Mennica Skarbowa przewiduje dalsze wzrosty na rynku złota także w 2025 roku

Adam_Stroniawski_na wwwPolacy chętnie kupowali złoto w 2024 roku, mimo wyraźnego wzrostu cen. To między innymi efekt wojen na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Jednak złoto staje się także coraz bardziej popularnym źródłem inwestycji na przyszłość. W 2025 roku nadal należy spodziewać się wzrostu cen tego kruszcu, natomiast wysokość sprzedaży będzie zależeć od czynników makroekonomicznych oraz czynników związanych z globalną polityką. Na wzrost cen złota wpływ będzie miało także zainteresowanie banków centralnych skupem tego kruszcu. Warto zauważyć, że w ubiegłym roku najbardziej aktywny w tym zakresie był Narodowy Bank Polski. Polska ma już ponad 450 ton złota, a już za chwilę wejdzie do 10 państw najbardziej zaangażowanych w zakresie inwestycji w ten kruszec przez banki centralne.

Na rynku srebra, szczególnie w Polsce, dużą niewiadomą pozostaje poziom zainteresowania Polaków tym kruszcem w 2025 roku. Wprowadzenie znowelizowanej ustawy o podatku od towarów i usług, która weszła w życie początkiem stycznia i nałożyła 23% VAT na produkty ze srebra, może zakłócić dotychczasową stabilność lokalnego rynku oraz skłonić konsumentów do zakupu srebra na niemieckim rynku – uważa Adam Stroniawski, Dyrektor zarządzający ds. sprzedaży w Mennicy Skarbowej.

W 2024 roku obserwowaliśmy kilka miesięcy rekordowych cen złota . Mimo tego Mennica Skarbowa do końca września 2024 roku w sumie sprzedała ponad 2 tony złota
w porównaniu do 1945 kg z analogicznym okresem 2023 roku, co oznacza wzrost o 6,4 %. W ubiegłym roku największym powodzeniem wśród Polaków cieszyły się produkty z tego kruszcu o małej gramaturze np. sztabki 1- uncjowe lub monety bulionowe. Takie wyroby łatwo potem sprzedać na całym świecie lub wymienić na inne towary. Oczywiście wzrost sprzedaży ale także popularności – jeśli chodzi o zakup złota – były efektem m.in. niepewności na rynkach finansowych, ryzyka i zagrożeń geopolitycznych oraz rosnących rezerw banków centralnych. Nie ulega wątpliwości, że obecna sytuacja geopolityczna nadal będzie wpływać na cenę i popyt na złoto. Ze względu na eskalację napięć na Bliskim Wschodzie oraz niepokój wokół Syrii, inwestorzy coraz częściej będą wybierać złoto jako bezpieczną przystań. Dodatkowo, ciągły brak zakończenia konfliktu na Ukrainie, który destabilizuje region i generuje długotrwałe ryzyko gospodarcze, również będzie napędzał popyt na ten kruszec – zwłaszcza w Europie Środkowej. Złoto staje się w tych okolicznościach naturalnym wyborem dla ochrony kapitału w obliczu globalnej niepewności
i zmienności rynkowej.

Polska „złotą wyspą” na tle Europy

Globalny popyt na złote sztabki i monety bulionowe w sumie za trzy pierwsze kwartały 2024 roku wyniósł 859 ton i był zbliżony do poziomów z tego samego okresu w ostatnich czterech latach. Osiągnął jednak rekord pod względem wartości, która wyniosła aż 63 mld USD. W trzecim kwartale 2024 roku średnia cena złota notowana przez LBMA pobiła kolejny rekord i na poziomie 2474 USD za uncję wzrosła r/r o 28%. Popyt na złote sztabki i monety bulionowe wyniósł w tym czasie 269 ton, co w porównaniu ze stosunkowo silnym trzecim kwartałem 2023 roku oznaczało spadek na poziomie 9%. Ograniczone zakupy złota w Chinach, Turcji i Europie były głównymi czynnikami przyczyniającymi się do spowolnienia r/r. Zgodnie z danymi Światowej Rady Złota, w Europie Środkowej i Wschodniej w trzecim kwartale 2024 roku popyt na fizyczne złoto wciąż rósł, choć w ujęciu rocznym odnotowano spadek sprzedaży o 19%. W Niemczech, największym europejskim rynku złota, sprzedaż fizycznego złota spadła aż o 70% rok do roku, co wskazuje na znaczące osłabienie zainteresowania tym aktywem na Zachodzie. Polska wyróżnia się na tle innych krajów europejskich jako „złota wyspa”, gdzie popyt na złote sztabki i monety pozostaje stabilny, mimo globalnych wahań na rynku. Stabilność polskiego rynku złota wynika z rosnącej świadomości inwestycyjnej Polaków, preferencji dla bezpiecznych form lokowania kapitału w obliczu inflacji oraz czynników geopolitycznych. Tocząca się wojna w Ukrainie oraz obecność znacznej liczby obywateli Ukrainy w Polsce, którzy dokonują „złotych zakupów”, dodatkowo wzmacniają lokalny popyt na złoto. Pozytywne wyniki sprzedaży w Polsce świadczą o sile krajowego rynku i mogą stanowić sygnał dla innych państw regionu, wskazując na rosnące znaczenie Europy Środkowo-Wschodniej na globalnym rynku złota.

Rynek srebra pod znakiem zapytania

Podczas gdy rynek złota cieszy się stabilnym zainteresowaniem, przyszłość inwestycji w srebro w Polsce staje pod znakiem zapytania. Z dniem 1 stycznia 2025 roku weszła w życie znowelizowana ustawa o podatku od towarów i usług, która VAT-marżę zastąpiła pełnym 23% VAT-em na produkty ze srebra. Nowy podatek obejmuje platynowe i srebrne monety bulionowe i kolekcjonerskie importowane z zagranicy. Przykładowo, 100 g sztabka srebra kosztująca w 2024 roku ok 530 zł w bieżącym roku (przy nie zmienionym kursie srebra) kosztuje w Polsce około 610 zł. Ta zmiana sprawia, że inwestowanie w srebro staje się mniej opłacalne dla krajowych inwestorów. Na tej sytuacji mogą skorzystać zagraniczni sprzedawcy, zwłaszcza w Niemczech, gdzie rynek srebra pozostanie bardziej konkurencyjny. W Polsce natomiast można spodziewać się spadku popytu na srebro, co w dłuższej perspektywie może zmniejszyć płynność tego rynku.

Podsumowując, rynek złota pozostaje w Polsce raczej odporny na globalne wahania, co czyni go wyjątkowym na tle innych europejskich krajów. Z kolei rynek srebra stoi przed wyzwaniami związanymi z nowymi regulacjami podatkowymi, które mogą wpłynąć na jego opłacalność. Inwestorzy powinni uwzględnić te zmiany w swoich strategiach, jednocześnie obserwując globalne trendy i lokalne uwarunkowania.

Mennica Skarbowa – to największy dealer złota inwestycyjnego i innych metali szlachetnych w Polsce, notowany na NewConnect – alternatywnym rynku warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Głównym obszarem działalności spółki jest sprzedaż złota inwestycyjnego (sztabek i monet bulionowych), a także innych metali szlachetnych oraz biżuterii. Produkty z oferty Mennicy Skarbowej można kupić w 15 oddziałach: w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Kaliszu, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Warszawie, Wrocławiu i Zielonej Górze, a także za pośrednictwem strony internetowej: mennicaskarbowa.pl.

Źródło: Mennica Skarbowa S.A.
materiał prasowy

PINK o realizacji inwestycji na terenach objętych planami generalnymi lotnisk odblokowana

markus-spiske-484245-unsplash
PINK o realizacji inwestycji na terenach objętych planami generalnymi lotnisk odblokowana. Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę z dnia 5 grudnia 2024 r. o zmianie ustawy – Prawo lotnicze, odblokowującą możliwość wydawania decyzji WZ poprzez zniesienie obowiązku uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego na obszarach objętych planami generalnymi lotnisk.

Nowelizacja doprecyzowuje, że uzgodnienie dokonywane przez Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego dla terenów, na których znajduje się lub jest planowane lotnisko zgodnie z zatwierdzonym planem generalnym lotniska, oraz dla terenów, na których wyznaczono powierzchnie ograniczające przeszkody, będzie dotyczyło zgodności projektów planów ogólnych gminy, projektów miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i projektów decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu z postanowieniami planu generalnego lotniska.

Ustawa zawiera także przepis przejściowy, zgodnie z którym przepisy w dotychczasowym brzmieniu stosuje się do postępowań wszczętych i niezakończonych przed dniem jej wejścia w życie.

– Jako PINK z satysfakcją przyjęliśmy decyzję Prezydenta, która będzie mieć zdecydowanie pozytywne i wymierne skutki dla branży nieruchomości zarówno tych mieszkalnych, jak i komercyjnych, przełamując swoisty paraliż inwestycyjny trwający od  miesięcy w przypadku inwestycji zlokalizowanych na terenach objętych planami generalnymi. Ustawa stanowi odpowiedź na postulaty podnoszone od miesięcy nie tylko przez przedsiębiorców, ale także przez stronę samorządową, a które wynikały z praktycznych problemów związanych z realizacją, takich inwestycji jak np. inwestycje użyteczności publicznej (szkoły, czy przedszkola). W praktyce dochodziło do masowego zawieszania postępowań w przedmiocie wydania decyzji WZ w stosunku do inwestycji zlokalizowanych na terenach objętych planami generalnymi lotnisk. Nie ulega wątpliwości, że procedura uchwalania MPZP jest skomplikowana i czasochłonna, brak interwencji ustawodawcy, nie tylko wstrzymywały realizację inwestycji o charakterze publicznym czy mieszkalnym, ale także komercyjnych, bowiem brak stabilnego otoczenia prawnego wpływałby negatywnie na decyzje biznesowe odnośnie do inwestycji lokalizowanych w sąsiedztwie lotnisk, takich jak chociażby magazyny – mówi Ewa Andrzejewska, dyrektor operacyjna Stowarzyszenia Polska Izba Nieruchomości Komercyjnych.

Ustawa wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, teraz została skierowana do publikacji w Dzienniku Ustaw.

Autor: Polska Izba Nieruchomości Komercyjnych (PINK)
materiał prasowy

Grudzień w sklepach zakończył się wzrostem cen o 5,6 proc. r/r

mari-helin-tuominen-38313-unsplashW grudniu 2024 roku ceny najczęściej kupowanych produktów w sklepach ogólnospożywczych poszły w górę średnio o 5,6% rdr. Dla porównania, w listopadzie wzrost wyniósł 5,5%, a w październiku – 5,4%. Tak wynika z najnowszego rynkowego raportu. Do tego eksperci są pozytywnie zaskoczeni, bo spodziewali się na koniec roku nieco wyższej dynamiki wzrostu cen. Natomiast, w ich ocenie, w pierwszym kwartale br. ceny nadal będą rosły. I wzrost może oscylować nawet w granicach 6-8% rdr. Jednocześnie znawcy rynku dodają, że dopiero w drugim kwartale zacznie się hamowanie tej tendencji i ww. dynamika będzie mniejsza.

Z najnowszego raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”, autorstwa UCE Research i Uniwersytetów WSB Merito, wynika, że w grudniu 2024 r. ceny codziennych zakupów wzrosły średnio o 5,6% rdr. Według analogicznych wyliczeń, w listopadzie wzrost rdr. wyniósł 5,5%, a w – październiku 5,4%. Chodzi o żywność, napoje bezalkoholowe i alkoholowe oraz inne towary, w sumie należące do 17 kategorii, najczęściej wybieranych przez konsumentów.

– Ceny żywności w grudniu pozytywnie zaskoczyły, ale może to być ostatni raz, kiedy obserwujemy tak korzystne dane. Wzrosty cen mięsa, jaj i masła zostały zrównoważone przez spadki w innych kategoriach lub zostaną uwzględnione za miesiąc – ocenia dr Piotr Arak z VeloBanku. – Kombinacja negatywnych trendów oraz efektów bazy przyczyni się do wyraźnego przyspieszenia podwyżek cen żywności na początku 2025 roku. Możemy zobaczyć wzrosty sięgające nawet 8% rdr. – twierdzi ekspert.

Z kolei Marcin Luziński z Santander Bank Polska zauważa, że lekki wzrost dynamiki cen w sklepach w grudniu jest zgodny z oczekiwaniami rynkowymi. Wynika przede wszystkim z efektów negatywnych szoków podażowych, które podbiły ceny m.in. masła, warzyw czy owoców. Zdaniem eksperta, jeszcze przez kilka miesięcy możemy obserwować przyspieszenie dynamiki wzrostów, ale ogólnie 2025 rok powinien stać pod znakiem jej spowolnienia, a zacznie się to już w II kwartale br.

– W styczniu ceny w sklepach dalej będą szły w górę w granicach od 5,7% do 5,9% rdr. Jeśli chodzi o cały kwartał, średni wzrost może zamknąć się w okolicach 6% rdr. Natomiast od połowy marca br. dynamika wzrostu cen w sklepach będzie lekko spadać. To oczywiście nie oznacza, że na półkach sklepowych będzie taniej, ale ceny na pewno będą wolniej rosły – przewiduje Robert Biegaj z Grupy Offerista.

Zdaniem autorów raportu, ale też wielu innych ekonomistów, listopadowe i grudniowe ceny były w dużej mierze efektem zwiększenia ilości promocji w sklepach. Równocześnie sieci handlowe w tym okresie zaczęły wyhamowywać wzrost cen, żeby przed świętami nie wystraszyć konsumentów, jak to miało miejsce rok temu. Cały czas trwa też wojna cenowa pomiędzy dyskontami, co również naturalnie ogranicza sklepową drożyznę.

– Listopad, a zwłaszcza grudzień są szczególnymi miesiącami, z uwagi na intensywny okres promocji i rabatów, co stanowi naturalny element walki konkurencyjnej. Zwiększona liczba promocji nie jest niczym szczególnym i to zjawisko sezonowe. Znacznie większy wpływ na wyhamowanie dynamiki w okresie przedświątecznym miała ostrożna polityka cenowa sklepów, wynikająca z obawy o utratę klientów i zmniejszenie obrotów przy spadku popytu – wyjaśnia dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito.

