Kredyt na OZE w Banku Pocztowym

Baner_Biuro Prasowe_1200x600px-kredyt OZE_3-01-2024 #1
Wraz z początkiem 2024 r. Bank Pocztowy wprowadził nowy produkt – Kredyt na OZE.

Z oferty Banku mogą skorzystać Wspólnoty i Spółdzielnie Mieszkaniowe, które ubiegają się o dofinansowanie przedsięwzięć związanych z odnawialnymi źródłami energii grantem OZE, oferowanym w ramach Programu TERMO, realizowanego przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK).

Grant OZE wynosi aż 50% wartości kosztów netto przedsięwzięcia. Minimalna kwota kredytu oferowanego przez Bank Pocztowy wynosi 10 tys. zł. Wprowadzenie nowego produktu jest zgodne ze strategią Banku Pocztowego na lata 2023-2026, która zakłada m. in. aktywną obecność Banku w sektorze usług finansowych dla mieszkalnictwa.

– Naszym celem jest wspieranie innowacyjnych rozwiązań energetycznych, a umożliwienie skorzystania z tego typu kredytu to nasz wkład w rozwój zrównoważonych społeczności. Zdajemy sobie sprawę, że inwestycja w termomodernizację budynku lub instalację OZE, zwłaszcza dla Spółdzielni lub Wspólnot Mieszkaniowych, to często duży wydatek. Dlatego Bank Pocztowy, jako jeden z niewielu banków na rynku, oferuje kredyt dla Spółdzielni i Wspólnot Mieszkaniowych w dowolnej wysokości, jednak nie niższej niż 10 tys. zł, z długim okresem kredytowania – aż 240 miesięcy. Zdolność kredytowa będzie liczona od wysokości kwoty kredytu po spłacie jego części środkami z grantu OZE, co w wielu przypadkach wyeliminuje konieczność podnoszenia stawki Funduszu Remontowego. Liczymy, że nasza współpraca ze Wspólnotami i Spółdzielniami Mieszkaniowymi przyczyni się nie tylko do poprawy efektywności energetycznej, ale także do zwiększenia komfortu mieszkańców i ograniczenia wpływu na środowisko. Wprowadzenie nowego produktu jest także zgodne z realizowaną przez bank strategią na lata 2023 – 2026 – komentuje Paweł Andrzejczyk, Dyrektor Departamentu Bankowości Instytucjonalnej Banku Pocztowego.

Źródło: Bank Pocztowy S.A.

Mieszkanie z kredytem hipotecznym – jak je sprzedać?

maria-ziegler-jJnZg7vBfMs-unsplash
Po serii podwyżek stóp procentowych (w lipcu główna stopa proc. wzrosła do 6,5%), rata kredytu hipotecznego na 400 tys. zł, w zależności od okresu kredytowania czy wysokości marży, mogła powiększyć się nawet dwukrotnie: z 1785 do 3593 zł1. W połączeniu z inflacją na poziomie 15,6%2, a także zapowiadanymi podwyżkami kosztów prądu czy ogrzewania, obciążenie opłatami z tytułu nieruchomości staje się dla wielu osób zbyt wysokie. Dlatego niektórzy kredytobiorcy mogą zastanawiać się, czy jest możliwa sprzedaż mieszkania kupionego na kredyt? A jeśli tak, to kiedy i na jakich warunkach? Na te pytania odpowiadają eksperci Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Spis treści:
Czy można sprzedać mieszkanie kupione na kredyt?
Sprzedaż mieszkania z hipoteką krok po kroku
O czym warto pamiętać, gdy sprzedajemy mieszkanie z hipoteką?

Jak wynika z raportu Narodowego Banku Polskiego3, niemal połowa mieszkań kupiona w trzech ostatnich kwartałach 2021 r., zaraz przed drastycznymi podwyżkami stóp procentowych, została sfinansowana
z kredytu hipotecznego.

– Tak wysoki udział kredytów w finansowaniu nieruchomości jest zjawiskiem specyficznym dla okresu niskich stóp procentowych. Wcześniej poziom ten wynosił średnio 30 do 40 proc. W dużym skrócie oznacza to, że problem rosnących obciążeń z tytułu wzrostu raty jest realny dla wielu Polaków, zwłaszcza dla tych, którzy w związku z wyjątkowo niskimi stopami procentowymi zdecydowali się na zakup mieszkania na kredyt – czy to na potrzeby własne, czy też inwestycyjnie. Dlatego coraz więcej osób zastanawia się, czy może sprzedać taką nieruchomość – mówi Michał Kowalski, ekspert ZFPF, Notus Finanse.

Czy można sprzedać mieszkanie kupione na kredyt?

Kredyt na zakup mieszkania to w zdecydowanej większości zobowiązanie długoterminowe, najczęściej zaciągamy go na 25-30 lat. – Nic więc dziwnego, że w tym okresie mogą się nam przydarzyć przeróżne sytuacje: przeprowadzka do innego miasta lub kraju czy konieczność zmiany mieszkania na większe, bo powiększyła się nam rodzina. Aktualnie często dochodzi jeszcze jeden czynnik, zwłaszcza w przypadku mieszkań kupionych w celach inwestycyjnych. W obecnej sytuacji ekonomicznej zaciągnięty dług zaczyna za bardzo ciążyć i wiele osób decyduje się sprzedać nieruchomość i za uzyskane środki spłacić cały kredyt, którego obsługa stała się w ostatnich miesiącach kosztowna – mówi Grzegorz Aleksandrowicz, ekspert ZFPF, Lendi.

Nie zapominajmy, że niezależnie od tego, czy bank udzielił nam kredytu na mieszkanie, czy kupiliśmy je za gotówkę, jesteśmy właścicielami tej nieruchomości, a prawo umożliwia nam sprzedaż mieszkania z hipoteką. Wiąże się jednak z większą liczbą formalności, których musimy dopełnić. Warto się więc przygotować na kilka wizyt w banku.

– Sprzedaż mieszkania z kredytem nie jest w żaden sposób uciążliwa dla kupującego. Właściwie nie odczuwa on skutków takiego stanu prawnego nieruchomości i z jego perspektywy kupno lokalu obciążonego kredytem nie wymaga więcej starań, niż w przypadku zakupu mieszkania „wolnego” od bankowej hipoteki – mówi Michał Kowalski, ekspert ZFPF, Notus Finanse i dodaje: – Kupujący dokonując zapłaty, musi wpłacić ją na dwa rachunki – sprzedającego i banku. Jedynym obowiązkiem kupującego jest właściwie złożenie do sądu rejonowego wniosku o wykreślenie banku z księgi wieczystej nieruchomości już po podpisaniu aktu notarialnego przenoszącego własność. Jest to konieczne, aby hipoteka (prawo banku do nieruchomości, niezależne od tego, kto jest właścicielem lokalu) wygasła

Sprzedaż mieszkania z hipoteką krok po kroku

  1. Uzupełniamy niezbędne formalności.

Jednym z ważniejszych dokumentów, który powinien posiadać sprzedający, jest zaświadczenie z banku
o kredycie hipotecznym. Warto postarać się o nie w odpowiednim momencie, ponieważ jest ono ważne tylko 30 dni (a przecież sprzedaż mieszkania może potrwać dłużej. Będziemy musieli za nie zapłacić (zgodnie z tabelą opłat i prowizji danego banku). Jeśli nie uda nam się w tym czasie sprzedać mieszkania i pobierze się kolejna rata, dane na dokumencie będą wymagały aktualizacji – i potrzebne będzie nowe zaświadczenie.

