komentarze, opinie, gospodarka

Złoto inwestycyjne z chwilową zadyszką, ale dobrymi perspektywami

Michal-Teklinski-Goldenmark
Cena złota w ubiegłym tygodniu kontynuowała spadki, zbliżając się do poziomu 1 950 USD za uncję. Wśród głównych przyczyn wymienić można brak dalszej eskalacji w konflikcie Izrael-Hamas, ale także zaostrzenie postawy FED.

Poziom 2 000 USD jeszcze przez chwilę zaobserwować mogliśmy w piątek 3 listopada, kiedy w mediach pojawiły się informacje o rozpoczęciu operacji lądowej w Strefie Gazy. Operacja ta jednak okazała się mieć bardzo ograniczoną i ostrożną formę i – póki co – nie towarzyszyło jej zwiększone ryzyko rozlania się konfliktu poza samą Gazę.

Niemniej jednak brytyjska firma badawcza Capital Economics opublikowała raport, w którym prognozuje wpływ tego konfliktu na sytuację rynkową w bazowym scenariuszu, który zakłada konflikt nie rozleje się na sąsiednie kraje i nie spowoduje wzrostu cen surowców energetycznych.

Analitycy Capital Economics spodziewają się, że konflikt Izrael-Hamas powstrzyma FED przed obniżkami stóp procentowych w 2024 roku oraz wywinduje cenę złota do poziomu 2 100 USD do końca przyszłego roku.

Polska idzie w złoto

20 proc. rezerw w złocie – taki cel przyjął sobie NBP w związku z „niespokojnymi czasami”. Aktualnie polskie rezerwy złota wynoszą 333,7 ton kruszcu i stanowią ok. 10 proc. polskich rezerw walutowych. W III kwartale roku największymi nabywcami złota był Ludowy Bank Chin, który zwiększył swoje rezerwy o 78 ton, a potem właśnie Narodowy Bank Polski, który zakupił 57 ton.

Zwiększenie udziału złota odbywa się m.in. poprzez redukcję posiadanych rezerw dewizowych w dolarze i euro, co przyznał ostatnio Adam Glapiński. Ale było to także zauważalne w opublikowanych 7 listopada danych o oficjalnym stanie rezerw walutowych.

Opozycja chce Trybunału Stanu dla Glapińskiego

Sytuacja po wyborach w Polsce stała się skomplikowana. Nowy Rząd wciąż nie został sformowany, ale opozycja już od dawna deklaruje chęć „rozliczenia rządów PiS” m.in. w grę wchodzi postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, a w efekcie jego usunięcia ze stanowiska.

Trwająca obecnie kadencja Adama Glapińskiego zakończy się 21 czerwca 2028 roku. Oznacza to, że jeszcze przez ponad cztery lata będzie on piastował swoje stanowisko. Opozycja zarzuca prezesowi zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego. Ewentualne postawienie prezesa przed Trybunałem Stanu i jego odwołanie, może okazać się prawdziwym trzęsieniem ziemi dla rynków.

FED nieprzekonany

Komitet ds. Operacji Otwartego Rynku (odpowiednik RPP) pozostawił w listopadzie stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Jednak już tydzień później Jerome Powell podczas forum Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Waszyngtonie powiedział, że choć on i inni członkowie Rezerwy Federalnej są zadowoleni ze spadku tempa inflacji, to jednak nie jest przekonany, czy aby na pewno FED zrobił wystarczająco dużo, by obniżyć inflację.

Automatycznie otworzyło to spekulacje na temat potencjalnej, kolejnej podwyżki stóp procentowych, co przełożyło się na spadki głównych indeksów na Wall Street. Warto przypomnieć, że seria 11 podwyżek stóp procentowych od niemal zera, do 5,25-5,5 proc., była najbardziej agresywnym cyklem podwyżek od początku lat 80. ubiegłego wieku.

Autor: Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark.