w kolejnych miesiącach, co powinno znaleźć odzwierciedlenie w wynikach za 2021 rok.

komentuje Tomasz Puch, Dyrektor Działu Rynków Kapitałowych Nieruchomości Biurowych i Magazynowych, JLL

Największymi tegorocznymi transakcjami na rynkach regionalnych były na razie: sprzedaż High 5ive II (bud. 4&5) oraz zakup Equal Business Park (A, B, C) w Krakowie. Obie z nich zostały sfinalizowane w pierwszej połowie roku przy udziale JLL.

Powierzchnie niewynajęte i czynsze

Średni poziom pustostanów w Polsce to 10,7%. W Warszawie 9,6% istniejących zasobów biurowych pozostaje do wynajęcia, natomiast poza nią – 11,9%. W przypadku rynków regionalnych jest to wzrost o 2,8 p.p. r-d-r i 1,7 p.p. w ujęciu kwartalnym. Zmiana ta wynika m.in. z zakończenia w trzecim kwartale inwestycji, będących wynajętych niespełna w połowie. Najniższym współczynnikiem pustostanów mogą się pochwalić Katowice (7,0%), podczas gdy najwyższe wskaźniki są obecnie w Łodzi i we Wrocławiu (w obu przypadkach 14,3%).
Aktualnie na rynkach poza Warszawą najwyższe czynsze transakcyjne charakteryzują Kraków (14-15,5 euro/ mkw. / miesiąc), a najniższe Lublin (10,5-11,5 euro / mkw. / miesiąc.
Źródło: JLL.

Wywiad z Maciejem Zuberem: Wchodzimy w okres cyfrowej ery w procesie budownictwa

MaciejZuber_1
Cała procedura związana z pozwoleniem na budowę byłaby całkowicie zautomatyzowana. Możliwe byłoby kontrolowanie inwestycji na każdym jej etapie – od uzyskania warunków zabudowy po odbiór pozwolenia na użytkowanie budynku. Pracujemy bowiem nad projektem, który zapoczątkuje cyfrową erę procesu budownictwa w Polsce – mówi architekt Maciej Zuber, pełnomocnik Zarządu Głównego SARP ds. BIM.

Co dziś spędza sen z powiek właścicielowi pracowni projektowej, a zarazem reprezentantowi środowiska architektów?

Maciej Zuber, właściciel Archas Design, Prezes SARP w Bielsku-Białej: – Z punktu widzenia naszej pracy najważniejsze jest obecnie udrożnienie procedur dotyczących uzyskania pozwoleń na budowę czy warunków zabudowy. Dotyczy to zarówno liczby wymaganych dokumentów i jak czasu trwania postępowania administracyjnego.

We wrześniu weszła w życie nowelizacja Prawa budowalnego. Jaki jest jej odbiór w środowisku architektów?

– Nowelizacja była potrzebna i od dawna oczekiwana przez wszystkich uczestników rynku – zarówno przez inwestorów, projektantów jak i wykonawców. Już teraz na etapie składania wniosku o uzyskanie pozwolenia na budowę będzie wymagana mniejsza liczba dokumentów. Jednym z ważniejszych zapisów jest też uściślenie co dokumentacja ta powinna zawierać. Po nowelizacji inwestor do wniosku o pozwolenie na budowę będzie dołączał tylko część projektu budowalnego, a nie jak to było wcześniej – wszystkie dokumenty. Na przykład projekt techniczny, zawierający mnóstwo szczegółów takich jak dane konstrukcji, plan instalacji, itp. będzie można przekazać kierownikowi budowy przed rozpoczęciem robót, natomiast w urzędzie nadzoru budowlanego dopiero razem z wnioskiem o udzielenie pozwolenia na użytkowanie. Jest to już spore ułatwienie. Nadal wymagane jednak będzie dołączenie do wniosku na początkowym etapie projektu zagospodarowania terenu (usytuowanie w terenie, oddziaływanie obiektu na sąsiednie budynki) i projektu architektoniczno-budowlanego.

Jest Pan również pełnomocnikiem Zarządu Głównego SARP ds. BIM i współautorem ostatniego opracowania „BIM Standard PL”. Czy BIM, poza tym że jest przydatnym narzędziem na etapie projektowania, może pomóc w uproszczeniu całego procesu inwestycyjnego w budownictwie?

– BIM (Building Information Modeling) zmienia, a nawet można śmiało użyć tego słowa, rewolucjonizuje całą branżę budowlaną. Jest to nie tylko narzędzie firmy projektowej, bo przynosi również konkretne korzyści inwestorowi, wykonawcy a po zakończeniu inwestycji również zarządcy nieruchomości. Bardzo często jest utożsamiany z trójwymiarowym modelem budynku 3D. Tymczasem BIM – poza wirtualnym obrazem przestrzennym obiektu – zawiera kompleksowe dane o inwestycji takie jak lokalizacja w terenie, różne pomiary, rodzaj użytego materiału, wytrzymałość elementów konstrukcyjnych a nawet harmonogramy robót.