– Co do zasady, bank nie może nam odmówić sprzedaży nieruchomości, bo to my jesteśmy jej właścicielami, jednak ze względu na nałożoną hipotekę nie zwalnia nas to z poinformowania kredytodawcy o naszych planach. Co więcej, bank nie może nam też zabronić wcześniejszej spłaty zobowiązania. Może natomiast pobrać od nas opłatę za wcześniejsze uregulowanie zadłużenia, jeśli spłacimy kredyt w ciągu 3 pierwszych lat trwania umowy. Dotyczy to kredytów udzielonych po 2017 r.
i opartych na zmiennym oprocentowaniu. W przypadku kredytów ze stałą stopą, bank może taka opłatę pobrać nawet po trzech latach od zaciągnięcia zobowiązania. W obu przypadkach jej wysokość nie może przekroczyć 3 proc. wartości zobowiązania – mówi Grzegorz Aleksandrowicz, ekspert ZFPF, Lendi.

Opłaty za wcześniejszą spłatę z umów zawartych przed 2017 r., bank pobierze zgodnie z zapisami
z umowy, jaką sprzedający podpisał z bankiem.

Co powinno znaleźć się na zaświadczeniu o kredycie? Odpowiadamy:

  1. poprawne dane kredytobiorcy,

  2. najważniejsze dane nt. kredytu, m.in. kwota zaciągniętego zobowiązania i termin spłaty kredytu,

  3. aktualne zadłużenie z tytułu kredytu, czyli kwotę pozostałą do całkowitej spłaty,

  4. numer rachunku bankowego, na który kupujący będzie musiał wpłacić wskazaną w zaświadczeniu kwotę,

  5. promesa banku na wykreślenie hipoteki (więcej informacji dalej).

Warto sprawdzić kompletność informacji na dokumencie od razu, żeby uniknąć nieporozumień.

  1. Wystawiamy mieszkanie na sprzedaż.

Kolejnym krokiem podczas sprzedaży nieruchomości jest stworzenie oferty sprzedaży i znalezienie kupca. Niezależnie od tego, czy będziemy próbowali sprzedać mieszkanie samodzielnie, czy skorzystamy
z pomocy wykwalifikowanego pośrednika, ogłoszenie powinno być dokładne.

– Oznacza to, że na żadnym etapie, zwłaszcza podczas rozmów z nabywcami, nie powinniśmy ukrywać faktu, że mieszkanie jest kupione na kredyt. Takie zachowanie mogłoby sprawić, że w oczach nabywców stracimy wiarygodność. A przecież zapisy w księdze wieczystej można łatwo sprawdzić w elektronicznej ewidencji – mówi Michał Kowalski, ekspert ZFPF, Notus Finanse i dodaje: – W Polsce wciąż wiele osób obawia się transakcji, w której mieliby kupić mieszkanie wcześniej obciążone hipoteką. Z tej perspektywy najlepiej wszystko od razu wyjaśnić, przedstawić zaświadczenie z banku i objaśnić kolejne kroki.

  1. Załatwiamy w banku promesę.

Gdy uda nam się już znaleźć kupca na nasze mieszkanie, musimy w banku załatwić promesę. Czym jest ten dokument? Zobowiązaniem banku, że po spłacie kredytu hipotecznego w całości, wyda zgodę na zwolnienie hipoteki. Jest to zabezpieczenie dla kupującego, potwierdzające, że po zakupie i dopełnieniu wszystkich formalności, księga wieczysta nieruchomości będzie wolna od wierzycieli. Promesa jest niezbędnym elementem do zawarcia umowy przedwstępnej i dalej – umowy właściwej kupna – sprzedaży. Podobnie jak zaświadczenie o kredycie, promesa jest ważna przez 30 dni od jej wystawienia.

  1. Podpisujemy umowę przedwstępną.

Ten krok nie będzie konieczny, jeśli kupujący płaci gotówką, a my zdążyliśmy zgromadzić wszystkie standardowe – poza wskazaną już promesą i zaświadczeniem o kredycie – dokumenty do sprzedaży, jak aktualne odpisy z księgi wieczystej, zaświadczenie o zameldowaniu czy niezaleganiu z czynszem
i opłatami.

– Czasem jednak okazuje się, że drobne formalności mogą zabrać czas, więc umowa przedwstępna może być dobrym rozwiązaniem, bo zabezpieczy obie strony przed ryzykiem rezygnacji z transakcji
– mówi Grzegorz Aleksandrowicz, ekspert ZFPF, Lendi. – Ponadto, jeśli kupujący będzie korzystać
z kredytu hipotecznego, będzie trzeba zawrzeć umowę przedwstępną – uzupełnia Grzegorz Aleksandrowicz.

Umowa powinna zawierać opis najważniejszych warunków transakcji, w tym daty zawarcia umowy przyrzeczonej (aktu notarialnego), ceny nieruchomości a także tego, w jaki sposób zostanie zapłacona cała kwota. Zazwyczaj w umowie przedwstępnej wskazany jest także zadatek, jaki kupujący wypłaca sprzedającemu na poczet przyszłej transakcji. To zabezpieczenie na wypadek, gdyby kupujący wycofał się ze swojego zamiaru.

  1. Podpisujemy akt notarialny.

To najważniejszy krok, bo tylko w tej formie można dokonać przeniesienia własności nieruchomości. Notariusz spisuje akt notarialny, w którym zawiera wszystkie niezbędne szczegóły transakcji, zwłaszcza sposób zapłaty. Warto tu pamiętać, że na rachunek sprzedającego trafi tylko ta część kwoty sprzedaży, która wykracza poza wskazaną w zaświadczeniu bankowym kwotę kredytu pozostającą do spłaty. Ta druga powinna trafić bezpośrednio na rachunek banku, aby rozliczyć kredyt.

  1. Uzyskujemy zgodę banku na wykreślenie z hipoteki.

To ostatnia czynność, jaka zostaje nam w związku ze sprzedażą nieruchomości obciążonej hipoteką. Dostarczenie takiego dokumentu, zwanego także listem mazalnym, jest obowiązkiem sprzedającego. Taki dokument powinniśmy dostarczyć nabywcy, żeby mógł załączyć go do wniosku o zmianę wpisu w księdze wieczystej nieruchomości.

O czym warto pamiętać, gdy sprzedajemy mieszkanie z hipoteką?

Gdy już sprzedamy naszą nieruchomość, warto pamiętać o związanych z nią sprawach administracyjnych. Wśród nich znajduje się np. ubezpieczenie nieruchomości. Podobnie jak to jest
z ubezpieczeniem komunikacyjnym, taką polisę można przenieść na nowego właściciela, a jeżeli ten sobie tego nie życzy, należy pamiętać o jej wypowiedzeniu. I wreszcie ostatnia rzecz, czyli podatki. – Jeśli sprzedajemy mieszkanie przed upływem 5 lat od jego zakupu, powinniśmy zapłacić 19 proc. podatku dochodowego. Można tego uniknąć korzystając z tzw. ulgi mieszkaniowej. Będzie nas ona obowiązywać, jeśli pieniądze ze sprzedaży nieruchomości w ciągu 3 lat od zbycia nieruchomości przeznaczymy na zakup kolejnej, na własne potrzeby mieszkaniowe – mówi Grzegorz Aleksandrowicz, ekspert ZFPF, Lendi.

