Polacy migrują do mniejszych miast do nieruchomości położonych bliżej natury

adeolu-eletu-38649-unsplash

Polacy migrują do mniejszych miast do nieruchomości położonych bliżej natury. Coraz więcej Polaków migruje do mniejszych miast – wskazują różne badania rynkowe. To pokłosie pandemii, a także chęć obcowania z przyrodą czy spędzania czasu na łonie natury z rodziną. Trend ten jest widoczny od 2020 roku, ale wciąż przybiera na sile. Warto przyłożyć tę tendencję do strategii komunikacji, by wykorzystać potencjał na znaczne zwiększenie zasięgów swoich kampanii.

Spis treści:
Coraz więcej firm kupuje reklamy OOH w mniejszych miejscowościach
Jakie reklamy są na topie?

Jeszcze dwa lata temu ponad 50 tysięcy Polaków opuściło duże miasta, takie jak Warszawa, Wrocław czy Kraków, i podjęło decyzję o zamieszkaniu na wsi lub w sypialniach dużych miast. Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego podaje, że ostatni tak duży ruch migracyjny w kierunku wsi odnotowano aż 15 lat temu.

Coraz więcej firm kupuje reklamy OOH w mniejszych miejscowościach

Coraz więcej przedsiębiorstw decyduje się na wykorzystanie nowego trendu i chce dotrzeć do Polaków, którzy wybrali życie poza miastem. To z reguły miejscowości do 200 tysięcy mieszkańców. Reklamodawcy przeznaczają coraz więcej środków finansowych na reklamę w mniejszych miejscowościach, jak potwierdza OOH.pl, agencja, która realizuje outdoorowe kampanie reklamowe.

– Outdoor staje się coraz bardziej popularny, co potwierdzają badania rynkowe. Jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Na początku pandemii nasza branża nieco stanęła, ale obecnie przeżywa rozkwit. Polacy nie tylko chętniej wybierają mniejsze miejscowości kosztem dużych miast, ale też chętniej spędzają czas na zewnątrz. W związku z tym reklamodawcy wykorzystują outdoor do promocji swoich produktów. W małych miastach żyje ponad 30 milionów osób. To ogromny target. Przy realizacji kampanii tylko w największych aglomeracjach miejskich (G8/G10), przekaz reklamowy nie dotrze do mieszkańców województwa: lubuskiego, opolskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego czy warmińsko-mazurskiego – zauważa Sylwia Krysik-Myśliwiec z firmy OOH.pl.

Ekspertka podkreśla, że istotne jest naturalne wkomponowanie komunikacji marketingowej out of home w rytm życia mieszkańców.

Jakie reklamy są na topie?

Dużą popularnością cieszą się tablice billbordowe i citylighty ze względu na swoją widoczność i skuteczność. Umieszczone w strategicznych miejscach są w stanie przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów, co przyczynia się do zwiększenia zainteresowania oferowanym produktem lub usługą.

– Skuteczne są także kampanie TOOH, czyli reklamy w pojazdach komunikacji publicznej – pociągach podmiejskich, autobusach, tramwajach, ale też taksówkach. Osoby korzystające z komunikacji miejskiej mają stosunkowo długi, nieprzerwany kontakt z nośnikiem. Uzyskanie takiego efektu – złapanie uwagi konsumenta na kilka, a nawet kilkanaście minut – w innych kanałach komunikacji reklamowej jest bardzo trudne. Ogromną popularnością cieszy się także shopper out of home, czyli na przykład reklamy na drzwiach marketów. Taka reklama gwarantuje widownię na poziomie 5 milionów osób w całej Polsce.

Co jeszcze zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat? Pandemia spowodowała, że wielu konsumentów zaczęło bardziej doceniać lokalne firmy i produkty. Obserwujemy także znaczący wzrost zainteresowania ekologią. W związku z tym oczekuje się tak od agencji, jak i reklamodawców przeprowadzania kampanii z poszanowaniem wartości ekologicznych.

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Dane z CEIDG: W I kw. 2023 r. zlikwidowano blisko 60 tys. firm

biznesman

W I kwartale br. do rejestru CEIDG złożono blisko 60 tys. wniosków dotyczących zamknięcia jednoosobowej działalności gospodarczej, czyli nieco mniej niż rok wcześniej. Obecny spadek jest na poziomie niecałych 6% rdr. Do tego w ww. okresie zawieszono blisko 90 tys. firm. To niemal tyle samo co w I kw. ub.r. Eksperci komentujący te dane twierdzą, że obecnie mamy do czynienia z przejściową stagnacją. Przewidują także, że liczba likwidacji i zwieszeń na pewno wzrośnie na przełomie III i IV kwartału, bo wówczas skumulują się skutki problemów, które przez długi czas narastały w gospodarce. Do tego przyczyni się również gwałtowne hamowanie inflacji.

Spis treści:
Mniej zamykanych firm
Zawieszeń prawie tyle samo
Słabe prognozy na dalszą część roku

Mniej zamykanych firm

Jak podaje Ministerstwo Rozwoju i Technologii, w I kwartale br. do rejestru CEIDG (Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej) wpłynęło 59,7 tys. wniosków dot. zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 5,6% mniej niż w analogicznym okresie 2022 roku, kiedy takich przypadków było 63,2 tys.

– Wiele podmiotów wstrzymało się z zakończeniem działalności, czekając na kierunek zmian w gospodarce. Wskazany spadek nie jest zaskoczeniem wobec ustabilizowania się na rynkach międzynarodowych cen nośników energii. To zaczyna przekładać się na ceny towarów i usług w Polsce. Co więcej, oczekuje się poprawy sytuacji gospodarczej. Jednak patrząc na nią długofalowo, nie byłbym takim optymistą. Przedsiębiorcom szczególnie doskwierają zmiany w prawie, zwłaszcza podatkowym, a także zatory płatnicze. Do tego zostały ograniczone możliwości uzyskania finansowania dla prowadzenia działalności – mówi radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol.

Z przekazanych danych również wynika, że w relacji rocznej zamknięto mniej jednoosobowych firm. A jednocześnie widać, że przybyło wniosków dot. otwarcia – o 6,4% rdr. – Takie wyniki są lekkim zaskoczeniem, bo wielu analityków spodziewało się spadku otwierania JDG. Wzrost może pokazywać, że przedsiębiorcy z większym dystansem podchodzą do niepewności gospodarczej. To oczywiście wcale nie oznacza, że na rynku jest lepiej, bo firmy wciąż dobijają bieżące koszty prowadzenia działalności. I to raczej się pogorszy. Natomiast dane mogą też świadczyć o tym, że przedsiębiorcy zaczęli bardziej walczyć o swoje biznesy, widząc na horyzoncie perspektywę poprawy swojej sytuacji – uważa radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Łukasz Goszczyński.

– W I kw. br. nie wybuchła wojna na Ukrainie. Nie mieszano w otoczeniu gospodarczym, równie destruktywnie jak w ramach Polskiego Ładu. Nie wprowadzano masowo nowych sankcji gospodarczych, skutkujących zamknięciem rynków zbytu na Białorusi czy w Rosji. Nie pojawiły się też liczne niedobory produktów i nie było konieczności gwałtownej reorientacji eksportu. W tym kontekście nie dziwi lekki spadek wniosków o zamknięcie działalności – komentuje Kamil Sobolewski, Główny Ekonomista Pracodawców RP.

Dane resortu pokazują też, ile wniosków dot. zakończenia ww. działalności gospodarczej było w poszczególnych województwach. Zestawienie otwiera mazowieckie – prawie 8 tys. (rok wcześniej – ponad 8,5 tys.). Dalej widać śląskie – przeszło 5,2 tys. (I kw. 2022 r. – 5,8 tys.), wielkopolskie – ponad 5 tys. (poprzednio – 5,5 tys.), małopolskie – ponad 4,4 tys. (rok wcześniej – blisko 5 tys.), a także dolnośląskie – 3,9 tys. (poprzednio – 4,3 tys.). Natomiast na końcu rankingu mamy opolskie – prawie 1,1 tys. (rok wcześniej – 1,1 tys.), podlaskie – 1,4 tys. (poprzednio – 1,5 tys.), jak również lubuskie – przeszło 1,4 tys. (I kw. 2022 r. – ponad 1,6 tys.). Jednak najwięcej wniosków złożyły firmy bez wskazanego województwa, w którym wykonywały swoją działalność – ponad 9,6 tys. (7,9 tys.).

– Przewaga wniosków we wskazanych województwach jest wynikiem dużego zagęszczenia przedsiębiorstw w tych okręgach. Z uwagi na większą liczbę zarejestrowanych podmiotów siłą rzeczy musiało być tam więcej likwidacji. W moim odczuciu, trudności na rynku są odczuwalne wszędzie mniej więcej na podobnym poziomie. Z kolei wzrost liczby wniosków składanych przez osoby nieokreślające miejsca wykonywania działalności oznacza, że na rynku doszło do kontrolowanego przetasowania wśród tego typu podmiotów. Natomiast niższe wyniki w woj. opolskim, podlaskim czy lubuskim wiążą się z rolniczym charakterem tych obszarów, a więc z mniejszą liczbą prowadzonych tam działalności – wyjaśnia Adrian Parol.

Zawieszeń prawie tyle samo

Z danych resortu wynika też, że w I kwartale br. do rejestru CEIDG wpłynęło ponad 89,6 tys. wniosków o zawieszenie jednoosobowej działalności gospodarczej. Dokładnie było ich 89 631, czyli o 2 więcej niż w analogicznym okresie 2022 roku, kiedy odnotowano 89 629 takich przypadków. – Dość zaskakujące jest utrzymanie się wysokich liczebności zawieszeń JDG. To prosta forma faktycznego zakończenia działalności. Dopuszczalne jest wszakże zawieszenie bezterminowe. Widoczny jest też optymizm nowych chętnych do założenia JDG. Wygląda na to, że działalność w Polsce łatwo jest otworzyć i zawiesić, a trudno prowadzić ją w sposób rentowny, zatrudniając ludzi i inwestując – podkreśla ekspert z Pracodawców RP.

– Powyższe wyniki oznaczają, iż cześć przedsiębiorców postanowiła czekać na dalszy rozwój sytuacji. Nie jest to oczywiście dobry sygnał. Zawieszenie jest okresem przejściowym i nie rozstrzyga definitywnie o zakończeniu działalności przez przedsiębiorcę. Ostateczne decyzje będą zależały od wielu uwarunkowań zewnętrznych i bieżących obserwacji. Jednak przewiduję, że większa część z tych firm i tak zostanie zamknięta. Zawieszenie działalności z reguły jest pierwszym krokiem właśnie do likwidacji przedsiębiorstwa, bo raczej nie przerywa się swojej działalności, gdy idzie dobrze – uważa doradca restukturyzacyjny Łukasz Goszczyński.

Wiemy również, ile wniosków dot. zawieszenia jednoosobowej działalności gospodarczej było w poszczególnych województwach. Od stycznia do marca br. najwięcej złożono ich w woj. mazowieckim – ponad 11,5 tys. (rok wcześniej – 12,8 tys.). Dalej widać woj. śląskie – powyżej 7,6 tys. (I kw. 2022 r. – ponad 8,2 tys.), małopolskie – przeszło 7,5 tys. (powyżej 7,8 tys.), wielkopolskie – ponad 6,7 tys. (6,8 tys.) oraz dolnośląskie – przeszło 6,1 tys. (6,2 tys.). Z kolei na końcu listy mamy opolskie – ponad 1,5 tys. (rok wcześniej podobnie), podlaskie – 1,7 tys. (wcześniej – prawie 1,8 tys.) oraz świętokrzyskie – ponad 1,7 tys. (prawie 1,8 tys.). Natomiast najwięcej takich wniosków pochodziło od firm bez wskazanego województwa – 19,1 tys. (rok wcześniej – 15,1 tys.).

– Sytuacja wygląda identycznie jak w przypadku zamykania działalności. Wyniki wskazują na różnicę w potencjale gospodarczym poszczególnych województw. To skutkuje tak dużą różnicą w zakresie liczby zarejestrowanych wniosków dotyczących zawieszenia JDG. I raczej nie ma tutaj nic szczególnego. Zresztą ten schemat jest powtarzany od wielu lat – stwierdza Adrian Parol.

Słabe prognozy na dalszą część roku

Według mec. Goszczyńskiego, sytuacja przedsiębiorców pogorszy się w kolejnych kwartałach. Na to złoży się kilka kwestii. Hamowanie inflacji będzie się wiązało z ograniczeniem konsumpcji, co już teraz wyraźnie widać na rynku. A to z kolei w większości branż doprowadzi do mniejszych zysków. Wówczas przedsiębiorcy będą bardziej skłonni do zamykania lub zawieszania swoich biznesów. Ekspert przewiduje też, że już w tym kwartale na rynku nastąpi wzrost przedterminowych należności oraz pogorszenie płynności finansowej. I zapowiada, że najgorzej będzie sytuacja wyglądała w budownictwie, produkcji, transporcie, handlu i we wszelkiego rodzaju usługach.

– Obecnie mamy do czynienia z przejściową stagnacją. W mojej ocenie, sytuacja raczej się pogorszy, niż polepszy. Jednoosobowe firmy wciąż będą zamykane i zawieszane. Wzrost może nie będzie duży, ale tendencja raczej będzie szła w tym kierunku. Przedsiębiorcy cały czas doświadczają wzrostu kosztów prowadzenia działalności, w tym wszelkiego rodzaju danin. Obserwują też, że ich kontrahenci coraz częściej spóźniają się z płatnościami. Całość skutkuje tym, że przestaje się opłacać prowadzić jakąkolwiek działalność – zaznacza doradca restukturyzacyjny Adrian Parol.

Do tego Łukasz Goszczyński dodaje, że w tym roku najgorzej będzie na przełomie III i IV kwartału, ponieważ problemy przez długi czas narastały i w końcu będą szukały ujścia. Do drugiej połowy tego roku przedsiębiorcy będą jeszcze starać się ambitnie walczyć z przeciwnościami, odkładając decyzję o likwidacji bądź o zawieszeniu działalności. Z kolei Adrian Parol przewiduje, że sytuacja najgorzej będzie wyglądała w województwach z mniejszą liczbą zarejestrowanych działalności gospodarczych. Duże ośrodki miejskie powinny sobie nieco lepiej z tym poradzić.

 

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Wielu Polaków nie rozumie związku pomiędzy spadającym wskaźnikiem inflacji a poziomem cen

Bez tytułu

Tylko 60% badanych Polaków wie, że spadający wskaźnik inflacji oznacza, że ceny dalej rosną, tylko trochę wolniej. 40% Polaków nie rozumie tego związku. 62% Polaków uważa, że ceny produktów i usług będą rosły w najbliższych miesiącach, a ponad połowa (57%) przyznała, że żyje im się teraz gorzej i stać ich na mniej niż rok temu. 42% pracujących Polaków przyznało, że nie otrzymało podwyżki wynagrodzenia w ciągu ostatniego roku – tak wynika z badania przeprowadzonego dla projektu ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna.

Badanym zadaliśmy pytanie: „Co, według Ciebie, oznacza informacja, że inflacja w marcu 2023 roku wyniosła 16,1% w porównaniu z marcem ubiegłego roku, natomiast inflacja w kwietniu 2023 roku wyniosła 14,7% w porównaniu z kwietniem ubiegłego roku?”.

Poprawną odpowiedź, że ceny rosną, tylko trochę wolniej, udzieliło 60% badanych. Co dziesiąty badany (9%) odpowiedział błędnie, że spadająca inflacja oznacza spadek cen, prawie co piąty (17%) wskazał również błędnie, że nie ma to związku z poziomem cen, a 14% wprost przyznało, że nie wie lub nie jest pewna. Łącznie 40% Polaków nie rozumie związku między spadającym wskaźnikiem inflacji a poziomem cen.

Ponad połowa Polaków (57%) przyznaje, że żyje im się gorzej niż rok temu i stać ich na mniej.
Co trzeci badany (34%) twierdzi, że żyje mu się na podobnym poziomie i stać go na tyle samo, co rok temu, a prawie co dziesiąty (9%) ocenia, że żyje mu się lepiej niż rok temu i stać go na więcej.

O ile większość wyborców partii opozycyjnych przyznaje, że obecnie żyje im się gorzej niż rok temu i stać ich na mniej (Koalicja Obywatelska – 68%, Konfederacja – 67%, Lewica – 66%, PSL z Polską 2050 – 57%), to już wśród wyborców PiS, takich osób jest zaledwie jedna trzecia (35%). W elektoracie partii rządzącej najwięcej jest osób, prawie połowa (48%), które przyznały, że żyje się im na podobnym poziomie jak rok temu i też najwięcej jest takich, które twierdzą, że teraz żyje im się lepiej niż rok temu (17%).

„To już kolejne badanie, które pokazuje, że wiedza ekonomiczna wielu Polaków jest na niskim poziomie. Wciąż dużo osób nie rozumie, że jak spada inflacja, to nie znaczy, że ceny spadają, tylko że one dalej rosną, ale w wolniejszym tempie. Badanie pokazuje również, jak bardzo nasze społeczeństwo jest podzielone na dwa przeciwstawne bloki w postrzeganiu różnych zjawisk. Widać dużą siłę narracji obozu rządzącego i sprzyjających im mediów, która zakłamuje rzeczywistość i próbuje wmówić swoim wyborcom, że jest lepiej, niż się wydaje – mówi Alicja Defratyka, ekonomistka, autorka projektu ciekaweliczby.pl.

Nota metodologiczna: Badanie przeprowadzone na panelu Ariadna dla ciekaweliczby.pl w dniach 5-7 maja 2023 roku. Próba ogólnopolska losowo-kwotowa N=1039 osób w wieku od 18 lat wzwyż. Kwoty łączne dobrane według reprezentacji w populacji pełnoletnich Polaków dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania. Metoda: CAWI.

Ciekaweliczby.pl to autorski projekt edukacyjny przybliżający opinii publicznej warte poznania fakty oparte na konkretnych danych liczbowych. Ideą jest prezentowanie danych tak, by każdy mógł łatwo wyciągnąć z nich obiektywne wnioski i krytycznie spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. To cenna umiejętność w dobie post-prawdy, gdy granice między faktem i opinią, prawdą i fałszem, informacją
i dezinformacją coraz bardziej się zacierają.

Źródło: ciekaweliczby.pl

Codzienne zakupy w sklepach zdrożały rdr. o przeszło 20 proc.

fabian-blank-78637-unsplash

W kwietniu codzienne zakupy w sklepach były droższe średnio o ponad 20% rdr. Sama żywność i napoje rdr. zdrożały o nieco ponad 19%. Największy wzrost odnotowały karmy dla zwierząt – o blisko 49% rdr. Drugie w rankingu są warzywa z wynikiem prawie 36% rdr. Na trzecim miejscu znalazła się chemia gospodarcza ze zwyżką o prawie 28%. Na końcu zestawienia mamy produkty tłuszczowe, owoce i używki – droższe niż rok wcześniej odpowiednio o 8,5%, ponad 10% i niecałe 13%. Komentujący te dane eksperci mówią, że dynamika wzrostu cen faktycznie spada, ale też dodają, że dwucyfrowe podwyżki wciąż utrzymują się w sklepach. To oznacza, że ceny będą dalej rosły, tylko wolniej niż do tej pory. I taki stan może potrwać nawet przez najbliższych 5 lat.

Spis treści:
Dynamika spada, ale wciąż będzie drogo
Drożyźniana „top piątka” w sklepach
Tłuszcze i mięso trochę „odpuściły”

Dynamika spada, ale wciąż będzie drogo

Według raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uczelni WSB Merito, w kwietniu br. codzienne zakupy były droższe średnio o ponad 20% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. W marcu wzrost przekroczył 23% rdr. Analiza objęła 17 kategorii i 100 najczęściej kupowanych przez konsumentów artykułów. Łącznie zestawiono ze sobą blisko 68 tys. cen. Z kolei uwzględniając tylko grupę żywność i napoje bezalkoholowe, obejmującą 13 kategorii, ceny poszły w górę średnio o nieco ponad 19% rdr.

– W analizie widać spadek tempa przyrostu cen rdr. w porównaniu z marcem 2023 roku, ale poziom z kwietnia jest prawie taki sam jak w styczniu i w lutym br. Dla mnie oznacza to stabilizację cen na wysokim, nieakceptowanym przez społeczeństwo poziomie. Biorąc jeszcze pod uwagę prognozy z Raportu o inflacji NBP z marca tego roku, musimy być przygotowani na długotrwałość wzrostu cen. Przez 4, a może nawet i 5 kolejnych lat produkty będą drożały, choć w dość wolnym tempie – komentuje prof. Marian Noga, ekonomista z Uniwersytetu WSB Merito.

Jak stwierdza Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych w Santander Bank, wzrost cen zaczął spowalniać z dwóch powodów. Po pierwsze, działają efekty statystyczne tzw. wysokiej bazy. Porównujemy obecny poziom cen z tym sprzed roku, kiedy zaczęły gwałtownie piąć się w górę. Po drugie, potaniały paliwa i niektóre inne surowce, a także umocnił się kurs złotego. To wszystko powoduje, że towary importowane stają się tańsze. Nadal jednak widać, że tzw. rozpęd cen z miesiąca na miesiąc pozostaje wysoki.

– Od strony podażowej do obniżenia dynamiki przyczyniły się głównie spadki opłat za energię, z racji wyjścia z szoku energetycznego, finalnie obniżając koszty produkcyjne. Natomiast od strony popytowej mamy konsumenta, który zmienił swoje nawyki. On rzeczywiście oszczędza pieniądze, wybierając tańsze marki własne oraz ograniczając zbyteczne wydatki. W efekcie wywiera presję na detalistów, którzy zmuszeni są do obniżania cen lub zmiany propozycji produktowej – mówi Jakub Jakubczak, analityk sektora Food & Agri z Banku BNP Paribas.

Do powyższego dr Edyta Wojtyla z Uniwersytetu WSB Merito dodaje, że dynamika wzrostu cen w sklepach nadal utrzymuje się na szkodliwym dla konsumentów poziomie. To efekt wciąż wysokich kosztów produkcji, które zostały przerzucone na klientów przy utrzymaniu marż gwarantujących producentom i sprzedawcom zyski. I jak twierdzi ekspertka, niestabilna sytuacja rynkowa i zmienne otoczenie gospodarcze wymuszają na dostawcach ustalanie zawyżonych cen. Dzięki temu mogą unikać strat np. w wyniku zmian przepisów, niedoboru surowców czy wzrostu stałych opłat. Do tego niestabilna wartość waluty krajowej podbija ceny produktów importowanych.

– Widać wyraźnie, że dynamika wzrostu cen spada, ale faktycznie dość wolno. W naszej ocenie, średnie podwyżki w sklepach przez kilka, a może nawet i kilkanaście najbliższych miesięcy wciąż będą rdr. dwucyfrowe, poza drobnymi wyjątkami. Na rynku będziemy też obserwować niekontrolowane skoki cen poszczególnych towarów, które w miarę bieżących możliwości szybko będą się stabilizować – prognozują autorzy raportu.

Ponadto prof. Noga uważa, że obniża się tempo wzrostu cen, ale nie jest to jakiś gwałtowny spadek. Wiemy też, że gospodarstwa domowe o niskich i średnich dochodach już wykorzystały na bieżące potrzeby większość swoich oszczędności. W związku z tym wyraźnie ograniczone zostały wydatki na dobra żywnościowe.

Drożyźniana „top piątka” w sklepach

Jak wynika z raportu, w kwietniu najmocniej znowu podrożały karmy dla zwierząt – o blisko 49% rdr. Zdaniem prof. Nogi, karmy dla zwierząt właśnie odnotowały szczyt cenowy. Z kolei na drugim miejscu w zestawieniu znajdują się warzywa, które podrożały o prawie 36% rdr. W obrębie tej kategorii widzimy, że np. cena cebuli rdr. poszła w górę o niecałe 130%, marchwi – o ponad 88%, a kapusty – o 32%.

– Produkcja karm nierozerwalnie wiąże się z cenami mięsa i warzyw. Te pierwsze ostatnio przestały tak szybko rosnąć, ale koszty zakupu warzyw wciąż są wysokie. Patrząc na to z perspektywy czasu, art. dla zwierząt w kolejnych miesiącach powinny stracić dużą dynamikę wzrostu, ale powrót do cen sprzed okresu drożyzny nie będzie raczej możliwy – podkreślają autorzy badania.

Z kolei w kwestii warzyw sytuacja wygląda nieco inaczej. Według Jakuba Jakubczaka wzrosty w ostatnich miesiącach wynikały z mieszanki czynników jeszcze z 2022 roku i jednorazowych wydarzeń z 2023 roku. Rekordowo wysokie koszty energii w ub. roku wpłynęły na znaczące ograniczenie produkcji szklarniowej w Polsce oraz Europie, która wspiera rynek w pierwszych miesiącach każdego roku.

– Dodatkowo atak zimy w Hiszpanii i w Afryce Północnej spotęgował braki warzyw na rynku w tym okresie. Możemy zatem spodziewać się realnych spadków cen w najbliższych miesiącach, szczególnie w sytuacji gdy na rynku pojawią się lokalne warzywa, a podaż szklarniowa i zagraniczna się odbuduje – wyjaśnia ekspert z Banku BNP Paribas.

Na trzecim miejscu w kwietniowym zestawieniu widzimy chemię gospodarczą, która podrożała o blisko 28% rdr. Na ten wynik wpływ miały przede wszystkim podwyżki cen papieru toaletowego – o ponad 63% rdr. oraz proszku do prania – o przeszło 52% rdr. Dalej w rankingu mamy nabiał – niespełna 27% rdr. oraz dodatki spożywcze – nieco ponad 26% rdr. W obrębie tej ostatniej kategorii np. majonez podrożał o prawie 52% rdr.

– To, ile płacimy za produkty chemiczne, zależy przede wszystkim od wartości energii elektrycznej. Ewentualne wyhamowanie cen jest uzależnione od regulatora państwowego. Z kolei nabiał drożeje pomimo tego, że spółdzielnie mleczarskie obniżają cenę skupu mleka, bo zaczynają notować straty. To może dawać nadzieję na to, że ceny w sklepach również wyhamują – dodaje prof. Noga.

Według autorów badania, wzrost cen w kategorii dodatków spożywczych został „nakręcony” przez majonez oraz musztardę. To mogło być wynikiem okresu przedświątecznego. Obecnie ceny tych art. powinny zacząć się stablicować. Dalej w zestawieniu mamy pieczywo ze średnim wzrostem rdr. na poziomie 25% i napoje z podwyżką prawie 19% rdr.

Tłuszcze i mięso trochę „odpuściły”

Najmniej spośród siedemnastu analizowanych kategorii rdr. podrożały produkty tłuszczowe – o 8,5%. Natomiast przedostatnie miejsce w rankingu drożyzny zajmują owoce – ponad 10% rdr. Wyżej są używki – prawie 13% oraz słodycze i desery – przeszło 13%.

– Niższa dynamika wzrostu cen produktów tłuszczowych wynika z uregulowania się rynku po stronie podaży oraz ustabilizowania cen transportu i energii. Wojna w Ukrainie, w tym utrudnienia w dostawach z tego kraju, a także sankcje nałożone na Rosję i Białoruś ograniczyły liczbę dostawców na rynku europejskim i krajowym. Ceny w tej kategorii są zwyczajowo wyższe w okresie zimowym, kiedy ogranicza się podaż jajek i masła – zaznacza dr Edyta Wojtyla.

Prof. Noga uważa, że ceny słodyczy i deserów, niebędących towarami pierwszej potrzeby, nie mają dla smakoszy większego znaczenia. I dodaje, że ekonomiści powszechnie mówią o zjawisku uniezależnienia się popytu od ceny tych produktów. Ich nabywcy to głównie ludzie dysponujący tzw. funduszem swobodnej decyzji. Od jego poziomu zależeć będzie popyt na te towary, co de facto może doprowadzić do wzrostu cen w tym obszarze.

Patrząc na pozostałe kategorie wzięte pod uwagę w badaniu, widać np. mięso i wędliny, które nie drożeją już tak mocno jak wcześniej. W kwietniu ceny poszły w górę odpowiednio o 14% i blisko 17% rdr. Dla porównania, w marcu mięso zaliczyło wzrost rdr. na poziomie ponad 22%, a wędliny były droższe o prawie 25% rdr.

– Na niższą dynamikę wzrostu cen tych kategorii względem innych przełożyło się ustabilizowanie, zaburzonej w wyniku wojny i kryzysu energetycznego, podaży pasz, leków, hodowli i usług transportowych. Jednak produkty wciąż drożeją w tempie dwucyfrowym, a więc nie należy mówić o stabilizacji, zwłaszcza gdy odniesieniem jest wysoka baza z tamtego roku. W przypadku kształtowania się cen znaczenie ma też sezonowość. W kwietniu, tuż przed Wielkanocą, zwyczajowo rosły. Klienci, nie chcąc przepłacać, zaopatrzyli się w mięso i wędliny już w marcu. Następnie po świętach, popyt spadł, co wpłynęło właśnie na wyhamowanie dynamiki wzrostu cen – podsumowuje dr Edyta Wojtyla.

Źródło: Serwis Agencyjny MondayNews.

Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w marcu 2023 roku wg GUS

rawpixel-com-594763-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt dynamiki produkcji sprzedanej przemysłu.

Jest to raport Głównego Urzędu Statystycznego za miesiąc marzec 2023 roku. Jak czytamy w raporcie GUS, w marcu tego roku produkcja sprzedana przemysłu była niższa o 2,9% w porównaniu z marcem ub. roku. Wówczas bowiem notowano wzrost o 15,4% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego. Z kolei w porównaniu z lutym br. wzrosła o 14,1%. W okresie styczeń – marzec br. produkcja sprzedana przemysłu była o 0,6% niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2022 roku, kiedy notowano wzrost o 16,0% w stosunku do porównywalnego okresu poprzedniego roku. – czytamy w podsumowaniu raportu GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w marcu 2023 roku wg GUS

rawpixel-com-603645-unsplash

GUS, tj. Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport nt dynamiki sprzedaży detalicznej.

Raport Głównego Urzędu Statystycznego dotyczy marca 2023 roku. Jak informuje GUS, sprzedaż detaliczna[1] w cenach stałych w marcu 2023 r. była niższa niż przed rokiem o 7,3% (wobec wzrostu o 9,6% w marcu 2022 r.). W porównaniu z lutym 2023 r. notowano wzrost sprzedaży detalicznej o 14,0%. W okresie styczeń-marzec[2] 2023 r. sprzedaż zmalała r/r o 3,5% (w 2022 r. wzrost o 9,0%). W marcu 2023 r. największy spadek sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem 2022 r. utrzymał się w jednostkach handlujących paliwami stałymi, ciekłymi, gazowymi (o 20,7% wobec wzrostu o 15,5% przed rokiem). – podsumowuje GUS.

[1] Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) wolumenu sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.

[2] W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS (stat.gov.pl)

Projekt „Bezpieczny kredyt 2 proc” i jego wpływ na rynek nieruchomości

Jakub Mazur - foto

Na rynku nieruchomości można zaobserwować wiosenne ożywienie. Wzrasta liczba osób rozpoczynających poszukiwania zakupu pierwszego mieszkania. Kolejne miesiące pokażą, czy owe ożywienie przełoży się na liczbę sfinalizowanych transakcji. Perspektywy są obiecujące. Rząd pracuje nad programem Pierwsze Mieszkanie, na który składa się „Bezpieczny Kredyt 2 proc.”. Jak planowany projekt wpłynie na rynek nieruchomości?

„Bezpieczny kredyt 2 proc.” ma umożliwić zakup mieszkania osobom, które takiego lokum jeszcze nie posiadają na znacznie atrakcyjniejszych warunkach finansowych. To propozycja dla osób do 45. roku życia. Projekt ma rozwiązać nie tylko aktualne problemy rynku kredytowego, ale również budowlanego. Będzie można zakupić każde mieszkanie spełniające kryteria finansowe. Co ważne, w projekcie nie ma ograniczenia związanego z lokalizacją danej nieruchomości. Jakie są główne korzyści związane z wprowadzeniem tego projektu?

– Bez wątpienia jest to ciekawa oferta kredytu dla osób chcących zakupić swoje pierwsze mieszkanie. Zaletą tego rozwiązania jest także niska rata kredytu – o połowę niższa od raty innych kredytów. Osoby, które chciałyby skorzystać z zakupu mieszkania na tych warunkach mają znacznie większe szanse na otrzymanie kredytu. Kolejną zaletą wprowadzenia na rynek kredytu 2 proc. jest możliwość połączenia go z programem – mieszkanie bez wkładu własnego, dodatkowo nie ma narzuconego limitu ceny za metr kwadratowy, a jego oprocentowanie jest stałe z tendencją malejącą – mówi Jakub Mazur ekspert ds. rynku nieruchomości, inwestor, dyrektor firmy zarządzającej najmem długoterminowym Heaven Zarządzanie Premium.

Kredyt 2 proc. a sytuacja na rynku najmu

W jaki sposób wprowadzenie kredytu 2 proc. wpłynie na rynek nieruchomości,
a w szczególności na rynek najmu?

– Wprowadzenie kredytu 2 proc. będzie skutkowało zmianą dynamiki najmu na rynku nieruchomości. Szczególnie odczuwalne będzie to w mniejszych miastach i na prowincjach, gdzie najem może przyhamować. W większych miastach takich jak Warszawa zauważymy wzrost cen wynajmu mieszkań, zdrożeją także określone nieruchomości – najdroższe będą mieszkania dwupokojowe oraz nieruchomości na obrzeżach miasta. Już teraz obserwujemy na rynku warszawskim duże zainteresowanie najmem przez cudzoziemców, co bez wątpienia wpływa na cenę. Są to szczególnie osoby z Afryki Środkowej i Wschodniej. Długoterminowym skutkiem wprowadzenia kredytu 2 proc. na rynek najmu będzie zwiększenie popytu z tendencją zniżkową podaży, ilość nieruchomości może być niewystarczająca dla osób zainteresowanych kupnem. – podkreśla Jakub Mazur.

Czy oczekuje się, że projekt „Bezpieczny kredyt 2 proc.” przyciągnie większą liczbę osób chętnych do zakupu własnego mieszkania, co może prowadzić do spadku popytu na wynajem?

Jak widzimy już w obecnym roku zainteresowanie kredytami hipotecznymi jest znacznie większe. – Zauważalna część klienteli na rynku nieruchomości składa się z rodziców, zainteresowanych nabyciem pierwszego mieszkania dla swoich dzieci w trybie gotówkowym. W przypadku tak preferencyjnych okoliczności oraz większej zdolności kredytowej, wielu z tych klientów zdecyduje się na nabycie nieruchomości przy pomocy kredytu. Jeśli chodzi o rynek warszawski, odnotowujemy znaczący udział zagranicznych nabywców, a także obserwujemy duże zainteresowanie krótkoterminowymi wynajmami mieszkań – stwierdza ekspert ds. nieruchomości Jakub Mazur.

Prognozuje się, około 20 tysięcy osób w 2023 roku skorzysta z kredytu, a w 2024 roku liczba ta może wynieść 50 tysięcy. Jednakże, faktyczna liczba nabywców może być większa. Rząd obiecuje nam, że pieniędzy nie zabraknie. Co się okaże przyszłość pokaże.

Autor: Heaven Zarządzanie Premium.

Raport GUS: Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w marcu 2023 roku

scott-graham-OQMZwNd3ThU-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport na temat wskaźników cen produkcji budowlano-montażowej.

Raport prezentowany przez GUS dotyczy marca 2023 roku. Według wstępnych danych zgromadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, w marcu 2023 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły o 12,0%. Natomiast w porównaniu z lutym 2023 r. ceny produkcji budowlano-montażowej wzrosły o 0,5%.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w marcu 2023 roku wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt przeciętnego zatrudnienia i wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Jest to raport za marzec 2023 roku.

Jak podaje GUS, w marcu 2023 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w porównaniu z marcem 2022 r. było wyższe o 0,5%. Wyniosło ono 6516,8 tys. etatów. W stosunku do poprzedniego miesiąca przeciętne zatrudnienie zmniejszyło się o 0,1%.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w marcu 2023 r. w porównaniu z marcem 2022 r. było wyższe o 12,6% i wyniosło 7508,34 zł (brutto). Względem lutego 2023 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto zwiększyło się o 6,3% – czytamy w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Ceny produktów rolnych w marcu 2023 roku wg GUS

matthew-guay-148463-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt cen produktów rolnych w marcu 2023 roku.

Jak czytamy w raporcie GUS, ceny skupu podstawowych produktów rolnych[1] spadły w marcu 2023 r. w stosunku do miesiąca poprzedniego. Spadek ten wyniósł 1,0%.
Z kolei w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku wzrosły. Wzrost ten wyniósł 10,5%.

[1] Pszenica, żyto, żywiec wołowy, żywiec wieprzowy, drób, mleko krowie.

Źródło: GUS.

GUS nt deficytu i długu sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2022 roku

fabian-blank-78637-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował na swojej oficjalnej stronie internetowej informację nt deficytu i długu sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2022 roku.

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, jest to informacja za lata od 2019 do 2022 roku.
Zgodnie z notyfikacją, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2022 roku ukształtował się na poziomie 115 137 mln zł. Deficyt ten stanowi 3,7% PKB. Z kolei dług sektora wyniósł 1 512 227 mln zł. wynik ten stanowi 49,1% PKB.

Informacja Głównego Urzędu Statystycznego w sprawie zaktualizowanego szacunku PKB

ibrahim-rifath-789914-unsplash

Główny Urząd Statystyczny opublikował informację w sprawie zaktualizowanego szacunku PKB według kwartałów za lata 2021-2022.

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, według ostatecznego szacunku produkt krajowy brutto (PKB) w 2021 r. zwiększył się realnie o 6,9% w porównaniu z 2020 r., wobec wcześniej opublikowanego wzrostu o 6,8%. W 2022 r. PKB wzrosło realnie o 5,1%, wobec wcześniej opublikowanego wzrostu o 4,9%.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Kryzys energetyczny – co robić, kiedy w firmie zabraknie prądu?

mikael-kristenson-242079-unsplash

Pogłębiający się kryzys energetyczny, rosnące ceny prądu i niestabilność w dostawach energii elektrycznej zmuszają przedsiębiorców do poszukiwania rozwiązań, które zapewnią im bezpieczeństwo energetyczne. To właśnie od niego w dużej mierze zależy ciągłość funkcjonowania i wydajność firmy. Najpopularniejsza bez wątpienia jest inwestycja w OZE, w przede wszystkim w fotowoltaikę. Jednak to nie wszystko. Co jeszcze można wykorzystać? Jakie są alternatywy dla odnawialnych źródeł energii?

Spis treści:
Czy Polsce grozi blackout w 2023 roku?
Inwestycja w OZE jako element transformacji energetycznej polskich przedsiębiorstw
Jaki agregat prądotwórczy wybrać?
Przenośna stacja zasilania – must have nowoczesnej firmy

Czy Polsce grozi blackout w 2023 roku?

W dobie kryzysu energetycznego pojawia się wiele obaw o przedłużające się przerwy w dostawie prądu. Blackout może znacznie utrudnić normalne funkcjonowanie, przerwać ciągłość pracy w polskich przedsiębiorstwach i negatywnie odbić się na gospodarce. Czy rzeczywiście jest się czym martwić?

Ryzyko wystąpienia blackoutu wiąże się z niedoborem węgla. Elektrownie węglowe są bowiem głównym producentem energii elektrycznej w Polsce. Problemem bez wątpienia są też skrajne warunki atmosferyczne – wysokie temperatury i susze mają wpływ na nieplanowane wyłączenia elektrowni cieplnych. Eksperci zapewniają, że ryzyko wystąpienia blackoutu w Polsce jest niskie. Przyczynia się do tego intensywny rozwój infrastruktury umożliwiającej eksport energii z zagranicy oraz rosnąca popularność OZE. Ostatnie lata nauczyły nas jednak, że rzeczywistość lubi zaskakiwać. Warto przygotować się na każdą sytuację.

Inwestycja w OZE jako element transformacji energetycznej polskich przedsiębiorstw

Głównym argumentem przemawiającym na korzyść fotowoltaiki są oszczędności. Korzystanie z darmowej energii słonecznej pozwala obniżyć rachunki za prąd i w pewnym stopniu uniezależnić się od kolejnych podwyżek cen. Bez wapienia przyczynia się do tego zeszłoroczna nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii i wprowadzone wraz z nią zmiany w sposobie rozliczania energii produkowanej z promieni słonecznych. Sposób rozliczania net-billing jest o wiele bardziej opłacalny niż poprzedni system.

Czy instalacja fotowoltaiczna chroni firmę przed przerwami w dostawach prądu spowodowanymi awariami sieci? To zależy. W stosowanym powszechnie systemie on-grid problemy zewnętrznego dostawcy powodują wyłączenie inwertera, a tym samym odcinają firmę od prądu. Jest tzw. zabezpieczenie antywyspowe – dzięki niemu elektrycy pracujący przy naprawie sieci nie zostaną porażeni prądem płynącym z podłączonych do sieci instalacji prosumenckich. Firma, która chce całkowicie uniezależnić się od zewnętrznego dostawcy, powinna wybrać instalację off-grid lub hybrydową.

Inwestycja w odnawialne źródło energii bez wątpienia przekłada się na korzyści w perspektywie długofalowej. Problemem dla wielu przedsiębiorców są jednak wysokie koszty początkowe. Jaka jest tańsza alternatywa dla fotowoltaiki?

Jaki agregat prądotwórczy wybrać?

Na początku warto zainwestować w porządny agregat prądotwórczy. Wprawdzie urządzenie nie obniży rachunków za prąd, ale zabezpieczy firmę przed ewentualnym blackoutem spowodowanym awarią sieci czy innymi nieprzewidywalnymi czynnikami.

Agregat zamienia energię mechaniczną w elektryczną. Jego głównym elementem jest silnik spalinowy, zasilany skroplonym gazem, benzyną lub olejem napędowym. Przed zakupem agregatu warto przeprowadzić analizę sieci i obliczyć maksymalny pobór energii elektrycznej dla wszystkich urządzeń. Dobierając urządzenie, warto myśleć przyszłościowo i uwzględnić planowany rozwój zakładu przemysłowego bądź siedziby firmy.

Do zasilania pojedynczych maszyn budowlanych oraz podtrzymywania zasilania awaryjnego urządzeń biurowych i infrastruktury IT wystarczy agregat o mocy kilku kW. Większe agregaty, liczące od 10 do nawet 16 kW sprawdzają się do zasilania wymagających odbiorników elektrycznych wykorzystywanych w przemyśle, branży budowlanej czy w biurach.

Przenośna stacja zasilania – must have nowoczesnej firmy

Dość nieoczywistym, ale bardzo funkcjonalnym rozwiązaniem do firmy jest przenośna stacja zasilania. Ta mniejsza alternatywa dla agregatu prądotwórczego, jest w stanie zasilić podstawowe sprzęty wykorzystywane na co dzień w pracy w czasie awarii prądu. Doskonale sprawdza się w biurach.

Zakup stacji to dobre rozwiązanie dla małej firmy, gdzie inwestycja w fotowoltaikę wiąże się ze zbyt wysokim kosztem, a agregat niekoniecznie się sprawdzi – wyjaśnia Anna Bech, przedstawiciel firmy EcoFlow. – Stacja RIVER 2 Max o pojemności 512 Wh i mocy wyjściowej 500 W (którą można zwiększyć do 1000 W, dzięki technologii X-Boost) jest w stanie zasilić 80% powszechnie wykorzystywanych sprzętów.

Niekwestionowaną zaletą stacji jest funkcja EPS. Stacja sprawdza się w roli EPS. Oznacza to, że w sytuacji awaryjnej w ciągu 30 ms zaczyna zasilać wybrane urządzenia. Innymi słowy, pozwala na nieprzerwaną pracę podłączonych sprzętów mimo awarii prądu – mówi Anna Bech. – Do stacji można dokupić specjalne panele słoneczne, dzięki którym można naładować urządzenie w czasie blackoutu. Ładowanie stacji za pomocą darmowej energii słonecznej to także oszczędności na kosztach prądu!

materiał prasowy / źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Firmy będą poszukiwać sposobów na redukcję kosztów w łańcuchu dostaw

Truck on a road in the evening

Wiele firm stoi obecnie w obliczu presji finansowej. Według ekspertów EY w wyniku pojawienia się oznak spowolnienia światowej gospodarki, słabnie popyt oraz ewoluuje rola łańcucha dostaw, stając się strategicznym elementem. Pojawił się więc wyraźny nacisk na redukcję kosztów w tym obszarze przy jednoczesnym podniesieniu wydajności, terminowości i odporności na czynniki zewnętrzne.1 Remedium okazać się może zewnętrzne zarządzanie łańcuchem dostaw.

Spis treści:
Strategicznie o kosztach
Dostęp do światowej klasy rozwiązań
Poprawa terminowości

Skala problemów z łańcuchami dostaw drastycznie wzrosła w 2020 roku wraz z początkiem pandemii COVID-19. To w połączeniu z nawet dwucyfrową inflacją w wielu krajach, niedoborem siły roboczej, podwyżkami cen energii czy opóźnieniami w przeładunkach portowych wprowadziło trudny czas dla firm, dla których transport stanowi ważny obszar operacyjny. Wydajność łańcucha dostaw może bowiem decydować o sukcesie przedsiębiorstwa, a odpowiednie nim zarządzanie wymaga dużego doświadczenia, know-how oraz wdrożenia innowacyjnych rozwiązań technologicznych.

Strategicznie o kosztach

Poprzednie zachwiania gospodarki pokazały, że okoliczności wielkiej niepewności nie wymagają od przedsiębiorstw dużych zmian, a strategicznego planowania. Oprócz audytu wewnętrznych możliwości, firmy będą musiały ponownie skonfigurować swoje łańcuchy dostaw w najbardziej efektywny sposób. To wpłynie na optymalizację finansową i podniesienie rentowności całego biznesu, ponieważ szacuje się, że nawet 50%-75% kosztów prowadzenia działalności gospodarczej zależy bezpośrednio od łańcuchów dostaw.2

– Jedną z największych korzyści, płynących ze współpracy z zewnętrznymi podmiotami zarządzającymi łańcuchami dostaw, jest optymalizacja kosztowa przy jednoczesnym zwiększeniu efektywności i elastyczności czy zmniejszeniu ryzyka wystąpienia różnych zagrożeń związanych z transportem towarów. Dzięki temu firma skupia się na głównym obszarze swojego biznesu, zostawiając logistykę w rękach specjalistów – komentuje Bartosz Boguszewski, Manager Value Protect Solutions w firmie C.H. Robinson.

Outsourcing usług stanowi obecnie megatrend, który będzie rozwijał się w najbliższych latach. Jak wynika z raportu Deloitte, 50% ankietowanych wskazało, że znalezienie wykwalifikowanych pracowników w odpowiednim budżecie staje się coraz bardziej niemożliwe3, a rośnie przy tym potrzeba otaczania się ekspertami, by móc rywalizować na globalnym rynku.

Dostęp do światowej klasy rozwiązań

Technologia w dalszym ciągu przekształca tradycyjne procesy logistyczne, zmuszając firmy do dostosowania się do nich. Dostęp do narzędzi cyfrowych i zaawansowanego oprogramowania optymalizującego jest kluczem do konfiguracji działań logistycznych. Firmy wyspecjalizowane w zarządzaniu łańcuchami dostaw przeprowadzają również symulacje z wykorzystaniem cyfrowych bliźniaków. W ten sposób modelują i badają potencjał różnych opcji, by dostarczać klientom wydajniejsze usługi.

– Coraz istotniejsze dla firm staje się także prowadzenie biznesu w sposób zrównoważony. Zwracają one wówczas uwagę na odpowiednie zarządzanie energią, odpowiedzialne zaopatrzenie czy realizację ostatniej mili za pomocą innowacyjnych rozwiązań. Poza tym potrzebują narzędzi, które mierzą ich starania i dostarczają danych do raportowania. To znowu wymaga inwestycji przedsiębiorstw w rozwiązania technologicznie, a korzystając z usług podmiotu zewnętrznego, w tak zwanym gratisie otrzymują dostęp do światowej klasy nowoczesnych rozwiązań i systemów – dodaje ekspert C.H. Robinson.

Poprawa terminowości

W badaniu Gartnera aż 76% managerów przyznało, że obecnie ich firmy borykają się z częstszymi zakłóceniami w łańcuchach dostaw niż trzy lata temu, a opóźnienia przesyłek między Chinami a Europą czy Stanami Zjednoczonymi wzrosły czterokrotnie od marca 2022 r.4 Opóźnienia dostaw towarów są więc prawdziwą bolączką branży TSL, a można je znacząco zminimalizować, a nawet wyeliminować dzięki zastosowaniu zewnętrznego zarządzania łańcuchem dostaw. To rozwiązanie daje bowiem dostęp do wielu różnych sposobów transportu, co umożliwia wybór formy, która będzie najlepiej dopasowana do danego produktu i klienta, przyspieszy dostawę oraz zredukuje ryzyko wystąpienia opóźnień.

– Wpływ na utrzymywanie wysokiego poziomu terminowości dostaw mają również odpowiednie planowanie tras, śledzenie jej w czasie rzeczywistym oraz szybka reakcja w przypadku jakichkolwiek zakłóceń. Jest to z kolei możliwe dzięki połączeniu odpowiednich technologii i urządzeń GPS z doświadczonymi ekspertami, którzy zajmują się zarządzaniem łańcuchami dostaw – dodaje Bartosz Boguszewski.

1 https://www.ey.com/en_us/coo/rapid-supply-chain-cost-reduction-strategies
2 j.w.
3 https://www2.deloitte.com/us/en/pages/operations/articles/global-outsourcing-survey.html
4 https://www.gartner.com/en/supply-chain/trends/supply-chain-analytics-mitigate-business-disruptions

Źródło: C.H. Robinson.

Dane z Rejestrów Długów: Sytuacja w rolnictwie się poprawiła, ale to cisza przed większą burzą

markus-spiske-484245-unsplash

W Krajowym Rejestrze Długów na koniec ub.r. było o 12,4% mniej zadłużonych rolników niż rok wcześniej. Jeszcze mocniej spadło zadłużenie – o 19,3% rdr. Do tego średnia kwota zaległości zmniejszyła się o 7,9% rdr. Z kolei według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, o 5,7% rdr. przybyło dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Nieco mniejszy był wzrost długu, bo o 5% rdr. Natomiast zmalało średnie zadłużenie – o 0,6% rdr. Ponadto z danych KRD wynika, że statystyczny dłużnik na koniec ub.r. zalegał ze spłatą zobowiązań krócej niż rok wcześniej. Komentujący te dane eksperci nie mają złudzeń, że nie oddają one realnej sytuacji. I przewidują, że najgorsze jest dopiero przed rolnikami.

Spis treści:
Mało znaczący spadek
Łączne i średnie zadłużenie
Idą czarne chmury?

Mało znaczący spadek

Na koniec 2022 roku w Krajowym Rejestrze Długów (KRD) widniało 3,8 tys. zadłużonych rolników. To o 12,4% mniej niż rok wcześniej, gdy było ich 4,4 tys. Natomiast według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, o 5,7% rdr. wzrósł odsetek dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Na koniec ub.r. było ich ponad 1,5 tys. (dokładnie 1533). Z kolei rok wcześniej odnotowano niespełna 1,5 tys. (1451) takich zadłużonych. Jak zauważa Łukasz Goszczyński, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny, specjalizujący się w obsłudze sektora rolnego, spadek jest dość niewielki. Prawnik dodaje, że powyższe dane raczej nie oddają obecnych realiów. Kolejne miesiące tego roku mocniej pogłębią problemy finansowe ww. grupy, co pewnie będzie można zauważyć w odczycie kolejnych danych. Podobnego zdania są też inni eksperci.

– Bardziej jestem skłonny przyznać, że sytuacja rolników pogorszyła się na przestrzeni roku. Ceny energii, paliwa oraz środków produkcji, w tym m.in. nawozów i preparatów do ochrony roślin, horrendalnie poszły w górę. A rosnące koszty produkcji wpływają na to, że wielu rolników nie jest w stanie spłacić zaciągniętych kredytów – mówi prof. Marian Podstawka ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Ekspert dodaje również, że niestety, ale żadnego typu działalność rolnicza nie jest już opłacalna. Zarówno uprawy polowe, jak i produkcja zwierzęca przynoszą straty. Szansę na funkcjonowanie gospodarstwom i ich rodzinom daje tylko i wyłącznie wsparcie Unii Europejskiej.

Unijne środki oczywiście są ważne, co potwierdza Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny, specjalizujący się m.in. w obsłudze sektora rolnego. Jednak, w opinii eksperta, nie zastąpią one bieżącego obrotu, który musi wygenerować sam rolnik. Owszem, wspomagają go biznesowo, ale mimo wszystko to tylko dodatek do szerszej działalności.

– Środki pomocowe z Unii Europejskiej oznaczały dofinansowanie przy zakupie maszyn i technologii. Im droższe kupowało się wyposażenie, tym dopłaty były większe. Jednak często zdarzało się, że wsparcie przekraczało rzeczywiste potrzeby danego gospodarstwa, co skutkowało m.in. brakiem realizacji założonych dochodów. Tak było zwłaszcza na południu naszego kraju, gdzie rolnicy i tak dzielnie sobie poradzili, ale to raczej dzięki działalności pozarolniczej – komentuje prof. Czesław Nowak z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Łączne i średnie zadłużenie

Według KRD, na koniec 2022 roku łączne zadłużenie rolników wyniosło 254,6 mln zł. To o 19,3% mniej niż rok wcześniej, kiedy było na poziomie 315,3 mln zł. Z kolei z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że rdr. o 5% wzrosła kwota zaległości dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Ostatnio była na poziomie 502,6 mln zł, a 12 miesięcy wcześniej – 478,5 mln zł.

