Więcej nieruchomości inwestycyjnych

W ofercie deweloperów zwiększa się liczba mieszkań jednopokojowych. W trzecim kwartale tego roku już co siódme mieszkanie oferowane na rynku pierwotnym w Krakowie było kawalerką – wynika z danych analityków rynku nieruchomości.  W trzecim kwartale tego roku w Krakowie odsetek kawalerek w ofercie deweloperskiej wyniósł 13,9 proc., we Wrocławiu – 11,7 proc., w Poznaniu 11,6 proc., w Gdańsku – 8,3 proc., a w Warszawie – 6,3 proc. – wynika z danych agencji nieruchomości. We wszystkich miastach liczba kawalerek w ofercie, w porównaniu z końcem ubiegłego roku, wzrosła. „Warto zauważyć, że w najdroższym mieście – Warszawie – deweloperzy relatywnie najrzadziej decydują się na projektowanie mieszkań jednopokojowych. Jego zdaniem jest to konsekwencja większych możliwości nabywczych mieszkańców stolicy, którzy mogą sobie pozwolić na zakup większych mieszkań.  Analitycy zwracają jednak uwagę, że mieszkania jednopokojowe w miastach będących dużymi ośrodkami akademickimi stanowią inwestycję z przeznaczeniem na rynek najmu. Ponadto absolwenci po ukończeniu nauki często decydują się na zakup takiego lokalu. Zdaniem dyrektora generalnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich Jacka Bieleckiego budowanie przez deweloperów coraz mniejszych mieszkań – to dostosowanie oferty do potrzeb rynku, który jest w kryzysie. „Stałą tendencją obserwowaną w ostatnich kilku latach wśród deweloperów jest projektowanie coraz mniejszych mieszkań. Zwiększająca się liczba kawalerek w ofercie potwierdza tę tendencję”.

Rekordowe wyniki na aukcjach biżuterii

Tradycyjne jesienne aukcje biżuterii najwyższej klasy przyniosły w Genewie wysyp rekordów przekraczających ceny szacunkowe. 76-karatowy diament arcyksięcia Józefa poszedł za 21 mln USD, a niebieski, o wadze 10,48 karata – za 10,86 mln USD. Diament arcyksięcia Józefa, o cenie szacunkowej 15 mln USD, sprzedano w środę wieczorem na aukcji domu Christie’s. Osiągnął rekordową cenę jak na karat kamienia bezbarwnego. Jest wielkości mniej więcej migdału i należy do kamieni niezwykle rzadkiej jakości. Pochodzi, podobnie jak słynniejszy od niego Koh-i-Noor, z legendarnych kopalni Golkondy w Indiach. Uzyskał cenę trzykrotnie wyższą od ceny, jaką zapłacono za niego na aukcji dwie dekady temu. Drugi rekord ustanowił niebieski diament w domu Sotheby’s. Jak powiedział po zakończeniu aukcji David Bennett, szef międzynarodowego działu biżuterii w Sotheby’s, „jest to nadzwyczajny kamień, o bardzo, bardzo mistycznym i głębokim błękicie”. Takie kamienie pochodzą z jednej tylko kopalni w Południowej Afryce, kopalni Cullinan należącej do firmy Petra Diamonds.
Także i w tym przypadku padł rekord ceny za karat diamentu błękitnego. Fachowcy obecni na obu aukcjach nie wahali się płacić trzykrotnie wyższych cen niż szacunkowe. Według Bennetta na środowej aukcji Sotheby’s pojawiły się najpiękniejsze kolorowe kamienie szlachetne od 20 lat. Para rubinowych kolczyków, o wartości szacowanej na 1,5-2,3 mln franków szwajcarskich, sprzedawana przez arystokratyczną rodzinę, została zakupiona przez prywatnego nabywcę z Azji za 3,5 mln USD. Sotheby’s sprzedał również bransoletkę roboty Cartiera z bardzo rzadkich pereł skrzydelnika wielkiego (Strombus gigas), emalii i brylantów, należącą do hiszpańskiej królowej Wiktorii Eugenii, babki obecnie panującego Juana Carlosa. Za historyczną bransoletkę, wycenioną na 797 tys. USD licytujący przez telefon nabywca zaoferował 3,47 mln USD.

Ratusz chce kupić nieruchomośc inwestycyjną

Miasto chwyta się fortelu, by odzyskać dług od znanego restauratora Adama Gesslera. Ratusz chce kupić na licytacji komorniczej nieruchomość inwestycyjną: żoliborski dom braci Gesslerów przy pl. Słonecznym, a potem drogo go sprzedać.  To będzie już druga licytacja nieruchomości. Jeśli nikt do niej nie przystąpi, komornik umorzy postępowanie, a wtedy Adam Gessler będzie znowu śmiał się nam w twarz – mówi Małgorzata Mazur, dyrektorka Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w Śródmieściu. – Korzyści z wylicytowania domu będą niewielkie w stosunku do ogromnego długu pana Gesslera. Chodzi jednak o to, żeby wiedział, że miasto nie zrezygnuje z upominania się o swoje. Historia sporu Adama Gesslera z miastem jest długa i skomplikowana. „Gazeta” opisywała ją wiele razy. Dług wobec miasta powstał w prowadzonych przez niego restauracjach w obszernych pomieszczeniach na Rynku Starego Miasta. Już w 1992 r. wkrótce po podpisaniu umowy najmu zaczęły się problemy z płaceniem czynszu. W końcu sprawa trafiła do sądu, a ten orzekł eksmisję. Mimo to zadłużony restaurator prowadził lokale jeszcze przez kolejne 10 lat. Eksmisja odbyła się dopiero w 2007 r. Zadłużenie urzędnicy obliczali jeszcze w czerwcu na kwotę ponad 22,5 mln zł. Teraz podają, że to już ok. 27 mln zł (z odsetkami). Miastu udało się dotąd odzyskać tylko kilkadziesiąt tysięcy złotych. Bo oficjalnie słynny restaurator i celebryta nie ma nic. Tymczasem jest autorem programów telewizyjnych dla TVP1 i wraz z synami od roku prowadzi Hotel Francuski w Krakowie, a w Warszawie słynie z restauracji U Kucharzy i U Kucharek, a także z bistro Przekąski Zakąski i kawiarni Kręcimy Lody. Polską kuchnią podbija też Londyn. ZGN w Śródmieściu wynajął nawet firmę detektywistyczną, by sprawdziła, co do niego należy, ale detektywi nic nie znaleźli. Jedyny majątek, który udało się wykryć, to dwa mieszkania w znakomitej lokalizacji na pl. Słonecznym. Połowa każdego z mieszkań należy do Adama Gesslera, a połowa do Piotra Gesslera. Wierzyciele ścigają obu braci, choć większe długi ma Adam Gessler.

Inwestycja w chińską kolej dużych prędkości

Chińskie koleje zapowiedziały, że 20 grudnia zostanie otworzona najdłuższa na świecie linia kolei dużych prędkości. Trasa – o długości 2294 km – połączy Pekin z Kantonem. 15-składowy pociąg będzie jeździć z prędkością powyżej 300 km/h. Obecnie podróż klasycznym pociągiem na tej trasie zajmuje ponad 20 godzin. Przewoźnik przewiduje uruchomienie kilku rodzajów pociągów. Najszybszy z nich pokona trasę w 8 godz., a wolniejszy, zatrzymujący się po drodze na wielu stacjach – ma jechać nieco ponad 9 godz. Końcową stacją trasy jest Shenzhen (wolna strefa ekonomiczna) koło Kantonu. Chińczycy planują wydłużenie linii do Hongkongu. Prace mają zakończyć się w 2015 roku. Większość odcinków nowej trasy została oddana do eksploatacji we wrześniu tego roku. Jak oświadczył rzecznik przewoźnika, na wielu odcinkach odbywają się już regularne kursy, a na pozostałych trwają jazdy próbne. Trwają też prace wykończeniowe przy budowie peronów, a także odbywa się instalacja urządzeń obsługi pasażerów. Do obsługi nowej linii zbudowano bowiem od podstaw nowe dworce, a w Pekinie zmodernizowano cztery perony. Na razie nie podano informacji o cenach biletów na tej trasie, ale na podstawie dotychczasowych stawek można przypuszczać, że za przejazd drugą klasą na całej linii trzeba będzie zapłacić około 900 juanów (ok. 460 zł), a w pierwszej klasie – powyżej 1500 juanów (ok. 770 zł). Chiny już teraz mają najdłuższą na świecie sieć kolei dużych prędkości, która liczy ponad 10 tys. km. Na drugim miejscu jest Japonia – prawie 3 tys. km, a na trzecim Francja – ponad 2 tys. 600 km. Dla rządu chińskiego rozbudowana sieć kolei jest powodem do dumy, ale stanowi też kłopot. Jak obliczyli ekonomiści z Chińskiej Akademii Nauk, inwestycje te nigdy się nie zwrócą. Bilety są zbyt drogie dla przeciętnych obywateli, aby mogli na podróżować superekspresami. Podobna sytuacja jest z obiektami olimpijskimi, które stoją puste, a ich koszty eksploatacji są wyższe od ewentualnych opłat za użytkowanie. Budowa kolei, jak i realizacja innych gigantycznych projektów strukturalnych, np. autostrad lub wielkich regulacji wodnych są sposobem na podtrzymywanie koniunktury gospodarczej.