1 Kredyt na 25 lat, marża 2,2 proc., WIBOR 6M. Wyliczenia własne po podwyżce stóp procentowych z lipca 2022 r.
2 Dane GUS, Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2022 roku.
3 Raport NBP „Informacja o cenach mieszkań i sytuacji na rynku nieruchomości mieszkaniowych i komercyjnych w Polsce w I kwartale 2022 r.”.

Źródło: Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

O tym pamiętaj przy zakupie mieszkania z rynku wtórnego

dan-gold-220226-unsplash
Ceny nowych lokali na przestrzeni ostatnich lat sukcesywnie idą w górę. Tylko w III kw. tego roku na sześciu największych rynkach pierwotnych w Polsce odnotowano wzrosty od 0.6% (Gdańsk) do nawet 9,1% (Wrocław) za 1 m2[1]. Niska w stosunku do popytu podaż nowych mieszkań czy stale rosnące ceny materiałów budowlanych sprawiają, że w najbliższym czasie najprawdopodobniej nie ma co liczyć na spadek cen nieruchomości. Dlatego rozwiązaniem dla osób chcących zamieszkać na swoim, może być mieszkanie z rynku wtórnego, który to oferuje konkurencyjne ceny i teoretycznie większy wybór. Ale czy naprawdę lokale „z drugiej ręki” kosztują mniej od tych nowych?

Spis treści:
Używane mieszkanie kupisz taniej, ale…
Podatek PCC od zakupu mieszkania
Taksa notarialna, czyli wynagrodzenie dla notariusza
Mieszkanie na kredyt? Prowizja i odsetki to nie wszystko
Nieprzewidziane remonty

Niekoniecznie. Należy mieć świadomość, że kwota, jaką zobaczy potencjalny kupujący w ogłoszeniu, to nie cały wydatek, jaki go czeka. Pozostają takie kwestie jak np. wszelkiego typu podatki czy niespodziewane remonty. W ostatecznym rozrachunku czasem bywa i tak, że bardziej opłaca się kupić mieszkanie w stanie surowym, od dewelopera. Eksperci Związku Firm Pośrednictwa Finansowego podpowiedzą, jak oszacować rzeczywiste koszty kupna mieszkania z rynku wtórnego.

Używane mieszkanie kupisz taniej, ale…

To fakt, że lokale „z drugiej ręki” są atrakcyjniejsze cenowo od tych nowych. Jednak nie we wszystkich lokalizacjach w równym stopniu. Potwierdzają to m.in. dane z Barometru Gold Finance i Metrohouse. Przykładowo: w III kw. br. w Łodzi średnia cena transakcyjna używanego mieszkania wynosiła 5 853 zł, podczas gdy nowe mieszkania były wystawiane średnio za 7 635 zł, czyli o ponad 30% drożej. Dla porównania w Warszawie różnica jest już zdecydowanie mniej zauważalna i pomiędzy rynkami wynosi trochę ponad 4%[2]. Jeśli dodać do tego opłaty towarzyszące zakupowi mieszkania z rynku wtórnego, może okazać się, że kupno nowej nieruchomości będzie zbliżone cenowo do tego z rynku pierwotnego.

Poniżej przedstawiamy listę dodatkowych kosztów, które warto uwzględnić w budżecie, planując zakup mieszkania „z drugiej ręki”.

Podatek PCC od zakupu mieszkania
Decydując się na kupno wymarzonego „M” z rynku wtórnego, jesteśmy zobowiązani do uiszczenia opłaty w postaci podatku PCC (tzw. podatek od czynności cywilnoprawnych) od zakupu mieszkania z tytułu zawartej umowy kupna-sprzedaży. PCC wynosi 2% od wartości danej nieruchomości widniejącej w akcie sporządzonym przez notariusza. Oznacza to, że w przypadku kupna mieszkania z „drugiej ręki”
o powierzchni 58 m2 w Warszawie, którego średnia cena wynosi 627 tys. zł[3], nabywca zobowiązany jest do uiszczenia podatku w wysokości ponad 12,5 tys. zł. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku kupna mieszkania z rynku pierwotnego. Kupując lokal od dewelopera, podatek jest już wliczony w cenę nieruchomości. Jest to podatek VAT i wynosi 8% dla mieszkań o pow. mniejszej niż 150 m2 oraz 23% dla większych nieruchomości. Rzadko myślimy o tym, że w tej sytuacji podatek również nas obowiązuje. Wiadomo, czego oczy nie widzą…

– Warto być świadomym, że zbyt niska cena nieruchomości może wzbudzić podejrzenia fiskusa. Jeżeli strony zawierające umowę podadzą cenę o minimum 33% niższą niż wycena Urzędu Skarbowego sporządzona na podstawie średnich stawek za mieszkanie w danej miejscowości, wtedy to podatnik będzie zmuszony dopłacić różnicę między zapłaconym już podatkiem, a podatkiem wyliczonym przez fiskusa. Do tego mogą dojść również odsetki. Jeśli więc kupujesz mieszkanie w wyjątkowo atrakcyjnej cenie, dobrze jest ją od razu uzasadnić w akcie notarialnym, tak aby uniknąć późniejszych problemów z Urzędem Skarbowym. Takim powodem do „promocyjnej” ceny może być np. zły stan techniczny lub niekorzystny plan zagospodarowania przestrzennego – wyjaśnia Rafał Salach, ekspert ZFPF, Gold Finance.

Taksa notarialna, czyli wynagrodzenie dla notariusza
Podczas zakupu mieszkania nie obejdzie się również bez wizyty u notariusza, który zajmie się sporządzeniem aktu notarialnego. W tym wypadku jest to dodatkowy wydatek zarówno dla osób kupujących mieszkanie z rynku wtórnego, jak i pierwotnego. Koszt taksy notarialnej, czyli wysokości maksymalnej kwoty, którą pobiera notariusz za udokumentowanie czynności prawej, uzależniony jest od wartości nabytej nieruchomości.

– Dla nieruchomości wartych od 60 tys. zł do 1 mln taksa notarialna ustanowiona jest na poziomie 1010 zł i 0.4% od nadwyżki powyżej 60 tys. zł. Oznacza to, że kupując mieszkanie za kwotę 627 tys. zł[4], notariusz może wymagać aż 3278 zł zapłaty za swoje usługi. Jednak, o czym nie każdy wie, takie wynagrodzenie można negocjować. Podana wyżej kwota jest kwotą maksymalną, o jaką może ubiegać się notariusz i ten zazwyczaj korzysta z takiej możliwości. Jednak świadomy klient może przystąpić do negocjacji z kancelarią – podpowiada Agnieszka Łuczak, ekspert ZFPF, Lendi i dodaje: – Jest jednak jedna kwestia sporna przy taksie notarialnej. Chodzi o to, czy podana kwota może być dodatkowo powiększona jeszcze o podatek VAT (23%). Często jest tak, że niektórzy notariusze doliczają ją „ekstra”, jednak jak wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich, stawka VAT powinna już być wliczona w maksymalną wysokość taksy, dlatego warto zwrócić uwagę, czy wybrany przez nas notariusz właśnie w ten sposób wycenił swoje usługi i w podanej kwocie zawarł podatek. Jeśli nie, to w razie zakupu wyżej wspomnianej nieruchomości notariusz może wycenić swoją pracę nawet na ponad 4000 zł.