Nasze doświadczenia związane z BIM mają być teraz wykorzystane w kolejnym etapie cyfryzacji procesu inwestycyjnego. Odpowiada za nią Ministerstwo Rozwoju i Główny Urząd Nadzoru Budowlanego. W grupie roboczej poza Stowarzyszeniem Architektów Polskich reprezentowani są przedstawiciele Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa oraz Izby Architektów RP. Chodzi o jak najszersze konsultacje. Pracujemy bowiem nad projektem, który zapoczątkuje cyfrową erę procesu budownictwa w Polsce.

Jakie są efekty tych prac?

– Proces cyfryzacji jest obecnie w fazie pilotażu. Uczestniczy w nim 17 wybranych powiatów i gmin w kraju. Są to zarówno duże miasta takie jak Warszawa, Gdański i Poznań, jak i mniejsze, m.in. Kielce, Mielec czy Bielsko-Biała. Teraz testowane jest składanie wniosku z projektem budowlanym w formie cyfrowej. Niestety, ale równolegle nadal trzeba dostarczać projekt w formie papierowej, bo na razie nie ma do tego podstaw prawnych. Niebawem ma się tym zająć Sejm. Kolejnym etapem, który ma ruszyć niebawem, będzie możliwość przesłania wypełnionego formularza wraz z dokumentacją w plikach PDF podpisaną Profilem Zaufanym i złożenie kompletnego wniosku za pośrednictwem serwisu e-budownictwo.

Równolegle tworzony jest elektroniczny centralny rejestr osób z uprawnieniami budowlanymi e-CRUB. Jego stworzenie pozwoli na unikniecie konieczności dołączania do projektu budowlanego dokumentów uprawnień budowlanych.

Kiedy możliwe będzie złożenie dokumentów budowlanych on-line?

– Myślę, że realnym terminem zakończenia prac nad platformą cyfrową będzie koniec przyszłego roku. Jeśli się to uda, to rok ten będzie z pewnością rokiem przełomowym.

Na ile cyfryzacja skróci czas oczekiwania na wydanie pozwoleń?

– Platforma docelowo będzie miała dwie strony kontaktu, tj. petenta i urząd, a nie jak dotychczas kilka podmiotów. Do tego odpadnie czas korespondencji pomiędzy urzędami (dziś nadal w formie tradycyjnej korespondencji). Można więc przypuszczać, że czas ten ulegnie skróceniu przynajmniej o połowę.

Jak działałaby platforma uzupełniona o dane z BIM?

– Mówiąc najkrócej: cała procedura związana z pozwoleniem na budowę byłaby całkowicie zautomatyzowana. Możliwe byłoby kontrolowanie inwestycji na każdym jej etapie – od uzyskania warunków zabudowy po odbiór pozwolenia na użytkowanie budynku.

Zmieniłaby się też nieco dotychczasowa rola urzędów.

– Jeżeli założymy, że samorządy prędzej czy później rozwiną Systemy Informacji Przestrzennej o modele infrastruktury podziemnej i naziemnej oraz uzupełnią je o informacje dotyczące istniejącej zabudowy (m.in. kształt i lokalizacja) oraz zapisy Planów Miejscowych lub Decyzji o WZiZT – to wówczas będzie możliwość także szybkiej weryfikacji zgodności inwestycji z regulowanymi przez nie warunkami zabudowy. Nie potrzebne byłoby np. określanie zakresu oddziaływania obiektu na sąsiednie budynki, bo to można by było zweryfikować w systemie. Podobnie zbędny byłby odbiór przez nadzór budowlany. Urząd byłby po prostu jednym z uczestników tego procesu. Model jest w stanie skonfrontować projekt techniczny z początkiem inwestycji i jej zakończeniem. I sygnalizować czy zaszły istotne zmiany, a to dawałoby z kolei urzędowi pełną wiedzę na temat ewentualnych odstępstw. Wprowadzanie zaleceń urzędu również odbywałoby się w wersji elektronicznej. Proszę sobie wyobrazić ile składanych wniosków z poprawkami w tradycyjnej formie mogłaby odpaść. I jaka to oszczędność czasu dla wszystkich.

mat.pras.