– Rolnicy przeznaczali wcześniej wypracowane zyski na spłatę i obsługę bieżących oraz starszych zobowiązań. Do tego wiele osób zrezygnowało z działalności rolniczej i uciekło w inne sektory, by się ratować. Dlatego właśnie w statystykach sytuacja nie jest rażąca, a nawet w jednym rejestrze nastąpił spadek o prawie jedną piątą. Natomiast w tym sezonie koszty produkcji będą naprawdę bardzo wysokie. I przez to rolnicy zdecydowanie mniej zarobią, o czym już od dawna głośno mówią. Jeśli to nastąpi, trudniej im będzie wyjść z długów. Kolejne osoby mogą też stanąć na granicy zadłużenia. Dlatego absolutnie uważam, że jeszcze w tym roku mocno wzrośnie łączny dług w branży rolniczej – podkreśla Adrian Parol.

W KRD średnie zadłużenie rolników na koniec 2022 roku spadło o 7,9% w porównaniu z końcem 2021 roku. Ostatnio wyniosło 66,5 tys. zł, a rok wcześniej – 72,2 tys. zł. Natomiast z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że średnia kwota zaległości spadła rdr. o 0,6% w kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Na koniec 2022 roku wyniosła 327,8 tys. zł, a 12 miesięcy wcześniej – 329,8 tys. zł.

– Średnie zadłużenie jest dla mnie jak najbardziej niepokojące. Nie widzę żadnych przesłanek do tego, aby szybko się zmniejszyło. Ceny środków produkcji przecież z dnia na dzień nie potanieją. Generalnie w kryzysie najsłabszym ogniwem jest producent rolny, bo nie jest w stanie przechować towaru na lepszą koniunkturę. Mięso, warzywa czy owoce są poddane silnej presji czasu – przekonuje prof. Podstawka.

Z kolei prof. Nowak wyjaśnia, że nastąpił wprawdzie wyraźny wzrost wydatków w sklepach detalicznych na żywność, ale to kompletnie nie przełożyło się na poprawę dochodów rolników. Udział ich w cenie detalicznej żywności szacuje się w Polsce na ok. 15%. Dodatkowo sytuację wytwórców pogarsza zmiana modelu żywienia Polaków. Z uwagi na brak czasu, coraz mniej osób gotuje w domach, a to bezpośrednio powoduje spadek relatywnych dochodów rolników. Kiedy bowiem rośnie udział wydatków na żywność spożywaną poza domem, maleje ww. udział producenta w cenie. Ponadto, gdy w czasach wysokiej inflacji ludzie zaczynają zaciskać pasa, to rezygnują z wielu mniej koniecznych produktów, np. pochodzących z gospodarstw ekologicznych.

Idą czarne chmury?

– Rolnicy niestety będą funkcjonować z coraz większymi długami. Ostrożnie szacuję, że średni dług zadłużonego rolnika urośnie jeszcze w tym roku w granicach 5-10% rdr. A najgorszy będzie przełom II i III kwartału br. Wówczas skumuluje się szereg czynników, które wystąpiły pod koniec ub.r. i przez dłuższy czas gromadziły się w sektorze rolnym, aby w końcu się ujawnić. Sytuacja gospodarcza, wywołana najpierw pandemią, a potem – wysoką inflacją i wybuchem wojny w Ukrainie, jest już bardzo trudna do udźwignięcia dla wielu gospodarstw – zapewnia mec. Łukasz Goszczyński.

Z danych KRD wynika również, że statystyczny zadłużony rolnik na koniec 2022 roku zalegał ze spłatą zobowiązań średnio 861 dni. To oznacza niewielki spadek, bo rok wcześniej odnotowano 879 dni. Jak zaznacza Adrian Parol, w zasadzie to mało pocieszająca różnica. W tym roku, zdaniem eksperta, sytuacja na pewno się pogorszy już na wiosnę. Wówczas rolnicy będą musieli ponosić znaczące koszty, celem uruchomienia bieżącej produkcji. Przy wysokiej inflacji i wzroście opłat za prąd czy gaz będzie się to wiązało z dalszym zadłużaniem się. Do tego ekspert przypomina też, że rolnik musi czekać na zapłatę za swoje produkty nawet do 180 dni. A dodatkowo w ostatnich czasach kontrahenci często zalegają z nią. Czasem płacą długo po terminie, co tylko pogarsza już i tak nienajlepszą sytuację.

– W tym roku, jak zawsze i tak najwięcej będzie zależało od pogody oraz czynników plonotwórczych. Gdyby do tych wszystkich ww. problemów, z jakimi obecnie mierzą się rolnicy, doszła jeszcze susza bądź pojawiłyby się inne, nieoczekiwane, złe zjawiska pogodowe, które wpłynęłyby na zbiory, to sytuacja automatycznie uległaby dramatycznemu pogorszeniu – ostrzega prof. Podstawka.

Podobnego zdania jest Łukasz Goszczyński, który do powyższego dodaje, że w rozmowach z nim rolnicy sami wskazują, iż bardzo boją się zatorów płatniczych, ale też anomalii pogodowych. I twierdzą, że gdyby do tego wszystkiego dołączyła susza, wówczas sytuacja mocno by się skomplikowała. Byłoby to na tyle poważne zdarzenie, że ich problemy finansowe mogłyby być już nie do udźwignięcia.

– W przestrzeni publicznej rzadko o tym się mówi, ale jest też inne zagrożenie, które może wpłynąć na pogorszenie się sytuacji finansowej rolników w tym roku. Twierdzą oni, że poważnie borykają się ze zjawiskiem wzmożonego napływu produktów rolnych z Europy Wschodniej. To oczywiście nie tylko problem naszych rolników, ale również Węgrów, Słowaków, Czechów i Rumunów. Natomiast to nie zmienia faktu, że on istnieje i trzeba go rozwiązać – szczególnie we Wschodniej Polsce. Póki co zagrożenie jest realne i rolnicy słusznie upatrują w tym kolejny gwóźdź do swojej finansowej trumny – stwierdza mec. Adrian Parol.

Jak informuje Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, do Polski przywieziono tak wiele zboża z Ukrainy, że nasze magazyny są przepełnione. Jeżeli nie będzie możliwości wyeksportowania tego towaru, zwłaszcza przed żniwami, to może nastąpić olbrzymi krach. Wówczas nasi rolnicy nie będą mieli komu sprzedać swoich produktów i wpadną w poważne kłopoty finansowe. W ocenie eksperta z KRIR, jest to całkiem realnym zagrożeniem, ponieważ część sąsiednich krajów też zmaga się z taką nadwyżką zboża. Do tego prezes Szmulewicz alarmuje, że polski rynek jest bardzo niestabilny. I jeżeli w dalszym ciągu ceny surowców rolnych będą tak szły na dół, jak obserwujemy to od końca zeszłego roku, to sytuacja wielu gospodarstw będzie naprawdę trudna.

Źródło: MondayNews.pl.

W jaki sposób kontrolować finanse firmy, gdy gospodarka hamuje?

M. Łukasiewicz _Mat. prasowy (2)Płynność finansowa świadczy o zdolności przedsiębiorstwa do spłaty bieżących zobowiązań, dokonywania zakupów i korzystania z usług. Zachowanie jej na optymalnym poziomie definiuje właściwe zarządzanie firmą. Pozwala między innymi uniknąć zatorów płatniczych oraz skupić się na rozwoju biznesu. Wyzwaniem dla wszystkich firm, niezależnie od ich wielkości, jest spowolnienie gospodarcze, które potwierdzają najnowsze dane GUS.

Spis treści:
Znaczenie płynności finansowej
Rola faktoringu

Główny Urząd Statystyczny podał wstępny szacunek produktu krajowego brutto w IV kwartale 2022 r. PKB wzrósł realnie o 2% rok do roku w porównaniu do wzrostu o 8,5% w analogicznym kwartale 2021 r. Wskaźnik ten jest niewyrównany sezonowo w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego. Jeżeli jednak wskaźnik wyrównamy sezonowo – w cenach stałych przy roku odniesienia 2015 – zmniejszył się realnie o 2,4% w porównaniu z poprzednim kwartałem. To jeden z największych spadków od wielu lat. Według oceny Polskiego Instytutu Ekonomicznego, dane te wskazują na hamowanie polskiej gospodarki i są efektem podnoszenia stóp procentowych oraz osłabienia gospodarczego w strefie euro.

Znaczenie płynności finansowej

Utrata płynności najczęściej skutkuje trudnością w regulowaniu bieżących wydatków czy niewypłacalności w stosunku do pracowników. W skrajnych przypadkach dochodzi również do utraty wiarygodności w oczach dostawców, co z kolei grozi zerwaniem umów lub wstrzymaniem dostaw. Spowolnienie gospodarcze zwiększa ryzyko zachwiania płynności. Dlatego właśnie warto z wyprzedzeniem podjąć odpowiednie kroki, które pozwolą utrzymać ją na odpowiednim poziomie – niezależnie od rynkowych zawirowań.

Zatory płatnicze mogą pojawiać się z różnych powodów, jednak najczęstszą przyczyną jest zamrażanie środków w fakturach wystawianych z odroczonym terminem płatności. Konieczność oczekiwania na uregulowanie należności przez 30 czy 60 dni – gdy jednocześnie ze spłatą spóźniają się inni kontrahenci – jest realnym zagrożeniem dla finansów firmy, zwłaszcza w sytuacji spowolnienia gospodarczego.

Rola faktoringu

Istotą faktoringu jest wykupienie przez firmę faktoringową nieprzeterminowanych należności wynikających z wystawiony faktur. Dzięki temu przedsiębiorca otrzymuje gotówkę na długo przed datą płatności obowiązującą kontrahentów. Takie narzędzie finansowe przyczynia się do skrócenia cyklu rotacji środków, którymi można swobodnie dysponować. Faktoring jest korzystnym rozwiązaniem dla przedsiębiorstw, w które najbardziej uderza spowolnienie gospodarcze i które od zawsze borykają się z problemem nieterminowych płatności.

Kluczową rolą faktoringu jest wsparcie w zachowaniu płynności finansowej. Dzięki środkom otrzymanym przed czasem, można swobodnie realizować plany biznesowe – bez obaw o powstanie zatorów płatniczych i przejściowe kłopoty finansowe. W okresie spowolnienia gospodarczego, każda oszczędność może mieć kluczowe znaczenie. Koszty prowadzenia faktoringu nie są wysokie. Z drugiej strony działa on podobnie jak leasing, nie wywierając wpływu na zdolność kredytową. Właśnie dlatego przedsiębiorca nie traci szansy na kredyt obrotowy, inwestycyjny czy innego rodzaju wsparcie oferowane przez tradycyjne banki.

Komentarz ekspercki autorstwa Mariusza Łukasiewicza, prezesa BNP Paribas Faktoring.

Jak kontrolować koszty zużycia energii?

ibrahim-rifath-789914-unsplashRosnące ceny energii elektrycznej, zwiększone koszty ogrzewania i chęć ochrony środowiska – te element sprawiają, że coraz więcej przedsiębiorstw analizuje sposoby oszczędzania energii i wprowadza odpowiednie środki, aby to osiągnąć. Dlatego Conrad Sourcing Platform dostarcza informacje i rozwiązania, które pomogą firmom zmniejszyć zużycie energii i zaoszczędzić pieniądze w zrównoważony sposób.

Przejście na inteligentną technologię LED oznacza wykorzystanie ogromnego potencjału oszczędności energii. Dlatego wiele przedsiębiorstw już teraz wymieniło konwencjonalne oświetlenie na oprawy LED. Co więcej, od lutego 2023 r. w UE nie można sprzedawać świetlówek kompaktowych (CFL) i lamp pierścieniowych, a od sierpnia 2023 r. zakazane będą również lampy fluorescencyjne. Już teraz przedsiębiorstwa muszą się odpowiednio przygotować i zmodernizować, aby nie napotkać trudności w zaopatrzeniu. Ważne jest również to, że tradycyjne lampy i ich odpowiedniki LED nie mają takich samych wskaźników skuteczności świetlnej, ponieważ te dwa typy produktów emitują światło pod różnymi kątami.

Dlatego zespół Conrada zaleca projekt oświetlenia dostosowany do danego zastosowania, aby po wymianie lamp mieć taki sam poziom oświetlenia. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na rozwiązania firmy Ledvance, wiodącego dostawcy żarówek LED i technologii inteligentnego zarządzania światłem. W ofercie marki można znaleźć alternatywne rozwiązania oświetleniowe przeznaczone dla przemysłu, handlu, dużych biur na otwartej przestrzeni, parkingów, sal lekcyjnych i obiektów szkoleniowych.
Pomiar energii stał się prosty – oto jak to działa

W dzisiejszych czasach coraz większą rolę w optymalizacji zużycia energii i wydajności odgrywa efektywność. Wiele firm decyduje się na modernizację zakładów produkcyjnych lub zmianę sposobu wytwarzania swoich produktów. Jednocześnie muszą mieć pewność, że maszyny i urządzenia są utrzymywane w dobrym stanie technicznym. Optymalizacja zużycia energii wymaga zarówno dokładnego pomiaru energii elektrycznej, jak i właściwej analizy zebranych danych. Chauvin Arnoux pomaga przedsiębiorstwom w tym zakresie, oferując szkolenia w formie warsztatów. Ponadto Chauvin Arnoux jest powszechnie znany z rejestratorów energii i testerów wydajności serii PEL, które są przystępne cenowo, łatwe w obsłudze i zgodne z normą ISO 50001. Produkty te są dostępne do nabycia na Conrad Sourcing Platform.

Firma Voltcraft zaprojektowała dwa liczniki energii elektrycznej, dzięki którym rejestrowanie energii jest szybkie i proste. Wystarczy podłączyć urządzenia, a następnie wykonać i przeanalizować odczyty wszystkich istotnych parametrów, w tym mocy rzeczywistej, biernej i pozornej, a także przesunięcia fazowego prądu przemiennego. Ponieważ Voltcraft SEM5000 nie musi mieć dostępu do sieci IT obsługiwanych przez firmę, pomiar zużycia energii i emisji CO2 oraz wykorzystanie danych do prognozowania kosztów energii jest zarówno łatwe, jak i bezpieczne. Ponadto produkt wyposażony jest w gniazdo kart SD, które umożliwia ręczne przeniesienie odczytanych danych, zapisanych w urządzeniu do komputera lub urządzenia mobilnego, również bez konieczności korzystania z firmowej sieci LAN. Ponadto, taryfy energii elektrycznej mogą być ustawione dla dwóch okresów rozliczeniowych. Z kolei SEM6000 posiada interfejs Bluetooth: może być wygodnie sterowany za pomocą aplikacji IOS lub Andoid i umożliwia precyzyjny pomiar oraz wyświetlanie zużycia energii, współczynnika mocy z dokładnością do trzech miejsc po przecinku. Szczególnie przydatne jest to, że oba produkty Voltcraft posiadają pierścień LED, który zmienia kolor światła w zależności od aktualnego odczytu mocy.

­
­ ­ ­
­ ­­Źródło: Conrad Electronic.

Rachunek za ogrzewanie, który mrozi krew w żyłach

analizaFakty są takie, że mniejsze lub większe podwyżki cen ogrzewania dotknęły w 2022 roku użytkowników wszystkich źródeł energii. Koszty wzrosły przeciętnie o kilkanaście, a w skrajnych przypadkach nawet kilkaset procent. Zarówno właściciele domów, jak i członkowie spółdzielni oraz wspólnot mieszkaniowych od początku zeszłego roku straszeni byli wizją ponadprzeciętnych podwyżek. Prognozy się sprawdziły – ceny wzrosły bardziej niż zakładano. Najwyższa pora wyciągnąć z tego lekcje i dokonać odpowiednich zmian, aby ustrzec się przed kolejnymi podwyżkami w przyszłości.

Początek roku – idealny moment na przyjrzenie się rachunkom za ogrzewanie

Statystyki są bezlitosne. Ceny paliw opałowych są znacznie wyższe od zeszłorocznych. Mimo tego kotły i piece na paliwa stale nadal są najbardziej popularnym rodzajem ogrzewania mieszkań i domów Polaków. Zgodnie z danymi Centralnej ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), tylko 3% obywateli używa kolektorów słonecznych, a jedynie 2% zainwestowało na nowoczesne pompy ciepła, mimo iż roczne koszty ogrzewania z wykorzystaniem tych rozwiązań są kilkanaście razy niższe.

Z drugiej strony, wszystko wskazuje też na to, że w 2023 roku nastąpi wyraźny wzrost popularności instalacji fotowoltaicznych i pomp ciepła. Taki stan rzeczy spowodowała zmiana przepisów dotyczących finansowego wsparcie tego typu inwestycji.

Pompy ciepła doskonale współpracują z systemami fotowoltaiki, dzięki czemu możemy stworzyć dom w pełni przyjazny środowisku – zauważa Łukasz Woźniak z Euros Energy. – Niskie koszty eksploatacji, rzadkie prace konserwatorskie, zerowa emisja dwutlenku węgla oraz szybki zwrot z inwestycji wyraźnie przemawiają do wyobraźni Polaków. Podobnie jak komfort użytkowania pompy ciepła, która jest w zasadzie bezobsługowa, a przez to, że nie emituje nawet najmniejszych zanieczyszczeń, nie wymaga wydzielania specjalnego pomieszczenia typu kotłownia.

Czy jesteśmy zmuszeni do drastycznych zmian?