To jednak nie koniec opłat notarialnych… oprócz tego dochodzi koszt odpisu aktu notarialnego, który musisz przekazać bankowi – 6 zł za każdą rozpoczętą stronę.

Mieszkanie na kredyt? Prowizja i odsetki to nie wszystko
Przy wsparciu kredytu hipotecznego można również sfinansować zakup mieszkania „z drugiej ręki”, o czym nie wszyscy wiedzą. Jednak należy wtedy liczyć się z dodatkowymi kosztami. Oprócz tych oczywistych, tj. odsetki przy racie kredytu czy prowizja za jego udzielenie, można wyróżnić kilka dodatkowych wydatków. Jakich?

– Takim „ekstra” wydatkiem przy finansowaniu mieszkania za pomocą kredytu mogą być wszelkiego typu ubezpieczenia. W teorii wykupienie polisy nie jest obowiązkowe, jednak istnieją sytuacje, które w pewnym sensie „narzucają” nam zakup niektórych polis. Takim przykładem jest zakup np. ubezpieczenia pomostowego, obowiązującego od momentu wypłaty kredytu, do czasu uzyskania przez bank wpisu do Księgi Wieczystej. Stanowi ono dla kredytodawcy narzędzie do zmotywowania klienta do szybkiego ustanowienia prawnego zabezpieczenia kredytu, jakim jest ustanowienie hipoteki. Bank rekompensuje swoje ryzyko poprzez podwyższenie marży, zwykle w przedziale od 1% do 1,5%, pobieranej do czasu uzyskania takiego wpisu. Drugą wymaganą przez bank polisą jest zabezpieczenie nieruchomości, jej murów oraz elementów stałych. Nie należy również zapominać o opłacie w wysokości ok. 400 zł za sporządzenie operatu szacunkowego na podstawie, którego bank określi wartość nabywanego mieszkania – wyjaśnia Rafał Salach, ekspert ZFPF, Gold Finance.

Przy składaniu wniosku o kredyt należy przedstawić również szereg dokumentów. Większość z nich zdobędziemy bezpłatnie, jednak są też takie, za które trzeba będzie zapłacić. Jednym z nich jest odpis z Księgi Wieczystej (do pobrania w Internecie), który przedstawia status prawny nieruchomości, więc jest ważnym źródłem informacji dla banku. Jego koszt to 20 zł za odpis zwykły i 50 zł za odpis zupełny. Wspominając o Księdze Wieczystej, nie można pominąć również jeszcze dwóch opłat: po pierwsze należy dokonać wpisu do Księgi Wieczystej, co kosztuje 200 zł. Taki wpis zawiera praktyczne informacje dotyczące kupowanego lokalu, m.in. wskazuje, kto jest jego właścicielem. Po drugie, finansując mieszkanie/dom za pomocą kredytu, musimy dokonać wpisu hipoteki do Księgi Wieczystej, który wynosi również 200 zł. Tym razem jest to forma zabezpieczenia dla banku, który w razie trudności ze spłatą kredytu przez dłużnika, może „przejąć” daną nieruchomość i tym samym odzyskać pożyczone pieniądze.

– Przy zakupie nieruchomości na kredyt (zarówno nowej jak i używanej), nie można zapomnieć o podatku od czynności cywilnoprawnych od ustanowienia hipoteki, tzw. PCC-3. Można go obliczyć na dwa sposoby W przypadku, gdy wysokość hipoteki jest „z góry” ustalona, opłata wynosi 0,1% wartości nieruchomości. Druga, o dużo częściej spotykana sytuacja, zakłada, że nie znamy dokładnie wartości hipoteki – w tym przypadku jesteśmy zobowiązani do uiszczenia 19 zł – wyjaśnia Agnieszka Łuczak, ekspert ZFPF, Lendi.

Na złożenie deklaracji PCC-3 i opłacenie podatku mamy 14 dni od momentu powstania obowiązku podatkowego. – Lepiej trzymać się tego terminu, ponieważ kary za niedopełnienie tego obowiązku w wyznaczonym czasie mogą wynieść od 1/10 do nawet dwudziestokrotności minimalnego wynagrodzenia – dodaje Agnieszka Łuczak, ekspert ZFPF, Lendi.

Nieprzewidziane remonty
Kupując mieszkanie od dewelopera, mamy pewność, że wszystkie elementy, w tym najważniejsze instalacje i elementy konstrukcyjne, są wykonane z nowych materiałów, więc najprawdopodobniej będą niezawodne przynajmniej przez pierwsze lata użytkowania. Natomiast wadą mieszkania z rynku wtórnego jest to, że jest… z drugiej ręki. Nawet jeśli przyłożymy się do jego wyboru, to tak naprawdę nigdy nie możemy być pewni, że niektóre wady nie wyjdą „po fakcie”, już po zakupie nieruchomości. Być może okaże się, że pod wpływem czasu niektóre elementy uległy zniszczeniu, np. instalacja elektryczna. Jej wymiana może okazać się bardzo kosztowna i kłopotliwa. Trzeba przecież wynająć specjalistów, którzy często podczas takiego remontu, aby dostać się do instalacji, muszą np. kuć ściany.

– Kupując mieszkanie z rynku wtórnego, nawet jeśli jest w dobrym stanie i nie wymaga gruntownych remontów, powinniśmy być przygotowani na opłaty związane z jego odświeżeniem. Chodzi tutaj np. o przemalowanie ścian czy zakup dodatkowych mebli… a to kolejny wydatek na naszej liście – zauważa Rafał Salach, ekspert ZFPF, Gold Finance.

[1] Źródło: Raport Barometr Metrohouse i Gold Finance. Wydanie 10, III kwartał 2021 r.

[2] Analiza na podstawie danych z Raportu Barometr Metrohouse i Gold Finance. Wydanie 10, III kwartał 2021 r.

[3] Źródło: Raport Barometr Metrohouse i Gold Finance. Wydanie 9, II kwartał 2021 r.

[4] Średnia kwota mieszkania o pow. 58 m z rynku wtórnego (Warszawa II kw. 2021 r.). Dane podchodzą z: Raport Barometr Metrohouse i Gold Finance. Wydanie 9, II kwartał 2021 r.

 

Źródło: Związek Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Czy warto kupić mieszkanie na kredyt?

helloquence-61189-unsplash
Czy obecna sytuacja w kraju sprzyja zakupowi mieszkania na kredyt?
Zastanawiasz się, czy kupno mieszkania na kredyt w obecnej sytuacji to dobry pomysł? Czy zainwestowanie w lokum na wynajem nadal jest opłacalną inwestycją, jak przekonują media? Co przyszły kredytobiorca powinien wiedzieć o nowelizacji Rekomendacji S? Czy program „Polski Ład” wprowadzi istotne zmiany na rynku nieruchomości? Te pytania powinny zadać sobie osoby, które szykują się do zrealizowania swojego marzenia o posiadaniu własnych „czterech kątów”, w czym ma im pomóc kredyt, jak i wszyscy zainteresowani rynkiem najmu. Eksperci Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF) udzielą na nie odpowiedzi.