Do tego dr Arak przyznaje, że okres świąteczny to 20% całorocznego obrotu w handlu, a dla niektórych sektorów nawet znacznie więcej. Daje to przestrzeń do ograniczenia wzrostów cen, by nie odstraszać konsumentów. Po uwolnieniu cen energii znowu są oni mniej optymistyczni, a przez to mogą wydawać mniej. Ekspert z VeloBanku ocenia również, że w 2024 roku udało się trochę zwiększyć sprzedaż detaliczną przy niesprzyjających warunkach.

– Listopad i grudzień to tradycyjny okres promocji, kiedy sprzedawcy chcą złapać jak największą część rynku. Jeśli badanie wskazuje, że promocji było więcej niż przed rokiem, to warto zauważyć, że dynamika cen wzrosła. Sugeruje to, że nie były one szczególnie mocne. Roczna zmiana cen w sklepach nieznacznie wzrosła i było to zgodne z oczekiwaniami – wskazuje Marcin Luziński.

Dr Maria Andrzej Faliński, były dyrektor generalny POHiD-u, zauważa z kolei, że inflacja uspokoiła się i nie ma wielkich ruchów cen w dół lub w górę, poza tym wzrosły płace i inne dochody konsumenckie. Wszystko to, w zderzeniu z pamięcią wzrostów cen czasu covidowego i zaraz po nim, oznacza, że z perspektywy konsumentów trzeba co najwyżej stabilizować zakupy, aby zbudować oszczędności. Na poczucie niepewności kupujących działają wciąż silnie zamieszania polityczne w kraju i za granicą.

– Do podwyższania inflacji przyczyniają się m.in. decyzje administracyjne, w tym np. od lipca 2024 roku częściowe odmrożenie cen energii, wzrost akcyzy od tego roku na alkohol i papierosy. Do tego zwiększenie cen usług wynika z podwyżki płac. Było to związane z dużym popytem, m.in. w sektorze zdrowia, edukacji czy gastronomii i hotelarstwa – wylicza dr hab. Sławomir Jankiewicz, prof. UWSB Merito.

Jego zdaniem, czynniki wpływające na obniżenie tempa inflacji to przede wszystkim spadek cen cukru i zbóż na rynkach światowych. – Problem z popytem wynika ze wzrostu liczby osób żyjących w ubóstwie. To już 17 mln Polaków funkcjonujących poniżej tzw. minimum socjalnego. Do tego należy dodać zagrożenie ryzykiem eskalacji konfliktów geopolitycznych i słabnącą koniunkturę gospodarczą w najważniejszych gospodarkach, m.in. w Niemczech i we Francji – uzupełnia dr hab. Sławomir Jankiewicz.

Z danych uwzględnionych w raporcie wynika również, że w grudniu ceny we wszystkich 17 monitorowanych kategoriach wzrosły – od 0,2% do 10,3% rdr. Podobnie było w listopadzie (tj. od 0,2% do 16,6% rdr.). Tym razem najmocniej zdrożała chemia gospodarcza. W czołówce znalazły się też tłuszcze oraz warzywa.

– Ceny wprawdzie kolejny miesiąc z rzędu rosną, ale nieznacznie, co jest zgodne z ogólnym trendem inflacyjnym. Na wyhamowanie dynamiki wzrostu cen duży wpływ ma spadek popytu, co odzwierciedlają słabe dane na temat sprzedaży detalicznej w Polsce – ocenia dr Tomasz Kopyściański z WSB Merito.

Ponadto dr Faliński podkreśla, że owszem promocje wpływają na uśrednione ceny, ale znaczenie ma też efekt skali. Sieci mogą sobie pozwolić na inne strategie, zarówno oparte na obniżaniu ceny, jak i te jakościowe, polegające na kierowaniu się do zamożniejszego klienta. Do tego ekspert z Grupy Offerista dodaje, że zachowania konsumentów znów ulegają zmianie w efekcie wyhamowania inflacji, co z pewnością będzie widać w kolejnych odsłonach raportu w następnych miesiącach.

(MN, Styczeń 2025 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Raport GUS: Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON.

Jest to raport za miesiąc grudzień 2024 roku. Jak informuje GUS, według stanu na koniec grudnia 2024 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 304,2 tys. podmiotów gospodarki narodowej. W grudniu zarejestrowanych zostało 26,6 tys. nowych podmiotów. Wynik ten stanowi o 7,0% mniej zarejestrowanych podmiotów, niż miesiąc wcześniej.

Źródło: GUS.

Upadłości w Niemczech na najwyższym poziomie od dekady

matthew-guay-148463-unsplash
W 2024 roku liczba upadłości firm w Niemczech osiągnęła najwyższy poziom od dekady – według agencji Creditreform, zbankrutowało 22 400 przedsiębiorstw, co oznacza wzrost o 24,3% w porównaniu z rokiem 2023. Eksperci z kancelarii Kruczek+Partnerzy alarmują, że nieoficjalne dane z rynku niemieckiego wskazują nawet na 50 tysięcy prognozowanych upadłości w 2025 roku. Sytuacja ta ma poważne konsekwencje również dla polskich firm powiązanych z niemieckim rynkiem, które muszą pilnie szukać rozwiązań, by ustabilizować swoją pozycję.

Przyczyny wzrostu liczby upadłości w Niemczech

Gwałtowny wzrost liczby bankructw w Niemczech wynika z kilku kluczowych czynników. Po pierwsze, wysokie koszty energii i pracy obciążają konkurencyjność tamtejszych firm. Po drugie, zastój innowacyjny ogranicza zdolność do adaptacji w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu rynkowym. Dodatkowo, skutki pandemii COVID-19, inflacja oraz napięcia geopolityczne pogłębiły strukturalne problemy niemieckiej gospodarki. Szczególnie dotknięte zostały sektory przemysłowe, z branżą motoryzacyjną na czele, która od lat jest filarem niemieckiej ekonomii. Dane te znaleźć można m.in. w analizie ekonomicznej przeprowadzonej przez Polski Fundusz Rozwoju. Warto podkreślić, że w Niemczech, według danych Federalnego Urzędu Statystycznego, już w pierwszej połowie 2024 roku liczba upadłości firm wzrosła o 24,9% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego.

Wpływ sytuacji w Niemczech na polski biznes

Niemcy są największym partnerem handlowym Polski, dlatego ich problemy gospodarcze mają bezpośredni wpływ na polskich eksporterów i dostawców. Wzrost liczby upadłości w Niemczech zwiększa ryzyko niewypłacalności niemieckich kontrahentów, co z kolei może prowadzić do zatorów płatniczych w Polsce. To zjawisko wymaga od polskich firm większej ostrożności i strategicznego podejścia do zarządzania ryzykiem – komentuje Patryk Kruczek, adwokat i doradca restrukturyzacyjny z kancelarii Kruczek+Partnerzy.

Restrukturyzacja jako szansa dla polskich firm

Jednym z najskuteczniejszych narzędzi, które mogą pomóc polskim przedsiębiorstwom przetrwać ten trudny okres, jest restrukturyzacja. Pozwala ona bowiem na dostosowanie struktury organizacyjnej i finansowej firmy do zmieniających się warunków rynkowych. W obliczu problemów gospodarczych w Niemczech, polskie przedsiębiorstwa mogą skorzystać z narzędzi restrukturyzacyjnych, aby uniknąć problemów finansowych i utrzymać stabilność operacyjną – podkreśla mecenas Kruczek.

Prognozy na 2025 rok i rekomendacje dla polskich przedsiębiorców

Prognozy na 2025 rok wskazują, że liczba upadłości w Niemczech może nadal rosnąć, co dodatkowo zwiększy presję na polskie firmy współpracujące z niemieckimi partnerami. Eksperci ostrzegają, że poziom upadłości może zbliżyć się do tego z okresu globalnego kryzysu finansowego lat 2009-2010, kiedy to bankructwo ogłosiło ponad 32 000 firm. Raporty Polskiego Funduszu Rozwoju sugerują, że ten trend może utrzymać się, jeśli nie zostaną podjęte skuteczne działania naprawcze. Aby zminimalizować ryzyko związane z obecną sytuacją, polskie firmy powinny monitorować kondycję finansową swoich niemieckich kontrahentów, dywersyfikować rynki zbytu oraz rozważyć restrukturyzację jako strategiczne działanie zapobiegawcze. W obliczu niepewności gospodarczej w Niemczech, polscy przedsiębiorcy mają szansę na wzmocnienie swojej pozycji poprzez proaktywne działania i wykorzystanie dostępnych narzędzi restrukturyzacyjnych – podkreśla mecenas Kruczek. W kontekście aktualnych danych z Federalnego Urzędu Statystycznego wzmacnia obraz trudnej sytuacji w Niemczech widać, jak istotne jest monitorowanie zmian na tym rynku dla polskich firm – podsumowuje.

Źródło: Kruczek+Partnerzy
materiał prasowy

Eksperci apelują o zmiany w prawie podatkowym

ministerstwo_finanowOd tego roku obowiązują nowe regulacje podatkowe, które dotykają najmniejszych i największych podatników. Eksperci przekonują, że potrzebna jest większa stabilność i przewidywalność w tym zakresie. I liczą na to, że ustawy ingerujące w prowadzenie działalności gospodarczej będą wchodzić w życie z co najmniej półrocznym vacatio legis. Jednocześnie zaznaczają, że część przepisów uchwalono w pośpiechu, co będzie skutkować nowelizacjami w celu usunięcia błędów i wątpliwości. Jako przykład złej legislacji wskazują tzw. wakacje składkowe. Pilnego uregulowania wymaga kwestia stosowania mechanizmu pay&refund przy poborze podatku u źródła. Ponadto potrzebne są zmiany związane z CIT-em estońskim czy z grupą VAT.

2025 rok zapowiada się jak prawdziwe tsunami w kwestii wielu regulacji podatkowych, co podkreśla dr Anna Wojciechowska z Solveo Advisory i ekspertka BCC. To m.in. zmiany w naliczaniu składki zdrowotnej, wprowadzenie kasowego PIT, nowy limit prowadzenia ksiąg rachunkowych, nowelizacja przepisów o podatku od nieruchomości oraz JPK CIT. Jak stwierdza była naczelnik Wydziału Kontroli Podatkowej Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku, modyfikacje dotkną zarówno tych najmniejszych, jak i największych podatników.

– Podstawowym postulatem wobec rządzących na kolejne lata jest ograniczenie ilości zmian w prawie podatkowym i pośpiechu przy ich wdrażaniu. Oczekujemy większej stabilności i przewidywalności w 2025 roku. Liczymy na to, że zostanie wprowadzona zasada, iż ustawy ingerujące w prowadzenie działalności gospodarczej będą wchodzić w życie z co najmniej półrocznym vacatio legis. Chociaż propozycja takiego przepisu została zaproponowana w 2024 roku w ustawie deregulacyjnej, wciąż nie doczekaliśmy się jej uchwalenia – komentuje Przemysław Pruszyński, dyrektor Departamentu Podatkowego w Konfederacji Lewiatan.

Jak przekonuje radca prawny Filip Smakowski, dyrektor Pionu Podatkowego w Mariański Group, w systemie podatkowym brakuje stabilności i przewidywalności. Według eksperta, wystarczy wspomnieć, ile szkód wyrządziła sama tylko zapowiedź ze strony Ministerstwa Finansów zmian w opodatkowaniu fundacji rodzinnych. A przecież równie negatywne innowacje szykowane były dla podatników korzystających z ulgi IP Box albo tzw. estońskiego CIT-u. Nawet dobre rozwiązania podszyte są ciągłą niepewnością.

– Zmiany w składce zdrowotnej, choć ostatecznie korzystne dla przedsiębiorców, zostały uchwalone na ostatnim posiedzeniu Sejmu, z pominięciem konsultacji z zainteresowanymi. Wcześniej mieliśmy festiwal przepychanek pomiędzy partiami rządzącymi o to, czyja propozycja ostatecznie zostanie przyjęta. Takie działanie oczywiście nie służy przewidywalności i stabilności prawa podatkowego – dodaje Przemysław Pruszyński.

Jak przekonuje prof. Witold Modzelewski, prawo podatkowe i system fiskalny wymagają ciągłego poprawiania. Czasem nie robi się tego z nie do końca zrozumiałych powodów. Można się domyślać, że nie ma na to politycznego zapotrzebowania. Skuteczne poprawki są niepopularne i mogą przynieść spadek notowań rządzących. W związku z tym problematyka fiskalna jest na dość odległym miejscu w strukturze istotności spraw, którymi zajmuje się obecnie władza. Płacimy już za to niewyobrażalnym deficytem budżetowym. Z kolei Przemysław Pruszyński zaznacza, że bardzo duże nowelizacje, czyli globalny minimalny CIT i podatek od nieruchomości, weszły w życie w końcówce 2024 roku. Proces legislacyjny prowadzony był pod presją czasu. Wiadomo już, że czekają nas kolejne nowelizacje w celu usunięcia błędów i wątpliwości.

– Przykładem złej legislacji są wprowadzone pod koniec ubiegłego roku tzw. wakacje składkowe. Przeciętny przedsiębiorca, aby zaoszczędzić w roku ok. 1600 zł, musi złożyć odrębny wniosek, podpisać go, zweryfikować i czekać na wydanie przez ZUS stosownej decyzji. Trwa to nawet kilka tygodni i wymaga biurokratycznej aktywności przedsiębiorcy oraz dodatkowej pracy po stronie organu rozpatrującego wniosek. Biurokracja sprawia, że słuszny z założenia projekt wakacji składkowych, staje się uciążliwym, czasochłonnym i kosztownym – mówi Marek Niczyporuk, doradca podatkowy z kancelarii Ars Aequi.

Natomiast dr Wojciechowska zwraca uwagę na przepisy ustawy o CIT, określające obowiązek stosowania mechanizmu pay&refund przy poborze podatku u źródła. Ich praktyczne zastosowanie od początku budziło szereg istotnych wątpliwości. Minister Finansów wydał już w związku z tym 2 projekty objaśnień podatkowych – pierwszy w 2019 roku, a kolejny – w 2023 roku. Jednak żaden z nich nie wyszedł poza fazę projektu. Od maja ub.r. prowadzone są w resorcie finansów szeroko zakrojone konsultacje z udziałem przedstawicieli przedsiębiorców. Efektów tych prac – w postaci objaśnień podatkowych – nadal brakuje. Zdaniem ekspertki BCC, to jedna z kwestii, która wymaga pilnego uregulowania w 2025 roku. W przeciwnym razie firmy będą w dalszym ciągu narażały się na spory z fiskusem.

