komentarze, opinie, gospodarka

Prefabrykacja w sektorze nieruchomości inwestycyjnych na miarę XXI wieku

Karol Nieradka

Wywiad z Karolem Nieradką, zdobywcą 1. nagrody w konkursie Polski Cement w Architekturze.

O pozytywnym potencjale betonu, prefabrykowanych domach, ograniczeniach, które wyzwalają kreatywność i lokalnych inspiracjach opowiada architekt Karol Nieradka – laureat 1. nagrody w konkursie Polski Cement w Architekturze 2022, właściciel cenionej pracowni maxberg, połowa duetu projektowo-budowlanego Nowa Norma, a także, last but not least, prezes szczecińskiego SARP-u.

Niedawno odebrał pan statuetkę złotej betoniarki, zwyciężając w tegorocznej edycji konkursu Polski Cement w Architekturze projektem Domu w Grzepnicy. Biuro maxberg wyprzedziło tak znakomite pracownie jak chociażby APA Wojciechowski czy Grupa 5 Architekci. To już drugie cenione w środowisku wyróżnienie, jakie przypadło wam w udziale. Wasz projekt Domu w Dobrej uhonorowano w 2019 roku nagrodą Brick Award.

Teraz pracujemy na… Drewno Award (śmiech). A na poważnie: dla przeciętnego człowieka Brick Award nie brzmi równie dumnie jak na przykład Mies van der Rohe Award, którą oczywiście nie jest. Natomiast de facto prestiż tego konkursu, organizowanego przez Wienbergera, jest ogromny. W jury znałem wszystkich, bo są to moi idole. Podobnie jest z Cementem w Architekturze. Trochę naiwna i nieco zabawna betoniarka z mosiądzu jest dla architekta niezwykle cenna. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do mnie Marek Orłowski, poprzedni prezes SARP w Szczecinie, który prowadzi duże biuro odpowiedzialne za największe inwestycje w mieście, ze słowami: „Gratuluję betoniary. Też jedną mam!”. Następnego dnia usłyszałem w słuchawce głos Jacka Lenarta: „Gratuluję betoniary. Ja mam dwie!”. Nagroda przyznawana jest od 20 lat i pozostaje, wbrew pozorom, bardzo elitarna. Ma ją Robert Konieczny, zespół Kuryłowicz & Associates czy wspomniany Jacek Lenart. Znaleźć się w tym gronie jest niezmiernie miło, a przyznam, że absolutnie się tego nie spodziewaliśmy. Długo się zastanawiałem, czy w ogóle wysyłać ten dom na „Cement”, bo kilka lat wcześniej wysłaliśmy dom prefabrykowany i nawet nie został nominowany. Tym bardziej ucieszyłem się z tegorocznej nominacji – nie mówiąc o nagrodzie – bo Dom w Grzepnicy, w przeciwieństwie do wszystkich innych, dostał nagrodę za to, że prefabrykaty, z których został poskładany, zostały zaprojektowane w taki sposób, żeby stworzyć równocześnie rysunek elewacji. Wyraźnie widać, że linie, które się na niej pojawiają, są miejscami połączenia prefabrykowanych bloków. Wadę technologii prefabrykowanej, czyli fakt powstawania łączeń, wykorzystaliśmy jako atut, który posłużył nam do stworzenia oryginalnego wyrazu elewacji. To właśnie zostało dostrzeżone i docenione. Drobny ruch estetyczny spowodował – tak myślę – że ten budynek wygrał.

Nagrodę przyznano za „konsekwentne zastosowanie prefabrykowanych elementów jako elementów zarówno konstrukcyjnych, jak i nadających jednoznaczny wyraz architektoniczny”. Świetna jest ta kompozycja syntetycznych, bardzo współczesnych w wyrazie brył z kontrastowym rysunkiem okien na tle czarnej elewacji…

Aluminiowe okna w kolorze miodowożółtym są jedynym akcentem kolorystycznym domu. Dach z blachy i elewacje stanowią grafitowe tło dla otoczenia i kontrastują jedynie z oknami. Ukryte rynny i rury spustowe podkreślają prostotę brył i skupiają uwagę na betonowych podziałach prefabrykowanych elewacji. Zewnętrzna warstwa elewacyjna z siedmiocentymetrowego betonu zapewnia odporną na uderzenia i gładką powierzchnię bez efektu „baranka”. Praktycznie nie mamy w portfolio domów wykańczanych tynkiem na styropianie. Unikamy tej technologii, a wszystkie nasze domy są z prefabrykatów, klinkieru, drewna lub tynku cementowego, który został praktycznie zapomniany przez epokę styropianu. Przez stulecia, aż do lat 90-tych niemal wszystkie budynki były tynkowane tradycyjnym gładkim tynkiem cementowym. Staramy się wracać do tej „starej” estetyki elewacji. A prefabrykaty dają taką możliwość i na stałe zagościły już w naszej pracowni także w budynkach apartamentowych czy wielorodzinnych. Ponad połowa wszystkich projektów w biurze to wielowarstwowe konstrukcje prefabrykowane.