Spis treści:
Boom na rynku nieruchomości
Rekomendacja S rozwiązaniem dla wzrostu stóp procentowych?
Zakup mieszkania na wynajem to nadal świetna inwestycja
„Polski Ład” – co zmienia na rynku nieruchomości?

 

Boom na rynku nieruchomości 

Z roku na rok budujemy więcej, co pokazują statystyki. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w pierwszym półroczu tego roku wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia budowy blisko 171,5 tysiąca mieszkań. Jest to o ponad 40% więcej niż w analogicznym okresie 2020 roku. Ten wzrost spowodowany jest stale rosnącym popytem na nowe mieszkania. Zwiększony popyt z kolei wpływa na to, że lokale drożeją. Raport Expandera i Rentier.io wyraźnie pokazuje, że w II kwartale tego roku małe lokale podrożały blisko o 10%, a średnie i duże o 9% w stosunku do poprzedniego roku[1].

– W ostatnim okresie ceny mieszkań zauważalnie wzrosły, czyli tendencja, którą obserwujemy od wielu miesięcy, utrzymuje się, jednak chętnych na ich kupno nie brakuje. Dlaczego? Do zakupu nieruchomości z pewnością skłaniają nadal wyjątkowo korzystne warunki udzielania kredytów hipotecznych. Rekordowo niskie oprocentowanie kredytów mieszkaniowych powoduje, że wzrost cen lokali jest mniej odczuwalny. Dodatkowo podjęcie decyzji o wzięciu kredytu ułatwia wzrost wynagrodzeń. Jeszcze w 2005 roku przeciętna pensja w Polsce wynosiła nieco ponad 2 380 zł, podczas gdy w 2020 już przeszło 5167 zł, czyli w przeciągu 15 lat wzrosła blisko o 2800 zł[2]. Co więcej, rata kredytu we wspomnianym 2005 roku stanowiła ponad połowę średniego dochodu, podczas gdy obecnie, przy średnim kredycie[3] wynosi trochę ponad 1/4. Wraz ze wzrostem wynagrodzeń, wzrasta również nasza zdolność kredytowa, dzięki czemu nie tylko możemy zaciągnąć kredyt na większą sumę pieniędzy, ale i po prostu łatwiej otrzymać środki – komentuje Michał Nazarczyk, ekspert ZFPF, Expander Advisors.

Najprawdopodobniej w najbliższym czasie nie ma co liczyć na spadek cen mieszkań. Przede wszystkim jest to spowodowane wzrostem kosztów materiałów budowlanych, a także gruntów. Odpowiada za to m.in. wysoka inflacja. Jak podaje GUS, w lipcu tego roku wskaźnik inflacji wyniósł 5%, co stanowi najwyższą wartość od 10 lat!

– Wysoka inflacja powoduje wzrost cen produktów, m.in. surowców używanych na budowie. Aby przeciwdziałać jej negatywnym skutkom, Narodowy Bank Polski może wdrożyć kilka rozwiązań. Jednym z nich jest podwyższenie stóp procentowych. Co to oznacza dla kredytobiorcy? Niestety wzrost miesięcznej raty kredytu. Takie działanie ze strony NBP ma za zadanie wyhamować popyt na produkty bankowe, jakimi są m.in. kredyty hipoteczne. Mniejsze zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi w dłuższej perspektywie czasu może wiązać się również z obniżką lub ustabilizowaniem cen nieruchomości, ponieważ zainteresowanych ich kupnem będzie mniejsze niż jest obecnie. Dodatkowo wyższe stopy procentowe z pewnością wpłyną na większe zainteresowanie lokatami bankowymi, ponieważ taka forma lokowania kapitału daje poczucie, że nasze pieniądze są bezpieczne. Jednak, dopóki oprocentowanie nie będzie co najmniej na takim poziomie jak inflacja, to inwestycja w nieruchomość wydaje się być bardziej kuszącą opcją – wyjaśnia Michał Nazarczyk, ekspert ZFPFExpander Advisors. 

 

Rekomendacja S rozwiązaniem dla wzrostu stóp procentowych? 

Jeśli faktycznie stopy procentowe wrócą do poziomu sprzed pandemii (lub większego), potencjalni kredytobiorcy nie powinni od razu załamywać rąk. Według nowelizacji Rekomendacji S (dokumentu wydawanego przez Komisję Nadzoru Finansowego) do 30 czerwca tego roku banki miały obowiązek wdrożyć uaktualnione zasady udzielania kredytów mieszkaniowych. Jedną z istotniejszych zmian było wprowadzenie do oferty kredytów ze stałą bądź okresowo stałą stopą procentową. W rezultacie większość banków zdecydowała się na umieszczenie w cennikach możliwości oprocentowania kredytu okresowo stałą stopą procentową, która będzie obowiązywała przez 5 lat. Po upływie tego czasu, klient ma prawo zdecydować, czy chce pozostać przy oprocentowaniu stałym (wtedy zostanie zaproponowana nowa stawka), czy jednak przejść na oprocentowanie zmienne. Oprocentowanie stałe gwarantuje  niezmienną wysokość raty bez względu na wahania stóp procentowych.

 Taka oferta to dobre rozwiązanie dla osób, które są zainteresowane kredytowaniem zakupu nieruchomości, ale obawiają się wzrostu stóp procentowych i co z tym związane – kosztów obsługi swojego zobowiązania, wynikających ze zwiększenia kwoty raty kredytu. Wybierając kredyt ze stałym oprocentowaniem, kredytobiorca ma kontrolę nad wysokością raty w dłuższym horyzoncie czasowym. Z pewnością daje to poczucie stabilności i bezpieczeństwa domowego budżetu. Należy jednak pamiętać, że obecnie, oferty z oprocentowaniem stałym, wiążą się z wyższym kosztem, niż ich odpowiedniki z oprocentowaniem zmiennym. Co ważne, ze zmian wprowadzonych przez nowelizację Rekomendacji S mogą skorzystać również osoby, które już spłacają zobowiązania kredytowe poprzez zmianę oprocentowania ze zmiennej stopy procentowej na stałą lub okresowo stałą stopę procentową  – wyjaśnia Rafał Salach, ekspert ZFPF, Gold Finance.

 

Zakup mieszkania na wynajem to nadal świetna inwestycja 

Na rynku najmu mieszkań, podobnie jak kupna, widoczny jest wyraźny wzrost cen. Aż na 30 analizowanych przez Expandera i Rentier.io rynkach stawki najmu wzrosły, podczas gdy spadek był widoczny zaledwie w siedmiu ośrodkach[4].