– Rząd powinien też zająć się postulowanymi przez przedsiębiorców zmianami dot. CIT-u estońskiego. Myślę tu m.in. o wyeliminowaniu z obowiązku uwzględniania we wskaźniku przychodów wynagrodzeń związanych ze sprzedażą własnych wierzytelności spółki, np. w ramach faktoringu. Przypominam też o braku możliwości posiadania przez podatnika opodatkowanego ryczałtem CIT jakichkolwiek udziałów czy akcji w innych spółkach, nawet jeśli miałoby ono charakter przejściowy, a wręcz niezależny od woli podatnika – stwierdza Marek Niczyporuk.

Do tego dr Wojciechowska sugeruje zmiany związane z grupą VAT, którą może utworzyć co najmniej dwóch podatników VAT powiązanych finansowo, ekonomicznie i organizacyjnie. To rozwiązanie pozwala na uproszczenie transakcji dokonywanych pomiędzy członkami grupy, gdyż nie trzeba ich dokumentować fakturami. Jak zaznacza ekspertka BCC, z dostępnych danych wynika, że od początku 2023 roku do 9 września 2024 roku powstało zaledwie 40 grup VAT. Mimo że podobne regulacje z powodzeniem funkcjonują w innych krajach, polskie firmy negatywnie oceniają ich aktualny kształt. Jeżeli w 2025 roku nie dojdzie do istotnej nowelizacji w tym zakresie, przepisy pozostaną niszowe czy wręcz, w skali całej gospodarki, martwe.

– Do wyższych stawek podatkowych albo określonych rozwiązań biznes się dostosuje. Ale brak pewności co do tego, czy reguły gry się zmienią w jej trakcie, jest wciąż mocnym obciążeniem, zwłaszcza dla podejmowania nowych inwestycji w Polsce, których wciąż jest u nas zbyt mało – podsumowuje ekspert z Mariański Group.

(MN, Styczeń 2025 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Europa i Stany Zjednoczone bacznie obserwują nową konkurencję na rynku motoryzacyjnym

ionut-mares-705294-unsplash
Od kilku lat chińskie samochody elektryczne z impetem zdobywają światowe rynki. Europa i Stany Zjednoczone bacznie obserwują nową konkurencję, szukając sposobów, by nie przegrać tej motoryzacyjnej rywalizacji. Potężne dotacje, atrakcyjne ceny i stosunkowo niezła jakość – chińskie elektryki stanowią całkiem atrakcyjną alternatywę. Czy są w stanie rozkochać w sobie polskiego klienta i „zelektryzować” rodzimą branżę taksówkarską?

Polscy kierowcy nadal pełni wątpliwości

Jeszcze kilka lat temu udział chińskich samochodów elektrycznych na europejskim rynku wynosił zaledwie 8%. Dziś zbliżamy się do poziomu 15% i nic nie wskazuje na to, że ten trend się zatrzyma. Tym, co jeszcze utrzymuje w ryzach zalew chińskich elektryków są z jednej strony opłaty celne, narzucane przez poszczególne kraje oraz wątpliwości klientów, nie do końca przekonanych do elektryków, niezależnie od tego, jaki kraj stoi za ich produkcją.

– Polska znajduje się w czołówce państw Unii Europejskiej z najniższym udziałem samochodów elektrycznych na rynku nowych aut. Choć na rynku dostępnych jest ponad 100 różnych modeli elektrycznych samochodów osobowych, ich ceny nadal powalają przeciętnego Kowalskiego zainteresowanego zakupem nowego auta. Czy pojawienie się tańszej alternatywy z Chin jest w stanie zmienić nastawienie Polaków? Niekoniecznie. Nadal poważną przeszkodą zniechęcającą polskich kierowców do przesiadki do elektryków jest zbyt wolno rozwijająca się sieć punktów ładowania. W pierwszej kolejności potrzeba zatem systemowych i infrastrukturalnych zmian – podkreśla Łukasz Witkowski, Natviol.

Pierwsze chińskie samochody elektryczne pojawiły się na polskim rynku już w 2019 roku. Marka Roeve przetarła szlaki takim markom, jak Baic, MG, Voyah, czy koncern Chery (marka Omoda).

– Chińscy producenci samochodów elektrycznych wchodzą na polski rynek z ambitnymi planami. Oferując sprzęt dopasowany do unijnych wymagań, mają nadzieję wyraźnej zmiany nastawienia kierowców do aut elektrycznych. Stąd tylko krok do prawdziwej rewolucji w branży przewozowej, na która po cichu liczymy. Najwyższa pora „dodać gazu” elektromobilności. Pojawienie się nowego, atrakcyjnego i aktywnego lidera może zmusić „starych graczy” do zmiany strategii i podjęcia działań na których skorzystają także polscy kierowcy – zauważa Łukasz Witkowski z Natviol.

[fragment artykułu]
Autor: Natviol
Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.
materiał prasowy

Prognoza: Czy w 2025 roku nastąpi wyraźny wzrost zadłużenia Polaków?

fabian-blank-78637-unsplash
Eksperci są zgodni, że w 2025 r. należy spodziewać się wzrostu zadłużenia Polaków, choć jego poziom już teraz jest dla wielu dość niepokojący. Głównie chodzi o osoby powyżej 30. roku życia. Oczekiwany skok będzie efektem coraz częstszego zaciągania kredytów hipotecznych oraz konsumpcyjnych. Przez długotrwałą inflację przybywa osób, którym brakuje pieniędzy nawet na podstawowe wydatki. Ceny w sklepach rosną mocniej niż wynagrodzenia. W efekcie zwiększa się liczba rodaków zwracających się w stronę parabanków.

Po szale konsumpcyjnym, wywołanym zakupami świątecznymi, przyszedł czas na ocenę, jak wpłynie to na zadłużenie Polaków, które także systematycznie się zwiększa. Choć na tle innych nacji może nie wypadamy jako naród szczególnie obłożony kredytami, to eksperci rynkowi zgodnie zauważają, że Polacy kredytują się coraz mocniej, także w parabankach, co grozi wpadnięciem w spiralę zadłużenia.

– Jesteśmy jednym z najmniej zadłużonych społeczeństw UE. Kredyty dla gospodarstw domowych w relacji do PKB Polski wynoszą 20,3%, mniej jest tylko w Grecji – 18,2%, jak również na Litwie – 8,6%. Najwyższe wartości odnotowano w Finlandii – 95%, Hiszpanii – 82,8%, a także w Luksemburgu – 79,1% – zauważa dr Maciej Goniszewski z Katedry Finansów Przedsiębiorstw i Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego.

Na koniec III kw. 2024 r. zadłużenie gospodarstw domowych wobec sektora bankowego z tytułu kredytów i pożyczek wynosiło 796,11 mld zł, czyli o 11,01 mld zł (1,4%) więcej niż przed rokiem. Zdaniem eksperta, to wzrost jedynie nominalny, ponieważ jest on niższy niż poziom inflacji. To oznacza, że mamy do czynienia z realnym zmniejszaniem się zadłużenia gospodarstw domowych. Niemniej w 2025 roku można spodziewać się bardziej dynamicznego wzrostu.

– W III kwartale 2024 roku po raz pierwszy od IV kw. 2021 r. banki zauważalnie złagodziły kryteria udzielania kredytów konsumpcyjnych i większość warunków kredytowania. Ponadto w 2025 r. można oczekiwać spadku stóp procentowych z obecnych 5,75% do 4,70% i bezrobocia – z 3% do 2,9%, a także wzrostu średniego wynagrodzenia o 8% i konsumpcji prywatnej o 3,3%. To łącznie wskazuje na potencjał wzrostowy akcji kredytowej – dodaje dr Maciej Goniszewski.

Jak ocenia dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. US z Instytutu Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego, w 2025 r. wzrośnie liczba zadłużonych osób, w efekcie utrzymującej się presji inflacyjnej i jej opóźnionego wpływu na siłę nabywczą Polaków. Będzie to także wynikiem rekordowego wzrostu zadłużenia mocno obłożonych kredytami konsumentów, którzy zaciągają kolejne zobowiązania na pokrycie już istniejących. Nie można też zapominać o skutkach zakupów z odroczonym terminem płatności, w tym „Rat zero procent” czy „BNPL”. Do tego dynamika rynku mieszkaniowego, szczególnie dotykająca młodszych Polaków, sugeruje możliwe delikatne ożywienie w zakresie zaciągania kredytów hipotecznych.

– Prognozy na 2025 r. wskazują, że średnie zadłużenie Polaka może umiarkowanie wzrosnąć. Wpływać na to może m.in. umiarkowane podwyższenie cen nieruchomości i rosnące zainteresowanie kredytami hipotecznymi, ale także realny wzrost wynagrodzeń, który przekłada się na zdolność kredytową. Rośnie też skłonność do korzystania z kredytów ratalnych i kart kredytowych. Z niepokojem obserwuję wyraźne zwiększenie liczby i wartości zobowiązań zaciąganych na bieżące potrzeby gospodarstw domowych, zarówno w postaci pożyczek gotówkowych w bankach, jak i w instytucjach pozabankowych – wskazuje dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. US.

Według danych Związku Przedsiębiorstw Finansowych, średnia wartość pożyczki w instytucji pożyczkowej wynosi około 4 tys. zł i utrzymuje się na stabilnym poziomie. Podmioty takie skupiają się na relacji z dotychczasowym, znanym im klientem. Mniejszy jest natomiast napływ nowych chętnych. Wyzwaniem dla wierzycieli w 2025 roku okaże się kolejna podwyżka płacy minimalnej do poziomu 4666 zł brutto. Pensja minimalna to bowiem kwota, z której wierzyciele nie mają możliwości egzekwować zobowiązań od dłużników.

– Głównym powodem wprowadzenia kwoty wolnej od potrąceń z wynagrodzenia za pracę było zabezpieczenie minimum egzystencji pracownika w czasach, gdy poziom minimalnego wynagrodzenia znajdował się w okolicach kwoty zapewniającej to minimum. Dziś widać, że te wartości znacząco różnią się od siebie, a to powoduje, że coraz większa grupa ludzi jest chroniona przed koniecznością spłaty zobowiązań – analizuje Marcin Czugan, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.

Zdaniem prezesa Czugana, w efekcie tracą również ci, którzy zarabiają pensję minimalną, ale terminowo spłacają zobowiązania. Instytucje finansowe, minimalizując prawdopodobieństwo bezskutecznej egzekucji wierzytelności w przyszłości, będą uniemożliwiały dostęp do kredytów i pożyczek dla tych klientów, jak również podnosiły koszty pozostałych usług. Ekspert też ocenia, że w 2025 roku ten problem będzie się nasilał, a podwyżki płacy minimalnej bez zmiany regulacji kwoty wolnej od potrąceń spowodują wiele problemów.

– W październiku 2024 roku w ujęciu rocznym zanotowano 5,3% wzrost wartości udzielonych kredytów ratalnych. Wyniosła ona 2,1 mld zł przy średniej kwocie kredytu 2453 zł. Znacznie bardziej niepokojąco wyglądają jednak dane dotyczące kredytów gotówkowych, których udzielono na kwotę 9,08 mld zł, co stanowi wzrost aż o 37,9% rdr. Przy tym średnia kwota takiego kredytu wynosi 25144 zł – wskazuje Grzegorz Kostrzewa, prezes zarządu kancelarii ProPrawni.

Do tego prezes Kostrzewa dodaje, że największym powodem do niepokoju jest wzrost zadłużenia Polaków w parabankach o 31,3% rdr. W ub.r. udzielono tam 1,95 mld zł finansowania. Także doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol ocenia, że konsumenci będą starali się poszukiwać źródeł finansowania w instytucjach parafinansowych. Te będą wykorzystywały sytuację, sprzedając im produkty, które są niewspółmiernie drogie. W efekcie część Polaków nie będzie w stanie ich spłacić, przez co będzie zaciągać nowe zobowiązania, na uiszczanie tych starszych.

– Średnia kwota zadłużenia Polaków może wzrastać. Podniesienie ich dochodów przekłada się na zwiększenie zdolności kredytowej oraz możliwości obsługi większego zadłużenia. Jednocześnie podwyższenie poziomu cen w gospodarce powoduje konieczność zaciągnięcia większego długu w ujęciu nominalnym, aby umożliwiał on zakup tych samych dóbr – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista z Federacji Przedsiębiorców Polskich.

W efekcie, według Łukasza Kozłowskiego, należy spodziewać się, że w dalszym ciągu najczęstszym powodem zaciągania długów będzie zakup mieszkania. Część gospodarstw będzie jednak również decydować się na zaciągnięcie zobowiązań w celu zaspokojenia bardziej bieżących potrzeb konsumpcyjnych, takich jak sfinansowanie zakupu auta, droższego sprzętu elektronicznego oraz wyposażenia mieszkania lub wyjazdu na wakacje.

– Dlatego grupą stojącą w obliczu szczególnej presji, ale i zdolności do zadłużenia są osoby powyżej 30. roku życia. Oznacza to dodatkowe koszty wejścia na rynek mieszkaniowy. Osoby w średnim wieku, tj. 40-55 lat, z kolei stoją w obliczu zarządzania wieloma zobowiązaniami finansowymi, tj. kredytami hipotecznymi i konsumpcyjnymi. Zdecydowanie może to dotyczyć mieszkańców dużych aglomeracji miejskich, gdzie są zwiększone koszty utrzymania i wyższe ceny nieruchomości, ale również mniejszych, rozwijających się miast – twierdzi dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. US.

Natomiast w opinii eksperta z kancelarii ProPrawni, nie należy spodziewać się jakiś znaczących zmian w strukturze zadłużenia konsumenckiego. Wydaje się, że dalej statystycznie będzie to mężczyzna w wieku 35-45 lat, który jest mieszkańcem woj. śląskiego, dolnośląskiego lub mazowieckiego. W dłuższej zaś perspektywie struktura zadłużenia może zostać spłaszczona, jeśli chodzi o płeć, a wiek statystycznego dłużnika będzie spadał.

