Jak Polska korzysta z Unii

Ile pieniędzy z UE Polska dostaje co roku? Parlament Europejski na swojej stronie internetowej udostępnia w interaktywnym serwisie dane dotyczące zysków krajów z uczestnictwa we Wspólnocie. W 2011 r. nasz kraj wchłonął 14,4 mld euro (ponad 56 mld zł). Aż 67 proc. tej kwoty to projekty finansowane w ramach funduszu spójności, a kolejne 30 proc. to dopłaty do rolnictwa. W tym samym czasie sami oddaliśmy do wspólnej kasy tylko 3,23 mld euro. Na pozostałe 2-3 proc. kwoty składają się projekty związane z badaniami, rozwojem i innowacyjnością w gospodarce. Z 14,44 mld euro aż 9,63 mld euro przeznaczono na projekty w ramach funduszu spójności. To oznacza, że m.in. do polskich samorządów trafia ok. 40 mld zł unijnej pomocy. Polska łącznie „wchłania” ok. 24 proc. wszystkich pieniędzy Unii z tego funduszu. Polskie rolnictwo, które pochłania 30 proc. naszych „zysków”, korzysta mimo wszystko z Unii mniej, niż ta część gospodarki w większości krajów członkowskich. W nich średnia podziału unijnego tortu wygląda tak, że aż 49 proc. wszystkich pieniędzy idzie na wspomaganie wsi. Łącznie polska wieś dostaje ok. 6,8 proc. unijnych wypłat dla rolnictwa, a więc tracia na nią co 14-te euro z unijnego skarbca. Polska bardzo mało korzysta tymczasem z możliwości rozwijania badań. Projekty związane z innowacyjnością w gospodarce stanowią zaledwie 50-tą część zysków absorbowanych przez nasz kraj, gdy tymczasem średnia unijna wynosi w tej „działce” aż 11 proc.
Van Rompuy: Nie ma co liczyć na mniejsze cięcia w budżecie UE Przy „wypłacie” z UE 14,4 mld euro w 2011 r., Polska wpłaciła do wspólnej kasy zaledwie 3,23 mld euro. Co ciekawe, w ramach tych wydatków znalazły się aż 183 mln euro wypłacone przez nasz kraj bezpośrednio Wielkiej Brytanii, która korzysta w UE z tzw. rabatu.
Brytyjski rabat to zniżka, jaką w latach 80-tych wywalczył gabinet Margaret Thatcher, która stwierdziła, że jej kraj wpłaca do kasy UE tyle pieniędzy, nie korzystając np. w zbyt zbyt dużym stopniu z dopłat w rolnictwie, że należy jej się jakiś „bonus”. Na rabat składają się wszystkie kraje Wspólnoty. Rocznie stanowi on kwotę ok. 6 mld euro i wzrasta lub maleje w zależności od wysokości budżetu Unii na dany rok.

Ogólnopolska akcja liczenia bezdomnych

Z inicjatywy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w nocy z czwartku na piątek przeprowadzono ogólnopolską akcję liczenia bezdomnych. Określenie ich liczby ma pomóc gminom w podjęciu konkretnych działań związanych ze zjawiskiem bezdomności. Jak poinformowało biuro prasowe Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, sprawozdania z działań podejmowanych na rzecz bezdomnych, w tym z akcji liczenia – przesyłane będą do resortu do 26 kwietnia. Według biura prasowego MPiPS w badanie zaangażowano wszystkie dostępne służby, m.in. centra zarządzania kryzysowego, policję, straż gminną i miejską, pracowników ośrodków pomocy społecznej i placówek noclegowych dla bezdomnych. W trakcie badania konieczna była ścisła współpraca wszystkich służb, stała wymiana informacji odnośnie aktualnych map grupowania się bądź przebywania osób bezdomnych. Informacje o osobach bezdomnych były zbierane m.in. w ogrzewalniach, noclegowniach, schroniskach, domach dla osób bezdomnych, hostelach, szpitalch, hospicjach, zakłady karnych, aresztach śledczych, izbach wytrzeźwień, pogotowiach socjalnych oraz takich miejscach jak m.in. pustostany, altanki działkowe. W ankiecie przygotowanej przez MPiPS zawarte zostały konkretne pytania, m.in. o wiek, czas bycia osobą bezdomną, płeć, wykształcenie i źródła dochodów. „Z pewnością informacja, jaka liczba osób bezdomnych przebywa na terenie danej gminy, da gminom niezwykle cenną informacją, która będzie podstawą do podejmowania konkretnych już decyzji, np. decyzji o wybudowaniu noclegowni czy domu dla osób bezdomnych, prowadzenie odpowiedniej polityki mieszkaniowej itp. Informacja na temat osób bezdomnych na terenie gminy może dać podstawę do uwzględnienia problemu bezdomności w gminnych strategiach rozwiązywania problemów społecznych” – uważa MPiPS. Jak poinformowało biuro prasowe MPiPS, w 2010 roku liczba osób bezdomnych w całym kraju przekroczyła 43 tys. osób, a najwięcej odnotowano w województwie mazowieckim – 7555 osób. Badanie liczby osób bezdomnych przeprowadzane będzie systematycznie co dwa lata w miesiącach zimowych.