 Kwota jaką musimy zapłacić za wynajem lokalu, bez uwzględnienia opłat licznikowych i administracyjnych w większości największych miast w Polsce jest wyższa niż miesięczna rata kredytu hipotecznego. Różnice są szczególnie widoczne w przypadku mieszkań o powierzchni 50 m2 i mniejszych. Jedynym wyjątkiem jest Kraków, gdzie wynajem małych i średnich lokali jest bardziej opłacalny. Jednak pamiętajmy, że na rynku nie brakuje osób, które od kupna mieszkania na kredyt wolą najem. Jeżeli więc posiadamy lub planujemy zainwestować w nieruchomość na wynajem, zlokalizowaną szczególnie w miejscowościach turystycznych lub ośrodkach akademickich, to informacje o wzroście cen najmu mogą do tego dodatkowo motywować. Oznacza, że inwestycja będzie rentowna, a więc spłaci nam kredyt i pozwoli dodatkowo zarobić – informuje Michał Nazarczyk, ekspert ZFPF, Expander Advisors.  

Na początku pandemii ceny na rynku najmu wyraźnie spadały, co spowodowane było m.in. zamknięciem uczelni i odpływem studentów z rynku, którzy stanowią poważną grupę najemców. Możliwe, że od października rząd da zielone światło na powrót do stacjonarnego trybu nauki, co będzie oznaczać większy popyt (powrót do poziomu sprzed pandemii), który z kolei jest komfortową sytuacją dla inwestorów, którzy po pierwsze, znajdą chętnych na swoje lokale, a poza tym do pewnego stopnia będą mogli dyktować ceny. Oczywiście, taki scenariusz będzie możliwy, jeżeli nie czeka nas tzw. czwarta fala pandemii i kolejny lockdown. Z drugiej strony w trakcie korona-kryzysu oprocentowanie lokat znacznie zmalało i spowodowało, że zakup nieruchomości był jedyną sensowną inwestycją. Jak będzie dalej? Namieszać w opłacalności kupna mieszkania w celach inwestycyjnych może program „Polski Ład”.

 

„Polski Ład” – co zmienia na rynku nieruchomości?

Zapowiadany przez Rząd od wielu miesięcy program „Polski Ład” oznacza m.in. wprowadzenie obowiązkowego podatku ryczałtowego również dla prywatnych najemców. Jeżeli ten podatek wejdzie w życie, ma obowiązywać od przyszłego roku.

–  Wiadomą sprawą jest, że wynajem mieszkania czy domu przynosi przychód, od którego trzeba odprowadzać podatek. Wedle obowiązującego prawa wynajmujący może rozliczyć się z Urzędem Skarbowym za pomocą ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych lub według skali podatkowej. Pierwsza opcja zakłada opodatkowanie wszystkich przychodów, które w obecnym roku wynosi 8,5% dla przychodu w wysokości do 100 tys. zł oraz 12,5% dla kwot wyższych. Druga opcja, mimo iż bardziej czasochłonna, umożliwia odliczenia kosztów od przychodów (np. cen zakupionego sprzętu, kwoty przeznaczonej na remont lokalu czy odsetek kredytu), czyli opodatkowanie samych dochodów. Po  zmianach wprowadzonych w ramach programu „Polski Ład” podatnik nie będzie miał już wyboru, zostanie mu tylko rozliczenie się z fiskusem na zasadzie ryczałtu, a to dla wielu wynajmujących będzie po prostu mniej opłacalne – wyjaśnia Rafał Salach, ekspert ZFPF, Gold Finance i dodaje: – Z drugiej strony, jeżeli najem przestanie być rentowny, wciąż pozostaje opcja sprzedaży nieruchomości. Jeśli panująca na rynku tendencja wzrostowa w zakresie cen nieruchomości  utrzyma się, a wiele na to wskazuje, to inwestujący będą mogli skompensować swoje potencjalne straty.

Warto pamiętać, że w racie kapitałowo-odsetkowej dla kwoty kredytu wynoszącej np. 300 000 zł, udzielanego na 25 lat (przy założeniu 20% wkładu własnego i oprocentowaniu 2,5%), rata kapitałowa wynosi obecnie ok. 720 zł. To ważny element każdej raty, ponieważ pokazuje z jaką dynamiką spłacane jest zadłużenie. Więc nawet jeżeli najem wychodziłby na „zero”, to wynajmujący osiąga realny zysk ze spłaty przez najemcę zaciągniętego zadłużenia. Do tego dochodzi jeszcze potencjalny wzrost wartości nieruchomości. W takiej sytuacji nawet jeżeli miałby zostać tylko podatek ryczałtowy zamiast obecnego wyboru,  to przy założeniu czynszu dla właściciela wynoszącego 2 000 zł, podatek ten wynosi „tylko” 170 zł miesięcznie.

Na jak długo „zamrozimy” pieniądze w razie ewentualnego braku dochodów z najmu i decyzją o sprzedaży nieruchomości? Jak pokazuje Barometr Metrohouse i Gold Finance średni czas sprzedaży mieszkania dla pięciu największych miast w Polsce w II kw. 2021 roku wyniósł 127 dni, czyli ponad 4 miesiące[5].

Jednak są też pozytywne aspekty programu, tj. „Mieszkanie bez wkładu własnego”, które w założeniu ma umożliwić nabycie lokalu osobom niemającym wystarczającej sumy pieniędzy stanowiącej minimalny wkład własny (standardowo wynosi 20% inwestycji według Rekomendacji S). Co w praktyce oznacza ta zmiana? W skrócie – Państwo da bankowi gwarancję, że jeśli kredytobiorca nie poradzi sobie ze spłatą zobowiązania, bank część zaległego długu odzyska właśnie od rządu. Adresatem programu mają być osoby od 24. do 40. roku życia, które chcą nabyć swoje pierwsze „cztery kąty” z rynku pierwotnego, zakupić nieruchomość na rynku wtórnym bądź socjalnym, czy wybudować dom.

 Państwo w ramach programu ma dawać gwarancje w wysokości nawet 40% wkładu własnego przez okres maksymalnie 15 lat. Co ważne, kwota ta nie może przekroczyć 100 tys. zł. Jeśli program wejdzie w życie, musimy być gotowi na wzrost popytu na rynku nieruchomości, co jest równoznaczne z windowaniem cen – podsumowuje Rafał Salach, ekspert ZFPF, Gold Finance.

 

[1] Raport Expandera i Rentier.io – Ceny mieszkań, II kw. 2021.

[2] Dane: GUS.

[3] Średni kredyt w 2020 r.. wg. raportu SARFiN wyniósł 305 tys. zł. Dodatkowo przy założeniu, że zaciągany jest na 25 lat, a jego oprocentowanie to 2,49%, to rata wyniesie 1367 zł, stanowi to niecałe 26,5%.

[4] Raport Expandera i Rentier.io – Najem mieszkań, II kw. 2021.

[5] Barometr Metrohouse i Gold Finance. Najnowsze dane z rynku mieszkaniowego i kredytów hipotecznych. Wydanie 9, II kwartał 2021 r.

Autor: Związek Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Druga fala epidemii nie pogrążyła rynku kredytów mieszkaniowych

tierra-mallorca-NpTbVOkkom8-unsplash

Dane za kolejny miesiąc pokazują, że rynek kredytów mieszkaniowych, pomimo trudnej sytuacji epidemiologicznej, utrzymuje całkiem dobrą pozycję. Rośnie popyt na nowe zobowiązania, banki luzują obostrzenia, a bogatsi Polacy zadłużają się na coraz wyższe kwoty. 