Rynek najmu mieszkań w pandemii. Dmuchać na zimne czy brać jak leci?

thomas-litangen-92623-unsplash
Szczyt sezonu na rynku najmu przypada przeważnie na koniec wakacji i początek jesieni, jednak w tym roku, ze względu na powszechną niepewność i zamrożenie umów do końca czerwca, nieco się przesunął. Najemcy opóźniają swoje decyzje, a właściciele i wynajmujący mają dylemat: czy jak najszybciej podpisywać umowę z pierwszą chętną osobą, czy jednak sprawdzać najemcę i jego możliwości finansowe?

Rynek najmu przez wiele lat bazował na studentach, ale to się zmieniło – raport Think Co wskazuje na zmniejszającą się liczbę studentów i ich udział w rynku wynajmu, za to rosnące liczby młodych ludzi przyjeżdżających do miast do pracy. W przypadku obu tych grup: osób studiujących i młodych pracujących, do końca wakacji i jeszcze na początku września sytuacja była bardzo niepewna i niejasna: uczelnie podejmowały decyzje, w jakim trybie będzie się odbywać nauka, pracodawcy na ostatni moment odkładali decyzje o przedłużaniu umów lub ich rozwiązywaniu. Najemcy również odkładają decyzję o swoich umowach najmu: czy przedłużać, szukać tańszych mieszkań, może w ogóle wrócić do rodziny, jeśli to możliwe?

Wynajmujący z kolei czekają na najemców – ogłoszeń o pokojach i mieszkaniach jest dużo – w efekcie czekają na zainteresowanych dłużej niż zwykle. Dlatego indywidualni właściciele czasem są skłonni negocjować czynsze najmu lub inne warunki umowy, profesjonalni zarządcy raczej trzymają się standardowej oferty. Czy warto jak najszybciej zakończyć poszukiwania najemcy i podpisywać umowę? To niestety jest ryzykowne.

Jak najemcy mogą pokazać się od najlepszej strony, a wynajmujący upewnić się, że powierzają mieszkanie wiarygodnej osobie? Z pomocą przychodzą nowe technologie, dzięki którym możliwe jest bezpieczne i szybkie potwierdzenie tożsamości, historii kredytowej oraz wykazanie odpowiedniego poziomu zarobków w stosunku do czynszu. Start-up simpl.rent oferuje możliwość pokazania wiarygodności finansowej, bez przekazywania wyciągów z konta, zaświadczeń od pracodawcy z konkretnymi kwotami i innych wrażliwych dokumentów. Właściciel, zarządca lub pośrednik obsługujący najem otrzymuje raport, tzw. Certyfikat Najemcy, generowany po przejściu najemcy przez proces weryfikacji za pomocą simpl.rent. Raport pokazuje w prosty sposób czy najemca regularnie spłaca zobowiązania finansowe i czy stać go na comiesięczne opłacanie czynszu. Dzięki rekomendacji z raportu właściciel lub zarządca może podjąć decyzję o podpisaniu umowy na podstawie zweryfikowanych informacji.

Wprowadziliśmy nowy standard i zmieniamy kulturę weryfikacji najemców mieszkań w Polsce, w oparciu o znane rozwiązania, które doskonale funkcjonują już na innych rynkach. Nie dziwi nas jako konsumentów konieczność weryfikacji finansów kiedy chcemy kupić abonament telefoniczny lub domowy sprzęt na raty, więc tym bardziej powinno być naturalne, że przy umowie najmu nieruchomości, która jest przecież o wiele bardziej wartościowa, jesteśmy weryfikowani. Teraz proces jest bezpieczny, transparentny i w pełni online – mówi Piotr Pajda, prezes simpl.rent. – Chcemy, żeby dla najemców korzystanie z simpl.rent było pewnego rodzaju sposobem na przekonanie do siebie właścicieli, ale bez konieczności dzielenia się danymi wrażliwymi, a dla właścicieli sposobem na zwiększenie bezpieczeństwa i przewidywalności płatności czynszów – podkreśla Piotr Pajda.

Źródło: simpl.rent. 

Wrocławskie nieruchomości czekają na najemców z sektora nowoczesnych usług biznesowych

Maciej Moralewicz_Dyrektor Regionalny_Knight Frank_small_28 04 2020

Polska z uwagi na swoje położenie geopolityczne, europejską strefę czasową, dostępność wykwalifikowanych pracowników, członkostwo w Unii Europejskiej i ekonomiczną stabilność, która jest kluczowa dla prowadzenia biznesu oraz szeroką ofertę wysokiej klasy biur jest liderem w Europie pod kątem liczby centrów nowoczesnych usług biznesowych.  