– Z kolei okres kredytowania na pewno się wydłuży i to nawet o 50% w przypadku zobowiązań zaciąganych zazwyczaj na 2-3 lata. Przy uwzględnieniu konieczności obsługi takiego zadłużenia dla wielu osób jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest wydłużenie czasu na to, np. o kolejne 2 lub 3 lata, nawet przy uwzględnieniu konieczności zapłaty dodatkowych odsetek – ocenia doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol.

Ekspert uważa również, że w celu obniżenia wysokości raty kredytobiorcy zdecydują się na to nawet za cenę wydłużenia samego okresu kredytowania. Dlatego też znacząco przybędzie osób, które mają problemy finansowe i to nie będą wzrosty rzędu 5 czy 10%, ale może nawet 50 czy 100%. Byłoby to bardzo dynamicznym zjawiskiem.


(MN, Styczeń 2025 r.)
© MondayNews Polska
materiał prasowy

GUS opublikował wskaźniki cen lokali mieszkalnych w III kwartale 2024 roku

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował wskaźniki cen lokali mieszkalnych w III kwartale 2024 roku.

Jak informuje GUS, ceny lokali mieszkalnych w Polsce w III kwartale 2024 r. w porównaniu z III kwartałem 2023 r. wzrosły o 14,4%. Na rynku pierwotnym wzrost ten wyniósł 16,7%. Z kolei na rynku wtórnym wzrost ten wyniósł 12,0%. W stosunku do II kwartału 2024 r. ceny lokali mieszkalnych wzrosły o 1,6%, a wzrosty cen na rynku pierwotnym jak i wtórnym wyniosły odpowiednio 1,8% i 1,4%. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS
materiał prasowy

GUS: Rozkład wynagrodzeń w gospodarce narodowej w lipcu 2024 roku

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Rozkład wynagrodzeń w gospodarce narodowej w lipcu 2024 roku”.

Jak informuje GUS, w lipcu 2024 r. mediana wynagrodzeń miesięcznych brutto w gospodarce narodowej była niższa o 19,0% od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto.

Mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej w lipcu 2024 r. wyniosła 6641,00 zł – informuje Główny Urząd Statystyczny. To znaczy, że połowie zatrudnionych zostało wypłacone wynagrodzenie nie wyższe niż ta kwota, a druga połowa otrzymała wynagrodzenie nie niższe. Wartość mediany wynagrodzeń wskazywała na różnice ze względu na płeć – dla mężczyzn wyniosła 6899,50 zł i była o 485,54 zł wyższa niż dla kobiet.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

2025 będzie trudnym rokiem dla rolników

rolnicy-klopotyEksperci analizują aktualną sytuację rolników i prognozują, że w 2025 roku zadłużenie tej grupy będzie rosło. Niektórzy uważają, że mniej więcej od półtora roku rynek finansowania gospodarstw rolnych jest zdominowany przez kredyty płynnościowe, czyli dofinansowane przez ARiMR. Jest to wsparcie na znacznie korzystniejszych warunkach niż typowe, komercyjne. Do tego znawcy tematu dodają, że rolnicy wciąż boją się ryzyka kredytowego. Widać, że w tej kwestii są bardzo ostrożni i zaciągają coraz mniej tego typu zobowiązań. Z kolei inni eksperci zastrzegają, że obecnie nie da się zbyt precyzyjnie określić tendencji wzrostów bądź spadków zadłużenia, bo do powyższego zakresu należy przede wszystkim dodać wielką niewiadomą w postaci tegorocznych cen płodów rolnych.

ARiMR ratuje sytuację

Dr Mariusz Dziwulski, ekonomista, ekspert ds. analiz rynku rolno-spożywczego w PKO Banku Polskim, przywołuje dane NBP, z których wynika, że wartość kredytów bankowych dla rolników indywidualnych w listopadzie ub.r. wynosiła 33,1 mld zł i była o blisko 3% wyższa niż rok wcześniej. Zmieniła się wyraźnie struktura zaciąganych przez rolników zobowiązań.

– Zmalała wartość kredytów inwestycyjnych i na nieruchomości o nieco ponad 9% r/r. Wzrosła natomiast wielkość kredytów o charakterze bieżącym – o 17% r/r. Spadek cen produktów rolnych przełożył się na ograniczenie aktywności inwestycyjnej w rolnictwie – wylicza ekspert.

Łukasz Goszczyński, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny z Kancelarii GKPG, uważa, że powyższe twierdzenie oczywiście znajduje podstawę w danych, bowiem na rynku jest mniej rejestracji nowych ciągników, a także przyczep rolniczych. Widać też, że spada wartość samych maszyn do upraw. Z kolei Piotr Domagała, dyrektor ds. sektora rolnego w Santander Bank Polska, przypomina, że zgodnie z danymi Komisji Nadzoru Finansowego, portfel kredytowy rolników indywidualnych na koniec października 2024 roku wyniósł ponad 31 mld zł, tj. o 6% więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Nie oznacza to jednak automatycznie, że rolnicy w 2024 roku zaciągnęli więcej kredytów.

– Zgodnie z danymi Biura Informacji Kredytowej, wartość udzielonych kredytów dla rolników do listopada 2024 roku wyniosła 7,9 mld zł, co stanowi spadek o 35% w stosunku do 2023 roku. Ale najważniejszy jest fakt, jakie kredyty zaciągali rolnicy. Mniej więcej od półtora roku rynek finansowania gospodarstw rolnych jest zdominowany przez kredyty płynnościowe, czyli dofinansowane przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Są to zatem kredyty na znacznie korzystniejszych warunkach niż typowe finansowanie komercyjne – wyjaśnia Piotr Domagała.

To właśnie niższy koszt finansowania oraz łatwa dostępność wpłynęły na popularność tego produktu. I to jest główny powód wzrostu zadłużenia rolników indywidualnych. Do tego radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol wskazuje na inne przyczyny wzrostu zadłużenia producentów rolnych.

– To niskie ceny skupu i wzrost kosztów produkcji. Kolejną kwestią jest wysoki koszt samego pieniądza, który właściwie wynika z utrzymujących się od kilku kwartałów wysokich stóp procentowych. To finalnie łączy się z wyższym kosztem obsługi powstałego zadłużenia – wymienia mec. Parol.

Rolnicy wciąż boją się ryzyka

Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych, zauważa, że nie da się określić, czy liczba zadłużonych rolników będzie w 2025 roku wrastała czy malała, bo niewiadomą jest cena płodów rolnych. Zdaniem eksperta, niewielki spadek zadłużenia rolników można przypisać temu, że stają się oni coraz bardziej ostrożni i zaciągają mniej zobowiązań. Do tego ekspert z Kancelarii GKPG dodaje, że to są oczywiście główne powody powyższej sytuacji, ale nie można zapominać o tym, że tych pobocznych jest też kilka. Dlatego trzeba na ww. problem patrzeć nieco szerzej.

– Rolnicy są coraz bardziej nieufni i chcą jak najmniej ryzykować. Są świadomi mechanizmów kredytowych. To znaczy, pamiętają, że z zobowiązaniem głównym powiązane są odsetki. Dla rozwoju tendencji w 2025 roku ogromne znaczenie będzie miało podejście Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, w którego kompetencjach jest oferowanie rolnikom pomocy, również tej finansowej. Ponaglamy KOWR, by przygotował program wsparcia na najbliższe miesiące – uzupełnia Izdebski.

Przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych zapewnia również, że jest w stałym kontakcie z dyrektorem KOWR. Kierowana przez niego organizacja zachęca rolników, by ci, u których pojawił się problem z regulowaniem zadłużenia, kierowali się do KOWR, który ma opracowane mechanizmy pomocy w postaci pożyczek. Wśród form wsparcia są programy o nieoczywistym mechanizmie.

– Jeden z nich np. zakłada, że KOWR spłaca zadłużenie rolnika w zamian za przejęcie gospodarstwa. Pozostaje ono jednak do dyspozycji rolnika, który nadal na nim pracuje. Zmienia się tylko wpis dotyczący właściciela, bo wówczas staje się nim Skarb Państwa. Jednak po kilku latach rolnik może odkupić gospodarstwo. W mojej ocenie, to mechanizm ostateczny, który może zadziałać w najtrudniejszych sytuacjach i uchronić niewypłacalnego rolnika przed podjęciem najgorszych decyzji, z odebraniem sobie życia włącznie – przekonuje Sławomir Izdebski.

Ptasia grypa, pogoda i inne zagrożenia

Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, prognozuje, że w 2025 roku może wzrosnąć zadłużenie gospodarstw, które w ostatnim czasie inwestowały większe kwoty albo doświadczyły spadku opłacalności, zwłaszcza jeśli działają w branżach, w których ryzyko finansowe jest większe. Należy do nich na przykład hodowla trzody chlewnej.

– Oczywiście lista czynników, które mogą wpłynąć na faktyczną opłacalność gospodarstw, jest naprawdę długa i cały czas rośnie. Zmiany klimatyczne, gwałtowne zjawiska pogodowe, ptasia grypa – to tylko niektóre zagrożenia. Ale przede wszystkim to różne czynniki niezależne od nas, a mające ogromny wpływ na kondycję gospodarstw rolnych – wylicza Szmulewicz.

Do tego doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol zwraca uwagę na to, iż często jest tak, że zyski uzyskane w jednym roku rolnicy przeznaczają na spłatę zobowiązań, które zostały zaciągnięte tylko po to, by w ogóle udało się działalność rozpocząć. W drugiej kolejności rolnicy przeznaczają pieniądze na przygotowanie się do kolejnego roku prac i dopiero to, co zostanie, to jest ich zarobek. Powoduje to efekt kredytowej kuli śnieżnej, bo zewnętrzne finansowanie zawsze jest potrzebne.

– Rosną ceny różnych usług, w tym też energii, nawozów itd. Skutkuje to tym, że rolnicy nieustannie muszą zwiększać stan zadłużenia. Moim zdaniem, sytuacja w tym zakresie wcale się nie poprawia, a wręcz pogarsza, niezależnie od wysiłku, jaki w codzienną pracę wkładają rolnicy. Osobną kwestią są oczywiście ceny w skupach, które nie nadążają za zmianą kosztów produkcji – wyjaśnia mec. Adrian Parol.

Z kolei dr Mariusz Dziwulski z PKO BP przypomina, że wspomniany już wzrost wartości zobowiązań krótkoterminowych to efekt kredytów z dofinansowaniem do oprocentowania z ARiMR, udzielanych na utrzymanie płynności w gospodarstwach rolnych w latach 2023-2024. Ich celem było złagodzenie skutków ograniczeń na rynkach rolnych, związanych z sytuacją geopolityczną, która skutkowała pogorszeniem się koniunktury w rolnictwie.

– W 2025 roku efekt ten będzie stopniowo wygasał. Możliwe jest, że wartość zobowiązań ogółem w pierwszych miesiącach 2025 roku nawet zmaleje. Niski poziom aktywności inwestycyjnej będzie towarzyszył branży prawdopodobnie w pierwszej połowie 2025 roku, chociaż wzrosty cen w rolnictwie, które obserwujemy od czwartego kwartału 2024 roku, będą sprzyjać poprawie nastrojów w gospodarstwach rolnych i ograniczać spadki zakupów środków trwałych. Szansą na wzrost jest perspektywa obniżek stóp procentowych w tym roku. Obecnie stanowią one barierę dla zaciągania nowych zobowiązań przez rolników. Wzrostowi inwestycji będzie sprzyjać także większy napływ środków z UE, które mogłyby zostać współfinansowane kredytami – mówi dr Mariusz Dziwulski.

Regulowanie zobowiązań

Do tego Piotr Domagała przytacza dane, zgodnie z którymi w 2024 roku obserwowano pewne pogorszenie terminowości regulowania zobowiązań przez gospodarstwa rolne. W jego opinii, to przede wszystkim efekt spadku dochodów gospodarstw rolnych (zgodnie z danymi Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w 2023 roku spadek wyniósł ponad 44% w porównaniu do roku 2022).

– Musimy przy tym pamiętać, że rok 2022 był pod tym względem wyjątkowo dobry. Dochody rolników w 2022 roku były o 56% wyższe w stosunku do roku 2021. Można zatem powiedzieć, że w 2023 roku dochody tej grupy wróciły do poziomu porównywalnego z latami 2020-2021. Spodziewam się, że w 2024 roku były one na poziomie podobnym do 2023 roku. Ten wzrost dochodów w 2022 roku przełożył się także na wyjątkowo niski poziom przeterminowań. Teraz więc mówimy o pogorszeniu, ale w stosunku do wyjątkowo dobrego okresu – dodaje ekspert z Santander Bank Polska.

Czy będzie gorzej? Łukasz Goszczyński z GKPG twierdzi, że patrząc na to, co dzieje się ogólnie na rynku oraz w gospodarce, oczywiście nie można tego wykluczyć. Jednak ekspert podaje, że np. po danych największego na rynku rejestru długów widać, że przez 6 miesięcy ub.r. rolnik – przedsiębiorca zalegał ze spłatą zobowiązań średnio ponad 830 dni, czyli o przeszło 100 dni mniej niż rok wcześniej w analogicznym okresie. Historycznie widać, że coś się poprawia, ale – w ocenie eksperta – te dane nie oddają w pełni powagi sytuacji i finalnie różnie to może być.

– Będziemy zapewne obserwować różnice w terminowości pomiędzy poszczególnymi grupami rolników. Mniejsze gospodarstwa mogą mieć większe kłopoty z regulowaniem zobowiązań, szczególnie te, związane z produkcją roślinną – podsumowuje ekspert z Santander Bank Polska.

(MN, Styczeń 2025 r.)

© MondayNews Polska / materiał prasowy

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych od GUS

adeolu-eletu-38649-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2024 roku”.

Jak informuje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w grudniu 2024 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 4,8%. Wskaźnik cen wyniósł 104,8. Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,2%. Wskaźnik cen wyniósł 100,2.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystyczngo.

Źródło: GUS.

Eksperci nie pozostawiają złudzeń – tak, według nich, wyglądał 2024 rok w zakresie podatków

liczenie-podatkowEksperci nie pozostawiają złudzeń – tak, według nich, wyglądał 2024 rok w zakresie podatków.