Cięcia w warszawskich dzielnicach

W przyszłym roku dzielnice zaczną tylko pojedyncze inwestycje. Pieniądze wysupłano na cztery nowe szkoły, które są niezbędne. Do rozdzielenia pomiędzy 18 dzielnic władze miasta zaplanowały 343,6 mln zł, czyli o 15 mln zł mniej niż w tym roku. Najwięcej pieniędzy bo 34 proc. pochłoną wydatki na oświatę. Budowy nowych szkół nie dało się po prostu wykreślić ze spisu inwestycji. Trzy nowe placówki zaczyna stawiać Białołęka (przy ulicach Hanki Ordonówny, Ceramicznej i Głębockiej), a jedną nową szkołę – Bemowo (ul. Zachodzącego Słońca). Szkoły to pierwsza pozycja w wydatkach Śródmieścia. W tym roku na remonty w placówkach oświatowych wydano tu najwięcej pieniędzy w porównaniu z innymi dzielnicami (blisko 12 mln zł). Taki poziom ma być też utrzymany w 2013 r. – Potrzeby są ogromne – mówi rzeczniczka Śródmieścia Urszula Majewska i dodaje: – Nie mamy już imponujących inwestycji. Dawno musieliśmy zrezygnować np. z parku Kazimierzowskiego [wybrana w konkursie koncepcja modernizacji zieleńca u podnóża skarpy wiślanej przy ul. Browarnej leży w szafie – przyp. red.]. Żeby obniżyć koszty, łączymy Ośrodek Pomocy Społecznej ze Śródmiejskim Ośrodkiem Opiekuńczym. O około 300 tys. zł zmniejszył się budżet Domu Kultury Śródmieście i bibliotek. W tej dzielnicy plany okroił też Zarząd Terenów Publicznych. – Zależy nam bardzo na remoncie parku Rydza-Śmigłego – mówi Renata Kaznowska, dyrektorka ZTP. – Ławki i murki oporowe są tam w fatalnym stanie. Musimy jednak zrezygnować z ich naprawy. Nie ma pieniędzy na remont ul. Solec ani na mur oporowy przy skwerze Wodiczki w pobliżu Muzeum Chopina przy Ordynackiej. Mur jest w złym w stanie, ale nie w katastrofalnym. Budżet mamy na podobnym poziomie co w tym roku, ale dlatego, że zaczęliśmy już drogie i skomplikowane projekty, jak wymiana nawierzchni na Starówce. Tyle instytucji i wspólnot mieszkaniowych jest w to zaangażowanych, że nie mogliśmy zrezygnować. Będziemy też modernizować Ogród Krasińskich, właśnie wprowadziliśmy tam wykonawcę.W innych dzielnicach też widać głównie inwestycje, które rozpoczęto już wcześniej. – W tym roku skończyliśmy budować przychodnię, na dniach oddajemy ponad 100 mieszkań komunalnych, ale nie przystępujemy do nowych inwestycji – przyznaje Mikołaj Foks, rzecznik urzędu we Włochach. To samo na Pradze-Południe i na Mokotowie. – Sukcesem jest to, że mimo ogromnych cięć w 2013 r. będziemy kontynuować m.in. budowę Domu Kultury „Kadr” na Służewcu, trzeciego odcinka al. KEN i przedszkola przy Bełskiej – wylicza rzecznik Mokotowa Jacek Dzierżanowski. – Zrezygnowaliśmy już m.in. z naszej głównej imprezy, czyli Mokotowskiego Pożegnania Lata. Zapadła też decyzja o połączeniu m.in. wydziałów kultury i sportu. Urzędnicy zmniejszyli liczbę biur. – Zrezygnowaliśmy z lokalu przy al. Niepodległości. Kładziemy też nacisk na windykację zaległych podatków i innych należności – podkreśla Dzierżanowski.

Rosja planuje inwestycje na wschodzie

Rząd Rosji rozważa realizację serii wielkich projektów inwestycyjnych na rosyjskim Dalekim Wschodzie, w tym modernizację kolei transsyberyjskiej. Mają one łącznie kosztować w przeliczeniu 125 mld euro – poinformował we wtorek dziennik „Wiedomosti” Według gazety ministerstwo rozwoju Dalekiego Wschodu, nowy resort utworzony po powrocie w maju Władimira Putina na urząd prezydenta, opracowało listę 92 projektów infrastrukturalnych, o których dyskutować ma rząd premiera Dmitrija Miedwiediewa. Całkowity koszt inwestycji to równowartość prawie 125 mld euro i kwota ta nie pochodzi jedynie z budżetu – poinformowało „Wiedomosti” źródło ministerialne. Rosyjskie władze wyznaczyły sobie jako priorytet rozwój gigantycznych obszarów na Dalekim Wschodzie, gdzie poradziecka struktura niszczeje, region popada w izolację, wyludnia się, a z centralną Rosją związany jest jedynie Kraj Chabarowski – poprzez Kolej Transsyberyjską. Do prawie 90 procent dalekowschodnich terenów można dotrzeć tylko drogą powietrzną.
Wśród prawie setki projektów 35 dotyczy infrastruktury, w tym najbardziej kosztowanej rekonstrukcji linii kolejowej Bajkał-Amur (BAM) na Syberii (ponad 25 mld euro). Zmodernizowana ma być też Kolej Transsyberyjska i jej połączenie z transkoreańskimi trasami kolejowymi. Około 30 projektów dotyczy przemysłu energetycznego – m.in. dwóch hydroelektrowni na Sachalinie i na Kamczatce oraz elektrowni węglowej w Kraju Nadmorskim – a 20 związanych jest z eksploatacją surowców naturalnych, zwłaszcza złota. „Lista ministerstwa (…) została opracowana zgodnie z następującą logiką: projekt jest interesujący z politycznego punktu widzenia i trzeba na to wydać ogromne sumy. Nie jest tu brana pod uwagę racjonalność z punktu widzenia ekonomicznego” – skrytykował zamierzenia rządowe w wypowiedzi dla „Wiedomosti” niepodany z nazwiska pracownik jednego z resortów gospodarczych.

Grecja i rynek nieruchomości w USA w centrum uwagi

Tydzień na rynkach finansowych rozpoczął się od bardzo mocnego odreagowania spadków na Wall Street z poprzednich tygodni, co nie pozostało bez wpływu na inne rynki. Rynkom nie przeszkadzały niepokojące informacje – ani problemy z uzyskaniem kompromisu ws. Grecji, ani obniżka francuskiego ratingu. Dziś odbędzie się specjalnie spotkanie euro grupy. Ponadto w USA dane z rynku nieruchomości, zaś w Polsce dane o produkcji. O bardzo realnej perspektywie obniżenia francuskiego ratingu przez kolejne agencje (na początku roku zrobiła to S&P) pisaliśmy od dawna. Francuska gospodarka jest na pograniczu recesji, a to sprawia, że jej finanse publiczne nie wyglądają aż tak dobrze, by mogła ona bez ryzyka kredytować inne kraje strefy – a to właśnie te ryzyka przesądziły o obniżeniu ratingu. Agencja daje też do zrozumienia, iż ze względu na sztywność rynku pracy Francja systematycznie traci konkurencyjność. Wydaje się, iż strata AAA od Fitch jest już tylko kwestią czasu, choć ma to w sumie drugorzędne znaczenie. Wiele instytucji mających ograniczenia inwestycyjne (np. tylko do AAA) musi kierować się dominującym ratingiem, zatem zmiana oceny Moody’s oznacza, iż Francja jest teraz oceniana na Aa1/AA+. Reakcja rynku była jak na razie bardzo umiarkowana. Obniżka może mieć jednak długoterminowe konsekwencje – w ostatnim czasie dług bezpiecznych krajów strefy przyciągnął sporo kapitału, co widać w niskiej premii od francuskiego długu. Jeśli część instytucji będzie pozbywać się francuskiego długu, sytuacja Paryża skomplikuje się, ale co więcej obawy o stabilność strefy euro ponownie wzrosną. Dziś odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie euro grupy ws. Grecji. Perspektywy dla porozumienia nie wyglądają najlepiej. Kraje finansujące pomoc chcą uniknąć przekazania swoim wyborcom, iż właśnie stracili pieniądze na pomocy dla Grecji. Może być to jednak nieuniknione – MFW naciska mocno na trwałe rozwiązanie dla tego kraju, a takie wymuszałoby właśnie zdecydowaną redukcję greckiego długu. Z kolei Trojka zaproponowała, aby pod jej nadzorem obniżyć zatrudnienie w greckiej administracji o 20 tys. osób. Grecy do razu sprzeciwili się takim rozwiązaniom, trudno też nie odnieść wrażenia, że te niekonsultowane propozycje nie budują klimatu porozumienia. Niewykluczone, iż wypracowanie rozwiązania przedłuży się, co mogłoby zaowocować nerwowością na rynku. Oczekujemy jednak, iż porozumienie będzie, oferując rynkom złudny spokój. Bez głębokiej restrukturyzacji problem greckiego długu szybko powróci. Dane z polskiej gospodarki nadal nie napawają optymizmem. W październiku zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było na takim poziomie jak rok temu. To dane zgodne z naszą prognozą i nieco lepsze od konsensusu rynkowego, co nie znaczy, że dobre. Po wyeliminowaniu wahań sezonowych zatrudnienie spadało trzeci kolejny miesiąc i siódmy z ostatnich dziewięciu. Minimalnie lepsze od naszej prognozy były dane o wynagrodzeniach (2,8% wobec naszej prognozy 2,4%), ale nie zmienia to oceny sytuacji na rynku pracy – nadal pozostaje ona trudna. Dane nie miały większego wpływu na notowania złotego, który wczoraj zyskiwał pod wpływem poprawy nastrojów na rynkach globalnych. Dziś poznamy dane o produkcji przemysłowej. Nasza prognoza przewiduje wzrost produkcji o 2,3% w skali roku, jednak wyłącznie dzięki większej liczbie dni roboczych.

Nieruchomości inwestycyjne rozkręcą gospodarkę

Amerykańska demografia zapowiada nowy boom na rynku nieruchomości inwestycyjnych: domόw za oceanem. Trudno o lepszą wiadomość dla perspektyw światowej gospodarki. Czasy, kiedy kondycja amerykańskiego rynku nieruchomości ciążyła na wynikach największej gospodarki świata to prehistoria. Teraz specjaliści oceniają, ze już w tym roku budownictwo mieszkaniowe będzie mieć pozytywny wpływ na wysokość PKB. “Poprawa koniunktury w sektorze deweloperskim ze wszystkimi jej skutkami podniesie w przyszłym roku dynamikę PKB o 1 punkt proc., i to w czasie, gdy inne motory wzrostu, jak na przykład eksport, zwalniają” – napisał w raporcie Joe Lavogna, głόwny ekonomista Deutsche Banku na USA. Zdaniem specjalistów to dopiero początek. Jak przewiduje bank Goldman Sachs, w 2016 r. ruszy budowa 1,5 mln domόw, o połowę więcej niż w 2013 r. Skąd to nagłe ozdrowienie? Wszystko tlumaczy demografia. Zdaniem Goldman Sachs liczba budόw domόw podąży za rosnącą liczbą osόb zakładających własne gospodarstwa domowe. “Liczba powstających gospodarstw załamała się w czasie kryzysu, jednak w najbliższych latach będzie systematycznie rosnąć. To dlatego, ze młodzi mają wreszcie możliwość wyprowadzić się od rodziców, a imigranci mają większe szansę na znalezienie pracy” – wynika z raportu ekonomistόw Goldman Sachs.