Celem konkursu Polski Cement w Architekturze jest pokazanie możliwości twórczego użycia technologii żelbetowej. Pan stosuje ją z sukcesem w autorskich realizacjach takich jak Dom w Grzepnicy. A równocześnie, wraz z architektem Gawłem Biedunkiewiczem, oparliście na niej nowatorską koncepcję prefabrykowanych domów jednorodzinnych, które projektujecie i produkujecie pod szyldem Nowa Norma.

Ważne dla mnie jest, że w naszej spółce świetnie się uzupełniamy. Wykorzystaliśmy efekt synergii, tak aby dwa plus dwa dało coś więcej niż cztery. Gaweł jest architektem, ale ma też duże doświadczenie i uprawnienia budowlane. Świetnie zarządza firmą i realizacją projektów.

Za co w takim razie w Nowej Normie odpowiada Karol Nieradka?

Pomagam w decyzjach strategicznych dotyczących kierunków rozwoju. Wspólnie też pracujemy nad częścią kreatywną, czyli architekturą Nowej Normy. Spółka nie istniałaby bez któregokolwiek z nas. Prawdą jest, że pierwszy projekt domu, który nazwaliśmy Dużą Normą, powstał na bazie sukcesu Domu w Dobrej mojego autorstwa. Dom nowonormowy jest jednak znacząco mniejszy, nie ma garażu ani podpiwniczenia, ma inny układ funkcjonalny pomieszczeń i inne proporcje bryły. Jest jednak wyraźnie inspirowany tamtą estetyką.

Nasz dom powstał w styczniu 2022 roku, tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie. Od tamtej pory znacząco zmieniła się sytuacja. Koszty budowy wzrosły o kilkadziesiąt procent, a zdolność kredytowa wyraźnie spadła. Pomimo że Nowa Norma kierowana jest do klienta premium, gdzie nie obserwujemy wielkiego załamania rynku, to zdecydowaliśmy się stworzyć alternatywny dom. Również w klasie premium, ale bardziej dostępny. Zamiast 177 m2 zaproponowaliśmy około 100 m2, ale wciąż w wysokim standardzie estetycznym i materiałowym. Założenie architektoniczne „Małej Normy” zostało zaprojektowane przez Gawła, natomiast ja poddałem je obróbce. Korzystając z mojej wiedzy dotyczącej prefabrykacji pomogłem zadbać o detale i jak najlepiej wykorzystać zalety tej technologii. Koszt domu „Mała Norma” będzie się mieścił poniżej miliona nawet w wersji bogato wykończonej. Niebawem, niemal rok po Dużej Normie, nasza Mała Norma będzie miała premierę. Obecnie zacieśniamy współpracę z fabryką prefabrykatów żeby wszystko było jeszcze lepiej zoptymalizowane.

Stworzyliście razem budowlany dream team…

Mamy taką nadzieję. Mamy do siebie pełne zaufanie. Łatwo się nam pracuje, a to przekłada się na satysfakcję. Także klienta. Oczywiście budowanie „typowych”, czy „modelowych” domów prefabrykowanych jest narażone na krytykę, szczególnie środowiska architektów. Nasz dom nie jest rozwiązaniem na każdą działkę w każdym regionie Polski. Jest jednak prosty bryłowo i stanowi raczej architekturę tła w wysokim standardzie niż dom indywidualny, który zawsze będzie stanowił rozwiązanie dla bardzo wymagających i majętnych inwestorów. Staramy się podwyższyć standard masowo powstających domów z katalogu, budowanych metodą gospodarczą. Stąd nazwa Nowa Norma. Dobry dom premium za rozsądną cenę, budowany szybko, mądrze. Dzięki powtarzalności i realizacji większości elementów w fabryce wyeliminowaliśmy wiele błędów i trudnych w realizacji detali, przez które budowa staje się droższa, a efekt niezadowalający lub wadliwy.

Dużo mówi się też o „złu” jakim podobno jest beton. Wy pokazujecie i wykorzystujecie jego dobrą stronę.