Przewidywania dla rozwoju sektora nowoczesnych usług biznesowych są stabilne. Ocenia się, że rozwój będzie miał charakter organiczny wynikający z ekspansji firm już obecnych w Polsce zwiększając zatrudnienie o około 1/3. Obecnie sektor zatrudnia 338 tysięcy pracowników w centrach zagranicznych i polskich. Sygnały płynące z rynku pozwalają przypuszczać, że będzie ich powstawało więcej. Patrząc na ciągle niewykorzystany potencjał Wrocławia powinniśmy walczyć o ściąganie biznesu właśnie tu.

„Wrocław jest na 3. miejscu pod kątem atrakcyjności lokalizacji centrów nowoczesnych usług biznesowych. Na koniec czerwca 2020 roku całkowite zasoby biurowe Wrocławia wynosiły 1,2 mln m2, osiągając drugi wynik na rynkach regionalnych po Krakowie, co stanowi istotny aspekt przy podejmowaniu decyzji o ekspansji lub otwieraniu nowego biura. Do końca roku na rynek najmu trafi 66.000 m2  z około 170.000 m2 znajdujących się w budowie, a co za tym idzie oferta dla firm szukających nowoczesnej powierzchni biurowej klasy A jeszcze się powiększy. Wolumen transakcji najmu po pierwszych sześciu miesiącach 2020 roku wyniósł 62.600 m2. Popyt na powierzchnie biurowe osłabł w II kwartale 2020 roku, jednak skumulowany popyt w pierwszym półroczu 2020 roku był o około 40% wyższy niż wolumen odnotowany w analogicznym okresie 2019 roku” – przytacza Maciej Moralewicz, Dyrektor Regionalny w firmie Knight Frank.

„Najemcy we Wrocławiu zwracają uwagę, że centrale ich firm są zaskoczone szybkością z jaką polski biznes przestawił się na pracę zdalną zapewniając ciągłość usług. Jest to szczególnie dobra wiadomość w kontekście coraz częściej wspominanego trendu nearshoringu, na którym może skorzystać Polska. Nasi klienci z branży Software Development jednoznacznie przyznają, że jest rozwiązaniem idealnym dla nich. Tradycyjnie przenoszenie procesów biznesowych i rozwoju oprogramowania do innego kraju zawsze było postrzegane jako tańsza alternatywa dla wykonywania pracy na miejscu. Z ich doświadczeń wynika, że większość modeli outsourcingu wiąże się z większym ryzykiem ze względu na bariery językowe, nieprzewidziane różnice kulturowe i różne strefy czasowe, dlatego nearshoring oceniają jako najlepsze rozwiązanie dla prowadzenia biznesu” – dodaje.

 Autor: Maciej Moralewicz, Dyrektor Regionalny, Knight Frank.

Kraków gotowy na nowych inwestorów z sektora usług

135d921b11759197dbfd9428e99f0aa7
W pierwszej połowie 2020 popyt na powierzchnie biurowe w Krakowie był o 15% niższy niż przed rokiem. Jednocześnie rynek inwestycyjny w tym mieście okazał się wyjątkowo odporny na zawirowania związane z globalną pandemią.

Kondycję krakowskiego sektora biurowego opisywały w ostatnich latach kolejne rekordy. Jest to największy regionalny rynek biurowy w Polsce, drugie po Warszawie miasto, które w 2017 roku przekroczyło próg 1 mln mkw. powierzchni, a także główna lokalizacja dla firm BPO/SSC w Europie Środkowo – Wschodniej. Jednak globalna pandemia, która dotknęła wszystkie segmenty gospodarki, bez wątpienia wpłynęła również na sektor biurowy. W jaki sposób? Z najnowszego raportu firmy doradczej JLL „Kraków 2020” wynika, że w pierwszej połowie roku popyt na biura w stolicy Małopolski był o około 15% niższy niż w analogicznym okresie w 2019 roku. Ponadto, wzrost popularności pracy zdalnej skłania część pracodawców do reorganizacji swoich biur.

Popyt na biura napędzany przez usługi

Jedną z głównych przewag konkurencyjnych Krakowa jest zdolność przyciągania firm z sektora nowoczesnych usług biznesowych. Zatrudnienie w tej branży jest tu najwyższe w Polsce – według danych ABSL, firmy BPO/SSC zatrudniają w stolicy Małopolski już 77 700 osób. Sektor ma perspektywy dalszego wzrostu i jest głównym najemcą krakowskich biurowców.

Tylko w 2019 roku firmy z sektora usług odpowiadały za prawie 200 000 mkw. popytu i 90 000 mkw. w pierwszej połowie tego roku. Aktualnie, około 60% wynajętej powierzchni biurowej w mieście zajmują centra usług. Te liczby bardzo dobrze ilustrują, dlaczego spodziewany wzrost zainteresowania ze strony nowych firm BPO/SSC na fali post-COVID napawa inwestorów biurowych ostrożnym optymizmem. Podobną sytuację mogliśmy obserwować po globalnym kryzysie w latach 2008-2010. Wtedy centra usług zaczęły masowo napływać do regionu CEE, a Kraków był jednym z głównych beneficjentów tego trendu. Spodziewamy się jednak, że do końca roku aktywność najemców, również z tej branży, będzie niższa niż zazwyczaj.

komentuje Dorota Gruchała, Dyrektor Biura JLL w Krakowie

Wybuch globalnej pandemii spowolnił rozwój tego sektora, sprawiając, że pracodawcy zrewidowali swoje strategie rekrutacyjne i odłożyli plany ekspansji. Wydaje się jednak, że podejście to miało charakter tymczasowy.

Od maja centra usług wznowiły procesy rekrutacyjne w Krakowie, a nowi inwestorzy – którzy przeczekali okres lockdownu – zaczęli zatrudniać specjalistów do całkiem nowych projektów biznesowych. To dobrze rokuje na przyszłość. Bardzo zasobny krakowski rynek pracy i fakt, że atrakcyjność miasta sprzyja relokacji pracowników, również z zagranicy, będzie przyciągać tu kolejne centra usług w momencie, kiedy firmy z tego sektora będą dywersyfikować swoje portfele.

komentuje Anna Podolska, Branch Manager, Hays Poland

Ostrożność najemców i redefinicja roli biur

Dotychczasowy dynamiczny rozwój firm z sektora usług w Krakowie napędzał aktywność deweloperów. W 2019 roku na rynek trafiło prawie 160 000 mkw. powierzchni biurowej, a niemal 70 000 mkw. zostało oddanych w pierwszej połowie 2020 roku, dzięki czemu podaż osiągnęła poziom prawie 1,5 mln mkw. W budowie pozostaje natomiast 200 000 mkw. powierzchni.

W ciągu ostatniej dekady w całym mieście pojawiło się wiele nowych lokalizacji biurowych, dzięki czemu Kraków stał się wszechstronnym centrum biznesowym, dostosowanym do potrzeb każdego najemcy. Jednym z najciekawszych hubów biurowych w mieście jest dynamicznie rozwijająca się dzielnica Podgórze, gdzie powstaje kompleks The Park Kraków. Po ukończeniu prac budowlanych będzie to jeden z największych parków biurowych w Krakowie.

dodaje Dorota Gruchała

Ostatnie lata stały także pod znakiem wyjątkowo wysokiej aktywności najemców, którzy w 2019 roku podpisali umowy na rekordowe 267 000 mkw. powierzchni. W pierwszym półroczu 2020 można jednak było zaobserwować wyraźne spowolnienie – popyt był wtedy o 15% niższy niż w tym samym okresie 2019 roku.

COVID-19 spowodował zwiększoną ostrożność najemców i odraczanie części decyzji np. związanych z planami zmiany lokalizacji. Co więcej, 76% popytu zarejestrowanego w drugim kwartale pochodziło z odnowień, do których firmy są aktualnie bardziej skłonne. Z drugiej strony, w czasie pandemii zawarto tu kilka transakcji na dużą skalę, co potwierdza, że biuro jest strategicznym elementem biznesu firm. Zmieni się natomiast jego funkcja. Większa otwartość pracodawców na pracę zdalną, czy wprowadzenie hybrydowego modelu pracy będzie wymagało przedefiniowana roli biur w naszej codziennej pracy.

mówi Dorota Gruchała

Inwestorzy zainteresowani Krakowem

W ciągu ostatnich pięciu lat średni roczny wolumen inwestycji dla Krakowa przekraczał 630 mln euro. Dla przykładu, w samym 2019 roku podpisano tu 18 umów kupna/sprzedaży o wartości 666 mln euro, co było drugim najlepszym wynikiem w historii tego rynku. Czy pandemia zmieni ten trend? Póki co stolica Małopolski okazuje się stosunkowo odporna na zawirowania związane z COVID-19. Od stycznia do lipca w Krakowie sfinalizowano osiem umów kupna/sprzedaży o łącznej wartości 455 mln euro, a toczy się kilka transakcji, które mogą wywindować rynek na rekordowo wysokie poziomy. Podobnie jak w latach poprzednich, rynek został zdominowany przez sektor biurowy, na którym najbardziej znaczącą transakcją w tym roku była na razie sprzedaż dwóch budynków w ramach kompleksu High5ive.

komentuje Tomasz Puch, Dyrektor Działu Rynków Kapitałowych Nieruchomości Biurowych i Magazynowych, JLL

Z kolei krakowski sektor nieruchomości magazynowych zanotował najwyższy w swojej historii wynik. Wartość transakcji w tym segmencie sięgnęła w pierwszym półroczu 156 mln euro, z czego największą umową był zakup portfela Goodman przez GLP.