Zgodnie z ostatnim komunikatem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, ceny energii cieplnej dla obywateli wzrosły do poziomów wyższych, niż zakładano projektując obecnie obowiązujące mechanizmy wsparcia. Dlatego rząd w trybie pilnym przyjął projekt ustawy wprowadzający automatyczną rekompensatę za znacząco wyższe rachunki. Przepisy mają zastąpić aktualnie funkcjonujący mechanizm średniej ceny. Czy zmiany te okażą się wystarczające, by realnie odciążyć portfele Polaków?

– Pompy ciepła to jedne z najbardziej zaawansowanych technologicznie rozwiązań służących do ogrzewania pomieszczeń i wody użytkowej. Choć początkowe koszty instalacji niektórych mogą odstraszać, wystarczy kilka wyliczeń, by zrozumieć, że pompy ciepła w połączeniu z termomodernizacją budynku i instalacją fotowoltaiczną stanowią najbardziej opłacalne źródło ciepła – podkreśla przedstawiciel Euros Energy.

Każda zmiana wymaga odpowiedniego przygotowania. Pompy ciepła cieszą się coraz większym zainteresowaniem osób posiadających instalację fotowoltaiczną, która zapewnia odpowiednią ilość energii. Użytkownicy podkreślają nie tylko energooszczędność całego systemu, ale także jego komfortową obsługę, niską awaryjność, długą żywotność i wielofunkcyjność. Dzięki współpracy pompy ciepła z systemem fotowoltaiki roczne koszty ogrzewania pomieszczeń i wody spadają praktycznie do zera.

Kiedy jest najlepszy moment na zmianę systemu ogrzewania?

Wiosna to najlepszy moment na zmiany w dotychczasowym systemie ogrzewania. Planując zmianę trzeba przede wszystkim przeanalizować aktualną sytuację, czyli wielkość zapotrzebowania na ciepło oraz rodzaj istniejącej infrastruktury. Warto przyjrzeć się dokładnie planom budynku, by właściwie rozplanować cały system grzewczy i zadecydować o ostatecznej wielkości pompy grzewczej. Należy również zadbać o termomodernizację budynku, ponieważ maksymalne ograniczenie strat ciepła pozwoli wygenerować jeszcze większe oszczędności i zwrot z inwestycji.

– Decyzję o montażu pompy ciepła w domu jednorodzinnym powinniśmy podjąć już na etapie przygotowywania projektów fundamentów. Nie oznacza to jednak, że pomp ciepła nie można instalować w już istniejących budynkach. Prace montażowe warto zaplanować na wiosnę, tak by instalacja była gotowa do użytku jeszcze przed nadejściem kolejnego sezonu grzewczego – radzi przedstawiciel Euros Energy.

Źródło: Euros Energy.

Inflacyjny trend: wesele w hotelowej nieruchomości

LHG_wesele_w_hotelu_foto1Organizacja przyjęcia weselnego w hotelu to opcja, która cieszy się rosnącą popularnością. Wszystko dzięki temu, że obiekty z branży hospitality mogą się poszczycić zaletami dającymi im szczególne przewagi właśnie teraz, gdy rynek ślubny, który dopiero zaczął wychodzić z pandemicznego dołka, musi mierzyć się z nowym wyzwaniem galopującej inflacji, a co za tym idzie zmieniających się oczekiwań konsumentów. Czym powinien dysponować hotel, by skutecznie zabiegać o zainteresowanie młodych par w nadchodzących sezonach?

„Wszystko na miejscu” – w tym stwierdzeniu zamyka się główna przewaga obiektów hotelowych. Wybór sali weselnej i menu to przecież dopiero początek przygody, zwłaszcza jeśli goście zjadą na imprezę z całej Polski i okolic. Wówczas trzeba zapewnić im pokoje, a położone na odludziu dedykowane sale weselne nie zawsze dysponują nimi w wystarczającej liczbie. Tak zaczyna się zabawa w kompletowanie zakwaterowania dla gości w kilku oddalonych od siebie obiektach, komplikuje logistyka organizowanych przejazdów oraz rośnie liczba wiadomości i telefonów, które trzeba wysłać i wykonać, by wszystko to wszystkim wytłumaczyć. Wybór sali weselnej działającej przy hotelu, zwłaszcza jeśli hotel jest niemały i specjalizuje się w organizowaniu imprez okolicznościowych, to najprostszy sposób na uniknięcie tego rodzaju problemów i ułatwienie sobie życia, a także piękny ukłon w stronę nocujących gości, którzy z pewnością docenią wygodę sytuacji.

Co więcej, hotel rozwiązuje problem organizacji czasu wolnego dla przyjezdnych gości. Jeśli dobrze wybierzemy obiekt, to na miejscu nasi bliscy będą mieli do dyspozycji moc uroków dla ciała i ducha – saunę, siłownię czy spacer po hotelowych ogrodach – a dzięki optymalnej lokalizacji i dobremu skomunikowaniu obiektu znajdą może nawet chwilę, by zaliczyć jakąś atrakcję turystyczną w okolicy.

Wygoda operacji pod tytułem „wesele w hotelu” to niejedyna zaleta tego rozwiązania. Kolejną jest elastyczność. Jakkolwiek na to nie spojrzeć, tradycyjna sala weselna to gotowy pakiet. Trudno dostosować ją do indywidualnych potrzeb. Może się zdarzyć, że sam lokal będzie odpowiadał parze młodej pod względem stylu, a także bardzo przypadnie im do gustu oferowane jedzenie, ale sala będzie nieodpowiednia do ich oczekiwań i możliwości pod względem na przykład rozmiarów – za duża lub zbyt mała w stosunku do planowej liczby gości, co ma znaczenie nie tylko z czysto praktycznych względów, ale także dla atmosfery panującej w trakcie imprezy. Również tutaj z odsieczą przychodzą zaprojektowane z myślą o organizacji najróżniejszych eventów hotele. Dysponują one rozwiązaniami, dzięki którym dostępną przestrzeń można modyfikować wedle uznania i zadbać o to, by ani ścisk, ani zbytnie oddalenie nie wpłynęły negatywnie na nastrój zaproszonych gości.

Hotel, którego załoga zjadła zęby na organizacji najróżniejszych imprez – od kameralnych przyjęć i bankietów po bale na setki par – to dla pary młodej gwarancja tego, że czekają ich wyłącznie miłe niespodzianki. Od bogatego wyboru dopracowanych do perfekcji potraw przez dopieszczony wystrój i bezbłędny serwis aż po najdrobniejsze szczegóły przebiegu wieczoru – tutaj wszystko jest dopięte na ostatni guzik i dogadane zawczasu, a każda nieoczekiwana ewentualność spotyka się z zimnokrwistą reakcją doświadczonych profesjonalistów. Szczególną uwagę warto zwrócić na hotele, które oferują parze młodej opiekę dedykowanego pracownika działu organizacji wydarzeń. Dzięki temu można mieć pewność, że w pełni wykorzysta się wszystkie zalety hotelowego wesela, zapomni o stresie i skupi na tym, co w ten dzień będzie najważniejsze.

– Ostatnie lata to dla całej branży eventowej, w tym rynku ślubno-weselnego, czas wielkiej próby. Klienci oglądają każdą złotówkę i oczekują pewności, że inwestycja zwróci im się w postaci pięknych wspomnień. W naszych hotelach stawiamy na dobrze przemyślane, sprawdzone, a zarazem elastyczne i skalowalne pakiety weselne, dzięki którym możemy zaoferować świetny stosunek między ceną a jakością. Do tego mamy naprawdę spore możliwości. Przykładem nasza krakowska perełka eventowa, hotel Metropolo by Golden Tulip, w którym pod okiem dedykowanego koordynatora bankietów przyszli małżonkowie mogą zaplanować wesele nawet na 800 osób, a jeśli myślą o mniejszym rozmachu, to dobrać i zaaranżować salę dokładnie na miarę swoich potrzeb, a także skorzystać ze zniżki na noclegi dla gości oraz opcji degustacji wybranego menu i wreszcie świętować początek swojej wspólnej drogi w pięknej, zielonej okolicy nieopodal centrum Krakowa – mówi Danuta Marcinkowska, Marketing & PR Coordinator, Louvre Hotels Group.

Źródło: Louvre Hotels Group.

Wysokie koszty ogrzewania w zimie problemem wielu Polaków

rawpixel-670711-unsplashFakty są takie, że mniejsze lub większe podwyżki cen ogrzewania dotknęły w 2022 roku użytkowników wszystkich źródeł energii. Koszty wzrosły przeciętnie o kilkanaście, a w skrajnych przypadkach nawet kilkaset procent. Zarówno właściciele domów, jak i członkowie spółdzielni oraz wspólnot mieszkaniowych od początku zeszłego roku straszeni byli wizją ponadprzeciętnych podwyżek. Prognozy się sprawdziły – ceny wzrosły bardziej niż zakładano. Najwyższa pora wyciągnąć z tego lekcje i dokonać odpowiednich zmian, aby ustrzec się przed kolejnymi podwyżkami w przyszłości.

Spis treści:
Początek roku – idealny moment na przyjrzenie się rachunkom za ogrzewanie
Czy jesteśmy zmuszeni do drastycznych zmian?
Kiedy jest najlepszy moment na zmianę systemu ogrzewania?

Początek roku – idealny moment na przyjrzenie się rachunkom za ogrzewanie

Statystyki są bezlitosne. Ceny paliw opałowych są znacznie wyższe od zeszłorocznych. Mimo tego kotły i piece na paliwa stale nadal są najbardziej popularnym rodzajem ogrzewania mieszkań i domów Polaków. Zgodnie z danymi Centralnej ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), tylko 3% obywateli używa kolektorów słonecznych, a jedynie 2% zainwestowało na nowoczesne pompy ciepła, mimo iż roczne koszty ogrzewania z wykorzystaniem tych rozwiązań są kilkanaście razy niższe.

Z drugiej strony, wszystko wskazuje też na to, że w 2023 roku nastąpi wyraźny wzrost popularności instalacji fotowoltaicznych i pomp ciepła. Taki stan rzeczy spowodowała zmiana przepisów dotyczących finansowego wsparcie tego typu inwestycji.

Pompy ciepła doskonale współpracują z systemami fotowoltaiki, dzięki czemu możemy stworzyć dom w pełni przyjazny środowisku – zauważa Łukasz Woźniak z Euros Energy. – Niskie koszty eksploatacji, rzadkie prace konserwatorskie, zerowa emisja dwutlenku węgla oraz szybki zwrot z inwestycji wyraźnie przemawiają do wyobraźni Polaków. Podobnie jak komfort użytkowania pompy ciepła, która jest w zasadzie bezobsługowa, a przez to, że nie emituje nawet najmniejszych zanieczyszczeń, nie wymaga wydzielania specjalnego pomieszczenia typu kotłownia.

Czy jesteśmy zmuszeni do drastycznych zmian?

Zgodnie z ostatnim komunikatem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, ceny energii cieplnej dla obywateli wzrosły do poziomów wyższych, niż zakładano projektując obecnie obowiązujące mechanizmy wsparcia. Dlatego rząd w trybie pilnym przyjął projekt ustawy wprowadzający automatyczną rekompensatę za znacząco wyższe rachunki. Przepisy mają zastąpić aktualnie funkcjonujący mechanizm średniej ceny. Czy zmiany te okażą się wystarczające, by realnie odciążyć portfele Polaków?

– Pompy ciepła to jedne z najbardziej zaawansowanych technologicznie rozwiązań służących do ogrzewania pomieszczeń i wody użytkowej. Choć początkowe koszty instalacji niektórych mogą odstraszać, wystarczy kilka wyliczeń, by zrozumieć, że pompy ciepła w połączeniu z termomodernizacją budynku i instalacją fotowoltaiczną stanowią najbardziej opłacalne źródło ciepła – podkreśla przedstawiciel Euros Energy.

Każda zmiana wymaga odpowiedniego przygotowania. Pompy ciepła cieszą się coraz większym zainteresowaniem osób posiadających instalację fotowoltaiczną, która zapewnia odpowiednią ilość energii. Użytkownicy podkreślają nie tylko energooszczędność całego systemu, ale także jego komfortową obsługę, niską awaryjność, długą żywotność i wielofunkcyjność. Dzięki współpracy pompy ciepła z systemem fotowoltaiki roczne koszty ogrzewania pomieszczeń i wody spadają praktycznie do zera.

Kiedy jest najlepszy moment na zmianę systemu ogrzewania?

Wiosna to najlepszy moment na zmiany w dotychczasowym systemie ogrzewania. Planując zmianę trzeba przede wszystkim przeanalizować aktualną sytuację, czyli wielkość zapotrzebowania na ciepło oraz rodzaj istniejącej infrastruktury. Warto przyjrzeć się dokładnie planom budynku, by właściwie rozplanować cały system grzewczy i zadecydować o ostatecznej wielkości pompy grzewczej. Należy również zadbać o termomodernizację budynku, ponieważ maksymalne ograniczenie strat ciepła pozwoli wygenerować jeszcze większe oszczędności i zwrot z inwestycji.

– Decyzję o montażu pompy ciepła w domu jednorodzinnym powinniśmy podjąć już na etapie przygotowywania projektów fundamentów. Nie oznacza to jednak, że pomp ciepła nie można instalować w już istniejących budynkach. Prace montażowe warto zaplanować na wiosnę, tak by instalacja była gotowa do użytku jeszcze przed nadejściem kolejnego sezonu grzewczego – radzi przedstawiciel Euros Energy.

Źródło: Euros Energy.

Parki handlowe to aktywa będące ciągle w fazie rozwoju

Juliusz Wawrzyniak_Prezes Genesis PropertyParki handlowe to aktywa będące ciągle w fazie rozwoju. Odpowiada: Juliusz Wawrzyniak, Prezes w firmie Genesis Property jednego z liderów na polskim rynku parków i innych mniejszych obiektów handlowych.

Powierzchnie w parkach handlowych wynajmują przeważnie sieci, których oferta odpowiada na codzienne potrzeby konsumentów. Parki handlowe w czasie pandemii pozostawały otwarte, a gdy skutki pandemii zaczęły przygasać, rozpoczął się dynamiczny rozwój tej klasy aktywów, którego nie hamują perturbacje wywołane przez wojnę na Ukrainie. Co stoi za tak dobrą kondycją tego sektora?

W czasie pandemii parki handlowe i centra convenience pozostawały otwarte i były preferowanymi miejscami na zakupy. Dlatego ich właściciele radzili sobie lepiej niż właściciele centrów handlowych. Parki handlowe umożliwiają łatwy dostęp do lokali handlowych, ponieważ do większości sklepów można wejść prosto z parkingu. Nie ma części wspólnych. Bezpieczeństwo w takich obiektach jest większe niż w dużych centrach handlowych gromadzących na zamkniętej przestrzeni wiele osób.

Parki handlowe i inne małe obiekty mają także sporo dodatkowych przewag nad wielkopowierzchniowymi centrami handlowymi. Czynsze są niższe, a dzięki swojej lokalizacji parki są bardziej dostępne i umożliwiają realizację szybkich zakupów. Dzięki niższym czynszom możemy przygotować wyjątkową ofertę i do współpracy zaprosić nie tylko międzynarodowe marki, ale także lokalnych przedsiębiorców, co czyni z tych obiektów regionalne, rozpoznawalne centra zakupowe obejmujące swoim zasięgiem nawet kilka okolicznych miejscowości.

Dodatkowo mniejsze obiekty uzupełniają e-commerce, który nadal będzie się rozwijał, ale nie zagrozi w moim przekonaniu istnieniu tej klasy aktywów. Co więcej, część z sieci handlowych, które prowadzą internetowy handel wykorzystuje swoje naziemne sklepy jako pick-up pointy umożliwiające klientom wygodny odbiór zamówionych w sieci towarów. Mieliśmy i mamy sygnały od najemców, że chcą być obecni w parkach handlowych i zwiększać swoją obecność w regionach: jest w Polsce wiele miejsc pozbawionych do tej pory nowoczesnego handlu i dotyczy to zarówno małych i średnich miast, jak i obrzeży dużych ośrodków miejskich, gdzie nierzadko powstają nowe lokalizacje przewidziane pod zabudowę jedno i wielorodzinną. Parki handlowe to idealne formaty dla takich lokalizacji.

Czyli możemy powiedzieć, że rynek inwestycyjny w przypadku tej klasy aktywów jest zdrowy i silny?

Z całą pewnością. Genesis Property w najbliższym czasie odda do użytku pięć parków handlowych o łącznej powierzchni wynajmowalnej 31 400 mkw. Powstaną one w Ropczycach, Brzezinach, Rogoźnie, Gostyniu i Żaganiu. Znaczna część powierzchni w tych parkach jest już wynajęta zarówno przez międzynarodowe marki, jak i przez lokalnych przedsiębiorców, a w sprawie pozostałych wolnych lokali toczą się zaawansowane rozmowy. Jednocześnie otrzymujemy już sygnały ze strony wyspecjalizowanych funduszy inwestujących w mniejsze handlowe formaty świadczące o zainteresowaniu tymi aktywami.

Biorąc także pod uwagę inne parametry inwestycji oraz preferencje konsumentów, którzy chętnie korzystają z oferty parków, są one w tym momencie najbardziej atrakcyjnymi i bezpiecznymi aktywami dostępnymi na rynku nieruchomości komercyjnych.

Czy pandemia oraz późniejsze wydarzenia w gospodarce wzmocniły trendy, które na rynku były już wcześniej widoczne?