Najnowsze dane Biura Informacji Kredytowej wskazują na utrzymywanie się dalszego wzrostowego trendu na rynku kredytów mieszkaniowych. W październiku bieżącego roku wartość BIK Indeks, informująca o popycie na tego typu zobowiązania wynosiła +8,1 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w 2019 roku. W ubiegłym miesiącu o kredyt starało się 38,44 tys. osób, co oznacza spadek o 1,7 proc. rok do roku. Jednak w odniesieniu do września 2020 roku, liczba osób, które ubiegały się o kredyt wzrosła w październiku o 2 proc., a w porównaniu do kwietnia aż o 38,2 proc. Pozytywnych informacji dostarczają też dane na temat wysokości wnioskowanej kwoty. Jak podaje BIK, w październiku było to 297,77 tys. zł, a więc o 5,3 proc. więcej niż w tym samym miesiącu w 2019 roku.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments zwraca jednak uwagę na to, że o kredyt wnioskują dziś osoby lepiej zarabiające, mniej jest wśród nich osób kupujących pierwsze, tanie mieszkanie. Przykładowo Bank Pekao akceptuje 15 proc. wkładu własnego jedynie od klientów o ponadprzeciętnych dochodach. Analityk wskazuje, że zmiana profilu kredytobiorcy ma miejsce również w innych krajach m.in. w Wielkiej Brytanii czy Nowej Zelandii.

Mieszkania kupowane są dzisiaj głównie na potrzeby własne, rzadziej w celach inwestycyjnych. Zdecydowani klienci nie przekładają decyzji o zakupie, gdyż zależy im na posiadaniu własnego lokum w krótkiej perspektywie czasu, a kredyty hipoteczne są dziś najtańsze w historii i niewiele wskazuje na to, że banki miałyby podnieść wymagania odnośnie do wkładu własnego – mówi Witold Indrychowski, prezes spółki Merari. – Większym powodzeniem cieszą się obecnie droższe nieruchomości, o podwyższonym standardzie, położone w atrakcyjnych częściach miast; o kredyt wnioskują klienci mający pewniejszą sytuację finansową, a przede wszystkim lepiej zarabiający, wśród naszych klientów zdarzają się również zakupy gotówkowe – dodaje.

Źródło: Merari. 

Czy kupujący mieszkania mają trudności z uzyskaniem kredytu?

Bliska Wola Tower_JW Construction

Jak wiele osób chcących kupić mieszkania dostaje odmowne decyzje kredytowe? Jak często klienci deweloperów zmuszeni są zrezygnować z zakupu lokalu? Czy wydłużył się czas konwersji umowy rezerwacyjnej w umowę przedwstępną? Sondę przeprowadził serwis nieruchomości Dompress.pl

Mirosław Kujawski, członek zarządu Develia S.A.  

Z uwagi na obecną sytuację, wprowadziliśmy dla klientów szereg udogodnień, m.in. wydłużyliśmy okres obowiązywania umowy rezerwacyjnej. Dzięki temu klienci mają więcej czasu na decyzję i sprawdzenie swojej zdolności kredytowej na przykład u jednego z naszych doradców finansowych. Jednocześnie sam proces pozyskiwania kredytu wydłużył się, co przekłada się na dłuższy okres przekształcenia się umowy rezerwacyjnej w umowę deweloperską.

Pandemia, wprowadzony lockdown oraz zaostrzenie polityki kredytowej przez banki wpłynęły także na spadek zdolności nabywczej części klientów. Szczególnie dotknięte zostały osoby pracujące w branżach takich jak turystyka czy transport. Tym samym odsetek odstąpień od zakupu mieszkania w najgorszym momencie był nawet dwukrotnie wyższy w porównaniu z poprzednimi latami.

Zbigniew Juroszek, prezes Atal

Faktycznie czas konwersji umowy rezerwacyjnej w umowę przedwstępną istotnie się wydłużył. Rezygnacje z kupna zarezerwowanego lokalu nie są jednak częstym procederem. Zaostrzenie polityki kredytowej banków nie zmieniło wiele. Powody, dla których klienci decydują się na rezygnację z zakupu zarezerwowanego mieszkania bywają różne. Część osób jest zmuszona do zaniechania zakupu lokalu przez trudności związane z pozyskaniem finansowania. Motywem decyzji bywają również względy osobiste, jak utrata pracy. Mając na uwadze trudności, z jakimi zmagają się klienci, staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom modyfikując na przykład wysokość transzy i terminy płatności.

Joanna Chojecka, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu na Warszawę i Wrocław w Robyg SA.

Nie zauważamy obecnie pogorszenia sytuacji na rynku kredytów hipotecznych. Nasi klienci mają pełne wsparcie współpracujących z nami doradców finansowych. To obniża ryzyko odmowy kredytu i braku finansowania. Oferujemy bezpłatną pomoc sprawdzonych ekspertów finansowych, który pomagają we wszelkich kwestiach związanych z finansowaniem zakupu mieszkania. Sprawdzą zdolność kredytową w 15 bankach i podpowiedzą najkorzystniejszą ofertę dostępną na rynku.

Warto podkreślić, że nadal ponad 45 proc. naszych klientów kupuje mieszkania za gotówkę, co stabilizuje sprzedaż zarówno w krótkim, jak i długim terminie. Dlatego nie potwierdzamy wydłużenia czasu konwersji umów. Klienci powrócili do zainteresowania zakupem mieszkania, często poszukują też nowego lokum ze względu na coraz popularniejszą pracę zdalną.

Sebastian Barandziak, prezes zarządu Dekpol Deweloper

Z całą pewnością wydłużył się czas zapadalności decyzji klientów o zakupie lokalu i wydłużył się proces administracyjny związany z pozyskiwaniem finansowania zewnętrznego po wybuchu pandemii. Klienci nie zawsze podają powód rezygnacji z transakcji, w związku z czym trudno wskazać szacunkową proporcję odstąpień od umowy rezerwacyjnej spowodowanych brakiem finansowania i innymi przyczynami. Odmowne decyzje kredytowe zdarzają się w podobnej ilości, jak w przeszłości przed pandemią. W związku ze zmniejszeniem obostrzeń rządowych w ujęciu ogólnym widoczne jest stopniowe powracanie części banków do tradycyjnej polityki udzielania kredytów.

Małgorzata Ostrowska, członek zarządu i dyrektor Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction Holding S.A.