Pustostany i czynsze

Historycznie Kraków charakteryzował się wyjątkowo niskimi wskaźnikami pustostanów. Jednak duże wolumeny nowej podaży w latach 2017–2019 spowodowały niewielki wzrost współczynnika powierzchni niewynajętej, który na koniec 2019 roku wyniósł 10,7%, a teraz oscyluje na poziomie 11,1%. Co istotne, w inwestycjach oddanych do użytku w I półroczu 2020 tego roku jedynie 1,5% powierzchni nie znalazło jeszcze swoich najemców.

Niektóre ze starszych obiektów, które są zlokalizowane z dala od transportu publicznego, borykają się z trudnościami i właśnie te inwestycje wymagają ulepszenia oferty, aby przyciągnąć nowych najemców. Na rynku rośnie również wolumen powierzchni podnajmu, co może stanowić kolejne wyzwanie i konkurencję dla starszych aktywów.

podsumowuje Dorota Gruchała

Źródło: JLL.

Brak planów powrotów pracowników do biur utrudnia optymalizację kosztów

andres-garcia-196740-unsplash
Rośnie presja na optymalizację kosztów utrzymania nieruchomości komercyjnych. Tam, gdzie brakuje wiedzy o stopniu wypełnienia biurowca latem będzie o nią trudniej.
Odpowiednie zaprojektowanie ilości zużywanej energii i niższe koszty są możliwe, jeśli prowadzone są odpowiednie analizy zużycia, a przepływ informacji pomiędzy najemcami, zarządzającym obiektem, a zespołem facility management (FM) jest dobry.Specjaliści FM uważają, że na koniec czerwca w parkach biurowych było nie więcej niż około 30% pracowników sprzed pandemii. Wielu z nich nie wróci do biur przynajmniej do września. Na pracę zdalną związaną z Covid-19 nakłada się okres urlopowy.

Rośnie presja na obniżanie kosztów

Obecna sytuacja będąca następstwem pandemii zwiększa presję na obniżanie kosztów. Dotyczy to także nieruchomości komercyjnych. Szczególnie parków biurowych, gdzie do pracy przychodzi niewielu zatrudnionych. Wyzwaniem dla zarządzających budynkami jest teraz prognozowanie liczby pracowników, którzy będą na miejscu latem, a co za tym idzie – odpowiednie zaprojektowanie ilości zużywanej energii i osiągnięcie optymalizacji kosztów.

– Lato to czas dużego zużycia prądu w związku z potrzebą schładzania pomieszczeń. Klimatyzacja mocno obciąża instalacje energetyczne (znacznie bardziej niż ogrzewanie). W tym roku na zużycie prądu duży wpływ mają też zalecenia antycovidowe, wg których wskazane jest intensywne przewietrzanie obiektów – zazwyczaj powietrzem wcześniej przygotowanym. Odpowiednio zoptymalizowane parametry temperatury powietrza też wpłyną na poziom zużycia mediów. Innym przykładem działań zapobiegających szerzeniu się epidemii może być ingerencja w pracę wind. Dźwigi (jeśli to możliwe) powinny być programowane tak, aby nieużywane kabiny automatycznie zjeżdżały na dół, a drzwi pozostawały otwarte. Po pierwsze zwiększa to wymianę powietrza w kabinie, po drugie ogranicza kontakt pracowników z przyciskami. Takie zalecenia podnoszą jednak zużycie energii elektrycznej i finalnie mogą wpłynąć na ewentualną konieczność zmiany mocy zamówionej, celem uniknięcia kary za jej możliwe przekroczenia– mówi Marta Lenarczyk Kierownik Grupy Projektowej w SPIE Building Solutions.

Firmy zajmujące się utrzymaniem obiektów (FM) w porozumieniu z właścicielami budynków mogą przeprowadzać audyty zużycia energii w nowej rzeczywistości. Prognozują także zapotrzebowanie na miesiące letnie. Dobrze zaplanowana ilość zamówionej mocy to niższa opłata stała. Zbyt niska prognoza to jednak ryzyko, że podczas gorącego lata zużycie prądu okaże się wyższe i konieczna będzie spora dopłata. Optymalizacja kosztów najlepsze efekty daje tam, gdzie komunikacja na linii najemcy – zarządzający obiektem i zespół FM funkcjonuje dobrze, a plany powrotów pracowników są rzetelne.

