rynek nieruchomości na wynajem

Do 2015 r. może zniknąć 200 niepublicznych uczelni

W ubiegłym roku zamknięto 27 z 338 działających w Polsce niepublicznych szkół wyższych, 22 jest w stanie likwidacji – informuje poniedziałkowy „Dziennik Gazeta Prawna”. Kłopoty niepublicznych uczelni związane są głównie z niżem demograficznym. Z powodu małej liczby nowych studentów, niektóre placówki będą zmuszone do zamknięcia. Według szacunków Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, przytaczanych przez DGP, w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat zniknąć może ok. 200 niepublicznych uczelni, a w 2025 r. może działać w Polsce zaledwie 50 prywatnych szkół wyższych. Jako pierwsze upadną szkoły, w których uczy się mniej niż tysiąc studentów. By walczyć o studentów, szkoły wyższe stosują różne strategie – otwierają nowe, atrakcyjniejsze kierunki, reklamują się na portalach społecznościowych czy wreszcie oferują atrakcyjne zniżki dla nowych uczniów. Innym sposobem na poradzenie sobie w trudnych czasach jest dołączenie do dużego, silnego holdingu edukacyjnego. W ten sposób można stworzyć ciekawszą ofertę i obniżyć koszty prowadzenia placówki nawet o jedną trzecią. Według informacji DGP procesy konsolidacyjne toczą się obecnie na co najmniej 10 uczelniach prywatnych w Polsce. Uczelnie poszerzają także swoja ofertę o studia podyplomowe lub kursy specjalistyczne. Rozwiązaniem na czasy niżu demograficznego jest też pozyskiwanie studentów z zagranicy – m.in. z Białorusi czy Ukrainy.
Rektorzy podkreślają, że niż demograficzny podtapia uczelnie niepubliczne już od kilku lat. Ale są wyjątki od tej reguły, np. wzrost liczby kandydatów odnotowała Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Tyle że głównie dzięki studentom z zagranicy. – Na starcie rekrutacji było już 200 osób, głównie z Ukrainy, Kazachstanu, Turcji, Białorusi i środkowej Afryki. To tyle, ile w zeszłym roku po zamknięciu rekrutacji – mówi prof. Zbigniew Maciąg, współzałożyciel uczelni.
Maturzyści coraz częściej przy wyborze uczelni kierują się możliwością zdobycia zawodu. – Mamy 10 proc. więcej chętnych w porównaniu z rokiem ubiegłym – mówi Ewa Podobińska, kanclerz Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia, która kształci m.in. przyszłych dietetyków, kosmetologów i fizjoterapeutów.


nick
twoja opinia

Komentarz pojawi się po akceptacji administratora