Koniec zmów cenowych

Resort budownictwa przygotował projekt przepisów, który ma przeciwdziałać zmowom cenowym w przetargach na zakup nieruchomości Skarbu Państwa i samorządów. Zgodnie z nim wadium ma być wyższe, a stający do pierwszego przetargu mają ryzykować utratą jego połowy. Zmiany zaproponowane przez Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej (MTBiGM), dotyczyłyby rozporządzenia z 2004 r., które reguluje zasady przeprowadzania przetargów na sprzedaż nieruchomości publicznych, czyli należących do samorządów lub Skarbu Państwa. Celem zmian jest eliminacja tzw. zmów przetargowych. Często się zdarza bowiem, że wszyscy uczestnicy pierwszego przetargu wstrzymują się od zaoferowania wyższej ceny, niż cena wywoławcza, po to, aby organizator musiał ogłosić drugi przetarg, na którym cena wywoławcza będzie niższa. Zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami cena wywoławcza w drugim przetargu może wynosić nawet i połowę wartości sprzedawanej nieruchomości. Z tego powodu resort zaproponował dwie zmiany. Pierwsza ma polegać na tym, że jeżeli żaden z uczestników przetargu nie zaoferuje wyższej ceny, niż cena wywoławcza, to organizator przetargu zatrzyma połowę wniesionego przez każdego z nich wadium. Słowem, stający do przetargu będzie ryzykować utratą połowy wadium. Druga zmiana zmierza do podwyższenia dopuszczalnej maksymalnej wysokości wadium z 20 proc. do 30 proc. ceny wywoławczej. Na proponowanych zmianach ucierpią też gazety. Aby obniżyć koszty ogłoszeń o przetargach, MTBiGM zaproponowało, by w prasie drukowanej były publikowane tylko zwięzłe informacje o ogłoszeniu przetargu. Natomiast pełna treść ogłoszenia o przetargu ma być publikowana jedynie w siedzibie właściwego urzędu oraz na jego stronach internetowych. Zdaniem ministerstwa nie wpłynie to na dostępność informacji o przetargach, bo już dziś zdecydowana większość zainteresowanych kupnem szuka informacji w internecie oraz na tablicach ogłoszeniowych w urzędach, a nie w gazetach. Nowelizacja rozporządzenia trafi pod obrady Rady Ministrów. Przed wejściem w życie musi zostać ogłoszona w Dzienniku Ustaw.

Gdzie najtańsze mieszkania?

Mieszkania o najniższych cenach to powszechnie poszukiwany towar na rynku nieruchomości. Już wiadomo, gdzie na koniec 2012 r. deweloperzy oferowali najtańsze mieszkania w skali całego miasta. Jak pokazały wyniki monitoringu, w każdym z analizowanych miast można już było znaleźć mieszkania w cenach poniżej 3 tys. zł/m kw. Jego wyniki potwierdziły również, iż w poszukiwaniu najbardziej atrakcyjnych cenowo ofert nie warto ograniczać się wyłącznie do dzielnic postrzeganych jako najtańsze. W niektórych przypadkach najtańsze w skali całego miasta mieszkania oferowane były w peryferyjnych lokalizacjach dzielnic, cieszących się generalną opinią jednych z droższych. Rynkiem o największej rozpiętości cenowej jest Warszawa. O ile w centrum bez problemu możemy znaleźć ceny przekraczające kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy zł za m kw., o tyle w peryferyjnych dzielnicach można znaleźć oferty mieszkań w cenach poniżej 5 tys. zł/m kw. Najtańsze mieszkania w końcówce ubiegłego roku oferowane były na terenie Białołęki. Można tam bowiem było znaleźć jedno mieszkanie w cenie 3 500 zł/m kw. W Krakowie, gdzie ceny nieruchomości należą także do bardzo wysokich, najmniej zapłacić można było za mieszkanie w Podgórzu. W ofercie działających tam deweloperów znajdowały się bowiem lokale w cenie nieznacznie poniżej 4 tys. zł/m kw. Co istotne, minimalna cena w Krakowie okazała się w analizowanym okresie najwyższa w gronie porównywanych miast. Tańszy m kw. mieszkania można było kupić nawet w stolicy. Tymczasem we Wrocławiu najniższa cena odnotowana została w uznawanej za atrakcyjną dzielnicy Krzyki. W Gdańsku po najtańsze oferty należało udać się do południowej części miasta. Jeden z działających w tamtym rejonie deweloperów zaproponował cenę nawet poniżej poziomu 3 tys. zł/m kw. Z kolei w Poznaniu najtańsze mieszkania zaoferował deweloper działający w Jeżycach. W Łodzi dzielnicą z najtańszym mieszkaniem okazało się Polesie, a w Katowicach najniższą cenę konkretnego lokalu odnotowano na terenie Zespołu dzielnic zachodnich. Pomimo atrakcyjnej ceny, kuszącej potencjalnych klientów, nierzadko okazuje się, iż najtańsze w skali miasta mieszkania nie zawsze szybko znajdują swoich nabywców. Niska cena wynika przecież z cech danej nieruchomości, których kupujący po głębszym zastanowieniu często nie są w stanie zaakceptować.

Decyzja RPP oznacza niższe raty leasingowe

Decyzja RPP to dobra informacja dla polskich firm – oznacza niższe raty leasingowe Rada Polityki Pieniężnej obniżyła w lutym stopy procentowe o 0,25 pkt. proc. Główna, od 7 lutego, będzie wynosiła 3,75 proc. Taką decyzję z zadowoleniem przyjęły polskie instytucje finansowe, w tym firmy leasingowe. W związku z tym, leasingobiorcy, może jeszcze nie w lutym, ale już w marcu, skorzystają na kolejnej, czwartej z rzędu, obniżce stóp procentowych, i będą płacić niższe raty leasingowe. Warto podkreślić, że tańsze finansowanie obejmie zarówno klientów, którzy już korzystają z usług leasingodawców, jak i firm, które dopiero w marcu zdecydują się na sfinansowanie swoich inwestycji leasingiem. W tym zakresie na rynku panuje jednak dość duża różnorodność stosowanych rozwiązań. Niektórzy leasingodawcy podwyższają oprocentowanie swoim klientom, jeśli WIBOR rośnie, natomiast gdy WIBOR spada (tak jak w ostatnich miesiącach), to oprocentowanie nie jest już obniżane. Pozytywnym skutkiem kolejnej obniżki stóp procentowych powinno być także zwiększenie dostępności finansowania, jako efekt łagodniejszej oceny zdolności kredytowej potencjalnego leasingobiorcy. Wynika to z tego, że oprocentowanie leasingu wpływa bezpośrednio na wysokość opłat leasingowych. W konsekwencji im niższy łączny koszt leasingu, tym mniej klient musi ostatecznie zapłacić, ponieważ poziom ponoszonych opłat wpływa na zdolność kredytową. To też oznacza, że w „kasie” firmy pozostaje więcej funduszy na kolejne inwestycje. Stąd decyzję RPP odbieramy z zadowoleniem, ponieważ ułatwia ona zarówno udzielanie jak i uzyskanie finansowania, w tym leasingu. W kolejnych miesiącach oczekujemy utrzymania przez Radę Polityki Pieniężnej trendu łagodzenia polityki pieniężnej, która pozytywnie wpływa na spadek inflacji oraz produkcję i sprzedaż w naszym kraju.