Konsumenci zawsze chętnie korzystali z dobrze dopasowanej do wymagań lokalnych społeczności oferty parków handlowych. Są to elastyczne aktywa, dużo bardziej przyjazne od dużych handlowych obiektów i to pod wieloma względami: konsumentom pozwalają na dokonanie potrzebnych zakupów, a także są otwarte na lokalnych przedsiębiorców, którzy często nie mogą sobie pozwolić na płacenie wysokich czynszów w centrach handlowych lub nie pasują do przyjętej przez właściciela strategii komercjalizacji i nie ma dla nich w takich obiektach miejsca. Teraz widzimy, że nawet te największe sieci handlowe, które do tej pory były obecne tylko w największych, core’owych galeriach handlowych zlokalizowanych w centrach dużych miast przygotowują formaty sklepów pasujące do lokalnych parków handlowych i w moim przekonaniu ten trend będzie się nasilał. Sieci handlowe chcą zwiększać udział swoich produktów w rynku, a jedną ze skutecznych dróg jest otwarcie sklepów jak najbliżej miejsc zamieszkania klientów w lokalizacjach, które do tej pory pozbawione były nowoczesnej oferty handlowej.

materiał prasowy

Składki ZUS dobijają polskich przedsiębiorców

helloquence-61189-unsplash
Jak wynika z danych udostępnionych przez ZUS, na koniec ub.r. liczba aktywnych płatników z zadłużeniem była o przeszło 34% większa niż rok wcześniej. W tym samym okresie o niespełna 0,01% zmniejszyła się kwota zadłużenia na aktywnych kontach płatników. Ostatnio dług wyniósł średnio ponad 34 tys. zł. Z kolei największe zadłużenie wyniosło blisko 820 mln zł. Do tego w 2022 roku zostało zawartych przeszło 62,9 tys. układów ratalnych, czyli o ponad 3% więcej niż rok wcześniej. Komentujący te dane eksperci nie są zgodni, czy w najbliższych miesiącach liczba zadłużonych wzrośnie. Jednocześnie dodają, że do problemu mógł doprowadzić tzw. Polski Ład.

Spis treści:
Więcej dłużników
Mniejszy dług
Układy ratalne

Więcej dłużników

Według stanu z 31 grudnia 2022 roku, liczba aktywnych płatników z zadłużeniem wobec ZUS-u wyniosła ponad 630,1 tys. To o 34,6% więcej niż rok wcześniej, kiedy było ich przeszło 468,1 tys. Dane udostępnione przez Zakład obejmują zadłużenie wynoszące co najmniej 0,01 zł.

– Do wzrostu liczby zadłużonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych przyczyniło się przede wszystkim znaczne podwyższenie obciążeń w obszarze składek zdrowotnych. Dla wielu płatników spowodowało to konieczność wygenerowania w budżetach firm środków finansowych o niebagatelnym znaczeniu. Dla sporej części przedsiębiorców takie obciążenie było i wciąż jest trudne do uniesienia. I jak widać po statystykach, płatnicy nie regulują ich – komentuje Marek Niczyporuk, doradca podatkowy z Kancelarii Ars AEQUI.

Z kolei dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego, stwierdza, że zamieszanie związane z tzw. Polskim Ładem mogło przełożyć się także na rozliczenia z ZUS-em. Ekspert zwraca uwagę na stosowanie przez Zakład bezpodstawnej wysokości składki na ubezpieczenie zdrowotne za styczeń 2022 roku. Wówczas przepisy stanowiły, że dla przedsiębiorców na podatku liniowym wynosiła ona 228,62 zł. Natomiast ZUS, bez żadnego trybu, przygotował w „Płatniku” możliwość naliczenia jedynie kwoty 419,92 zł. Stanowisko ZUS-u zakładało, że stawka składki zdrowotnej wynosiła 9%, ale w styczniu ub.r. nie istniały już przepisy umożliwiające pobranie jej w takiej wysokości. Przedsiębiorcy, którzy znali prawo, zapłacili zatem nie tyle, ile ZUS oczekiwał. A to wpłynęło na stan rozliczeń z Zakładem.

– Wzrost liczby dłużników, zwłaszcza zadłużonych na niewielkie kwoty, może wynikać ze zmiany sposobu kalkulowania składki na ubezpieczenie zdrowotne. Dotychczas comiesięczne przelewy były w jednakowej wysokości. Obecnie dla płatników rozliczających się według skali podatkowej albo podatku liniowego kwota podlegająca wpłacie jest inna w każdym miesiącu. Trzeba też pamiętać o comiesięcznym złożeniu dokumentów rozliczeniowych, z których wynika kwota do zapłaty. Wystarczy pomyłka w przelewie i już płatnik może znaleźć się w gronie zadłużonych na niską kwotę – analizuje Katarzyna Winiecka, doradca podatkowy.

Mniejszy dług

Zakład też informuje, że 31 grudnia ub.r. kwota zadłużenia na wszystkie fundusze (z wynikiem co najmniej 0,01 zł) na aktywnych kontach płatników wyniosła 17,336 mld zł. To o niespełna 0,01% mniej niż rok wcześniej, kiedy mowa była o 17,348 mld zł. Zdaniem Marka Niczyporuka, generalnie poprawiła się skuteczność ściągania należności przez ZUS. Niemniej jednak większa liczba podmiotów ma ogólne problemy z regulowaniem zobowiązań składkowych.

– Takie wyniki mogą świadczyć o tym, że więcej zadłużonych płatników ma niewielkie zaległości wobec ZUS-u. Pomimo wzrostu liczby płatników zalegających z płatnościami względem Zakładu, kwota zadłużenia została na zbliżonym poziomie względem 2021 r. Możliwe zatem, że to zmiany wprowadzone w Polskim Ładzie wpłynęły na zwiększenie liczby kont wykazujących zadłużenie na niewielkie kwoty – mówi Katarzyna Winiecka.

Według stanu z 31 grudnia 2022 roku, minimalna kwota zadłużenia płatnika aktywnego wyniosła 0,01 zł, a maksymalna – 818,7 mln zł. Z kolei średnia to ponad 34,2 tys. zł. Jak zaznacza Marek Niczyporuk, ten ostatni wynik nie jest wysoki. To pozwala przypuszczać, że co do zasady zadłużenie dotyczy mikrofirm i małych przedsiębiorców. Dla nich znaczne podwyższenie obciążeń bardzo mocno wpłynęło na rentowność biznesu. Zdaniem eksperta, do tej grupy z pewnością nie trafia stwierdzenie, że rząd nie podnosi podatków, bo składki ZUS-owskie nimi nie są. Właściciele firm widzą w swoim portfelu, że skala obciążeń wzrosła w sposób znaczący.

– Zdecydowana większość liczby aktywnych płatników to ci opłacający składki sami za siebie oraz w swoim imieniu i za 1-9 osób. Przeciętne zadłużenie na poziomie ponad 30 tys. zł świadczyłoby o tym, że statystycznie dłużnik zalega z płatnością za 2-3 miesiące. Może to wskazywać, że z opisywanymi problemami borykają się podmioty, które ogólnie znalazły się w pogorszonej sytuacji i nie są w stanie regulować na bieżąco swoich zobowiązań – dodaje Katarzyna Winiecka.

Układy ratalne

Z danych udostępnionych przez ZUS wynika również, że w 2022 roku zostało zawartych ponad 62,9 tys. układów ratalnych. To o 3,3% więcej niż w 2021 roku, kiedy było ich niecałe 61 tys. Jak stwierdza dr Kolek, dane są zatrważające. Statystyki za ubiegły rok pokazują, że około 2,5% płatników ma na tyle poważne problemy, że musi ubiegać się o takie rozwiązanie. A dane te nie obejmują podmiotów, które były w najtrudniejszym położeniu i nie miały możliwości zawarcia układu ze względu na swoją sytuację.

– Wielu przedsiębiorców wskazuje wprost, że działania ZUS w przedmiocie egzekucji są bardzo szybkie i bezkompromisowe. Złożenie wniosku o układ ratalny jest w takim przypadku jedynym rozwiązaniem pozwalającym utrzymać płynność finansową. Jednak taki krok należy uzasadnić, a także poprzeć wieloma wyliczeniami i dokumentami. Zdecydowanie nie działa to już tak jak na początku pandemii, kiedy procedura udzielania układów była przyspieszona i odformalizowana – podkreśla ekspert z Ars AEQUI.

Natomiast dr Kolek prognozuje, że liczba aktywnych płatników najprawdopodobniej będzie wzrastać w najbliższych miesiącach. Jednak przyczyny tego zjawiska nie są oczywiste i łatwe do zinterpretowania. Ten wzrost może być podyktowany zarówno przekształceniem formy prowadzonej działalności, jak też tworzeniem się nowych spółek. Wówczas przybywa płatników, przy tej samej liczbie ubezpieczonych. Z kolei według Marka Niczyporuka, liczba płatników ulegnie zmniejszeniu, a liczba układów ratalnych – zwiększeniu. Powodem będzie choćby to, że wzrośnie realna wysokość przeciętnych zobowiązań wobec ZUS-u. W tym roku aż dwukrotnie nastąpi podniesienie minimalnego wynagrodzenia pracowniczego. To oznacza większą ogólną składkę ZUS-owską.

– Jeżeli faktycznie do wzrostu liczby zadłużonych przyczyniły się ostatnie zmiany przepisów, należy przewidywać, że sytuacja ta w najbliższym czasie się unormuje. Powinna zostać zredukowana liczba przypadków dłużników na drobne kwoty. Obawą natomiast mogą napawać przewidywania co do ogólnej kwoty zadłużenia. Niestety, w obliczu krótkoterminowych prognoz makroekonomicznych, nie należy, w najbliższym czasie, spodziewać się ogólnej poprawy zdolności regulowania zobowiązań wśród przedsiębiorców – podsumowuje doradca podatkowy Katarzyna Winiecka.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Ceny materiałów betonują rozwój branży budowlanej

guilherme-cunha-222318-unsplashStatystyczna firma budowlana z sektora MSP wystawiła w ubiegłym roku o 16 proc. mniej faktur niż w 2021 roku, a czas oczekiwania na płatność jest dłuższy niż średnia dla gospodarki. Spadek popytu na mieszkania i wysoka inflacja dobijają branżę budowlaną. W efekcie wskaźnik klimatu koniunktury wyniósł w grudniu -23,9 proc. – to najgorszy wynik od przeszło dwóch lat. Wzrost kosztów materiałów budowlanych w 2022 roku osiągnął średnio 25 proc. r./r., ale ceny np. izolacji termicznych podrożały blisko 2 razy więcej. 2023 to rok wyborów, więc wiele samorządów proponuje „kiełbasę wyborczą”, którą mogą się pożywić firmy budowlane. Samorządy przeciągają jednak przelewy, więc potrzebny jest pośrednik, który podtrzyma płynność.

Spis treści:
Długie terminy płatności i coraz mniej faktur
Drożeje wszystko – izolacje termiczne nawet 3 razy więcej niż średnia inflacja
Rok wyborczy – budowlanka szuka szczęścia w zamówieniach publicznych

Długie terminy płatności i coraz mniej faktur

Branża budowlana musi zmagać się zarówno z presją płacową jak i gwałtownym spadkiem zleceń, głównie przy inwestycjach mieszkaniowych. W 2022 r. kwota udzielonych kredytów mieszkaniowych spadła o niemal połowę, do 45,4 mld zł, porównując rok do roku (dane BIK). W efekcie podwyżek stóp procentowych i spadku popytu na mieszkania wiele nowych inwestycji zostało wstrzymanych, a deweloperzy z coraz większym trudem pozbywają się gotowych lokali. Buduje się głównie inwestycje zakontraktowane wcześniej, nowych jest jak na lekarstwo.

Spadek liczby zleceń potwierdzają dane faktura.pl, a dokładnie wskaźnik liczby wystawianych faktur. O ile w 2021 roku firma budowlana wystawiała średnio 32,5 faktury, w 2022 roku liczba ta zmniejszyła się o 16 proc. do 27,3.

– Dane o spadku liczby wystawianych faktur potwierdzają pogorszenie koniunktury dla firm MSP na rynku budowlanym. Problemem jest też w tej branży czas oczekiwania na przelew – w 2022 roku był dłuższy niż średnia dla wszystkich sektorów gospodarki i wynosił 14 dni. Dla porównania najkrócej na zapłatę za usługi czekały firmy działające w finansach i ubezpieczeniach tylko 10 dni – ocenia Grzegorz Grodek z faktura.pl. – Mniej zleceń i długi czas oczekiwania na przelew oznaczają też, że coraz mniej firm budowlanych może pozwolić sobie na inwestycje czy robienie rezerw materiałów i surowców. Te mocno i szybko drożeją.

Drożeje wszystko – izolacje termiczne nawet 3 razy więcej niż średnia inflacja

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w 2022 roku o 14,4 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Niestety na skutek m.in. podniesienia od 1 stycznia 2023 roku stawek podatku VAT na gaz, prąd i paliwa należy spodziewać się, że inflacja w lutym może dojść do poziomu nawet 20 proc.

Cierpi na tym sektor budowlany. Wg analiz Grupy PSB w 2022 roku ceny były średnio o 25 proc. wyższe niż rok wcześniej, a wzrosty odnotowano we wszystkich z 20 grup towarowych. Najwięcej podrożały m.in. izolacje termiczne (+42 proc.), sucha zabudowa (+32 proc.) oraz cement i wapno (+30 proc.). Najmniej, ale jednak znacząco w górę poszły z kolei ceny farb i lakierów (+18 proc.), oświetlenia, elektryki i sprzętu AGD (+15 proc.) oraz płyt OSB i drewna (+10 proc.). Wszystko to powoduje, że publikowany przez GUS wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury (NSA) w budownictwie kształtował się w grudniu ub. roku na poziomie minus 23,9. To najgorszy wynik od 2 lat.

– Już wcześniej wysokie ceny materiałów budowlanych poszybowały w ubiegłym roku w górę średnio o ¼. W naturalny sposób odbija się to na kondycji sektora, jednak najbardziej dotyka małe i średnie przedsiębiorstwa. Te na skutek gorszej rentowności mają coraz większe problemy z utrzymaniem płynności. Są po prostu na końcu finansowego „łańcucha pokarmowego”. Ratunkiem mogą być co prawda środki unijne z KPO, które rozpędziłyby inwestycje w obszarach takich jak transport, czy transformacja energetyczna i wpłynęłyby na liczbę zleceń w budownictwie, ale droga do pierwszych wypłat wydaje się wciąż dosyć daleka, a co gorsza liczba zamówień spada. Branża budowlana jako jedna z pierwszych doświadcza skutków recesji – analizuje Mateusz Skowronek eFaktor – firmy faktoringowej.

Rok wyborczy – budowlanka szuka szczęścia w zamówieniach publicznych

Utrzymujące się na wysokim poziomie stopy procentowe będą zarówno w tym, jak i zapewne w przyszłym roku hamować popyt ze strony deweloperów mieszkaniowych. Dla budowlanki otwiera się jednak inna szansa. 2023 to rok wyborczy zatem może się pojawić więcej zamówień publicznych, głównie ze strony Jednostek Samorządu Terytorialnego (JST). Problemem jest jednak w tym przypadku fakt, że samorządy nie chcą zbyt szybko pozbywać się gotówki i zwlekają z przelewami za zlecane prace.

Powtarzający się w wielu przypadkach model polega na tym, że wykonawca najczęściej na początku realizacji zlecenia dostaje około 10% wartości kontraktu i dopiero po skończonej pracy wystawia fakturę na 90% wartości. Jeśli jednak zlecenie jest rozciągnięte w czasie, oznacza to kłopoty dla wykonawcy. Przedsiębiorca na bieżąco musi przecież opłacać zobowiązania do Urzędu Skarbowego, ZUSu czy płacić pracownikom realizującym zlecenie. Dlatego firmy pracujące dla JST szukają pośredników, którzy zapewnią im płynność i pozwolą spokojnie zaczekać na przelew z samorządu. Większość banków i faktorów bankowych patrzy jednak niechętnie na finansowanie branży budowlanej.

– W ciągu pierwszych dwóch miesięcy tego roku otrzymaliśmy rekordową liczbę zapytań z branży budowlanej o możliwość finansowania prac wykonywanych dla JST. Przedsiębiorcy już na etapie przetargów sprawdzają czy będziemy w stanie sfinansować zlecenia dla samorządów. Jeśli firma od razu zabezpieczy sobie w gminie możliwość cesji wierzytelności na faktora, to w naszym przypadku z finansowaniem nie powinno być problemu. W naszej ocenie zabezpieczenie w postaci zakontraktowanych prac dla samorządów, który są solidnymi płatnikami, pozwala wspierać tą niechcianą w polskich instytucjach finansowych branżę – mówi Mateusz Skowronek z eFaktor.

Wg eksperta można tu mówić o sytuacji typu win- win: przedsiębiorca otrzymuje szybciej środki, a jednostka samorządowa jest spokojna o wykonywane prace, nie wypłacając jednocześnie całej wartości kontraktu. Po otrzymaniu cesji z gminy, wnioskodawca systematycznie otrzymuje środki na kolejne etapy inwestycji, w miarę zaawansowania robót. Zabezpieczeniem finansowania faktoringowego jest kontrakt z jednostką samorządu terytorialnego.

materiał prasowy

Tysiące przedsiębiorców może wybrać nowe rozwiązanie fiskalne

20220808_203549W dniu 1 lutego 2023 r. minął termin, który Ministerstwo Finansów wyznaczyło właścicielom myjni samoobsługowych na zakup kas fiskalnych. Jednak jak wskazują informacje z rynku, wiele miejsc w Polsce nadal jest niezafiskalizowanych. Rynek wciąż potrzebuje nawet kilku tysięcy kas fiskalnych, a właściciele myjni samoobsługowych nadal zastanawiają się, czy dostępne na rynku urządzenia spełniają nie tylko ich potrzeby, ale także oczekiwania urzędów skarbowych. Na końcu zawsze pozostaje jeszcze stosunek ceny urządzenia do jego jakości i możliwości.

Spis treści:
Kasa fiskalna w postaci oprogramowania
Doświadczenie zdobyte na wielu rynkach
Instalacja terminala z kasą fiskalną na myjni samoobsługowej
Wsparcie techniczne
Fiskalizacja myjni w jednym kroku

Kasa fiskalna w postaci oprogramowania

– Warunki pracy rozwiązania fiskalnego na myjni są ekstremalnie wymagające – podkreśla Agnieszka Kulikowska-Woźnicka, business development manager w ELZAB SA. – Urządzenia są narażone na czynniki pogodowe, działanie wody i środków chemicznych. To całkowicie inne środowisko niż to, w jakim pracują kasy i drukarki fiskalne w sklepach czy restauracjach – twierdzi.