Debata o emeryturach

Były wiceminister rządu Tuska uważa, że to, co władza robi w systemie emerytur to „coś w rodzaju bomby”, która tworzy nowy dług publiczny. Dlatego też eksperci radzą Polakom, by sami zaczęli odkładać na starość. Prezes BCC Marek Goliszewski powiedział podczas poniedziałkowej debaty poświęconej systemowi emerytalnemu, że nie należy robić dalszych manewrów z OFE. Manewr z OFE pozbawił funduszy 14 mld zł. Podreperował trochę budżet państwa, ale spowodował ukryty dług w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Sam fundusz w perspektywie pięcioletniej będzie zadłużony z tego i innych tytułów na 380 mld zł. To tyle, ile Polska dostanie z Unii Europejskiej w funduszach europejskich – powiedział Goliszewski. Dodał, że przyszłe emerytury nie powinny opierać się wyłącznie na ZUS. Nie należy opierać się tylko na ZUS, który gwarantuje nam 1800 zł emerytury”, ale na trzech filarach, co zagwarantuje „około 4 tys. zł emerytury – podkreślił. Dodał też, że aby polski system emerytalny zreformować, należy zlikwidować tzw. emerytury mundurowe. Niech ludzie dobrze zarabiają, ale wszystkie przywileje generują olbrzymie straty dla budżetu państwa. Ten system emerytur mundurowych kosztuje nas 20 mld zł. To jest niedopuszczalne i musi zostać zmienione, bo będziemy płakać jak Grecy – podkreślił. Goliszewski stwierdził też, że dodatkowe fundusze umożliwiające odkładanie pieniędzy na emeryturę nie są odpowiednio rozpromowane wśród społeczeństwa. Ludzie o tym nie wiedzą, że można to robić (…), że warto tam oszczędzać, bo ich zyskowność jest o wiele większa niż ZUS – ocenił. Główny ekonomista BCC Stanisław Gomułka powiedział natomiast, że deficyt w FUS wynosi obecnie około 60 mld zł i będzie narastał w najbliższych latach. Do roku 2017 będziemy mieli jego wzrost o około 20 mld zł. Pomimo tych wszystkich zmian w systemie emerytalnym, sytuacja w pierwszym filarze pogarsza się – podkreślił. W jego opinii przejęcie części składki do OFE przez budżet państwa było niekorzystną inicjatywą. Zamiast przesyłać część składki do OFE, budżet przejął tę część na wydatki bieżące. To jest de facto zmniejszenie dopływu środków do systemu emerytalnego – stwierdził.
Dodał, że przesunięcie tych środków z OFE do subkont w ZUS to tworzenie nowego długu. (…) tam mamy tylko zobowiązania, które przyszłe rządy powinny spełnić. Jednym słowem tworzymy tam nowy dług publiczny – stwierdził. Gomułka podliczył, że nowe zobowiązania to już niemal 20 mld zł. Według oficjalnego dokumentu rządu nowe zobowiązania do roku 2020 urosną do około 220 mld zł. Według mojego szacunku okazuje się, że nowy dług publiczny w ZUS na tych nowych kontach sięgnie 28 proc. PKB. To będzie dług, który nie będzie występował nigdzie w statystykach (…). Mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju pewnej bomby – mówił.
Były pełnomocnik rządu ds. reformy zabezpieczenia społecznego Ewa Lewicka oceniła, że przed Polską jeszcze długa droga w reformowaniu systemu emerytalnego. Jesteśmy w 1/3 dystansu, który nam pozostał do fazy, w której będziemy mogli powiedzieć: skończyliśmy – wskazała. W jej opinii przywileje emerytalne są przeszkodą leżącą na drodze do uporządkowania systemu emerytalnego. Podała wyliczenia ekspertów BCC i PKPP Lewiatan, że w pierwszym roku po uporządkowaniu emerytur górniczych można by uzyskać 0,5 mld zł oszczędności. W czwartym roku już 2,5 mld zł, a w ósmym 4 mld zł (…), to są duże kwoty – powiedziała. Rok 2013 powinien być wykorzystany na oszczędzanie i na dokończenie reformy emerytalnej, a nie odwracanie się od niej – podkreśliła.

Przepisy nieruchomości inwestycyjnych

Odwrócona hipoteka w Polsce wciąż jest w powijakach. Główną przyczyną jest brak przepisów, które regulowałyby ten sposób działania na rynku nieruchomości inwestycyjnych. Na świecie stosuje się dwa modele pozyskiwania pieniędzy przez osoby starsze posiadające nieruchomość: sprzedażowy w postaci renty dożywotniej i kredytowy, czyli jako odwrócony kredyt hipoteczny oferowany przez banki. W większości krajów te dwa rozwiązania występują równolegle. Największym rynkiem, którego wartość stanowi aż 61 proc. europejskiego sektora odwróconej hipoteki, jest Wielka Brytania. W tym kraju zarówno umowy bazujące na pożyczce (od 2004 r.), jak i na sprzedaży (od 2007 r.) są regulowane (licencjonowanie i nadzór) przez tamtejszą Komisję Nadzoru Finansowego. Drugim krajem Starego Kontynentu, w którym emeryci często korzystają z odwróconej hipoteki jest Hiszpania, gdzie dominuje forma pożyczkowa. Poza Europą najbardziej rozwiniętym rynkiem są Stany Zjednoczone. Najbardziej popularnym, obejmującym 90 proc. umów i mającym gwarancje państwa, jest tam program HECM (Home Equity Conversion Mortgage). Administruje nim Amerykański Departament Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast. Prace nad polską wersją ustawy trwają już prawie cztery lata. Ma obejmować zarówno regulacje dotyczące odwróconego kredytu hipotecznego, dożywocia, jak i renty dożywotniej. Projekt zakłada m.in., że fundusze hipoteczne będą podlegać nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego i mają prowadzić działalność tylko po wydaniu zezwolenia. Możliwość taką otrzymałyby firmy działające w formie spółki akcyjnej lub spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z minimalnym kapitałem 50 tys.  EUR. Ustawa ma także zapewnić osobom starszym prawo do dożywotniego użytkowania mieszkań, których własność postanowiły przenieść na instytucję świadczącą rentę dożywotnią bądź dożywocie. Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy ustawa ma szanse wejść w życie, a tymczasem obecny stan prawny stwarza zagrożenia dla osób, które chciałyby skorzystać z dostępnej na rynku oferty. — Brakuje uregulowania prawnego, z wyjątkiem renty dożywotniej, dla tego rodzaju produktów. Firmy oferujące odwróconą hipotekę mogą dysponować niewystarczającym kapitałem, ponieważ nie jest on przez nikogo kontrolowany. Możliwa jest eksmisja, jeżeli senior nie spełni wszystkich, nie zawsze precyzyjnych, wymagań zawartych w umowie o rentę dożywotnią. Ponadto firma oferująca odwróconą hipotekę może zniknąć z rynku, nie zostawiając następcy prawnego, a to tylko niektóre z potencjalnych zagrożeń — wylicza Bolesław Meluch, doradca zarządu Związku Banków Polskich. Fundusze hipoteczne w Polsce oferują rentę dożywotnią w oparciu o artykuły kodeksu cywilnego. Podpisują umowy z klientami zgodnie z zapisami o rencie dożywotniej (art. 903-906) bądź dożywociu (art. 908).

Rynek nieruchomości sprzyja wzrostom

Podczas dzisiejszej sesji silny popyt na akcje utrzymywał się od samego początku. Po wysokim otwarciu udało się nawet jeszcze zwiększyć zyski i zakończyć notowania na poziomie dziennego maksimum. Bycze nastroje inwestorzy zawdzięczali głównie dobrym danym z rynku nieruchomości oraz zapowiedziom polityków wskazującym, że rozwiązanie problemu fiscal cliff powinno nastąpić jeszcze przed świętami. Ostatecznie indeksy giełd amerykańskich zakończyły dziś notowania na następujących poziomach: S&P500 – 1386,89 pkt. (+1,99%), Nasdaq – 2916,07 pkt. (+2,21%) oraz DJIA – 12795,96 pkt. (+1,65%). Czynnikiem mocno wspierającym inwestorów były dane z rynku nieruchomości w USA. Sprzedaż domów na rynku wtórnym była nieznacznie wyższa od prognozowanej (4,79 mln w stosunku do 4,75 mln), jednak bardzo pozytywnie zaskoczył indeks rynku nieruchomośći NAHB. Jego wartość (46 pkt.) znacząco przekroczyła oczekiwania (41 pkt.) i jednocześnie jest najwyższym odczytem od maja 2006 r. Indeks ten silnie zwyżkuje już od ponad roku potwierdzając poprawę w tym segmencie gospodarki. W związku z powyższym bardzo dobrze zachowywały się dziś akcje spółek z branży budowlanej, które zyskiwały nawet po kilka procent. Pozytywnie wyróżniały się też walory Apple, które podrożały o ponad 7%. Mimo to kurs jest ponad 20% poniżej swoich historycznych szczytów z tego roku. Prawie 3% zyskał z kolei Citigroup po zapowiedzi zwolnienia 300 pracowników jeszcze w tym roku. Liderem wzrostów w indeksie S&P500 była spółka Tyson Foods, która po publikacji wyników przekraczających konsensus rynkowy podrożała o ponad 10%. Zwyżkom na rynku akcji towarzyszyły natomiast spadki cen obligacji. W efekcie rentowność 10-letnich papierów wzrosła do 1,61% z 1,57% w piątek. Dane makro wspierały notowania miedzi, które wzrosły o ponad 2%, a kontynuacja napięć na Bliskim Wschodzie wywindował notowania ropy o prawie 3% w górę. Zyskiwały także ceny złota i srebra, a wśród nielicznych surowców, które dziś taniały, znalazły się bawełna i gaz.

Bankowość w komórce dla firm

ING Bank Śląski oraz Millennium wprowadzają aplikacje bankowości mobilnej dla firm. Kończą testy i od grudnia wystartują z nową usługą ING Bank Śląski i bank Millennium jako pierwsze banki na rynku wprowadzają aplikację bankowości mobilnej dla firm. W ING Banku Śląskim od 19 listopada zaczął się pilotaż usługi, ale jak zapewniają przedstawiciele banku będzie on bardzo krótki i od grudnia usługa będzie w pełni dostępna. Na początek będzie ona działać w systemie Android oraz iOS. Z usługi mogą korzystać firmy z pełną rachunkowością, także te największe. ING obsługuje 29 tys. klientów korporacyjnych, w sumie 70 tys. użytkowników. – Liczymy na to, że co najmniej 10 tys. użytkowników w ciągu roku skorzysta z tej usługi. To plan minimum – mówi Michał Bolesławski, wiceprezes ING Banku Śląskiego, odpowiedzialny za bankowość korporacyjną.Wśród funkcjonalności dostępnych w aplikacji jest m.in. możliwość wprowadzenia i wysłania przelewu wewnętrznego lub krajowego do zdefiniowanego odbiorcy, podpisanie i wysłanie wielu zleceń jednocześnie, a także tzw. paczek zleceń. Możliwe jest realizowanie przelewów wymagających wielostopniowej autoryzacji. Michał Bolesławski poinformował także, że bank co 2 miesiące będzie wprowadzał testowo nowości w segmencie korporacyjnym i w zależności od tego jak zostaną przyjęte, będzie decydował o ich pełnym wprowadzeniu do oferty. Będą to również produkty niebankowe, jak ubezpieczenie majątkowe aktywów, które są zabezpieczeniem kredytów udzielanych przez bank. Aplikację mobilną umożliwiającą klientom korporacyjnym pełną obsługę rachunków firmowych wprowadza także  Millennium.
– Mamy blisko 75 tysięcy klientów biznesowych, z czego zdecydowana większość korzysta już z kont internetowych. Potencjał jest więc ogromny. Wierzę, że 80 proc. z nich aktywuje nową usługę i będzie korzystało z banku w telefonie – mówi Ricardo Campos, dyrektor departamentu bankowości elektronicznej Millennium. System daje m.in. możliwość zdalnego przeglądania, autoryzacji oraz wysyłania zleceń płatniczych, a także inicjowanie przelewów krajowych i wewnętrznych między rachunkami firmy. Aplikacja działa w systemie Android oraz iOS. Pierwsi klienci testują już nowy system. Pełne wdrożenie oraz możliwość pobrania gotowej aplikacji będzie możliwe w grudniu.