PKP SA sprzeda kilkadziesiąt nieruchomości

PKP SA we Wrocławiu planują do końca bieżącego roku sprzedać kilkadziesiąt nieruchomości w województwie dolnośląskim. Ostatnio PKP SA sprzedały nieruchomość w centrum Wrocławia za 12,6 mln zł.  Jak poinformował w czwartek Bartłomiej Sarna, rzecznik prasowy dolnośląskiej PKP SA, w tym roku w ofercie PKP SA na Dolnym Śląsku pojawi się kilkadziesiąt nieruchomości z Wrocławia czy Legnicy. „Z pewnością dużym zainteresowaniem inwestorów będzie cieszyła się nieruchomość przy ul. Suchej w samym centrum Wrocławiu o powierzchni 1,26 ha. Jest ona położona w niezwykle atrakcyjnej i przeżywającej boom inwestycyjny okolicy, zlokalizowanej przy Dworcu Głównym PKP, PKS i węzła przesiadkowego komunikacji miejskiej” – mówił rzecznik. Dodał, że inwestor będzie mógł na działce wybudować kompleks hotelowo-biurowo-usługowy. Ponadto, w tegorocznej ofercie sprzedażowej we Wrocławiu znajdą się np. nieruchomości przeznaczone pod budownictwo mieszkaniowe wielorodzinne na wrocławskich Kuźnikach. Na sprzedaż zostanie wystawiona też m.in. prawie 1,5-hektarowa nieruchomość w Legnicy. „Położona w ścisłym centrum miasta w sąsiedztwie dworca kolejowego” – mówił Sarna. Kolej planuje także sprzedaż terenu o powierzchni 1,38 ha w Świebodzicach. Nieruchomość może być przeznaczona pod zabudowę mieszkaniową bądź usługową. Niewątpliwym atutem tej lokalizacji jest bliskość trasy tranzytowej z Wałbrzycha do Strzegomia.
PKP nie chce ujawnić spodziewanych kwot z zysku. „Kwoty będziemy podawać dopiero w chwili ogłaszania przetargu” – mówił rzecznik.

Sieci na klientach

Skończył się program Rodzina na Swoim, trudno o kredyty na zakup mieszkań, a ludzie bojąc się kryzysu i czekając na dalszy spadek cen, odkładają decyzje o kupnie nieruchomości. Firmy, które budują mieszkania, robią wszystko, żeby sprzedawać ich jak najwięcej. Rusza fala promocji. Ronson oferuje dopłaty do kredytów dla tych osób, które będą zainteresowane kupnem mieszkania w Poznaniu. Spółka przez półtora roku będzie spłacała za nich odsetki. W ten weekend z promocją obejmującą ok. 200 mieszkań w sześciu projektach rusza JW. Construction. Deklaruje, że upusty będą sięgać nawet 76 tys. zł. Z wartymi kilka tysięcy złotych bonami na zakupy w jednej z sieci marketów budowlanych wróci też na rynek Atal. W lutym ma je zaoferować kupującym mieszkania w Łodzi, a wiosną w innych miastach. Jeszcze w tym miesiącu z własnym programem dofinansowania zakupu nowego mieszkania ma też ruszyć Robyg. Analityków taki wysyp promocji nie dziwi. – Spółki chcą w ten sposób zneutralizować spadek sprzedaży – ocenia Maciej Krefta, analityk Millennium DM. Według niego jedynym czynnikiem mogącym wzmocnić popyt są obecnie spadające stopy procentowe. – To jednak za mało, aby branży udało się w tym roku utrzymać sprzedaż na poziomie 2012 r. – twierdzi. Doniesienia o styczniowych wynikach deweloperów są zaskakująco dobre. Marvipol sprzedał np. 44 mieszkania w porównaniu z 26 przed rokiem, a Ronson 26 wobec 16 w styczniu 2012 r. Analitycy studzą jednak optymizm. – To nie musi być dobry prognostyk dla całego rynku. Oferta Ronsona plasuje się wyżej niż mieszkania popularne, które stanowią większość – wskazuje analityk z jednego z domów maklerskich. Także w Marvipolu sprzedaż napędzały lokale ze średniej i wyższej półki, przy stabilnych wynikach segmentu ekonomicznego. O tym, że 2013 r. będzie rokiem promocji mieszkań, jest przekonana Katarzyna Kuniewicz, dyrektor w firmie Reas monitorującej rynek. – Deweloperzy uruchamiają je zwykle wtedy, kiedy chcą wypromować konkretną inwestycję lub wspomóc sprzedaż, aby zrealizować założone plany – mówi Kuniewicz. Promocje to jednak też sposób na maskowanie obniżek cen. – Deweloperzy starają się unikać oficjalnego cięcia, żeby nie przyzwyczajać klientów do niższych poziomów cen – mówi Maciej Krefta.