Jak przekonują znawcy tematu, miniony rok przyniósł niewiele zmian podatkowych dla firm. Natomiast pozytywnie jest odbierane przede wszystkim przesunięcie terminu wdrożenia Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF), który miał obowiązywać od połowy 2024 roku. Wśród plusów wymienia się też niższą stawkę podatku VAT w branży beauty, PIT kasowy dla najmniejszych firm czy podatek minimalny CIT. Ten ostatni znajduje się również w zestawieniu minusów. Obok niej widać m.in. podatek od nieruchomości czy ustawę podnoszącą stawkę podatku akcyzowego na wyroby tytoniowe.

Zmiany na plus…

2024 rok nie był szczególnie udany dla firm, o czym przekonuje doradca podatkowy Jerzy Martini. Według eksperta, zmiany wprowadzone w przepisach podatkowych miały charakter raczej kosmetyczny. Istotne dla przedsiębiorców było odroczenie wejścia w życie przepisów o Krajowym Systemie e-Faktur, które miały obowiązywać od 1 lipca 2024 roku. Obowiązkowy KSeF został przesunięty na 1 lutego 2026 roku. Do tego dr Izabela Witczak, ekspert ds. podatków z Pracodawców RP, wskazuje wśród plusów przesunięcie wdrożenia KSeF. Wprowadzenie tego rozwiązania w 2024 roku byłoby obarczone wielkim ryzykiem związanym nie tylko z wydajnością systemu, ale też z wieloma innymi obszarami, jak chociażby z niejasną relacją projektowanych przepisów.

– Najważniejszym wydarzeniem 2024 roku było przesunięcie w niebyt KSeF. Za sprawą tego systemu groziła nam największa w historii katastrofa rozliczeniowa. To byłby istny paraliż fakturowania. Udało się to odroczyć, więc trzeba władzy podziękować za to, że umiała zmienić zdanie. Oczywiście, to rozwiązanie zostało podrzucone przez poprzedników, ale później było oficjalne stanowisko rządu, że KSeF będzie realizowany. Jednak nie ma żadnego powodu, żeby dokonać destrukcji systemu fakturowania. Ale wpływowi gracze informatyczni lobbują za tym – komentuje prof. Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych, były wiceminister finansów.

Dr Anna Wojciechowska z Solveo Advisory i ekspertka BCC, również stwierdza, że najbardziej pozytywnym zdarzeniem 2024 roku było kolejne przełożenie terminu wprowadzenia KSeF. W ocenie byłej Naczelnik Wydziału Kontroli Podatkowej Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku, korzystną zmianą podatkową, na którą czekała cała branża beauty, było obniżenie stawki VAT. Rozwiązanie to obejmuje najpopularniejsze usługi świadczone przez firmy z tego sektora, czyli m.in. manicure, pedicure, stylizację rzęs i brwi czy depilację. Od 1 kwietnia 2024 roku stawka VAT w powyższym zakresie wynosi 8% zamiast 23%.

– Najlepszą zmianą, jaka została wprowadzona w 2024 roku i wchodzi w życie w 2025 roku, jest niewątpliwie kasowy PIT dla najmniejszych firm. Przedsiębiorcy, którzy skorzystają z tej opcji, nie będą musieli płacić podatku już w momencie wykonania usługi, dostawy towaru bądź wystawienia faktury. Obowiązek podatkowy na zasadach kasowego PIT powstaje dopiero w momencie uzyskania od klienta zapłaty za fakturę. Stosowanie tego rozwiązania będzie dobrowolne, zatem to przedsiębiorcy zdecydują, czy uzyskają korzyść, stosując ww. metodę – stwierdza Przemysław Pruszyński, dyrektor Departamentu Podatkowego w Konfederacji Lewiatan.

Jak przekonuje Filip Smakowski, dyrektor Pionu Podatkowego w Mariański Group, zmian podatkowych wchodzących w życie w 2024 roku było niewiele, a tych korzystnych dla podatników wdrożono mniej. W zasadzie można do nich zaliczyć tylko wprowadzenie możliwości skorzystania ze skróconego okresu amortyzacji. Rozwiązanie to dotyczy wytworzonych we własnym zakresie środków trwałych, będących budynkami (lokalami) niemieszkalnymi i budowlami, po raz pierwszy wprowadzonych do ewidencji środków trwałych, znajdujących się na obszarze gminy o wysokim wskaźniku bezrobocia. Wtedy okres amortyzacji może zostać skrócony nawet do 5 lat.

– Ubiegły rok nie obfitował w spektakularne zmiany w podatkach, co samo w sobie należy uznać za plus. Przedsiębiorcy mieli bowiem chwilę wytchnienia po pomysłach z tzw. Polskiego Ładu. Pozytywnie oceniam wprowadzenie regulacji dotyczących podatku minimalnego CIT, chociaż jest to zmiana odroczona, która była również w tzw. Polskim Ładzie. W założeniu regulacja ta miała zapobiegać unikaniu opodatkowania w Polsce przez podatników CIT lub ograniczania przez takie podmioty podstawy opodatkowania do groteskowego minimum. Jednak jest wiele wyjątków i wyłączeń, co może spowodować, że wprowadzone przepisy będą miały charakter fasadowy – analizuje Marek Niczyporuk, radca prawny i doradca podatkowy z kancelarii Ars Aequi.

…i minus

Zdaniem Filipa Smakowskiego, za największą negatywną zmianę należy uznać wprowadzenie, a w zasadzie odwieszenie, podatku minimalnego CIT – nazywanego podatkiem od strat. Może on zwłaszcza dotknąć firmy z tych branż, które ze swojej natury charakteryzują się niską dochodowością lub odnotowują okresowo straty, jak np. podmioty zajmujące się handlem hurtowym i detalicznym, działalnością przetwórczą, transportową, hotelową i restauracyjną. Pomimo szerokiego katalogu wyłączeń, szacuje się, że tylko w grupie największych podatników CIT, daniną tą może być dotkniętych nawet 20% z nich.

– Negatywnie oceniam wprowadzenie globalnego minimalnego podatku CIT dla największych korporacji. Choć wdrożenie go wymusza na Polsce unijna dyrektywa i zobowiązanie wobec krajów OECD, to polski rząd nie przedstawił propozycji rekompensat dla dużych firm, które prowadzą działalność w specjalnych strefach ekonomicznych. Globalny minimalny podatek może spowodować, że firmy utracą preferencje, z jakich dzisiaj korzystają. W konsekwencji mogą przenieść swoją działalność do krajów, które oferują lepsze wsparcie. Inne kraje podejmują aktywne działania w tym zakresie. Polska na ten moment nie robi tego – mówi Przemysław Pruszyński.

Do tego Jerzy Martini zwraca uwagę na wprowadzenie podatku minimalnego. Deklarowanym celem tej zmiany było doprowadzenie do sytuacji, w której duże międzynarodowe przedsiębiorstwa płacą w Polsce podatki. Ustalono minimalny próg opodatkowania, nawet gdy dany podmiot wykazuje stratę lub niską rentowność. Przepisy te mogą dotknąć również podmioty krajowe, mimo wyłączeń wprowadzonych przez ustawodawcę. Jak przekonuje ekspert, 2024 rok nie był też udany dla firm płacących podatek od nieruchomości. Zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, od 2025 roku konieczne jest wprowadzenie istotnych zmian w tym podatku. Przepisy, które weszły w życie w styczniu 2025 roku budzą spore wątpliwości.

– Krytycznie oceniam istotną przebudowę koncepcji podatku od nieruchomości w części dotyczącej budowli, choć ważniejszym wydarzeniem roku 2025 będzie drożyzna gazu i nośników energii. To jest czynnik głęboko recesyjny, który przyczynia się do zubożenia biednych i pogłębienia marazmu ekonomicznego – dodaje prof. Witold Modzelewski.

Natomiast dr Wojciechowska zaznacza, że nadal nad przedsiębiorcami wisi odium podstawowych założeń tzw. Polskiego Ładu i w tej kwestii niewiele się niestety zmieniło. Do tego doszedł minimalny podatek od osób prawnych. Nastąpił też wzrost składek ZUS i wynagrodzenia minimalnego. Ponadto wprowadzono rozwiązania zgodne z dyrektywą SUP (Single-Use Plastics), tj. podatek od plastiku. Ekspertka BCC podkreśla, że większość z tych regulacji bezpośrednio wpływa na zwiększenie kosztów po stronie pracodawców. Ponadto wymusza angażowanie większych zasobów celem dopełnienia coraz bardziej skomplikowanych procedur.

– Istotną, choć z pozoru drobną, zmianą jest podwyższenie stawek podatków oraz opłat lokalnych. Dla wielu przedsiębiorców wiązało się to z istotnym obciążeniem budżetu. To też w znaczący sposób wpłynęło na wynajem nieruchomości, branżę transportową czy produkcyjną – wyjaśnia dorada podatkowy Marek Niczyporuk.

Zdaniem dr Izabeli Witczak, największym minusem podatkowym 2024 roku wydaje się uchwalenie ustawy podnoszącej stawkę podatku akcyzowego na wyroby tytoniowe, w tym podgrzewane, a także płyn do papierosów elektronicznych. Stanowi to naruszenie umowy społecznej zawartej między władzami publicznymi a przedstawicielami polskiego biznesu, w szczególności branży tytoniowej, dotyczącej stopniowego wzrostu podatku w latach 2022-2027. Jak podkreśla ekspertka z Pracodawców RP, obowiązująca mapa podwyżek akcyzy była trudnym konsensusem, który dawał jednak branży pewność w obszarze kształtowania się kosztów.

(MN, Styczeń 2025 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

GUS o dynamice produkcji budowlano-montażowej

fabian-blank-78637-unsplashGUS o dynamice produkcji budowlano-montażowej.

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika produkcji budowlano-montażowej w listopadzie 2024 roku”. Według danych wstępnych GUS, produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana w listopadzie 2024 r. na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób była niższa o 9,3% w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku (w listopadzie ub.r. wzrost o 3,8%) oraz wyższa o 3,3% w stosunku do października br. (przed rokiem wzrost o 3,0%).
Jak informuje GUS, są to dane wstępne – obejmują przedsiębiorstwa o liczbie pracujących powyżej 9 osób, których przeważający rodzaj działalności zaliczono do sekcji F „Budownictwo” według Polskiej Klasyfikacji Działalności 2007 (PKD 2007).

Źródło: GUS.

Budownictwo mieszkaniowe w 2024 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-listopad 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w okresie styczeń-listopad 2024 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż rok wcześniej. Wzrosła z kolei liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.
Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w okresie styczeń-listopad 2024 roku oddano do użytkowania 178,8 tys. mieszkań, tj. 10,6% mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku. Deweloperzy przekazali do eksploatacji 110,4 tys. mieszkań – o 10,3% mniej niż przed rokiem, natomiast inwestorzy indywidualni 63,0 tys. mieszkań, tj. o 13,5% mniej. W ramach tych form budownictwa wybudowano łącznie 97,0% ogółu nowo oddanych mieszkań. W pozostałych formach budownictwa oddano do użytkowania łącznie 5,3 tys. mieszkań (w ubiegłym roku 4,0 tys.).

Źródło: GUS.

Raport GUS: Wstępne szacunki produktu krajowego brutto w przekroju regionów w 2023 roku

adeolu-eletu-38649-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Wstępne szacunki produktu krajowego brutto w przekroju regionów w 2023 roku”.

Jak informuje GUS, w 2023 roku ponad 1/2 krajowej wartości produktu krajowego brutto została wytworzona w 5 regionach: warszawskim stołecznym, śląskim, wielkopolskim, dolnośląskim i małopolskim. W 2023 roku we wszystkich regionach odnotowano wzrost produktu krajowego brutto w cenach bieżących w porównaniu z 2022 rokiem, przy czym największy w regionie warszawskim stołecznym – o 14,9%, a najmniejszy w regionie mazowieckim regionalnym – o 5,6%. Udziały poszczególnych regionów w generowaniu PKB w 2023 roku były znacznie zróżnicowane – od 2,0% w regionie opolskim do 18,3% w regionie warszawskim stołecznym.
Pełny raport dostępny jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

 

Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-listopad 2024 roku wg GUS

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikowało raport pt. „Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-listopad 2024 roku”. Są to dane wstępne, które mogą ulec zmianie po opracowaniu danych ostatecznych.

Jak informuje GUS, w okresie styczeń-listopad 2024 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż przed rokiem. Wzrosła natomiast liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.
Według wstępnych danych zgromadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, w okresie styczeń-listopad 2024 roku oddano do użytkowania 178,8 tys. mieszkań, czyli 10,6% mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku. Deweloperzy przekazali do eksploatacji 110,4 tys. mieszkań – o 10,3% mniej niż przed rokiem. Z kolei inwestorzy indywidualni przekazali 63,0 tys. mieszkań, tj. o 13,5% mniej. W ramach tych form budownictwa wybudowano łącznie 97,0% ogółu nowo oddanych mieszkań. W pozostałych formach budownictwa oddano do użytkowania łącznie 5,3 tys. mieszkań (w ubiegłym roku 4,0 tys.). – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Jedynie 11,2 proc. Polaków zechciało zapożyczyć się w celu organizacji świąt

liczenie-pieniadz
W tym roku tylko 11,2% Polaków postanowiło zorganizować święta, zaciągając kredyt lub pożyczkę gotówkową w banku albo w parabanku bądź u znajomych czy rodziny. Tak wynika z badania UCE RESEARCH i Grupy Offerista. Przed rokiem z tej opcji skorzystało z kolei 12,9% ankietowanych. Zdaniem ekspertów, takie podejście świadczy o ostrożnym gospodarowaniu budżetem przez większość konsumentów. Mówi też o świadomości wysokich kosztów brania na siebie tego typu zobowiązań. Widać również, że rodacy pomału odchodzą od słynnego powiedzenia „zastaw się, a postaw się”.

Zaledwie 11,2% ankietowanych, w celu przygotowania się do Wigilii i Bożego Narodzenia, zaciąga kredyt lub pożyczkę gotówkową w banku, parabanku albo u znajomych czy rodziny. Z kolei 83% badanych nie wzięło na siebie tego typu zobowiązań z okazji świąt. Tak wynika z badania przeprowadzonego na reprezentatywnej próbie ponad tysiąca Polaków.

– Wskazuje to na ostrożność finansową i świadome podejście do zarządzania budżetem. Polacy w większości planują wydatki świąteczne z dużym wyprzedzeniem, co chroni ich przed koniecznością pożyczania pieniędzy na ten cel. Osoby, które decydują się na ten krok, mogą mieć zarówno trudności finansowe, jak i dawać prezenty cenowo wykraczające poza ich możliwości – ocenia dr Anna Semmerling, ekspertka z Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku w obszarze ekonomii i finansów.

Z badania też wynika, że przed rokiem 12,9% ankietowanych zaciągnęło jakieś zobowiązanie finansowe na przygotowania do świąt. Natomiast 84,3% badanych temu zaprzecza. Z kolei 2,8% nie pamięta, jak było poprzednio.

– Nie są to wyniki z zeszłorocznego badania, tylko deklaracje tegorocznych ankietowanych. Można więc stwierdzić, że rdr. wśród ww. osób – z różnych przyczyn – lekko spadła potrzeba zapożyczenia się na święta. Nadal ponad 80% badanych nie chce zaciągać zobowiązania z okazji świąt. To efekt choćby dużo niższej inflacji niż rok wcześniej. Do tego Polacy są w nieco lepszej kondycji finansowej niż w 2023 roku – mówi Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Z kolei dr Ewa Gucwa-Leśny z Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że od kilku lat coraz mniej Polaków bierze pod uwagę zapożyczanie się z okazji świąt. Jej zdaniem, wpływa na to zarówno odczuwany wzrost cen, jak i coraz większa świadomość wysokich kosztów takich pożyczek. Jednak, według badań Związku Banków Polskich (ZBP), nie zamierzamy bardzo oszczędzać na świętach. Co ciekawe, bardziej będziemy uważać na wydatki na żywność niż na te, związane z relacjami rodzinnymi i społecznymi.
– Wspomniane wyniki badań ZBP wskazują, że 4-osobowa rodzina w tym roku wyda na święta ponad 3800 zł, co oznacza niewielki wzrost w porównaniu z 2023 rokiem, kiedy to koszty wyniosły ok. 3739 zł. Niepewna sytuacja międzynarodowa powinna, mimo agresywnej reklamy, ograniczyć postawę „zastaw się, a postaw się” – przewiduje ekspertka z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.

O zaciągnięciu pożyczki bądź kredytu w tym roku mówią przede wszystkim osoby w wieku 25-34 lat oraz 18-24 lat. Zdaniem Roberta Biegaja, osoby młode przeważnie pożyczają pieniądze, bo nie widzą w tym nic niestosownego. Nie czują z tego tytułu większych zagrożeń, ale często pożyczają też bezmyślnie i ponad stan. Do tego z reguły posiadają mniejsze oszczędności.

– Osoby młode najprawdopodobniej zaciągnęły pożyczki na święta w celu kupienia droższych prezentów. Mogą to być zarówno zakupy pod wpływem impulsu, jak i wcześniej przemyślane i przeniesione na okres świąteczny. Warto również podkreślić, że wśród Polaków coraz większą popularnością cieszą się bożonarodzeniowe wczasy zagraniczne, co także może być jedną z przyczyn zaciągania pożyczek – komentuje dr Anna Semmerling z WSB Merito.

Zaciągnięcie pożyczki deklarują głównie osoby uzyskujące ponad 9000 zł, 7000-8999 zł i poniżej 1000 zł. – Pierwsza i druga grupa to osoby zamożniejsze, optymistycznie oceniające swoją sytuację materialną i możliwości atrakcyjnego spędzenia świąt, gotowe wydać więcej na prezenty i podróże. Są to osoby o wyższym wykształceniu, potrafiące ocenić ofertę banków, które ze swojej strony dążą do zwiększenia wygody i szybkości rozpatrywania wniosków kredytowych – tłumaczy dr Ewa Gucwa-Leśny.

Ekonomistka z UW podkreśla również, że zdolność kredytowa osób o dochodach poniżej 1000 zł jest za niska, żeby zaciągnąć kredyt konsumpcyjny w banku. Dotąd, korzystały one z usług firm pożyczkowych, teoretycznie wiedząc, że oprocentowanie jest co najmniej pięciokrotnie wyższe niż w bankach. Ta wiedza jest zresztą oszczędnie dawkowana przez parabanki. Obecne regulacje ustawy antylichwiarskiej spowodują, że większość tych rodzin nie będzie mogła uzyskać pożyczki.

– Natomiast osoby, które najlepiej zarabiają, pożyczają pieniądze, ponieważ mają wykrystalizowane większe życiowe potrzeby. Często rosną one w sposób zupełnie nieuzasadniony. Poza tym instytucje finansowe chętniej im udzielą pożyczek lub kredytów. Wiedzą, że jest duże prawdopodobieństwo, iż sprawnie oddadzą dług i taki bank lub parabank dobrze na tym zarobi – wyjaśnia ekspert z Grupy Offerista.

Należy jeszcze dodać, że w ww. sposób zamierzają postępować głównie osoby z woj. śląskiego, warmińsko-mazurskiego oraz łódzkiego.

– Warto podkreślić, że najprawdopodobniej badani nie uwzględnili w swoich odpowiedziach kredytów 0% oraz możliwości odroczonej płatności, czyli konsumenckiej formy kredytu kupieckiego, która w tym okresie cieszy się dużym powodzeniem. Tym samym faktyczna skala organizowania świąt, a przede wszystkim kupowania prezentów na kredyt będzie zdecydowanie wyższa – podsumowuje dr Anna Semmerling.
MN, Grudzień 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Eksperci prognozują: Średnioroczna inflacja w 2024 roku będzie na poziomie niecałych 4 proc.

inflacja

Eksperci prognozują, że średnioroczna inflacja w 2024 roku będzie na poziomie niecałych 4 proc. Eksperci nie są w 100% zgodni co do tego, jakie czynniki będą kluczowe, jednak spodziewają się raczej wzrostu inflacji w grudniu do poziomu ok. 5% rdr. Ma to być efektem drożejącej żywności, ale też niepewnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, która przekłada się na ceny paliw. Wzrost cen, właściwie jak co roku, nakręci też zwiększona konsumpcja w okresie świątecznym. Jednocześnie znawcy rynku dodają, że w przyszłym roku skok inflacji może być już bardziej zauważalny.

Jak podał GUS, w listopadzie br. średnie ceny towarów i usług konsumpcyjnych zwiększyły się rok do roku o 4,7%. We wcześniejszym miesiącu wzrost sięgnął 5% rdr. Ostatni wynik był raczej zgodny z oczekiwaniami większości ekspertów i został przyjęty w miarę spokojnie. Niemniej pojawiają się pytania o to, czy w grudniu inflacja wzrośnie czy spadnie, a może utrzyma się na tym samym poziomie co w listopadzie.

– Obniżenie inflacji za listopad spowodowane było głównie przez statystyczny efekt bazy z 2023 roku, gdy ceny były naprawdę wysokie. Do końca roku nie należy oczekiwać mocnego wzrostu, ponieważ trudno spodziewać się drożejącej ropy. Jednak czynnikiem podtrzymującym presję cenową pozostanie inflacja bazowa, czyli ta po odliczeniu cen żywności, która nadal będzie na podwyższonym poziomie – ok. 4,2% – podkreśla prof. Paweł Wojciechowski, przewodniczący Rady Instytutu Finansów Publicznych i były minister finansów.

Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, analityka rynków finansowych z DI Xelion, nie ma co się spodziewać szoku cenowego. Wynika to również z kursu dolara, który bardzo często w grudniu obniża się w relacji do złotówki, a wtedy mniej odczuwalny jest wzrost cen ropy. Gdyby tak się nie stało, wówczas miałoby to nieco większe przełożenie na inflację. Niemniej, zdaniem eksperta, listopadowy wynik był dobry i w grudniu można się spodziewać 4,9%. W pierwszych miesiącach przyszłego roku inflacja będzie może trochę wyższa, chwilowo – nawet blisko 5%.

– Sprzedaż detaliczna w grudniu też wpływa na inflację, a w okresie świątecznym firmy w dużej części realizują istotną część swojego planu przychodowego. Co roku jest podobnie, więc mamy również efekt bazy z poprzedniego roku, ale popyt przesuwa się teraz w stronę towarów droższych. Dlatego w grudniu otrzemy się o 5%, choć cel inflacyjny był wyznaczany do 3,5% – zauważa prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

Dyskusja wokół tego, jakie główne czynniki będą miały wpływ na wskaźnik inflacji w grudniu, wciąż trwa, mimo że miesiąc już dobiega końca. Nie można zapominać o wielu zmiennych – zarówno na rynku krajowym, jak i międzynarodowym. Niemniej pytani eksperci dość zgodnie oceniają, jakiej inflacji można spodziewać się w grudniu i widzą zazwyczaj podobne powody jej wzrostu.

– W grudniu inflacja powinna być na poziomie 4,9% czy nawet 5%. Rosnąca w dużym tempie konsumpcja sprzyja temu wynikowi, podobnie jak zwiększone wynagrodzenia, które często pojawiają się w grudniu. Płace rosną szybciej od inflacji i nie ma żadnej przyczyny, żeby one w grudniu nie rosły tak dalej. Będzie to kolejna przyczyna wzrostu cen w tym miesiącu – wskazuje prof. Marian Noga z Uniwersytetu WSB Merito, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

Natomiast Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, uważa, że inflacja dobije ponownie do poziomu 5% w grudniu, a listopadowy wynik to spore zaskoczenie. Ekspert podkreśla, że rynek nie docenił zeszłorocznych, sztucznych obniżek na stacjach paliw oraz skali zwiększenia limitu dla gospodarstw domowych na energię elektryczną. To się odbiło na listopadowej inflacji, ale ten efekt już zniknie w grudniu. Do tego dojdzie zapewne wyższy wzrost cen żywności niż w listopadzie.

– Spadek inflacji nie oznacza, że ceny przestają rosnąć. Wciąż wzrastają, ale wolniej. Dla osób żyjących z pracy najemnej to nadal trudne wyzwanie. Na przykład w projekcie ustawy budżetowej na 2025 r. zapisano zaledwie 5% podwyżki dla budżetówki, a inflacja prognozowana na przyszły rok to również 5%. Oznacza to, że płace pracowników sfery budżetowej w wymiarze realnym nie wzrosną. Porównanie z 2023 r. wskazuje, że w bieżącym roku inflacja zdecydowanie wyhamowuje, ale ryzyko jej wzrostu w ujęciu miesięcznym wciąż istnieje. Ogranicza to rzeczywiste możliwości i motywacje do zwiększania wydatków na konsumpcję – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, prezes honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Z kolei Agata Filipowicz-Rybicka, główna ekonomistka w Alior Banku, ocenia, że inflacja w grudniu powinna lekko wzrosnąć do poziomu 5%. Jej zdaniem, największy wpływ na to powinny nadal wywierać ceny energii i żywności oraz inflacja bazowa. Paliwa z końcem roku, ze względu na efekty bazy, zaczynają mieć ujemny wpływ na inflację. W grudniu spodziewamy się stabilizacji inflacji bazowej nieco powyżej 4% rdr.

– Listopadowy odczyt inflacji nie był dla nas zaskoczeniem. Szacowaliśmy dokładnie 4,6% rdr. Jeżeli mielibyśmy typować możliwe zaskoczenie w grudniowych danych, to po stronie czynników ograniczających inflację mogłoby ono pochodzić ze strony przecen przedświątecznych szczególnie w obszarze dóbr, do których na pewno jest przestrzeń wobec słabej koniunktury w przemyśle i utrzymującej się ujemnej dynamiki inflacji producenckiej. Główne ryzyka dla wyższej inflacji niezmiennie związane są z obszarem usług – ocenia główna ekonomistka z Alior Banku.

Do tego prof. Paweł Wojciechowski ocenia, że zakończymy rok z nieco wyższą inflacją niż obecnie, a wyniesie ona ok. 4,9%. Oznacza to, że średnioroczna inflacja za 2024 r. będzie na poziomie ok. 3,7%, co jest poniżej oczekiwań rynkowych sprzed roku. Ze względu na silny efekt bazy, trudno uznać listopadowy odczyt za zaskoczenie, ale jeśli tak założymy, to zaskoczenia nie będzie już w grudniu, kiedy inflacja powróci do poziomu ok. 5%, a prawdopodobnie będzie to 4,9%.

– Nie zapominajmy o efekcie zubożenia, który dodatkowo kumuluje się w drugim półroczu. Związany jest z większymi wydatkami na energię, a krótszy dzień powoduje, że ludzie ubodzy szybciej biednieją. Z tego wynika gwałtowny przyrost ubóstwa choćby wśród emerytów, którzy muszą redukować inne wydatki. Muszą bowiem pokryć zwiększone koszty związane z droższą energią – wyjaśnia prof. Witold Modzelewski.

Natomiast Piotr Kuczyński uważa, że wciąż widać większą powściągliwość konsumentów wobec wydatków. W efekcie, choć dla handlu grudzień jest „miesiącem Eldorado”, to po nim nadchodzi styczeń, kiedy wydatki mocno spadają. Do tego jest dużo różnego rodzaju promocji i wyprzedaży. W efekcie wtedy inflacja może się różnie zachować, chociaż to nadal bardzo ostrożne szacunki i trudno cokolwiek wyrokować – podsumowuje ekspert.

(MN, Grudzień 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Dynamika sprzedaży detalicznej w listopadzie 2024 roku wg GUS

analizaGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika sprzedaży detalicznej w listopadzie 2024 roku”.

Sprzedaż detaliczna1 w cenach stałych w listopadzie 2024 r. była wyższa niż przed rokiem o 3,1% (wobec spadku o 0,3% w listopadzie 2023 r.). W porównaniu z październikiem 2024 r. notowano spadek sprzedaży detalicznej o 1,2%. W okresie styczeń-listopad2 2024 r. sprzedaż wzrosła r/r o 2,7% (wobec spadku o 2,4% w analogicznym okresie 2023 r.).