Klienci, którzy decydują się na zakup mieszkania w inwestycjach klasy premium, które mamy w ofercie, m. in.: Bliska Wola Tower w Warszawie, Hanza Tower w Szczecinie, czy Osiedle Nowe Tysiąclecie w Katowicach na ogół nie mają problemów z otrzymaniem kredytu. Sytuacje rezygnacji z powodu braku finansowania kredytem zdarzają się sporadycznie, gdyż tylko niewielki procent naszych klientów ubiega się o finansowanie na początkowym etapie zakupu. W przeważającej liczbie klienci, jeśli w ogóle biorą kredyt, to na mniejszą część wartości lokalu. Dlatego relatywnie niewielki procent spotyka się z odmową lub obniżeniem zdolności kredytowej. Najczęściej dotyka to osoby prowadzące działalność gospodarczą, nawet gdy utrzymały dochody na tym samym poziomie co przed pandemią. Nie zaobserwowaliśmy by czas konwersji umowy rezerwacyjnej w umowę przedwstępną wydłużył się wskutek zaostrzenia polityki kredytowej przez banki. Po podpisaniu umowy rezerwacyjnej klienci mają około 3-7 dni na podpisanie umowy deweloperskiej/przedwstępnej i przeważnie dotrzymują tego terminu. Niewątpliwie jednak obecne zaostrzenie polityki finansowej przez banki, z których wiele podniosło wymagany wkład własny z 10 nawet  do 30 proc., utrudnia lub wyklucza zaciągnięcie kredytu, a co za tym idzie zmniejsza motywację do zakupu mieszkania pewnej grupy klientów.

Monika Perekitko, członek zarządu Matexi Polska

Nie widzimy większych zmian, jeśli chodzi o czas i przebieg procesu konwersji rezerwacyjnych na umowy przedwstępne, proces przebiega bez zakłóceń.

Zuzanna Należyta, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic

Nie zauważyliśmy szczególnego wzrostu ilości rezygnacji spowodowanych brakiem zdolności kredytowej. Takie przypadki miały miejsce również przed pandemią. Obserwujemy jednak znaczące wydłużenie okresu procedowania kredytów hipotecznych. Rekordziści zawierają umowy deweloperskie po 4 miesiącach od podpisania umowy rezerwacyjnej.

Janusz Miller, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Home Invest 

Klienci, którzy dotychczas podpisali z nami umowy rezerwacyjne w większości przypadków podpisali umowy deweloperskie. Są jeszcze klienci, którzy potrzebują więcej czasu na to, by ostatecznie zdecydować o zakupie. Obecnie jest czas weryfikacji klientów przez banki i wkrótce okaże się ilu nabywców otrzyma decyzje pozytywne, a ile osób będzie musiało odłożyć zakup mieszkania na później. Zdarzyły się też w ostatnim czasie rezygnacje z umów rezerwacyjnych ze względu na pogorszenie się sytuacji finansowej klientów w związku z pandemią, zakończone brakiem uzyskania finansowania w banku.

Edyta Kołodziej, Dyrektor Sprzedaży i Marketingu w Nickel Development

Od początku pandemii mieliśmy do czynienia z pojedynczymi przypadkami odstąpienia od rezerwacji. Większa część z nich nie wiązała się jednak z przyczynami finansowymi. Dostajemy natomiast sygnały o wydłużonych okresach procedowania wniosków kredytowych od klientów, którzy proszą o przedłużenie umów blokady.

Agata Zambrzycka, dyrektor ds. Sprzedaży i Marketingu w Aria Development

Nie widzimy wydłużenia się czasu konwersji umowy rezerwacyjnej w umowę przedwstępną. Nasi klienci załatwiają wszystkie formalności związane z kredytem od razu po podpisaniu umowy deweloperskiej lub przedwstępnej. Rzeczywiście obserwujemy wydłużenie procesu uzyskiwania kredytów. Rozumiemy zaistniałą sytuację i dlatego oferujemy elastyczne warunki i 60-dniowy termin na załatwienie wszystkich formalności kredytowych.

Mieliśmy kilku klientów wykonujących zawody wyższego ryzyka w czasie pandemii tj. fryzjer, kosmetyczka, czy lekarz, którym banki odmówiły kredytowania bądź uzyskali niższą kwotę kredytu. Były to jednak jednostkowe przypadki.

Autor: Dompress.pl

Banki nie wymagają 20 proc. wkładu własnego

money-661584_640

Od początku 2017 r. obowiązuje w Polsce wymóg 20% wkładu własnego przy zakupie nieruchomości finansowanej kredytem hipotecznym. Jego wysokość określa Rekomendacja S, stworzona przez Komisję Nadzoru Finansowego. Okazuje się jednak, że większość banków wcale tego nie wymaga.

ANG Spółdzielnia Doradców Kredytowych przygotowała zestawienie kilkunastu największych działających w Polsce banków, pod kątem wysokości minimalnego oczekiwanego przez nie wkładu własnego. Okazuje się, że 9 z 14 banków, które znalazły się w porównaniu, nie przedstawia 20% wkładu własnego jako wymogu koniecznego do uzyskania kredytu hipotecznego. Jeden z banków nie wymaga żadnego wkładu, a jako wystarczające zabezpieczenie traktuje ubezpieczenie finansowane przez bank. Inny bank natomiast obniżył minimalny wkład własny do 10%, nie wymagając przy tym żadnych zabezpieczeń. W reszcie ofert znaleźć można 10% wkładu własnego pod warunkiem wyższej marży, ubezpieczenia lub blokady środków zdeponowanych w banku**.

* Połowa banków, które znalazły się w zestawieniu
** Szczegółowe wyliczenia w tabeli pod tekstem

TABELA

Ile kredytu otrzyma przeciętne małżeństwo?

186Na jak wysoki kredyt może liczyć przeciętne małżeństwo w Polsce?

Według Głównego Urzędu Statystycznego w styczniu 2014 roku średnie wynagrodzenie w Polsce wynosiło 3805 złotych i 28 groszy brutto. To oznacza, że dwoje małżonków, uzyskujących płacę równą średniej krajowej, może liczyć na kredyt w wysokości 492 tysięcy złotych.

Ile miesięcznie para musiałaby przeznaczyć na ratę kredytu? Jeśli uzyskałaby kredyt w wysokości 491 866 złotych, przy zarobkach netto w wysokości 5436 złotych, rata kredytu może wynieść 2709 złotych.

Koniec kredytów bez wkładu własnego

Wraz z ostatnim dniem 2013 roku z rynku znikły kredyty hipoteczne, które nie wymagały wkładu własnego.
Od dnia 1 stycznia 2014 roku każda osoba ubiegająca się o kredyt na mieszkanie, musi posiadać minimalny wkład własny w wysokości co najmniej 5 procent wartości nieruchomości.

Większość banków oczekuje jednak, że kredytobiorcy będą dysponować co najmniej 20.sto procentowym wkładem własnym.

Sytuacja ta, o ile jest bardzo korzystna dla banków, o tyle dla ich klientów wręcz przeciwnie.

 

MdM korzystne dla deweloperów i banków, a nie kupujących

Limity dopłat do mieszkań zakupionych przy wsparciu rządowego programu „Mieszkanie dla Młodych (MdM) zostały już ustanowione. Analitycy spodziewaną się, że łączna ilość transakcji mieszkań kupionych przy wsparciu MdM wynosić będzie około 21 procent.

Analitycy uważają, że dzięki uruchomieniu programu rządowego większa będzie ilość osób zainteresowanych kupnem własnego mieszkania. Polacy ruszą zatem w stronę deweloperów, by czym prędzej wybrać najlepsze dla siebie mieszkanie, które będzie spełniało wymogi limitów cen dla MdM. Jak wiadomo, mieszkań takich nie jest wcale wiele.

Na wzmożonym zainteresowaniu mieszkaniami skorzystają również banki, do których będą zgłaszali się klienci chcący zaciągnąć kredyty na zakup mieszkań.