Metr nieruchomości a pączki

Polacy mogą dziś zjeść ponad 96 milionów pączków, wydając na ten cel 145 mln zł. To tyle, ile kosztuje 458 dwupokojowych mieszkań w Warszawie, czy 971 „dwójek” w Katowicach. W wyniku spadku cen nieruchomości wzrosła „siła nabywcza” pączka względem mieszkania. Nie jest to jednak wynikiem wzrostu ceny pączków, ale spadku wartości mieszkań. Drożdżowy delikates kosztuje mniej więcej tyle samo, co przed rokiem, czyli przeważnie od 1,60 do 2,20 zł za sztukę. Z drugiej strony w hipermarketach pączka można mieć już za cenę kilkudziesięciu gorszy. Uśredniając te informacje można w dużym uproszczeniu przyjąć, że za przeciętnego pączka trzeba zapłacić 1,50 zł. Nie jest to wygórowana cena za szczęście przez cały rok. Jak bowiem wieść gminna niesie właśnie, taki los czeka osobę, która odda się w ten szczególny czwartek konsumpcji przynajmniej jednego drożdżowego przysmaku. Jak się jednak okazuje statystyczny Polak dba o pomyślność z nawiązką. Jak informuje Wikipedia, w trakcie tłustego czwartku zjadamy przeciętnie 2,5 pączka. Biorąc ponadto pod uwagę dane GUS o liczbie ludności (najświeższe pochodzą z 31 grudnia 2011 roku) można przyjąć, że dziś zostanie zjedzonych przynajmniej 96,3 milionów pączków. Na te drożdżowe delikatesy Polacy wydać dziś mogą więc aż 144,5 miliony złotych! Przed rokiem wydatki można było oszacować na 143 mln, a w 2011 roku 134 mln złotych. W tym samym czasie ceny mieszkań spadły o około 12 proc. Po raz drugi więc wzrosła siła nabywcza pączka względem mieszkania. W efekcie kwota wydana dziś na konsumpcję pączków wystarczyłaby na zakup od 458 mieszkań dwupokojowych w Warszawie do 971 „dwójek” w Katowicach. Rok temu byłoby to odpowiednio 406 i 883 mieszkań, a dwa lata temu 360 i 784 „dwójek”.

Co miesiąc niższa rata

Rada Polityki Pieniężnej znów obniżyła stopy procentowe. O ile w praktyce wzrośnie zdolność kredytowa, a o ile spadną raty? – Już czwarty miesiąc z rzędu Rada Polityki Pieniężnej obniża stopy procentowe. To z pewnością powód do zadowolenia dla tych, którzy spłacają kredyty hipoteczne w złotych. Każda obniżka o 0,25 pkt proc. powoduje bowiem, że rata kredytu w wysokości 300 tys. zł na 30 lat spada o niecałe 50 zł. Teoretycznie więc dokonane już obniżki spowodowały spadek raty z 1847 zł do 1657 zł – wylicza Jarosław Sadowski, główny analityk firmy  Expander. W praktyce jednak u części kredytobiorców raty spadły jeszcze bardziej, a u części nadal pozostają wysokie. Większe spadki rat wynikają z tego, że oprocentowanie kredytów hipotecznych nie zależy bezpośrednio od stóp NBP, lecz od stawki WIBOR. Tymczasem WIBOR 3M spadł od końca sierpnia już o 1,2 pkt proc. Części kredytobiorców rata spadła więc o ok. 230 zł. – Spadek odczuła jednak tylko część kredytobiorców, gdyż banki z różną częstotliwością aktualizują oprocentowanie kredytów. Najczęściej robią to raz na trzy miesiące. Ci kredytobiorcy, których dotyczą takie zasady odczuli więc tylko część obniżek. Są jednak banki (np. klienci ING), którzy aktualizacje mają co miesiąc. Są również takie instytucje (jak np. BGŻ), gdzie zmiany oprocentowania są wykonywane tylko raz na 6 lub 12 miesięcy. W rezultacie część kredytobiorców może czekać na spadek wysokości raty jeszcze kilka miesięcy  – podkreśla Jarosław Sadowski. Dodaje, że niższe oprocentowanie kredytów wpływa nie tylko na spadek raty, ale także na wzrost zdolności kredytowej. Z wyliczeń Expandera wynika, ze gdyby banki nie zmieniały marż i nie zaostrzały polityki kredytowej, to spadek oprocentowania o 1,2 pkt proc. spowodowałby wzrost dostępnej kwoty kredytu o ok. 42 tys. zł (z 300 tys. zł do 342 tys. zł). – Część banków podwyższyło jednak marże. Dodatkowo z danych NBP wynika, że w ostatnich miesiącach 2012 r. banki zaostrzały politykę kredytową. Faktyczny wpływ niższych stóp na zdolność kredytową jest więc nieco mniejszy – zwraca uwagę  główny analityk Expandera.