W listopadzie 2024 r. wzrost sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem 2023 r. spośród prezentowanych kategorii towarów odnotowały podmioty z grup: „pojazdy samochodowe, motocykle, części” (o 28,1%), „pozostałe” (o 14,8%), „farmaceutyki, kosmetyki, sprzęt ortopedyczny” (o 7,2%), „paliwa stałe, ciekłe i gazowe” (o 4,1%). Przedsiębiorstwa zaklasyfikowane do grupy o najwyższym udziale w sprzedaży detalicznej „ogółem” – „żywność, napoje i wyroby tytoniowe” wykazały niewielki spadek o 0,2%.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

1 Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) dynamiki sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsię-biorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.
2 W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze

Źródło: GUS.

Zmiany w subwencji oświatowej w 2025 roku

volkan-olmez-73767-unsplash
W 2025 roku polski system finansowania oświaty przejdzie jedną z największych zmian w swojej historii. Subwencja oświatowa, która przez lata stanowiła podstawowe źródło finansowania dla samorządów, zostanie zastąpiona nowym modelem podziału środków na potrzeby edukacyjne. Co to oznacza dla samorządów, szkół, nauczycieli a przede wszystkim dla uczniów, w tym tych ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi?

Nowy model, więcej pieniędzy?

Projekt budżetu na 2025 rok, obecnie procedowany w Sejmie, przewiduje całkowitą rezygnację z subwencji oświatowej. Zamiast tego wprowadzony zostanie system globalnej kwoty potrzeb oświatowych, który, według twórców, ma być bardziej elastyczny i dostosowany do lokalnych potrzeb jednostek samorządu terytorialnego. Ministerstwo Edukacji Narodowej już przygotowało projekt rozporządzenia określającego sposób podziału tych środków między samorządy. 21 października br. prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o dochodach JST, a 28 października projekt rozporządzenia trafił do konsultacji społecznych.

Więcej środków na edukację od 2025 roku
Całkowita kwota przeznaczona na potrzeby oświatowe w 2025 roku ma wynieść ponad 102,6 mld zł, co stanowi wzrost o 16,7% w porównaniu do 2024 roku. To duży skok, który teoretycznie oznacza więcej pieniędzy na szkoły, w tym na kształcenie specjalne. Kluczowe pytanie brzmi jednak: czy nowy sposób podziału środków okaże się wystarczająco sprawiedliwy i efektywny, by zaspokoić potrzeby lokalnych samorządów oraz placówek edukacyjnych?
Te zmiany wywołują wiele pytań i wątpliwości, które z pewnością będą tematem ożywionej debaty w najbliższych miesiącach.

Jak placówki mogą wykorzystać nowe możliwości?
Zwiększenie środków na uczniów ze zróżnicowanymi potrzebami edukacyjnymi, w tym tych z niepełnosprawnościami, było jednym z kluczowych założeń reformy. Wyższe wagi przypisane uczniom wymagającym szczególnego wsparcia mogą pomóc w poprawie jakości ich edukacji. Wzrost finansowania o 25% dla uczniów z autyzmem oraz o 11% dla uczniów z niepełnosprawnościami sprzężonymi, odczują wszystkie placówki kształcące uczniów z tymi orzeczeniami.

– Jednym z narzędzi do ciekawej, angażującej pracy z dziećmi i młodzieżą o zróżnicowanych potrzebach edukacyjnych, jest platforma EduSensus. Dzięki swojej wszechstronności i nowoczesnym rozwiązaniom, wspiera zarówno nauczycieli, jak i uczniów w procesie kształcenia specjalnego. – mówi Joanna Elmanowska z wydawnictwa Nowa Era, w którym odpowiada za rozwój produktów multimedialnych przeznaczonych dla nauczycieli i specjalistów do pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Platforma eduSensus to specjalistyczne rozwiązanie online dla specjalistów i nauczycieli, które można dopasować do indywidualnych potrzeb uczniów. Innowacyjne programy z serii eduSensus od ponad 20 lat wspierają terapeutów i pedagogów w diagnozowaniu i terapii dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Źródło: eduSensus
materiał prasowy

Raport GUS: Koniunktura w przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, handlu i usługach

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Koniunktura w przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, handlu i usługach – grudzień 2024 roku”.

Jak informuje GUS, w większości prezentowanych obszarów gospodarki wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury (tak wyrównany, jak i niewyrównany sezonowo) kształtuje się na poziomie niższym lub zbliżonym do prezentowanego w listopadzie br.

W porównaniu z listopadem oceny koniunktury (niewyrównane sezonowo) najbardziej pogorszyły się w handlu hurtowym oraz transporcie i gospodarce magazynowej; pozytywnie wyróżnia się natomiast sytuacja w sekcji zakwaterowanie i gastronomia, gdzie koniunktura oceniana jest lepiej niż przed miesiącem. W przypadku składowych „diagnostycznych” oraz „prognostycznych” w większości badanych obszarów sygnalizowany jest brak zmian lub pogorszenie. – informuje Główny Urząd Statystyczny.

Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

 

1 Poprzez sformułowanie „korzystnie” (dodatnia wartość wskaźnika) rozumiemy sytuację, gdzie odsetek przedsiębiorców spodziewających się poprawy sytuacji gospodarczej ich podmiotów w najbliższych trzech miesiącach lub obserwujących taką poprawę, przeważa nad odsetkiem przedsiębiorców oczekujących jej pogorszenia.

Źródło: GUS.

Czy nowa fala migracji zarobkowej zaspokoi potrzeby rynku pracy w przyszłym roku?

Jakub_Kizielewicz_prezes zarządu_Grupa OpteamicObserwowany spadek liczby pracowników z Ukrainy, którzy przez ostatnie kilka lat wspierali logistykę, przemysł, przetwórstwo i rolnictwo, otwiera drzwi nowym kierunkom migracji. Szczególną uwagę przyciągają pracownicy z Ameryki Południowej i Azji.

Statystyki GUS pokazują wyraźny wzrost wydanych im zezwoleń na pracę – w 2023 roku pracownikom z obu tych regionów wydano ponad 275 tys. (pięć razy więcej niż w 2019 r.). Według danych ZUS, w 2023 roku największy wzrost pracujących w Polsce cudzoziemców odnotowano pośród Kolumbijczyków, Nepalczyków i Argentyńczyków. To pozytywny trend, bo wobec rosnącego PKB (prognozy dla Polski wynoszą 3% w 2025 r.) polska gospodarka przy niskim bezrobociu będzie nadal odczuwać braki kadrowe. Jednakże, czy nowa fala migracji zarobkowej będzie w stanie zaspokoić potrzeby rynku pracy i z jakimi wyzwaniami będą mierzyć się w nadchodzącym roku tak pracodawcy jak i agencje outsourcingowe? Komentuje Grupa Opteamic, kompleksowy dostawca outsourcingu procesowego w Polsce.

Migranci z Ameryki Południowej wypełniają braki kadrowe w magazynowaniu, przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, rolnictwie – czyli wszędzie tam, gdzie zapotrzebowanie na pracowników niewymagających wysokich kwalifikacji jest szczególnie duże.
Polska gospodarka, z jedną najniższych stóp bezrobocia w EU i prognozowanym wzrostem PKB na poziomie ok. 3% w latach 2024–2025, stoi przed ogromnym wyzwaniem – znalezienia zasobów kadrowych. W obliczu malejącego napływu pracowników z Ukrainy, istotnym wsparciem dla wielu przedsiębiorstw i agencji pracy tymczasowej stają się migranci z Ameryki Południowej. Dla wielu z nich Polska jest krajem spełniającym marzenia o lepszym życiu.
I wyciągając tak proste wnioski, na tym można by temat zakończyć, ale…

– Napływ nowej migracji zarobkowej wiąże się z kilkoma istotnymi wyzwaniami. Po stronie pracodawców głównie jest to długi proces legalizacji pobytu i otrzymania zezwolenia na pracę a po stronie migrantów to brak znajomości języka polskiego oraz różnice kulturowe. Bariery te skutecznie zniechęcają rynek pracy do otwarcia się na nową grupę migrantów zarobkowych. Tutaj kluczową rolę w procesie integracji przybyszów z innych kontynentów mogą odegrać agencje outsourcingu procesowego i leasingu pracowniczego – od załatwienia wszelkich formalności biurokratycznych związanych z legalizacją ich pobytu i zezwoleniem na pracę, poprzez organizację kursów językowych, wsparcie w adaptacji kulturowej, aż po pomoc w zrozumieniu lokalnych przepisów – wyjaśnia Jakub Kizielewicz, prezes Grupy Opteamic.

Źródło: Grupa Opteamic [fragmennt artykułu]
materiał prasowy

Główny Urząd Statystyczny prezentuje wyniki finansowe przedsiębiorstw w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku

ibrahim-rifath-789914-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje wyniki finansowe przedsiębiorstw w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku.

Jak informuje GUS, w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku przychody ogółem badanych przedsiębiorstw wyniosły 3 841,5 mld złotych. Natomiast a koszty ich uzyskania 3 671,2 mld złotych. Wynik finansowy netto ukształtował się na poziomie 139,2 mld zł.otych.
Podstawowe dane o badanych przedsiębiorstwach prowadzących księgi rachunkowe o liczbie pracujących 50 i więcej osób w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku – informuje GUS.
Pełnia treść raportu, w tym dane dotyczące badanej populacji, dostępna jest na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Jak nowy podatek od nieruchomości wpłynie na działalność przedsiębiorców?

jhon-jim-5BIbTwXbTWk-unsplashJak nowy podatek od nieruchomości wpłynie na działalność przedsiębiorców?

Zmiany w prawie dotyczącym podatków od nieruchomości wzbudzają szereg kontrowersji. Nowa definicja budynku otwiera liczne furtki interpretacyjne. Zapisy ustawy budzą wątpliwości u podatników… a zwłaszcza przedsiębiorców. Spod nowych przepisów zostały wyjęte OZE. To pozytywny sygnał dla branży, w której i tak część środków z dofinansowania trafia do inwestorów ze sporym opóźnieniem.

– Wobec tak nieprecyzyjnych zapisów, automatycznie rodzi się cały szereg wątpliwości i pytań, które rodzaje urządzeń towarzyszących, będzie od tej pory należało uznawać za budowle i uiszczać od nich nakazaną opłatę. Taka sytuacja wzbudza niepokój wielu firm, które obawiają się dodatkowych kosztów. Są to przede wszystkim przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane instalacje przemysłowe czy też takie, które prowadzą magazyny, albo pneumatyczne, przenośne hale namiotowe lub też zajmują się transportem i dystrybucją różnego rodzaju kontenerów – mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, Członek Zarządu eFaktor S.A., który specjalizuje się w finansowaniu MSP.

Autor: eFaktor S.A.
materiał prasowy

Pracujący na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wg GUS

fabian-blank-78637-unsplashPracujący na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wg GUS (Głównego Urzędu Statystycznego).

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w ostatnim dniu czerwca 2024 r. pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wykonywało w Polsce 2431,2 tys. osób. Spośród tych osób 1048,9 tys. osób równolegle wykonywało pracę kwalifikującą je do pracujących w gospodarce narodowej.
Na koniec czerwca 2024 r. w Polsce było 2431,2 tys. osób wykonujących pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych (zleceniobiorców). Wśród nich nieco większy był udział kobiet, które stanowiły 51,7%. Ten rodzaj umów był wykorzystywany głównie w sektorze prywatnym, w którym skupionych było 87,5% ogółu zleceniobiorców. W sektorze publicznym kobiety stanowiły 59,1%, a w prywatnym 50,6%.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS prezentuje wybrane zagadnienia produkcji wyrobów przemysłowych

helloquence-61189-unsplash

W jednym z najnowszych raportów Główny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje wybrane zagadnienia produkcji wyrobów przemysłowych.

Są to dane za 2023 rok. Jak informuje GUS, specjalizację regionalną produkcji sprzedanej wyrobów przemysłowych określono według wartości wskaźnika lokalizacji LQ. Wskazuje on na poziom specjalizacji regionalnej w danym województwie w stosunku do poziomu krajowego[1]. Dla każdego województwa wskazano działy PKWiU, o największej wartości wskaźnika lokalizacji LQ.
W 2023 roku, podobnie jak w 2019 roku, wystąpiły duże dysproporcje w poziomie specjalizacji regionalnej produkcji sprzedanej wyrobów przemysłowych według działów PKWiU. Największy poziom wskaźnika lokalizacji LQ (bardzo silna specjalizacja regionalna) nadal wystąpił w województwie małopolskim – w dziale (07) Rudy metali. – informuje GUS.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

[1] Wskaźnik jest nazywany ilorazem lokalizacji lub wskaźnikiem koncentracji Florence’a.

Źródło: GUS.

Sieci handlowe delikatnie wyhamowały ze wzrostami cen

analizaAnaliza ponad 92 tys. cen detalicznych wykazała, że w listopadzie codzienne zakupy zdrożały o 5,5% rdr. Tym razem wszystkie obserwowane kategorie były na plusie. Najbardziej podrożały warzywa, bo o 16,6% rdr. Dwucyfrowe wzrosty rdr. zanotowały też art. tłuszczowe oraz słodycze i desery – o 10,4% i 10,2%. Ponadto w TOP5 drożyzny widać nabiał i owoce z podwyżkami o 8,1% i 7,4% rdr. Najmniej poszły w górę ceny karm dla zwierząt, produktów sypkich i chemii gospodarczej – o 0,2%, 0,4% i 0,6% rdr. Natomiast w pierwszych dniach grudnia ogólny wzrost rdr. wyniósł 5,4%, czyli mniej niż w całym zeszłym miesiącu i tyle samo co w październiku. Eksperci tłumaczą, że sieci handlowe wyhamowały z podwyżkami, by nie odstraszać klientów przed świętami.

Tradycyjny „okres promocji”

W zeszłym miesiącu zakupy żywności, napojów bezalkoholowych i alkoholowych oraz pozostałego asortymentu zdrożały średnio o 5,5% rdr. Tak wynika z raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. Zestawiono ze sobą ponad 92 tys. cen detalicznych z przeszło 46 tys. sklepów. Dla porównania, wzrost rdr. (wyliczony wg tej samej metodologii) w październiku wyniósł 5,4%, a we wrześniu – 4,9%.