Opłacalne inwestycje i trudne decyzje

Nie wiadomo kiedy w naszym życiu pojawia się czasami okazja, z której korzystamy, ponieważ ma być ona bardzo opłacalna i warta inwestycji. W ten sposób na przykład inwestujemy swoje oszczędności w biznes, który ma być biznesem naszego życia lub likujemy pieniądze w banku, który zachęca nas wysokim oprocentowaniem na lokacie. Jednak często, jak wspomina adwokat Kraków sprawy gospodarcze, taki interes czy szansa może okazać się bardzo zgubny. Na czym polega problem? Otóż niestety czasami may do czynienia z bankami, które nie dotrzymują umów, małym druczkiem wpisują zasady odstąpienia od wypłaty odsetek lub zerwanie umowy ze stratą dla klienta, gdy ten nagle będzie chciał zerwać lokatę, nie wspominając już o bankach, które zwyczajnie żerują na takich klientach, oszukując ich i okradając. Często słyszymy także o sytuacjach, w których zgłaszają się do potencjalnych inwestorów osoby, które przedstawiają świetny biznesplan z wyliczeniem zysków, jakie osoba może zyskać po zainwestowaniu w udziały jakiś pieniędzy. Odbiorcy takich propozycji, zachęceni często inwestycją, która ma się okazać biznesem ich życia decyduje się wpłacenie zaliczki potwierdzającej wykup udziałów, po czym okazuje się, że ich pieniądze po prostu gdzieś przepadły. Jak twierdzi adwokat Kraków sprawy gospodarcze nie rzadko powiązane jest to z przestępstwem fałszowania dokumentów, które dla osób niewtajemniczonych wyglądają na prawdziwe, na przykład zarejestrowanie działalności w krajowym rejestrze czy potwierdzenia dotyczące dofinansowań, jakie rzekomo osoba zakładająca firmę ma otrzymać po przedstawieniu biznes planu i wpłaceniu części kwoty przeznaczonej na inwestycję. Niestety jak widać po ilości oskarżeń, jakie wpływają do sądów ze strony poszkodowanych nie jesteśmy zbyt ostrożni w podejmowaniu tak kluczowych decyzji, co może okazać się błędem życia, za który zapłacimy oszczędnościami zbieranymi przez wiele lat.

Ponad 30 mln zł na inwestycje w projekcie

Ponad 451 mln zł dochodów planują uzyskać w przyszłym  roku władze Gorzowa Wielkopolskiego. Wydatki mają wynieść ponad 440 mln – wynika z projektu budżetu miasta na 2013 rok. Ponad trzydzieści mln zł ma trafić na inwestycje, związane głównie z poprawą infrastruktury drogowej. Najważniejsze z nich dotyczą przebudowy ul. Kostrzyńskiej, Kobylogórskiej, Dobrej, Marcinkowskiego. Miasto chce też przeznaczyć pieniądze na przebudowę parkingów przy szpitalu wojewódzkim, termomodernizację szkół, nowe zatoki parkingowe oraz przebudowę chodników. W projekcie zapisano także wydatki na oświatę w wysokości ponad 170 mln zł, 75 mln na pomoc społeczną, 13 mln na kulturę i ponad siedem mln na sport – podała wiceprezydent Alina Nowak.
Władze miasta szacują, że uzyskają dochody majątkowe na poziomie dziewiętnastu mln zł, głównie ze sprzedaży gruntów, nieruchomości oraz lokali mieszkalnych i niemieszkalnych. Władze miasta podkreśliły, że nie ma planów związanych ze wzrostem zatrudnienia i podwyżkami w administracji. „W funkcjonowaniu magistratu staramy się racjonalizować wydatki, w taki sposób, aby nie pogorszyła się jakość w obsłudze mieszkańców” – podkreślił sekretarz miasta Jacek Jeremicz. W nowym roku planowana jest nadwyżka budżetowa w kwocie 11,4 mln zł, która zostanie przeznaczona na spłatę zobowiązań z tytułu zaciągniętych kredytów i pożyczki. Miasto planuje zaciągnąć kredyt na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Radni będą dyskutować nad projektem budżetu 19 grudnia br. podczas sesji budżetowej.

Inwestycja w przyszłość

Czy inwestycje alternatywne to dobra metoda na pozyskanie kapitału na emeryturę? Eksperci Wealth Solutions, przekonują, że tak. Starzenie się społeczeństwa stanowi duże wyzwanie dla systemów emerytalnych we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Zgodnie ze sprawozdaniem Komisji Europejskiej „Biała Księga. Plan na rzecz adekwatnych, bezpiecznych i stabilnych emerytur”, do 2060 r. długość życia mężczyzn wydłuży się o 7,9 roku, a kobiet o 6,5 roku, w porównaniu z 2010 r. W konsekwencji oznacza to, że co trzeci obywatel UE będzie miał 65 lat lub więcej. Jak podkreślają eksperci publiczne systemy emerytalne nie będą w stanie zapewnić świadczeń na wystarczającym poziomie, dlatego niezbędne jest dodatkowe oszczędzanie. W Polsce powstały dobrowolne możliwości oszczędzania na prywatną emeryturę, tzw. III filar. W jego ramach możemy skorzystać z IKE (indywidualne konto emerytalne) lub IKZE (indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego). To zinstytucjonalizowana forma oszczędzenia na emeryturę. Jej zaletą jest to, że możemy skorzystać z ulg podatkowych. Oprócz niej, każdy może próbować zbudować kapitał emerytalny w dowolny sposób. W tej roli mogą sprawdzić się inwestycje we wszelkiego rodzaju przedmioty kolekcjonerskie takie jak dzieła sztuki, czy ekskluzywne alkohole. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, są one zwolnione z podatku od zysków, jeżeli sprzedaż danego przedmiotu nastąpi minimum po sześciu miesiącach od dnia zakupu.
Jak przekonuje Wealth Solutions, instytucja finansowa zajmująca się zarządzaniem inwestycjami alternatywnymi, rynki sztuki, drogich alkoholi i wszelkiego rodzaju przedmiotów kolekcjonerskich zachowują dużą niezależność od rynków finansowych. Gdy w połowie września 2008 r. świat obiegła wiadomość o upadłości Lehman Brothers w londyńskim domu aukcyjnym Sotheby’s, prace Damiena Hirsta sprzedano za kwotę 198 mln dolarów. Był to rekord, jeśli chodzi o sumę, jaką osiągnięto kiedykolwiek za prace jednego artysty na jednej aukcji. Dobrym przykładem może też być sytuacja z 2011 r., który minął pod znakiem zaostrzania się kryzysu zadłużenia

Spadek cen nieruchomości inwestycyjnych

W Łodzi przez pięć lat mieszkania na rynku wtórnym potaniały o 18,1 proc., to największy w kraju spadek cen lokali używanych – wynika z danych analityków rynku nieruchomości. W ostatnich pięciu latach spadki cen mieszkań zanotowano we wszystkich dużych miastach: w Szczecinie – o 17,7 proc., Krakowie – o 17,6 proc., we Wrocławiu – o 15,2 proc., w Poznaniu – o 14,5 proc., w Bydgoszczy – o 13,7 proc., Warszawie – o 12,9 proc., w Gdańsku – o 10,6 proc. i Lublinie – o 8,2 proc. „Od początku naszych notowań, czyli od jesieni 2007 roku średni spadek cen we wszystkich badanych miastach wyniósł 13,9 proc. Najmniejszą różnicą między obecnymi cenami mieszkań, a tymi sprzed nieco ponad pięciu lat, może się poszczycić stolica woj. śląskiego” – powiedział PAP główny analityk serwisu Domy.pl Marcin Drogomirecki. Najmniej – jak wynika z Indeksu Cen Mieszkań (ICM) serwisu nieruchomości Domy.pl – potaniały mieszkania w Katowicach – o 1,7 proc. Analityk dodał, że to efekt m.in. tego, że w Katowicach nie brakowało mieszkań do zakupu więc ich ceny nie rosły tak gwałtowanie, jak w pozostałych ośrodkach, więc i mocno nie spadły. ICM obliczany jest na podstawie średnich cen ofertowych lokali na rynku wtórnym w dziesięciu największych miastach Polski. Według serwisu nieruchomości Szybko.pl ofertowe ceny mieszań używanych w październiku wyniosły: w Warszawie – 7,6 tys. zł za m kw., Krakowie – 6,6 tys. zł za m kw., we Wrocławiu – 5,7 tys. zł za m kw., w Łodzi 3,7 tys. zł za m kw., w Gdańsku – 5,3 tys. zł za m kw., w Poznaniu – 5,1 tys. zł za m kw., w Lublinie – 4,7 tys. zł za m kw., w Szczecinie – 4,1 tys. zł za m kw., w Katowicach 3,6 tys. zł za m kw.

