Przepisy, które zmieniają polski e-handel

adeolu-eletu-38649-unsplash
Nowe przepisy nazywane potocznie dyrektywą cyfrową i towarową weszływ życie wraz z początkiem 2023 roku. – Te regulacje będą miały spore znaczenie dla e-sprzedawców i dostawców treści (contentu) – mówi Rafał Malujda, radca prawny IdoSell.

W polskim prawie pojawia się coraz więcej regulacji, które mają usystematyzować przepisy związane ze sklepami internetowymi i sprzedażą online. Już od kilku miesięcy głośno jest o unijnej dyrektywie Omnibus. Niedawno Sejm uchwalił, że wraz z początkiem 2023 roku w życie wejdzie zmieniona ustawa o prawach konsumenta, a w niej dwie dyrektywy – cyfrowa i towarowa. Obie będą miały duży wpływ na krajowy rynek e-commerce. Co nowe przepisy oznaczają dla sprzedawców i konsumentów?

– Dyrektywy cyfrowa i towarowa zaznaczą się grubą kreską w polskim e-commerce. Zmiany dotkną przede wszystkim obowiązków, które mają sprzedawcy i twórcy contentu – podkreśla Rafał Malujda.

Jakie więc zachodzą zmiany w polskim ustawodawstwie, dlaczego jest to istotne dla merchantów i co właściwie ulega modyfikacji?
Do tej pory sprzedawcy mieli obowiązek odpowiedzi na reklamację w ciągu 30 dni. Teraz ten czas ma się skrócić do 14 dni.

– Jeśli w ciągu tego czasu sprzedawca lub dostawca usługi czy treści cyfrowej nie ustosunkuje się do reklamacji, to oznacza to, że tę reklamację uwzględnił – wyjaśnia Rafał Malujda.
Kolejna nowość związana jest z odpowiedzialnością (rękojmią) za wady. W przypadku towarów, przedsiębiorca będzie odpowiadał za wady towaru ujawnione w przeciągu dwóch lat od daty jego dostarczenia.

– Przyjmować się będzie, że wady ujawnione w tym terminie istniały w momencie dostarczenia towaru – podkreśla Rafał Malujda.

W przypadku treści i usług cyfrowych, przedsiębiorca także będzie odpowiadał za wady ujawnione w przeciągu dwóch lat od ich dostarczenia. Jednak domniemanie braku zgodności treści lub usługi cyfrowej z umową będzie obowiązywało tylko na poziomie jednego roku od momentu dostarczenia treści. Podobna regulacja obowiązuje obecnie w zakresie rzeczy.

– Jeżeli miałoby być inaczej, sprzedawca musi wykazać, że nie zataił tego i ta wada powstała później. Przy contencie cyfrowym jest to trochę inaczej – ze względu na jego specyfikę termin domniemania wadliwości jest krótszy – wylicza Rafał Malujda.

Przepisy dyrektyw wprowadzają dużo zmian na poziomie ustawy o prawach konsumenta, natomiast w jakimś zakresie operują tą siatką pojęciową, którą znamy z dotychczasowych przepisów, chociażby z obecnej regulacji rękojmi za wady rzeczy – czyli zgodność, niezgodność z umową. Konsumenci wiedzą, że mogą żądać usunięcia wady, wymienić towar na nowy, ewentualnie żądać obniżenia ceny lub odstąpić od umowy i żądać zwrotu całej wartości, jeśli produkt jest wadliwy.

– Ta konstrukcja mniej więcej ulega zachowaniu, w szczególności przy towarach. Przy usługach cyfrowych wprowadza nową kategorię – niezgodność usługi cyfrowej z umową i doprowadzenie do zgodności z umową usługi cyfrowej. Doprecyzowaniu ulega to, w jakiej sytuacji, czego i kiedy możemy żądać, a kiedy odpowiedzialność jest wyłączona– tłumaczy Rafał Malujda.

Całkowitą nowością w przepisach jest pojawienie się kategorii towarów z elementami cyfrowymi („smart”), czego przykładem może być np. inteligentny zegarek. W takim przypadku sam zegarek należałoby uważać za towar z elementami cyfrowymi mogący pełnić swoje funkcje wyłącznie z aplikacją, która udostępniana jest na podstawie tej samej umowy sprzedaży, ale którą konsument musi pobrać na smartfon – aplikacja byłaby wówczas wzajemnie połączonym elementem cyfrowym.

W nowych przepisach poruszona zostanie również kwestia handlu danymi osobowymi. Obecnie jest to już dopuszczalne, np. wymiana danych za dostęp do usługi i możliwość wysyłki przez przedsiębiorcę e-mali marketingowych. Tu doprecyzowaniu zostaną sytuacje, które nie podlegają regulacji ustawy o prawach konsumenta (np. udostępnienie danych w celu wykonania umowy).

W nowych przepisach doprecyzowaniu ulega również kwestia publicznych zapewnień, akceptacji określonych braków w towarze czy usłudze ze strony konsumenta.

– Z  drugiej strony akceptacji przedsiębiorcy wymaga chociażby to, że termin dostarczenia lub określone właściwości są istotne dla konsumenta. To wszystko sprawia, iż oświadczenia działów sprzedaży na czatach i zawieszonych na stronach sklepów komunikatorach, będą miały coraz większe znaczenie – mówi Rafał Malujda.

Źródło: IdoSell.