– Listopadowy wzrost cen, choć wyższy niż poprzednie, został złagodzony przez działania promocyjne sieci handlowych i intensywną konkurencję cenową między dyskontami. Niemniej te czynniki miały charakter sezonowy, a ich wpływ na długoterminową dynamikę cen pozostaje ograniczony – komentuje dr Agnieszka Gawlik z Uniwersytetu WSB Merito.

Do tego oszacowano, że w pierwszych dziewięciu dniach grudnia br. ceny w sklepach detalicznych wzrosły rdr. o 5,4%, a więc tak samo, jak w październiku br. Autorzy raportu zauważają, że sieci handlowe delikatnie wyhamowały z podwyżkami, by nie zniechęcać Polaków do bożonarodzeniowych zakupów. Widzą też więcej akcji promocyjnych niż przed poprzednimi świętami. I dodają, że w sklepach z pewnością byłoby drożej, gdyby nie ww. czynniki.

– Dwa ostatnie miesiące roku to tradycyjny okres promocji, w którym sprzedawcy chcą złapać jak największą część rynku świątecznego. Natomiast, według mnie, dane nie wskazują na to, by przeceny były mocniejsze niż rok wcześniej. Dynamika roczna podwyżek w sklepach nieznacznie wzrosła i było to zgodne z moimi oczekiwaniami – zaznacza Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska.

W listopadzie br. na 17 monitorowanych kategorii wszystkie zdrożały rdr. W październiku jeden segment był na minusie. – Ostatni wynik jest efektem szerokiej presji inflacyjnej, która dotyka praktycznie wszystkie segmenty rynku. Mamy do czynienia ze wzrostem cen energii, surowców i wynagrodzeń. Konsumenci skupiają się na podstawowych artykułach, co podnosi ich ceny. Do tego wiele produktów podrożało już w listopadzie z powodu zwiększonego popytu przedświątecznego – mówi dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.

Najbardziej drożejące kategorie

Po raz trzeci z rzędu na pierwszej pozycji w rankingu drożyzny znalazły się warzywa ze średnim wzrostem o 16,6% rdr. Ale poprzednio mniej podrożały, bo o 11,1% rdr. – Listopad to okres, w którym kończą się zbiory warzyw sezonowych w Polsce, a dostępne na rynku produkty pochodzą głównie z magazynów, chłodni lub importu. Wyższe koszty przechowywania i transportu wpływają na wzrost cen. Poza tym należy pamiętać o znacząco niższych zbiorach warzyw w tym roku – dodaje dr Agnieszka Gawlik.

Na drugim miejscu są art. tłuszczowe (masło, margaryna, olej itd.) ze średnią podwyżką o 10,4% rdr. W październiku podrożały rdr. o 6,9%. Jak podkreśla dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito, w tej kategorii ponownie odczuwamy wzrost cen masła. Borykają się z tym też inne państwa europejskie. Przyczyniają się do tego rosnące ceny surowca, transportu i opakowań oraz koszty pracy.

– Producenci w tym roku realizowali strategię dostosowywania się do konsumpcji serów. Tymczasem wyższe koszty produkcji mleka, spowodowane złą pogodą, uderzyły w rynek masła. Zmiana klimatu i zmniejszona produkcja globalna, m.in. w Nowej Zelandii, doprowadziły do tego, że jego ceny wszędzie biją rekordy. A przed świętami Polacy kupują więcej masła niż zwykle – wyjaśnia ekspert VeloBanku.

Z kolei ekonomista z Santander Bank Polska informuje, że w tym roku dobrze wygląda podaż roślin oleistych, zatem ceny olejów roślinnych powinny pozostać konkurencyjne w stosunku do masła. – Prawdopodobnie konsumenci zmniejszą konsumpcję tego tłuszczu, co wymusi spadek cen. Zakładam jednak, że przetwórcy masła zwiększą jego produkcję, a to podbije ceny innych przetworów mlecznych – prognozuje Marcin Luziński.

W TOP3 drożyzny są też słodycze i desery ze średnią podwyżką o 10,2% rdr. W październiku podrożały rdr. o 10,4%. – To głównie efekt wzrostu cen czekolady. W tym roku bardzo mocno zdrożało kakao, co wynikało ze słabych zbiorów w Ghanie. Natomiast solidnie wygląda podaż cukru. Moim zdaniem, to będzie ograniczało tendencje wzrostowe na rynku słodyczy – uspokaja ekspert.

Czwartą pozycję w rankingu ma nabiał. Podrożał o 8,1% rdr. Poprzednio odnotował wzrost rdr. o 7,2%. – Mamy słabe dostawy nabiału z Nowej Zelandii i rosnący popyt w Azji. Polskiemu producentowi opłaca się eksportować nabiał i przez to podnosić jego ceny na rodzimym rynku, a zimą podaż mleka jest mniejsza – zwraca uwagę główny ekonomista VeloBanku.

TOP5 najbardziej drożejących kategorii zamykają owoce ze wzrostem o 7,4% rdr. W październiku zdrożały rdr. o 9,9%. – Krajowe zbiory są niemal o 1/5 mniejsze niż w 2023 roku. Niższa podaż skutkuje wyższymi cenami. Zakładam, że obserwowany ostatnio spadek dynamiki wzrostu cen jest przejściowy i w kolejnych miesiącach może ona ponownie wzrosnąć – ostrzega Marcin Luziński.

Mniejsze skoki na portfele

Z kolei najmniej ze wszystkich kategorii zdrożały karmy dla zwierząt, bo tylko o 0,2% rdr. W październiku były na minusie, tj. 0,4% rdr. – Wyniki tej kategorii to pochodna cen mięsa. Dodatkowo zeszłoroczne wysokie podwyżki już i tak znacząco podbiły ceny produktów dla pupili. Wówczas uwzględniono w nich rosnące opłaty za prąd – przypomina dr Justyna Rybacka.

Na przedostatniej pozycji widać produkty sypkie (cukier, mąka, sól itd.) ze wzrostem o 0,4% rdr. W październiku odnotowały podwyżkę o 7,8% rdr. – Ustabilizowały się ceny zbóż po ich znaczących wzrostach w ubiegłym roku. Cukier jest tańszy niż rok temu, ale utrzymujące się obawy dotyczące perspektyw produkcji w Brazylii w sezonie 2024/25 lekko podniosły jego wartość w ostatnim czasie – tłumaczy dr Arak.

Trzecia od końca jest chemia gospodarcza ze wzrostem o 0,6% rdr. Miesiąc wcześniej podrożała rdr. o 1,2%. Wyżej w rankingu są art. dla dzieci ze zwyżką o 2,3% rdr. W październiku odnotowały podwyżkę o 1,5% rdr. – Ta kategoria jest bardzo szeroka. W przypadku żywności i soków szczególne znaczenie mają rosnące ceny opakowań, warzyw i owoców. Natomiast w kwestii jednorazowych pieluch dla niemowląt istotny jest wzrost kosztów pulpy drzewnej do produkcji tego dobra – stwierdza dr Rybacka.

Na piątej pozycji od końca są dodatki spożywcze (musztardy, ketchupy, majonezy itd.) ze średnim wzrostem o 2,4% rdr. Poprzednio podrożały rdr. o 5,1%. Uzupełniając, po środku rankingu jest 7 kategorii. Wśród nich widać napoje z podwyżką rdr. na poziomie 7,1%, pieczywo – 6,9%, ryby – 5,5%, środki higieny osobistej – 4,9%, wędliny – 4,2%, mięso – 2,8%, a także używki – 2,6%.


(MN, Grudzień 2024 r.)

© MondayNews Polska/ materiał prasowy

Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON wg GUS

markus-spiske-484245-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON – listopad 2024”.

Jak informuje GUS, według stanu na koniec listopada 2024 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 299,1 tys. podmiotów gospodarki narodowej. W listopadzie zarejestrowano 28,6 tys. nowych podmiotów tj. o 11,5% mniej niż miesiąc wcześniej.

W porównaniu do poprzedniego miesiąca w listopadzie zmniejszyła się liczba nowych podmiotów dokonujących rejestracji (o 11,5%). Odnotowano mniej rejestracji dla spółek handlowych (o 20,9%) oraz osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą (o 11,4%). – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Na co Gen Z wydaje najwięcej?

Jakub CzarzastyInny tryb pracy, różne priorytety i decyzje zakupowe. Nie ulega wątpliwości, że pokolenie Z, czyli grupa osób urodzonych między 1997 a 2012 rokiem, znacząco różni się od poprzedzających je Millenialsów. Choć przylgnęło do nich określenie najbardziej „spłukanej” generacji, to według prognoz, już w 2030 roku będą oni największą siłą napędową na rynku. Szacuje się, że ich siła nabywcza wyniesie wówczas 12 bilionów dolarów1. Warto wiedzieć, na co dziś Gen Z najchętniej wydaje swoje pieniądze – to cenne informacje nie tylko w kontekście zbliżających się świąt!

Zetki to obecnie niemal 25% światowej populacji2. Najmłodsi przedstawiciele tego pokolenia chodzą jeszcze do szkół podstawowych, najstarsi jednak zakładają rodziny i coraz pewniej czują się na rynku pracy. Kupując produkty i wybierając usługi, kierują się zupełnie innymi kryteriami niż ich rodzice czy dziadkowie. By dotrzeć do tej tak licznej i różnorodnej grupy odbiorców, warto poznać ich nawyki konsumenckie, wartości, które są dla nich ważne i kanały sprzedaży, z jakich korzystają.

Wartości, jakość i autentyczność

Dla większości przedstawicieli pokolenia Z kluczowe znaczenie ma jakość. Wybierają oni produkty, które powstają z wysokiej klasy materiałów, są ekologiczne, zgodne z ideą zrównoważonego rozwoju i wytwarzane w etyczny sposób (np. cruelty free). Równie ważna jest dla nich autentyczność – młodzi konsumenci szybko zauważają, gdy firma jedynie mówi o określonych wartościach, ale nie realizuje ich w praktyce. Okazuje się jednak, że czynnikiem, który nadal najczęściej decyduje o zakupie, jest… cena. Warto pamiętać o tym, że Zetki to wciąż ludzie młodzi, którzy nie zawsze mogą sobie pozwolić na duże wydatki, dlatego przystępna cena jest dla nich kluczowa.

Technologia, zdrowie i wellness

Jak czytamy w raporcie Spend Z. Gen Z changes everything – wśród najczęściej kupowanych przez młodych ludzi produktów dominują m.in. urządzenia mobilne oraz zestawy słuchawkowe. Elektronika wyprzedziła w ich przypadku sprzęt AGD, którego nabywcami są częściej starsze pokolenia3.

Drugą, równie ważną, grupą produktów i usług, na którą osoby z pokolenia Z wydają swoje pieniądze, są te związane z szeroko pojętym zdrowiem, wyglądem i wellness. Młodzi ludzie coraz chętniej korzystają m.in. z pomocy lekarzy, usług trenerów personalnych czy instruktorów jogi. Kupują też specjalistyczne kosmetyki – najchętniej te o naturalnym składzie i neutralnym zapachu oraz produkty żywnościowe wolne od sztucznych składników czy o niskiej zawartości cukru. Eksperci szacują, że trend ten będzie rósł z czasem. Przedstawiciele Gen Z, w miarę jak będą stawali się coraz starsi, zaczną sięgać po nowe grupy produktów, takie jak probiotyki czy artykuły dla dzieci.

Zetki inwestują także w gadżety, które mają im pomóc w codziennym dbaniu o kondycję i zdrowie – np. opaski liczące kroki i mierzące ciśnienie krwi. Korzystają również z licznych aplikacji mobilnych monitorujących aktywność fizyczną oraz technologicznych udogodnień wspierających szybkość i sprawność wykonania usługi oraz zapłacenia za nią.

– Przedstawiciele pokolenia Z nie mają ochoty na podpisywanie stosu dokumentów, skanowanie ich czy wysyłanie pocztą. W doświadczeniu z marką cenią sobie wykorzystanie najnowszych technologii – wolą potwierdzić umowę za pomocą SMS-a, a swoją tożsamość odciskiem palca czy zdjęciem twarzy – mówi Jakub Czarzasty, CEO LM PAY S.A., lidera wśród płatności odroczonych w branży health & beauty.

– To na takie udogodnienia warto zwracać uwagę, dostosowując swoje usługi do młodych odbiorców. Z doświadczenia wiem, że biurokracja, którą znają starsi konsumenci, dla Zetek jest dużą barierą – podkreśla ekspert.

Konsumenci XXI wieku

Jak na pokolenie „urodzone ze smartfonem w dłoni” przystało, Gen Z używa wszystkich udogodnień technologicznych, które ułatwiają im zakupy lub korzystanie z usług. Młodzi ludzie są m.in. grupą najczęściej decydującą się na płatności odroczone.

– Jak wynika z raportu przygotowanego na nasze wewnętrzne potrzeby – stomatologia zachowawcza, estetyczna, a także okulistyka i zabiegi medycyny estetycznej to usługi, za które nasi młodzi klienci najczęściej decydują się odroczyć płatność. Rośnie także popularność zabiegów weterynaryjnych – mówi Jakub Czarzasty. – Już od kilku lat obserwujemy, że przedstawiciele pokolenia Z cenią sobie wykonanie zabiegu tu i teraz i zapłacenie za niego w dogodnym dla nich czasie lub rozłożenie danej kwoty na raty. Analizując nasze wewnętrzne dane, mogę stwierdzić, że w przyszłości trend CNPL (Care Now, Pay Later) stanie się jeszcze bardziej popularny – dodaje ekspert.

By skutecznie dotrzeć do Zetek, warto nie tylko podkreślać ważne dla nich wartości, ale także zadbać o najwyższy standard obsługi, dostosowany do ich potrzeb. Kluczowe znaczenie ma tu wykorzystanie technologii, udogodnień oraz różnych kanałów komunikacji – media społecznościowe to podstawa. Warto też pamiętać, że pokolenie Z ma ogromny wpływ na nawyki starszych konsumentów, którzy również coraz chętniej kupują zdrowsze produkty, opinii o usługach szukają w internecie, a opłaty za droższe usługi rozkładają na raty.

1 Spend Z. Gen Z changes everything. Global Gen Z spending report.
2 Tamże.

3 Tamże.

materiał prasowy