Najemcy nie wrócą do biurowców co najmniej do września

Nie jest to jednak łatwe. Trwająca już 4 miesiące pandemia powoduje stopniowe przyzwyczajanie się do kryzysowej sytuacji. Dotyczy to także pracy zdalnej. Jest bezpieczniejsza z punktu widzenia epidemiologicznego, a dla wielu zatrudnionych także wygodna – powroty do biur następują więc stopniowo i powoli.

Według badania firmy JLL z 8 maja, do biur wróciło wtedy tylko 5% pracowników. Wg raportu Knight Frank z 19 maja większość najemców podchodzi do wznowienia pracy stacjonarnej bardzo ostrożnie. Jedynie firmy, które funkcjonują w systemie gabinetowym pozwalają na powrót do biur od 50 do 80% pracowników. Wg raportu Deloitte, 31% organizacji nie podjęło jeszcze żadnych kroków w kierunku powrotu do biura.

– Takie dane są zbieżne z moimi obserwacjami i rozmowami z zarządzającymi budynkami – do końca czerwca do parków biurowych wróciło nie więcej niż 50% stałej załogi (zazwyczaj stała obecność jest zdecydowanie poniżej połowy, a wielokrotnie nie sięga nawet 20%). Podobne, choć wahające się zapełnienie może potrwać do września. Latem na pracę zdalną z powodu koronawirusa nakładają się absencje urlopowe. Taka niepewność to duże wyzwanie dla właścicieli budynków. Wiedza o tym, jaki jest plan obłożenia obiektu jest kluczowa dla obniżania kosztów funkcjonowania np. w związku z ilością zamawianej mocy oraz zużycia energii – mówi Marta Lenarczyk ze SPIE Building Solutions.

Powroty na masową skalę nastąpią najwcześniej we wrześniu. Wtedy nałożą się na siebie dwa istotne czynniki. Po pierwsze skończy się okres urlopowy, a po drugie wygasną przepisy „tarczy antykryzysowej” regulujące pracę zdalną. Wykonywanie jej dalej będzie możliwe, ale pod warunkiem, że pracownik ma odpowiednie możliwości techniczne oraz lokalowe. Pracodawca przed zleceniem trybu zdalnego będzie musiał to ustalić. Spełnienie wymogów może oznaczać dodatkowe koszty.

Nie można zaniedbać przeglądów

Wiedza o liczbie osób, które latem będą pracowały w budynku, jest przydatna także z innego powodu. Jeśli obiekt jest pusty, przeprowadza się więcej remontów i przeglądów, bo technicy są mniej potrzebni na powierzchniach najmu.

– Nie ma obecnie żadnych ograniczeń w realizacji prac utrzymaniowych i serwisowych. Zarządzający nieruchomościami są świadomi, że takie działania trzeba prowadzić w trybie ciągłym, nawet w przypadku połowicznego zapełnienia budynku. Optymalizacja tak, ale na pewno nie kosztem bieżącej obsługi urządzeń technicznych. Nieco inaczej jest z inwestycjami kapitałowymi. W tym momencie często trwają ponowne analizy poczynionych wcześniej założeń. Właściciele budynków dostosowują plany i działania do zmieniającego się rynku – Marta Lenarczyk ze SPIE Building Solutions.

Źródło: SPIE Building Solutions.

Polska na 20. miejscu na świecie pod względem transparentności rynku nieruchomości

Agata Sekuła
Polski rynek, zaliczany przez inwestorów do grona państw transparentnych, utrzymuje pozycję najwyżej ocenianego wśród wszystkich krajów Europy Środkowo – Wschodniej.

Firmy JLL i LaSalle opublikowały najnowszą edycję Globalnego Indeksu Transparentności Rynku Nieruchomości (Global Real Estate Transparency Index – GRETI). Jak podkreślają autorzy raportu, mimo zwiększonego nacisku na społeczną odpowiedzialność biznesu i powszechne wykorzystanie nowych technologii, aktualnie mamy do czynienia z najniższym tempem poprawy przejrzystości światowych rynków nieruchomości od okresu bezpośrednio po światowym kryzysie finansowym.
Po raz kolejny kategorię najbardziej transparentnych rynków zdominowały kraje anglosaskie: Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Australia. Na kolejnych miejscach uplasowały się Francja, Kanada, Nowa Zelandia, Holandia, Irlandia, Szwecja i Niemcy. Najmniej transparentnym krajem jest Libia. Wenezuela, która zamykała ranking w 2018 roku, wypadła z zestawienia. Z kolei wśród krajów, które odnotowały największy postęp w obszarze przejrzystości rynku dominują państwa azjatyckie.

Zrównoważony rozwój i rozwiązania PropTech motorem transparentności

Od 2018 roku, czyli ostatniej edycji rankingu – kwestią najmocniej wpływającą na transparentność rynków nieruchomości stały się zobowiązania w zakresie zrównoważonego rozwoju.