Polska gospodarka potrzebuje tańszego pieniądza

Polska gospodarka potrzebuje dostępu do tańszego pieniądza, w związku z tym Rada Polityki Pieniężnej powinna dalej obniżać stopy procentowe – uważają ekonomiści. Ich zdaniem inflacja nie jest obecnie problemem, a tańszy kredyt pozwoli rozkręcić gospodarkę. W środę RPP zdecyduje o stopach procentowych Narodowego Banku Polskiego. Ekonomiści, z którymi rozmawiała PAP spodziewają się obniżki 25 punktów bazowych, czyli 0,25 proc. Stopy procentowe mają zarówno kluczowy wpływ na inflację, jak i kondycję gospodarki, która w Polsce w drugim półroczu 2012 r. wyraźnie spowolniła. GUS oszacował, że w ub. r. PKB wzrosło o 2 proc., podczas gdy rząd założył wzrost w wysokości 2,5 proc. Decyzje RPP przekładają się przede wszystkim na dostęp do pieniądza i koszt kredytu – im wyższe stopy tym trudniejszy dostęp do finansowania i droższe kredyty, ale i wyżej oprocentowane depozyty. Spadające stopy obniżają cenę pieniądza, powodują, że kredyt jest tańszy i bardziej dostępny, a to z kolei pobudza konsumpcję i inwestycje przedsiębiorstw. „Firmy mające dostęp do tańszego kredytu chętniej inwestują, bo dzięki taniemu finansowaniu zwrot z inwestycji nie musi być bardzo wysoki. Napędza się popyt oraz wzrost gospodarczy, co zwiększa zapotrzebowanie na ręce do pracy, spada bezrobocie. (…) Pracownicy chcieliby więcej zarabiać, więc pojawia się presja płacowa” – wyjaśniła główna ekonomista Raiffeisen Banku Marta Petka-Zagajewska. Ponieważ bezrobocie spada, pracownikom udaje się wywalczyć podwyżki. Wynikające z podwyżek pensji dodatkowe koszty firmy wliczają w ceny oferowanych przez siebie produktów. Ceny podnoszą też sprzedawcy, którzy zauważają, że konsumenci i tak są skłonni zapłacić więcej. Wzrost cen (inflacja) powoduje, że pracownicy oczekują podniesienia płac, które zrekompensowałoby im spadającą wartość pieniądza – w ten sposób nakręca się spirala inflacji. Zdaniem ekonomistów teraz zagrożenia inflacją nie ma i RPP może obniżać stopy procentowe. Petka-Zagajewska powiedziała, że walka z inflacją jest, co prawda celem nadrzędnym RPP, ale bank centralny w swoich zadaniach ma też wpisane, iż powinien dbać o wzrost gospodarczy – pod warunkiem, że realizacja tego celu nie będzie zagrażała inflacji.

Rynek nieruchomości komercyjnych w Polsce

Rynek biurowy w Polsce należy do grupy najmłodszych rynków w Europie. Na przestrzeni ostatnich 20 lat rynek biurowy w stolicy stał się największym i najbardziej rozwiniętym rynkiem biurowym w Polsce. W 2000 roku Warszawa mogła już poszczycić się powierzchnią biurową dobrej klasy. Podaż była wystarczająca na ówczesne potrzeby i w efekcie czynsze poszły znacznie w dół, zaś deweloperzy kusili potencjalnych najemców np. wakacjami czynszowymi (rent-free) oraz wykończeniem wnętrz (fit-out). Przez długi czas nieruchomości komercyjne powstawały wyłącznie w Warszawie. Rozwój rynku biurowego w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku, a następnie w innych większych miastach Polski rozpoczął się na dobre dopiero w minionej dekadzie, wraz z inwestycjami m.in. w sektorze BPO. Wskaźnik koniunktury w budownictwie w I kwartale 2013 r. ponownie spadł, co oznacza, że oceny branży budowlanej są gorsze od ocen gospodarki. Prognozy są natomiast mniej pesymistyczne od ocen obecnej sytuacji – podał w poniedziałek w komunikacie Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH.  Polska ma szybko rozwijającą się gospodarkę, duży rynek zbytu, rosnącą siłę nabywczą obywateli, coraz lepiej wykształcone społeczeństwo, a w dodatku jest od 01.05.2005 członkiem Unii Europejskiej, Wstąpienie do UE roku przyczyniło się do zmiany postrzegania Polski przez inwestorów. Wraz z rozwojem polskiej gospodarki następowała zmiana wizerunku kraju, zwłaszcza wśród zagranicznych inwestorów, którzy zaczęli postrzegać Polskę, jako atrakcyjną lokalizację z uwagi na dostępność dobrze wykształconej siły roboczej.Polska jest najbardziej atrakcyjnym krajem w Europie Środkowo – Wschodniej. Według Działu Badań i Analiz Emmerson, dzięki wzrostowi łącznej wartości inwestycji w nieruchomości do około 2,7 mld euro w 2012 r. udział Polski w wartości wszystkich transakcji w regionie przekroczył 70 proc.
W 2013 roku podaż nowoczesnej powierzchni biurowej w Warszawie dochodzi już niemal do 4 mln m kw., co stawia stolicę Polski w gronie dobrze rozwiniętych miast europejskich średniej wielkości, ale liczba ta wciąż nie wydaje się wystarczająca, biorąc pod uwagę wielkość kraju. Co roku najemców zmienia ok. 500 tysięcy m kw. powierzchni biurowej. To przyzwoity wynik, świadczący o dynamicznym rozwoju biznesu: jedne firmy zwiększają powierzchnię, inne przenoszą się do nowszych obiektów, jeszcze inne poszukują nowych lokalizacji. Kolejne nowe budynki biurowe uzyskują certyfikaty ekologiczne, które „zaświadczają” o najwyższym poziomie technologicznym inwestycji. Potencjalny najemca ma obecnie bardzo bogaty wybór nieruchomości w Warszawie: od najbardziej prestiżowych obiektów w ścisłym centrum do licznych budynków w biznesowych dzielnicach Powiśle, Mokotów i Woli. Po uruchomieniu centralnego fragmentu II linii metra Powiśle jak i Wola mają szansę stać się kolejnymi, prestiżowymi dzielnicami biznesowymi Warszawy.