Inwestycje Google’a

Google to firma znana głównie ze swojej wyszukiwarki internetowej. Liczba użytkowników tego produktu liczona jest w miliardach, ale liczbami tej skali operować będziemy również w odniesieniu do inwestycji korporacji z Mountain View w odnawialne źródła energii. Jak donosi serwis GigaOm, wyszukiwarkowy gigant zainwestował ostatnio 75 milionów dolarów w farmę wiatrową w stanie Iowa. Tym samym łączna wartość wszystkich nakładów w czystą energię zbliżyła się do działającej na wyobraźnię granicy miliarda dolarów. Suma inwestycji Google w przedsięwzięcia energetyczne oparte o odnawialne źródła energii wynosi obecnie 990 milionów dolarów.  Najnowsza inwestycja, farma Rippey Wind w Greene County w stanie Iowa, wyposażona jest jak na razie w 20 turbin wiatrowych, generujących łącznie moc rzędu 50 MW, co pozwoliłoby zasilać około 15 tysięcy gospodarstw domowych. Moc wytworzona przez najnowszą farmę wiatrową Google zostanie zakupiona przez lokalnego dystrybutora energii – Central Iowa Power Cooperative. Oczywiście Google nie tworzy farm wyłącznie po to, aby sprzedawać energię lokalnym dystrybutorom. W Stanie Iowa, a dokładnie w Council Bluffs znajduje się centrum danych należące do Google. Tego typu instalacje wymagają odpowiednio dużych nakładów energetycznych. Korporacja z Mountain View ma podpisaną umowę na mocy której zobowiązała się do zakupu 114 MW energii pochodzącej właśnie z farm wiatrowych – energia ta ma zasilić wspomniane centrum danych. W takiej sytuacji nakłady Google’a w czystą energię nie dziwią. Tworzenie przedsięwzięć, w których mamy gwarantowany zbyt, bo sami będziemy konsumentami produkowanego dobra to jedna z bezpieczniejszych metod uzyskania zwrotu z inwestycji.

Mieszkanie dla Młodych zniszczy rynek?

Procedura stopniowego ujawniania kolejnych kryteriów projektu ustawy dotyczącej nowego programu pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania – „Mieszkanie dla Młodych” (MDM), będąca już od pewnego czasu głównym medialnym wyzwaniem Ministerstwa Transportu Budownictwa i Gospodarki Morskiej, w wielu punktach budzi wątpliwości. Nie tylko co do jakości, ale przede wszystkim skutków nowej inicjatywy rządu mającej efektywnie zastąpić kończącą swą misję „Rodzinę na swoim”(RnS) – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com. Ostatnia odsłona przyjętych założeń, przed skierowaniem projektu ustawy do konsultacji społecznych, potwierdziła sygnalizowany wcześniej zdecydowany zamiar utrzymania obowiązujących limitów cen metra kwadratowego, w sposób kalkulowany dokładnie tak jak w RnS-ie. Do wiadomości zainteresowanych został także podany pięcioletni termin, przed którym sprzedaż lokalu będzie groziła określonymi konsekwencjami. Jest raczej przesądzone, że tego rodzaju interwencja Państwa na rynku mieszkaniowym, w sposób mniej lub bardziej efektywny, będzie premiowała bezpośrednich beneficjentów programu, jednak w różnym stopniu, formie i zakresie może dać się odczuć pozostałym uczestnikom krajowego rynku nieruchomości mieszkaniowych. I tak, o ile powyższe założenia zostaną utrzymane w mocy, na co najmniej kolejne kilka lat w Polsce ceny mieszkań nie będą rezultatem wyłącznie wolnorynkowej gry popytu i podaży, ale nawet w istotnie większym stopniu odgórnego sterowania państwowego regulatora. Tak jak w RnS, dopuszczalny limit ceny mkw. mieszkania objętego finansowym wsparciem rządu będzie obliczany na podstawie wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych, który jest ustalany co pół roku przez każdego wojewodę.
Skutek będzie oczywisty, a więc podtrzymanie tradycji „białych plam” na mapie aktywności programu kredytów preferencyjnych, gdzie ten praktycznie nie funkcjonuje. Najlepszym przykładem takiej sytuacji są powiaty okołowarszawskie, gdzie limity RnS są o 40 proc. niższe od obowiązujących w stolicy, a więc praktycznie nieosiągalne – zauważa Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
Procedura ta została już dostatecznie przetestowana w obowiązującej do końca roku „Rodzinie”, dlatego też zapewne zdążyła już do siebie rynek przyzwyczaić. Problem w tym, że przedłużenie o kolejne lata praktycznej degradacji czynników rynkowych przy kształtowaniu cen tego typu dóbr jakimi są mieszkania, może w dłuższym terminie prowadzić do konsekwencji, które na dziś dzień trudno jest precyzyjnie oszacować.

Samorządowe inwestycje skurczyły się o 3 mld zł

Już jest kiepsko, a będzie jeszcze gorzej. Tak dalej być nie musi — usłyszy premier od samorządowców. Zapowiedzi samorządowców o wyhamowaniu inwestycji znalazły odzwierciedlenie w liczbach. To zła wiadomość dla firm żyjących z publicznych zleceń. Z danych resortu finansów wynika, że gminy, powiaty i województwa przykręciły kurek z pieniędzmi na inwestycje. Dynamika wydatków majątkowych wynosi już minus 15 proc. (po półroczu minus 5 proc.). To oznacza, że przez trzy kwartały samorządy wydały o 3,2 mld zł mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W przeciwieństwie do inwestycji rosną natomiast wydatki bieżące. Zwiększyły się o 4,9 proc., czyliaż o 4,8 mld zł. IV kwartał to zwykle okres największych wydatków inwestycyjnych, ale już wiadomo, że ubiegłorocznego poziomu — ponad 42 mld zł — na pewno nie uda się osiągnąć. Przedstawiciele sektora wielokrotnie narzekali, że ustawodawca nakłada na samorządy nowe zadania i nie daje wystarczającego finansowania. Ostrzegali, że w takiej sytuacji pod nóż pójdą inwestycje. — W całym sektorze proporcje między wydatkami majątkowymi a bieżącymi stają się niekorzystne dla przedsięwzięć rozwojowych. W naszym przypadku ostatnie dwa lata upłynęły pod znakiem intensywnych inwestycji, ale w przyszłorocznym budżecie zakładamy ich zmniejszenie o 35-40 proc. Priorytetem będzie utrzymanie dotychczasowego poziomu zadłużenia — mówi Wojciech Ziętkowski, burmistrz Środy Wielkopolskiej. Według samorządowca, ogromne piętno na gminnych budżetach odcisnęły koszty edukacji, zaliczane do wydatków bieżących. Teoretycznie pieniądze na ten cel przekazuje skarb państwa, w praktyce subwencje są niewystarczające. W roku szkolnym 2011/12 Środa Wielkopolska dołożyła do edukacjiprawie 5,9 mln zł (przy budżecie wynoszącym ponad 90 mln zł). Samorządowcy nie czekali z założonymi rękami. Zarządzanie nad wiejskimi szkołami (które dzięki temu zostaną uratowane przed likwidacją) przejmie samorządowa spółka. W ten sposób uda się zbić koszty o 0,6-1,5 mln zł rocznie. Oszczędności będą efektem zmian warunków pracy nauczycieli. W szkołach prowadzonych przez spółkę nie będzie obowiązywać kosztowna Karta nauczyciela, ale zwykły kodeks pracy. Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich obserwuje, jakie kłopoty mają skarbnicy z dopięciem projektów budżetów na przyszły rok. — W sektorze jest coraz więcej tzw. trudnych przypadków, czyli samorządów, które mają kłopoty z płynnością — potwierdza Dariusz Giza, wiceprezes firmy doradczej  Inwest Consulting. Zdaniem Marka Wójcika, wiele powiatów będzie mieć kłopoty z uzyskaniem tzw. nadwyżki operacyjnej, która będzie decydować o możliwościach zadłużania się samorządów. A to zła wróżba — i dla firm, i dla mieszkańców. — Skutki zaniechania inwestycji odczujemy za kilka lat. Będziemy jeździć gorszymi tramwajami, leczyć się w niewyremontowanych szpitalach, a dzieci będą chodzić do starych szkół. Niestety, lata 2013 i 2014 będą jeszcze trudniejsze — przewiduje Marek Wójcik. 20 listopada samorządowcy mają się spotkać z premierem Tuskiem. — Chcemy mówić o regulacjach, które pomogą nam przejść przez dwa kolejne lata. Nie chodzi tylko o wdrożenie obywatelskiego projektu ustawy, który zakłada zwiększenie udziału samorządów w dochodach z PIT, ale o takie zmiany w prawie, dzięki którym zracjonalizujemy wydatki bieżące, m.in. zapisy Karty nauczyciela — podsumowuje Marek Wójcik.

Spiesz się o zwrot VAT

System zwrotu VAT za materiały budowlane wykorzystywane przy remontach i budowach prowadzonych metodą gospodarczą zostanie zlikwidowany – to, jak twierdzą urzędnicy, jest już przesądzone. Resort budownictwa proponuje, by podatnicy mogli występować z pierwszym wnioskiem o pieniądze (a ściślej mówiąc, o część zapłaconego przez nich przy zakupie materiałów podatku, tj. różnicy między stawką 23 proc. a 7 proc. VAT) tylko do końca 2013 r. Osoby, które przed końcem przyszłego roku upomną się o VAT, a także ci, którzy już go odzyskują, będą mogli wyczerpać przysługujące im limity w kolejnych 5 latach. Zasada praw nabytych będzie bowiem, jak twierdzi ministerstwo, respektowana. Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy resortu, zastrzega, że propozycje te nie są jeszcze uzgodnione w ramach rządu. Wkrótce mają być przedmiotem konsultacji z Ministerstwem Finansów w toku formalnych uzgodnień międzyresortowych. Obecnie podatnicy tytułem zwrotu VAT mogą otrzymać maksymalnie ponad 15 tys. zł, w przypadku gdy kupują materiały na użytek prac niewymagających pozwolenia na budowę, i 35 tys. zł – przy pozwoleniu na budowę. Nie muszą odzyskiwać tych kwot jednorazowo, mogą występować o pieniądze wielokrotnie (nie częściej niż raz w roku). Limity te (systematycznie waloryzowane) są do wykorzystania w ciągu 5 lat od złożenia pierwszego wniosku. A po pięciu latach się odnawiają – znów można, jeśli ma się podstawy, występować z wnioskami o zwrot VAT w ramach nowych limitów. Teraz o odnowieniu nie będzie mowy. A ci, którzy nie zdążą z pierwszym wnioskiem do końca 2013 r., w ogóle nie otrzymają zwrotu VAT. W ocenie Piotra Lissa, doradcy podatkowego, partnera w RSM Poland KZWS, system zwrotu VAT spełnił już swoją funkcję, łagodząc skutki podwyższenia podatku po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Przygotował też podatników do tego, że kiedyś (ten czas właśnie nadszedł) koszt materiałów budowlanych będzie wyższy. – Biorąc pod uwagę, że przepisy były wprowadzane w 2006 r. i w założeniu miały obowiązywać tylko przez 2 lata, a wytrwały ponad 6 lat, uznać należy, że ich likwidacja jest uzasadniona – argumentuje nasz rozmówca. Piotr Liss przypomina też, że kupując usługę wraz z towarem, nadal można będzie korzystać z 8-proc. stawki VAT. Tym samym likwidacja zwrotu może być korzystna dla usługodawców. Inni eksperci są bardziej krytyczni.nnymi słowy, respektowane mają być ich prawa nabyte. Tak wynika z propozycji Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej (MTBiGM). To ten resort przygotowuje projekt odpowiedniej ustawy. Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy ministerstwa, przypomina, że zgodnie z obowiązującymi przepisami limity określające kwoty, jakie mogą być zwrócone, dotyczą okresów pięcioletnich – liczonych od daty złożenia pierwszego wniosku.