Rozmawiałem kiedyś z ludźmi, którzy zajmują się certyfikacją budynków ekologicznych. Beton uznawany jest za materiał neutralny, jeśli nie jest transportowany na wielkie odległości i wykonany jest z lokalnych surowców. Sztuczne wyspy i wieżowce w Emiratach Arabskich zostały wykonane z piasku sprowadzanego z Australii. Miejscowy piasek jest tam niezdatny do budowania. Żadne wiatraki ani panele fotowoltaiczne tego nie rekompensują. W Polsce mamy dostatek piasku, a beton wytwarzany jest lokalnie. Produkcja w nowoczesnej fabryce daje większą kontrolę nad procesem produkcji, w tym np. ilości zużywanej wody, ograniczaniu strat surowców, zminimalizowaniem liczby opakowań i ich recyclingiem. Ogromną zaletą prefabrykacji ścian wielowarstwowych jest minimalizacja ekip budowlanych i robót wykonywanych na placu budowy. To było jedno z naszych podstawowych założeń. Każdy, kto robił choćby remont w mieszkaniu, wie, że kolejni fachowcy narzekają na poprzednich. A jeśli ten pierwszy się spóźni, to drugi przesuwa termin wykonania swojej części o całe tygodnie, ponieważ ma już inne terminy u innego klienta. Cały harmonogram się wali zanim zaczęliśmy na dobre remont. W ścianach prefabrykowanych mamy konstrukcję, izolację, elewację oraz peszle i puszki elektryczne od razu wbudowane, co pozwala wyeliminować 4 ekipy budowlane. Ściany są obustronnie gładkie i równe, więc nie ma konieczności ich tynkowania. Produkcja odbywa się w cieple i pod dachem. Niedokładność i warunki atmosferyczne praktycznie nie występują. Drugie ważne założenie Nowej Normy to sprawienie, żeby ekipy budowlane były od siebie możliwie niezależne. Tak żeby trudno było zgonić na poprzednika. Tak więc realizujemy płytę fundamentową, kiedy jest gotowa przyjeżdżają ściany, po ścianach dach z prefabrykowanych wiązarów i gotowe okna. Cztery niezależne ekipy realizują cały stan surowy zamknięty praktycznie nie spotykając się na budowie i nie kolidując ze sobą. Nad wszystkim czuwa kierownik budowy i inspektorzy nadzoru, a dodatkowo jako architekci pełnimy nadzór autorski nad całym procesem. Wszystko w kilka miesięcy. Optymalizacja na miarę XXI wieku, gdzie czas to pieniądz, a praca ludzi staje się coraz bardziej kosztowna.

Ściany to nie tylko beton. Co z ekologicznością takich budowli?

Mało kto wie, że niemal cała stal zbrojeniowa pochodzi dzisiaj z recyclingu. Siatki i pręty zbrojeniowe wytwarzane w zbrojarniach powstają z surowców pozyskanych w 100% ze złomu przetapianego w hutach elektrycznych, które są niezdolne do wytapiania żelaza z rudy, jak ma to miejsce w wielkich piecach. Odpowiednio zaprojektowane, wykonane i oznakowane prefabrykaty można wykorzystywać wielokrotnie, np. chcąc przenieść budowlę w inne miejsce lub złożyć inną budowlę z tych „klocków”. Kluczowe jest, abyśmy znali budowę takich prefabrykatów – klasę betonu, układ zbrojenia itd. Dlatego projektujemy wszystkie elementy w przestrzeni 3D i mamy dokładnie opisaną każdą ścianę. Na tym polega gospodarka obiegu zamkniętego przyszłości. Zdajemy sobie sprawę, że beton ma wielu przeciwników, a jego produkcja pochłania wiele energii i wody. Wciąż jednak jest głównym budulcem nowoczesnego świata. Staramy się ograniczać jego wpływ na środowisko, a jednocześnie umożliwić powtórne użycie w przyszłości. To na pewno bardziej przyjazne dla naszej planety niż tradycyjne budowanie. Chociaż, jak wiemy, żadne budowanie nie jest tak naprawdę jej przyjacielem. Jeżeli chce się zrobić dom stuprocentowo ekologiczny to najlepiej… po prostu go nie robić. Ludzkość niestety wciąż potrzebuje budować, więc staramy się ograniczyć do minimum negatywny wpływ budownictwa i jego ślad węglowy w dłuższej perspektywie czasowej.

Jakie plany ma „mistrz Polskiego Cementu” na najbliższą zawodową przyszłość?

Dalej „mistrzować” cement! (śmiech). Robimy wszystko, w maxbergu i w Nowej Normie, żeby tak się stało. Wydaje mi się zresztą, nieskromnie powiem, że maxberg jest jednym z bardzo nielicznych biur projektowych, które sprawnie posługują się prefabrykacją, znając wszystkie ograniczenia i możliwości tej technologii. Podtrzymujemy stałą współpracę z fabryką. Mam bezpośredni telefon do dyrektora i jeżeli potrzebuję się dowiedzieć, czy coś da się zrobić – właśnie po to, żeby przekroczyć o ten jeden kroczek możliwości technologiczne – on mi od razu odpowiada: tak lub nie. Poza tym pracujemy w pełnym BIM-ie, wszystko jest w 3D i faktycznie nawet na mnie robi wrażenie to, co moi pracownicy mają na ekranach i jak tym kręcą. Na pewno mam w planach rozwój w stronę prefabrykacji i BIM-u. A jeśli chodzi o Nową Normę to oczywiście chcemy propagować ideę prefabrykowania domów jednorodzinnych, nawet bardzo mało powtarzalnych. Prefabrykacja kojarzy się Polakom z systemami wielkopłytowymi, takimi jak system szczeciński, w którym z kilku elementów można było zrobić kilka typów mieszkań i szybko powtórzyć je choćby tysiąc razy. System wielowarstwowy wykorzystuje wszystkie zalety tamtej technologii, ale pozwala drobiazgowo projektować nawet najbardziej skomplikowane i niepowtarzalne elementy budynków. Dzisiaj większość projektów wielorodzinnych, a nawet apartamentowców w najbardziej prestiżowych lokalizacjach projektujemy z prefabrykatów. Propagowanie na nowo prefabrykacji jest jedną z naszych misji.

Rozmawiała Arletta Liro.
(materiał prasowy)