Zmiany w kodeksie pracy

Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks pracy oraz ustawy o związkach zawodowych – poinformowało Centrum Informacyjne Rządu w komunikacie. Nowe przepisy realizują zapowiadane przez premiera Donalda Tuska w tzw. II expos, postulaty dotyczące zmian w organizacji czasu pracy. Ministerstwo sprawiedliwości USA wystąpiło z pozwem cywilnym przeciwko agencji ratingowej Standard & Poor’s, domagając się od niej 5 mld dolarów tytułem strat, jakie ponieśli z jej winy inwestorzy – poinformował we wtorek na konferencji prasowej szef resortu Eric Holder. Ministerstwo Finansów w czwartek, 7 lutego zaoferuje obligacje PS0418 oraz WZ0117 łącznie za 4,0-6,0 mld zł – poinformował resort we wtorkowym komunikacie. Według stanu na 31 stycznia 2013 r. z tytułu wykupu i obsługi złotowych SPW na krajowy rynek wypłynie kwota 87,8 mld zł, a z tytułu środków przekazanych OFE dodatkowo 10,6 mld zł – poinformowało Ministerstwo Finansów w komunikacie. Poziom długu krajowego na koniec stycznia 2013 r. wyniósł 535,5 mld zł wobec 526,1 mld zł na koniec 2012 roku – poinformowało we wtorek Ministerstwo Finansów w komunikacie. W wyniku konsolidacji zarządzania płynnością sektora publicznego na koniec stycznia zgromadzono środki w wysokości 29,2 mld zł, z czego w depozytach terminowych 25,7 mld zł oraz w depozytach typu O/N 3,5 mld zł – poinformowało Ministerstwo Finansów w piątkowym komunikacie. Według stanu na 31 stycznia 2013 r. wartość środków przekazywanych w lutym z budżetu z tytułu wykupu i obsługi SPW wynosi 2,2 mld zł, a transferów do OFE 0,8 mld zł – poinformowało Ministerstwo Finansów w komunikacie. Według danych na koniec stycznia, w 2013 roku do wykupu pozostaje dług o wartości nominalnej 82,4 mld zł – poinformowało w komunikacie Ministerstwo Finansów. Przychody z prywatyzacji po styczniu 2012 roku wyniosły 889,67 mln zł, a wpływy z dywidend 91,05 mln zł – podał resort skarbu w przysłanym PAP komunikacie. Spready kredytowe CDS polskich pięcioletnich obligacji skarbowych wyniosły w poniedziałek 91,40 punktów bazowych, wobec 90,38 punktów bazowych na koniec poprzedniego tygodnia. Kompromis w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE „jest na horyzoncie”, ale musi być „rozsądny” – ocenił we wtorek prezydent Francji Francois Hollande w trakcie swojego wystąpienia w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Wskaźniki makroekonomiczne w Polsce

Polska w grudniu 2012 roku nie wypełniała ani kryterium stabilności cen, ani kryterium stóp procentowych – wynika z lutowego numeru „Monitora konwergencji nominalnej”, opracowanego przez Ministerstwo Finansów. Wskaźnik zmienności kursu złotego ERV względem euro wzrósł w styczniu 2013 r. w ujęciu miesięcznym do 6,1 z 4,6 w grudniu 2012 r., a w ujęciu kwartalnym do 5,7 z 5,0 – wynika z lutowego numeru „Monitora konwergencji nominalnej”, opracowanego przez Ministerstwo Finansów. Sprzedaż detaliczna w Polsce w grudniu 2012 roku spadła o 0,7 proc. rdr po spadku o 2,7 proc. rdr w listopadzie, zaś w ujęciu miesięcznym wzrosła o 2,2 proc. – podał we wtorek Eurostat. Sprzedaż detaliczna w strefie euro w grudniu 2012 r. w ujęciu miesiąc do miesiąca spadła o 0,8 proc., a miesiąc wcześniej spadła o 0,1 proc., po korekcie – poinformował Eurostat, biuro statystyczne Unii Europejskiej, w komunikacie. Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze usług w Wielkiej Brytanii, przygotowywany przez Chartered Institute of Purchasing and Supply i Markit Economics, wyniósł w styczniu 2013 roku 51,5 pkt. wobec 48,9 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca – podano w wyliczeniach Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze usług strefy euro, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł w styczniu 2013 r. 48,6 pkt. wobec 47,8 pkt. w poprzednim miesiącu – podano końcowe wyliczenia. Indeks PMI composite w strefie euro, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł w styczniu 2013 r. 48,6 pkt. wobec 47,2 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca – podano końcowe wyliczenia.
Indeks PMI określający koniunkturę w sektorze usług Niemiec, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł w styczniu 2013 roku 55,7 pkt. wobec 52,0 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca – podano końcowe wyliczenia. Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze usług Francji, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł w styczniu 2012 roku 43,6 pkt. wobec 45,2 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca – podano końcowe wyliczenia. Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze usług Chin, wyniósł w styczniu 2013 roku 54,0 pkt. wobec 51,7 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca – podano w wyliczeniach HSBC Holdings i Markit Economics. Wskaźnik aktywności w usługach w USA spadł w styczniu i wyniósł 55,2 pkt. – podał Instytut Zarządzania Podażą (ISM). W USA wskaźnik optymizmu w gospodarce IBD/TIPP wzrósł w lutym do 47,3 pkt. wobec 46,5 pkt. przed miesiącem – opublikowały Investors Business Daily oraz TechnoMetrica Institute of Policy and Politics.

Jak kosztowny jest kredyt

W styczniu nastąpił gwałtowny wzrost barometru dla kredytów hipotecznych zaciągniętych w europejskiej walucie – W styczniu 2013 roku odczyt barometru dla kredytów hipotecznych w złotych wyniósł  550 punktów. To wynik o 7 punktów niższy w porównaniu z poprzednim miesiącem. Rada Polityki Pieniężnej już po raz trzeci obniżyła bowiem stopy procentowe (każdorazowo o 25 pkt bazowych). Ponadto słabe dane napływające z polskiej gospodarki wskazują, że na najbliższych posiedzeniach RPP może przegłosować kolejną obniżkę stóp procentowych. Te oczekiwania już od miesięcy wpływają na spadającą stopę WIBOR, wraz z którym obniża się oprocentowanie kredytów hipotecznych zaciągniętych w złotych oraz raty i salda tych zobowiązań. Ten efekt już od pół roku jest widoczny w odczytach. W styczniu nastąpił gwałtowny wzrost barometru dla kredytów hipotecznych zaciągniętych w europejskiej walucie  z 576 punktów w grudniu ubiegłego ub.r. do 608 punktów w styczniu br. Warto dodać, że taki odczyt jest najwyższy od początku istnienia barometru. Złożyły się na niego dwa czynniki. Pierwszym jest osłabiający się złoty. Pod koniec stycznia odczyt kursu euro do złotego wyniósł 4,17 zł wobec 4,07 zł w ostatnim miesiącu 2012 roku. I choć osłabienie złotego ma wpływ na wzrost średniego kosztu takiego kredytu, to jednak nie było czynnikiem decydującym w tym miesiącu. Ważny powód to wycofanie się Deutsche Banku z udzielania kredytów hipotecznych w tej walucie. Obecnie już tylko sześć banków oferuje modelowy kredyt w euro, więc wycofanie się jednego banku gwałtownie zaburzyło średni koszt takiego kredytu.