Strefa euro nadal w recesji

Opublikowane podczas czwartkowej sesji wstępne dane na temat tempa wzrostu gospodarek europejskich były mieszane. Z jednej strony mamy radzące sobie nieźle Niemcy i Francję, gdzie w obydwu przypadkach tempo wzrostu gospodarczego w trzecim kwartale wzrosło o 0,2% kwartał do kwartału. Z drugiej strony zupełnie odmienna sytuacja ma miejsce w gospodarkach krajów Południa, które kurczą się. Co więcej, cała strefa euro pozostaje w recesji. W trzecim kwartale PKB Eurolandu spadł o 0,6% w ujęciu rok do roku i o 0,1% kwartał do kwartału i raczej nie należy się spodziewać, że sytuacja szybko ulegnie poprawie, co będzie przede wszystkim wynikało z konieczności zaciskania polityki fiskalnej w wielu krajach. Nienajlepsze perspektywy dla gospodarek europejskich mogą w dalszym ciągu wywierać negatywny wpływ na notowania euro. Słabsze dane napłynęły również z gospodarki amerykańskiej. Wzrosło bezrobocie tygodniowe, a indeks aktywności w rejonie Nowego Jorku spadł w listopadzie do poziomu -5,22pkt. pozostając czwarty miesiąc z rzędu poniżej bariery 0pkt. Równie rozczarowujący okazał się indeks Filadelfia Fed, który spadł w listopadzie do -10,7pkt. Dane te jednoznacznie wskazują na spowolnienie, jednak mogą być zniekształcone przez zakłócenie spowodowane huraganem Sandy. Kiepskie dane w zestawieniu z minorowymi nastrojami nie sprzyjają wzrostowi apetytu na ryzyko. Choć eurodolar testował w dniu wczorajszym okolice 1,2800, to dzisiaj para pozostaje zdecydowanie pod presją sprzedających. Dopiero wyjście powyżej krótkoterminowej linii trendu spadkowego będzie wyraźnym sygnałem do umocnienia euro względem dolara. Uwagę rynków przykuwały wypowiedzi prezesów Fed. Bernanke po raz kolejny wyraził swoje zaniepokojenie wysoką stopą bezrobocia, która w październiku wyniosła 7,9%. Podczas swoich przemówień zarówno Charles Plosser, jak i Richard Fisher wyrazili swoje wątpliwości związane z powiązaniem polityki monetarnej ze wskaźnikami ekonomicznymi. Zdaniem prezesa Filadelfia Fed wprowadziłoby do więcej zamieszania. Z drugiej strony prezes Fed z Dallas powiedział, że byłoby dość kłopotliwe dla Rezerwy Federalnej ustalić konkretne cele dotyczące stopy bezrobocia. Protokół z październikowego posiedzenia Fed wskazuje jednak, że większość członków chwali sobie pomysł nowego sposobu komunikacji Fed z rynkiem i popiera działania zmierzające do powiązania czasu trwania ultra niskich stóp procentowych z wartościami wskaźników takich jak stopa bezrobocia czy inflacja.

Spada bezrobocie w Szwecji
Na południu Europy bezrobocie bije kolejne rekordy, a na północy spada. Urząd statystyczny Szwecji podał, że w październiku stopa bezrobocia spadła z 7,4 procent do 7,1 procent. Jednocześnie dane z krajów południa Europy pokazują odwrotną tendencję. W porównywalnej pod względem liczby ludności Portugalii w trzecim kwartale bezrobocie osiągnęło nienotowany wcześniej poziom 15,8 proc. Oznacza to, że już ponad 870 tysięcy Portugalczyków nie ma pracy. W Hiszpanii stopa bezrobocia przekroczyła 25 procent, a bez pracy pozostawało 5,8 mln ludzi. W Unii Europejskiej, jedynie w Grecji odsetek bezrobotnych jest większy i zbliża się do 26 procent. W Polsce szacunkowa stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w październiku 12.5 procent i była o jedną dziesiątą punktu procentowego wyższa, niż we wrześniu.To około 2 mln ludzi. Szwedzi mogą się też pochwalić jednym z najniższych wskaźników inflacji w Unii Europejskiej. W III kwartale ceny w tym kraju wzrosły o 1,2 procent. Rząd centroprawicowej koalicji radzi sobie też dobrze w utrzymaniu dyscypliny finansów publicznych. Co roku budżet notował nadwyżkę lub był zbilansowany. Ten rok może zamknąć się deficytem w wysokości 0,3 procent PKB, by do nadwyżki powrócić w 2014 roku. Wtedy też relacja długu publicznego do PKB spadnie z ponad 37 procent dziś do niecałych 35 procent. Szwecja, podobnie jak inne kraje europejskie, odczuła boleśnie skutki globalnego kryzysu finansowego. Na początku roku 2008 zakładano wzrost PKB na poziomie ok. 3%, kryzys spowodował spowolnienie gospodarki szwedzkiej znaczniejsze niż szacowano. Ostatecznie w 2008 r. odnotowano spadek PKB o 0,4%, a w 2009 r. dochód narodowy Szwecji skurczył się o ponad 5%. W 2010 r. nastąpił powrót Szwecji na ścieżkę dynamicznego rozwoju. Dane za rok 2011 nadal są optymistyczne, choć prognoza za kolejne lata zakłada spadek tempa wzrostu gospodarczego. Pod koniec 2011 r. czołowy bank szwedzki SEB opublikował prognozę dla szwedzkiej gospodarki, w której wskazał na oczekiwane znaczne wyhamowanie w 2012 r – wzrost gospodarczy na poziomie 0,7% i wzrost bezrobocia z  7,4%  do 7,9%.

 

Grupa Eurotel – wyniki za 3 kwartały

EUROTEL SA, spółka obsługująca sieć prawie 300 salonów sprzedaży operatorów T-Mobile i Play, zaprezentowała swoje wyniki finansowe po III kwartale 2012 roku. Skonsolidowane przychody Grupy Eurotel za trzy kwartały 2012 roku były wyższe o 8% w stosunku do analogicznego okresu 2011 roku, a zysk netto był wyższy o 13%. Główne czynniki wpływające na wynik spółki w tym okresie związane były z kontynuacją optymalizacji własnej sieci sprzedaży oraz zwiększeniem skali działania spółki zależnej Viamind, której zysk netto wzrósł rok do roku o 57 %. Przychody skonsolidowane narastająco Grupy Eurotel wyniosły 90,776 mln zł za trzy kwartały 2012 r. w stosunku do 83,724 mln zł za trzy kwartały w 2011 r. Zysk  za trzy kwartały 2012 roku wyniósł 6,093 mln zł w stosunku do 5,383 mln zł w analogicznym okresie roku 2011. W ujęciu kwartalnym przychody skonsolidowane wyniosły 33,334 mln zł, zaś zysk netto 2,536 mln zł. Wyniki jednostkowe przedstawiały się następująco: przychody ze sprzedaży narastająco wyniosły 63,511 mln zł, a zysk netto narastająco – 4,605 mln zł. – Wśród kluczowych czynników, które wpłynęły na wynik Grupy za trzy kwartały br., wymienić można przede wszystkim zwiększający się udział znaczenia spółek zależnych, na czele z Viamind. Ważne dla wyniku Grupy są także przeprowadzone w ostatnim czasie akwizycje oraz optymalizacja kosztów działania. Przychody w ramach współpracy z PTC SA, operatorem sieci T-Mobile, były również większe w rozważanym okresie br. Wynikać to może m.in. z tego, że rok 2012 jest pierwszym pełnym rokiem działania tej sieci pod nową marką, oraz z efektów związanej z tym kampanii reklamowej, a także nowej oferty operatora – mówi Tomasz Basiński, wiceprezes zarządu Eurotel SA. Zysk netto spółki Viamind Sp. o.o. za trzy kwartały 2012 r. był o 540 tys. zł wyższy niż za trzy kwartały 2011 roku. Oznacza to wzrost o 57 proc. –  z 948 tys. zł zysku netto za 9 miesięcy 2011 r., do 1 488 tys. zł zysku netto za 9 miesięcy 2012 r. Udział Viamind w zysku Grupy wyniósł 24% w okresie I-III kwartał 2012 r. Eurotel SA jest największym dilerem operatora T-Mobile – spółka obsługuje sieć 170 punktów sprzedaży tej marki.  W ciągu ostatnich 12 miesięcy spółka dokonała jednak trzech znaczących inwestycji, których podstawowym celem jest dywersyfikacja źródeł przychodów Grupy.
W kwietniu br. spółka dokonała akwizycji w ramach sieci sprzedaży Telewizji „n”. Po transakcji z firmą Solex Sp. z o.o. Eurotel SA zarządza już w sumie 70 punktami sprzedaży Telewizji „n”, co stawia spółkę w grupie największych partnerów ITI Neovision, operatora sieci „n”. W lutym br. Grupa dokonała akwizycji w ramach sieci sprzedaży operatora telekomunikacyjnego PLAY. Viamind Sp. z o.o., spółka zależna od Eurotel SA, kupiła za 1,8 mln zł od spółki Abitel prawa do prowadzenia działalności w 24 lokalizacjach sieci sprzedaży PLAY. Dzięki temu Viamind stał się wiodącą siecią także w ramach operatora PLAY. Na przełomie listopada i grudnia 2011 r., Eurotel SA nabył 33 proc. udziałów w spółce MEDIA System, działającej w segmencie telesprzedaży („call-center”). W sierpniu 2012 roku zostały zakupione kolejne 15% udziałów tej spółki, co daje 48% udziałów Eurotel SA w jej kapitale.