Kasa fiskalna ELZAB KW3, która nie jest fizycznym urządzeniem, tylko ma postać oprogramowania, może zintegrować się z różnymi platformami technologicznymi. Produkt ten ma dopuszczenie prezesa Głównego Urzędu Miar, zgodnie z którym spełnia funkcje wymienione w art. 111 ust. 6a ustawy o VAT i wymagania techniczne dla kas rejestrujących.

– Nasz dział R&D przez ponad rok zbierał dane i testował rozwiązania, które sprawdzą się w zmiennych środowiskach pracy, będą bez problemu komunikować się z aplikacjami sprzedażowymi, a ponadto działać na odpornym na uszkodzenia sprzęcie – wyznaje Agnieszka Kulikowska-Woźnicka. – W ten sposób nawiązaliśmy współpracę z partnerami technologicznymi, którzy mają bogate doświadczenie w branży samoobsługowej w warunkach zewnętrznych – zapewnia.

Doświadczenie zdobyte na wielu rynkach

Platforma płatnicza TRIO-IQ z kasą ELZAB KW3 jest rozwiązaniem typu „wszystko w jednym”, dostosowanym do specyficznych wymagań środowiskowych, zoptymalizowanym pod względem kosztów dla właściciela myjni, jak również otwierającym możliwości monetyzacji dodatkowych usług.

– Mówiąc o platformie, mam na myśli, że zarówno terminal, jak i oprogramowanie wraz z infrastrukturą podłączoną do lokalnych agentów rozliczeniowych są opracowane i dostarczane przez firmę OTI. W przypadku naszego rozwiązania wymagany jest zakup jednego urządzenia, które pełni jednocześnie funkcje terminala płatniczego i kasy fiskalnej, i wykonanie jednego montażu. Ponadto TRIO-IQ obsługuje karty przedpłacone, które nie są fiskalizowane – wyróżnia Cyprian Hajduk, sales business development manager z OTI Global, i dodaje: – Terminal TRIO-IQ działa na rynkach japońskim, amerykańskim i brytyjskim od ok. dwóch lat.

Spółka z Zabrza zintegrowała kasę ELZAB KW3 również z terminalem Newland U1000.

– Terminal płatniczy typu „unattended” Newland U1000 został wdrożony w Kanadzie w zmiennych i wymagających warunkach atmosferycznych – podkreśla Michał Głuchowski, dyrektor zarządzający APDU sp. z o.o. – Rozwiązanie spełnia wymogi klasyfikacji IK09, potwierdzającej wytrzymałość mechaniczną zdefiniowaną w europejskiej normie EN 62262, tzw. wandaloodporność.

Co warte zaznaczenia, uzyskanie klasyfikacji IK09 oznacza odporność urządzenia na siłę odpowiadającą uderzeniu młotka o masie 5 kg z wysokości 20 cm. Dodatkowo terminal jest wyposażony w osłonę chroniącą go przed przypadkowymi uderzeniami, ekspozycją na wodę i środki chemiczne stosowane na myjni.

Instalacja terminala z kasą fiskalną na myjni samoobsługowej

– Faktyczny czas instalacji jest uzależniony od liczby stanowisk, istniejącej infrastruktury oraz rodzaju sterownika myjni. Jeśli warunki przedinstalacyjne są spełnione, czas instalacji i uruchomienia terminala nie przekracza 90 min, wliczając w to również testy komunikacji – wylicza Michał Głuchowski. – Ze względów bezpieczeństwa montaż jest przeprowadzany przy wyłączonym zasilaniu danego stanowiska myjni. Instalacja odbywa się w godzinach uzgodnionych wcześniej z inwestorem.

Oferowane rozwiązanie nie zajmuje dużo miejsca, potrzeba jedynie przestrzeni na montaż terminala Newland U1000 o wymiarach 107 × 86 × 64 mm oraz osłony terminala. Terminal obsługuje bezdotykowe płatności kartami płatniczymi (również z PIN-em), aplikacjami płatniczymi (jak np. Apple Pay, Google Pay) i BLIKIEM, także zbliżeniowym. Dodatkowo odróżniane są metody płatności karta/BLIK/gotówka oraz karty przedpłacone i żetony.

Wsparcie techniczne

– Produkty firmy OTI są szeroko wykorzystywane w branży samoobsługowej (w tym na myjniach) w Polsce od 2016 r. Masowe wprowadzenie na rynek fiskalizacji dla tego segmentu i zapewnienie pełnego wsparcia stanowiło wyzwanie od strony nie tylko technologicznej, lecz również operacyjnej. Wieloletnia obecność firmy OTI na polskim rynku oraz doświadczenie we współpracy z lokalnymi partnerami pozwoliły na stworzenie skoordynowanej struktury, która kompleksowo obsługuje cały proces wdrożenia, od momentu zamówienia licencji fiskalizacyjnej do instalacji oraz podpisania umowy z agentem rozliczeniowym na obsługę płatności kartą. Instalatorzy działają na terenie całego kraju – zaznacza Cyprian Hajduk.

– TRIO-IQ z kasą ELZAB KW3 montują wykwalifikowani i przeszkoleni instalatorzy. Ponadto klient końcowy ma możliwość wykupienia usługi serwisu do każdego terminala. Obejmuje ona m.in. diagnozę techniczną, demontaż uszkodzonego urządzenia, montaż zastępczego urządzenia na czas naprawy, naprawę urządzenia zgodnie z warunkami gwarancji lub – w przypadku gdy naprawa nie podlega warunkom gwarancji – zgodnie z przedstawioną wyceną po uzyskaniu akceptacji przez zlecającego (gdy nie ma możliwości usunięcia awarii zdalnie).

Program sprzedażowy TRIO-IQ obsługuje: karty zbliżeniowe EMV, NFC (smartfon), transakcje zbliżeniowe BLIK dla wybranych banków, karty prepaid MIFARE zbliżeniowe, a także fiskalizuje transakcje gotówkowe z wybranych akceptorów monet. TRIO-IQ z KW3 jest również wyposażony w funkcję wprowadzania NIP-u nabywcy na e-paragonie z poziomu terminala. Taki paragon można pobrać po zeskanowaniu wyświetlanego na nim kodu QR.

Fiskalizacja myjni w jednym kroku

Po instalacji sprzętu na myjni należy dokonać najważniejszej rzeczy – fiskalizacji.

– Dzięki platformie Mojakasa.online, stworzonej przez ELZAB, to niezwykle łatwe. Właściciel myjni może najważniejszą część procesu, czyli poprawne wpisanie danych do ufiskalnienia (jednorazowa czynność), wykonać zdalnie z domu czy z biura – zaznacza Agnieszka Kulikowska-Woźnicka z ELZAB SA. – Jako jedyni w branży fiskalnej proponujemy portal Mojakasa.online – rozwiązanie chmurowe dające możliwość zbudowania centrum do zarządzania własnym biznesem. Wystarczy wejść na stronę Mojakasa.online i zarejestrować się na platformie, a następnie postępować zgodnie z instrukcjami. Nic prostszego. Ponadto do 30 czerwca br. właściciele myjni po zakończeniu procesu fiskalizacji automatycznie otrzymają na swój adres e-mail bony rabatowe w ramach akcji „Skorzystaj potrójnie”.

Źródło: ELZAB SA.

Kredyt hipoteczny na zakup nieruchomości? Tak, ale rozsądnie…

fabian-blank-78637-unsplashZ danych AMRON-SARFiN[1] wynika, że od lipca do września 2022 r. udzielono „tylko” 21 218 kredytów hipotecznych. W porównaniu do analogicznego okresu z zeszłego roku to spadek wynoszący aż blisko 70%. Potwierdzają to dane Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF). Wartość kredytów mieszkaniowych udzielonych przy wsparciu firm członkowskich ZFPF w III kw. 2022 r. była niższa o 42% w stosunku do sytuacji z poprzedniego kwartału i wyniosła trochę ponad 5 mld zł.

Spis treści:
Zacznij od zadbania o zdolność kredytową
Kredyt: w pojedynkę czy z rodzicami lub drugą połówką?
Oprocentowanie – stałe czy zmienne?
Jak wysoki musi być wkład własny?
Rozważ zaciągnięcie kredytu z pośrednikiem finansowym

Czy to znaczy, że Polacy nie chcą realizować marzenia o kupnie własnego domu czy mieszkania na kredyt? Chcą i to w dobie wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych. Czynniki te jednak zaostrzyły politykę banków dotyczącą przyznawania kredytów mieszkaniowych, które „obawiają się” niewypłacalnych klientów. Do tego należy dodać nowe zasady wyliczania zdolności kredytowej, które obowiązują od zeszłego roku. To wszystko sprawia, że o kredyt hipoteczny jest trudniej. Dlatego eksperci ZFPF podpowiadają „abecadło” przyszłego kredytobiorcy – o czym trzeba wiedzieć, od czego zacząć, rozpoczynając drogę starania się o kredyt mieszkaniowy.

Zacznij od zadbania o zdolność kredytową

Zdolność kredytowa to jeden z najważniejszych elementów, który wpływa na decyzję banku o tym, czy udzieli kredytu. Dlatego pierwszym krokiem, który powinniśmy zrobić, chcąc zaciągnąć kredyt hipoteczny, powinno być przyjrzenie się własnej zdolności kredytowej. Określa ona prawdopodobieństwo, z jakim będziemy w stanie wywiązać się z zaciągniętego zobowiązania – spłacać raty w terminie – biorąc pod uwagę uzyskiwane dochody i ponoszone wydatki, które czekają nas każdego miesiąca. Pod tą kategorię podpadają również aktualnie spłacane inne zobowiązania. Warto wiedzieć, że każdy bank ma swój indywidualny „algorytm”, według którego ocenia zdolność kredytową swoich klientów. Dlatego zdarza się, że potencjalny kredytobiorca np. w trzech kolejnych bankach będzie mógł liczyć na udzielenie finansowania, a w czwartym już nie. Jednak, jeżeli chodzi o kwestię zdolności kredytowej, to są „pewniki”, które banki biorą pod uwagę.

– To, ile pieniędzy wpływa stale na nasze konto, i ile wydajemy każdego miesiąca, ma duży wpływ na to, jak zostanie oceniona nasza zdolność kredytowa. Istotne jest także udokumentowanie naszego wynagrodzenia. Bank nie weźmie pod uwagę środków, które wpływają na nasze konto bez odpowiedniego potwierdzenia. Nie bez znaczenia jest również sama forma zatrudnienia. Osoby posiadające umową o pracę na czas nieokreślony prawdopodobnie będą miały zdecydowanie większe szanse na otrzymanie finansowania niż osoby pracujące w oparciu o umowę cywilno-prawną (np. na zlecenie), ale i tacy klienci nie są z góry wyłączeni ze starania się o kredyt – zaznacza Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse. Niekiedy banki wymagają, aby osoba starająca się o kredyt miała określony staż pracy w danym miejscu. W przypadku bezterminowych umów o pracę wynosi on najczęściej 3 miesiące. Kredytodawca sprawdzi również nasze dochody z ostatnich 6, 12 lub 24 miesięcy – w zależności od konkretnej sytuacji. Jeszcze inne zasady dotyczą osób, które prowadzą własną działalność gospodarczej. Bank przyjrzy się kondycji finansowej firmy.

O ile nie zawsze możemy mieć wpływ na wysokość otrzymywanych dochodów, to na nasze wydatki już tak. – Staranie się o kredyt warto zaplanować w czasie i jeżeli to możliwe (i nie będzie wiązać się z dodatkowymi kosztami), warto zadbać o wcześniejszą spłatę krótkoterminowych kredytów czy pożyczek. Zmniejszymy w ten sposób ogólną sumę miesięcznych wydatków i jednocześnie poprawimy naszą zdolność kredytową.  Sprawdźmy koniecznie, czy przypadkiem nie zalegamy ze zapłatą jakiś rachunków czy rat za zakupy. Jeżeli tak, to nadróbmy zaległości. Znajdowanie się na liście dłużników lub negatywna historia kredytowa zazwyczaj przekreślają szanse na kredyt – radzi Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse.

Kredyt: w pojedynkę czy z rodzicami lub drugą połówką?

Kredyt hipoteczny to zazwyczaj zobowiązanie na wiele lat. W związku z tym decyzja o zaciągnięciu zobowiązania powinna być dobrze przemyślana i przeanalizowana. Jeżeli uważamy, że nie jesteśmy w stanie „udźwignąć” kwoty raty przyszłego zobowiązania w pojedynkę lub nasza zdolność kredytowa nie pozwoli nam na otrzymanie całości środków z kredytu, istnieje możliwość starania się o kredyt z drugą osobą i warto wiedzieć, że nie jest ona zarezerwowana wyłącznie dla małżeństw czy niesformalizowanych związków. Współkredytobiorca zwiększa nasze szanse na kredyt, ale tylko pod pewnymi warunkami.

– Największą zaletą zaciągania kredytu z drugą osobą jest zwiększenie szans na otrzymanie pieniędzy z banku, ale pod warunkiem, że obu kredytobiorców może wykazać się łącznie odpowiednią zdolnością kredytową. Warto wiedzieć, że pod umową kredytową podpisują się dwie osoby i na obu leży obowiązek spłaty całości zobowiązania. Należy również zwrócić uwagę na wiek współkredytobiorcy, bo już osoby powyżej 40. roku życia mogą liczyć się ze skróceniem dostępnego okresu kredytowania. Co ważne – nie musimy być spokrewnieni z osobą, z którą bierzemy kredyt, może to być kompletnie „obcy” nam człowiek, ale jeśli nie wchodzi w skład naszego gospodarstwa domowego, bank przyjmie wyższe koszty utrzymania. Najistotniejsza jest sytuacja finansowa drugiego wnioskodawcy – tłumaczy Rafał Salach, ekspert ZFPF, Credipass.

Z racji tego, że nasze szanse na kredyt rosną, w przypadku zaciągnięcia go wspólnie z drugą osobą (jak zostało zaznaczone – przy spełnieniu odpowiednich warunków), rośnie także wysokość dostępnej kwoty kredytu. Dodatkowo wzrasta nasza wiarygodność kredytowa w oczach banku i maleje ryzyko problemów ze spłatą kredytu. Z perspektywy kredytodawcy, wszelkie zdarzenia, które mogłyby przeszkodzić w terminowej spłacie, są ograniczone, kiedy obowiązek spłaty kredytu spoczywa na dwóch osobach, a nie jednej. W czasach, gdy nasza zdolność kredytowa zmniejszyła się w głównej mierze przez wysokie stopy procentowe, warto rozważyć kwestię zaciągnięcia kredytu z drugą osobą.

Oprocentowanie – stałe czy zmienne?

Jednym z pytań, na które powinny odpowiedzieć sobie osoby planujące zaciągnięcie kredytu hipotecznego jest to, jakie oprocentowanie wybrać – stałe czy zmienne. Dzięki nowelizacji Rekomendacji S wydawanej przez Komisję Nadzoru Finansowego od lipca 2021 r. każdy bank musi posiadać w swojej ofercie kredyt hipoteczny z czasowo stałym oprocentowaniem.

Wysokość rat takiego kredytu pozostaje niezmienna przez okres najczęściej 5 lat, ale na rynku są nawet oferty na max. 10 lat. Należy pamiętać wtedy o tym, że rata stała obowiązuje przez 5 pierwszych lat, po tym okresie oprocentowanie zostanie dostosowane do obowiązujących wtedy stóp procentowych, czyli rata, tak jak w przypadku oprocentowania zmiennego, może wzrosnąć lub zmaleć. Kredytobiorca ma również prawo zdecydować, czy chce pozostać przy oprocentowaniu stałym (bank zaproponuje nową wysokość stawki), czy przejść na oprocentowanie zmienne.

Jeżeli decydujemy się na kredyt z oprocentowaniem zmiennym, warto wiedzieć, że wysokość raty jest uzależniona od marży banku oraz stawki WIBOR, na którą duży wpływ ma poziom stopy referencyjnej. Dlatego w przypadku kredytu mieszkaniowego ze zmiennym oprocentowaniem możemy mieć poczucie mniejszej kontroli nad naszym budżetem ze względu na częstsze wahania wysokości raty.

– Decyzja o wyborze oprocentowania kredytu zależy do indywidualnych preferencji kredytobiorcy, a najważniejszym jest zestawienie korzyści i ryzyko płynących z danego rozwiązania. Jeżeli nie posiadamy odpowiedniej wiedzy w tym obszarze, możemy skorzystać z pomocy pośrednika finansowego, który dostarczy nam niezbędnych informacji i pomoże zidentyfikować nasze potrzeby. Przed podjęciem decyzji należy wziąć pod uwagę czynniki, które mogą negatywnie wpływać na stabilność naszego domowego budżetu – podpowiada Rafał Salach, ekspert ZFPF, Credipass.

Jak wysoki musi być wkład własny?

Kolejną kwestią, którą musimy rozważyć, planując sięgnąć po kredyt hipoteczny, jest wysokość wkładu własnego. Obowiązująca stawka to 20% wartości całej inwestycji, jednak na rynku znajdziemy oferty z minimalnym wkładem wynoszącym 10%. Przy tych ostatnich trzeba dokładnie zapoznać się z warunkami, bo być może bank będzie chciał zrekompensować niski wkład własny jakimś dodatkowym ubezpieczeniem, by zabezpieczyć spłatę kredytu.

– Komisja Nadzoru Finansowego rekomenduje, by wkład własny wynosił 20%, więc w większości banków właśnie tyle on wynosi. Warto jednak pamiętać, że wkładem własnym musi być gotówka, która powinna zostać wniesiona najpóźniej w momencie uruchomienia kredytu. Rekomendacja S nie pozwala, by w wkładem własnym była inna nieruchomość z wyjątkiem nieruchomości, na której realizowana jest budowa domu na kredyt – mówi Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse.