Co z bajką w Grodzisku

Holenderska spółka, która miała budować park rozrywki pod Warszawą, odpisuje 100 mln EUR i chce dochodzenia w sprawie nieprawidłowości w polskim oddziale, zawieszając jednocześnie jego zarząd. Tymczasem Adventure World Warsaw uspokaja. Royal Imtech taniał w poniedziałek na giełdzie w Amsterdamie nawet o 50 proc., najmocniej wśród wszystkich notowanych tam spółek. To skutek informacji o odpisie wartości polskich projektów i prawdopodobnej rezygnacji z dywidendy za 2012 rok. W wydanym rano komunikacie Royal Imtech podał, że uderzyły w niego „brak finansowania największego klienta w Polsce oraz możliwe nieprawidłowości dotyczące projektów Imtech w Polsce”. Holenderska spółka informuje, że nie jest w stanie przedstawić raportu finansowego za 2012 rok, dlatego jego publikacja planowana na 5 lutego nie odbędzie się. Na nieokreślony późniejszy termin przełożono również zwołane wcześniej na 3 kwietnia walne. Spółka spodziewa się, że nie wypłaci dywidendy za 2012 rok. – Odpis wysokości co najmniej 100 mln  EUR wiąże się z trzema projektami Adventure World Warsaw i jednym projektem dotyczącym bioelektrowni, także w Polsce. Łączna wartość tych projektów wynosiła 757 mln EUR – głosi komunikat. W lipcu ubiegłego roku Puls Biznesu informował, że Imtech będzie wykonawcą parku rozrywki Adventure World Warsaw.  Holendrzy ogłosili wówczas, że podpisali kontrakt z firmą Las Palm. Park rozrywki Adventure World Warsaw miał powstać w Grodzisku Mazowieckim. Podawano wówczas, że wartość kontraktu to 620 mln   EUR. – Kontrakt obejmuje generalne wykonawstwo, w tym całokształt konstrukcji oraz realizację wszystkich instalacji mechanicznych i elektrycznych, a także zarządzanie podwykonawcami mianowanymi – informował w lipcu 2012 roku Imtech. – Ze smutkiem przyjmujemy ostatnie informacje dotyczące wewnętrznych problemów spółek grupy kapitałowej Imtech obejmujących zawieszenie w obowiązkach członków zarządu Imtech Polska i doniesienia o postępowaniu w sprawie nieprawidłowości w tejże spółce. Nie powinno dziwić, że budowa parku rozrywki Adventure World Warsaw, która jest wymieniona w powołanej wyżej informacji prasowej, nie doprowadziła jeszcze do pozyskania długoterminowego finansowania projektowego. Pomimo tego, że park AWW cieszy się wsparciem organów administracji publicznej i jasnym jest, że budowa parku jest atrakcyjnym projektem inwestycyjnym, w którym dojdzie do wydania właściwych pozwoleń na budowę jeszcze w lutym 2013 roku, proces budowlany w fazie project development jest prowadzony przy użyciu finansowania pochodzącego od wspólników. Zważywszy, że faza project development winna zostać zakończona jeszcze w tym miesiącu, zarząd AWW jest przekonany, że długoterminowe finansowanie zostanie pozyskane nie później niż w drugim kwartale 2013 roku. W chwili obecnej sytuacji stało się jasne, że sytuacja spółek grupy Imtech nie pozostanie bez wpływu na budowę parku rozrywki AWW. Niemniej jednak, zarząd AWW pozostaje przekonanym, że spółka Imtech Polska będzie prawidłowo wykonywała obowiązki generalnego wykonawcy w związku z budową parku AWW i oferuje wszelkie niezbędne wsparcie w postępowaniu dotyczącym wyjaśnienia nieprawidłowości, które zostały ogłoszone w odniesieniu do spółki Imtech Polska – czytamy w oświadczeniu.

Czerwona Torebka przejmie Merlin.pl

Czerwona Torebka to dynamicznie rozwijająca się ogólnopolska sieć pasaży handlowych skupiających punkty usługowe i handlowe. Pasaże Czerwonej Torebki pełnią rolę centrów wygodnych zakupów. Oferta handlowa obiektów skierowana jest do konsumentów poszukujących dobrych jakościowo towarów i usług w atrakcyjnych cenach, dla których istotną cechą jest szybkość i wygoda zakupów w pobliżu miejsca zamieszkania. Niedawno spółka poinformowała, że w najbliższym czasie prowadzone będzie badanie due diligence przejmowanego podmiotu, a następnie zamierza wystąpić do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z wnioskiem o zgodę na koncentrację. „Zgodnie z wstępnymi ustaleniami akcjonariusze Merlin.pl, w zamian za posiadane akcje, które wniosą aportem do Czerwona Torebka S.A. otrzymają akcje w podwyższonym kapitale zakładowym spółki Czerwona Torebka S.A.”, głosi komunikat. Sklep Merlin.pl poprzez platformę dla handlu detalicznego Czerwona Torebka, zyska możliwość szybkiej rozbudowy sieci nawet do 4.500 punktów odbioru osobistego. Jak zapewnia firma, ma to sprawić, że Merlin  uniknie wysokich kosztów pozyskiwania atrakcyjnych lokali z rynku nieruchomości i wyraźnie zwiększy dotarcie do klientów detalicznych. Akcje Czerwonej Torebki drożeją rano na GPW o ponad 2 proc. Merlin.pl jest jednym z najstarszych polskich sklepów internetowych. Został założony w 1998 roku i od tego czasu istnieje nieprzerwanie. Swoją działalność rozpoczął jako księgarnia. Jednak w ciągu kolejnych lat rozszerzył asortyment o zabawki, elektronikę użytkową, drobne RTV i AGD, kosmetyki, odzież oraz artykuły sportowe. Urzeczywistnił w ten sposób koncepcję stworzenia wielobranżowego sklepu, kojarzonego z hobby i life stylem. Od lat znajduje się w czołówce sklepów o największej liczbie transakcji realizowanych wysyłkowo. Może pochwalić się ofertą blisko 320 tysięcy produktów, ponad 2 milionami zarejestrowanych Klientów oraz prawie 150 tysiącami realizowanych zamówień miesięcznie.