Jeremy Kelly, Dyrektor Globalnych Programów Badawczych w JLL

W tym obszarze liderami najwyższych standardów są kraje najbardziej transparentne, w tym Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Australia i Francja.
Innym kluczowym czynnikiem zwiększającym transparentność jest ilość danych dotyczących nieruchomości, które są obecnie dostępne dzięki coraz większemu wykorzystaniu narzędzi PropTech oraz Big Data. Ponownie, największa skala wdrożeń innowacyjnych rozwiązań technologicznych może być obserwowana w gronie najbardziej transparentnych państw – we Francji, Holandii, Australii, Wielkiej Brytanii, w Kanadzie i USA, a także na rynkach Azji i Pacyfiku – w Korei Południowej, Singapurze i Hongkongu. Co istotne, kilka mniej przejrzystych, większych rynków wschodzących również wyróżnia się w tym aspekcie – w tym Indie, Republika Południowej Afryki, Brazylia i Chiny.

Polska bez zmian

W tegorocznym rankingu Polska, podobnie jak dwa lata temu, została zakwalifikowana na 20 miejscu. Tym samym kolejny raz z rzędu wyprzedziła wszystkie pozostałe kraje Europy Środkowo – Wschodniej, w tym Czechy (25 pozycja), Słowację (28), Węgry (27) i Rumunię (35 – spadek o sześć pozycji do grona krajów półtransparentnych).

Mocne fundamenty polskiego rynku nieruchomości potwierdza między innymi wysoka aktywność inwestorów, którą obserwujemy mimo globalnych zawirowań związanych pandemią koronawirusa. Dotychczas w tym roku sfinalizowano w Polsce transakcje o wartości ponad 3,7 mld euro. To świadczy o głębokim zaufaniu inwestorów. Dalsza praca nad poprawą klimatu legislacyjnego, lepsza współpraca na linii sektor prywatny – państwo i zwiększanie innowacyjności to warunki, abyśmy za dwa lata byli oceniani jeszcze lepiej.

komentuje Agata Sekuła, Wiceprezes Zarządu JLL w Polsce

Na lepszą percepcję polskiego rynku w przyszłości może w mniejszym tempie wpływać tempo wzrostu w zakresie podaży projektów nieruchomościowych, a w większym – jakość produktu, który jest oferowany inwestorom.

Pandemia bardzo mocno uwypukliła rolę nowoczesnych rozwiązań technologicznych, dzięki którym firmy utrzymały swoją ciągłość biznesową, a teraz bez większych przeszkód mogą wracać do budynków biurowych. Dlatego nadchodzące miesiące i lata będą stały pod znakiem zwiększonych nakładów na innowacyjność, również w obszarze PropTech, dzięki którym nieruchomości staną się dla swoich użytkowników jeszcze bardziej bezpieczne. Ciekawym aspektem jest też wzrost znaczenia zrównoważonego rozwoju. Globalne zmiany klimatyczne stoją chwilowo w cieniu koronawirusa, musimy jednak pamiętać, że w tym obszarze szczególnie ważna jest konsekwencja i długofalowe strategie nastawione na ochronę środowiska. Te dwie kwestie powinny znaleźć się w centrum uwagi inwestorów i deweloperów aktywnych na rynku nieruchomości w Polsce.

podsumowuje Mateusz Polkowski, Dyrektor Działu Badań Rynku i Doradztwa, JLL


Globalny Indeks Transparentności Rynku Nieruchomości jest wydawany co dwa lata. W tegorocznej edycji oceniono 99 rynków, biorąc pod uwagę 210 czynników. Zostały one podzielone na sześć obszarów, którymi są wskaźniki efektywności, fundamenty rynku, nadzór nad podmiotami notowanymi na rynkach zorganizowanych, warunki prawne i ustawodawstwo, jakość procesów transakcyjnych oraz zrównoważony rozwój.
W oparciu o badane wskaźniki kraje są przypisywane kategorii: wysoce transparentnych (highly transparent), transparentnych (transparent), półtransparentnych (semi-transparent), o niskiej transparentności (low transparency) i nieprzejrzystych (opaque). Indeks jest narzędziem zarządzania ryzykiem dla inwestorów. Zapewnia porównywalne dane dla wielu lokalizacji geograficznych, jest wsparciem przy tworzeniu strategii inwestycyjnych i modelu alokacji środków dla poszczególnych krajów. Pomaga najemcom korporacyjnym ocenić lokalizacje na całym świecie. Wyniki raportu stanowią narzędzie również dla instytucji publicznych, podejmujących działania na rzecz poprawy transparentności gospodarki.
Źródło: JLL.