Rozważ zaciągnięcie kredytu z pośrednikiem finansowym

Zaciągnięcie zobowiązania finansowego, szczególnie takiego jak kredyt mieszkaniowy, to poważna decyzja, która powinna zostać poprzedzona analizą zdolności kredytowej. Posiadasz stabilna pracę, pozytywną historia kredytową w Biurze Informacji Kredytowej budowaną przez kilka lat, poprzez terminową spłatę zobowiązań kredytowych oraz nie masz zaległości w regulowaniu rachunków, a mimo to bank odmawia udzielenia kredytu? Zgadza się, to częsty scenariusz. Wspomniane wyżej okoliczności to tylko przykład kilku zmiennych jakie są analizowane podczas procesu wydawania decyzji kredytowej. Jeśli czujemy, że nasza wiedza na temat finansów wymaga pogłębienia, warto umówić się na spotkanie
z pośrednikiem finansowym, który pomoże nam określić nasze szanse na kredyt, podpowie, w jaki sposób zapanować nad zobowiązaniami, a także wyjaśni wszelkie nurtujące nas pytania.

– Chociaż podwyżki stóp procentowych i rekomendacja KNF, która zmieniła zasady wyliczania zdolności kredytowej sprawiły, że III kwartał 2022 r. przyniósł spory spadek wartości udzielonych kredytów hipotecznych, z pomocą ekspertów ZFPF (42% w porównaniu z poprzednio analizowanym okresem) to jednak można dostrzec pozytywne aspekty. Aż 74% kredytów hipotecznych (pod względem wartości), których udzielono w tym okresie, było przyznanych przy wsparciu firm członkowskich ZFPF. To pokazuje, że wiedza ekspertów jest bardzo pożądana przez konsumentów, którzy cenią sobie doświadczonych specjalistów – zaznacza Rafał Salach, ekspert ZFPF, Credipass.

 

[1] AMRON-SARFiN[1]: „Zapaść na rynku kredytów hipotecznych”

Związek Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Czy firmy usługowe mogą liczyć na niższe rachunki za zużytą energię ?

mat.-pras.-obiekty-uslugowe-1Optymalizacja energetyczna powinna stanowić priorytet kadry zarządzającej obiektem usługowym. Koszty energii w znacznej mierze wpływają na cenę oferowanych usług, a ta nadal jest jednym z najważniejszych czynników budujących konkurencyjność każdej firmy usługowej. Skuteczność działań kontrolujących zużycie energii zależy w głównej mierze od jakości audytu, sposobu realizacji rekomendowanych działań, a także zaangażowania pracowników w cały proces. Optymalizacja procesów energetycznych polega bowiem na nieustającej obserwacji i elastycznym dopasowywaniu się do aktualnych warunków.

Spis treści:
Optymalizacja energetyczna – istotna zarówno dla dużych, jak i małych firm
Niższe rachunki za zużytą energię – czy to możliwe w firmach usługowych?
Optymalizacja procesów energetycznych – planuj, wdrażaj, sprawdzaj, poprawiaj

Optymalizacja energetyczna – istotna zarówno dla dużych, jak i małych firm

Małe i średnie przedsiębiorstwa branży usługowej, zwłaszcza gastronomii i hotelarstwa, w ostatnich miesiącach najdotkliwiej odczuły wzrost kosztów prowadzenia biznesu. Rosnące ceny energii pozyskiwanej w wyniku spalania paliw kopalnych oraz globalna polityka energetyczna sprawiły, że właściciele firm zastanawiają się, jak uniezależnić się od zewnętrznych dostawców energii elektrycznej.

Coraz więcej firm produkcyjnych inwestuje we własne systemy fotowoltaiczne przetwarzające bezpośrednio energię promieniowania słonecznego na energię elektryczną. Firmy usługowe, ze względu na specyfikę prowadzonej działalności w tym ograniczenia lokalowe, nie zawsze mogą sobie na to pozwolić. Czy jednak są skazane na porażkę w kwestii optymalizacji energetycznej?

Przystępując do prac nad optymalizacją procesów energetycznych w przedsiębiorstwach usługowych, w pierwszej kolejności analizuje się na podstawie faktur za energie profil jej zużycia. Następnie analizowane są wszystkie procesy, które pochłaniają jej najwięcej lub generują niepotrzebne straty. Na tej podstawie ustalane są kluczowe media energetyczne, dla których rekomendowane będą konkretne rozwiązania przynoszące dodatkowe oszczędności.

  • Proces optymalizacji procesów energetycznych w przedsiębiorstwach usługowych musi być „skrojony na miarę” – zauważa Krzysztof Woźny z Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A. – Naszym klientom, zarówno dużym przedsiębiorstwom produkcyjnym, jak i małym firmom usługowym, pokazujemy, jak w sposób systemowy podchodzić do wdrażania działań poprawiających efektywność energetyczną.

Niższe rachunki za zużytą energię – czy to możliwe w firmach usługowych?

Na optymalizacji procesów energetycznych zyskuje każdy. Nie ma jednak jednego uniwersalnego rozwiązania, które sprawdzi się w każdej firmie. W ramach audytu energetycznego analiza odbywa się pod kątem charakterystyki zużycia wszelkiego rodzaju odbiorników, na podstawie czego możliwe jest szacowanie kosztów zużycia energii. Badana jest ich sprawność i energochłonność oraz potencjał do wygenerowania ewentualnych oszczędności.

Okazuje się, że jednym z obszarów najbardziej zaniedbanych pod kątem optymalizacji energetycznej jest oświetlenie. Wymiana tradycyjnych opraw na źródła światła LED to pierwszy krok, który przynosi realne efekty. W tym tez obszarze warto rozważyć zmianę instalacji zmiennoprądowej na obwody stałoprądowe, które dodatkowo wyeliminują straty przekształcania prądu zmiennego na stały.

Kolejnym obszarem, któremu warto przyjrzeć się bliżej, jest funkcjonujący system ogrzewania i klimatyzacji. Tu również często dochodzi do niepotrzebnych strat. Często problemem jest nie tylko niedostateczna termoizolacja budynku, ale także sposób rozprowadzania ciepłego i zimnego powietrza w pomieszczeniach oraz skuteczności algorytmów sterujących w systemach BMS (ang. Building Management System).

Ponieważ w firmach usługowych godziny pracy są raczej ograniczone, całkiem spore oszczędności można uzyskać instalując urządzenia o zdalnej oraz inteligentnej regulacji pracy. Są one wyposażone w czujniki ruchu, temperatury i wilgotności, dzięki których uruchamiają się tylko w określonych warunkach.

Optymalizacja procesów energetycznych – planuj, wdrażaj, sprawdzaj, poprawiaj

Osoby zarządzające firmami usługowymi rzadko posiadają pełną wiedzę na temat sprawności energetycznej wszystkich urządzeń i technologii wykorzystywanych w ramach działalności gospodarczej. Choć największe zyski przynoszą inwestycje we własne źródła energii, okazuje się, że realne korzyści przynosi już sama poprawa wydajności i reorganizacja poszczególnych procesów.

  • Rozpoczynając współpracę z każdym klientem identyfikujemy źródła wszelkiego rodzaju oszczędności energetycznych – zwraca uwagę Grzegorz Putynkowski z Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A. – Dla małych i średnich firm usługowych barierą w implementacji poszczególnych rozwiązań są koszty. Dlatego oferujemy także profesjonalne doradztwo w zakresie ubiegania się o zewnętrzne dofinansowanie – podsumowuje.

Źródło: Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A.

Sektor PRS wzrósł w Polsce o 40% w ubiegłym roku

olloweb-solutions-520914-unsplashSektor PRS wzrósł w Polsce o 40% w ubiegłym, 2022 roku.

Według najnowszego raportu na temat rynku PRS (mieszkań na wynajem), opracowanego przez międzynarodową firmę doradczą Knight Frank i kancelarię Dentons, na koniec 2022 roku na rynku PRS znajdowało się ponad 10.300 mieszkań na wynajem, co stanowi wzrost o 40% w ciągu roku. Niemniej, lokale, które są aktualnie w zasobach inwestorów PRS stanowią jedynie 1% całego rynku najmu w Polsce. Biorąc pod uwagę deficyt mieszkań w naszym kraju szacowany na poziomie 800 tys. jednostek, przewiduje się, że rynek PRS będzie dalej rósł, a jego potencjał dostrzegają inwestorzy private equity z Izraela, Skandynawii, Azji i Stanów Zjednoczonych.

Najważniejsze wnioski jakie płyną z raportu:

  • W 2022 roku zasoby mieszkań dostępnych w wynajmie instytucjonalnym (PRS) wzrosły o 40%. Całkowita liczba dostępnych lokali przekroczyła 10.300 jednostek, co stanowi 1% udziału w całym rynku najmu w największych polskich miastach.

  • Wysokie ceny mieszkań oraz utrzymujące się wysokie stopy procentowe ograniczają siłę nabywczą na rynku mieszkaniowym, co znacznie ogranicza popyt na zakup mieszkań. W 2022 roku liczba zaciągniętych kredytów hipotecznych spadła o 50% względem 2021 roku.

  • Szacuje się, że wskaźnik pustostanów w segmencie mieszkań na wynajem (PRS) odnotowuje się na poziomie mniejszym niż 3%.

  • Warszawa przoduje pod względem dostępnej podaży oferując 4.200 mieszkań na wynajem, co przekłada się na ponad 40-procentowy udział w rynku PRS w Polsce.

  • Z badania Knight Frank, przeprowadzonego wśród 25 inwestorów instytucjonalnych, banków oraz deweloperów obecnych na rynku PRS w Polsce, wynika, że w 2023 roku około 85% inwestorów planuje rozpocząć nowe projekty mieszkaniowe na terenie stolicy. W Krakowie znajduje się około 1.200 gotowych już mieszkań i ponad 40% inwestorów planuje rozpoczęcie tam nowych projektów w 2023 roku.

  • Do końca 2023 roku do użytku zostanie oddanych około 6.500 mieszkań. Grunty, na których może powstać około 35.000 mieszkań zostały już zabezpieczone przez inwestorów.

  • W IV kwartale 2022 roku, stopy kapitalizacji na rynku najmu instytucjonalnego w największych miastach Europy Zachodniej wynosiły średnio 3,25%-3,75%. Z kolei w Warszawie, szacuje się, że główne stopy kapitalizacji wynosiły około 5,00%-5,25%.

Źródło: Knight Frank.

Victoria Dom: bezpieczny kredyt 2% dobrym rozwiązaniem dla klientów

ZdjecieEwaRatheGłowackaVDWysoka inflacja i stopy procentowe wciąż są wyzwaniem zarówno dla osób, które planują kupić swoje pierwsze mieszkanie, jak i dla całej branży – ocenia Ewa Rathe-Głowacka, dyrektor marketingu Victorii Dom. Czynnikiem dynamizującym rynek mogą okazać się: rządowy program dopłat do kredytu na zakup pierwszego mieszkania Bezpieczny kredyt 2%, przewidywana na II połowę roku poprawa sytuacji gospodarczej związana ze spadkiem inflacji oraz złagodzenie przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) warunków oceny zdolności kredytowej (zawartych w  tzw. Rekomendacji S).

Spis treści:
Dla kogo i na jakich warunkach preferencyjny kredyt?
Korzyści dla klientów i dla rynku mieszkaniowego

W Polsce, mimo iż ciągle brakuje – według różnych szacunków – nawet 2 mln mieszkań, liczba osób zaciągających kredyty hipoteczne była w 2022 r. najniższa od 20 lat. Przełożyło się to na spadek liczby transakcji zakupowych na rynku pierwotnym. – Zwykle ok. 30-40% stanowili klienci, którzy kupowali mieszkanie za gotówkę. W ostatnich miesiącach znacząco wzrosła liczba tych, którzy nie mogli wziąć kredytu hipotecznego. Nawet jeśli zgromadzili środki na wkład własny, to coraz wyższe stopy procentowe uniemożliwiały zakup pierwszego mieszkania – ocenia E. Rathe-Głowacka, dyrektor marketingu Victorii Dom. Według niej jasno wskazywało to na potrzebę systemowych rozwiązań w skali makro. I jest szansa, że taką propozycją stanie się rządowy Bezpieczny kredyt 2%. Istotny jest przy tym fakt, że w związku z rekomendowanym przez KNF obniżeniem bufora dla kredytów mieszkaniowych z 5. do 2,5 pkt. proc. wzrośnie zdolność kredytowa dla kredytobiorców. Jak wyliczają eksperci, w przypadku kredytów z tymczasowo stałą stopą procentową wzrost ten będzie stosunkowo nieduży, bo 19%, ale przy Bezpiecznym kredycie 2% wyniesie on aż ponad 70%. Dla kredytów ze zmienną stopą procentową wg KNF bufor powinien być wyższy, jednak o jego wysokości będą decydowały władze banku.

Dla kogo i na jakich warunkach preferencyjny kredyt?

Bezpieczny Kredyt 2%  ma pomóc młodym Polakom sfinansować zakup swojego pierwszego mieszkania. Program obejmie osoby do 45 roku życia. Single będą mogli uzyskać kredyt do 500 tys. zł, a pary lub osoby wychowujące dziecko – do 600 tys. zł kredytu na preferencyjnych warunkach. Kredytobiorcy będą musieli jednak mieć zdolność kredytową adekwatną do kwoty kredytu, jaki chcą uzyskać. Nie będzie przy tym limitów ceny metra kwadratowego kupowanej nieruchomości. Projekt ustawy zakłada, że o kredyt będą mogły się ubiegać osoby, które w dniu udzielenia kredytu nie miały mieszkania, domu ani spółdzielczego prawa do lokalu. Kredytobiorca będzie mógł mieć jedynie nie większy niż 50 proc. udział w odziedziczonej nieruchomości, pod warunkiem, że w niej nie mieszka. Państwo przez 10 lat będzie dopłacało różnicę między stałą stopą ustaloną w oparciu o średnie oprocentowanie kredytów o stałej stopie w bankach kredytujących a oprocentowaniem kredytu zgodnie ze stopą 2% powiększoną o marżę banku. Program ma ruszyć w lipcu tego roku. Złagodzenie przez KNF Rekomendacji S spowodowało, że banki już zaczęły łagodzić procedury obliczania zdolności kredytowej. – Jednak z odpowiedzią czy nowa rekomendacja KNF przełoży się na wzrost liczby udzielanych kredytów musimy jeszcze poczekać. Powodem spadku liczby udzielanych kredytów jest także obecna sytuacja gospodarcza i wciąż wysokie raty kredytów hipotecznych, które są uzależnione od wysokości głównej stopy procentowej NBP, która wciąż wynosi 6,75% – przypomina dyr. marketingu Victorii Dom.

Korzyści dla klientów i dla rynku mieszkaniowego

– O ile nie będzie istotnych zmian, to Bezpieczny kredyt 2% da nowe możliwości klientom i będzie pozytywnym impulsem dla całej branży – mówi E. Rathe-Głowacka. I dodaje, że optymizmem napawa ustabilizowanie popytu w ostatnim kwartale 2022 r. i wprowadzenie przez Victorię Dom własnego systemu wsparcia klientów. Dla wielu klientów pomocnym rozwiązaniem przy zakupie własnego „M” była propozycja 20/80, czyli wpłata 20 proc. ceny mieszkania przy podpisaniu umowy, a pozostałej kwoty przy odbiorze kluczy do mieszkania.

Źródło: Victoria Dom.

Wysoka inflacja kontra zasoby portfelowe Polaków

Infografika 01
Zespół analityczny Maczfit, jeden z wiodących cateringów dietetycznych w Polsce, przeprowadził badanie ankietowe na temat wpływu inflacji na nawyki Polaków w zakresie zakupów spożywczych.

W toku badań sprawdzono, jak dokładnie zmieniają się zwyczaje dotyczące wydatków na żywność wśród mieszkańców polskich miast w związku ze znacznym spadkiem wartości pieniądza. Zweryfikowano także szereg innych zagadnień, m.in. dotyczących zwyczajów żywieniowych, preferencji związanych z wyborem żywności oraz nawyków związanych z miejscami, w których największa grupa społeczeństwa robi zakupy lub zamawia/spożywa posiłki, na podstawie których opracowano raport.

Przeprowadzone badania pozwoliły odpowiedzieć między innymi na następujące pytania:

  • Jak Polacy zmienili swoje zwyczaje zakupowe w czasach inflacji?

  • W których miastach najwięcej mieszkańców ograniczyło wydatki na jedzenie?

  • Czym kierują się Polacy podczas zakupów produktów spożywczych?

  • Co jest decydujące w dużych miastach przy wyborze miejsca zakupów?

  • W których miastach najwięcej mieszkańców wybiera produkty ekologiczne?

  • Jakie diety wybierają najczęściej Polacy?

  • W których miastach najwięcej osób korzysta lub korzystało z cateringu dietetycznego?

Najważniejsze wnioski

  • Niemal 90% Polaków z powodu inflacji zmieniło zwyczaje zakupowe związane z jedzeniem.

  • Ponad połowa mieszkańców polskich miast staranniej porównuje ceny produktów, 46% wybiera tańsze towary, a co czwarta osoba stara się ograniczać wydatki na jedzenie.

  • Zakupy spożywcze ograniczyli przede wszystkim mieszkańcy Lublina, Szczecina oraz Łodzi.

  • Podczas zakupów spożywczych duże znaczenie ma przede wszystkim cena – 78,9% respondentów wskazuje ją jako jeden z najważniejszych czynników, którymi się kierują przy wybieraniu docelowych produktów żywieniowych.

  • 83,8% ankietowanych zakupy najczęściej robi w supermarketach. Konsumenci, wybierając sklep, w którym kupują artykuły spożywcze, najczęściej kierują się jego odległością od miejsca zamieszkania, promocjami oraz dostępnością szerokiego asortymentu.

  • Niemal 40% respondentów trzyma się diety. Najpopularniejszymi dietami są: wegetariańska, lekkostrawna oraz bez laktozy.

  • Aż 38,4% mieszkańców wybranych miast korzysta lub korzystało z cateringu dietetycznego.

 

Źródło: Maczfit.