Ponad 100 tysięcy złotych dopłaty

To już ostatnie tygodnie na złożenie wniosku o kredyt w „Rodzinie na swoim”. Można liczyć nawet na 108,3 tys. zł dopłaty – Do końca programu „Rodzina na swoim” pozostało już tylko 50 dni. Aby uzyskać kredyt z dopłatą, wniosek w banku trzeba złożyć do końca roku. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie trzeba przeprowadzić całą transakcję. Wniosek o kredyt składa się po podpisaniu umowy przedwstępnej. Dane BGK pokazują, że w ostatnich miesiącach widać spory wzrost zainteresowania mieszkaniami spełniającymi wymagania programu dopłat. W październiku podpisano ponad 5 tys. umów, o ponad jedną trzecią więcej niż we wrześniu. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę jak dużo można zyskać korzystając z „Rodziny na swoim. Załóżmy, że o kredyt ubiega się rodzina, która chce zbudować 140-metrowy dom w Warszawie za 810 tys. zł, zaciągając kredyt w złotych rozłożony na 30 lat (oprocentowanie 6,2 proc. i 100 proc. LtV). W tym przypadku dopłatę z budżetu można oszacować na 108,3 tys. zł. Gdyby ta sama rodzina chciała kupić 50-metrowe mieszkanie od dewelopera, to w Warszawie na ten cel mogłaby wydać niecałe 290 tys. zł. Pierwsza rata preferencyjnego kredytu wyniosłaby wtedy 920 zł (zamiast 1770 zł w standardowym finansowaniu), a sumę dopłat z budżetu przez pierwsze osiem lat można szacować na 77,3 tys. zł. Kwota ta to prawie 27 proc. ceny zakupu. We Wrocławiu modelowa rodzina na 50-metrowe nowe mieszkanie mogłaby wydać maksymalnie 259 tys. zł. Pierwsza rata preferencyjnego kredytu wyniosłaby wtedy 820 zł (zamiast 1590 zł w standardowym finansowaniu), a sumę dopłat z budżetu przez pierwsze osiem lat można oszacować na 69,2 tys. zł . Z dopłat mogą też korzystać single. Gdyby osoba prowadząca jednoosobowe gospodarstwo domowe postanowiła kupić od dewelopera 30-metrowe mieszkanie w Warszawie, to mogłaby na ten cel wydać niecałe 174 tys. zł. Pierwsza rata preferencyjnego kredytu wyniosłaby wtedy 550 zł (zamiast 1060 zł w standardowym finansowaniu), a sumę dopłat z budżetu przez pierwsze osiem lat można oszacować na 46,4 tys. zł. Trzeba jednak podkreślić, że dopłaty w „Rodzinie” otrzymuje się przez osiem lat kredytowania, a potem rata rośnie.

Ceny nieruchomości inwestycyjnych spadły

Ceny ofertowe nieruchomości inwestycyjnych – mieszkań używanych spadły w październiku w 10 z 18 analizowanych miast, a w siedmiu wzrosły – wynika z danych analityków rynku nieruchomości. Najbardziej spadły ceny w Poznaniu – o 1,3 proc., w Lublinie – o 1,2 proc, we Wrocławiu – o 1,1 proc, w Białymstoku – o 1,0 proc., w Kielcach – o 0,9 proc, w Krakowie – o 0,8 proc. Jeszcze mniejsze obniżki zanotowano w Szczecinie, Gdyni, Bydgoszczy, Opolu, Gorzowie Wielkopolskim – wynika z danych serwisu nieruchomości Domy.pl. Do miast, w których w tym samym czasie ceny ofertowe mieszkań używanych nieznacznie wzrosły, należą: Gdańsk (wzrost o 0,9 proc.), Katowice, Łódź, Gdynia, Olsztyn, Warszawa i Sopot. Zdaniem głównego analityka serwisu Domy.pl Marcina Drogomireckiego, zmiany cen ofertowych w ostatnich miesiącach nie były zbyt wielkie, co nie zmienia faktu, że są one trudne do osiągnięcia przez sprzedającego. „W obecnej sytuacji na rynku ceny ofertowe mieszkań – to ceny wyjściowe, a nawet powiedziałbym życzeniowe. Rzeczywiste, czyli transakcyjne ceny mieszkań są zazwyczaj niższe” – powiedział PAP Drogomirecki. Z danych serwisu Domy.pl wynika, że średnie ceny ofertowe metra kwadratowego mieszkań na rynku wtórnym wynosiły w październiku: w Sopocie – 9,4 tys. zł, w Warszawie – 8,5 tys. zł, w Krakowie – 6,9 tys. zł, w Gdyni – 6 tys. zł, we Wrocławiu i Gdańsku – 5,9 tys. zł, w Poznaniu – 5,4 tys. zł, w Lublinie i Rzeszowie – 4,9 tys. zł, w Olsztynie 4,5 tys. zł, w Białymstoku 4,4 tys. zł, w Kielcach i Szczecinie 4,3 tys. zł, w Opolu 4,1 tys. zł, w Katowicach i Bydgoszczy 3,9 tys. zł, w Łodzi 3,8 tys. zł, w Gorzowie Wielkopolskim 2,9 tys. zł. Zdaniem głównej ekspertki serwisu nieruchomości Szybko.pl, ceny ofertowe w październiku spadały zdecydowanie wolniej niż w poprzednich miesiącach. „Wiąże się to z tradycyjnym jesiennym ożywieniem rynku nieruchomości oraz oczekiwaniem sprzedających na większy popyt, związany z zakończeniem programu „Rodzina na swoim” – stwierdziła.

Inwestycje, które niepokoją Amerykanów

Do ściślejszej kontroli inwestycji chińskich w USA wezwała w swoim dorocznym raporcie komisja doradzająca Kongresowi w sprawach konsekwencji chińsko-amerykańskiej wymiany ekonomicznej dla gospodarki i bezpieczeństwa narodowego Ameryki. Inwestycje Chin w USA znacznie wzrosły w ostatnich latach. Chociaż przynoszą one miejsca pracy Amerykanom, przemysł amerykański skarży się, że firmy chińskie stanowią dla niego nieuczciwą konkurencję, gdyż są w rozmaity sposób subwencjonowane przez rząd chiński. Komisja Kontroli Bezpieczeństwa Chińsko-Amerykańskiej Wymiany Gospodarczej (USA-China Economic and Security Review), kierowana przez ministra skarbu Timothy Geithnera, podzieliła te obawy amerykańskiego biznesu i zwróciła się do Kongresu o rozszerzenie swego mandatu, aby zaostrzyć kontrolę chińskich inwestycji.
Rosnące chińskie inwestycje mogą oferować ważne nowe źródło tworzenia miejsc pracy i wzrostu gospodarki USA, ale nie można na razie stwierdzić, czy korzyści te przeważają nad długofalowymi kosztami ekonomicznymi, jakie mogą przynosić inwestycje dokonywane przez chińskie firmy państwowe lub kierowane przez państwo – czytamy w raporcie komisji. Zwraca ona uwagę, że około połowy PKB Chin wytwarzają wciąż przedsiębiorstwa kontrolowane przez państwo. Komisja postuluje, by Kongres zajął się bliżej chińskimi inwestycjami i rozważył rozszerzenie mandatu Komitetu ds. Inwestycji Zagranicznych w USA, tak aby mógł on badać transakcje z chińskimi firmami państwowymi, które dają im kontrolne pakiety udziałów w firmach amerykańskich. Komisja zaleciła też, by zabronić dokonywania w USA inwestycji przez firmy, których rządy zakazują firmom amerykańskim inwestycji w tej samej branży gospodarki w swoich krajach. Odnosi się to m.in. do Chin, gdzie firmy amerykańskie nie są dopuszczane do inwestycji w takich sektorach jak telekomunikacja czy wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego. W raporcie komisja zwróciła też uwagę na szpiegowskie praktyki chińskich firm państwowych, w tym w zakresie szpiegostwa w internecie.

MCI Management chce wydać na inwestycje 300 mln zł

Giełdowy fundusz zarobił po trzech kwartałach 31,8 mln zł. Po sześciu miesiącach było to 30 mln zł. – Zgodnie z zapowiedziami, II półrocze jest dużo aktywniejsze jeśli chodzi o rozbudowę portfela inwestycyjnego – zaczął środową konferencję Tomasz Czechowicz, prezes MCI Management. W III kwartale fundusz kupił udziały w KupiVip.ru (rosyjski e-commerce z odzieżą, wartość inwestycji wyniosła 12 mln euro), moje-biuro.pl (polska firma oferująca oprogramowanie finansowo-księgowe w chmurze, wartość inwestycji to 5 mln zł) i 21Diamonds. – To globalny sklep on-line z biżuterią założony w Niemczech – wskazuje Czechowicz. Jego zdaniem rynek sprzedaży biżuterii przez internet dopiero powstaje i ma ogromny potencjał wzrostu. Giełdowa spółka, razem z Ventechem i Edipresse, zainwestowała w to przedsięwzięcie 5 mln euro. Czechowicz deklaruje, że w tym roku fundusz łącznie zamierza wydać 100 mln zł na nowe inwestycje.
Równocześnie MCI Management opróżniał portfel inwestycyjny ze starszych, dojrzalszych inwestycji. – Naszym celem jest, żeby w tym roku przychody z tego źródła sięgnęły 200 mln zł – oświadcza prezes. Na razie fundusz zgromadził 177 mln zł. Pozbył się dwóch firm, w tym Mall.cz, największego e-sklepu w Czechach (przychody z tego tytułu wyniosły 38 mln euro).  Zainkasował również 13 mln zł dywidendy z ABC Daty. Do końca roku planowana jest jeszcze jedna transakcja. Przedstawiciele firmy nie zdradzają jednak, jakiej spółki będzie dotyczyła. – Chcemy ją domknąć przed publikacją raportu rocznego za 2012 r. – oświadcza. Pozytywny wpływ na wyniki MCI Management w III kwartale miał szybki rozwój spółek e-commerce i e-travel. – Jesteśmy szczególnie zadowoleni z wyników Invia.cz, Geewa, Morele.net czy Frisco – wylicza Czechowicz. – Wierzymy też, że rynek i inwestorzy giełdowi docenią w końcu dobre wyniki ABC Daty – oznajmia prezes. Podkreśla, że fundusz wiąże duże nadzieje ze zmianami kadrowymi w tej firmie. Od 1 listopada prezesem dystrybutora jest Norbert Biedrzycki. Na razie, z powodu spadków notowań ABC Daty, fundusz w III kwartale tracił na tym projekcie (wycena w portfelu uzależniona jest od kursu giełdowego). W przyszłym roku MCI Management planuje kolejne duże wyjścia z inwestycji. –W naszym portfelu mamy już siedem spółek, za które możemy dostać po minimum 100 mln zł. Wierzymy, że dzięki szybkiemu rozwojowi ich liczba zwiększy się do 10 – wskazuje Czechowicz. Równocześnie firma zamierza utrzymać dużą aktywność w obszarze rozbudowy portfela. – W 2013 r. chcemy wydać łącznie do 300 mln zł – zapowiada prezes. Fundusz chce polować na projekty z obszary e-commerce w całym regionie Europy Środowo-Wschodniej. Szuka również projektów w Niemczech, Turcji i krajach b. ZSRR. Czechowicz skomentował również temat wojny sądowej ze Skarbem Państwa o odszkodowanie za doprowadzenie do upadłość JTT Computer. 23 listopada w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu odbędzie się kolejna rozprawa po uchyleniu wcześniejszego wyroku przez Sąd Najwyższy. – Cieszymy się, że Sąd Najwyższy nie zanegował naszego prawa, jako byłego akcjonariusza JTT, do zabiegania o odszkodowanie – oświadcza prezes. Przyznaje, że liczy się z tym, że sprawa utknie teraz na długo w sądach niższej instancji. MCI Management trzyma na kontach 46 mln zł zasądzonych półtora roku temu przez wrocławski Sąd Apelacyjny (Skarb Państwa wykonując wyrok przelał wiosną ub.r. kwotę na rachunki funduszu co zwiększyło jego zysk za I półrocze ub.r o prawie 30 mln zł). Potem, wskutek złożenia kasacji przez obie strony sporu, sprawa trafiła do Sądu Najwyższego.