Polskie nieruchomości komercyjne

Polski rynek mimo dynamicznego rozwoju odstaje jeszcze od najbardziej rozwiniętych krajów kontynentu. Inwestorzy uważają, że ryzyko na rynku nieruchomości jest dość wysokie – mówi Konrad Heidinger, konsultant w dziale doradztwa i badań rynku CBRE.  Miniony rok był trudny dla europejskiego rynku nieruchomości komercyjnych przede wszystkim ze względu na zawirowania w strefie  euro i problemy gospodarcze większości krajów. Rok 2013 zaczął się nieznacznie lepiej dzięki oddaleniu widma rozpadu strefy euro i nieco lepszym wiadomościom płynącym z takich gospodarczych potęg jak Stany Zjednoczone czy Chiny. Według ekspertów CBRE, pozytywna dynamika polskiego PKB i znaczące inwestycje infrastrukturalne dały nam miejsce obok takich krajów jak Niemcy i Szwecja, które najlepiej poradziły sobie w 2012 r. Przekłada się to również na dobre wyniki i optymistyczne perspektywy dla polskiego rynku nieruchomości komercyjnych. — Poprawa nastrojów i stabilniejsza sytuacja finansowa strefy  euro odbija się na sytuacji Polski. Choć może to nie być bardzo widoczne, spodziewamy się, że optymizm gospodarczy będzie stopniowo wzrastał, szczególnie w drugiej połowie roku i później. Popyt ze strony najemców powierzchni logistycznych i biurowych utrzyma się na obecnym poziomie, a inwestorzy będą się nadal interesowali polskimi aktywami — przekonuje Colin Waddell, dyrektor zarządzający CBRE w Polsce. Gdy w całej Europie popyt na powierzchnie biurowe spadł o 7 proc., w Polsce wzrósł o 9 proc., zarówno dzięki aktywności najemców w stolicy,jak i w innych miastach, przede wszystkim w Krakowie, Wrocławiu i Trójmieście. Przyczyniła się do tego w dużej mierze polityka oszczędności wdrażana przez międzynarodowe korporacje, które konsolidują działalność operacyjną, przenosząc ją na rozwijające się i tańsze rynki, takie jak Polska. Niewątpliwe pomaga nam to, że wciąż jesteśmy krajem na dorobku.

Spadły zagraniczne inwestycje na Białorusi

Zagraniczne inwestycje na Białorusi spadły w ubiegłym roku o 24 procent, przy czym zdecydowanym liderem była Rosja, na którą przypadła prawie połowa z nich – informuje w poniedziałek opozycyjny portal „Biełorusskij Partizan”. W 2012 r. zagraniczne firmy zainwestowały na Białorusi w realny sektor gospodarki (oprócz banków) 14,3 mld dol., czyli o 24,1 proc. mniej niż rok wcześniej – wynika z danych głównego urzędu statystycznego Biełstatu. Na Rosję przypadło 46,7 proc. wszystkich zagranicznych inwestycji na Białorusi. Kolejne miejsca zajęły Wielka Brytania (25,2 proc.), Cypr (6,4 proc.) oraz Austria (4 proc.). Jedną ze znaczących transakcji było wykupienie przez Rosjanina Dmitrija Gurinowicza pakietu akcji największego białoruskiego eksportera broni Biełtiecheksport, objętego sankcjami Unii Europejskiej. Część ekspertów uznała tę sprzedaż za próbę wyprowadzenia spółki spod unijnych sankcji. W ubiegłym roku zagraniczne przedsiębiorstwa inwestowały na Białorusi przede wszystkim w spółki handlowe (39,2 proc.), transportowe (27,8 proc.) oraz przemysłowe (24,4 proc.). Niezależna gazeta internetowa „Biełorusskije Nowosti” podkreśla, że spadek inwestycji należy wiązać z niemal całkowitym zamrożeniem w ubiegłym roku prywatyzacji. Choć w pierwszej połowie roku władze zapowiadały sprzedaż firm wartości 2,5 mld dol., prezydent Alaksandr Łukaszenka oświadczył później, że Białoruś zrezygnowała z opracowania listy przedsiębiorstw do prywatyzacji. W rezultacie wpływy z prywatyzacji wyniosły tylko 1,8 mln dol. Prywatyzacja w latach 2011-2013 firm na sumę co najmniej 7,5 mld dolarów była warunkiem przyznania Białorusi w 2011 r. przez Fundusz Antykryzysowy Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (tworzonej przez Rosję, Kazachstan i Białoruś) 3 mld USD kredytu. W 2011 r. Mińsk zaczął spełniać wymóg prywatyzacji, sprzedając rosyjskiemu Gazpromowi połowę akcji przedsiębiorstwa przesyłu gazu Biełtransgaz za 2,5 mld USD. W zeszłym tygodniu Komitet Własności Państwowej zaproponował sprzedanie mniejszościowego pakietu akcji jednej z najważniejszych białoruskich firm, koncernu potasowego Biełaruśkalij, oraz zakładów przetwórstwa ropy Naftan. Na razie jest to jednak tylko postulat niezatwierdzony przez rząd.