BSH Bosch und Siemens ogłosi wezwanie na 100% akcji

Zarząd Zelmera wybrał na inwestora strategicznego spółkę BSH Bosch und Siemens Hausgeräte GmbH i podpisała z nią umowę w sprawie ogłoszenia przez BSH wezwania do zapisywania się na sprzedaż 100% akcji polskiego producenta sprzętu AGD, podał Zelmer w komunikacie. Cena w wezwaniu została ustalona na 40 zł.
We wtorek na zamknięciu notowań na GPW za akcję Zelmera płacono 30,8 zł. W środę ok. godz. 11.00 za jedną akcję trzeba było zapłacić nawet 39 zł (wzrost o 27 proc.). „Po przeprowadzeniu konkurencyjnego procesu pozyskania inwestora strategicznego dla spółki i przeanalizowaniu ofert złożonych w ramach tego procesu postanowił wybrać spółkę BSH Bosch und Siemens Hausgeräte GmbH z siedzibą w Monachium jako inwestora strategicznego dla spółki” – głosi komunikat. W związku z powyższym, 13 listopada 2012 spółka zawarła umowę z BSH w sprawie ogłoszenia wezwania do zapisywania się na sprzedaż 100% akcji spółki, podano dalej w komunikacie. „Przedmiotem umowy jest zobowiązanie BSH do spowodowania, że jej spółka zależna, BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego sp z o. o., w ciągu 24 godzin od daty umowy ogłosi wezwanie do zapisywania się na sprzedaż 100% akcji spółki” – czytamy dalej. Umowa przewiduje, że początkowy okres przyjmowania zapisów będzie trwał 70 dni kalendarzowych, zaś cena za jedną akcję spółki w wezwaniu będzie równa 40 zł i inwestor nie będzie upoważniony do obniżenia ceny. Nie będzie też dopuszczalne częściowe rozliczenie wezwania. „Inwestor nie będzie zobowiązany do nabycia akcji w wezwaniu jeżeli nie uzyska w maksymalnym prawnie dopuszczalnym okresie wezwania wymaganych zgód organów antymonopolowych w Polsce, Rosji i na Ukrainie lub gdy w odpowiedzi na wezwanie na sprzedaż akcji zapisze się mniej niż 75% akcjonariuszy” – podano także w materiale. Zelmer podkreśla, że w umowie z BSH zobowiązał się ponadto prowadzić działalność w okresie od daty umowy do dnia nabycia akcji przez inwestora zgodnie ze zwykłym tokiem prowadzenia działalności. Zelmer S.A. to największy polski producent drobnego sprzętu AGD. Głównym akcjonariuszem spółki jest fundusz Enterprise Investors. Zelmer posiada ponad 20% udziału w rynku polskim, a także ma istotny udział w sprzedaży sprzętu AGD na rynkach zagranicznych, eksportując swoje produkty do 35 krajów świata. Kluczowymi rynkami, na których Zelmer opiera swój dalszy rozwój są Rosja, Ukraina i Polska. W 2011 r. Zelmer odnotował 675 mln zł skonsolidowanych przychodów.

Rynek nieruchomości komercyjnych w stolicy

Warszawski rynek nieruchomości komercyjnych nadal wygląda obiecująco Według ekspertów CBRE, wiodącej światowej firmy doradczej w sektorze nieruchomości, wartość inwestycji w sektorze nieruchomości komercyjnych w pierwszych trzech kwartałach 2012 r. wyniosła w Polsce 1,5 miliarda euro. Biorąc pod uwagę wartość realizowanych obecnie transakcji, na koniec roku łączny wolumen inwestycji powinien osiągnąć 2 miliardy euro. Inwestorzy najczęściej zainteresowani są wynajętymi budynkami biurowymi o wysokim standardzie, w najlepszych lokalizacjach. Spośród wszystkich transakcji na rynku biurowym zrealizowanych w pierwszych trzech kwartałach, dziesięć największych stanowiło 30% ich łącznej wartości, z czego w samym trzecim kwartale największe transakcje to zakup Twarda Tower w Warszawie przez Europa Capital oraz nabycie dwóch biurowców przez Kulczyk Silverstein Properties. Wzrosła również znacząco wartość inwestycji w nieruchomości magazynowe. Przy ograniczonej dostępności aktywów najwyższej jakości, można się spodziewać większej aktywności inwestorów poszukujących okazji na średniej półce rynku. Stopy kapitalizacji dla najwyższej jakości aktywów komercyjnych utrzymują się na stabilnym poziomie i wynoszą 6,00% dla nieruchomości handlowych, 6,25% dla biurowych i 7,50% dla aktywów logistycznych. Zasoby powierzchni biurowej w Warszawie powiększyły się w trzecim kwartale 2012 r. o 56 000 m kw. i przekroczyły 3,7 miliona m kw. W ostatnim czasie oddano do użytku biurowiec Senator, a także dwie fazy Wilanów Office Park. W budowie jest dalsze 680 000 m kw. powierzchni biurowej, co czyni Warszawę jednym z największych placów budowy w Europie. Odsetek wolnych powierzchni biurowych wzrósł w ubiegłym kwartale średnio do 8,1%, z tym, że w lokalizacjach poza centrum było to 7,8%. W 2013 r. odsetek wolnych powierzchni może przekroczyć 10%, co może mieć istotny wpływ na stawki czynszu w najbardziej konkurencyjnych lokalizacjach. Wyjściowe stawki czynszu za najlepsze powierzchnie biurowe utrzymują się na stabilnym poziomie i wynoszą 25-27 euro/m kw./miesiąc w najlepszych budynkach w CBD, natomiast w lokalizacjach poza centrum 14-16 euro/m kw./miesiąc, przy czym efektywne stawki wynoszą do 30% mniej. W ostatnim kwartale podpisano umowy najmu na 157 700 m kw. powierzchni biurowej. Największe spośród nich to nowa centrala Asseco w Wilanów Office Park (20 400 m kw.), a także wstępna umowa najmu 12 400 m kw. powierzchni w nowo planowanym biurowcu przy Domaniewskiej 37c przez Pocztę Polską. “Chociaż warszawski rynek nieruchomości biurowych radzi sobie stosunkowo dobrze, głównym czynnikiem popytu jest dążenie najemców do obniżenia kosztów. Firmy starają się konsolidować swoje biura i poszukują nowych siedzib dla swoich centrali, które zapewniałyby większą elastyczność i niższy czynsz. W efekcie lokalizacje poza centrum cieszą się większą popularnością wśród najemców, a obrzeża centrum zyskują na popularności również dzięki bardziej zróżnicowanej ofercie” – powiedział Daniel Bienias, dyrektor działu powierzchni biurowych, CBRE w Polsce.

Nieruchomości inwestycyjne: ile potrzebujemy czasu

O ponad dwa tygodnie wydłużył się czas potrzebny do sprzedania nieruchomości inwestycyjnej na rynku wtórnym. To między innymi efekt wakacji, kiedy podpisywano umowy przedwstępne do sfinalizowanych w październiku transakcji. Sprzedawcy musieli też zaakceptować rekordowe obniżki cen. Przy negocjacyjnym stole nabywcom udało się wytargować średnio prawie 19 tys. zł. Proces sprzedaży rozbijany jest na dwa etapy: pierwszy – od wprowadzenia oferty do sprzedaży do zawarcia umowy przedwstępnej, a drugi – od podpisania umowy przedwstępnej do zawarcia umowy ostatecznej. Długość procesu sprzedaży traktujemy jako jeden z mierników nastrojów rynkowych. W uproszczeniu można przyjąć, że na rynku wzrostowym transakcje zawierane są szybciej, ze względu na presję ze strony kupujących, a na spadkowym (dane dotyczą tylko rynku wtórnego). W przypadku transakcji zakończonych w październiku, od daty ogłoszenia chęci sprzedaży do podpisania umowy ostatecznej mijało średnio 145 dni, czyli niespełna 21 tygodni. Wynik ten jest o 15 dni, czyli o ponad dwa tygodnie gorszy (wydłużenie procesu sprzedaży) niż w przypadku transakcji zakończonych we wrześniu (po weryfikacji). Według najnowszych danych, cały proces sprzedaży zajmuje więc między 4,5 a 5 miesięcy. Wynik ten jest wyraźnie gorszy od zweryfikowanych danych z ostatnich dwóch miesięcy i jednocześnie minimalnie gorszy od średniej z ostatnich 12 miesięcy (140 dni). Październikowe wydłużenie całego procesu sprzedaży jest przede wszystkim konsekwencją wydłużenia pierwszego etapu obejmującego okres od wprowadzenia oferty na rynek do podpisania umowy przedwstępnej. Czas potrzebny na znalezienie drugiej strony transakcji wydłużył się znacząco względem września, bo z 89 do 105 dni, czyli do 3,5 miesiąca, co może wiązać się z okresem wakacyjnym (dla umów sfinalizowanych w październiku, oferty wchodziły na rynek przeciętnie w czerwcu, a umowy przedwstępne były zawierane w sierpniu). Po raz ostatni ten etap sprzedaży trwał ponad 100 dni dla transakcji zakończonych w lutym br. (wtedy mieliśmy z kolei efekt grudnia).
Ostatnia szansa na „Rodzinę na Swoim” Nie zmieniła się natomiast długość drugiego etapu, który traktujemy w przybliżeniu jako czas potrzebny na znalezienie finansowania (kredyt, sprzedaż innych aktywów, zamknięcie lokat, itp.). Dla transakcji sfinalizowanych w październiku etap ten trwał średnio 41 dni, co jest wynikiem niemal identycznym, jak przed miesiącem. Jednocześnie w październiku znacząco obniżył się odsetek transakcji, w przypadku których nie została zawarta umowa przedwstępna, czyli najprawdopodobniej rozliczano się za gotówkę. Wzrost transakcji z udziałem finansowania bankowego można wiązać z ogromnym zainteresowaniem nabywców wygasającym programem „Rodzina na Swoim”, choć w przypadku rynku pierwotnego jego dostępność jest w wielu miastach praktycznie zerowa.